To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Etyka w sieci i żeglowanie pod piracką flaga.

Rafał - 11 Marca 2010, 13:34

NURS napisał/a
Rozwijając: http://pl.wikipedia.org/w...ysi%C4%85clecia
Tak jakby cytowanie źródłowe nie działa - powyłączali czy ki czort?
NURS - 11 Marca 2010, 14:03

bo to chyba jakaś grubsza sprawa z tym cytowaniem. afera w wydawnictwie trwa w najlepsze :-)
ilcattivo13 - 11 Marca 2010, 14:39

NURS napisał/a
Czy chcesz mi powiedziec, ze fryzjer zarabia na puszczaniu muzyki, a nie na strzyżeniu?


nie , napisałem: "...puszczanie muzyki w zakładzie fryzjerskim służy uatrakcyjnieniu zakładu dla klienta, a co za tym idzie, zarabianiu większych pieniążków..." - czyli mówiąc prosto - dzięki muzyce puszczonej w zakładzie fryzjer może mieć więcej klientów (i zarobić na nich pieniędzy). Prościej już nie dam rady tego wytłumaczyć. Na podobnej zasadzie działają gazety rozłożone w poczekalni, maszynka z napojami itp.

NURS napisał/a
W całym tym, dość mądrym wywodzie zapominasz o jednym - czyli logice. Dzisiejsze prawo autorskie nie jest zadnym prawem, to próba zarobienia na czymś, co jeszcze niedawno było normalnym życiem.


z drugiej strony, nie tak dawno temu nie mógłbyś zaskarżyć kogoś, kto bezprawnie wykorzystuje Twoją twórczość. Państwo musi mieć pieniądze, żeby utrzymać sądy, Policję itp. Skądś tę kasę musi brać, więc bierze z tantiem, podatków itp...

NURS napisał/a
Goście z dużą kasa, którzy kontrolują kilka branż rozrywkowych krok po kroczku patentują wszystko na czym można zbić pieniądze, posuwając się do absurdów.

i dlatego pisałem, żeby olewać wydawnictwa muzyczne i zespoły podpisujące z nimi umowy... Tylko w taki sposób możemy wpłynąć na szybszy powrót do normalności.

Rafał - a ja dalej się będę upierał, ze pliki z danymi trzeba traktować jak każdą inną rzecz. Choćby dlatego, żeby, jak to piszesz, nadążać za stanem realnym. Gdyby twórcy programów/muzyki/książek/czy zbiorów baz danych zostali pozbawieni prawa do pełnej ochrony swojej twórczości, to dopiero wtedy byłaby bryndza. Myślisz, że ktoś (poza studentami i może niektórymi anarchistami) tworzyłby gry komputerowe, jeśli nie mógłby na swojej twórczości zarabiać pieniędzy, bo każdy dowolnie by sobie kopiował i puszczał dalej kopie tej gry, nie mając nad sobą "bicza bożego" w postaci możliwości trafienia do więzienia. Na razie wydaje mi się, że nawołujesz właśnie do takiego do "uwolnienia" utworów od wszelkich praw autorskich itp.
Poza tym, to "wydumane prawo" pisali m.in. sami twórcy, którzy albo siedzą/siedzieli w parlamencie, albo byli proszeni o konsultacje ustawy, albo w ogóle zgłaszali obywatelskie projekty ustaw.
I od razu odpowiadam na twoje pytanie - uważam, że warunki sprzedaży są adekwatne do sytuacji rynkowej i technologicznej. Kiedyś prawa autorskie były po części chronione przez brak możliwości szybkiego przesłania i skopiowania informacji (np. utworu muzycznego). Teraz w godzinę po udostępnieniu pliku każdy na świecie może go mieć na twardzielu. I dlatego prawo jest tak restrykcyjne, a że jeszcze każdy chce mieć dużo pieniążków...
Prawo składu było jak najbardziej materialne - bo było spisane na piśmie. Za to było niezbywalne, bo jak już jakieś miasto je uzyskało, to nie mogło go odsprzedać dalej. I dlatego ono mi tu nie pasuje. Podobnie jak obywatelstwo.
Jak już zauważyłeś, nie wstawiałem cytatów z Twojego posta, po części z obawy o stan mojej wątroby :wink:

EDIT: różne błędy :oops:

Rafał - 11 Marca 2010, 14:46

ilcattivo13, :mrgreen:

Zakończę formułką: rozumiem wagę twoich argumentów aczkolwiek ich nie podzielam :wink:

dalambert - 11 Marca 2010, 15:02

ilcattivo13 napisał/a
Prościej już nie dam rady tego wytłumaczyć. Na podobnej zasadzie działają gazety rozłożone w poczekalni

Gazety płaca za artykuły autorom,Fryzjer placi za gazete.
Radia płacą za muzykę i inne audycję autorom fryzjer placi abonament :!:
Tu NIE ma miejsca na łupidrani z ZAiKSu :evil:

Ixolite - 11 Marca 2010, 15:33

Rafał napisał/a
A ja sobie ostatnio podumałem nad konstrukcją prawa własności niematerialnych (Grzędowicz bajdurzył o tym w ostatnio (przezemnie :wink: ) czytanym nr SF&Co). Dajmy na to, wymyśliłem coś co ludzie chcą kupić, a ja sprzedać. O ile moje dzieło jest nierozerwalnie związane z nośnikiem wszystko jest zrozumiałe - obiektem transakcji jest nośnik.


To nie całkiem tak. Kupując książkę stajesz się właścicielem papieru i farby, ale nie treści i "niematerialnej" zawartości. Z książką możesz zrobić co chcesz, sprzedać, oddać, napalić nią w piecu, z jej treścią już nie - tu wkraczają regulacje prawne.

W przypadku urządzeń lub na przykład oprogramowania, możesz też kupić licencję na ich wykorzystanie, która określa co wolno ci z nimi zrobić, a czego nie. Możesz stać się właścicielem nośnika (w przypadku oprogramowania, choć i to nie zawsze), a możesz stać się tylko właścicielem licencji i urządzenie z którego korzystasz nie jest twoją własnością (choćby tak jak w przypadku leasingu).

To tak z grubsza biorąc.

Rafał napisał/a
Problemy mam ze sprzedażą dzieła bez nośnika.


Sprzedaż dzieła bez nośnika to zasadniczo występy na żywo - deklamowanie wiersza za opłatą, koncert na który kupujesz bilet albo lekcja udzielona przez eksperta - usługa. Siłą rzeczy inne są tu regulacje prawne i zwyczajowe - koncert trudno ci będzie przekazać innym rycząc go na przystanku na przykład.

A jeśli chodzi ci o wersje elektroniczne to nośnik zawsze jest - twój dysk w komputerze, pendrajw czy cokolwiek innego, na czym możesz zapisać informacje. Po prostu w czasie zakupu nie jest przekazywane z ręki do ręki, a z dysku na dysk. I w tym sensie takie dzieło niczym nie różni się od wydrukowanego/nagranego na namacalnym medium (choć dysk w sumie jest namacalny, ale to taka mała dygresja).





A jeszcze wracając do tego radia u fryzjera - żeby było zabawniej, to teoretycznie rzecz biorąc większość (jeśli nie wszyscy) klienci fryzjera również płacą abonament - w dzisiejszych czasach zasadnym jest założenie, że mają oni własne odbiorniki w domach i korzystają z nich legalnie.

ZAiKS stara się zgarniać kasę za coś, za co już kasę dostał i to na wielu polach. Żeby jeszcze ta kasa trafiała do twórców potem...

RD - 11 Marca 2010, 15:47

Cytat
Żeby jeszcze ta kasa trafiała do twórców potem...

Mój kuzyn, muzyk, grywał swego czasu na różnych imprezach, niekoniecznie tylko swoje kawałki. Poszedł więc przed pierwszym występem do ZAiKSu, zaniósł listę utworów, za ktore należałyby się twórcom tantiemy i uiścił opłatę, po czym ową listę otrzymał z powrotem. Urzędnik nawet nie rzucił na nią okiem.

NURS - 11 Marca 2010, 15:47

ilcattivo13 napisał/a
NURS napisał/a
Czy chcesz mi powiedziec, ze fryzjer zarabia na puszczaniu muzyki, a nie na strzyżeniu?


nie , napisałem: ...puszczanie muzyki w zakładzie fryzjerskim służy uatrakcyjnieniu zakładu dla klienta, a co za tym idzie, zarabianiu większych pieniążków... - czyli mówiąc prosto - dzięki muzyce puszczonej w zakładzie fryzjer może mieć więcej klientów (i zarobić na nich pieniędzy). Prościej już nie dam rady tego wytłumaczyć. Na podobnej zasadzie działają gazety rozłożone w poczekalni, maszynka z napojami itp.


Nie żartuj, proszę. Fryzjer zarabia więcej, jeśli jest fachowcem, a nie dzięki puszczaniu muzyki.

Cytat
NURS napisał/a
W całym tym, dość mądrym wywodzie zapominasz o jednym - czyli logice. Dzisiejsze prawo autorskie nie jest zadnym prawem, to próba zarobienia na czymś, co jeszcze niedawno było normalnym życiem.


z drugiej strony, nie tak dawno temu nie mógłbyś zaskarżyć kogoś, kto bezprawnie wykorzystuje Twoją twórczość. Państwo musi mieć pieniądze, żeby utrzymać sądy, Policję itp. Skądś tę kasę musi brać, więc bierze z tantiem, podatków itp...


ziemia do ilcativo, Ziemia do ilcativo - mówimy o tantiemach pobieranych przez ZAIKS, które nie mają trafiać do państwa, tylko teoretycznie autorów a nie o podatku, z którego utrzymuje się państwo.

Cytat
NURS napisał/a
Goście z dużą kasa, którzy kontrolują kilka branż rozrywkowych krok po kroczku patentują wszystko na czym można zbić pieniądze, posuwając się do absurdów.

i dlatego pisałem, żeby olewać wydawnictwa muzyczne i zespoły podpisujące z nimi umowy... Tylko w taki sposób możemy wpłynąć na szybszy powrót do normalności.


Tu zgoda.

dalambert - 11 Marca 2010, 15:53

RD, rzucił okiem czy nie rzucił / Nie musial tu ZAiKS wierzy oświadczeniu muzyka i slusznie bierze oplate - / ryczałtową zreszta/ jak i slusznie bierze od "radiów" różnych za prawa do muzyki / jak się później dzieli z autorami repartyucje to osobna bajka/ ale wyciąganie łapy do prztsłowiowego Fryzjera to granda i naduzycie :!:
Agi - 11 Marca 2010, 17:41

dalambert napisał/a
wyciąganie łapy do prztsłowiowego Fryzjera to granda i naduzycie :!:

Oczywiście! Przecież to Fryzjer wyciągał łapę. :mrgreen:

Rafał - 11 Marca 2010, 17:50

dalambert napisał/a
Radia płacą za muzykę i inne audycję autorom
Z tego co mi się o uszy obiło, to autorzy płacą stacjom radiowym za to aby puszczały ich muzykę. Zdaje się, że to Rynkowski powiedział Radiu Zet "wała" stąd brak Rynkowskiego w Zetce.
Virgo C. - 11 Marca 2010, 18:10

A to chyba normalne? Zwykła reklama nowej płyty czy wykonawcy, zapewne wliczona w budżet reklamowy wytwórni.
Duke - 11 Marca 2010, 18:24

Z tymi utworami to jet wielki problem - gdzie nabywamy prawo, a gdzie licencję... z tego co się orientuje obecnie pojawił się poglad że w momencie kiedy konwertujemy utwór na MP3 to przestaje być on utworem a staje się się programem. Podobnie z filmem spakowanym do DIVIXa. Po co to? Ano bo wtedy przestajmy byc podmiotem jesnych praw a stejmy się podmiotem innych. A wszystko po to aby naładowac kieszeń koncernowi medialnemu. Tak na prawdę to muzycy zarabiają tylko na koncertach. Z płyt z tego co się orientuje to sa grosze rzędu 2 zł za płytę (ktora kosztuje 50zł). Podobnie ma się sprawa z Ebokami - papierowy jest przedmiotem który możesz komuś dać, z Ebokiem tego nie zrobisz bo łamiesz postanowienia licencji. Z drugiej strony odpoadają koszty druku papieru i okładki :wink:
ilcattivo13 - 11 Marca 2010, 18:46

NURS napisał/a
Nie żartuj, proszę. Fryzjer zarabia więcej, jeśli jest fachowcem, a nie dzięki puszczaniu muzyki.


Sorki za pełen offtop, ale chyba wygląda na to, że muszę zburzyć Twój światopogląd i nadzieję w ludzkość. Tylko męski fryzjer może zarabiać wyłącznie na jakości strzyżenia. Damski zakład, musi mieć wygodne skórzane kanapy/fotele, żeby można było oczekując na "rwanie/malowanie kłaków" nie nadwyrężać hemoroidów, do tego najświeższą prasę kolorową, radio puszczające skoczną muzykę (najlepiej "Zetkie", lub inszy "erefen" - choć coraz częściej pojawia się telewizor nastawiony na TVN style lub "Faszyntivi"), koniecznie ekspres do kawy potrafiący zrobić "kapucyno" i taką ilość roślin, że wystarczyłoby na zalesienie połowy Sahary. Aha, o mały włos, a byłbym zapomniał o najważniejszym - suszarki do włosów, które nie są na stałe przytwierdzone do ściany, tylko można je ustawić za skórzanym fotelem/kanapą - bez nich zakład fryzjerski nigdy nie może się nazwać profesjonalnym. Jak nie ma takich rzeczy, to zakład nie należy do tych "szanujących się" i nikt tam nie zajrzy. Znam to z autopsji, bo wynajmuję parter dla największego i ponoć najlepszego zakładu fryzjersko-kosmetycznego w powiecie. Nie raz i nie dwa rozmawiałem z dziewczynami, które tam pracują i wierz mi - salon musi być urządzony na full wypas, fryzjerki mają się zachowywać profesjonalnie, a samo strzyżenie to tylko mało znaczący dodatek do dwu(lub więcej)godzinnego maratonu plotkarskiego i całego procesu generowania kobiecego dobrego samopoczucia. Mało tego, w damskim fryzjerstwie cykl gospodarczy trwa 2, góra 3 lata. Najpierw, zaraz po otwarciu jest stały wzrost klientek (wszystko jest nowe, takie profesjonalne, luksus wylewa się drzwiami i oknami), po jakimś roku zaczyna się stagnacja, a po kolejnym roku klientek jest tyle co kot napłakał. Chyba, że właściciel zainwestuje w zmianę "imażu" salonu, kupi lepszy ekspres do kawy/sprzęt stereofoniczny/nowe fotele, wtedy znowu zaczyna się robić tłocznie w terminarzu. A właśnie - terminarz - to tylko do męskiego fryzjera się zachodzi na przysłowiową "pałę" - szanujący się damski salon ma zajęte wolne terminy na tydzień naprzód (soboty na kwartał), nawet jak w każdej chwili tylko jedna z 5 fryzjerek ma zatrudnienie, a reszta plotkuje z klientkami.
A tak w ogóle, to baaaardzo znikomy odsetek kobiet woli iść do malutkiego i biednie urządzonego salonu - prawie wszystkie nad dobrą usługę przedkładają luksus. Jeśli chodzi o urodę, to w inteligencję/zdrowy rozsądek/racjonalne podejście do życia kobiet nie wnikam, bo życie mnie nauczyło, że nie warto ;P:

NURS napisał/a
ziemia do ilcativo, Ziemia do ilcativo - mówimy o tantiemach pobieranych przez ZAIKS, które nie mają trafiać do państwa, tylko teoretycznie autorów a nie o podatku, z którego utrzymuje się państwo.


serio mówisz? A ja myślałem, że rozmawiamy sobie na temat, który rozpoczął Rafał pisząc:
Cytat
A ja sobie ostatnio podumałem nad konstrukcją prawa własności niematerialnych (Grzędowicz bajdurzył o tym w ostatnio (przezemnie :wink: ) czytanym nr SF&Co). Dajmy na to, wymyśliłem coś co ludzie chcą kupić, a ja sprzedać. O ile moje dzieło jest nierozerwalnie związane z nośnikiem wszystko jest zrozumiałe - obiektem transakcji jest nośnik. Problemy mam ze sprzedażą dzieła bez nośnika. Nie wiem czy to jest w ogóle możliwe.

i że problem tantiem Zaiksu pojawił się jedynie pobocznie... A poza tym, Zaiks płaci podatki od pobranych tantiem (do czego obliguje go prawo), więc i tak część kasy idzie do państwa :wink:

Rafał - tak z czystej ciekawości i absolutnie na serio się pytam - jak wg. Ciebie powinno zostać unormowane rozpowszechnianie utworów muzycznych w internecie? Bo w sumie pisałeś tylko o filozofii i logice, a ja bym chciał to zobaczyć na takim małym wycinku rzeczywistości, jakim są mp3 kupowane w sieci. Albo ogólnie na przykładzie sprzedaży muzyki.

RD - 11 Marca 2010, 19:17

dalambert napisał/a
RD, rzucił okiem czy nie rzucił / Nie musial tu ZAiKS wierzy oświadczeniu muzyka i slusznie bierze oplate

:?: :shock: :?: Słusznie? I kto niby później dostaje te pieniądze z ryczałtu?

NURS - 11 Marca 2010, 20:04

ilcattivo13 napisał/a
Sorki za pełen offtop, ale chyba wygląda na to, że muszę zburzyć Twój światopogląd i nadzieję w ludzkość. Tylko męski fryzjer może zarabiać wyłącznie na jakości strzyżenia. Damski zakład, musi mieć wygodne skórzane kanapy/fotele, żeby można było oczekując na rwanie/malowanie kłaków nie nadwyrężać hemoroidów, do tego najświeższą prasę kolorową, radio puszczające skoczną muzykę (najlepiej Zetkie, lub inszy erefen - choć coraz częściej pojawia się telewizor nastawiony na TVN style lub Faszyntivi), koniecznie ekspres do kawy potrafiący zrobić kapucyno i taką ilość roślin, że wystarczyłoby na zalesienie połowy Sahary. Aha, o mały włos, a byłbym zapomniał o najważniejszym - suszarki do włosów, które nie są na stałe przytwierdzone do ściany, tylko można je ustawić za skórzanym fotelem/kanapą - bez nich zakład fryzjerski nigdy nie może się nazwać profesjonalnym. Jak nie ma takich rzeczy, to zakład nie należy do tych szanujących się i nikt tam nie zajrzy. Znam to z autopsji, bo wynajmuję parter dla największego i ponoć najlepszego zakładu fryzjersko-kosmetycznego w powiecie. Nie raz i nie dwa rozmawiałem z dziewczynami, które tam pracują i wierz mi - salon musi być urządzony na full wypas, fryzjerki mają się zachowywać profesjonalnie, a samo strzyżenie to tylko mało znaczący dodatek do dwu(lub więcej)godzinnego maratonu plotkarskiego i całego procesu generowania kobiecego dobrego samopoczucia. Mało tego, w damskim fryzjerstwie cykl gospodarczy trwa 2, góra 3 lata. Najpierw, zaraz po otwarciu jest stały wzrost klientek (wszystko jest nowe, takie profesjonalne, luksus wylewa się drzwiami i oknami), po jakimś roku zaczyna się stagnacja, a po kolejnym roku klientek jest tyle co kot napłakał. Chyba, że właściciel zainwestuje w zmianę imażu salonu, kupi lepszy ekspres do kawy/sprzęt stereofoniczny/nowe fotele, wtedy znowu zaczyna się robić tłocznie w terminarzu. A właśnie - terminarz - to tylko do męskiego fryzjera się zachodzi na przysłowiową pałę - szanujący się damski salon ma zajęte wolne terminy na tydzień naprzód (soboty na kwartał), nawet jak w każdej chwili tylko jedna z 5 fryzjerek ma zatrudnienie, a reszta plotkuje z klientkami.
A tak w ogóle, to baaaardzo znikomy odsetek kobiet woli iść do malutkiego i biednie urządzonego salonu - prawie wszystkie nad dobrą usługę przedkładają luksus. Jeśli chodzi o urodę, to w inteligencję/zdrowy rozsądek/racjonalne podejście do życia kobiet nie wnikam, bo życie mnie nauczyło, że nie warto ;P:
i.


cyk strasznie długi wywód, a teraz pokaż mi gdzie z niego wynika, ze sluchanie radia polepsza usługę? :-)
sorry, ale u mnie w bramie jest skromniutki zakład, gdzie trzeba się zapisywać, jesli nawet taki łysol jak ja chce w 5 minut ściąć sobie ostatnie 7 włosów. dlaczego? Bo pracują zawodowcy i robia fryzury jak trzeba. Jaki z tego wniosek? Jest tak jak ty mówisz i tak, jaki ja mówię. A Zaiks i jego idiotyczne rozporzadzenia mają się nijak do rzecywistosci.

Ziemniak - 11 Marca 2010, 21:57

RD napisał/a
I kto niby później dostaje te pieniądze z ryczałtu?


RD nie osłabiaj mnie. Jak to kto? ZAIKS oczywiście ;P:

ilcattivo13 - 11 Marca 2010, 22:22

NURSie, widzę, że rzeczywiście zbyt długi był to wykład. Wręcz odnoszę wrażenie, że przestałeś zwracać uwagę na to co piszę już po pierwszym zdaniu... :roll:
dzejes - 12 Marca 2010, 09:03

Virgo C. napisał/a
A to chyba normalne? Zwykła reklama nowej płyty czy wykonawcy, zapewne wliczona w budżet reklamowy wytwórni.


Nie, to nie jest normalne. Masz zapowiedź 'reklama" przed opłaconą piosenką. Nie - a to już narusza przepisy prawa.

dalambert - 12 Marca 2010, 09:10

RD, teoretycznie to właśnie oświadczenia zespołów występujących winny być analizowane, jak również listy repertuarowe z rozgłośni radiowych i tp.
Na tej podstawie Wydział repartycji ZAiKS powinien ustalać co jakiś określony czas wysokość repertycji dla autorów muzyki, czy tekstów.
Jak to się naprawdę wewnętrznie w ZAiKS odbywa nie wiem , ale liczne animozje, zarzuty , awanturki i dyskusje wewnątrz środowiska świadczą , ze różnie to bywa .
Jak zwykle gdy o pieniądze biega :mrgreen:

RD - 12 Marca 2010, 09:20

Jak to się odbywa, przywołany przeze mnie przykład chyba dośc jasno ilustruje. Niestety.
NURS - 12 Marca 2010, 09:47

dalambert, ja byłem na liscie tłumaczy zgłoszonych do Zaiksu od lat osiemdziesiątych. nigdy, powtórzę to raz jeszcze, nigdy nie dostałem z tej organizacji zlamanego grosza tytułem tantiem od złozonych tekstow, mimo iz filmy były wielokrotnie puszczane w dziesiątkach telewizji, a ja dostalem, prowadząc videotekę pismo od tegoz zaiksu, że musze im płacić haracz, ponieważ oni musza placic tłumaczom, lektorom, napisiarzom i komu tam jeszcze.
RD podał ci piękny przykład - kasa wedruje do tych co trzeba, czyli do wytwórni, bo one są w stanie monitorowac i wydzierac kase, a reszta niech się idzie wypałowac.

ilcativo - czytałem do końca, tyle, że podałem ci kontrprzykład, nie wymyślony tylko istniejący. Zawiszy Czarnego 10, salon nomen omen Matrix. BTW ja odnosze się cały czas do wypowiedzi dalamberta.

dalambert - 12 Marca 2010, 09:57

NURS, ależ ja nie twierdze , ze ZAiKS to fołków bukiecik i rzetelny obrońca praw autorów . Zawsze to była instytucja dobrze ustawiona i postawiona i wiedząca komu placić , a komu nie.
Ale dupuszczony jakimś prawnym szwindlem obyczaj łupienia ludzi za to że radia słuchają / patrz przykladzik z Fryzjerem/ to juz jest taka granda , że beep, beep, beep, a nawet bippppp :twisted:

NURS - 12 Marca 2010, 10:37

dalambert, ja się z toba zgadzam w tej materii. co więcej, widząc kilka innych, nieco bardziej ukrytych przykładów, dochodze do wniosku, że to zwykłe złodziejstwo - banda nierobów usiłuje zdobyć pieniądze na swoje dalsze funkcjonowanie ściągając haracze od wszystkiego. Ale to tendencja ogólnoświatowa, prawnicy wymyślają cuda, zeby ich klienci zarabiali na rzeczach, które były dotąd dobrem społecznym. Prawo autorskie jest niestety jednym z najbardziej cuchnących wycinków naszej rzeczywistości.
Virgo C. - 12 Marca 2010, 10:57

dzejes napisał/a
Nie, to nie jest normalne. Masz zapowiedź 'reklama przed opłaconą piosenką. Nie - a to już narusza przepisy prawa.

Ale ja nie pisałem, że to jest zgodne z prawem. Tylko że jakoś tak wesoło mamy, że nasze komercyjne rozgłośnie radiowe mocno wybiórczo dostrzegają zespoły. W PR spokojnie usłyszysz wiele młodych, polskich zespołów, które miały tego pecha, że nie zostały wydane przez duże koncerny, które się z Zetką czy innym RMFem ugadały co do promowania. Efekt jest taki, że jak patrzę na nominację do tegorocznych Fryderyków w kategorii Nowa Twarz Fonografii to widzę same miernoty z Borysem Szycem (który miauczy do mikrofonu przez całą płytę) na czele.

dzejes - 12 Marca 2010, 10:58

Virgo C. napisał/a
dzejes napisał/a
Nie, to nie jest normalne. Masz zapowiedź 'reklama przed opłaconą piosenką. Nie - a to już narusza przepisy prawa.

Ale ja nie pisałem, że to jest zgodne z prawem.


No nie wiem, pisałeś "zwykła reklama". A to nie jest zwykła reklama. Jeśli chciałeś być sarkastyczny, to sorry, nie wyłapałem :wink:

Kwapiszon - 12 Marca 2010, 13:25

ilcattivo13 napisał/a

...A tak w ogóle, to baaaardzo znikomy odsetek kobiet woli iść do malutkiego i biednie urządzonego salonu - prawie wszystkie nad dobrą usługę przedkładają luksus. Jeśli chodzi o urodę, to w inteligencję/zdrowy rozsądek/racjonalne podejście do życia kobiet nie wnikam, bo życie mnie nauczyło, że nie warto ;P:
....

Nieprawda.

Prawie każdą kobieta, która ma do wyboru idealny wygląd czyli fryzurę która wytrzyma do końca imprezy a nie "rozpadnie się" po 1h, baleyage który będzie trwały a nie zmieni kolory po jednym myciu, wybierze profesjonalistów, a nie luksus.
Po za tym jeśli masz suszarkę i modelujesz to raczej trudno słuchać muzyki, jeśli czekasz to raczej nie jesteś zadowolny/a, dlatego są zapisy przychodzisz na konkretną godzinę i jesteś obsługiwany i raczej rozmawiasz(plotkujesz), jeśli ktoś czeka to raczej źle świadczy o danym zakładzie/salonie/atlie. Więc, w którym momencie muzyka z radia wpływa na zarobkowanie?

Jeśli to nie tajemnica
abonament radiowy płacisz za posiadanie
a ile płacisz
a) ZAIKSOWi
b) STOART
c) ZPAV
może być na pw.
bo zgodnie z prawem powinieneś im wszystkim płacić jeśli słuchasz radia.

dalambert - 12 Marca 2010, 13:31

Kwapiszon napisał/a
może być na pw.

po za abonamentem nic nie placę / nie jestem fryzjerem / to był przyklad :mrgreen: - a nie pałcę za posiadanie, ale za to co nadają - a i do cholery to Rozgłosnie Radiowe uiszczają ZAiKS i to nie mało za nadawanie utworow chronionych praem autorskim .

Kwapiszon - 12 Marca 2010, 13:49

Przeca do nie do Ciebie było!

Abonament płacisz za posiadanie a nie za to co nadają.
Przecież np Zetka jest komercyjna i jeśli byś tylko jej słuchał to byś nie płacił bo oni z reklam
a płacisz za gotowść słuchania czyli posiadanie
A Ty te utwory nadajesz publicznie.

NURS - 12 Marca 2010, 14:34

kwapiszonie, zdefiniuj co dzisiaj jest przestrzenią publiczną a co prywatną. to jest najgorszy idiotyzm prawny.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group