Ludzie z tamtej strony świata - Robert M. Wegner
sea - 15 Sierpnia 2007, 12:44
Przeczytałem Honor Górala i Światło na klindze miecza, oba te opowiadania uważam za fantastyczne i nie mogę doczekać się następnych tekstów.
Robert MW - 15 Sierpnia 2007, 22:39
Wielkie dzięki sea i witam na forum
Kolejne opowiadanie z cyklu mam już gotowe, kończy właśnie "leżakowanie", na dniach je przejrzę i podeślę redakcji a później to już normalna droga, ocena, czy to "cuś" nadaje się do druku, korekta, redakcja, korekta autorska i jazda .
Dla zainteresowanych - wracamy na pogranicze meekhańsko-issarskie, gdzie pewien zdesperowny kupiec przybywa do siedziby plemienia, aby zażądać zadośćuczynienia za śmierć córki, lecz słyszy, że wojownik o imieniu Yatech nigdy nie istniał. A potem pisałem, tak jak mi się opowieść potoczyła. Mam nadzieję, że sami zobaczycie.
Szara opończa - 16 Sierpnia 2007, 10:06
wiesz Panie Robert... tak sobie przeczytalem na nowo imperialne opowiadania i nasuwa sie mnie jedna refleksja...
FW Kres - tzn klimatycznie, bo jezykowo oczywiscie nie... ale atmosfera, dizajn itd... to chyba dobrze?:)
Robert MW - 16 Sierpnia 2007, 11:15
Dzięki Szara opończo, tylko jedna sprawa, proszę bez "Panów" . bo mi od razu plamy wątrobowe wyskakują na rękach i wzrok jakby się pogarsza. Klimat opowieści jest dla mnie bardzo ważny, fabuła, bohaterowie również i oczywiście, sama historia. Nad językiem cały czas pracuję, ale w moim osobistym przypadku jest tak, że język to narzędzie, którym się posługuję, więc jako narzędzie jest oczywiście niesamowicie ważny i staram się go cały czas rozwijać, lecz nigdy nie powinien zdominować samego dzieła. Bo to trochę tak, jakby dłuto i młotek były ważniejsze od posągu. Na rynku pojawiają się od czasu do czasu opowiadania i powieści napisane niesamowitym językiem, ale nie mające poza tym językiem nic więcej. Pozostaje po nich niejasne wrażenie, że coś "fajnie się czytało" i tylko tyle. Staram się, żeby moje opowiadania kojarzyły się z konkretnymi bohaterami, sytuacjami i miejscami. A nad samym językiem cały czas pracuję . Dość optymistyczne dla mnie są opinie, że raczej się rozwijam i jest lepiej, bo te opowiadania mniej więcej ukazują się chronologicznie, wg kolejności pisania. Jest więc nadzieja, ze nie tracę czasu
Gustaw G.Garuga - 16 Sierpnia 2007, 12:38
Abstrahując od Twojego (czy mojego) pisania - ostatniego Twojego tekstu nie czytałem, a poprzednie wspominam pozytywnie - nie sądzę, by była to najlepsza analogia. Dłuto i młotek nie są integralną częścią posągu, podczas gdy język jest integralną częścią opowiadania, a nawet jedynym środkiem przekazu tej formy twórczości. Już raczej powiedziałbym, że język jest jak forma posągu. Można usprawiedliwiać brzydki, nieudolnie wyrzeźbiony posąg twierdząc, że ważny jest jego przekaz, konkretna postać, którą ukazuje, wydarzenia, do których nawiązuje itp., ale czy to kogo przekona? Powtarzam - abstrahuję od Twojej twórczości, rzucam taką uwagę ogólniejszą
Szara opończa - 16 Sierpnia 2007, 13:11
o "przedwiecznych" komentarze swoje wyrazilem wszesniej
natomiast z imperialnych to opowadanie o tej brygadzie zolnierskiej z roznymi nietypowymi umiejetnosciami (sory, w pracy jestem nie mam tekstu przed soba stad brak tytulu) jakos najbardziej przypadlo mi do gustu...
intryga fajnie zakrecona, tajemnicza, ciekawy pomysl na te postacie - nie do konca jednoznaczne.... bardzo piatka za to....
ostatni tekst o posagu byl super - ale odnosilem dziwne wrazenie jakbym czytal jakas z pozycji "Forgotten Realms"..
Robert MW - 16 Sierpnia 2007, 13:26
Pewnie masz rację Gustawie, jak się tak chwilę zastanowić, to nie było najlepsze prorównanie. Własciwie dość kiepskie Język to jeden ze składników opowiadania, bardzo ważny, bez którego najlepsza nawet fabuła, uzupełniona najciekawszymi bohaterami będzie jak kulawa i ślepa kobyła na Wielkiej Pardowickiej (chyba tak się to pisze ), wywróci się na pierwszej przeszkodzie. Z drugiej strony, jeśli oprzemy tekst na samym tylko jezyku, pisząc dla samego upajania sie gładkimi, okrągłymi zdaniami, to też daleko nie zajedziemy. No, przynajmniej ja tak nie potrafię. Historie, które lubię czytać (i pisać) muszą być o kimś i o czymś. O ludziach, ich emocjach, wyborach i wpływie tych wyborów na losy innych ludzi. O wydarzeniach małych i dużych. O bohaterach, których los mnie obchodzi. Jak widać mam więc dość "klasyczny" stosunek do literatury . Jeśli natrafię na tekst napisany świetnym językiem ale o niczym, to pozachwycam sie formą, oczywiście, ale na koniec będę czuł rozczarowanie. Tylko, że wiesz, tak naprawdę to ta dyskusja toczy się od momentu powstania pierwszych naskalnych malunków, gdy nasi pochrząkujący przodkowie zabrali się, żeby oceniać dzieło i zaczęli spór o to, czy FORMA przypadkiem nie zdominowała TREŚCI. Jak uznali, że owszem, to najpewniej zjedli tego pierwszego artystę . Oczywiście najlepiej, gdy świetnym językiem opowiada się ciekawe historie, takie, które coś w nas zostawiają, potrafią zagrać na emocjach, wzruszą, rozśmieszą, zmuszą do zastanowienia albo przynajmniej nie znudzą. To mistrzostwo, do którego trzeba dążyć. Przynajmniej tak mi się wydaje
Czarny - 16 Sierpnia 2007, 13:36
Robert MW napisał/a | Wielkiej Pardowickiej |
To jest chyba Wielka Pardubicka
Gustaw G.Garuga - 16 Sierpnia 2007, 13:42
Pełna racja, Robercie. Złoty środek to banał, ale jakże prawdziwy...
Robert MW - 16 Sierpnia 2007, 14:07
Cytat | To jest chyba Wielka Pardubicka |
Punkt dla Ciebie Czarny
Robert MW - 16 Sierpnia 2007, 14:51
Holender, piszę dwa posty pod rząd, mam nadzieję, ze nie dostanę bana, ale dopiero teraz dostrzegłem post Szarej opończy.
Szara opończo Z opowiadaniami meekhańskimi będzie różnie. Mam dość dokładnie przemyślane samo imperium i okolicę. Politykę, intrygi, oddziaływanie religii, rolę bogów, magię, itd. Ale wszystko będzie zależć od opowiadanej historii, np. w następnym opowiadaniu czary właściwie nie występują, bo nie są potrzebne. Wiem dość dokłądnie jakie są zalety i wady czarów aspektowanych, dlaczego imperium je preferuje, skąd się właściwie wzięły różne aspekty Mocy, kim, lub czym byli Niechciani i jakie były prawdziwe przyczyny i przebieg starcia nazywanego oficjalnie Wojnami Bogów. Dlaczego Pomiotnicy ulegają bardzo podobnej przemianie, dlaczego jedne stworzenia z Uroczysk giną poza ich terenem, a inne się adaptują, czym są same Uroczyska, skąd się wzięli Dwukształtni i jeszcze wiele innych rzeczy, których ilość lekko mnie przeraża. I, żeby nie zdradzać zbyt wiele, sytuacja nie jest tak jasna i klarowna jak twierdzą oficjalne religie i historia. Natomiast w opowiadaniach podaję tylko te informacje, które znają, lub do którym zdołają dotrzeć moi bohaterowie. Najprościej porównać te opowiadania do "Z archiwum X", każde z nich jest osobną zamkniętą historią, dzięki czemu będę mógł przedstawić świat, lecz gdzieś tam w tle przewija się główna intryga a moi bohaterowie czasem nawet nieświadomie będą się o nią ocierać (np. w którymś z następnych opowiadań pewien noszący zasłonę na twarzy góral, spotka osobę, która kilka lat wcześniej była zamieszana w wydarzenia, które doprowadziły do tego, że Genno Laskolnyk porzucił służbę w stolicy i zaczął patrolować pogranicze se-kohlandzkie w pobliżu pewnego Uroczyska, zbierając pod swoje skrzydła "udolnionych magicznie inaczej") Czyli w sumie namieszałem jak chollera. Może uda się z czasem rozwinąć to w coś sensownego.
Cytat | ostatni tekst o posagu |
Hm... czy nie chodziło w tym tekście o miecz?
A tak na marginesie, czy ktoś zwrócił uwagę na odniesienia do chrześcijaństwa, tylko po prostu nie chciało mu się tego napisać, czy też przesadziłem z niełopatologizmem?
Agi - 16 Sierpnia 2007, 15:17
Robert MW, w swoim wątku, Ty jesteś gospodarzem. Piszesz, jak Ci wygodnie.
Ja też niecierpliwie czekam na Twoje następne teksty. Właściwie każdy następny podoba mi się bardziej od poprzedniego.
Robert MW - 16 Sierpnia 2007, 15:34
Wielki dzięki Agi55. To znaczy, że nie tracę czasu nadaremnie, o głodzie i chłodzie stukając w klawiaturę
Szara opończa - 17 Sierpnia 2007, 10:37
Robercie - oczywiscie chodzilo o miecz jak najbardziej - i tu kolejny dowod jak silne skojarzenie wywolal ten tekst u mnie z Zapomnianymi Krainami skoro miecz podmienilem na wystepujacych wlasnie w tamtych tekstach posag..
przepraszam z pomylke:) mea maxima culpa
a to co napisales o imperium zapowiada sie niezle - moje pytanie jest nastepujace, bo tu rowniez nasuwa mi sie tzw analogia:
- czy opowiadania maja za zadanie "oswoic" czytelnika ze swiatem, by uderzyc w rynek np trylogia lub innym piecioksiagiem jak np imc Sapkowski???
Mnie osobiscie bardzo odpowiada sposob w jaki prezentujesz te historie - to samo uniwersum, w tle echa wydarzen znanych lub nie, a powolutku wszystko sie zazebia...
dla mnie bobma..
Robert MW - 18 Sierpnia 2007, 08:35
"Oswoić"? I tak i nie. Dobrze byłoby się przekonać jak ten świat jest odbierany i czy trafia do czytelników. Poza tym, po prostu mam sporo dość dokładnie przemyślanych opowieści, które mi przynajmniej wydają się na tyle interesujące, żeby wierzyć, iż warto je przelać na papier. Co do powieści... Obracam na razie w głowie luźne pomysły owinięte wokół głównej intrygi, pisanie opowiadań i tak da mi zajęcie na dłuższy czas (no i rzecz jasna pozostaje jeszcze kwestia klasyczne SF, któej nie zamierzam zdradzać na zawsze) Byłoby napradę fajnie, gdyby te opowiadania obrodziły jakąś powieścią czy dwoma (albo trzema ) Na razie mam wrażenie, że stoję przed wielką i stromą skalną ścianą, na którą trzeba się z mozołem wdrapywać. Nie do końca mam na to ochotę, ale coś mnie tam pcha. Po prostu pisanie jak na razie sprawia mi sporo frajdy. Choć ma jedną wielką wadę, jak później biorę pismo z własnym tekstem do ręki i zaczynam go czytać, to mam nieodparte wrażenie, że skądś znam już te historię
joe_cool - 19 Sierpnia 2007, 00:14
Robert MW napisał/a | A tak na marginesie, czy ktoś zwrócił uwagę na odniesienia do chrześcijaństwa, tylko po prostu nie chciało mu się tego napisać, czy też przesadziłem z niełopatologizmem? |
coś tam było... na przykład cierpienie na krzyżu-mieczu, żeby innym jakoś tam pomóc.przynajmniej tak mi się skojarzyło...
Robert MW - 19 Sierpnia 2007, 06:28
To super joe_cool bo już zacząłem tracić nadzieję Przez chwilę wyglądało na to, że cyniczny, złośliwy i przemądrzały bohater (oraz jego kac ) zdominowali mi główną treść opowiadania. No, ale ciagle się uczę. Teraz przynajmniej wiem, że nie będę musiał jakoś rozpaczliwie przerabiać tego tekstu na przyszłość. Wielkie dzięki.
mBiko - 19 Sierpnia 2007, 22:22
Robercie to zależy wyłącznie od siły z jaką chciałeś oddziaływać. Jeżeli miało to być nawiązanie znaczące, to troszeczkę zbyt słabo je zaakcentowałeś. Natomiast sprawdza się jako aluzja, na drodze swobodnego kojarzenia.
mawete - 19 Sierpnia 2007, 22:31
A ja czytam 4-ty raz ostatnie opowiadanie i zastanawiam sie co mi sie nie spodobało. Najgorsze jest to, ze nie mogę znaleźć punktu zaczepienia dla problemu. Męczy mnie to potwornie, bo na poprzednie głosowałem, a tutaj cos mi nie gra. Jeszcze ze 2 czytania i na pamięć będę znał to opowiadanko... Ale jakby nie patrzeć to pewien "+", tyle razy dawno nie czytałem opowiadania.
Robert MW - 20 Sierpnia 2007, 23:30
mBiko w pierwszej wersji opowiadania, przynajmniej cztery razy odmieniałem słowo "ukrzyżowanie" . Przeglądając jednak tekst doszedłem do wniosku, że spokojnie mogę zaufać czytelnikom i zostawiłem je, jeśli dobrze pamiętam, tylko w jednym miejscu. Dokonałem dość prostego zabiegu, nie człowiek a przedstawiciel innej rasy, nie mężczyzna, lecz kobieta, nie dobrowolne cierpienie, lecz życie wydzierane wbrew woli ofiary. Żeby osiągnąć inny efekt, bardziej przejmujący i wyraźny, na pewno należałoby akcentować inne fragmenty, ale (i to jest naprawdę duże ale), po pierwsze sądzę, że umieszczanie w opowiadaniu olbrzymich, podświetlonych drogowskazów z napisem, TU PATRZEĆ jest obraźliwe dla czytelników, po drugie mam wrażenie, że sporo osób, podobnie jak joe_cool , połapało się w tej historii, co mi osobiście, jako autorowi sprawiło chollernie wielką satysfakcję. Warto było .
mawete to się nazywa uważny czytelnik!!! Chętnie zapoznam się z wszelkimi uwagami, bo każda w jakiś sposób pomaga i czegoś mnie uczy. Liczę na Ciebie
Anonymous - 3 Listopada 2007, 22:01
Przeczytałęm "Światło na klindze miecza" i teraz się wypowiem. Uważam że Robert to dobry rzemieślnik, jeśli chodzi o pisanie,eksperymentuje ze stylami, co uważam za plus. Rozwija się. To opowiadanie wystaje o klasę wyżej od poprzedniego. To zasługa nie tylko jego umiejętności w tworzeniu klimatu opowiadań, ale też porządnego wątku kryminalnego, który spaja i nakręca całą fabułę. Zawsze uważałem, że kryminał i fantastyka idą w parze.
To na plus. Minusem jest to, że ałtor próbuje chwilami na siłę rozśmieszać czytelnika w miejscach, w których jest to zbędne.
Brakło mi niestety jakiegoś powiewu świeżości w opowiadaniu, bo już nie raz i nie dwa czytałem opowiadanie o dzielnych bractwach złodziei i ich nie mniej dzielnych członkach którzy przeciwstawiają się tym wrednym kapłanom i czarownikom.Czyli po prostu kanon fantasy. A ja szukam zawsze czegoś nowego (zaraz wpadnie tu elam i powie żebym se kupił Nową Fantastykę ), chcę żeby autor mnie zaskoczył.
Niestety Robercie nie zaskoczyłeś mnie, chociaż bardzo tego oczekiwałem. Niemniej dobrze mi się czytało i czekam na następne teksty. I już teraz mówię: zadziw mnie.
No to tyle. Uff... Dawno tyle nie napisałem.
Robert MW - 5 Listopada 2007, 20:45
krisu wielkie dzięki za opinię
Jeśli chodzi o "Światło..." to tekst jest po prostu częścią cyklu, więc w tej chwili nie uważam za konieczne, żeby na siłę zaskakiwać czytelników. Na razie po prostu wprowadzam nowego bohatera, opowiadajac przy okazji jedną z historii, które dzieją się w świecie imperium meekhańskiego, oraz przedstawiając kawałek tego świata. Więc nie o zaskoczenie chodziło w opowiadaniu.
Z tym zaskakiwaniem to bardzo śliska sprawa, bo nagle może się okazać, że będziemy czytać o bazaltowych rybkach, które posiadają własne piramidki bitej śmietany (zdaje się, że tak to szło).
Co do poczucia humoru - rozśmieszania, każdy ma własne, dość subiektywne odczucia w tym względzie więc nie będę się spierał z Tobą, czy było dobrze, czy źle. (no, mnie się na przykład poczucie humoru Altsina podoba )
Pozdrawiam.
Anonymous - 6 Listopada 2007, 00:40
Mnie też jego poczucie humoru się podoba, oczywiście. I tak, nie ma czegoś takiego jak całkowicie obiektywna wypowiedź.
Czekam na następne opowiadania z Altsinem.
Może przegiąłem z tym zaskakiwaniem, fakt. Jak się przeczyta tyle książek co ja to potem się grymasi.
Pozdro krisu
banshee - 13 Grudnia 2007, 16:48
Szara opończa napisał/a | Robercie
uderzyc w rynek np trylogia lub innym piecioksiagiem jak np imc Sapkowski???
dla mnie bobma.. |
dla mnie też!
no, ale może dlatego, że imperium meekhańskie przypomina mi Wrota Baldura?
Ach tam, jak dla mnie najlepsze co się zdarza w SF
dagra - 13 Grudnia 2007, 17:42
Robercie, czy szykuje się coś do czytania Twojego pióra?
Wspominam z przyjemnością. Ciekawi mnie w co pójdziesz teraz.
Zdradzisz co nieco, gdy tu zajrzysz?
Anko - 15 Grudnia 2007, 12:24
Cytat | Robercie, czy szykuje się coś do czytania Twojego pióra? | A czy czasem w grudniowym SFFH nie ma być?
banshee - 15 Grudnia 2007, 13:23
ano ma!
patrz wyżej autor napisał jasnym kolorkiem co może sie tam znaleźć
Robert MW - 17 Grudnia 2007, 12:45
banshee dzieki za opinę, sądzę, ze bardzo daleko mi jeszcze do tego "najlepszego co się zdarza w SF" ale się staram, żeby przynajmniej było zjadliwe... hm zczytliwe? Tak chyba lepiej brzmi.
Dagro dzięki za pamięć. Jak już pewnie wiesz w najbliższym numerze pójdzie kolejne opowiadanie z cyklu meekhańskiego. Tak mi jakoś przypadkiem wyszło, że wprowadziłem czwórkę bohaterów w czterech róznych częściach imperium, więc teraz wracam na południowo wschodnią granicę, do Issarów, pragnienia zemsty, poczucia winy, nienawiści, miłości, porąbanej historii, kłamstw, mitów, krwawych pojedynków i pewnej młodej kobiety, która opowiada o tym co mogłoby się stać, gdyby miała brata.
Później, cóż, trudno do końca powiedzieć, następne opowiadania będzie z pewnością hard SF. Dobrze zrobić sobie od czasu do czasu przerwę, odskoczyć od świata magii, mieczy, bogów i reszty
Anko - dzięki za wyręczenie z odpowiedzi, jak tylko będę potrzebował sekretarki, natychmiast się do Ciebie zgłoszę.
dagra - 18 Grudnia 2007, 20:40
Uhm, już wiem
Panny się zadziwiły, że można nie śledzić zapowiedzi nowego numeru.
Widzę, że fantasy pełną gebą popełniłeś.
Cytat | Dobrze zrobić sobie od czasu do czasu przerwę, odskoczyć od świata magii, mieczy, bogów i reszty. |
Płodozmian.
Anko - 22 Grudnia 2007, 21:09
Robert MW napisał/a | Anko - dzięki za wyręczenie z odpowiedzi, jak tylko będę potrzebował sekretarki, natychmiast się do Ciebie zgłoszę. | NURS już kiedyś orzekł, że powinnam się od Ciebie uczyć. To się nie dziw, że się przysnułam.
A ontopicznie: ciekawa jestem, czy historię opisaną w "Gdybym miała brata" wymyśliłeś na samym początku, czy dopiero później wpadłeś na to, żeby kontynuować wątek z "Bo kocham cię nad życie"? (Przepraszam, jeśli przekręciłam tytuł, ale to było już trochę czasu temu.)
A teraz uwaga, będą spojlery.
.
.
.
Moje wrażenia z tekstu są takie, że przesłaniem jest, iż nie ma wyjścia z błędnego koła nienawiści, potęgowanej jeszcze przez takie pobudki jak chciwość czy duma. Ech, czemu te dzisiejsze teksty muszą być takie pesymistyczne... (Tak sobie marudzę, nie jest moim celem ubliżać autorowi. )
No i cóż, wątek Yatecha rozumiem tak, jakby bohater chciał powiedzieć: "przeklinam was - za to, kim mnie ukształtowaliście, ale i tak potrafię to wyrazić jedynie na waszych zasadach".
Zastanawia mnie tylko jedno: skoro ci ludzie uświadamiali sobie, że prawdziwym podłożem obowiązku zakrywania twarzy jest nakaz izolowania się od innych ludów, "niespoufalania" i "nierozcieńczania krwi" (tak ja to odczytałam), to czy to ani na odrobinę nie umniejszało w ich świadomości wagi tego prawa?
Chociaż pewnie znowu myślę jak "zgniły Europejczyk", dla którego fakt, że jakaś zasada religii służyła głównie umocnieniu pozycji Kościoła albo integracji społeczności wiernych, sprawia, że ta zasada traci coś ze swej "świętości".
No cóż, to tyle moich komentarzy, zatem przy ocenie numeru (a muszę jeszcze przeczytać "Psa i Klechę" ) zapewne mało już napiszę.
|
|
|