Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Kostucha Drang - 10 Grudnia 2007, 09:52
ihan napisał/a | związki na odległość są najlepsze z najlepszych, głupio sie kłócić i robić awantury przez wielkie wody. |
no i chata wolna w każdy weekend
mawete - 10 Grudnia 2007, 11:25
Znam skuteczny sposób na zakochanie, aleCi go z pewnych wzgledow nie podam - znowu powiedzą, że jestem wredny i cyniczny...
corpse bride - 10 Grudnia 2007, 11:27
Martva napisał/a | on za miesiąc wyjeżdża za wielką wodę (i to naprawdę wielką, nie jakiś głupi kanał) i wraca jakoś tuż przed końcem świata. |
ojoj <glaszcze>
Martva - 10 Grudnia 2007, 13:33
Fidel-F2 napisał/a | tylko o to, że wszytsko zależy od Ciebie. |
Nie, ode mnie nie zależy nic. Będę się upierać.
ihan napisał/a | Jedzenie no-spy garściami to może najwyżej pomóc na rozwalenie sobie wątroby |
Dobra, póki co działa jedna. I tak miewam wrażenie że ktoś mi dłubie w środku widelcem. Czemu się nie urodziłam chłopcem, cholera jasna psiakrew?
ihan napisał/a | Myśl pozytywnie, związki na odległość są najlepsze z najlepszych, głupio sie kłócić i robić awantury przez wielkie wody. |
Mam już za sobą jeden związek na odległość (i to dużo mniejszą), i mi wystarczy. Poza tym fizyczność w tym przypadku jest bardzobardzobardzo ważna. Robię się chora jak pomyślę że nie będę miała możliwości żeby go dotknąć, albo się przytulić przez taką masę czasu.
Poza tym, co my tu mówimy o związkach? Związek wymaga chęci dwóch osób, a tu mamy tylko troszkę chęci ze strony jednej.
mawete napisał/a | znowu powiedzą, że jestem wredny i cyniczny... |
mawete; wszyscy wiedzą że jesteś wredny i cyniczny. Dawaj.
Chyba spaliłam marchwiaka
mawete - 10 Grudnia 2007, 13:49
Martva: jeśli chcesz to wyłącznie na pw
Martva - 10 Grudnia 2007, 13:54
Może być.
Fidel-F2 - 10 Grudnia 2007, 13:59
Cytat | Nie, ode mnie nie zależy nic. Będę się upierać. | wolno Ci, tyle tylko, że to bez sensu; po co się upierać przy czymś co nie jest prawdą i na dodatek Ci szkodzi?
May - 10 Grudnia 2007, 18:23
Ech sis, masz talent do komplikowania sobie zycia...
A nie myslalas o tym, zeby z nim wyjechac? Ja sprobowalam i nie zaluje (choc stresa mialam takiego, ze nie moglam spac po nocach a zoladek zwijal mi sie w malutka kuleczke), a nasza srednia - coz, sama wiesz (pobolalo, ale teraz chyba jest zadowolona z zycia?). Moze trzeba Ci odciecia od pepowinki troche i sprobowania zycia na wlasna reke? Jak nie wyjdzie to przeciez masz gdzie wrocic...
Trzymam kciuki!!!
Martva - 10 Grudnia 2007, 19:46
Fidel: Powiem mu i co, mam oczekiwać że zmieni swoje życiowe plany tylko ze względu na to, że jestem zadurzona po uszy? Ja jestem straszną egoistką i potworną egocentryczką, ale jednak nie lubię jak ludzie się dla mnie poświęcają.
May napisał/a | A nie myslalas o tym, zeby z nim wyjechac? |
Następna. Mówisz dokładnie jak Ana.
Laska, jakby Ci to powiedzieć - wyjechałaś z mężem. A my nie jesteśmy ze sobą; on nie jest mój, tylko ja jestem jego.
Co, Twoim zdaniem mam podejść i powiedzieć 'słuchaj, sypiamy ze sobą, jest fajnie, wygląda na to że jesteś jedynym facetem na tej półkuli który mnie kręci, zabierz mnie za morze?'
Życie na własną rękę? Tam? A za co? I za co sie tam dostanę? I z moim poziomem językowym?
Nawet ja nie jestem aż tak naiwna.
Czy już dziś wspominałam, że boli mnie brzuch? Chyba się uodporniłam na no-spę. I ciepłe kompresy na mnie nie działają.
May - 10 Grudnia 2007, 19:54
No dobra, chyba jestem staroswiecka, ale wydaje mi sie, ze po ilustam miesiacach sypiania ze soba to jest juz jakis zwiazek? I wypada porozmawiac o uczuciach? tej drugiej osoby tez?
Martva napisał/a | Co, Twoim zdaniem mam podejść i powiedzieć 'słuchaj, sypiamy ze sobą, jest fajnie, wygląda na to że jesteś jedynym facetem na tej półkuli który mnie kręci, zabierz mnie za morze?' |
A moze wlasnie tak trzeba? Moze trzeba zaryzykowac? Dopoki nie sprobujesz, to sie nie dowiesz...
Martva napisał/a | Życie na własną rękę? Tam? A za co? I za co sie tam dostanę? I z moim poziomem językowym? |
Cos wymyslisz (bizuteria recznie robiona jest trendy), a jezyk wcale nie jest taki trudny! I nie wmawiaj sobie blokady jezykowej!
ihan - 10 Grudnia 2007, 20:31
Jeśli nic nie zrobisz, będzie to najgorsze rozwiązanie. Bo całe życie będziesz żałować. Stworzysz sobie wyobrażenie, co by było gdybyś się zdecydowała jechać, gdyby sie zgodził, gdybyś była razem z nim, zamiast wieść nudne i bezsensowne życie. bo w wyobrażeniach będziesz widzieć same plusy, które z czasem będą coraz większe. I w zasadzie dasz niewielką szanse swoim przyszłym związkom, bo zawsze każdego będziesz porównywać z NIM, nim, który w miarę upływu czasu nie będzie miał żadnych wad. I będziesz zadręczać siebie i innych, rozmyślając co by było, wciąż porównując, bo nikt nie będzie miał takiego uśmiechu, i włosy nikomu tak śmiesznie nie będą opadały na czoło i nikt nie będzie tak fajnie milczał. Nawet ze względu na przyszłego partnera rozwiąż sytuację.
Tysiące ludzi wyjechało bez żadnego poziomu językowego, tysiące ludzi żyje na własną rękę. Wiem, to marne pocieszenie, ale życie trzeba przeżyć z odwagą, bo inaczej po co? I porozmawiaj szczerze, bez owijania w bawełnę i walenia banałami.
Ten ból brzucha to pewnie bardziej z nerwów, z niepewności i ogólnego poczucia rozbicia psychicznego. Chyba kompresy i no-spa niewiele pomogą. Odwagi Martva.
corpse bride - 10 Grudnia 2007, 20:47
za wodą życie na własną rękę jest łatwiejsze, znalezienie pracy też.
joe_cool - 10 Grudnia 2007, 21:21
Martva napisał/a | Co, Twoim zdaniem mam podejść i powiedzieć 'słuchaj, sypiamy ze sobą, jest fajnie, wygląda na to że jesteś jedynym facetem na tej półkuli który mnie kręci, zabierz mnie za morze?'
Życie na własną rękę? Tam? A za co? I za co sie tam dostanę? I z moim poziomem językowym? |
A czemu nie? Zawsze jest jakaś przygoda i będzie o czym opowiadać wnukom Dasz radę - za wodą naprawdę nie jest tak trudno i strasznie.
Kasiek - 11 Grudnia 2007, 09:33
Ja chcę się wyprowadzić z Lublina w przyszłym roku (studia w wawie) i jadę sobie do Anglii na WSW czyli standardowe wakacje studenckie. Nie za bardzo umiem angielski (wstyd się przyznać, ale 3 lata nieuctwa robią swoje), chociaż jak powtarzam, to się odblokowuje dość szybko i mam nadzieję, że będzie dobrze. Muszę spróbować, bo w domu oszaleję. I wreszcie pozbędę się odpowiedzialności za czyny o rok młodszej siostry... Nareszcie...
Martva - 11 Grudnia 2007, 10:36
May napisał/a | No dobra, chyba jestem staroswiecka, ale wydaje mi sie, ze po ilustam miesiacach sypiania ze soba to jest juz jakis zwiazek? I wypada porozmawiac o uczuciach? tej drugiej osoby tez? |
Jesteś staroświecka.
Poza tym nie mogę powiedzieć, ze ja mu nie piszczę ani słowa o tym co się ze mną dzieje. Dostaje maile (nie potrafię o tym rozmawiać), przyswaja je i... milczy. Może to i dobrze.
May napisał/a | I nie wmawiaj sobie blokady jezykowej! |
Gdybym sobie wmawiała blokadę językową, mogłabym oglądać seriale i filmy bez napisów, a nie mogę.
ihan napisał/a | Bo całe życie będziesz żałować. |
Wiecie? Szczerze nienawidzę zmian. Przez pierwszy rok wracając z liceum płakałam, bo miałam tak serdecznie dość wychowawcy i całej tej szkoły, że myślałam że nie wytrzymam. Myślałam o zmianie szkoły, ale nie zdobyłam sie na to. Na studiach było to samo - wymarzone ogrodnictwo okazało się czymś zupełnie innym niż się spodziewałam, rzeczy interesujące i ciekawe miały być dopiero w późniejszych latach - też mogłam rzucić te studia (fakt że nie miałam i nadal nie mam pomysłu na co mogłabym je zmienić). W związku który stał się dla mnie bardzo toksyczny tez wytrzymałam rok za długo, z rożnych przyczyn, ale niechęć do zmian była jedną z nich. Ba, nawet tak głupia rzecz jak fryzura - byłam u fryzjera dwa razy w życiu. I ta sierść sobie tak rośnie i rośnie, bo nie widzę powodu żeby coś zmieniać.
Jeśli zmiany nie są absolutnie i niezbędnie konieczne, to ich unikam, jak się da. Jestem jak błotnista kałuża w lesie, nieruchoma i zastana - jeśli wrzucisz do niej kamień, to zakotłuje się i coś się w niej będzie działo, ale sama z siebie nie zamieni się w strumyk i nie przepłynie w inne miejsce.
Gdybym miała pewność, że to jest Wielka Miłość Mojego Życia, to tak, byłabym gotowa wyznać swoje uczucia, postawić wszystko na jedną kartę etc. Może nawet wyjechać. Ale nie mam takiej pewności. Nie wiem czy za miesiąc, dwa, sześć wszystko by mi totalnie nie przeszło.
Owszem, zmienił moje życie. Zmienił też mnie samą, a ja pozwoliłam sie zmienić. Ale dzieli nas mnóstwo rzeczy. Myszka nie będzie dobrą partnerka dla tygrysa.
Ja myślę że pocierpię trochę (za bardzo i za długo), a potem stracę głowę dla innego charyzmatycznego, uroczego drania. I będzie mniej lub bardziej to samo.
Myślę też że moja związkofobia działa mi na podświadomość - tracę głowę wyłącznie dla facetów, z którymi z rożnych powodów nie mogę być. Przeważnie dlatego, że mnie nie zauważają. A teraz mi się tak wzięło i zrobiło dopiero kiedy zrozumiałam że go stracę na tak długo.
ihan napisał/a | bo zawsze każdego będziesz porównywać z NIM, |
Ale on wróci, tuż przed końcem świata wprawdzie, ale jednak. Więc nie 'zawsze' tylko przez te 3 lata (auuuuu!)... ale rozumiem o co chodzi.
ihan napisał/a | Ten ból brzucha to pewnie bardziej z nerwów, z niepewności i ogólnego poczucia rozbicia psychicznego. |
Nie, tu akurat mamy bardzo przyziemną kwestię, czyli bycie kobietą (mam nadzieję ze Rodion tego nie czyta)
Kasiek - życzę powodzenia
Agi - 11 Grudnia 2007, 10:47
Martva, jesteś książkowym przykładem "zastałka" i trudno to zmienić, ale na dłuższą metę taka postawa bardzo zuboża życie.
Kasiek - 11 Grudnia 2007, 10:58
No ale ja też tak mam. Tęsknię za tym co było i nie chę tego "za rok". Bo dobrze mi jest jak jest. Martva, naprawdę Cię rozumiem. A jak się decyduję na jakąś zmianę, często okazuje się niewypałem :/
Bycie kobietą. Faceci jednak mają lepiej, nie? Jak to kiedyś powiedziała moja koleżanka odpowiadając na pytanie ojca na religii: Nawet sikać mogą na stojąco. Ojciec się z nią zgodził. Wiesz co jest najlepsze na bycie kobietą? Koktajl!
2 apapy, 3 Nurofeny forte i 4 ibupromy. Wstrząśnięte, niezmieszane, działa raz dwa.
Godzilla - 11 Grudnia 2007, 11:38
O rany! Do tego trzeba odwagi!
Martva - 11 Grudnia 2007, 11:46
Zastałek. Ładne słowo.
Kasiek, Ty tak serio z tym koktajlem? Bo ja sie boje jednak troszkę, przestałam jeść zwykłe przeciwbólowce, a i no-spę sobie dawkuje oszczędnie. Lubię moją wątrobę. Zwłaszcza że nurofen i ibuprom to chyba to samo.
Agi - 11 Grudnia 2007, 13:52
Kasiek, czy Ty życzysz Martvej, kalectwa alibo i śmierci?
Kasiek - 11 Grudnia 2007, 14:27
Nie, a czemu? Śmierci? Martvej? A skąąąąąąąąąąąąąąd!
Tylko... to działa po prostu....
corpse bride - 11 Grudnia 2007, 17:17
jak dla mnie koktajl aspiryna + ibuprofen wystarcza. ewentualnie podwójna aspiryna.
a skoro już tu jestem - mierzyłam dziś staniki i wniosek jest taki, że do tego to jednak trzeba mieć biust
Martva - 11 Grudnia 2007, 17:29
Wszystko jest kwestią odpowiednio dobranego rozmiaru...
BTW pamiętacie tekst o 'szkielecie z balonami', czyli potencjalnym 65F? Wygląda na szkielet z balonami?
I jeszcze jeden link wyczajony dziś na innym forum.
Z lewej usztywniany 70B+push-up z prawej 65D bez push-upa, miękka miseczka.
corpse bride - 11 Grudnia 2007, 17:33
hehe, ja zawsze wybieram pomiędzy A i B
ale zmierzę się jeszcze, zobaczę, co mi wyjdzie według taksonomii martvej. jak tylko znajdę jakieś mierzadło. dobrze, że przynajmniej majteczki na mnie dobrze wyglądają
Martva - 11 Grudnia 2007, 17:38
corpse, ale tu o cyferkę chodzi, czyli obwód, nie miskę. Ty szczuplutka jesteś, mam nadzieję że nie mierzysz 75?
corpse bride - 11 Grudnia 2007, 17:44
no właśnie jakoś tak. dość szeroka jestem. ale pomierzę jeszcze. wdech czy wydech?
Martva - 11 Grudnia 2007, 17:49
Wydech, bardzo ciasno, wynik zaokrąglić w dół
75 to na mnie jest za duże, a ja jestem grubsza od Ciebie
corpse bride - 11 Grudnia 2007, 17:55
Martva napisał/a | ja jestem grubsza od Ciebie |
nie żartuj
znalazłam mierzydło (papierowe z ikei). nie muszę zaokrąglać - na wydechu mam dokładnie 75.
Martva - 11 Grudnia 2007, 18:04
To jeśli dotąd nosiłaś 75A i miska była w porządku, to poprzymierzaj sobie 70C i sprawdź jak jest. A nuż.
EDIT: ja mam 73, ale na wdechościsku absolutnym takim że papierowe mierzydło mogłoby nie wytrzymać . Dopinam się w 60, ale poluję teraz na 65, bo w nich nie mam problemów z oddychaniem. 70-tki kilkumiesięczne sobie mogę na biodrach zapiąć (mam w biodrach sporo więcej niż pod biustem)
May - 11 Grudnia 2007, 18:11
Martva napisał/a |
BTW pamiętacie tekst o 'szkielecie z balonami', czyli potencjalnym 65F? |
Heh, niewiele mi do szkieletu z balonami brakuje, dalam sie obmierzyc ostatnio u M&S i zaproponowano mi 65 E, ktory o dziwo, lezy doskonale! A jeszcze niedawno (no dobra, z pol roku temu) nosilam 75B w porywach do C i jakos nie moglam sie z nim 'dogadac'
A pomiary mam prawie taki sam jak modelka z linka do stanikomanii.
|
|
|