Powrót z gwiazd - Koty, psy i inni pierzasto-futrzaści ulubieńcy.
Adashi - 15 Lipca 2007, 18:49
Martva, bo tak generalnie trzymanie psa w dużym mieście to trochę sadyzm jest w sumie Ale dobra już nic nie mówię
Martva - 15 Lipca 2007, 19:24
Adashi, złotko, zgadzam się z Tobą w całej pełni. Gdybym mieszkała w centrum dużego miasta, do głowy by mi nie przyszło żeby trzymać psa.
Adashi - 15 Lipca 2007, 19:25
No i prawidłowo
Martva - 15 Lipca 2007, 19:29
No ba
Ale tak na przedmieściach, to mogę, co? Są nawet w okolicy miejsca gdzie może pobiegać, tylko dojście do tych miejsc bywa poważnym obciążeniem psychicznym, przypuszczam że bardziej dla mnie niż dla niego
Adashi - 15 Lipca 2007, 19:33
No wiesz, ja Ci nie zabronię przecież Nigdy po prostu nie zrozumiem ludzi, którzy trzymają pieski w środku miasta, najlepiej jeszcze w blokach, i to żeby jeszcze jakieś małe kejtry, nie, wiara ma dogi, owczarki niemieckie, itd. Jak dla mnie nieporozumienie.
Martva - 15 Lipca 2007, 19:40
To tak. I się te biedne zwierzaki potem wyprowadza na chodnik, bo żywcem nie ma gdzie indziej.
Moja poprzednia piesa - tez dalmatynka i też po przejściach - została kupiona przez jedną panią w prezencie dla córki, na fali popularności dalmatyńczyków po kreskówce Disney'a. Szybko się znudziła, albo siedziała sama w mieszkaniu przez pół dnia, załatwiała sie na podłogę i dostawała za to lanie, albo łaziła po okolicznych podwórkach i nauczyła się włóczyć i wyjadać resztki ze śmietników.
Obecny jest znajdą uliczną, przywieziony ze wsi pod Nowym Targiem, gdzie włóczył się zimą przez jakieś 6 tygodni i dopiero mój Ojciec się nad nim zlitował jak przyjechał na ferie. W życiu nie widziałam tak potwornie chudego psa. Przypuszczam że się znudził komuś.
Czasem sobie myślę, że żeby mieć psa, powinno się wypełniać jakiś test psychologiczny.
dzejes - 15 Lipca 2007, 20:50
Ależ głupoty opowiadacie. Pisząc tak ogólnie to psy zostały stworzone do przebywania z ludźmi. A to ogromne bogactwo ras daje każdemu możliwość dobrania psa odpowiedniego pod względem charakteru, czy warunków lokalowych.
Dodam jeszcze, że część ras była hodowana od początku w miastach, w ciasnocie, mieszkając z ludźmi. Choćby yorkshire terrier, który służył zarówno w mieście, jak i na wsi jako znacznie lepszy i wydajniejszy od kota tępiciel gryzoni. Czy też wszelkie psy do walk, które często stanowiły najcenniejszą majętność rodziny i z tą rodziną mieszkały w jednej izbie.
Martva - 15 Lipca 2007, 21:03
Hmmm, yorka w bloku mogę sobie wyobrazić, doga niemieckiego niekoniecznie.
A problem z ludźmi jest taki, że nie wszyscy myślą i nie wszyscy dobierają. I potem się to kończy psami na ulicach.
Tequilla - 15 Lipca 2007, 21:27
Może powinna być jakaś karta - jeśli dobrze opiekowałeś się zwierzakiem możesz mieć następne, jeśli nie to masz zakaz. To utopia, wiem, ale przerażająco wielu ludzi traktuje zwierzaki, jak zabawki i maskotki. A jak się znudzą to kopa w d... przecież to zwierzę da sobie radę prawda?
Strasznie mnie wkurza, jak prawo odnośnie odnośnie min. znęcania się nad zwierzętami jest Polsce traktowane po macoszemu. Nie wiem czy ktokolwiek dostał wyrok więzienia ( a teoretycznie przysługują 2 lata) choć czytalem już o tak makabrycznych przypadkach, że dla takich ludzi dwa lata to zdecydowanie za mało. Ale widac Polska jeszcze nie dorosła do pewnych rzeczy. ( to jak ze słynną polską miłością do kawalerii i koni, gdy tymczasem jesteśmy największym w Europie eksporterem tych zwierząt na rzeź - przy warunkach transportu przekraczających wszelkie wyobrażenia)
Trochę z innej beczki - moja kota została wzięta przez nas ze schroniska jak miała około 2 lata. Była skrajnie wychudzona, z niedorozwojem trzustki. Nie wiem, chyba ją ktoś głodził. Trochę jest popieprzona widocznie te dwa lata ją skrzywiły. A teraz ma zapalenie pęcherza, bierze talbetki ( raczej nie z własnej woli ) i musi niestety jeść royal Canin weterinary dla kotów sterylizowanych. Może wiecie coś o tym, czy taką karmę można kupić taniej, bo weterynarze twierdzą, że tylko u nich, ale marże to też mają niezłe...
dzejes - 15 Lipca 2007, 21:40
Martva napisał/a | Hmmm, yorka w bloku mogę sobie wyobrazić, doga niemieckiego niekoniecznie.
|
Dog niemiecki to niezły wybór do bloku, byle nie za wysoko, żeby nie musiał się wspinać po schodach. Dodam, że na pewno lepszy, niż typowy jamnik.
Martva - 15 Lipca 2007, 21:46
A wszelkie piesy myśliwskie? i inne wymagające dużo ruchu?
Ja cały czas się zastanawiam, jak można sobie kupić dalmatyńczyka mieszkając w bloku i wiedząc że nie ma się czasu nawet na głupie pół godziny spaceru dziennie.
A jamniki to jest insza inszość, może lepszy byłby blok i winda niż dom jednorodzinny z dużą ilością schodów :>
dzejes - 15 Lipca 2007, 21:54
A jamnik to niby nie myśliwski? Przecież właśnie w tym rzecz - to pies, który uwielbia ruch, gonitwy, aktywność wszelkiej maści. A ludzie biorą je i robią z nich ekskuz le mot parówy. potem oglądając na wystawach popisy jamników 'pracujących" (niekoniecznie polujących, po prostu uprawiających rózne sporty) można dojść do wniosku, że to jakaś chyba inna rasa, niż ten miejski.
Dog akurat w mieszkaniu się sprawdza, bo to takie cielę, co nie wymaga za dużo ruchu, przebiegnie trochę, dostojnie się poprzechadza i idzie spać Natomiast taki beagle, choć x razy mniejszy - pozostawiony bez odpowiedniej ilości ruchu zdemoluje mieszkanie tak, że po nim to już tylko granat wrzucić i szukać nowego lokum. Wadą doga jest oczywiście to, że jak już w małym mieszkaniu wstanie i machnie ogonem, to przesuwa meble Been there, done that
agnieszka_ask - 16 Lipca 2007, 09:22
Tequilla napisał/a | Canin weterinary dla kotów sterylizowanych |
a co to takiego?? nigdy o czymś takim nie słyszałam. czy kot po usunięciu tego i owego musi inaczej się odżywiać??
Osobiście uważam, że trzymanie zwierzaka w bloku to meczenie go. Mój kot niestety jest skazany na moje m3, ale tak się do mnie przylepił, że nie miałam serca go zostawić. Widzę jednak jak się męczy. Balkon nie zastąpi trawy, a metrowy drapak drzewa. Nie wyobrażam sobie prowadzania go na sznurku, tym bardziej, że smycz kojarzy mu się z jazdą samochodem, której nie cierpi. To jest pierwszy i ostatni kot, którego wzięłam do mieszkania w bloku.
Tequilla - 16 Lipca 2007, 10:55
agnieszka_ask napisał/a | Tequilla napisał/a | Canin weterinary dla kotów sterylizowanych |
a co to takiego?? nigdy o czymś takim nie słyszałam. czy kot po usunięciu tego i owego musi inaczej się odżywiać??
|
Zdaniem weterynarzy tak, inaczej grożą mu nawroty zapalenia pęcherza ( tym bardziej jeśli ma ku temu predyspozycje). Objawia się to sikaniem gdzie popadnie, najlepiej na miękkie i puszyste fotele Ta karma ma niby obniżoną zawartość związków mineralnych w związku z czym w pęcherzu nie wytwarzają się kryształki. Czy jakoś tak.
A czemu bardziej dotyka to sterylizowanych to niestety nie wiem .
Kot w bloku faktycznie się męczy. Z drugiej strony moja jak gdzieś wyjdzie ( choćby na dół do weterynarza) to jest paniczny strach.
Godzilla - 16 Lipca 2007, 11:00
Tequilla napisał/a | Kot w bloku faktycznie się męczy. Z drugiej strony moja jak gdzieś wyjdzie ( choćby na dół do weterynarza) to jest paniczny strach. |
Zwłaszcza do weterynarza! Futrzaki tak mają i już!
Kot musi mieć możliwość wyjść samemu, wszystko sobie zbadać, obwąchać, wtedy nabiera odwagi. Jak się go siłą bierze i wyprowadza, jest panika. Nasz buras był nieszczęśliwy, jak go gdziekolwiek zabieraliśmy. Za to kiedy przeprowadziliśmy się na parter i mógł sobie wyjść na duży balkon a potem z balkonu zeskoczyć na ziemię, nabrał chęci na nocne spacery. Zaczęły przychodzić do niego inne koty, a później niestety z któregoś spaceru nie wrócił. Dość że miał ze dwa lata całkiem luksusowego bytowania - ciepła micha, ciepły kąt do spania, i sporo swobody.
Rafał - 16 Lipca 2007, 11:05
U mnie coś ostatnio koty słabo się zaprowadzają, kocur sąsiada sieje i sieje i nic
Agi - 16 Lipca 2007, 11:15
Mój Filip chodzi gdzie chce, melduje się jak jest głodny. Zabawnie to wygląda, jak wracam z pracy i słyszy mój samochód to biegnie i głośno domaga się uwagi. Ostatnio zawarł z Belą pakt o nieagresji i wreszcie jest spokój na podwórzu.
Filip:
" alt="" border="0" onload="rmw_img_loaded(this)" />
Bela:
" alt="" border="0" onload="rmw_img_loaded(this)" />
Godzilla - 16 Lipca 2007, 11:20
Ależ bojowo wygląda, prawie jak żbik!
hjeniu - 16 Lipca 2007, 11:22
Tequilla, poszukaj przez Google, jakiś czas temu widziałem sklep internetowy sprzedający tego typu karmy.
Moja jamniczka ma ok. 12 lat (nie wiadomo dokładnie ile bo to też znajda) ale dziennie robimy minimum 3 km na smyczy, a oprócz tego 2 - 3 razy w tygodniu idziemy na łąki i ona sama robi tam jakieś 1000 km i kilka ton ziemi Mimo przebytego nowotwora jest w dużo lepszej kondycji niż 3 razy młodszy jamnik znajomych.
Agi - 16 Lipca 2007, 12:45
Godzilla napisał/a | Ależ bojowo wygląda, prawie jak żbik! |
Godzilla, Filip jest bbk, czyli bardzo bojowy kot. Przyszedł do nas pewnego deszczowego dnia. Miał ze 20 cm długości (z ogonem). Andrzej znalazł go na podwórzu, zabrał do domu i nakarmił. W tym czasie mieliśmy owczarka niemieckigo Atosa, który nie lubił kotów. Filip na powitanie rozorał mu pysk pazurami do krwi i Atek więcej go nie zaczepiał. Na Belę, którą też przygarnęliśmy, bo jej matka zginęła pod kołami samochodu, długo wrzeszczał (trudno nazwać miauczeniem dźwięk, jaki wydawał), ale ostatnio zauważyłam, że potrafią już przebywać razem w tym samym miejscu bez awantury.
Z Filipem wiąże się jeszcze jedna historia. Jakieś dwa tygodnie po tym jak do nas przyszedł(dopiero po kilku miesiącach dowiedzieliśmy się, że przywiózł go skądś sąsiad, od którego uciekł do nas), kolega Andrzeja zdeklarował się, że go weźmie, bo nie ma żadnego kota, a my w tym czasie mieliśmy jeszcze trzy inne. Mąż zgodził się i uznaliśmy sprawę za zakończoną. Po dwóch dniach zauważyłam Filipa na naszym podwórzu, dzwonię do męża z pytaniem czy Robert oddał kota z powrotem. Andrzej z kolei dzwoni do Roberta:
- Gdzie masz kota?
- Jest na podwórzu.
- Owszem, ale na naszym.
Dodam tylko, że odległość między naszymi domami wynosi około 500 m, a kociak miał ze dwa miesiące.
Po takim dowodzie przywiązania uznaliśmy, że skoro nas wybrał, to my ten wybór akceptujemy. Tego roku wiosną przyprowadził swoją wybrankę....
agnieszka_ask - 16 Lipca 2007, 15:08
A mawia się, że koty są niewdzięczne i nie przywiązują się do ludzi - bzdura jakich mało!
ale o ich miłości mogą przekonać się tylko nieliczni
mBiko - 16 Lipca 2007, 16:22
agnieszka_ask masz rację, koty przywiązują się nadzwyczaj mocno. Ponieważ jestem kociarzem nawróconym, to znaczy przekonałem się do nich dopiero mając jednego w domu, to nie przemawiają przeze mnie sentymenty, ale rzetelna obserwacja.
Natomiast nie zgodzę się z Tobą co do chowu blokowego. Wszystkie moje koty są lub były wychowane w bloku i przy odpowiednim podejściu czują się świetnie. Jednym ze sposobów jest zapewnieni im towarzystwa, dlatego już od kilku lat mamy zawsze dwie kotki.
agnieszka_ask - 16 Lipca 2007, 16:42
Ja niestety nie mogę pozwolić sobie na więcej niż jednego zwierzaka. I tak już musiałam iść na spore kompromisy przygarniając tego. Kizik sam sobie towarzystwa nie zapewni, bo nie zamierzam pozwolić na to, żeby włóczył się bezcelowo miedzy blokami i narażał na nieprzyjemności ze strony innych ludzi, mając ciepły i przytulny dom. A poza tym, naprawdę widzę jak się męczy. Kidy jesteśmy w domu moich rodziców zawsze wyleguje się pod kwiatami, albo biega za psem. W bloku tego nie ma. W mieszkaniu pozostają mu tylko proste rozrywki typu zrzucanie kwiatów z parapetu, albo tłuczenie resztek mojej zastawy. A i to nie zawsze poprawia mu humor
mBiko - 16 Lipca 2007, 16:55
Widzisz agnieszko_ask ja go nawet trochę rozumiem. Też miałem trochę problemów przeprowadzając się z trzypokojowego mieszkania rodziców do własnej kawalerki, a robiłem to świadomie, z własnej woli. Twój Kizik nie może sie po prostu przestawić. Nie ukrywam, że i moje demony broją bardziej kiedy są na nas złe.
agnieszka_ask - 16 Lipca 2007, 17:02
Ale ja go nie zmuszałam do przestawiania. Przybłąkał się i już nie chciał odejść. Drzwi zawsze były otwarte, w każdej chwili mógł wrócić do swojego świata. A rozrabianie w domu, to nie złośliwość (no może jednak troszkę) ale nuda. On nie ma co ze sobą robić. Ileż można biegać po drapaku, albo bawić się piłeczką? W pewnym sensie nawet go rozumiem, więc dzielnie biorę się za zmiotkę, ale przy sprzątaniu narzekam ile wlezie.
mBiko - 16 Lipca 2007, 17:13
Po tym ile jesteśmy gotowi poświęcić widać jak bardzo kogoś kochamy.
dzejes - 16 Lipca 2007, 18:41
I znowu wyjdę na jakieś enfant terrible - ale podam tylko jeden przykład. Nasza kota domowa, wiek lat 13, regularnie wychodząca samopas, najdłuższe wyprawy trwały 4-5 dni, zazwyczaj wracała po dobie.
Po przeprowadzce do nowego domu kota była powoli przyzwyczajana do nowego otoczenia, wychodziła pod okem któregoś z domowników na 20-30 minut, potem dłużej. Raz wymknęła się sama, wróciła po kilku godzinach. Drugi raz wymknęła się... pod koniec maja. Od tej pory czasem ją widujemy, ostatnio przebiegła drogę w nowiutkiej obroży przeciwpchielnej Wołaliśmy ją, owszem obejrzała się, ale nawet nie przystanęła.
Za to coraz natarczywiej "atakuje" młody kocurek, już spacerował po domu, regularnie przychodzi po karmę, łasi się...
Rozmawiałem z zarządcą terenu - to mi powiedział, że w okolicy nie ma kotów domowych, tylko "osiedlowe", bo wszystkie tak uciekają.
agnieszka_ask - 16 Lipca 2007, 19:01
Mój Kiziu u rodziców na ogrodzie zawsze jest wypuszczany i nigdy nigdzie nie poszedł, mało tego zawsze trzyma się blisko mnie i obserwuje, żebym to ja bez jego wiedzy gdzieś nie zniknęła
Rafał - 17 Lipca 2007, 06:32
Kurczę "leczyłem" piesa na ropnia u jednej weterynarki i *beep* blada, w końcu poszedłem do drugiego, ten paprzące sie miejsce wygolił i stwierdził, że to "panie jaki ropień? - to atopowe zapalenie skóry jest". Dwa zastrzyki i trzeci jutro. Psiak wygląda jak weteran spod Kurska. Skąd taka cholera mogła się przypałętać? Ktoś cos wie o tym?
Agi - 17 Lipca 2007, 06:58
Rafał, atopowe zapelenie skóry, to inaczej egzema. Może mieć związek ze skazą białkową. Może trzeba zmienić psu pokarm?
http://pl.wikipedia.org/w...enie_sk%C3%B3ry
|
|
|