Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Martva - 9 Grudnia 2007, 10:34
Ale ja jestem dobra w dołowaniu, nic na to nie poradzę.
ihan - 9 Grudnia 2007, 10:44
Jesteś dobra w dołowaniu się, to fakt. Ale do mistrzostwa to ci jeszcze daleko.
A ja tylko z takim niedyskretnym pytaniem: co by cię uszczęśliwiło w życiu, co byś chciała zrobić, osiągnąć, co cię cieszy, co by ci dało satysfakcję? Myślałaś nad tym?
Martva - 9 Grudnia 2007, 10:48
Nie, bo jak nad tym myślę, to wpadam w takiego dużego, dużego doła i dochodzę do wniosku ze moje życie jest bez sensu i już nie chcę.
Nie śmiejcie się, co?
ihan - 9 Grudnia 2007, 11:04
Śmiać się nie będę, bo byłby to samobójczy śmiech. Przeżyłam ten etap, rozumiem, tylko naprawdę dobrze wiedzieć co by nam pomogło, żebyśmy tego nie przegapili, gdy pojawi się obok.
Martva - 9 Grudnia 2007, 12:08
Bo ja naprawdę tak mam, że nie wiem czego chcę (czasem zdarza mi się wiedzieć czego nie chcę). Nic nie umiem, o niczym nie mam pojęcia, nic nie wciąga mnie tak żebym chciała się tym zajmować zawodowo, nawet z hobby jest ostatnio dziwnie.
Jak byłam mała, to chciałam zostać Sławną Pisarką i trzaskać książki fantasy. Przeszło. Alenie przyszło nic w zamian.
Uch.
Zabrałam się za robienie zamówionych ważek, żeby przestać myśleć. I cholera, ważki w wersji 'dziecięcej', na krótkich wsuwkach, wyglądają jak skrzydlate czerwie, nie jak ważki. Fuj A zamówili ich sześć sztuk w sumie, nie wiem jak z tego wybrnąć...
corpse bride - 9 Grudnia 2007, 12:46
Martva napisał/a | Kurczę, dopuściłam do siebie właśnie straszną prawdę. Zaangażowałam się emocjonalnie. Bardzo. Za bardzo.
Ze trzy lata temu powiedziałabym wręcz, że jestem zakochana po uszy...
Nie chcę. |
martva się zakochała, stąd ten dół
rftddddddddddddddd6666666666666666666666666666666666666666666666666666666667
(to od mojego cothu)
czemu nie chcesz? co złego w zakochaniu? ja bym na przykład chciała...
Martva - 9 Grudnia 2007, 12:52
Bo to jest zupełnie, zupełnie, zupełnie i totalnie bez sensu. I bez przyszłości. I tylko boli, za to solidnie.
Fidel-F2 - 9 Grudnia 2007, 13:25
sam nie wiem co powiedzieć
Martva - 9 Grudnia 2007, 13:29
Że kosmos.
I że nie rozumiesz.
ihan - 9 Grudnia 2007, 14:29
Martva napisał/a | Ze trzy lata temu powiedziałabym wręcz, że jestem zakochana po uszy...
|
Oj, to niedobrze. Pokraczę sobie: to nie może skończyć się niczym dobrym (no, teraz powinnaś się wściec i pokrzyczeć, że to jednak jest w porządku i teraz będzie inaczej. Na pesymizm, to ja mam monopol i proszę mi roboty nie odbierać). Statystycznie rzecz biorąc, masz nieduże szanse. No ale przecież jesteś inna niż większość (co potwierdzają choćby wpisy Fidela) i statystyka raczej cię nie dotyczy.
Martva napisał/a | Bo ja naprawdę tak mam, że nie wiem czego chcę (czasem zdarza mi się wiedzieć czego nie chcę). Nic nie umiem, o niczym nie mam pojęcia, nic nie wciąga mnie tak żebym chciała się tym zajmować zawodowo, nawet z hobby jest ostatnio dziwnie. |
Jeśli to prawda, to nic nie jestem w stanie napisać. Nie potrafię wczuć się w sytuację, gdy nic mnie specjalnie nie interesuje. Nie chodzi o to, że coś umiem i w czymś jestem dobra, bo to żadna frajda, ale właśnie chcę się czegoś nauczyć i wiedzieć więcej.
Może jeszcze znajdziesz coś co daje satysfakcję. Lubisz robić biżuterię, twoje hobby może być twoim zawodem, lubisz gotować i specjalizujesz się w potrawach wegetariańskich, w Krakowie znowu dużo knajp wegetariańskich nie ma i nie myślę żeby rynek był wysycony, może podrzucisz komuś pomysł. Tylko na Bogów nie siedź bezczynnie w domu, bo głupio tak na niczym przeżyć życie. Masz sporo czasu (chyba), ucz się języków chociażby, to nigdy nie zginie.
May - 9 Grudnia 2007, 15:49
ihan napisał/a | ucz się języków chociażby, to nigdy nie zginie. |
Ten punkt akurat odpada, moja mala sis wmowila sobie, ze jest antytalentem jezykowym (co jest oczywista bzdura) i konsekwentnie odmawia probowania nawet!
Martva, wiem, ze to pewnie nie pomoze ale glask, glask i tuli... I wez sie w garsc, ta zima kiedys musi minac...
Pako - 9 Grudnia 2007, 15:56
I tam, ja też jestem antytalentem językowym, a i po niemiecku coś szprecham (podstawy) i po angieslku speak mi w miarę wychodzi raczej. Grunt to się uczyć, faktycznie, samo z siebie się nie nauczy
A co do zakochania - Martva, czy ty coś ryzykujesz? Co ci się stanie, jak się nie uda? Poboli? I tam, po pół roku przechodzi A za to jak wyjdzie to możesz zyskać wszystko. Warto tak pesymistycznie? Trzeba próbować, może akurat? To nie wojna, jak raz oberwiesz to nie zginiesz, tylko na przyszłość twardsza będziesz
Iwan - 9 Grudnia 2007, 16:18
Pako, ma rację, stare przysłowie pszczół mówi: co nas nie zabije to nas wzmocni
ihan - 9 Grudnia 2007, 16:29
Może i wzmocni, tylko nie wiem na jakiej podstawie zakładacie, że wcześniej nie zabije?
Martva, przegonić doła, obetrzeć łzy, wziąć się w garść. To rozkaz.
Martva - 9 Grudnia 2007, 16:32
ihan napisał/a | Oj, to niedobrze. Pokraczę sobie: to nie może skończyć się niczym dobrym |
Masz absolutna i całkowitą rację, niestety.
ihan napisał/a | Nie potrafię wczuć się w sytuację, gdy nic mnie specjalnie nie interesuje. |
Bo ja nie wiem czy rzeczy które mnie interesują, interesują mnie 'specjalnie'.
ihan napisał/a | Lubisz robić biżuterię, twoje hobby może być twoim zawodem, |
Lubię, tylko że bawię się w to od lat trzech i zupełnie się nie rozwijam. Obserwuję dziewczyny które pamiętam z sieci z tamtych czasów, jak nie mają własnych firm, to przynajmniej sprzedają po rożnych galeriach, a ja nawet nie mam tyle odwagi (i mobilizacji) żeby próbować. A i tak rzeczy budzące największy podziw wśród znajomych i mniej znajomych, czyli kolie z drobniutkich koralików, są wykonane wg cudzych schematów, ogólnodostępnych w necie. Nawet własnego wzoru nie umiem wymyślić :/
ihan napisał/a | lubisz gotować i specjalizujesz się w potrawach wegetariańskich, |
A wiesz, ze myślałam o tym ostatnio Tylko że moje kucharzenie się kończy tym, że do wszystkiego dodaję czosnek i chilli, wszelkie eksperymenty wychodzą zbliżone w smaku W każdym razie kto wie, może kiedyś...
May napisał/a | wmowila sobie, ze jest antytalentem jezykowym |
Nie wmówiłam sobie, to jest fakt. Myślę że Twoje starsze młode sobie lepiej radzi z angielskim niż ja :/
Pako napisał/a | a i po niemiecku coś szprecham (podstawy) i po angieslku speak mi w miarę wychodzi raczej. |
Jak szprechasz i Ci wychodzi, to nie jestem antytalentem; antytalentom NIE wychodzi.
Pako napisał/a | A co do zakochania - Martva, czy ty coś ryzykujesz? |
Nie, właściwie nie.
Pako napisał/a | Co ci się stanie, jak się nie uda? |
Nie ma szans się udać. Z przyczyn mniej i bardziej prozaicznych. Strasznie frustrująca sytuacja.
Pako napisał/a | A za to jak wyjdzie to możesz zyskać wszystko. |
Nie
Pako napisał/a | Warto tak pesymistycznie? |
Ale to nie jest pesymizm, to jest realizm. Naprawdę.
Kurczę, ja tak naprawdę wcale nie lubię się nad sobą rozklejać, ale czasem wychodzi tak, że nic tylko siąść i płakać.
Czuję się jakby życie dało mi kopa w brzuch. Dość dosłownie.
Anonymous - 9 Grudnia 2007, 16:32
ihan napisał/a | Martva, przegonić doła, obetrzeć łzy, wziąć się w garść. To rozkaz. |
Takie rozkazy jakoś nie bardzo działają. Przynajmniej na mnie, może na Martvą bardziej.
Ale siedzenie w domu straszliwie sprzyja dołom. Tak po prostu jest, to prawo natury. Trzeba się w końcu do czegoś zmobilizowac, albo zginie się marnie.
Fidel-F2 - 9 Grudnia 2007, 16:35
Martva napisał/a | Kurczę, ja tak naprawdę wcale nie lubię się nad sobą rozklejać, | zdechne
ihan - 9 Grudnia 2007, 16:38
Fidelu, awansujesz na mojego osobistego guru Proszę o jeszcze.
Martva - 9 Grudnia 2007, 16:42
Miria: Dlatego staram się wychodzić, chociaż wszystko we mnie wyje, ze nie chcę. Wczoraj impreza, dziś kino (znaczy film), jutro rano poczta, biegi po centrum, wieczorem spotkanie z kobietą mojego życia, nie wiem co dalej.
W tym tygodniu mam nadzieję że zarobię trochę grosza. Wydawanie kasy bardzo poprawia mi humor, chociaż chwilowo.
A potem? Potem będzie styczeń.
I będę najbardziej samotną Martvą na świecie.
EDIT:
ihan napisał/a | ;) Proszę o jeszcze. |
A ja nie chcę
ihan - 9 Grudnia 2007, 16:51
Martva, ty jeszcze nie wiesz, że chcesz. Tylko ci sie wydaje, że nie. Potem wydasz poradnik z jednowyrazowymi prawdami objawionymi Fidela (w końcu udziela się głównie w twoim temacie, to nasz prawo do wyłączności), zrobisz na tym kasę, będziesz rozdawać autografy prawie jak ta autorka fantasy, którą być chciałaś.
Martva napisał/a | I będę najbardziej samotną Martvą na świecie. |
No moment, co to znaczy najbardziej? To twoi przyjaciele się nie liczą, rodzina też nie? Cóż to znaczy samotną, że nie masz męskiej klaty do której możesz się przytulić? Ej dziewczyny, dziewczyny.
A co do tych koralików: czy wszyscy muszą tworzyć coś nowego? Świetnie odtwarzasz czyjeś wzory i co z tego. Robisz wszystko z czosnkiem i chili, sporo osób będzie zadowolonych, jak jeszcze do tego dorzucisz curry, to będę twoją stałą klientką.
Pako - 9 Grudnia 2007, 16:59
A i ja, jak kiedyś będę przelotem przez Krakau, wpadnę z pewnością. Wegetarianinem nie jestem, daleko mi do takigo (właśnie wszamałem schaboszczaka, zaraz pójdę po jeszcze jednego) ale dobrego żarcia nigdy za wiele, nieważne w sumie, czy wcześniej biegało czy zieleniło sie w słońcu (byle było tego mniej więcej po równo, przesadyzm jest zły).
Martva, a weź, zacznij robić tę biżuterię i zanieś do jakieś galerii. Pewnie łatwo nie będzie, ale może akurat? Przecież twoi klienci są zadowoleni, skoro ciągle ktoś kupuje, to i w galerii może się sprzedać. Pomóż losowi! Ty już coś potrafisz, teraz tylko robić. ja nie potrafię, a kombinuję na lewo i prawo, aż się w koncu człowiek nauczy. Bo najłatwiej się uczyć przez praktykę. Nie wyjdzie raz piąty i dziesiąty, to jedenasty na pewno będzie gites. I to pasuje do wszelkich dziedzin życia ... chyba
May - 9 Grudnia 2007, 20:31
Ech sis, dla pocieszenia powiem Ci, ze rozbeczalam sie dzis na przemarszu reniferow z Mikolajem wiem, ze to zupelnie irracjonalne, ale Swieta ostatnio tak na mnie dzialaja...
Wmawiam sobie ze mnie soczewka uwierala
Piech - 9 Grudnia 2007, 22:15
Martva, przede wszystkim nie słuchaj ludzi, którzy mówią: weź się w garść. Oni chcą dobrze, ale nie zdają sobie sprawy, że ta rada raczej nie działa gdy się ma doła.
Lepiej pisze Twojej siostra, która Ci powiedziała, że ona czasem ma tak samo.
Może rzeczywiście sama nie wiesz co chcesz, ale myślę raczej, że coś tam wiesz i chciałabyś całkiem sporo, tylko się boisz. Może wybierz sobie na początek jedną rzecz - to wcale nie musi być ta najambitniejsza, ale jednak taka, która wymaga trochę odwagi - i ją zrób. Przedtem pomyśl sobie: No to co jak mi nie wyjdzie? Stanie się coś strasznego? Ziemia zadrży w posadach? Korona mi z głowy spadnie? Nie.
gorat - 9 Grudnia 2007, 22:22
Piech, normalnie szczęka mi opadła... nie masz może Warszawy w zasięgu? Bo coś akurat tak robię, sam z siebie - niby...
Piech - 10 Grudnia 2007, 00:02
Powodzenia!
Fidel-F2 - 10 Grudnia 2007, 07:33
Martva, własny przypadek opowiem
Jako średnio urodziwy, lekko pryszczaty młodzieniec byłem koszmarnie nieśmiały ogólnie, w kontaktach z kobietami zaś szczególnie. Mimo, iż miałem tego świadomość, nijak się to na racjonalizację mojego postępowania nie przekładało. Ale, ze niegłupi ze mnie chłopak (precz z fałszywą skromnością), wprowadziłem reformy. Główny problem - strach przed ośmieszeniem - zwalczałem na dwa sposoby. Po pierwsze zawsze w momencie gdy nieśmiałość brała górę, zadawałem sobie pytanie: nawet jeśli Cię wyśmieje (co jest raczej mało prawdopodobne), to co z tego? I natychmiast dawałem sobie odpowiedź: Kompletnie nic! No i pomagało. Drugą płaszczyzną walki było prowokowanie sytuacji w których byłem w centrum zainteresowania innych. Nosiłem strój który krzyczał: głupek idzie! Jako pierwszy facet w całej szkole nosiłem kolczyk (co moją wychowawczynię, przy pierwszym kontakcie, przyprawiło o niemal histeryczny atak śmiechu), zachowywałem się prowokująco (np. wchodziłem środek na ruchliwego skrzyżowania i tam wiązałem buty), dla ćwiczenia zaczepiałem nieznane mi dziewczyny na ulicy i proponowałem randki.
Itp, itd.
Poczatki były ciężkie, toczyłem wewnętrznie straszliwe walki zalewając się przy tym litrami zimnego potu. ALe po kilkunastu miesiącach byłem innym człowiekiem.
Piszę to by wyrazić jedna w zasadzi myśl. Wszystko zależy od Ciebie.
Oczywiście nie będzie łatwo, bedą potnięcia i porażki. ALe wszystko zależy od Ciebie.
Musisz określić rzetelnie problem, wymyślić i zaplanować rozwiązanie a potem zrealizować plan. I to wszystko.
ihan - 10 Grudnia 2007, 09:17
Hej Martva, jak tam nowy dzień? Zaczęłaś od uśmiechu, mam nadzieję
Martva - 10 Grudnia 2007, 09:33
ihan napisał/a | Potem wydasz poradnik z jednowyrazowymi prawdami objawionymi Fidela |
Ta, jakoś trzeba zarobić ten pierwszy milion
ihan napisał/a | To twoi przyjaciele się nie liczą, rodzina też nie? |
Liczą się, ale co innego mieć i przyjaciół, i rodzinę, i męską klatę, a co innego 'tylko' rodzinę i przyjaciół. Poza tym to nie męska klata, to człowiek który zmienił moje życie.
ihan napisał/a | A co do tych koralików: czy wszyscy muszą tworzyć coś nowego? Świetnie odtwarzasz czyjeś wzory i co z tego. |
Bo konkurencja jest gargantuicznie ogromna i tworzy.
No ale dobra, broszki - listki sa moje i tylko moje. I plecione winogronka (o ile zakład że w ciągu tygodnia wyczaję anglojęzyczną stronę sprzed 5 lat, z dokładnymi wzorami i opisem technik krok po kroku? )
ihan napisał/a | Robisz wszystko z czosnkiem i chili, sporo osób będzie zadowolonych, jak jeszcze do tego dorzucisz curry, to będę twoją stałą klientką. |
Curry też lubię
Chodzi o to, że biorę przepis, przykładowo na zupę z żółtej cukinii, cytryn i ryżu. Robię wszystko zgodnie z przepisem, potem próbuję - jest fajna, ale czegoś jej tak jakby brakuje. Dorzucam ząbek czosnku, pół łyżeczki sambal oelek - i voila, wreszcie toto ma jakiś przyzwoity smak
May napisał/a | ze rozbeczalam sie dzis na przemarszu reniferow z Mikolajem |
Ja beczę bez przerwy, chociaż staram się nie. Stwierdzam że nie będę myśleć, bo to boli, zabieram się za czytanie książki/gazety, i nagle coś mi się dzieje ze wzrokiem, wszystko się zamazuje - oczy mi łzawią, jakbym się walnęła w palec czymś ciężkim. Myślicie że to zapalenie spojówek?
Piech napisał/a | myślę raczej, że coś tam wiesz i chciałabyś całkiem sporo, tylko się boisz. |
Nie, tak naprawdę chciałabym mieć święty spokój.
Fidel-F2 napisał/a | Po pierwsze zawsze w momencie gdy nieśmiałość brała górę, zadawałem sobie pytanie: nawet jeśli Cię wyśmieje (co jest raczej mało prawdopodobne), to co z tego? |
Ja się nie boję wyśmiania. Ja po prostu wiem, że to nie ma sensu. Na przykład dlatego, ze on za miesiąc wyjeżdża za wielką wodę (i to naprawdę wielką, nie jakiś głupi kanał) i wraca jakoś tuż przed końcem świata.
Ja wiem, że to przejdzie. Tylko najpierw trochę poboli, a ja nie lubię jak boli.
ihan: tak, nawet tak. Przypomniałam sobie pośladki Beowulfa ale już mi przeszło
Cóż, zaplanowałam sobie dziś mnóstwo rzeczy do zrobienia, żeby nie myśleć. W międzyczasie będę się zwijać w kłębek, jęczeć i jeść no-spę garściami. Powinno pomóc na dołowanie się.
Fidel-F2 - 10 Grudnia 2007, 09:37
Martva, nie chodzi o to, ze masz takie same problemy jak ja miałem. tylko o to, że wszytsko zależy od Ciebie.
ihan - 10 Grudnia 2007, 09:46
Jedzenie no-spy garściami to może najwyżej pomóc na rozwalenie sobie wątroby. Ale nie na dołowanie się. Myśl pozytywnie, związki na odległość są najlepsze z najlepszych, głupio sie kłócić i robić awantury przez wielkie wody.
|
|
|