To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - "Nowe idzie" - antologia

Navajero - 1 Lutego 2009, 20:58

Ja myślę, że te 20% to ostrożny optymizm. Niestety... Nikt z nas nie pisze "profesjonalnie" tzn. traktując to jako główne zajęcie, a ileż można zarywać noce, odmawiać czasu rodzinie? W pewnym momencie trzeba będzie podjąć decyzję - być może bolesną... Da radę przejść na zawodowstwo czy nie? To się niestety wiąże z wymiernym finansowo sukcesem rynkowym... Pierwszy przykład z brzegu ( a Parowski pewnie mógłby takich wymienić dużo więcej) - M. Żerdziński, obecnie bodajże prowadzący gabinet psychiatryczny, a nie piszący kolejne książki.
jewgienij - 1 Lutego 2009, 21:10

Tequilla, ja jestem pewien, że będzie 100% :D

Każdy z autorów ( plus naprawdę świetna autorka) ma już swój własny, rozpoznawalny styl, opanowany warsztat i pomysłów więcej niż na jeden strzał. Wielu zdobyło swoich zagorzałych fanów. Że nie trafili na scenę przypadkiem, to już udowodnili niejednokrotnie, tu nie ma dyskusji. Jeśli Maciej Parowski twierdzi, że niektórzy koledzy kopiują niewolniczo Dukaja, to znaczy jedynie, że kompletnie nie ma przeglądu sytuacji, bo jest to tylko dowód, że nie śledzi tego, co się dzieje poza Jego pismem. Zresztą, nie wyobrażam sobie kopiowania Dukaja, tak jak nie wyobrażam sobie kopiowania Lema. Obraźliwe jest uznawanie autorów antologii jako mniej lub bardziej sprawnych kopistów, a już przegięciem teza, że "na to mogą się nabrać mniej wyrobieni czytelnicy"( coś w tym duchu, cytat nie jest dosłowny).
Jako recenzent nie wadzi mi Maciej Parowski w ogóle, ale jako decydent i wyrocznia tak. Czytelnik Nowej Fantastyki nie może liczyć bowiem na szeroki przegląd tego, co się dzieje w fantastyce, tylko na to, co pasuje do wizji redaktora. Jeśli jest to pismo Macieja Parowskiego, jest Jego własnością, to O.K., święte prawo.
Ale jako redaktor prozy polskiej - w komercyjnym, niezależnym piśmie - powinien, moim zdaniem, pracować ktoś bez ideologicznego zacięcia. Zwłaszcza że wybory M.P. ostatnimi laty, delikatnie mówiąc, nie wzbudzają entuzjazmu.

Edit Navajero, racja, życie może człowiekowi wybić z głowy pisanie. Ale to już kwestia okoliczności zewnętrznych, a nie talentu. Niekoniecznie najlepsi najlepiej się sprzedają. Mnie chodzi raczej o potwierdzenie artystyczne, nie finansowe. Większość z nas zresztą zna problem już teraz i mam nadzieję, że skoro koledzy/koleżanki mimo wszystko dają sobie od jakiegoś czasu radę, to nie utoną i w przyszłości.

Navajero - 1 Lutego 2009, 22:17

jewgienij napisał/a
Mnie chodzi raczej o potwierdzenie artystyczne, nie finansowe.

Ok, ale to się poniekąd łączy. Tym bardziej, że gusta są różne, co wyraźnie wynika z tej choćby dyskusji. Nie ma gremium które mogłoby Ci powiedzieć ex cathedra - jesteś świetnym pisarzem, tylko sprzedaż książek Ci nie idzie. Sukces rynkowy wykracza grubo poza finanse, oznacza, że masz czytelników. Ci z forów/ fandomowi - to ułamek procenta.
jewgienij napisał/a

Większość z nas zresztą zna problem już teraz i mam nadzieję, że skoro koledzy/koleżanki mimo wszystko dają sobie od jakiegoś czasu radę, to nie utoną i w przyszłości.

Oby :)

jewgienij - 1 Lutego 2009, 22:41

Racja, w dalszym ciągu twierdzę jednak, że Maciejowi Parowskiemu nie chodziło tyle o materialne utrzymanie się na rynku, co o potwierdzenie literackie. Wspominasz Żerdzińskiego, który umilkł, ale jednak nie ma wątpliwości, że nie był meteorem. To samo np.Baraniecki. Gdyby chodziło tylko o płynność finansową, to taki przelicznik byłby uniwersalny, a nie dotyczył akurat tej konkretnej "naszej" antologii. Nie warto by było wspominać o rynkowych procentach.
Ja myślę, że Maciej Parowski jest tak ostrożny, bowiem sam robił kiedyś antologie, w zupełnie innych czasach, i rzeczywiście większość autorów (Trzeciej Bramy chociażby) utonęła. Z wyjątkiem, zdaje się, Kresa i Hemerlinga.

Navajero - 1 Lutego 2009, 22:43

Być może, chętnie bym o to zapytał MP ;)
Gustaw G.Garuga - 2 Lutego 2009, 00:47

Niestety, on się nie udziela na forach, a jeśli już, to prosi administratora o wklejenie odpowiedzi w jego imieniu - no i nie na niniejsze forum ;) Trza będzie go łapać na jakimś konwencie.

O recenzji Parowskiego warto oczywiście dyskutować, ale zbyt daleko idących konstatacji nie ma co wyciągać - po prostu sytuacja zmieniła się tak, że nawet ktoś tego kalibru nie jest w stanie narzucić swej wizji, a co za tym idzie, nie ma co tej wizji demonizować.

Co do tematów krążących w fantastyce obecnie - to się może zmienić w każdej chwili. Wystarczy, że pojawi się autor, który wystrzeli serią dobrych tekstów na tematy polityczne czy rozrachunkowe (pod warunkiem, że to nie będą agitki) i już obraz fantastyki będzie inny. Panta rhei, dziś się wydaje, że trend jest ku odsłanianiu drgań duszy, jutro w nurt wpłynie nowa strużka i zabarwi go odmiennie.

Ja jestem bardzo ciekaw - i drżę - co będzie ze składem Nowe idzie i w ogóle z dzisiejszymi 'wschodzącymi' autorami za lat kilka. Kryzys idzie, zobaczymy, jak on się przełoży na zdolność autorów do 'nietonięcia'. Jak kogoś przyciśnie, to paręset czytelników mniej zrobi różnicę...

Tequilla - 2 Lutego 2009, 08:40

Może i macie trochę racji. Jestem niestety niepoprawnym idealistą ( choroba trudna do wyleczenia), a tymczasem ekonamia, ekonomią i może człowieka zażreć z kopytami. Bądź co bądź jednak jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że całkowicie odmówilibyście sobie pisania, nawet gdyby nie stało się to głównym źródłem dochodów, hę? :wink:
andre - 2 Lutego 2009, 08:54

True :D
Gustaw G.Garuga - 2 Lutego 2009, 11:16

Nie no, jasne. Ale co to za pisanie takie na 1/10 gwizdka? Hobbistyczne? Kiedyś wydawało mi się, że chcę traktować pisanie właśnie jako dodatek do innej działalności, coby "nie tracić kontaktu z życiem". Teraz widzę, że to bzdura, a pisanie to praca pełnoetatowa, której nie da się na dłuższą metę robić dorywczo, po nocach, zaniedbując rodzinę itd. Wolę pisać parę książek niż parę opowiadań rocznie. I zły jestem, że będę miał "debiut w czasach kryzysu". Ale bardzo możliwe, że przesadzam :)
Tequilla - 2 Lutego 2009, 11:44

Gustaw G.Garuga napisał/a
Nie no, jasne. Ale co to za pisanie takie na 1/10 gwizdka? Hobbistyczne? Kiedyś wydawało mi się, że chcę traktować pisanie właśnie jako dodatek do innej działalności, coby nie tracić kontaktu z życiem. Teraz widzę, że to bzdura, a pisanie to praca pełnoetatowa, której nie da się na dłuższą metę robić dorywczo, po nocach, zaniedbując rodzinę itd. Wolę pisać parę książek niż parę opowiadań rocznie. I zły jestem, że będę miał debiut w czasach kryzysu. Ale bardzo możliwe, że przesadzam :)


Okej, nie ma się co ukrywać, każdy z nas chce w przyszłości utrzymywać się z pisania :D ( chyba, że jest inaczej to dajcie znać;) ). Wiesz najpierw jest na pół gwizdka, ale bardzo możliwe, że po kilku pozycjach, jeśli wyrobisz sobie nazwisko i pewne uznanie ( trzeba się starać, a jak! :D ) będziesz w stanie przejść na zawodostwo. ( jakby co, zawsze można napisać jakieś chwytliwe romansidło, albo powieść sensacyjną z brudną polityka w tle ;) )
Czego sobie i wam życzę :D

Proszę nie zabijac mojego naiwnego optymizmu. ;)

agrafek - 2 Lutego 2009, 12:16

Jeśli chcesz żyć z pisania, czeka Cię raczej ciężka droga. Tzn. o ile to ma być życie wyłącznie, lub przede wszystkim z pisania. Nim zostaniesz wysokonakładowym Sapkowskim czy Dukajem, będziesz musiał wydawać nie jedną, ale przynajmniej trzy powieści rocznie, sporo czasu spędzać na autopromocji, załapywać się gdzie tylko można, by publikować eseje, felietony i co tam jeszcze się da. Wtedy masz szansę. W innym przypadku - kiepsko to widzę. Odbyła się niedawno zahaczająca o podobne tematy dyskusja na Fahrenheit. Tam KTL pomstował na psucie rynku przez młodych autorów, zgadzających się na niskie stawki. Powoływał się na własne stawki, na tyle wysokie, że pozwalałyby mu przeżyć nawet przy jednej - dwóch powieściach rocznie. Ale pamiętajmy, że właśnie KTL przyjął strategię udzielania się gdzie tylko można i nie przypadkiem robi wokół siebie tyle nosorożcowego zamieszania.
Do tego dochodzi ryzyko braku stałego zatrudnienia (chyba, że wydawnictwo jakieś uzna, że jest autor cennym nabytkiem) z wszystkimi tego konsekwencjami. No i pytanie co będzie, jak książki przestaną się z jakiegoś powodu dobrze sprzedawać.
Koniec końców można też stanąć przed dylematem z "Hyperiona" lub "Misery" - być zmuszonym do pisania kolejnego tomu dobrze sprzedającego się cyklu, który przez autora jest już serdecznie znienawidzony.
Jeśli chodzi o mnie - nie dziękuję. Nie porzucę pracy. Morduję się z dwoma powieściami na raz, próbując znaleźć czas na dokończenie opowiadań, które chciałbym opublikować w tym roku. Gdybym nie pracował, obie powieści miałbym już gotowe. Ale trudno, to jest coś, z czym musimy sobie radzić. Zresztą - ileż osób w Polsce pracuje na dwa etaty!

Tequilla - 2 Lutego 2009, 12:37

Ale przyznasz, że ( jakby nie patrzeć) wizja, życia tylko z pisania nęcąca! :D
I choć faktycznie droga to cięzka, to jednak nie niemożliwa. ( pomimo, że w Polsce na każdym kroku piętrzą się tutaj przeszkody).

Pobieżnie śledząc dyskusję z KTL-em wydawało mi się, że jednak mocno zawyżał swoje stawki.

Na razie chyba wyłączę się z polemiki i zobacze co powiem, kiedy uda mi się coś wreszcie opublikować i dostanę za to pieniądze. :D Wtedy nie będzie to z mojej strony li tylko teoretyzowanie.

jewgienij - 2 Lutego 2009, 13:23

Z tym czasem odbieranym rodzinie, zarywanych nocach itp. to też trochę takie "samooszustwo".
Wszystko zależy od dobrej organizacji. Policzcie, ile czasu marnujemy na forach, przeglądając internet, grając ( ja w szachy, G.G.G. w RPG :wink: , Agrafek w gry komputerowe ) oglądając pierdoły w telewizji, włócząc się po knajpach. Czas non-stop przecieka między palcami.

Mówi się, że jak masz mało czasu, to weź sobie dodatkowe zajęcie.
Działa na tej samej zasadzie co: jak masz małe mieszkanie, to kup sobie kozę, bo kiedy ją sprzedasz, to będziesz się czuł jak w pałacu. :D

Witchma - 2 Lutego 2009, 13:25

jewgienij napisał/a
Mówi się, że jak masz mało czasu, to weź sobie dodatkowe zajęcie.


Sprawdzałam w praktyce. Czasu jeszcze mniej, pieniędzy trochę więcej ;)

Navajero - 2 Lutego 2009, 13:38

jewgienij napisał/a
Z tym czasem odbieranym rodzinie, zarywanych nocach itp. to też trochę takie samooszustwo. Wszystko zależy od dobrej organizacji.

Jewgienij - nie pitol :) Bo przy dobrej organizacji to mógłbyś oddychać dwa razy wolniej ( zmniejszona emisja dwutlenku węgla), uczyć się języków przez sen ( hipnopedia), brać prysznic zamiast polegiwać w wannie, a z rana zaliczać ćwiczenia ogólnorozwojowe amerykańskiej piechoty morskiej... Tylko co to by było za życie? ;P:

Grający czasem w Tormenta i Fantasy Generala sługa uniżony ;)

Edit: fajnie, że agrafek też jest marnującym czas zbrodniarzem komputerowym :mrgreen:

Tequilla - 2 Lutego 2009, 13:45

Ja właśnie dlatego kiedyś porzuciłem gry komputerowe... na III roku studiów więcej czasu spędziłem przy Heroesie 3, niż na uczelni :)
jewgienij - 2 Lutego 2009, 14:01

No i tu was mam, katorżnicy :twisted:
agrafek - 2 Lutego 2009, 14:10

Zbrodniarz komputerowy - to brzmi groźnie! :twisted:
Naturalnie, trochę racji, Jewgienij, masz. Taki np. prawdziwy Fallout nie znika z mojego twardego dysku :mrgreen: . Równocześnie jednak od czasu trzeba w coś pograć, coś poczytać, pooglądać, czy choćby pójść na spacer lub z kumplami na piwo, bo by człowiek wziął i zwariował, a na pewno nic by nie napisał.
Zauważ przy tym, że nie jękolę :D . No, może trochę :wink: . Chciałem wykazać, że ten "sukces" nie jest równoznaczny z przejściem na zawodowstwo, rozumianym jako wyłączne utrzymywanie się z pisania.

Rafal Kosik - 2 Lutego 2009, 14:31

Przekleję to, co wpisałem na forum NF, bo tam chyba nikt nie zagląda:

Myślę, że wokół Nowe idzie powstało tyle szumu, że wszyscy, łącznie z Maćkiem Parowskim, spodziewali się rewolucji. Tymczasem w tej antologii nie o rewolucję chodzi, tylko o pokazanie EWOLUCJI, czyli ciągłości. Nie można ciągle robić przełomów, przewrotów, epokowych odkryć. Dziś IMHO walka idzie o utrzymanie pozycji SF w literaturze, nie o zdobywanie nowych lądów. Tę rolę Nowe idzie spełnia z pewnością, bo pokazuje, że sztafeta trwa, a poziom literacki zwyżkuje. A sam Maciek nie jest żadnym wrogiem Nowego, bo sam uczestniczył w pewnym stopniu w jego powstawaniu i w trakcie dopingował nas do pracy.

jewgienij - 2 Lutego 2009, 14:44

Czasami potrzebna jest mała burza z piorunami, żeby oczyścić ciężką atmosferę.

Za wroga antologii M.P. nie uważam, wiem, że zależy mu na wysokiej jakości prozy, szacunek już za to, że chciało Mu się nad tym pochylić, zastanowić, coś napisać. Trochę mnie wkurzył ten z lekka protekcjonalny ton, ale cóż: sam się kiedyś przekona, że nie we wszystkim miał rację, czego i Jemu i nam życzę :D

agrafek - 2 Lutego 2009, 15:16

Rafal Kosik
Cytat
Przekleję to, co wpisałem na forum NF, bo tam chyba nikt nie zagląda

Ja zaglądam, ale jakoś ludzie tu dyskutują.
Cytat
sam Maciek nie jest żadnym wrogiem Nowego, bo sam uczestniczył w pewnym stopniu w jego powstawaniu i w trakcie dopingował nas do pracy.

Nikt go też za wroga nie uważa - ani jedna taka opinia się tu nie pojawiła. Po prostu znalazły się w tekście MP dwa fragmenty, które przyciągnęły naszą uwagę - jeden o literaturze rozrywkowej, drugi o potencjalnym zawodowym pisaniu. I bardzo mi się podoba, że nikt się tu nie kłóci, choć trochę się ze sobą spieramy, bo w sporze nic złego nie ma, a wręcz przeciwnie.
A MP jest postacią mocną, wyrazistą i znaczącą. Nie dziw zatem, że gdy się wypowiada, to idzie odzew po sieci. Wydaje mi się, że dużo gorzej by było, gdyby odpowiedzią było milczenie.

Navajero:
Cytat
(...)z rana zaliczać ćwiczenia ogólnorozwojowe amerykańskiej piechoty morskiej...

To bym pozaliczał, gdzie je znaleźć? Ale wylegiwania w wannie się nie wyrzeknę! :P

Navajero - 2 Lutego 2009, 16:08

Gdzieś widziałem, ale pod ręką mam tylko trening SASR. Może Ci wystarczy? :)
agrafek - 2 Lutego 2009, 16:20

Od czegoś trzeba zacząć :P Jak dojdę do tych 100 brzuszków w dwie minuty to jeszcze raz zastanowię się nad sobą, życiem, wszechświatem i całą resztą :wink:
Gustaw G.Garuga - 2 Lutego 2009, 22:29

Pisanie felietonów, robienie przekładów, dawanie lekcji itd. żeby dorobić do honorariów za książki - o to to to! Byle pozostać w sferze wolnych zawodów. Ale chyba zbaczam z tematu :)
Rafal Kosik - 4 Lutego 2009, 00:30

Pisanie felietonów, czy w ogóle pisanie czegokolwiek, choćby i bloga, to dobre ćwiczenie, ale drenuje umysł. Można dziennie wygenerować max. ileś tam pomysłów, a potem kończy się paliwo. Praca stróża nocnego to jest jednak ideał dla pisarza ;)
Navajero - 4 Lutego 2009, 00:41

Taa... na cmentarzu :) Wieter duje w d..ę, sowa pohukuje, jakiś nieboszczyk poprawia się w grobie, tańczą błędne ogniki... Klimatycznie ;P: A później się wyspać i opisywać :mrgreen:
Gustaw G.Garuga - 4 Lutego 2009, 00:43

Może być i w starej fabryce. Niekoniecznie słów ;)
savikol - 4 Lutego 2009, 08:06

Jeśli nie w fabryce słów, to może chociaż w tartaku wyrazów ?
Agi - 4 Lutego 2009, 08:17

Koledzy Ałtorzy, dryfujecie coraz bardziej
andre - 4 Lutego 2009, 08:46

aaa bo nikt nie głosuje... :( z nudów nam się we łbach miesza.... :D


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group