Park marzeń [gry] - Goniec na C6, czyli potyczki na planszy
baranek - 10 Grudnia 2010, 08:44
ketyow, była jeszcze 'bitwa morska'. okrętów było mniej mniej, ale miały kształty prawdziwych okręcików. a na lotniskowcu były trzy takie malutkie samolociki. całymi dniami z Bratem w to tłukliśmy.
hrabek - 10 Grudnia 2010, 09:39
Bitwę Morską też miałem. Dopracowany wygląd prawdziwych okrętów i samolocików - to było fenomenalne. A i gra była znakomita - nie jakieś tam proste pseudo intelektualne shity, tylko autentyczna gra taktyczna.
Manewry też były fajne, ale to już nie było to.
Ciekawe, czy Bitwę można gdzieś zdobyć?
ilcattivo13 - 10 Grudnia 2010, 13:11
baranek napisał/a | ...była jeszcze 'bitwa morska'. okrętów było mniej mniej, ale miały kształty prawdziwych okręcików. a na lotniskowcu były trzy takie malutkie samolociki. |
jeszcze gdzieś się walają po strychu Kiedyś nawet chciałem do tego zrobić własny system bitewny do odtwarzania morskich bitew z czasu II WŚ, ale nie wiem, czy mam jeszcze notatki. A! Tymi statkami można się było świetnie bawić przy okazji kąpieli
Zacząłem przeglądać peerelowskie zabawki na aledrogo i aż się łezka w oku kręci Niby cofnąłem się o dobre 25, prawie 30 lat, a i tak o godzinę spóźniłem się z wzięciem antybiotyku
Stormbringer - 10 Grudnia 2010, 13:33
merula napisał/a | A jakieś w miarę nieskomplikowane, z zasadami do ogarnięcia w 10-15 minut, do rodzinnego vel piwnego grania to co byście polecili. Trochę już tego mamy, ale szukam inspiracji na następne okazje. |
No to "Carcassonne" i "Cytadelę" pewnie znacie?
Fidel-F2 - 10 Grudnia 2010, 15:58
baranek napisał/a | ketyow, była jeszcze 'bitwa morska'. okrętów było mniej mniej, ale miały kształty prawdziwych okręcików. a na lotniskowcu były trzy takie malutkie samolociki. całymi dniami z Bratem w to tłukliśmy. | miałem to, kupiłem chyba w siódmiej klasie, graliśmy z kumplem do końca studiów, oczywiście całkowicie przekształciliśmy, dorobiliśmy po kilka rodzajów okrętów w kazdej klasie plus dodatkowo niszczyciele, transportowce, podwodne poruszające się pod wodą (przeciwnik nie znał położenia okrętu zbyt dokładnie, poniewaz ten wynurzał się tylko co jakiś czas), wyspy z bateriami, lotniskami i masa innych mniej lub bardziej istotnych szczegółw,powstało do tego sporo tabelek a starcia były rostrzygane dwiema kostaki 10K i trzema 20K. Okręt mógł otrzymać róznorakie uszkodzenia które w różny sposób wpływały na jego sprawność. Bitwy trwały po kilkanaście godzin. Piękne to było, ech...
baranek - 10 Grudnia 2010, 16:04
Fidel-F2, mój Brat trzy komplety 'wyhandlował' od kolegów. okrętów było więc pod do-statkiem, a trzy połączone plansze dawały niezłe pole do popisu. podobnie było z grą 'grand prix'. było w domu kilka kompletów. trasę się układało po całym mieszkaniu i jazda. zabawa zacna, choć może nieco bezsensowna.
merula - 10 Grudnia 2010, 16:16
Stormbringer, Carcassonne w wersji "dżewnianej" posiadamy, młodzi ogarniają. Cytadeli się przyjrzę.
A w Manewry bardzo lubiłam grać.
Matrim - 10 Grudnia 2010, 18:40
A kojarzycie taką grę planszową, również morską, w której walczyły galeony? Plansza była wielka, żetony papierowe (sześciokątne bodaj), była róża wiatrów wskazująca zmieniający się co turę wiatr, na mapie-planszy dziwne potwory, jak z dawnych map...
Ziemniak - 10 Grudnia 2010, 19:08
Kojarzycie, nazywała się 'Bitwa na morzu wiatrów'
Matrim - 10 Grudnia 2010, 19:25
Ziemniak, dzięki Gdzieś to jeszcze mam, pudełko toto nie miało, tylko w dużym pokrowcu foliowym było.
lucek - 10 Grudnia 2010, 21:21
Och, jaką ta gra była kupą... Widzę, że dopadła Was prawdziwa nostalgia. Stanowczo wolę nowoczesne gry - jasne, w tej powodzi tytułów masa jest brudnej piany, zgniłych pniaków i utopionych krów, ale da się wyłowić sporo perełek. Dzisiejsze gry są eleganckie, dopracowane i projektowane (w odróżnieniu od większości starych gier, które były "wymyślane"). W znakomitej większości przypadków jest lepiej.
Przy okazji - te kilka procent dobrych gier "z prl-u" to w większości ukradzione (i na ogół uboższe) wersje gier zachodnich z lat 50-70
l.
Stormbringer - 10 Grudnia 2010, 21:41
merula napisał/a | Stormbringer, Carcassonne w wersji dżewnianej posiadamy, młodzi ogarniają. Cytadeli się przyjrzę. |
"Cytadela" jest fajna, choć uprzedzam - mocno konfrontacyjna. Dla jednych to zaleta, ale jeśli w grupie graczy są obrażalscy, którzy wolą względną lajtowość "Carcassonne'a", to może być cieżko.
Zresztą nie ma co porównywać - to kompletnie inne gry. Po prostu obie sprawdzają się w towarzystwie.
merula - 10 Grudnia 2010, 21:54
u nas, poza Carcassonne największą furorę zrobiły "Robale" i "Wilki i Owce".
Przepraszam, jeszcze "Filary Ziemi", "Niagara" i" W 80 dni dookoła świata". Choć i ścigające sie żółwie mają swój urok.
lucek - 10 Grudnia 2010, 22:29
Metro. Paryż 1898 jest logicznym następnym zakupem po Carcass one i Wilkach z Owocami.
http://www.rebel.pl/produ...cja-polska.html - nawet po plasku jest.
l.
Stormbringer - 10 Grudnia 2010, 23:01
merula napisał/a | u nas, poza Carcassonne największą furorę zrobiły Robale i Wilki i Owce.
Przepraszam, jeszcze Filary Ziemi, Niagara i W 80 dni dookoła świata. Choć i ścigające sie żółwie mają swój urok. |
No to z lekkich rzeczy wypada polecić "Ticket to Ride" albo (tradycyjnie) "Osadników z Catanu". Chwytają w każdej grupie.
Fidel-F2 - 11 Grudnia 2010, 01:11
baranek napisał/a | mój Brat trzy komplety 'wyhandlował' od kolegów. okrętów było więc pod do-statkiem | my w końcu wywaliliśmy te orginalne, plastikowe modele na rzecz ręcznie robionych, sklejanych z tekturki, staraliśmy się robić je na tyle precyzyjnie by bez podnoszenia i sprawdzania nazwy gracz wiedział, że ten tam to Iowa, tamten Mutsu a zaraz za nim Yubari ścigający Fletchera. Ech, pograłoby się jeszcze kiedy.
Homer - 3 Stycznia 2011, 09:30
Runebound - całkiem fajne. Na pewno lepsze od Talizmana...
hrabek - 4 Stycznia 2011, 10:31
Jakby ktoś chciał dzieciom kupić którąś z nowych gier planszowych Lego, które pojawiły się ostatnio w sprzedaży, to nie polecam ani Race ani Minotaurus. I ekstrapolując na resztę tych gier, to nie polecam żadnej. Drogie w cholerę, a przyjemność z gry niespecjalna.
Fidel-F2 - 4 Stycznia 2011, 10:51
A ja polecam Minotaurusa, Lawa Dragon i Robo Champs a dla trochę starszych Creationary, odradzam Piramidę i Race.
hrabek - 4 Stycznia 2011, 11:04
A co jest fajnego w Minotaurusie? Przecież to praktycznie zwykły chińczyk z jedną innowacją, za to 5 razy droższy.
Fidel-F2 - 6 Stycznia 2011, 21:29
hrabek, a co mam Ci powiedzieć. W Minotaurusie jest fajna zabawa, przynajmniej my taką mieliśmy.
Zapomniałem jeszcze dodać Lunar Command, chyba najlepsza, w zasadzie strategiczna gra.
Fidel-F2 - 7 Stycznia 2011, 08:06
Dziś jest dzień zabawkowy w przedszkolu mean dzieci mogą przynieść po jednej zabawce. Syn wziął Race, stwierdził, że koledzy lubią grać w tę grę.
Wolff - 21 Lutego 2011, 15:49
Ja mam to szczęście, że mój kolega jest zapaleńcem w planszówkach i jest z kim pograć (lub raczej to on ma z kim). MiM to dla mnie klasyka, Runebound bardzo dobra ale najbardziej wciągającą mnie jest Gwiezdny Kupiec - rzadko można zebrać chętnych ale jak zaczniemy to cały weekend z głowy No i polecam też Puerto Rico
Fidel-F2 - 21 Lutego 2011, 16:04
Wolff napisał/a | Gwiezdny Kupiec | za młodu grało sie namiętnie
Jaquen - 13 Czerwca 2011, 08:29
O tak, Gwiezdny kupiec miał nieodparty urok gier Encore.
Pamiętam, jak odkryliśmy z kumplami czyjegoś GK i zaczeliśmy grać przypominając jednocześnie instrukcję. W związku z tym średnio co dwie tury strategia zmieniała się radykalnie ("ha! przemyt! to nasze konsorcjum, panowie, będzie przemycać", "ha, panowie! łapanie przemytników! Pamiętałem, że coś takiego musi tu być!")
ketyow - 13 Czerwca 2011, 10:46
Fidel-F2 napisał/a | za młodu grało sie namiętnie |
Ty Fidel kiedyś młody byłeś? No, no, jestem pod wrażeniem
Fidel-F2 - 13 Czerwca 2011, 20:39
powoli sam przestaję w to wierzyć
Unicorn - 24 Lipca 2011, 11:04
Aktualnie przeżywam swoją drugą miłość do planszówek Najbardziej do gustu przypadł mi tryb kooperacji. Grywam w "Shadows over Camelot" - bardzo miła gierka i trzeba się namęczyć żeby wygrać zwłaszcza, że można niespodziewanie zostać zdrajcą.. (przynajmniej w tym trybie, którym gram najczęściej ze znajomymi) skusiły mnie też figurki, które sobie teraz powoli maluję, żeby ładniej gra wyglądała... pełna frajda dla ludzi, którzy lubią się w takie rzeczy bawić.
Na drugim miejscu często grywaną u mnie grą planszową jest "Ghost stories" śmieszna, zwłaszcza, że można grać z planszą w pojedynkę... wygrywam w tą grę tylko jak gram z osobami, które mniej więcej rozumieją co robić... Sama jeszcze nie grałam, ale chyba nikłe moje szanse, żeby wygrać rozgrywkę z duszkami sam na sam
Mam również "Dangoneera" (czy jak to się piszę) ale tak średnio przypadł mi do gustu...
kjell - 24 Lipca 2011, 16:08
Ja zawsze i wszędzie chwalę "Magiczny miecz" To jest klasyka
ketyow - 24 Lipca 2011, 20:11
Unicorn, tryb kooperacji najlepiej działa w Battlestar Galactica, kiedy ktoś wpada na pomysł "ej, chodźcie go zamkniemy w areszcie"
|
|
|