Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
feralny por. - 4 Sierpnia 2008, 22:45
Właśnie wróciłem z Archiwum X, nie spodziewałem się zbyt wiele, ale i tak wyszedłem zawiedziony. Tak drętwych dialogów już dawno w kinie nie słyszałem. Ale najgorsze, że wyszło z tego jakieś pokraczne romansidło, szkoda gadać...
ilcattivo13 - 5 Sierpnia 2008, 00:16
"Kin-Dza-Dza" - sowiecki odpowiednik naszej ukochanej "Seksmisji". Przynajmniej tak niektórzy opisują ten film. Pod względem fabuły, to rzeczywiście przypomina lekko "S", ale pod względem jakości zawartego w filmie humoru bardziej kojarzy mi się z "Hydrozagadką".
Fabuła opiera się na przygodach dwóch obywateli Sovietskovo Sojuza, budowniczego Włodzimierza Mikołajewicza Maszkowa (dalej zwany Wujkiem Wowa) oraz młodego Gruzina Gedewana Aleksandrowicza, którzy przez przypadek przenoszą się na drugi kraniec galaktyki (w dodatku w inną Tenturę ). Najwartościowszą rzeczą, jaką można mieć na drugim krańcu galaktyki (w dodatku w innej Tenturze ) jest kytse, czyli siarka. A pech chciał, że wujek Wowa przenosząc się na drugi kraniec galaktyki (w dodatku w innej Tenturze ) miał w swoich kieszeniach kilka pudełek zapałek. A za jedną zapałkę, na drugim końcu galaktyki ( ) można kupić grawitsapę, bez której papilats może latać tylko... o tak <->.
Aktorzy grający w filmie (z jednym małym wyjątkiem) to sam kwiat radzieckich aktorów lat 80-tych: Stanislav Lyubshin, Evgeni Leonov czy Yuri Yakovlev. Co ma swoje odzwierciedlenie w poziomie gry aktorskiej (pozytywnie). Zaś wspomnianym wyjątkiem w obsadzie jest kapitalny Levan Gabriadze, grający rolę Gedewana. Oskar mu się należał za sam wygląd. W dodatku Gabriadze zagrał po raz pierwszy i niestety, przedostatni w życiu.
Kolejnego Oskara dałbym za muzykę. Bo "Mama, mama, co ja teraz zrobię? Mama, mama, jak ja będę żyć?" będzie mi się teraz śniło po nocach. Szkoda, że nie ma Oskara w kategorii choreografii tańca - to co robił Gabriadze też mi się będzie śniło.
Efekty specjalne dzisiaj nie powalają, ale jak na tamte lata, to nie odstają nic a nic od produkcji amerykańskich. W dodatku te post-apokaliptyczno i steam-punkowe klimaty - po prostu miodzio.
Dawno się tak nie ubawiłem oglądając s-f. Daję 8,5/10
a jak się komuś nie podobało, to kju...
ilcattivo13 - 5 Sierpnia 2008, 19:51
"Kung Fu Panda" - mocno nierówny film. Na pierwszej połowie przysypiałem (i reszta ludzi w kinie razem ze mną), a na drugiej mało co nie pękłem ze śmiechu. Daję 3/10 za pierwszą połowę i 9/10 za drugą. Średnia - 6/10.
EDIT:
I na kolację "Star Wreck: In the Pirkinning" - najgłupszy film jaki w życiu oglądałem. Przed ekranem trzymały mnie tylko efekty specjalne.
Daję 2,5/10
Grahf - 5 Sierpnia 2008, 22:41
[REC] - rewelacujne studium strachu na żywo - kapitalny film .
A ostatnie 10 min rozwala człowieka na puzzle .
Chal-Chenet - 5 Sierpnia 2008, 22:46
Tak, końcówka naprawdę świetna. Warto chcociażby tylko dla niej przebić się przez poprzedzające ją sceny.
NURS - 5 Sierpnia 2008, 22:47
I na kolację "Star Wreck: In the Pirkinning" - najgłupszy film jaki w życiu oglądałem. Przed ekranem trzymały mnie tylko efekty specjalne.
Daję 2,5/10
zważywszy, że to fanowska robota...
gorbash - 6 Sierpnia 2008, 07:59
Fajny był numer z nagraniem ze statku zwiadowczego chwilę przed zniszczeniem - jeśli nic nie pokręciłem...
ilcattivo13 - 6 Sierpnia 2008, 16:07
NURS napisał/a | zważywszy, że to fanowska robota... |
obejrzałem masę różnych fanowskich produkcji (Star Wars, Star Trek i różne inne), ale tak głupiego (w dodatku dziadowskiego pod względem fabularnym) nie widziałem. Nawet produkcje Planu 9 są lepsze.
NURS - 6 Sierpnia 2008, 18:02
mnie się zdarzyło widzieć totalny szajs fanowski, moze mialeś więcej szczęścia
ilcattivo13 - 6 Sierpnia 2008, 18:45
NURSie - albo jeszcze czegoś nie widziałem . Teraz już nie wiem czy mam się cieszyć, bo jeśli przede mną jest ta druga opcja, to ja dziękuję.
NURS - 6 Sierpnia 2008, 19:29
ja już omijam tego typu produkcje, wczoraj wrzucilem pirkining, kilka fragmentów, i powiem ci, ze nie odstawaly od poziomu aktorskiego innych tego typu produkcji, a ze to parodia, to i się wygłupiali.
Comar - 6 Sierpnia 2008, 22:18
Ja powiem nawet, że głupota tego filmu była jedną z jego największych zalet
ilcattivo13 - 6 Sierpnia 2008, 22:49
NURSie - właśnie chyba o to mi chodzi - żeby parodia była "zjadliwa", grający muszą mieć jakiś warsztat aktorski i pomysł. Gdyby "Star Wreck" było nakręcone na serio, to pewnie wyszedłby z tego fajny fan-fiction (może nawet znaleźliby kasę na następne, "normalne" filmy), a tak to jest parodia parodii. Dla mnie mocno nie zjadliwa.
************************************************
"Wanted" - zaczynam odnosić wrażenie, że od pierwszej części "Matrixa" nic się w kinie akcji nie dzieje. W dodatku, twórcy mają coraz mniej pomysłów na ciekawą fabułę i zaczynają chwytać się "wszystkiego co się nada" (nie żebym coś miał przeciwko komiksowi "Wanted" ). Inna sprawa, że dopiero dzisiejsza technika pozwala na nakręcenie tego, co do niedawna było możliwe do obejrzenia tylko w komiksie lub filmie animowanym.
Film był dobry, ale nie aż tak bardzo. Nie mogę się przyczepić do gry aktorskiej Freemana, Jolie czy McAvoy'a, bo zagrali na wysokim poziomie - pewnie dlatego są gwiazdami (McAvoy też, wystarczy popatrzeć na nagrody i wyróżnienia jakie zdobywa) . Co do fabuły, to była ździebko "dziurawa". Na miejscu scenarzystów bardziej bym wyeksponował postać Crossa, bo teraz to ani człowiek-zagadka, ani bohater drugoplanowy - ot taki duperszwanc co łazi i przeszkadza, a na końcu ginie.
Do czego się muszę przyczepić bezwarunkowo? Do scen filmu sklejanych z ułamko-sekundowych kawałków. Do mnie nie trafia sposób kręcenia jak w teledysku acid-techno. Zwłaszcza, że obecny poziom techniki pozwala na nakręcenie naprawdę ciekawie scen walki czy strzelanin (nawet produkcje Bartkowiaka biją pod tym względem na głowę "Wanted"). Do tego nadmierne slow-motiony wystrzelonych kul - to prawie zakrawa na parodię "Matrixa". A mówiąc o "Matrixie" - słynna scena strzelaniny w lobby została w "Wanted" tak zerżnięta, że aż zacząłem się śmiać na cały głos (pewnie ludzie w kinie myśleli, że siedzą obok wariata - bidulki nie wiedzieli, że może i się nie mylili ).
Na duży plus zasługuje humor zawarty w filmie. Słuchając komentarzy głosu wewnętrznego Wesley'a nieźle się ubawiłem. Bo humor, to chyba największy atut filmu.
Daję 6,5/10 (w tym +3 za humor)
Homer - 6 Sierpnia 2008, 23:13
NURS napisał/a | I na kolację Star Wreck: In the Pirkinning - najgłupszy film jaki w życiu oglądałem. Przed ekranem trzymały mnie tylko efekty specjalne.
Daję 2,5/10 |
Ale ciągle wart obejrzenia ... Prawda, NURSie?
NURS - 7 Sierpnia 2008, 01:45
IMO wart, illcativo, oni mają kasę na nowe produkcje, nie pamiętasz trailera o niemcach na księżycu? tych na motorku?
ilcattivo13 - 7 Sierpnia 2008, 07:25
NURS napisał/a | nie pamiętasz trailera o niemcach na księżycu? tych na motorku? |
nie kojarzę, podaj link albo tytuł
NURS - 7 Sierpnia 2008, 10:54
tu gdzieś był, chyba w tym wątku, ja też nie pamiętam tytułu. Niemcy emigrują po IIWŚ na ciemną stronę księżyca, tam się szykują i niby mają wrócić. Film twórcow pirkiningu, tak było napisane.
Jaden Kast - 7 Sierpnia 2008, 11:30
NURS, chodzi ci pewnie o Iron Sky
A tak ontop:
Mad Max - przygotowałem się na kultowy film postapo, za jaki wile osób go uważa i zdawałem sobie sprawę, że jest stary, więc byłem gotów być wyrozumiały dla sposobu w jaki wtedy kręcono filmy, ale po tym co zobaczyłem nie byłem w stanie.
W filmie nie ma chyba ani jednego elementu wskazującego wyraźnie, że mamy do czynienia ze światem po globalnej katastrofie (bo chyba nie są nimi gang motocyklistów i napis na początku filmu, mówiący, że akcja ma miejsce 'gdzieś w przyszłości'). Więc fabuła i sposób prowadzenia akcji zdecydowanie nie były w stanie w żaden sposób mnie zainteresować tym co działo się na ekranie, a jeśli dołożyć do tego zdjęcia i muzykę, to film wypada bardzo słabo.
ilcattivo13 - 7 Sierpnia 2008, 11:49
"Iron Sky" - teraz kojarzę. Pożyjemy, zobaczymy.
NURS - 7 Sierpnia 2008, 11:54
Chyba to. Generalnie z fińskich filmów to znam tylko fantasy kung fu
Stormbringer - 7 Sierpnia 2008, 16:33
Jaden Kast napisał/a |
Mad Max
W filmie nie ma chyba ani jednego elementu wskazującego wyraźnie, że mamy do czynienia ze światem po globalnej katastrofie (bo chyba nie są nimi gang motocyklistów i napis na początku filmu, mówiący, że akcja ma miejsce 'gdzieś w przyszłości'). |
Bo prawdziwym filmem post-apo jest dopiero Mad Max 2.
Jaden Kast - 7 Sierpnia 2008, 16:51
Stormbringer, dzięki, w takim razie muszę zobaczyć czy kumpel nie ma tego w swojej kolekcji
A z filmów:
Mou gaan dou (ang. Infernal Affairs) - wspaniale zrealizowany thriller, wciągający z ciekawą intrygą i niebanalnymi rozwiązaniami akcji. Teraz trzeba by było zobaczyć co w swojej wersji skopali Amerykańce
Adashi - 7 Sierpnia 2008, 17:02
Stormbringer napisał/a | Bo prawdziwym filmem post-apo jest dopiero Mad Max 2. |
Tak, dopiero część druga i trzecia to post-apo w pełnym wymiarze, ale jedynka to także film kultowy, akcja zaś rozgrywa się podczas kryzysu (który dopiero do nuklearnej zagłady doprowadzi), a że film był raczej niskobudżetowy to na czym innym skupili się filmowcy
Stormbringer - 7 Sierpnia 2008, 17:17
Jaden Kast napisał/a | Stormbringer, dzięki, w takim razie muszę zobaczyć czy kumpel nie ma tego w swojej kolekcji |
Koniecznie. Dwójka jest najlepsza.
Chal-Chenet - 7 Sierpnia 2008, 19:49
A a'propos filmów post-apo: co dobrego byście mogli polecić?
Dunadan - 7 Sierpnia 2008, 21:01
"Chłopiec i jego pies" - chyba pierwszy film post-apo
ilcattivo13 - 7 Sierpnia 2008, 21:25
nie no, przed nim było tyle post-apo, że aż ciężko policzyć. Z tych starych, a bardziej znanych polecam "Dzień Tryfidów", "Omega Man", "Logan's Run", "Soylent Green". Z ciut nowszych nieśmiertelna "Krew Bohaterów" ("Blood of Heroes" aka "Salute of the Jugger"), "Damnation Alley", "Deathrace 2000", niesamowity "Ostatni Brzeg" (ten nowszy, z Armandem Assante), "Stalowy Świt", "Tank Girl". Można wymieniać naprawdę długo. W miarę pełną listę znajdziesz na stronie Outpostu
Jeśli lubisz spaghetti westerny, to jest masa spaghetti post-apo (czyli prawie wszystko co powstało we Włoszech lub na Filipinach). Ale to już pozycje dla fanatyków
Dunadan - 7 Sierpnia 2008, 21:33
Omega Man jeszcze zaliczę do post-apo ale Dzień Tryfidów?... jakoś tak nie bardzo. "Soylent green" nie znam. Niemniej "Chłopiec i jego pies" to pierwsze post apo jakie króluje obecnie ( świat po wojnie atomowej itp ).
Z najnowszych - fajny jest Doomsday
dzejes - 7 Sierpnia 2008, 21:46
ilcattivo13 napisał/a | Soylent Green. |
Jak tak, to jak bez kozery dorzucę "Katastrofę >Poseidona<"
ilcattivo13 - 7 Sierpnia 2008, 22:03
Dunadan - równie dobrze nie można by było zaliczyć do post-apo tych wszystkich Resident Evili, czy innych żywych trupów, bo tam też większość ludzkości przetrwała. A że się zmienili w zombie? W "Dniu Tryfidów" akurat prawie wszyscy ludzie oślepli. A akcja filmu dzieje się po tej katastrofie, kiedy nieliczni zdrowi próbują uciekać od/pomagać niewidomym, walcząc przy okazji ze zmutowanymi krwieżerczymi roślinami. Na bardzo podobnym pomyśle bazuje też inny znany post-apokaliptyk - "Night of the Comet". Tyle, że tam większość ludzi po obejrzeniu komety wyparowała, a część niedobitków zamieniła się w zombie.
Dla mnie post-apo to nie tylko świat rozwalony eksplozjami nuklearnymi. Są przecież jeszcze wirusy, meteoryty, kosmici i inne takie.
dzejes - chyba nie czytałeś pewnej długiej dyskusji w kąciku NURSa (bodajże). Tej o pre-pre-post-apo, after-pre-post-apo i innych takich. Według tamtej nomenklatury, "Katastrofa Posejdona" to jeden z przedstawicieli gatunku pre-pre-pre-pre-post-apo
|
|
|