Planeta małp - Co nas wk***wia, znaczy się, irytuje
mBiko - 30 Października 2007, 08:18
merula, obawiam się, że po Paradoxie to jakiekolwiek niebezpieczne narzędzie będę mógł wziąć w ręce nie wcześniej niż w niedzielę .
Rafał - 30 Października 2007, 09:09
Ale pierdoły piszecie, pewnemu znajomemu robię projekt powykonawczy chałupy - straszna z niego maruda, robiłem od niechcenia bo i zgodziłem się bardziej po znajomości niż za kasę. Odwiedził mnie wczoraj, sciągnął czapkę - pokazuje łysinę i mówi że chce pozamykać wszystkie sprawy bo ma raka i jest po chemii. Od drugiego znajomego dowiedziałem się, ze facet ma 16 przerzutów do narządów wewnętrznych, trzustka, wątroba i tak po kolei. Całą noc siedziałem, aż skończyłem temat. Trochę inaczej patrzę na świat.
merula - 30 Października 2007, 09:24
Rafał, ale to akurat nie jest temat do irytowania i innych w temacie wątku. Życie, ze swym pokreceniem po prostu.
A na codzień trzeba sie cieszyc drobiazgami i wkurzac na drobiazgi. Bo inaczej byśmy powariowali.
Myślę, że każdy miewa takie chwile, kiedy dopada go chwila refleksji, często prowokowana takimi niefajnymi okolicznościami. I co , należy kazać innym wtedy umilknąć?
A powiedzenie, że inaczej patrzysz na życie - fajnie. Ty w tej chwili, być moze inni kiedy indziej. Nie znaczy to, że bezrefleksyjni i niewrażliwi są. Mają po prostu kontakt z uniwersum kiedy indziej i inaczej. I tyle i aż tyle.
Pozdrawiam i życzę, aby takie sytuacje nie zdarzały Ci się, mimo wszystko, zbyt często.
elam - 30 Października 2007, 09:37
merula, to jest temat Rafala, on moze tu robic, co chce
a ja chyba rozumiem, o co chodzi - czasem cudze gledzenie moze nas zirytowac, niezaleznie od poziomu refleksyjnosci, jaki mamy w danym momencie...
ontopicznie: moje tatusiek mnie wkurzyl, i to calkiem posrednio; tzn sprawa mnie nie dotyczy -
wybrali sie z mama do rodziny na groby. kiedys-tam mowil, ze mama na benzyne dawac nie musi -
ostatnio mama z siostra pozbieraly jablka w ogrodzie, tata tylko je zawiozl do skupu, sto zeta zabral i nic im nie dal, powiedzial, ze to bedzie na benzyne na wyjazd -
a teraz chce od mamy stowe za benzyne i sie kloci, ze juz wiecej nie pojedzie.
no ma tupet, nie?
Kruk Siwy - 30 Października 2007, 09:53
Uwielbiam komunikację miejską. Piszę w autobusie jak szalony. Wkurza mnie tylko jak nie ma korków bo czasu robi się mało...
merula - 30 Października 2007, 09:56
Ja w sumie też ją lubię, można sobie przynajmniej poczytać. I popodsłuchiwać.
Ale może dlatego, że ostatnio rzadko mam okazję.
Marzę po prostu o długiej podróży pociągiem. No, może rzeczywiscie niezbyt tłocznym.
Rafał - 30 Października 2007, 11:04
... and show must go on dopadła mnie na chwilę chandra, ale gaudeamus (pijmy i bawmy się dopóki żyjemy!). Dzięki merula i elam
Kruk Siwy - 30 Października 2007, 11:35
Więc bawmy się szwoleżerowie, niech płynie wino w rozbitym szkle...
Raz rodyła maty raz nam umyraty.
No, wkurza mnie że wychodzę z sieci i uderzam na miasto. Bój się Warszawo!
Ixolite - 30 Października 2007, 16:00
| Adanedhel napisał/a | Dzisiejsza podróż komunikacją miejską. Godzina tłoczenia się w tramwaju, gdzie nawet rąk nie mogłem wyprostować, żeby SF poczytać I godzina wysłuchiwania jęków i postękiwań dwóch dzierlatek o wadach i zaletach zamszowych butów w zimie
Nienawidzę komunikacji miejskiej o poranku!!! |
Spróbowałbyś się przejechać metrem w godzinach szczytu... Codziennie... Przez trzy lata...
Adanedhel - 30 Października 2007, 21:52
Ixi, tego też doświadczałem i to nie raz. Jeździłem już róznymi liniami i środkami komunikacji w godzinach szczytu. Przez ostatnie cztery lata.
Studnia - 30 Października 2007, 22:03
Oj tam narzekacie. Dobra muza na słuchawki i idzie wytrzymać.
A żeby nie było offtopa, to napisze tylko że moja ex...
merula - 31 Października 2007, 01:05
Ja sama, moja głupota i syf, który potrafie sobie stworzyć.
Hubert - 1 Listopada 2007, 13:07
Ja sam. Ze swoją gracją husarskiej chorągwi, przez co mogę stracić kumpla.
Rodion - 1 Listopada 2007, 13:10
Ale bym się nawymieniał!
Ale po co?
Lepiej sie nie przejmować
Dzięki czemu prawdopodobieństwo wrzodu sie zmniejsza, a dzięki temu można wypić więcej piwa ergo jest powód do radości
ihan - 2 Listopada 2007, 10:12
Dla równowagi, skoro się nawpisywałam w co mnie cieszy. Irytują mnie osoby, które jak dzieciaki coś ci dają, a potem nie mają skrupułów, żeby to odebrać w najmniej odpowiednim momencie, lub zażądać zapłaty za prezent.
Kruk Siwy - 2 Listopada 2007, 10:30
ihan, wybacz, że Cię dziś prześladuję, ale takiego kogoś to tylko w d... kopnąć. Na nic innego nie zasługuje.
Też by mnie to wkurzyło, ale jakoś nie przypominam sobie żeby mnie ktoś tak potraktował...
joe_cool - 2 Listopada 2007, 10:52
wkurza mnie, że muszę wracać do Wro...
ihan - 2 Listopada 2007, 12:26
Cóż Kruku, bywają takie dni, gdy bywasz prześladowany, należy się przyzwyczaić Wybaczam, oczywiście. Rzeczonego kopnę, gdy tylko będę miała okazję spotkać osobiście. Nie zważając, że lat ma sporo na karku. I dla jasności, nie jest to żadna sytuacja romantyczna, ot zwykłe podarunki typu: żłób dla konia czy wózek do wywożenia gnoju
A w temacie: nienawidzę, z całego serca nienawidzę robić zakupów ciuchowych. Nienawidzę chodzić po sklepach z ciuchami. Nic mi się nie podoba, nie wiem czy uszycie spodni w kolorze innym niż czarne, bez cekinów haftów i innych bajerów, które nie miałyby tak szerokich nogawek, że zmieściłaby się tam jeszcze bela albo dwie słomy, które nie byłyby przeznaczone dla osoby o wzroście powyżej 2 metrów jest takim wyzwaniem. Każde pójście do sklepu z ciuchami to trauma, złoszczę się, że tracę czas,
a i tak nic nie kupuję. Już podjęłam postanowienie, że jeśli cokolwiek mi się spodoba kupię w ilości sztuk 15, żeby przez kilka następnych lat mieć spokój.
Agi - 2 Listopada 2007, 12:30
ihan, masz iście fantastyczne podejście do ciuchów.
Martva - 2 Listopada 2007, 17:38
Cóż, jeden z moich byłych wściekał się na mnie strasznie, bo był gotowy ze mną łazić po sklepach i znosić przymierzanie, a ja wchodziłam do sklepu, obchodziłam go wokół i stwierdzałam: 'tu nic nie ma, możemy wyjść'. Po czym po dłuższej bądź krótszej wymianie zdań obłaziłam jeszcze raz, tyle że wolniej, i wychodziło na moje
Przestawiłam się na lumpeksy, ale dalej nie lubię sytuacji w których jest mi potrzebne coś zupełnie konkretnego i jednoznacznego, wolę kupować na żywioł.
Dziś rano trochę mnie wkurzało ze mam (częściowo) wolną chatę i spędzę weekend siedząc przed kompem, ale zjadłam pizzę i sałatkę i zrobiło mi sie zupełnie błogo Wychodzenie w taką pogodę? Brrr, a żeby ściągnąć kogoś tutaj musiałabym posprzątać - jeszcze bardziej brrrr
No dobra, wkurza mnie ze przepuściłam straszną masę kasy w niecały miesiąc na nic konkretnego. A jutro giełda minerałów i nie wiem na ile mogę sobie pozwolić...
joe_cool - 3 Listopada 2007, 11:17
wiertarka sąsiada
lavojtek - 4 Listopada 2007, 10:57
Pijani kierowcy
Godzilla - 5 Listopada 2007, 13:03
Biuro po przeprowadzce.
Gwynhwar - 5 Listopada 2007, 13:17
Przeklęte Premium Club = =
Rafał - 5 Listopada 2007, 13:20
Finanse coś ostatnio nie teges
Nawet bardzo nie teges
hrabek - 5 Listopada 2007, 13:28
Gwynhwar: a co konkretnie z Premium Club?
Gwynhwar - 5 Listopada 2007, 13:32
To, że Empik zrezygnował ze współpracy, a frontline (czyli mua), wysłuchuje narzekań klientów na nieodpowiedzialne kroki, brak zainteresowania klientem, ytepe...
I nie pogadasz...
Chal-Chenet - 5 Listopada 2007, 14:17
brak cukru w pracy. i muszę pić gorzką herbatę...
Kostucha Drang - 5 Listopada 2007, 16:09
cholerny nałóg nikotynowy (mój własny )
Ixolite - 5 Listopada 2007, 18:17
W dni takie jak dzisiaj, wieczorowy tryb moich dziennych studiów. Przed 20 stąd chyba nie wyjdę
|
|
|