To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Fidel-F2 - 28 Listopada 2007, 12:18

w doniczce?
Martva - 28 Listopada 2007, 12:21

Nie, na grządce.
W doniczce mi kwitła rzeżucha ;)

ihan - 28 Listopada 2007, 14:48

Martva napisał/a
:shock:
Mężczyźni są tacy dziwni :roll:


Cholera, widzę że ihany też, hmmm. Bo nie rozumiem równieżz potrzeby gromadzenia ciuchów. Po co?

Anonymous - 28 Listopada 2007, 15:16

Grmoadzenia może nie, ale kupowania?

Nie gromadzę, co pół roku wynoszę wielką reklamówkę rzeczy, których juz nie noszę. :wink:

May - 28 Listopada 2007, 18:06

Martva napisał/a
Za to spojrzałam na metkę i jest na niej napisane jak byk: 18. W angielskiej numeracji. Czyli 46, o ile się nie mylę. :shock: I nie wiem jakim cudem, bo nie jest aż tak za duża, to jest typ 'nie-ciasny, tylko taki luźnawy i mógłby być numer mniejszy, tylko po co' ;)

Rozmiarowka angielska sie nie przejmuj, tez mam sweterek rozmiar 18 (bylam pewna, ze 8 jak przymierzalam, bo ma rekawki przykrotkie i strasznie obcisly jest. Zeby nie bylo, nie kupilam, tylko ktoras z moich bylych wspolpracowniczek porzucila go w pracy, a ze sie nagle oziebilo, to sie do niego jakos przyzwyczailam)

Miria w czasch jak jeszcze mieszkalam z Martva, to ona nigdy nie wyrzucala ZADNYCH ciuchow - dwie szafy pelne miala i i tak jeczala, ze nie ma co na siebie wlozyc :twisted:

ihan to nawet nie chodzi o gromadzenie - po prostu wpada Ci cos w oko i kupujesz - nic to, ze potem sie okazuje, ze nie masz z czym tego nosic, albo rozmiar Ci sie zmienil :wink:
kupowanie ciuchow fajne jest :lol:

ihan - 28 Listopada 2007, 18:23

May napisał/a
ihan to nawet nie chodzi o gromadzenie - po prostu wpada Ci cos w oko i kupujesz - nic to, ze potem sie okazuje, ze nie masz z czym tego nosic, albo rozmiar Ci sie zmienil :wink:
kupowanie ciuchow fajne jest :lol:


No nie wiem. Nienawidzę kupować ciuchów. W oko mi nic nie wpada. Ach, znaczy wyjątkowa całkiem jestem.

Fidel-F2 - 28 Listopada 2007, 18:26

ihan napisał/a
No nie wiem. Nienawidzę kupować ciuchów. W oko mi nic nie wpada. Ach, znaczy wyjątkowa całkiem jestem.
też tak mam
ihan - 28 Listopada 2007, 18:45

Fidelu, czemu się ciągle ze mną zgadzasz? Zaczynam podejrzewać, że mam rozdwojenie jaźni i piszę pod różnymi nickami.

Zawsze gdy oglądam jakiś ciuch zastanawiam się:
a) czy jest mi niezbędny,
b) czy nie żal mi miejsca w szafie,
c) czy mogę zamiast niego kupić coś innego,
d) czy podoba mi się bezwarunkowo i nie będę żałować tego zakupu.
Teraz mam problem, żeby kupić coś na obronę, delikatnie właśnie podpytuję moją promotor, czy wystąpienie w imagu codziennym spowoduje koniec świata.

Piech - 28 Listopada 2007, 18:54

Zależy chyba co nosisz na co dzień.
ihan - 28 Listopada 2007, 19:00

Dżinsy i koszulę. I jakieś buty sportowe. W porywach fartuch laboratoryjny, a w jeszcze rzadszych porywach rękawiczki lateksowe, bez pudru.
Piech - 28 Listopada 2007, 19:08

Odradzam. Pomyśl jak to wygląda patrząc z drugiej strony. Twój promotor, recenzenci, itp przyjdą na Twoją obronę elegancko ubrani przez szacunek dla Ciebie.
Martva - 28 Listopada 2007, 19:46

May napisał/a
Zeby nie bylo, nie kupilam, tylko ktoras z moich bylych wspolpracowniczek porzucila go w pracy, a ze sie nagle oziebilo, to sie do niego jakos przyzwyczailam)


No ładną opinię Polakom na Wyspach robisz :evil:

May napisał/a
dwie szafy pelne miala i i tak jeczala, ze nie ma co na siebie wlozyc :twisted:


No nie miałam, bo to były dwie szafy pełne ciuchów które mi sie nie podobają, w większości odziedziczone po starszych siostrach, zdarza się.

ihan napisał/a
Ach, znaczy wyjątkowa całkiem jestem


Pewnie masz inne priorytety ;) W sumie kiedyś byłam ponad to, i uważałam ze kupowanie na przykład mnóstwa butów jest przejawem płytkości intelektualnej :D I nosiłam bardzo określone rzeczy. A potem trochę mi się odmieniło, kupowanie może i jest płytkie, ale za to przyjemne. A ja jestem próżna. I w sumie dobrze mi z tym :)

ihan napisał/a
Dżinsy i koszulę.


Czarne dżinsy, biała koszula, krawat, marynarka? Coś żeby nie było do końca codzienne, ale też nie 'sztywniackie'. Znaczy, bardzo oficjalne.


A w ogóle moje popapraństwo emocjonalne daje o sobie znać. I znów zapuszczam kolce, i znów włączyła mi się faza 'im więcej ktoś o Tobie wie, tym mocniej może Cię skaleczyć'. Aaaaaa.

gorat - 28 Listopada 2007, 22:39

ihan, jakby to było rozdwojenie jaźni, to mielibyśmy dwóch nieustannie drących koty użyszkodników.
Tequilla - 28 Listopada 2007, 22:50

jak zwyklem mocno spóźnony jestem... znaczy bardzo oryginalny :) Wszystkiego najlepszego Martva! Twoje zdrówko! :D
corpse bride - 29 Listopada 2007, 00:17

o, to ci wyszło, tequilla :)

a co do kupowania ciuchów, to odkryłam w tym przyjemność bardzo niedawno. wcześniej
1) szkoda mi było kasy, priorytet to jednak książka. teraz stać mnie na to i na to.
2) nie uważałam ubrania za ważne, w myśl zasady, że nawet szata nie ozdobi paskudnego człowieka. zmieniłam zdanie.
3) bardzo mnie frustrowało, że jak już mi się coś podoba, to źle na mnie wygląda. teraz też mnie frustruje, ale staram się lać na to.
4) kupowałam ciuchy tylko jak mi coś było potrzebne, a jak się szuka czegoś konkretnego, to tego nigdy nie ma. i tak jest do tej pory, więc kupowanie 'na zapas' niejako pozwala ominąć ten problem, bo zdarza mi się spotkać coś ładnego, to sobie to bezstresowo kupuję. a potem jak potrzebuję ciuch, to szukam go w szafie, a nie w sklepie.
5) itd.

ale spokojnie, nie jestem szopaholikiem, nie zdarza mi się raczej kupić rzeczy, którymi nie wiem potem, co zrobić. lubię wszystkie moje ciuchy, a jak nie lubię, bo mi się znudziły (rzadko) to daję siostrze, albo wrzucam do pojemnika pck-u.

Tequilla - 29 Listopada 2007, 08:20

corpse bride napisał/a
o, to ci wyszło, tequilla :)



Ostatnio koleżance przyniosłem prezent urodzinowy trzy tygodnie po fakcie. Bardzo była zdziwiona :)

Ale nieważne, że późno, ważne, że od serca :D

Martva - 30 Listopada 2007, 14:23

Tequilla napisał/a
Wszystkiego najlepszego Martva!


Dzięki :D

Ej, bo znów śnieg pada, i to taki wstrętny i mokry.
I ja nie mam co ze sobą zrobić, najchętniej poszłabym spać. Do wiosny.
A w poniedziałek muszę iść do jednego archiwum i załatwić stamtąd kopie różnych dziwnych rzeczy. I ruszyć z pracą.
I w ogóle.

EDIT: jestem na forum od roku!

corpse bride - 30 Listopada 2007, 14:28

to możesz spać do poniedziałku :)
Martva - 30 Listopada 2007, 14:58

Myślałam o napisaniu Poważnego Maila.
Ale nie wiem czy chcę.

corpse, zrobiłaś mi tak fajne zdjęcie że dostaję privy pełne uwielbienia ;) O dyskusji wczorajszej na avikowym temacie nie wspomnę.

corpse bride - 30 Listopada 2007, 15:37

miło mi to słyszeć :)
Martva - 1 Grudnia 2007, 12:13

Wyspałam się. To miła odmiana po ostatnich dwóch dniach.

I aż mną telepie, bo z jednej strony chciałabym coś komuś powiedzieć, a z drugiej wiem ze to głupi pomysł, i jeśli coś zmieni, to na gorsze.

A wczoraj wróciłam do domu po zajęciach, zjadłam obiad, a potem jadłam już do wieczora. Wszystko co wpadło mi pod rękę, aż mi było niedobrze, ale nie przeszkadzało mi to jeść dalej. Gdyby nie to że jest dziś kilka stopni cieplej niż wczoraj, podejrzewałabym nawrót zimy. Ale to raczej stres. Ostatnio miałam takie jazdy w okolicach obrony magisterki.
Nawet nie wiem czym się denerwuję. Praca dyplomowa czy kwestia popapraństwa?

corpse bride - 1 Grudnia 2007, 13:19

chyba popapraństwo, praca to tylko katalizator takich emocji.
mawete - 1 Grudnia 2007, 14:58

Martva: albo w ciąży jesteś :mrgreen: :twisted: :mrgreen:
May - 1 Grudnia 2007, 15:26

mawete, dobrze, ze Ty to napisales, bo nie bedzie, ze sie zlosliwie :twisted:
Martva - 1 Grudnia 2007, 15:36

Pffffff. Głupi jesteście, wy dwoje na górze.
Aczkolwiek gdyby mi sie to zdarzyło przy faszerowaniu się hormonami od 17 roku życia, to... to wolę nawet nie myśleć. I nie mam po co myśleć, to nie wchodzi w grę.

mawete - 1 Grudnia 2007, 16:15

May: objawy się zgadzają :mrgreen:
Martva: nigdy nie twierdziłem, że jestem specjalnie mądry :mrgreen: :twisted: :P ale sie nie martv - i tak Cie lubię :D

Martva - 1 Grudnia 2007, 17:15

Może i się zgadzają, ale ja nie jestem wiatropylna, na litość boską. Ani... ehh, napisałabym tu coś, ale to by mogło być łamaniem ustawy o rozpowszechnianiu pornografii, czy coś w ten deseń.
Póki co bolą mnie piersi, co oznacza że w przyszły poniedziałek przekonam się dobitnie że nie jestem w ciąży.

Khem. Może porozmawiamy o pogodzie? Głupia jest, deszcz pada.

mawete - 1 Grudnia 2007, 17:18

Wesoło macie....
Martva - 1 Grudnia 2007, 17:23

Znaczy my, kobiety? Szalenie.
ihan - 1 Grudnia 2007, 17:48

No, rewelacja, raj na ziemi. Tak same sobie zazdrościmy, że czasem nawet nie mamy czasu przejmować się swoim popapraniem.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group