Mechaniczna pomarańcza [film] - Strzelanie na ostro - Dalamberta potyczki z filmem
Virgo C. - 19 Października 2009, 09:30
Ty się zdecyduj - najpierw książkę byś taką chciał, teraz film
dalambert - 19 Października 2009, 11:18
Ziuta napisał/a | Osobiście chciałbym coś o bezrobotnym menelu z zoną-dewotką i dziesięciorgiem dzieci, który w pięćdziesiąte urodziny dowiaduje się, że jest gejem |
ależ fuwna w tym stylu to się kręci nieustająco, a jak się na Festiwalu w Gdyni podobają! a to Wrony, a to menele , a to Pipciusie Miauczyńskie - albo komediowe gangsteriady - jeno na porządny film historyczny doczekać sie nie moża,
Nawet jak sie za Westerplatte biora to najwazniejsze okazują się gole tyłki szczających na plaży żołnierzy i kto się głośniej bał!
Trynd mamy taki, ze ma być, albo wesoło, albo mamy być popaprani gnoje z narkotykowym problemem w tle.
Ziuta - 19 Października 2009, 14:54
Virgo C. napisał/a | Ty się zdecyduj - najpierw książkę byś taką chciał, teraz film |
Jestem gotów napisać, a potem dostać ekstra kase za prawa do ekranizacji.
dalambert - 19 Października 2009, 16:51
Ziuta, Pisz . koniecznie pisz Odorowicz szuka scenariuszy !
Ziuta - 19 Października 2009, 17:09
W amerykańskim oryginale Niani był odcinek o gwieździe country, któa straciła wenę. Całe życie śpiewała o ciężkim zyciu na wsi, złamanym sercu i biedzie. A tu nagle przyszła miłość, pieniądze i szczęście. A z nimi klops. Boję się, że mnie tez by coś takiego spotkało. Siedzi człowiek nad kartką i duma: jak tu pisać o złym świecie, skoro świat jest taki piękny?
Virgo C. - 20 Października 2009, 10:46
Puścić sobie muzykę country w tle
Np. takie
http://wiadomosci.gazeta....5.html?skad=rss
Zgaga - 22 Listopada 2009, 11:18
Troszkę się wetnę dalambertowi w temat, ale to w końcu w czasie wczorajszej z nim rozmowy przypomniała mi się ładna anegdotka o Danielu Olbrychskim, przytoczona zresztą przez aktora we wspomnieniach Anioły wokół głowy.
Gdy otrzymał rolę Rafała Olbromskiego w „Popiołach” w reżyserii Wajdy, musiał szybko nauczyć się dobrze jeździć na koniu. Zaopiekował się nim wtedy Wiktor Olędzki - rotmistrz, trener kadry, przedwojenny reprezentant Polski w skokach, który przyłożył się do pracy solidnie. Tak, że u Olbrychskiego powstały krwawiące rany na łydkach. Olędzki skargę aktora skwitował:
- Rzeczywiście niedobrze, powinny być w innym miejscu.
Edit: poprawka po słusznej uwadze Agi.
Agi - 22 Listopada 2009, 11:37
Zgaga, anegdotka zabawna, ale raczej o tatę niż syna chodziło
dalambert - 22 Listopada 2009, 11:48
Wspomniany przez Zgagę, przedwojenny rotmistrz i instruktor Olbrychskiego , przypomniał mi innego wybitnego kawalerzystę co z filmem był związany do śmierci. To Adam Królikiewicz - znakomity żołnierz / Virtuti/ i sportowiec / brąz olimpijski/ kawalerzysta zawołany - poległ w "Popiołach " Wajdy. Był przy tym filmie konsultantem spraw kawaleryjskich i jeździectwa. Gdy szykowano się do kręcenia sceny szarży pod Somo- Sierra, okazało się , ze jeźdźców jest trochę przy mało / nawet nie grający w scenie Olbrychski do akcji się zgłosił i na szwoleżera załapał/.
Rotmistrz tez nie zdzierżył i w szarży wziął udział, było nie było Somo-Sierra. Sposobem ówczesnym na pokazanie skutków strzałów hiszpańskich armat walących na wprost w szarżujący szwadron były doły pułapki wykopane na trasie jazdy i wypełnione sianem co by równo było oraz zamaskowane darnią.
Konie pędza, armaty biją. ziemia sie z pod kopyt usuwa, jeźdźcy się walą - scena cudna/ kto film widział ten wie/ jeno Rotmistrz tak sie nieszczęśliwie na pułapce zwalił iż kręgosłup nie wytrzymał .
Zmarł po paru miesiącach ciężkiej choroby w Konstancinie w Instytucie Ortopedycznym prof. Weissa.
A anegdota Zgagi Daniela O. dotyczy - synek to jeno na gitarach jeździł
dalambert - 7 Grudnia 2009, 23:22
Właśnie chłopaki "ciepłym " słowem wspomnieli nadaną dziś na Kino Polska "Powrót Wilczycy' fakt kicha straszna, a pierwsza Wilczyca wcale taka koszmarna nie była, a i wiąże się z nią grudniowo styczniowa opowieść.
W filmie grała grupa góralskich koni dowodzona przez znakomitego Józka Galicę z Bańskiej, zaś pałac filmowy położony był koło Łodzi.
Film robiono w 1981 roku wiec "przylot wrony" 13 XII przerwał zabawę. Konie odesłano na Podhale i po ptokach,
Liczne molestowania władz i tłumaczenia, ze horror to nie polityka. ale rozrywka dla ludu poskutkowały i w końcu stycznia zezwolono na wznowienie zdjęć, Pierwsza kwestia do zrobienia bo śnieg "zejść może' to plenery i konie potrzebne. Więc posłano depeszę do Józka G co by załatwiał przepustki i ruszał w try miga.
Ten zaś grupę zebrał, sanie dołączył z prowiantem i w 15 koni ruszył pod Łódź lasami komunikiem, przepustki i stan wojenny w poważaniu mając.
Spodziewano się go za dwa tygodnie , a tu juz po tygodniu z pobliskiego lasu przy pałacu wyłania się dzielna kawaleria.
Poszło im koncertowo jeno musieli po drodze po wsiach ludziom tłumaczyć, że to jednak "się NIE zaczęło" i giwerów odkopywać , czy ze strzech wyciągać jeszcze nie trzeba.
Fidel-F2 - 7 Grudnia 2009, 23:26
dalambert napisał/a | Poszło im koncertowo jeno musieli po drodze po wsiach ludziom tłumaczyć, że to jednak się NIE zaczęło i giwerów odkopywać , czy ze strzech wyciągać jeszcze nie trzeba. | dobre
Zgaga - 8 Grudnia 2009, 16:41
Kolejnego Powstania Styczniowego się zachciało psia mać.
Kruk Siwy - 8 Grudnia 2009, 16:42
Postrzelać do ruskich zawsze miło.
Zwłaszcza jak z nieproszoną wizytą przyjdą.
Zgaga - 8 Grudnia 2009, 16:43
A'propos Powstania...
Jakąś anegdotkę o Wiernej rzece, dalambert, masz?
dalambert - 8 Grudnia 2009, 19:21
Zgaga, tyle tylko, ze robiono ją około 1980-81, a puszczono na ekrany dopiero w 1988 i to po lekkim okrojeniu przez cenzurę.
W początkowej scenie filmu gdy chłopi pod kierunkiem kozaków rabują i grzebią poległych powstańców, a na pytanie chłopa:
-Jak to żywego w ziemię pchać? / jeden z pobitych jeszcze dycha/
Kozak malowniczo przyszpila rannego spisą do ziemi - i już takowy go ziemi się nadaje.
Ta scenka została wycięta i do dziś nie przywrócona.
Ja ją widziałem bo w Wytworni Łódzkiej gdzieś 1983 zrobiono "mały" zamknięty pokaz na który do sali projekcyjnej wlazło tak z 500 osób./ sala była na 100/.
dalambert - 17 Grudnia 2009, 10:48
Wspominaną już przeze mnie Wilczycę kończy malownicza scena zastrzelenia Pani Bielskiej czyli tytułowej wilczycy przez Pana Jasinskiego / późniejszy organizator Słynnych Krakowskich Benefisów w Teatrze STU/ strzałem z pistoletu w czółka środek.
Czasy były przed komputerowe, a i cieżko było aktorce spłonkę na czole montować bo dość subtelnych nasi piromani nie mieli, więc Panowie Kaskaderzy wpadli na inny genialny pomysł.
Pudernice przygotowały odpowiedni kubełek krwawego, gęstego i lepliwego kisielku, a kaskaderstwo dmuchawke a'la amazonia i z za kamery w odpowiednio wykrzywionej artystce w czólko tą miksturą mial kaskader dmuchnąć, co by sie malowniczo rozprysła, a nie sciekła. Efekt gwałtownej śmierci dając. Reszte artystka w innym ujęciu dogrywała.
A to siup i dmuch - trafiło wspaniale, ale w usteczka wykrzywione, a otwarte. Prych, fuj, pluj i godzinka przerwy na doczyszczenie artystki,
Dmuch - tfu tym razem w ucho i włosy poszło - czyli brr. i to samo.
Dopiero trzeci dumuch przepięknie na środku czółka przeslicznego się rozprysnął - ten efekt do dziś podziwiać można. Oczywiście jak ktoś do konca filmu wytrzyma
Kruk Siwy - 17 Grudnia 2009, 10:50
Tak naprawdę to dopiero scena finałowa kładzie film na obie łopatki. Resztę da się wytrzymać, choć chyba tylko ze względów historyczno - poznawczych warto.
dalambert - 17 Grudnia 2009, 10:54
Kruk Siwy, biega Ci o ten koszmarek rekwizytorsko plastyczny któren w trumnie z ukochaną żoną Pan Hrabia Patriota odkrywa, a co miał być dramatyczną puentą dzieła , a jest chichem śmichem i parsknięciem nad nedzą wykonania zwłok nieboszczki ,co to damsko-wilczo-horrorysteczne być miały
Kruk Siwy - 17 Grudnia 2009, 11:07
Ano. Ale nie chciałem spoilerować...
dalambert - 17 Grudnia 2009, 11:24
Kruk Siwy, po tylu latach to już nie spojler jeno rzetelna tandety ocena
dalambert - 31 Grudnia 2009, 13:54
A'propos pani Iwony Bielskiej / piękna kobieta/ co to za wilczycę robila.
W Przyłbicach i kapturach grała żonę jednego z kuzynów wrednego szpiona krzyżackiego Vogelwedera /p. Lesień/ i jako taka wpadała w łapy kontrwywiadu Jagiełly i do tortur straszliwych szykowana była .
W wytwórni wrocławskiej szykowałem ja. Dyby, kleszcze, rozpalone węgle , sznury , kajdany itp. no i Artystka w siódmym miesiącu ciąży / prawdziwej nie filmowej/.
Wiec usadziliśmy panią w dybach stosownie / poza zasięgiem kamery/ dyby poduchami wykładając, pod pupcię pierzynę podkładając i dbając piecykami / zimno było na hali/ co by się nam nie daj Boże nie zaziębiła.
Kontrast między sceną - TORTURY- a rzeczywistą dbałością o wygodę artystki był kolosalny
I oby nam wszystkim, w Nowym Roku tak się działo , czyli pozorne niewygody, sukcesami się kończyły, czego Wam i sobie w nadchodzącym 2010 życzę
Ozzborn - 31 Grudnia 2009, 14:00
hehe cudnie
Kruk Siwy - 31 Grudnia 2009, 14:11
Nie wiem czy zauważyłeś Dalambertusie ale w telewizacji całkiem niedawno był wywiad a nawet interwiew z Twoim Ulubionym Reżyserem. Niestetyż w pierwszych swych słowach zaczął bredzić o przestrzeni poza kadrowej i nie zdzierżyłem... Rzeknij może co młódzi o tej przestrzeni żeby wiedziała komu to kamerę dawano do ręki.
dalambert - 31 Grudnia 2009, 15:00
Grzegorz Królikiewicz wywodzi swa drogę z filmu dokumentalnego i tam stawiał pierwsze kadry / np. Psychodrama/ a i jego debiut fabularny Na wylot w znacznych stopniu opierał sie za takim wczuwaniu aktora , już nie w rolę , ale w wydarzenie , że mózg staje.
Dla nie zorientowanych film ten był fabularnym odtworzeniem casusu z lat dwudziestych gdzie małżeństwo zdeklasowanych, bezrobotnych inteligentów Maliszów zamordowało bogatego lichwiarza i za tę zbrodnie odpowiadało przed sądem w Krakowie.
W trakcie rozprawy oboje brali całą winę na siebie by to drugie od kary i śmierci uchronić.
G.K. umieścił zdjęcia w sali sądu krakowskiego gdzie odbywała się autentyczna rozprawa i poprzez cały anturaż poza kadrowy oddziaływał na aktorów psychikę, co by ich odpowiednio zmotywować.
Potem poszło mu dalej i w skrócie mówiąc dla zdjęć przy zastawionym stole również dekoracji w kuchni potrzebował, by świadomość istnienia "zagospodarowanej przestrzeni poza kadrem" na aktorów działała!
dalambert - 30 Stycznia 2010, 15:12
Kruk Siwy napisał/a | Niestetyż w pierwszych swych słowach zaczął bredzić o przestrzeni poza kadrowej i nie zdzierżyłem... | Jeszcze i taka refleksja co do"przestrzeni poza kadrowej"
w Lamparcie Lancaster wyjmuje koszulę z szafy /jedwabną/ wnętrza. Szafy w ogóle nie widać w kadrze . Ale reżyser zażyczył sobie co by szafa była w pełni wyposażona i to w "arystokratyczną" bieliznę.
Bo inaczej cóś się wyjmuje z pełnej szafy, a inaczej bierze jedyną koszule z półki w pustej .
Tak , że coś w tym jest - byle nie przesadzać
Kruk Siwy - 15 Lutego 2010, 09:18
A Jerzego Turka nie spotkałeś gdzieś na planie?
dalambert - 15 Lutego 2010, 09:34
Kruk Siwy, niestety nie -jak ja się wziąłem za robotę było już po Misiu, a i w historyczno kostiumowych pan Turek raczej nie grywał, zresztą bardziej był związany z Poltelem i WFDiF w warszawie.
Natomist inną mam refleksję . Pucek była na prezentacji teledysku "Wampirzego" Magdy Kozak i Anji Ortodox. Niezla trzepanka, acz podobno ,co artystka śpiewa trudno zrozumieć, natomiast w opowieściach p kręceniu pokazano , kolejne osobne ujęcia:
- pędzącego samochodu
- wywalającego się typa
- tryskającej juchy
- wybuchu jak cholera!
a w końcu jak to się ładnie komputerowo ponakładało na siębie i stworzyło dramatyczne jedno ujęcie!
Cóż za moch czasów jak facet wylatywał z wybuchem w powietrze, to musiał w ukryty batut trafić , a piroman czujnie odpalić, co by się za jednym zamachem rzecz sfilmowac dała.
Tak moi drodzy te stare filmy jedną zaletę mają - mino iż film to sztuka wielkiego oszustwa- t ojednak wiele trzeba było na żywac robic i to byl ten" urok tropików"
dalambert - 27 Lutego 2010, 12:16
No Walentymko nie dawno były i inne świetowania zbliżeń męsko damskich, to i mnie się przypomniała jak w jednym z filmów w ktorych lapy maczałem scena łózkowo-goliznowo-romantyczna miała być.
My / znaczy scenografia z dek. wnętrz/ przygotowaliśmy co trzeba, a szczególnie łoże śliczne i dość antyczne. Parka artystów stosownie nieubrana / regulaminowe niebieski szlafroki kryły gołość- do czasu/ znalazła się na hali, ekipa z wyjątkiem naprawdę, niewątpliwie potrzebnych wywalona za drzwi została. I.... i.. no i po godzinie prób i ustawiania kamery się zaczęło, że skoro KAMERA już stoi to, a no to dekoracje / łoże/ trza przestawić.
Ruszyliśmy do pracy- wezgłowie 39 cm w górę , nie 40 dawać, lewy bok pod kątem ustawcie, poduchy przesunąć itd, itp....
Jak się zaczęli kochać w tym łóżeczku to bardziej niż o miłości i tekstach wygłaszanych bidne aktorostwo myślało, jak z tej przedziwnie ustawionej konstrukcji się nie wygruździć i na pysk czy pupcię gołą się nie zwalić.
OJ mówili o tym potem głośno, ze takiej "miłości" to w życiu nie mieli
Kruk Siwy - 27 Lutego 2010, 12:19
Najbardziej i tak mi się podobało jak dalambert, lapy maczał w scenie łóżkowo-goliznowej.
I kurczę jeszcze mu za to płacili!
Rafał - 27 Lutego 2010, 12:47
Znaczy się jak kandelabr trzymał?
|
|
|