To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy

Słowik - 25 Lipca 2008, 15:53

Jumper. Aż sprawdziłem, czy nie napisane to zostało przez jednego ze scenarzystów ostatnich odcinków Heroes. Rzecz miała potencjał, kilka dobrych akcji, ale ogólnie naiwne i słabiutko pomyślane i schematyczne.
Chłopak, który odkrywa, że może skakać w przestrzeni, teleportować się gdziekolwiek zechce. Skoczek kontra Paladyni. W zasadzie nie polecam :)

Selithira - 25 Lipca 2008, 22:51

The X Files: I want to believe. W sumie obejrzałam bez zgrzytów, ale film ma jedną zasadniczą (w moich oczach) wadę: niewiele wspólnego ze znanym mi Archiwum X. Zero kosmitów, cywilizacji pozaziemskich, zdolności paranormalnych (oprócz niepotwierdzonego jasnowidza), brakowało mi tego elementu horroru science fiction... O ile seria utrzymana była w konwencji horror& sci-fi, o tyle film miał bliżej do horroru-sensacji i to z domieszką melodramatu. Fabuła też momentami przewidywalna... Jeśli przymknąć na to oko, dało się jednak obejrzeć z ciekawością i nie jestem rozczarowana, chociaż chyba wolę serial.
Adashi - 25 Lipca 2008, 23:05

Z archiwum X: Chcę wierzyć (The X-Files: I Want to Believe) :D Szczegóły w odpowiednim wątku 8)
Hubert - 26 Lipca 2008, 19:58

Liga niezwykłych dżentelmenów. Takie, no... Ledwo, ledwo. Jest kilka fajnych scen, Connery ciągnie film (choć to zdecydowanie nie jego najlepsza kreacja), ale generalnie - zmarnowany pomysł.

Basen. Mocne. Trzyma w napięciu, choć niby nic się nie dzieje.

Dunadan - 26 Lipca 2008, 22:11

300
Wreszcie obejrzałem. Fajny film, polecam, warto obejrzeć. Bywa nieco śmieszny ale kurcze, wystarczy się nieco wczuć i jest naprawdę OK. Wkurza tylko ta komputerowa krew która znika niczym w grach komputerowych.

Selithira - 26 Lipca 2008, 23:14

Sosnechristo napisał/a
Basen. Mocne. Trzyma w napięciu, choć niby nic się nie dzieje.


Też obejrzałam, klimat wywoływał jakieś odległe skojarzenia z nastrojem "Lśnienia". Podobało mi się.

NURS - 27 Lipca 2008, 03:45

Dark Knight - zastanawiałem się dlaczego film o superbohaterze robi taką furorę. Teraz już wiem. Nolan zrobił genialną rzecz. Ledger odwalił kawał świetnej roboty. Hancock może się w pip pocałować.
Uwierzycie, że to wcale nie jest fantastyka?

dzejes - 27 Lipca 2008, 03:47

Słyszałem, że rzecz jest świetna, a o Jokerze - porównania do Lectera z Milczenia Owiec.

Trzeba będzie sprawdzić.

A ja oglądałem Hancocka - eeeech...

Chal-Chenet - 27 Lipca 2008, 10:24

NURS, kurde, zaostrzasz tylko mój apetyt, a film dopiero 8 sierpnia... :(
;)

NURS - 27 Lipca 2008, 11:11

Naprawdę warto, Nolan tak daleko odszedł od cukierkowatych ekranizacji Burtona i jego naśladowców, że to praktycznie inny świat. A Joker, no, kapelutki z głów, to już nie karykaturalny Nicolson, to świr pełną gębą.
Jedną tylko scenę wam podrzucę. W Spidermanie jest taki moment gdzie Green Goblin daje bohaterowi do wyboru albo ta jego prosiaczkowata panienka, albo wagon ludzi, w DK jest bardzo poodobnie, równie prosiaczkowata panienka albo prokurator i nadzieja miasta. Ale sposób wykonania, zupełnie inny. Spiderek może uratować wszystkich, Batman za cholerę. I to jest ta różnica, u Nolana są czyny i nieodwracalne konsekwencje. Zero cukierków.
Dla Amerykanów to musi być szok, najmniej komiksowe podejście do tematu, w zasadzie w Bondzie jest więcej gadżeciarstwa i fantastyki, niż tutaj, ale dzięki temu po raz pierwszy można uwierzyć, że faceci w rajtuzach są realni. W każdym razie jeden, bo nie ma tu żadnych mutków i cudaków. Znaczy jeden cudak jest - Joker :twisted:

BTW, nie sądzicie, ze to fatum? Faceci z twarzami umazanymi kredą (Kruk, Joker) i rozkudlonymi włosami giną podczas kręcenia filmów.

Hubert - 27 Lipca 2008, 15:35

NURS, znaczy - warto było czekać, miło mi to słyszeć. Już rzygam tymi heroicznymi ekranizacjami. BB to była świetna odmiana, a Nolan, jak widać, kontynuuje podjętą drogę.


Ja zaś obejrzałem
Szklana Pułapka 4
- fajne, efekciarskie kino. Nie mam porównania do poprzednich części, bo pamiętam z nich raptem kilka scen, niemniej, tę oglądało się przyjemnie.

Oliver i przyjaciele - hyyy, kolejna przeciętna kreskówka Disneya.

Indiana Jones 3 - chyba oglądało mi się przyjemniej niż za pierwszym razem. :)

mBiko - 27 Lipca 2008, 21:57

Archiwum X, chociaż chyba bardziej Milczenie owiec. Gdyby zmienić parę głównych bohaterów ten film mógłby nosić dowolny tytuł.

A tak BTW, kto pamięta jaki tytuł nosił radziecki(?) film, w którym odcięte głowy żyły i chyba nawet mogły się komunikować?

ilcattivo13 - 1 Sierpnia 2008, 23:21

"Resident Evil: Extinction" - oby podtytuł okazał się proroczy dla tej serii. Film musiałem oglądać na raty, bo cały czas zasypiałem. Nawet robienie głośniej nie pomagało. Fabuła najgorsza z całej serii, aktorstwo niewiele lepsze od fabuły. Efekty specjalne takie sobie. Jedyne co mnie trzymało przy ekranie to zdjęcia i post-apokaliptyczne klimaty. 5/10

"Split Second" - Rutger Hauer jako ździebko maniakalny glina polujący na trzymetrowego potwora wyrywającego serca mieszkańcom zalewanego przez topniejące czapy polarne Londynu. Jeśli ktoś (przez przypadek) pomyślał, że to jakiś klon "Predatora", to się niestety pomylił. Bo to nie jest klon, tylko parodia.
Fabuła jest mocno nieskomplikowana, ale to akurat zaleta, a nie wada filmu. Pod względem aktorstwa, film wyraźnie odstaje (na plus) od produkcji robionych w USA. Zwłaszcza, że większość obsady to znani brytyjscy aktorzy. Postacie bohaterów są moooocno przerysowane, ale to efekt zamierzony i pasuje do całości. Efekty specjalne nie zachwycają, ale biorąc pod uwagę budżet filmu i tak jest super. Daję 7,5/10.

"Osobliwości narodowego polowania (zimą)" - trzecia część sagi o ludziach Wschodu. Jak zwykle ogromna dawka świetnego humoru. Ale dlaczego ten film trwa tylko siedemdziesiąt kilka minut? Poza tym, utwierdzam się w przekonaniu, że gdyby nie Kuźmicz, to nie byłoby Gajowego Nikitycza (przynajmniej nie w tej formie, którą znamy). Daję 8/10.

"Django" - spaghetti western nakręcony na fali sukcesu dolarowej trylogii Sergia Leone, z Frankiem Nero w roli głównej. Fabuła typowa dla spaghetti westernu: w miasteczku pojawia się jeździec (tylko, że zamiast konia ma trumnę) znikąd, rozwala kilku gości, ratuje cycatą blondynę, która, jak się okazuje, jest półkrwi Meksykanką :shock: . Potem oglądamy jeszcze więcej strzelania (bardzo DUŻO strzelania) i kilka masakr, trochę pościgów i ucieczek. W dodatku okazuje się, że bohater nie dość, że ma mroczną tajemnicę, to jeszcze i misję do wykonania.
Ale jest coś, co odróżnia ten film od całej reszty spaghetti westernów. To mroczny klimat, wbrew pozorom pasujący do konwencji gatunku. W filmie jest kilka śmiesznych scen, ale raczej wywołują krótkie parsknięcia niż salwy śmiechu i służą jedynie podkreśleniu klimatu całości.
Pod względem aktorstwa, zdjęć czy efektów specjalnych film nie odróżnia się od innych podobnych produkcji.
Daję 6,5/10. Bo jednak wolę spaghetti westerny, które śmieszą, a nie "mroczą"...

"El Condor" z Lee Van Cleefem i Jimem Brownem w rolach głównych. Tym razem to amerykańska odpowiedź na sukces trylogii Leone i przy okazji mocne nawiązanie do fabuły "Złota dla zuchwałych". Obaj bohaterowie wyruszają do mitycznej meksykańskiej fortecy (mityczna, bo choć wszyscy wiedzą, że są tam ogromne skarby, ale nikt nie wie gdzie ona leży) po złoto. Po drodze namawiają do współpracy grupę wojowników Apaczów. Tylko co zrobić, kiedy każdy z bohaterów ma inne zdanie o podziale łupu, a indianie okazują się być nad wyraz samodzielni...
Lee tym razem w roli sympatycznego, ale nie do końca pozytywnego bohatera. I on i Brown zagrali dobrze. Biorąc pod uwagę, że praktycznie cała akcja skupia się na tych dwóch postaciach, to o reszcie obsady można powiedzieć niewiele.
Film jest niezły, daję 7/10.

Homer - 2 Sierpnia 2008, 09:42

Mumia 3 - Grobowiec...
Dno! Totalne dno! Najgorszy film przygodowy jaki widziałem w kinie. Ci co narzekają na IJ'a powinni zobaczyć ów tytuł, żeby wiedzieć co to naprawdę znaczy "daremna kontynuacja". Co ciekawe, to nie pomysł na scenariusz kładzie film (bo tu jest wszystko czego można chcieć od tego rodzaju kina) tylko montaż, reżyseria i muzyka. Zamiast filmu dostajemy zbitek scen. Do 12 lat - potem bolą zęby. Nie warto.... lepiej zobaczyć pierwszą część ponownie. Jeśli do kina to tylko z jakąś doborową ekipą, wypić parę piw przed seansem i nastawić się na czyste prześmiewanie - wtedy będzie niezła zabawa.

Fearfol - 2 Sierpnia 2008, 20:05

Między piekłem a niebem stary to dość film , ale warto dla :

1) bajkowych efektów specjalnych,
2) aktorów, ( Robin Williams)
3) no i fabuły, motyw podróży do piekła.

Chal-Chenet - 2 Sierpnia 2008, 21:56

Bez przebaczenia.
Wcześniej nie znałem. Akcja poznawania klasyki, przenosi się u mnie też na filmy. :)
Cóż mogę powiedzieć? Film jest znakomity. Akcja, mimo powolnego tempa, wciąga niesamowicie.
Moim zdaniem brak muzyki zdecydowanie pomaga. Tutaj tylko by przeszkadzała, a tak można skupić się na historii. A ta zmusza do myślenia. Przede wszystkim nad sensem zabijania, nad zemstą i tym do czego prowadzi. Pokazuje brak sensu w zafascynowaniu złem i że to prowadzi tylko do cierpienia. Trafiło to wszystko do mnie jak rzadko przy którym filmie.
Dobre, mocne kino.
10/10

ilcattivo13 - 2 Sierpnia 2008, 23:26

A już myślałem, że tylko ja jeszcze oglądam westerny... :)

Ja dziś sobie obejrzałem "Death Rides a Horse" - Lee Van Cleef (Ryan) i John Phillip Law (Bill) jako dwaj jeźdźcy znik... wróć, dwaj mściciele poszukujący członków bandy, która pietnaście lat wcześniej zamordowała rodzinę Billa.
Klimat filmu stanowi połączenie tradycyjnego, lekko komediowego podejścia do tematu (cykl o Sabacie albo seria o Trinity), z podejściem mrocznym (a la "Django"). Fabuła jest całkiem ciekawa, choć mocno przewidywalna. Z tłumu s-westernów, film wyróżnia świetna muzyka Enio Morricone. Pod względem aktorstwa film stoi na tym samym poziomie co inne "szpageti-westerny". Tradycyjnie, dobra rola Lee. John ździebko kanciaty, ale tak w sumie to dobrze zagrał ogarniętego żądzą zemsty i mordu "youngstera".
Film jest wart oglądnięcia i gdyby jeszcze był dostępny w Polsce... Daję 7,5/10

EDIT:
Dla tych co nie kojarza, JP Law grał Pygara w "Barbarelli"

Fidel-F2 - 3 Sierpnia 2008, 01:20

Chal-Chenet napisał/a
Bez przebaczenia.
Wcześniej nie znałem
:mrgreen:
Chal-Chenet - 3 Sierpnia 2008, 10:35

Ale o czym mówiłeś mówiąc o shorcie-westernie się domyśliłem.
Kuba - 3 Sierpnia 2008, 11:38

Byłem wczoraj na batmanie i jest świetny. Nie wiem, czy pośmiertnie można dostać Oskara, ale jeśli można, to za Jokera należy się jak diabli.
Chal-Chenet - 3 Sierpnia 2008, 11:52

Chamie. A Piwokon filmowy to co? ;)

Ale mówisz, że świetny? Kurde, kolejna osoba, która tak twierdzi, oznacza, że to może być prawda! Ja chcę już piątek!!!

Agi - 3 Sierpnia 2008, 11:54

Chal-Chenet, nie wyrażaj się :evil:
ihan - 3 Sierpnia 2008, 12:19

Fearfol napisał/a
Między piekłem a niebem stary to dość film , ale warto dla :

1) bajkowych efektów specjalnych,
2) aktorów, ( Robin Williams)
3) no i fabuły, motyw podróży do piekła.


Z punktem a) zgadzam się w 100%. Wizualnie jest to dla mnie majstersztyk, mocno malarski, a przechodząca w plamy i rozpływająca się łąka jest zwyczajnie piękna. No i błękitne jakarandy, w rzeczywistości niestety te drzewa kwitną bardziej fioletowo.

Chal-Chenet - 3 Sierpnia 2008, 12:24

Agi napisał/a
nie wyrażaj się

Jeśli wyszło chamsko, przepraszam. Nie taki był zamiar.

Fearfol - 3 Sierpnia 2008, 14:52

Tylko z punktem a ?

dla mnie wizualna oprawa jest tylko dodatkiem a nie głównym daniem , jak np : w Jurassic Park. Największe wrażenie wywarł na mnie pomysł na fabułę który był b.dobry i stwarzał wielkie możliwości właśnie dla grafików.

Kuba - 3 Sierpnia 2008, 16:46

Chal-Chenet napisał/a
Chamie. A Piwokon filmowy to co?

Ale mówisz, że świetny? Kurde, kolejna osoba, która tak twierdzi, oznacza, że to może być prawda! Ja chcę już piątek!!!


Sorry, majster - tak jakoś wyszło. Ale serio - mi się bardzo podobał, a Tobie jako wielbicielowi batmana będzie się podobał na 1000%. :) Pozdro

Chal-Chenet - 3 Sierpnia 2008, 18:54

Czyli dobre wiadomości!

A ja tymczasem obejrzałem Hancocka. Genaralnie bardzo takie sobie. Czasem można się uśmiechnąć, ale poza tym jest raczej kiepsko. Bo cóż za emocje może wywołać facet, którego nie imają się kule? (Superman robił to lepiej). Emocji w tym filmie niestety jak na lekarstwo, a w tego typu produkcjach nie jest to mile widziane.
Końcówka totalnie przesłodzona, wszystko się udaje i w ogóle lukier straszny. Oczywiście wszystkie problemy się cudownie rozwiązują, wystarczy tylko troszeczkę nad sobą popracować i od razu dzieje się dobrze absolutnie w każdej dziedzinie. Fuj.
Smith zagrał nieźle, żeby nie było, że tylko marudzę.
4/10

corpse bride - 4 Sierpnia 2008, 11:18

vantage point - dawno nie widziałam filmu, który by tak trzymał w napięciu. podobał mi się.

mumia 3
- pośmiałam się trochę, ale nie tak jak na indianie. generalnie zgadzam się z kimś z przedmówców, że film jest słaby. plus za troskliwe misie (yeti) i troskliwe zombiaki tracące głowy. i płaszcz tej chinki. chcę taki.

ilcattivo13 - 4 Sierpnia 2008, 12:20

"Big Gundown". I jeeeeszcze jeden i jeeeeszcze raz... Kolejny szpageti-western. Znowu Lee Van Cleef w roli głównej. I wcale mi się te klimaty nie znudziły, bo na obejrzenie czeka jeszcze sequel. Tym bardziej, że to znowu kawał dobrego kina (nawet dla ludzi nie przepadających za makaronem :wink: ).
Lee gra prawdziwego obywatela-patriotę (aż chcą go zrobić senatorem Teksasu), którego moralnym obowiązkiem jest pomaganie wymiarowi sprawiedliwości i łapanie bandziorów. Tym razem dostaje za zadanie złapanie Meksykanina Cuchillo Sancheza, oskarżonego o zgwałcenie i zamordowanie dwunastolatki. Tyle, że Sanchez w sztuce uciekania i wychodzenia z tarapatów jest naprawdę dobry. Ogólnie rzecz biorąc (i pomimo ogrania tematu), fabuła jest całkiem ciekawa, choć z góry wiadomo jak się film skończy.
Lee, jak zwykle, zagrał na wysokim poziomie (wczoraj przeczytałem, że "w cywilu" był księgowym :shock: ). Tomas Milian, grający Cuchillo, też był dobry. Zresztą to samo można powiedzieć o prawie wszystkich aktorach drugiego planu.
Zdjęcia są o.k., a muzyka pasująca do obrazu (oprócz wywytej przez jakąś niewiastę piosenki tytułowej).
Daję 7,5/10

Stormbringer - 4 Sierpnia 2008, 16:15

The Dark Knight

Oj, dobry film. Z ulgą stwierdzam, że rola Ledgera też jest naprawdę dobra - ba, najlepsza w całym filmie. Zakładam, że to uciszy choć część malkontentów twierdzących, że szum wokół Jokera jest spowodowany głównie śmiercią aktora. A tak nie jest, bo to kapitalna, zbudowana na drobiazgach, kreacja.

A sam film, jak to u Nolana, popisowo zmontowany, ze świetnie budowanym napięciem. No i naprawdę dobrze wyważony, bo oczywiście jest to rozrywka, ale niegłupia i emocjonująca. A Batpod to kapitalne cacuszko. :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group