Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.
Agrerodes - 26 Czerwca 2010, 09:38
Kai napisał/a | Agrerodes, daj parę emotek, zamiast tych giercowych opisów, <zombie> mnie ogromnie ciekawi |
Niestety, internet mnie strasznie ogranicza Podczas normalnej rozmowy w realu mogę odgrywać zachowania, gestykulować, robić miny- tutaj emotek jest tak mało, że trudno siebie wyrazić, dlatego pisze w ostrych nawiasach. Zombie to wydawanie niezidentyfikowanych dźwięków z łapami przed sobą, i wygłodniałe patrzenie (tutaj na pieska). Chciałam tym samym wyrazić siłę z jaką chciałabym skubańca pogłaskać
nureczka - 26 Czerwca 2010, 10:02
Sąsiadka ostrzygła "artystycznie" bernardyna. Biedna psina ma teraz ogon wygolony na łyso, tylko na końcu został ogromny pompon.
Zaprzyjaźniony mastyf tybetański patrzył na to dziwowisko z takim zdumieniem, że nawet zapomniał o szczekaniu.
Agrerodes - 26 Czerwca 2010, 10:04
nureczka napisał/a | Sąsiadka ostrzygła artystycznie bernardyna. Biedna psina ma teraz ogon wygolony na łyso, tylko na końcu został ogromny pompon.
Zaprzyjaźniony mastyf tybetański patrzył na to dziwowisko z takim zdumieniem, że nawet zapomniał o szczekaniu. |
Taa -_- Wyobraźnia ludzka nie zna granic, szkoda że podąża w takim bezsensownym kierunku.
ketyow - 26 Czerwca 2010, 10:08
A co za różnica jak sie psa ostrzyże? Czemu to bezsensowny kierunek? Jak ma takie widzi mi się, to proszę bardzo, jej pies, a jemu to różnicy nie robi. A to, że innym się nie podoba - czemu ma się tym przejmować?
nureczka - 26 Czerwca 2010, 10:15
Pytanie po co?
Wbrew pozorom "klasyczne" strzyżenie psów ma sens. Nawet jeśli, tak jak w przypadku pudla, zapomniany przez większość z nas, bo zadanie rasy zmieniło się.
Jak psu wyrosła sierść to niech tam zostanie. Jeśli komuś kudłacz się nie podoba, to niech kupi sobie grzywacza chińskiego albo jamnika (byle nie długowłosego).
Martva - 26 Czerwca 2010, 10:22
Widziałam ostatnio goldena wystrzyżonego z wyjątkiem głowy, łap i pompona na czubku ogona, przygladałam mu się chwilę zanim załapałam że to golden. Wyglądał na szczęśliwego, ale to jest ten typ co zawsze wygląda na szczęśliwego.
Agrerodes - 26 Czerwca 2010, 10:29
ketyow napisał/a | A co za różnica jak sie psa ostrzyże? Czemu to bezsensowny kierunek? Jak ma takie widzi mi się, to proszę bardzo, jej pies, a jemu to różnicy nie robi. A to, że innym się nie podoba - czemu ma się tym przejmować? |
No wiesz, wg mnie jest to bezsensowne, nie mówię o innych. Uważam, że pies wygląda wtedy głupio (nawet nie potrafię sobie wyobrazić wygolonego bernardyna Oo). Osobiście podobają mi się naturalne pieski bez większej ingerencji człowieka (nie mówiąc już o farbowaniu sierści czy malowaniu pazurków). W sumie nie znam się na temacie na tyle dobrze żeby powiedzieć, czy to szkodzi psom czy nie, ale żyje w przekonaniu że jeżeli te włosy rosną na nich same z siebie w taki a nie inny sposób, to lepiej je zostawić bo one chyba powinny tam być.
ketyow - 26 Czerwca 2010, 10:35
Ludzie też nie zostawiają ich "bo powinny być" tylko działają tak by wyglądać lepiej. Jeśli w jej przekonaniu pies wygląda lepiej... Osobiście też uważałbym, że pies wygląda głupio, szczególnie że kudłacze i ogolone kudłacze jeśli chodzi o psy zupełnie mi się nie podobają (moim zdaniem wyglądają głupio zawsze), owszem, malowanie pazurków to już przesada, ale jak nie szkodzi psu i go jakoś dziwnie ostrzyże... cóż, lepiej być nadopiekuńczym i mieć psa za bóstwo, niż traktować jak walający się koło nóg śmieć. Więc stwierdzenie, że wyobraźnia podąża w bezsensownym kierunku (na takiej podstawie) uważam za przesadzone, tylko o to mi chodziło.
Agrerodes - 26 Czerwca 2010, 11:15
ketyow napisał/a | Ludzie też nie zostawiają ich bo powinny być tylko działają tak by wyglądać lepiej. |
Ale nie wiem czy zauważyłeś, że ludzie są trochę bardziej zaawansowani technicznie (czy jak to powiedzieć) i my kiedy jest nam zimno w "czerep" mając krótkie włosy, zakładamy czapkę. Pies czapki założyć nie potrafi i nie powie pani "Hej, pani, mi tu zimno jest, mogę dostać gorącej czekolady albo jakiś szalik?". Niektórzy ludzie poszli wprawdzie o krok dalej i oprócz strzyżenia psa, zakładają mu ubranka ale... szkoda gadać jaki jest tego efekt końcowy -_- Już łatwiej i taniej zostawić psa takim jaki został stworzony.
ketyow napisał/a | cóż, lepiej być nadopiekuńczym i mieć psa za bóstwo, niż traktować jak walający się koło nóg śmieć. |
Tutaj już opisujesz skrajność- to akurat też się zgadzam. Ciekawa jestem tylko czy takie pomysłowe ostrzyżenie pieska nie wpływa na np jego relacje z innymi pieskami (w tym momencie przyszły mi do głowy lwy i ich nacisk na grzywy). No ale dowodów na swoją teorie nie mam także przyjmijmy że psom to raczej nie przeszkadza...
ketyow napisał/a | Więc stwierdzenie, że wyobraźnia podąża w bezsensownym kierunku (na takiej podstawie) uważam za przesadzone, tylko o to mi chodziło. |
Nadal uwazam że strzyżenie bernardyna mimo wszystko sensu nie ma Przynajmniej dla mnie. No ale okej, może niektórzy widzą widzą dalej i więcej ode mnie.
Ziaba - 26 Czerwca 2010, 14:24
Żerań wprowadził w błąd i napisał straszne bzdury. Jak ustalę, czego potrzeba, sama napiszę. Żerań nawet nie widział tego psa jeszcze w realu. Pies jest niepodobny do tego na zdjęciu, bo ma ponad pół roku i waży 20kg. Ten na zdjęciu wstawionym przez Żerania ma ze 12 tygodni. Wyprowadzania nie polecam- ciągnie jak jasna cholera. Szelek nie mamy- mamy pożyczone od szkoleniowca. Reszta szczegółów potem.
Pies wygląda tak:
Uploaded with ImageShack.us
dzejes - 4 Lipca 2010, 15:53
Porozumienie ponad podziałami
Martva - 4 Lipca 2010, 16:55
Ha, moim też się tak zdarza, ale jednak w ciut większej odległości. Zawsze mnie zastanawia kto przychodzi jako drugi.
Martva - 4 Lipca 2010, 18:56
Znajoma szuka domu dla dwóch psów - wzięła tymczasowo jak była powódź, ale już ma tyle zwierzyńca że nie ogarnia, a do tego okazało się że jej alergia nie reaguje dobrze. Psiaki są nieduże, wesołe, przyjazne i bezproblemowe.
http://marisella.pl/klony/?page_id=2
dziewczyna ma złote serce, mówi że jak będzie trzeba to zawiezie gdzie trzeba i nawet pokryje część kosztów utrzymania (karma), byle by zwierzaki znalazły dobry, ciepły dom i kochających właścicieli. Pamiętam że kiedyś dwa kociaki wiozła do z Krakowa do Torunia pociągiem, wiedząc że potem będzie parę godzin kiblować na dworcu, więc raczej nie rzuca słów na wiatr. Nie znacie kogoś z kawałkiem domu i dużym sercem, kto chciałby pomóc? Zostało mało czasu (do połowy miesiąca), a oddawanie ich z powrotem do schroniska jak już są powtórnie oswojone i zaczłowieczone...
ilcattivo13 - 5 Lipca 2010, 13:12
był u mnie w robocie klient, który "pochwalił" się swoją sąsiadką. Mieszkają w szeregówce z małymi ogródkami. Pani pracuje w jakimś Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami, czy w czymś takim. A w domu hoduje ponad 20 kotów. A kotki, jak to kotki, jedzą zdrowo, to i zdrowo wydalają. Sąsiedzi tej pani raz w roku wymieniają ziemię w donicach na tarasach, a warzyw już nikt w ogródkach nie uprawia, bo wszystko jest dokumentnie za*rane i za**czane. Na trawnikach sobie nie poopalają się, bo nawet tam znajdują balaski. Dzieci nie mogą się bawić, bo strach, żeby jakiejś choroby czy pasożytów nie nabrały się od tych odchodów. Mało tego, jak pani widzi, że się kota ze swojego ogródka na kopach wygania, to sądami straszy i odpowiedzialnością karną za znęcanie się nad zwierzętami.
A że w stadku jest kilka kocurów, to i co jakiś czas następuje "ustalanie własnej pozycji w grupie", czyli tradycyjne darcie mordy i sierści.
Sąsiedzi zebrali się do kupy i zgłosili sprawę do władz gminy i na straż miejską i na Policję. Ale że pani pracuje tam gdzie pracuje, to jedynie wywalczyli to, że pani dostała pisemny zakaz wypuszczania zwierząt z domu. Którego i tak nie respektuje, bo przecież trzymanie zwierząt w domu jest niehumanitarne i w ogóle (a pewnie bardziej chodziło o to, że nie nadążała ze sprzątaniem odchodów).
I jak klient opowiadał nam w biurze tę swoją historię, to mu się ręce ze wściekłości trzęsły...
A mnie się bardzo głupio zrobiło, bo jak bardzo bym kotów nie uwielbiał, to gdyby mi przyszło mieszkać w takim sąsiedztwie - koty tej pani długo by nie pożyły...
dalambert - 5 Lipca 2010, 13:20
ilcattivo13, Ty to byś nic robić nie musiał ! Grucha by to towarzestwo spacyfikował i solidnie zmniejszył im pogłowie
Kai - 5 Lipca 2010, 13:21
ilcattivo13, nie jestem pewna, czy ta pani jest z TOZ, raczej takie osoby dbają, żeby ich podopieczni nie byli zbyt uciążliwi.
Godzilla - 5 Lipca 2010, 13:36
ilcattivo13, może by tak psa zahodował? Albo zgłosić do TOZ, tylko nie regionalnego a do centrali, że pani nie ma warunków na trzymanie takiej ilości zwierząt, kocury nie są sterylizowane, bo inaczej darcia mordy by nie było, a do SANEPIDU kwestię odchodów?
ilcattivo13 - 5 Lipca 2010, 15:55
dalambert, chyba nawet Grucha nie spacyfikowałby 20 "sąsiadów". W sumie, to w życiu znałem tylko jednego takiego kociego kozaka, chyba nawet kiedyś tu jego zdjęcia wstawiałem - srebrny rosyjski, cały w szramach.
Kai - ja myślę, że nawet w TOZ może się przytrafić psychol...
Godzilla - tamci sąsiedzi się umówili na początku wspólnego mieszkania, że nikt nie będzie psa hodował. Z tym zgłaszaniem się do TOZ, już próbowali, nic nie pomogło. Sanepid pomógł tylko tyle, że babka ma zakaz wypuszczania kotów z domu, który to zakaz ma w głębokim poważaniu.
A z tym kastrowaniem to mit - Grucha jest "zfarinellizowany" i spokój był do trzeciego roku życia. Teraz napiernicza się z innymi kotami znaczy terytorium aż m... hm... żółto
Kai - 5 Lipca 2010, 16:19
ilcattivo13, wystarczy się dowiedzieć, czy kotki są sterylizowane (kocury to inna brocha), czy są tam kocięta - i już w zasadzie będzie wiadomo, czy ta pani to TOZ czy kolekcjonerka.
A psycholi sporo jest wszędzie, nieuniknione.
Anonymous - 5 Lipca 2010, 21:24
Na TOZ mi to nie wygląda. A jeśli już, to w żadnym wypadku w ten sposób normalne osoby związane z tego typu organizacjami tak nie działają. Kastracja (kocurów także) to podstawa, i wykonuje się ją zaraz po przejęciu kota. Dlatego obstawiałabym kolekcjonerkę. Poza tym organizacje pro-zwierzęce raczej propagują niewypuszczanie kotów na dwór.
A z kastrowaniem to tylko w połowie mit, koty leją się bez względu na to, czy są kastrowane, czy nie, tyle że na ogół nie mają aż takiego zapału i nie włóczą się za bardzo. Co do znaczenia po kastracji, to raczej Grucha jest wyjątkiem, bo to się rzadko zdarza. No ale zdarza.
Kai - 6 Lipca 2010, 07:42
Stwierdziłyśmy z koleżanką, że to niemoralne, ale jakie słodkie!
http://naturatp.pl/
ilcattivo13, tylko jak chcecie coś załatwiać, to mądrze (może właśnie przez jakąś prozwierzęcą organizację?) bo może się zdarzyć, że koty jej zostaną zabrane i wylądują w schronisku, a to nie najlepszy pomysł.
ilcattivo13 - 6 Lipca 2010, 22:33
jak ten klient wpadnie do mnie znowu, to wypytam dokładnie, gdzie pracuje ta pani. Ale na 100% jakaś instytucja związana z ochroną zwierząt.
Miria - Grucha na szczęście nie "psika" w domu, co najwyżej w garażu czy kotłowni. Ale codziennie przed 6 rano wychodzi na dwór i robi obchód kwartału (jakieś 200x200 metrów) i z tego co widzę z okna, to opryskuje całkiem sporo miejsc.
Tak sobie się zastanawiam, skoro zaczął "psikać" dopiero po kilku latach od "farinellizacji", to może mu "dżondra" odrastają? Jaszczurkom odrastają ogony, więc to naturze nie jest obce... Aż będę musiał to sprawdzić
Lynx - 6 Lipca 2010, 22:46
Miałam dzisiaj przeryczane popołudnie. Jamnik mojej mamy, "Fredek", dzisiaj został uśpiony. Miał 14 lat, przeżył masakryczny wypadek kilka lat temu, miał połamane łapki, stracił wtedy wzrok w jednym oku i słuch, a bydlak- kierowca, nawet się nie zatrzymał... A dzisiaj już za bardzo cierpiał, przestał jeść i nie chciał nawet pić. Stąd nasza decyzja.
Był najłagodniejszym stworkiem jakiego znałam. Żal mi śmierdziucha.
Kai - 6 Lipca 2010, 22:49
Lynx, tulę mocno, to zawsze tak strasznie boli... zwierzaki nie wiedzą, nie rozumieją, dlaczego cierpią. Dlatego to jest zawsze takie bezsensowne.
ilcattivo13 napisał/a | skoro zaczął psikać dopiero po kilku latach od farinellizacji, to może mu dżondra odrastają? | Weeź, to forum SF, ale żeby od razu tak?
Sądzę, że to silniejsze niż cojones. Po prostu.
illianna - 8 Lipca 2010, 12:01
Taka ciekawostka
„Przekrój” 22/2010
Kruk mądrzejszy od szympansa
Naukowcy z university of Cambridge oraz Queen Mary University of London postawili przed czterema krukami trudne zadanie: do probówki nalali bardzo mało wody, po powierzchni której pływała pyszna nieżywa mucha. Obok położyli kilka kamieni. Wszystkie ptaki wpadły na to, by wrzucać kamienie do probówki, aż owad znajdzie się w zasięgu ich dziobów.
Zanim zaczęły wydobywać owada, zbadały poziom wody, patrząc najpierw z góry, a następnie z boku. Kruki potrafią również posłużyć się haczykiem zostawionym obok probówki z jedzeniem, by wydostać smakołyk, do którego nie sięgają. Spośród innych zwierząt z takimi zadaniami radzą sobie tylko szympansy i orangutany.
dalambert - 8 Lipca 2010, 12:20
illianna napisał/a | Kruk mądrzejszy od szympansa |
Nasz TEŻ
Kai - 8 Lipca 2010, 12:28
Nasz jest Siwy to pewnie tyż...
Kruk Siwy - 8 Lipca 2010, 12:38
Jajcarze.
ilcattivo13 - 8 Lipca 2010, 18:26
ale w "Przekroju" wyraźnie stoi, że to cztery kruki , a nie jeden - przeca nie napisali, że każdy z czterech...
Kai - 9 Lipca 2010, 07:32
http://wiadomosci.gazeta....l_bielizne.html
Koty to jednak dranie. Kochane, ale dranie
|
|
|