To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Pisać każdy może, jeden lepiej... ale czemu???

Meurglys - 30 Sierpnia 2010, 19:32

Gustaw G.Garuga napisał/a
Ale po co planujesz ilość stron? Jest jakiś konkretny cel poza tym, żeby mieć ich tyle a tyle? Co Ty, wyrobnik jesteś, któremu wydawnictwo zleciło kolejną powieść z popularnego cyklu? Pisz tyle, ile naturalnie wynika z pomysłu.


Nie wyrobnik, lecz mały pikuś usiłujący zadebiutować w druku, po prostu wierzący w rzemiosło (Oby Żyło Wiecznie). Regularność to chyba podstawa.

joe_cool napisał/a
No bo skoro historia jednak jest krótsza, to czemu chcesz ją przedłużać na siłę?


Sam nie wiem. Chyba jestem nieuleczalnym megalomanem. :)

Ozzborn - 30 Sierpnia 2010, 19:39

Pomyśl czy nie wolałbyś tego zamienić na "wydanego autora". Jeśli Ci wyjdzie, że tak, to nie rób nic na siłę. Na siłę to wychodzi kupa zwykle...
Gustaw G.Garuga - 30 Sierpnia 2010, 19:41

Regularność - jak najbardziej. Rzemiosło - pewnie. Ale jak się ma do tego narzucanie sobie na siłę ilości stron? Nie jesteś doświadczonym pisarzem, nie potrafisz więc z góry "na oko" określić, w ilu stronach pomysł się zawrze. Nie jesteś doświadczonym pisarzem, nie potrafisz więc tak rozciągnąć kusego pomysłu, żeby czytelnik to przełknął. Nie jesteś doświadczonym pisarzem, więc szansa, że znajdziesz od razu kupca na powieść jest nikła.

Mówisz o rzemiośle? Podstawą rzemiosła jest praktyczność, a na Twoim etapie praktyczne jest napisanie opowiadania do pisma.

Kai - 30 Sierpnia 2010, 20:50

Hmm, powinnam chyba sobie referencje z "Wiadomości Bucklandu" załatwić, bo to moje jedyne publikacje, nie licząc jakiegoś fanfika dla "Esensji".
Matrim - 30 Sierpnia 2010, 21:11

Meurglys napisał/a
miałem normę 10 stron 12,5x19,5 (częsty format)

Tylko pewnie każde wydawnictwo będzie chciało, żebyś przedstawił maszynopis "znormalizowany", a nie "częsty" :) Też tak kiedyś miałem - wybrałem sobie ulubioną książkę, odmierzyłem strony co do milimetra, czcionki, marginesy i... kiepsko to wyglądało, bo zawartość nie była taka sam ;)

A o rozwlekaniu na siłę już inni się wypowiedzieli. Chcesz zacząć od powieści? A opowiadanie jakieś już publikowałeś?

Meurglys napisał/a
orzeszkowe opisy

A do tego to poproszę definicję, bo jestem okropnie ciekawy jakie to są te opisy :)

Ozzborn - 30 Sierpnia 2010, 21:25

długie, nudne i nikt ich nie czyta... nazwa wzięta od nazwiska wielkiej i wspaniałej przodowniczki nudziarstwa... Eliza jej było :twisted:
jewgienij - 30 Sierpnia 2010, 22:01

Ozzborn napisał/a
długie, nudne i nikt ich nie czyta... nazwa wzięta od nazwiska wielkiej i wspaniałej przodowniczki nudziarstwa... Eliza jej było :twisted:


Ja czytam. 8)

Matrim - 30 Sierpnia 2010, 22:10

Ozzborn, to jej Orzeszko było? :twisted:

Te opisy, o których mówisz, to raczej orzeszkowowe powinny być ;P

nimfa bagienna - 30 Sierpnia 2010, 22:16

Tak, było jej właśnie Orzeszko. Panna Eliza Korwin-Pawłowska wyszła za pana Orzeszkę. I została panią Orzeszkową.
:mrgreen:

baranek - 30 Sierpnia 2010, 22:19

nimfa bagienna, Orzeszko to był ten 'Jonasz'.
Matrim - 30 Sierpnia 2010, 22:20

nimfa bagienna, ale się tytułowała "Orzeszkowa", a nie "Orzeszko", więc i przymiotnik inny :) Chyba... ;)
nimfa bagienna - 30 Sierpnia 2010, 22:21

Teraz ja wykażę się ignorancją - jaki 'Jonasz'?

Matrim napisał/a
nimfa bagienna, ale się tytułowała Orzeszkowa, a nie Orzeszko, więc i przymiotnik inny :) Chyba... ;)

Bo dziś już podobne formy wychodzą z użycia. Za jej czasów były powszechne, choć nieoficjalne. Dlatego żona pana Orzeszki była nazywana Orzeszkową, choć w istocie jej nazwisko brzmiało Orzeszko. Gdyby naczelnik Kościuszko miał żonę, to pewno byłaby znana jako Kościuszkowa. Tak jak na żonę mężczyzny nazwiskiem Kowal mówiono dawniej Kowalowa itd. Orzeszkowa to mina, na którą łatwo się wrąbać. Właśnie ci się udało.;)
e. Z tym przymiotnikiem to bym była ostrożna.

Matrim - 30 Sierpnia 2010, 22:28

nimfa bagienna, nie przeczę :)

Ale jak w takim razie powinien brzmieć ten zwrot - naprawdę opisy są "orzeszkowe"? Czyli małe w skorupce, wyglądające jak złączone ze sobą mózgi? :)

Ozzborn - 30 Sierpnia 2010, 22:33

Matrim, ale się Pan czepiasz :roll:

;P:

nimfa bagienna - 30 Sierpnia 2010, 22:34

Obawiam się, że od tego nazwiska będzie trudno utworzyć przymiotnik.
Bo masz np. Tolkien - "tolkienowski".
Może coś per analogiam. Powstanie było kościuszkowskie, więc może styl orzeszkowski?
Ja tylko gdybam. Nigdy nie zetknęłam się z czymś "orzeszkowskim" nie zetknęłam.

Matrim - 30 Sierpnia 2010, 22:34

Ozzborn, bo jak dziecko nie wie, to się pyta, c'nie? :)

Edit: nimfa - te "orzeszkowskie" chyba najlepiej brzmią jednak.

Kai - 30 Sierpnia 2010, 22:36

Matrim napisał/a
Czyli małe w skorupce, wyglądające jak złączone ze sobą mózgi? :)
albo jak Żyd w trumnie, albo po prostu - orzeszkowo :P
nimfa bagienna - 30 Sierpnia 2010, 22:37

Na zajęciach mnie uczyli, że jeśli nie wiesz, jak utworzyć/odmieniać jakiś wyraz, szukaj maksymalnie podobnego pod względem budowy, przyjrzyj mu się i wtedy kombinuj. To dobra zasada, nigdy mnie jeszcze nie zawiodła.

Ale ruch w temacie, spację chcę wstawić, a tu już następne posty. :roll:

Hubert - 30 Sierpnia 2010, 22:37

Sauron napisał/a
Ja kiedyś miałam dzienną normę, przez pół roku pisałam codziennie 2 strony, zyskałam gorsze oceny


No to w czym problem? :wink: Oceny nie są miarodajne, a żeby zdać/dostać się do przyzwoitych szkół nie potrzeba jakichś astronomicznych wyników.

Ozzborn - 30 Sierpnia 2010, 22:41

Matrim, tyle że to miało być raczej zabawne niż zgodne zasadami słowotwórstwa języka polskiego jak dufam.
A skoro już merytorycznie, to orzeszkowskie brzmią sensownie, choć gdybyśmy chcieli podkreślić, że są jedynie podobne do tych "orzeszkowych" to powiedziałbym "orzeszkawe" :P :mrgreen:

Matrim - 30 Sierpnia 2010, 22:45

Ozzborn, ja myślałem, że Meurglys, to o pisaniu tak na poważnie myśli, a nie dla jaj ;)

Ważne, że jest już wszystko wyjaśnione, Matrim zaliczył babola i jest git ;)

baranek - 30 Sierpnia 2010, 22:52

nimfa bagienna, 'gdzie jest generał'
Meurglys - 30 Sierpnia 2010, 23:52

Ktoś tu nie lubi orzeszków. Pan po lewej jest wściekły.

Matrim napisał/a
Meurglys, to o pisaniu tak na poważnie myśli, a nie dla jaj


Dla jaj to ja myślę o życiu. :) A "orzeszkowe" brzmią po prostu sympatycznie. Jedno słowo i jaki efekt... A propos, niedawno była podobna dyskusja w innym wątku na temat "opowiadania Galiny Czernajej"...

Ozzborn napisał/a
A skoro już merytorycznie, to orzeszkowskie brzmią sensownie, choć gdybyśmy chcieli podkreślić, że są jedynie podobne do tych orzeszkowych to powiedziałbym orzeszkawe


Orzeszkawy to może być kwas. :)

Ozzborn - 31 Sierpnia 2010, 00:18

też, a myślisz skąd to wziąłem? :P :D ale mówi się też, że kolor jest zielonawy/czerwonawy, a ktoś głupawy.
Dyskusja a propos Czernej minimalnie się różniła, tutaj Twój zabieg był celowy tam był po prostu błąd :twisted:

Nina Wum - 31 Sierpnia 2010, 11:01

Witam w temacie.
Jestem pisaczem okolicznościowym. Spłodziłam do tej pory dwa teksty o tematyce fantastycznej. Miałam cholerne szczeście, bo oba zostały opublikowane.
Natomiast tekst trzeci spoczywa w niebycie, niczym lewitujący wór węgla.
Podskubuję go od trzech miesięcy. Stworzyłam śliczny konspekt, natomiast jakichś znaczących przyrostów samej prozy - nie odnotowano. :?
Nie będę pytać o warsztat, rozplanowywanie fabuły itepe, ponieważ z tym sobie radzę - lepiej, gorzej, dość, że jakoś.
Mam pytanie o organizację.
Forumowicze Piszący - jak sobie radzicie ze wciskaniem pisarskiej roboty pomiędzy zajęcia dające chleb ,a skrzeczącą prozę rzeczywistości? Czy ktoś mógłby mnie wesprzeć światłą radą, jak nastroić mózgowie na twórcze częstotliwości po dziesięciu godzinach roboty, w domu, gdzie garnki straszą w zlewie, zaś lepsza połowa kusi wieczornym seansikiem "Kompanii braci"? :lol:
Obejrzałam w tym miesiącu kilka świetnych filmów. Regularnie grywam w niezłe gry.
Nie tracę tych wieczorów, o nie! Tylko tego *&%$# opowiadania jakoś nie przybywa. :evil:

Wiem, o czym chcę bazgrolić, oraz - jak. Wiem nawet, że umiem (a przynajmniej taką mam nadzieję.) Lecz zamiar wciąż rozpływa się w inercji.
Proszę, poradźcie.

nureczka - 31 Sierpnia 2010, 11:03

Nina Wum napisał/a
Tylko tego *&%$# opowiadania jakoś nie przybywa

Ciąża musi potrwać. Jak przyjdzie czas, nadejdzie poród.

merula - 31 Sierpnia 2010, 11:05

wysłać domowe szczęście na urlop, nie gotować, wyłączyć telewizję, telefon i net i zamknąć drzwi na klucz.
Virgo C. - 31 Sierpnia 2010, 11:07

Gry i konsole za okno wyrzucić.
Gustaw G.Garuga - 31 Sierpnia 2010, 11:12

Nina Wum napisał/a
jak sobie radzicie ze wciskaniem pisarskiej roboty pomiędzy zajęcia dające chleb ,a skrzeczącą prozę rzeczywistości? Czy ktoś mógłby mnie wesprzeć światłą radą, jak nastroić mózgowie na twórcze częstotliwości po dziesięciu godzinach roboty, w domu, gdzie garnki straszą w zlewie, zaś lepsza połowa kusi wieczornym seansikiem Kompanii braci?

Jest ciężko. Po prostu. Mnie jeśli z pisania wypadnie dzień albo dwa (bo np. gdzieś wyjeżdżam) to prawie nie mogę się przemóc, żeby wrócić. Dlatego regularność jest ważna, choćby te pół godziny dziennie. A seriale i inne pożeracze czasu? Zauważyłem, że z poczuciem winy, że nie piszę, źle mi się je ogląda, a to zniechęca do oglądania (choć niekoniecznie zachęca do pisania).

Wiem, że nie pomogłem :P

Hubert - 31 Sierpnia 2010, 11:27

Nina Wum, na to nie ma rady. Albo zwyczajnie pisz nieregularnie. Długo nic nic, a potem zryw i pisanie do upadłego. Nie wszystkim odpowiada taki tryb pracy, ale... Cóż, Kres kiedyś powiedział, że przez siedem-osiem miesięcy w roku udaje analfabetę, a potem siada i nic nie robi, tylko pisze.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group