To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Kruk Siwy - 2 Stycznia 2007, 09:04

lokje, słońce Ty moje...
Kora z drzew jest jadalna o ile:
1.Jesteś odpowiednio głodna.

Cukinia też jest jadalna o ile:
1. W pobliżu nie ma drzew.

Martva, przepraszam, za poruszanie się na marginesie Twego bloga. Ale ilekroć spotkam lokje, nie mogę sobie odmówić radości wymiany z nią myśli i uprzejmości.

Martva - 2 Stycznia 2007, 12:01

Jakieś dziwne poglądy tu wyczuwam :D
Cukinia jest lepsza od kory, absolutnie i nieodwołalnie.
Chyba sobie tu zamontuję jakiś strach na Kruki. Zwłaszcza Siwe ;)

Rafał - 2 Stycznia 2007, 12:05

To nieprawda, że kora jest lepsza od cukinii. Najlepsze stateczki właśnie z cukinii można sobie wystrugać, a co!
Kruk Siwy - 2 Stycznia 2007, 12:06

Nie potrza. Frrr! Uleciałem w siną dal. Z góry tylko prezent przekazuję... jak to ptaszek. Sorry!
Martva - 2 Stycznia 2007, 12:43

Cholera, prezenty takie od gołębi ponoć szczęście przynoszą, jak to jest z Krukami?
Fidel-F2 - 2 Stycznia 2007, 12:46

Kruk was zwyczajnie osrał.
Słowik - 2 Stycznia 2007, 12:50

Cytat
prezenty takie od gołębi ponoć szczęście przynoszą

Optymista tak widzi świat.
Pesymista zaklnie i zetrze g...o z ramienia.

Martva - 2 Stycznia 2007, 12:53

Mówię przeciez, że 'ponoć', kiedyś mi się zdarzyło pod Filharmonią, a jechałam na Prokocim na imprezę - jasna koszulka, jasne spodnie, i jeszcze po włosach. Pierwsze co zrobiłam po przywitaniu się z gospodynią imprezy, to zamknięcie się w łazience i wypranie. Impreza owszem, fajna była, ale żeby szczęście od razu?
May - 2 Stycznia 2007, 20:48

A a impreze jechalas z siatka baklazanow, co?
Ech, nudzi mi sie, naprawiaja mi kuchnie po sobotniej powodzi i nie mam co robic...
Poklep ode mnie kropkowanego matolka, mam nadzieje, ze juz mu sie poprawilo!

Martva - 4 Stycznia 2007, 14:09

Czuję sie dziwnie. Generalnie postanowiłam zjeść na śniadanie grzanki, sztuk 2. Poszłam na chwilę do innego pokoju, a kiedy wróciłam, kuchnia stała w kłębach dymu. Połowa grzanek była totalnie zwęglona, tak że nawet Łaciate Bydlę chyba nie będzie chciało ich jeść. Wywietrzyłam, wsadziłam połówki grzanek na talerz, wrzuciłam na nie ser i sałatkę. Przeżuwałam ze spokojem, kiedy zeszła Mama.
-O Boże! - powiedziała.
-E tam, jest nieźle. Już widać zlew.
W Sylwestra oglądałam 'Ja, robot'. I nie opuszcza mnie uczucie niepokoju.
Może rzeczywiście powinnam zacząć mniej jeść?

Fidel-F2 - 4 Stycznia 2007, 14:15

racja
myślę, że teraz pora na rezygnację z warzyw

Dunadan - 4 Stycznia 2007, 14:15

Hehe, ale nie odwaliłaś takiego numeru jak ja u mój znajomy... postanowiliśmy sobie frytki zrobić - garnek, olej, frytki i wszystko na kuchenkę! w trakcie oczekiwania zaczęliśmy grać w jakąś grę. Chyba było to KOTOR II. NO i tak sobie gramy gramy... gramy, gramy, gramy aż w pewnym momencie, Łukasz, znajomy, zaczął pociągać nosem: Kuba, coś się fajczy. Chyba masz rację, ale co się może fajczyć? :shock: :!: i biegiem do kuchni. W kuchni nie widać było wyciągniętej ręki. Kolega zdążył otworzyć okno a ja zastanawiałem się jak zgasić płonący u buchający czarnym dymem garnek. Przykryłem przykrywką. Sąsiedzi chcieli straż pożarną wzywać... ehh...
Tyle że my tych zwęglonych (a pewnie to nawet i zgazowanych) frytek nie jedliśmy...
A co ma 'Ja, robot' do jedzenia?...

Rafał - 4 Stycznia 2007, 14:22

To wszystko pikuś. Kiedyś robiłem z kolegą grzańca. Wzięło się garnek, dwa jabole, opakowanie goździków, cynamonu i na gazówkę. Trzeci jabol był rozpijany, a grzaniec w pewnym momencie wyskoczył z garnka i ślicznie zalał całą gazówkę. Jak to dobrze, że rurki wymyślono.
Dunadan - 4 Stycznia 2007, 14:38

Dobrze że alkohol nie eksplodował...
Martva - 4 Stycznia 2007, 14:45

Cytat
A co ma 'Ja, robot' do jedzenia?...

To że sprzęt kuchenny obciął mi rację śniadaniową o połowę, kiedy wszyscy bez przerwy mi tłumaczą że powinnam schudnąć, nie wydaje Ci się podejrzane?

Fidel-F2 teraz i z jadalnych warzyw występują cebula, czosnek, biała rzodkiew, buraki, kapusta pekińska i marchew, nie licząc mrożonek i kiszonek. Ale co ja wtedy będę jadła? Owoców też za wiele nie ma...

Fidel-F2 - 4 Stycznia 2007, 16:09

nie wiem gdzie ty bytujesz ale w sklepach wokół mojej chałupy różnorodność wielka świeżych warzyw nie wspominając o drugiej różnorodności przetworów
Martva - 4 Stycznia 2007, 16:59

No owszem, ale sporo z nich jest niejadalna o tej porze roku. Pomidory na przykład.
hjeniu - 4 Stycznia 2007, 18:46

Fakt, pomidory są teraz paskudne :roll:
May - 4 Stycznia 2007, 19:50

Martva, chyba zaczynasz lapac paranoje na tle zywnosciowym :P
Ale nie wiem czy jedzenie polowy grzanki zamiast calej w czyms Ci pomoze ;P, raczej powinnas sie troche wiecej ruszac :P , bo Srednia mowi, ze wazymy tyle samo, a Ty jestes troche nizsza! Chociaz moja prywatna teoria mowi, ze jak sie duzo je, to czlowiekowi cieplej ;)
A w UK pomidory sa i mnostwo innych warzywek i owocow tez i nawet dosyc jadalne...

Martva - 5 Stycznia 2007, 11:23

Ja tam o angielskim jedzeniu typu truskawki swoje słyszałam. Wolę zostać tu i ograniczać się sezonowo.
Te, w ogóle przenieś się na jakiegos innego bloga ze swoimi komentarzami, czuję się niezreczęcznie jak mnie własna siostra podczytuje. Poczytaj sąsiedni wątek i zastanów się czy mamy w domu kątniki, czy skakuny.

Dunadan - 5 Stycznia 2007, 13:31

Kątniki :-P Aha, te mogą przebić skórę szczękoczułkami więc :roll: ( OK, już zmykam do swojego wątku )

Co do jedzenia - przesadzasz z pomidorami... ja jakoś tam nie widzę wielkie różnicy. Oczywiście co innego pomidory z ogródka u sąsiadów babci. Albo ogórki... albo - wszystko inne.

Anonymous - 5 Stycznia 2007, 14:22

Dun:
Cytat
Co do jedzenia - przesadzasz z pomidorami... ja jakoś tam nie widzę wielkie różnicy.


Żartujesz? :shock: Pomidory sa teraz kompletnie bez smaku, odpuściłam sobie kupowanie. Za to są zawsze są kiełki i własnoręcznie posiana rzeżucha, mniam. 8)

Martva - 5 Stycznia 2007, 15:04

Nie, pomidory w zimie są dla mnie totalnie niezjadliwe i już. Równie dobrze mogłabym jeść lekko osłodzoną wodę z różowym barwnikiem, i taniej by wyszło. Smaku to nie ma, a więcej likopenu to ma keczup. No dobrze, zawsze ma więcej.
Rzeżucha? Rzeżucha... Rzeżucha! Miria, wielkie dzięki za natchnienie, ciekawe czy jeszcze gdzieś mam nasiona, czy trzeba będzie nabyć.
A na razie robię pizzę :D

Anonymous - 5 Stycznia 2007, 15:08

Proszę. :)
Tak od podstaw ta pizza? Ze tez Ci się chce... :wink:

Martva - 5 Stycznia 2007, 17:09

Nic trudnego, jak się znajdzie dobry przepis na ciasto :) Tylko nie wolno sie zagapić - moja była czarna od spodu, ale zjadliwa :)
Największy problem z pizzą w moim domu polega na tym, że należy ją podzielić na część bez mięsa, część bez sera i część z jednym i drugiem ;)

Anonymous - 5 Stycznia 2007, 23:45

Z pomidorów to ja wolę leczo. Ale leczo wegetariańskie jest obrzydliwe, kiedyś przez pomyłkę zrobiłem bez kiełbasy. Smakuje jak danie japońskie: ohyda!
Martva - 6 Stycznia 2007, 11:03

Ja tam lubię, znaczy w mojej wersji jest to raczej ratatuja niż leczo - nie wiem czym to się różni poza stopniem zmięśnienia, pewnie proporcjami.
Danie japońskie? A czym przyprawiałeś? Bo to mi od razu przypomina znajomego i jego hasło 'kotlety sojowe smakują jak tektura'.
A w ogóle to składniki takiego jednogarnkowca to wolę zgrillować (cukinia/kabaczek, papryka, bakłażan) i pożreć z sałatką z pomidorów, czisnku i cebuli, zamiast męczyc te nieszczęsne warzywa długm duszeniem :)
Czy już pisałam, że chcę lato?

dzejes - 6 Stycznia 2007, 11:32

Leczo generalnie to papryka z dodatkami. Może być mięsne, może bezmięsne, ale istotą tego dania jest papryka.

Ratatouille - cukinia. Z dodatkami of korz. Licznymi. Mmm... Kiedy będzie już można robić... :(

Anonymous - 6 Stycznia 2007, 11:53

Błagam, tylko nie czosnek!
Anonymous - 6 Stycznia 2007, 11:56

Czosnek jest boski, hehe. Kupiłam sobie wreszcie ten marynowany, z papryczką chili - coś niesamowicie wspaniałego. :bravo Dzięki czosnkowemu towarzystwu, które mnie na niego namówiło. 8)


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group