Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Z życia tłumoka, ooops, tłumacza
Rafał - 15 Marca 2010, 10:02
Feralny, a takie widziałeś:
http://plfoto.com/zdjecie...we,1726117.html
Kran to chyba z niemieckiego pochodzi, w sieci pełno tego, nawet wiki podaje to znaczenie. A jak byłem młody, to żurawie w portach też były, ale siedziały na jajach, albo bujały na falach
feralny por. - 15 Marca 2010, 10:10
Rafał, bardzo ładne żurawie
Matrim - 15 Marca 2010, 10:12
feralny por. napisał/a | ale z poprawnością ma to tyle wspólnego, co mówienie kulki na naboje |
Ale na naboje się mówiło chyba "pestki", prawda? Owocowe?
"Kran" w przypadku wysięgnika do kamery, to proste zapożyczenie + spolszczenie i tyle. Tak samo mówi się "blenda" na określenie "płaszczyzny odbijającej i kierunkującej światło na obiekt" Kto sobie będzie głowę zawracał w trakcie pracy takimi stwierdzeniami? To slang branżowy.
Z żurawiami budowlanymi, czy stoczniowymi jest pewnie tak samo - na rynku coraz więcej firm zagranicznych, to i nazewnictwo się zmienia, żeby się nasi z nimi mogli dogadać. Zmuście Anglika, żeby powiedział "żuraw portowy"
feralny por. - 15 Marca 2010, 10:21
Matrim napisał/a | Ale na naboje się mówiło chyba pestki, prawda? Owocowe? | Tak też się mawia. Choć wydaje mi się, że w pracy częściej słyszę kulki niż pestki.
Matrim napisał/a | Zmuście Anglika, żeby powiedział żuraw portowy | Jasne, lepiej zmusić feralnego, żeby mówił "kran". A figę, nie dam się
khamenei - 15 Marca 2010, 10:23
"Jeszcze raz powiesz na żurawia 'kran', to zarobisz kulkę." haha
Rafał - 15 Marca 2010, 10:23
feralny por., a co zakręcasz jak się woda w łazience z umywalki przelewa?
feralny por. - 15 Marca 2010, 10:27
Rafał, ale kran nad zlewem, to kran i nikt nie próbuje podnośić nim żadnych ciężkich przedmiotów, za to w porcie stoi zuraw i choćby nie wiem jak nim kręcić, to woda nie poleci.
NURS - 15 Marca 2010, 10:28
feralny por. napisał/a |
NURS, wiem, że nie jest łatwo tłumaczyć film, którego się nie widzi, ale chyba ktoś powinien czuwać nad tym, żeby taka kicha w świat nie poszła. |
ale redaktor też tego nie widzi, dopiero lektor może porównac sobie obraz z dżwiękiem ale jemu nie za to płacą
Poza tym tempo pracy, to są fabryki tłumaczeń a nie praca, którą mozesz się rozkoszować.
niemniej masz rację, tego typu babole idą w świat i psucie językowe postępuje.
Rafał - 15 Marca 2010, 10:29
feralny por. napisał/a | lepiej zmusić feralnego, żeby mówił kran. A figę, nie dam się | feralny por. napisał/a | kran | feralny por. napisał/a | to kran |
Powiedział, powiedział !
feralny por. - 15 Marca 2010, 10:31
Ale nie na żuraw
Kruk Siwy - 15 Marca 2010, 10:35
Rafał napisał/a | feralny por., a co zakręcasz jak się woda w łazience z umywalki przelewa?
_________________ |
ja zakręcam zawór kulowy. Ale czasami czardasza, zależy od humoru.
Agi - 15 Marca 2010, 10:37
feralny por. napisał/a | Ale nie na żurawia |
feralny por., czepnę się. Powinno być "Ale nie na żuraw", bo piszesz o dźwigu, nie o ptaku.
feralny por. - 15 Marca 2010, 10:40
Agi, ok poprawiam.
Ziuta - 15 Marca 2010, 10:42
Koleżanka z architektury ma takie zboczenie zawodowe, że na toaletę mówi sanitariat, a na muszlę klozetową "miska klozetowa" (bo taka jest jedyna poprawna i logiczna nazwa tego urządzenia)
Matrim - 15 Marca 2010, 10:47
feralny por. napisał/a | ale kran nad zlewem, to kran |
Hmm, właściwie to nie wiem, czy to nie "bateria" I kolejna wojna o nazewnictwo się otwiera
Stormbringer - 15 Marca 2010, 11:02
Tym sposobem dotarliśmy do "kamery na baterie".
feralny por. - 15 Marca 2010, 11:06
Jak się postaramy jeszcze trochę to już nikt niczego nie będzie rozumiał.
Rafał - 15 Marca 2010, 11:07
BTW ciekawe kto wie czym się różni kurek od zaworu, a zawór od zasuwy?
Strombringer napisał/a |
Tym sposobem dotarliśmy do kamery na baterie |
Proszę bardzo: "Kamera na baterie" to zamknięte pomieszczenie (kamera) do wykorzystania przez pododdział dowodzenia pułku artylerii (bateria) czyli tyle co np.magazyn prochu
nureczka - 15 Marca 2010, 11:22
Zboczenie zboczeniem, ale tłumacz powienien mieć pojęcie o czym pisze.
Ja też normalnie mówię ""rynna", ale gdy tłumaczyłam tekst o remonatch domków dzielnie pisałam "rura spustowa", bo "rynna" to zupełnie co innego.
NURS, trafiło mi się kiedyś tłumaczyć listę dialogową i wiem o czym mówisz. Rozwiązałam ten problem w spsoób wielce nieetyczny - ściągnęłam piracką kopię z internetu i poprawiłam babole. Wszak w angielskiej liście dialogowej czaem nie wiesz nawet, czy chodfzi o mężczyznę, czy o kobietę, a polska gramatyka tej wiedzy wymaga.
NURS - 15 Marca 2010, 12:05
dzisiaj tłumacz nie ma szans na bycie fachowcem we wszystkich dziedzinach. autorzy czasem latami zgłebiają temat, tłumacz ma dwa miesiące na przetłumaczenie efektów ich zmudnej dłubaniny, inaczej nie wyżyje z honorarium. amen.
nureczka - 15 Marca 2010, 12:16
NURS, co fakt to racja. Na radosne dłubanie mogą sobie pozwolić osoby, które, tak jak ja, traktują tłumaczenie jako zajęcie dodatkowe, a nie jako podstawowe źródło zarobkowania.
Z tym że za moich czasów, tłumacz techniczmy deklarował specjalizację. Ja mam w kwitach wpisane: mechanika, informatyka, nurkowanie. Więc, teoretcznie, z tłumaczeniami na temat dźwigów budowlanych nie powinni się do mnie zwracać. Ale tak było w okresie błędów i wypaczeń. Teraz student pierwszego roku anglistyki bierze się za tłumaczenie podręcznika neurochirurgii, a wydawca się cieszy, że mu tłumaczenie ktoś zrobi tanio.
O tempora, o mores!
Kruk Siwy - 15 Marca 2010, 12:19
No w tym przypadku to może być nie amen ale R.I.P.
dalambert - 15 Marca 2010, 12:19
nureczka napisał/a | O tempora, o mores! |
O guvnus volno ryncus
ilcattivo13 - 15 Marca 2010, 12:46
odkąd mam eNkę, coraz więcej oglądam programów Discovery i najbardziej mnie wkurza zmienianie miar: w oryginale mówią "miles", nasi tłumaczą "kilometrów", ale o przeliczeniu liczb już zapominają. Podobnie jest z funtami/kilogramami i calami/centymetrami.
dalambert - 15 Marca 2010, 12:50
ilcattivo13 napisał/a | coraz więcej oglądam programów Discovery |
a no właśnie, czy te discoverki to w ogóle mają polską redakcję programów - czy jeno biuro adaptacyno dubbingowe z jednym lektorem , pół redaktorem i trzema tłumaczami pracującymi na akord
NURS - 15 Marca 2010, 13:50
A po co redakcja, skoro większość widzów do zdegenerowani idioci, którzy i tak niewiele z tego rozumieją?
dalambert - 15 Marca 2010, 14:02
NURS, czyli znowu :
guvnus volno ryncus
nimfa bagienna - 15 Marca 2010, 14:02
To mi przypomina argument decyzyjnego bubka z Agory, kiedy nakazał pozwalniać korektorki: Czytelnicy to niedouki, nikt nie zauważy, czy napisane jest poprawnie, czy nie.
Virgo C. - 15 Marca 2010, 17:00
Pewnie dlatego teraz teksty z Wyborczej królują wśród wpisów na Lapsus Lazuli
dzejes - 15 Marca 2010, 18:15
Chyba z Gazety.pl
|
|
|