Mechaniczna pomarańcza [film] - Jakich filmów unikać...
Ticho - 1 Maj 2006, 16:30
Armageddon jest pr0
troche smieszny motyw z wysadzaniem asteroidy ale pr0
Fidel-F2 - 2 Maj 2006, 06:07
Jeśli chodzi o Armageddon to jest kwestia podejścia. Biorąc go bardzo na serio można sobie uszkodzić szkliwo od zgrzytania, ilością głupot i nielogiczności może chyba konkurować z samym Dniem Niepodległości. Jeżeli jednak przymkniemy oko na te cuda to wychodzi lekki, przyjemny często z niezłym jajem obrazek. Uwielbiam scenę zagłady Paryża z przyglądającym się temu kamiennym gargulcem. Lwa też bardzo lubię.
Hauer - 2 Maj 2006, 08:31
Fidel-F2, oj nie przesadzajmy. Dzień Niepodległości jest 100x głupszy. Nawet "witamy na ziemi" tego nie ratuje
Fidel-F2 - 2 Maj 2006, 08:44
ja bym powiedział, że najwyżej 87x.
Hauer - 2 Maj 2006, 09:12
OK, mogę się zgodzić z Twoim dokąłdnym wyliczeniem. Ja podałem tylko szacunkowo.
Pako - 2 Maj 2006, 09:14
Fajny film Przyjemnie się go ogląda
Rodion - 2 Maj 2006, 11:07
Lavojtek, ale nie 41.
Fidel, wcześniej kup sobie kilka piw.
Fidel-F2 - 2 Maj 2006, 12:01
Piwo mam zawsze,e.....wino też, e.......wódke też,e.........i troche wynalazków też. Dam rade.
reginald - 2 Maj 2006, 16:04
Armageddon nie jest jeszcze na końcu skali pod względem głupot ...zobaczcie The Core...ja bym tego nie kupił nawet jakby dorzucali do piwa w Biedronce
elam - 2 Maj 2006, 16:40
no, piwa w biedronce nie ma co kupowac
reginald - 2 Maj 2006, 16:52
Kiedyś na studiach nie było innego wyboru... teraz już nie kupuję ... Wracając do tematu to The Core jest rózni się tym od piwa z Biedronki, że po rzeczonym piwie traciłem smak i byłem w stanie zagryść reszta produktów z Biedronki, a po The Core nie mogłem patrzeć przez jakiś czas na żadną fantastykę
Vesper - 3 Maj 2006, 10:50
Mission Impossible 2 - omijać, szerokim łukiem.
Zmarnowałem 2h mojego cennego życiowego czasu.
Co mi się nie podobało?
Sceny akcji, 'wątek miłosny' (że-nu-ła), biedny A. Hopkins w takim gniocie.
Finalna walka na plaży to już całkiem nie wiem co...
No po prostu załamać ręce i płakać rzewnie i rzęsiście.
Murmus - 10 Maj 2006, 21:59
Armageddon był, jest i pozostanie świetny w moim przekonaniu (w szczególności za muzykę Aerosmith), mimo wszelkich niezgodności i uproszczeń w nim zawartych. Aeon Flux także mi się spodobał, nie mam mu wiele do zarzucenia. Serdecznie odradzam Alone in the dark. użo strzelania, zresztą nawet tego nie widać dokładnie. A fabuła to pomyłka. Z seriali to po zastanowieniu odradzam Tajemnice Smallville. film robi się coraz głupszy z odcinka na odcinek i jest do bólu schematyczny.
Argael - 19 Maj 2006, 20:16 Temat postu: BloodRayne Obejrzałem BloodRayne. Kiedyś, widząc trailer pomyślałem sobie: gra Kristanna Loken, którą lubię, zapowiada się, że będą fajne walki, może nie taki Uwe Boll straszny, jak go malują.
No cóż... jednak jest straszny. I to bardzo. O ile scenariusz, choć nie powalający, mieścił się w granicach tolerancji, scenografia i charakteryzacja były całkiem przyzwoite, a muzyka nawet dobra, to niestety, kunszt reżyserski Pana Bolla wszystko doszczętnie pogrzebał. Ten facet z wysportowanej i całkiem sprawnej (wystarczy obejrzeć Pierścień Nibelungów) Kristanny zrobił kłodę, która ledwo się rusza. Sceny walk są tak koszmarnie zchoreografowane, sfilmowane i zmontowane, że płakać się chce. Z resztą nie tylko sceny walk, bo cały film wygląda, jakby reżyserował go 10-latek. W tym "dziele" nie ma ani jednej sceny, którą chciałbym jeszcze raz zobaczyć.
Ixolite - 19 Maj 2006, 20:51
Tak, Uwe Boll to postrach graczy i kinomanów, jedni i drudzy wymawiają jego imię z mieszaniną obrzydzenia, politowania, ale i strachu, jako że tfurca ten nie zważając na liczną i miażdżącą krytykę zapowiedział, że będzie kontynuował swoje niszczące dzieło ekranizacji gier komputerowych, oby spotkało go coś nieprzyjemnego. Uff, ale mi długie zdanie wyszło.
elam - 20 Maj 2006, 01:48
Kod Leonadra ma szanse byc niezlym gniotem.
i w dodatku wylketym przez Watykan
Ziuta - 20 Maj 2006, 12:03
Watykan to pryszcz. Twórcy zawsze mogą stwierdzić, że czarna mafia boi się Prawdy. Takiej przez duże pe. Gorszą sprawą jest to, iż historycy i religioznawcy pukają się w czoła, dziennikarze wyśmiali ten film podczas pokazu preierowego, a Tom Hanks ma komiczną fryzurę.
elam - 20 Maj 2006, 22:30
czy ten film jest az tak zly??
moze niech wypowie sie ktos, kto ksiazki nie czytal (istnieje jeszcze ktos taki??? ) a film widzial?
Hauer - 20 Maj 2006, 23:05
Przypadkiem słyszałem fragment ksiązki czytany w radiu i mi wystarczylo za wszystko. Nie chce mi sie tego ogladać.
A co do tematu to James Bond. Wczoraj był w TV ... przypadkiem widziałem fragmenty. Laser z zegarka przecinajacy lód na którym stały zaparkowane samochody to byla mocna rzecz. Ale to nic w porównaiu z "superbutami" Bonda. Jak juz wyciła tym laserem kółko w lodzie to stuknał obcasem i wycięty fragment znikł
agrafek - 22 Maj 2006, 09:27
Ale w Bondzie to należy do konwencji! Tak właśnie ma być!
Za to wczoraj rzuciłem w końcu okiem na "Pole bitewne: Ziemia". Ależ gniot
Hauer - 22 Maj 2006, 10:52
Jak konwencja to już nie można krytykować i ostrzegać?
agrafek - 22 Maj 2006, 12:11
Wszystko można . Chciałem tylko zwrócić uwagę, że nie jest to błąd, ale celowy zabieg. To trochę tak, jakby napisać: "Przecież w Gotham najgłupszy chomik już dawno powinien się zorientować, że Batman to Bruce Wayne".
Ixolite - 22 Maj 2006, 12:24
Ta bitwa o ziemie czy jak to sie zwalo to po prostu mistrzostwo
Najbardziej mi sie podobalo jak weszli do fort knox bez problemow, jak znalezli baze wojskowa z czynnym symulatorem, w pelni sprawnymi maszynami, jak przez tydzien ludki umiejace poslugiwac sie tylko patykami, nauczyly sie mistrzosko pilotazu harierow... wlasciwie caly film mi sie podobal lubie czasem takie odmozdzajace gnioty ogladac. W sumie fajne tez bylo jak lupali kawalek skaly, udajac ze zloto wydobywaja
Sasori - 22 Maj 2006, 12:35
Nieprawdaż?
Zawsze w filmach sf porywał mnie schemat takiego typu: straszliwie źli obcy/znajomi zniewolili jakąś rasę (w tym przypadku ludzkość) i trwało to pierdyliard lat. Nagle pojawia się bohater i centralnie bierze i wyzwala to i owo, przy okazji niszcząc kilka planet. Nagle wszystko okazuje się szalenie proste i okupację, która trwała eony, udaje się zakończyć jednym dobrze podłożonym ładunkiem wybuchowym.
I tak dalej i tak dalej... Ile razy zdarza się, że jakiś potwór/grupa potworów rozbija kilka oddziałów komandosów, zdobywa siedem kontynentów i w ogóle wchodzi do tramwajów bez biletów a potem okazuje się, że wszystkich wrogów niszczy listonosz i zakochana w nim pani geolog.
Hauer - 22 Maj 2006, 21:22
agrafek, a mnie głównie chodziło o to "magiczne tupnięcie" a nie o zegarek z laserem
...a "Bitwa o ziemie" to gniot nieprzeciętny. Ciężko mi to było nawet raz obejrzec
Wiedźma - 23 Maj 2006, 08:30
A ja koszmarnie wspominam nową wersję "Planety małp", brrrrrrrrrr
Ixolite - 23 Maj 2006, 10:57
Esz, wczoraj bylo? Chcialem sie z tym czyms zapoznac i zapomnialem....
Booge - 23 Maj 2006, 20:21
Wiedźma napisał/a | A ja koszmarnie wspominam nową wersję Planety małp, brrrrrrrrrr |
I znowu kwestia podejścia. Ja sobie otwieram piwko i sączę. A film leci... leci... przeleciał.
Jak tak dalej pójdzie to popadnę w alkoholizm
Sasori - 23 Maj 2006, 21:26
Z "Planety Małp" wywnioskowałem tyle, że jej scenarzyści mają mnie za idiotę. Nawet filmów klasy F nie godny jest pomysł cywilizacji małp, która rozwinęła się w identyczny sposób co niegdyś nasza. A reszta filmu to zwyczajne amerykańskie pieprzenie o demokracji, wolności i miłości międzygatunkowej. Choć trzeba przyznać, że obsadzenie Michaela Jacksona w kobiecej roli głównej było odważnym i ciekawym ponysłem.
Hauer - 23 Maj 2006, 22:28
Czepiasz się!! Małpy po prostu zmałpowaly !!
...a co do scenarzystów to masz dużo racji. Nawet idiota zaczałby cos podejrzewac spotykajac na obcej planecie homo spaiens i małpy gadajace po angielsku
|
|
|