Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Co ciekawego u konkurencji słychać?
cranberry - 9 Grudnia 2013, 23:00
Rzutem na taśmę:
Fantastyka Wydanie specjalne 4/2013
Fidel-F2 napisał/a | Większość numeru (2/3) zajmuje mini-powieść Zelaznego Ciemna noc październikowa.
Oryginalny koncept, potraktowany gdzieś na granicy mrugnięcia okiem. |
No, zdecydowanie POZA granicą mrugnięcia okiem. Nie twierdzę, że to źle - przeciwnie, czytało się przeuroczo, ale trudno traktować tę powieść inaczej niż jako właśnie zabawę odwołaniami.
I tu niestety mam problem - robiąc przerwy w lekturze, wracałam do niej z utęsknieniem i uśmiechem na pysku, bo wprawiała mnie w przyjemny nastrój. Tylko, że ta powieść w ogólnie nie ma zakończenia! No zdarzyło się, co miało się zdarzyć - NO I??? Jestem ostatnią osobą, która będzie z uporem maniaka żądać twista z zawijasem. Ale zasadniczo POWIEŚĆ powinna zawierać jakąś FABUŁĘ - oprócz uroczego, ciepłego, nienamolnego poczucia humoru, sympatycznych (i niesympatycznych) postaci (w większości pożyczonych). Dla mnie takie zakończenie z powodzeniem obroniłoby się właśnie w tekście do czytania w piśmie. Ale gdybym kupiła to w księgarni, tak z okładkami , to byłabym zawiedziona.
I tak, tak, wiem, że autor klasyk, wiem. NAWET JA wiem Wielkim poetą był, wiem...
Wartość sentymentalna - Artur Śliwiński
Sympatyczne, ładnie splecione różne elementy konwencji.
Muzyka sfer - Tomasz Kaczmarek
Przyznaję bez bicia - jeden element intrygi chyba nie do końca załapałam (a może jednak?), ale najbardziej podobały mi się pomysły. I ładnie zrealizowane. Smuga "duchowego śmiecia" sunąca przez kosmos - pomysł REWELACJA! Zostanie mi w pamięci. I w związku z tym świetne ostatnie zdania tekstu.
Bestiariusz Flockiego - Piotr Kenc
Fajne pomysły, ale jak zwykle nie w moim stylu. Tzn. mnie się takie dziwności podobają przez moment i zaraz o nich zapominam.
NAPRAWDĘ tylko mnie się wydaje, że kwestia autorstwa tego tekstu jest jedną wielką ściemą, idealnie pasującą do klimatu utworu?
Na drodze do Gotengau - Artur Szrejter
Bardzo dobre opowiadanie, oczywiście lepiej napisane niż Muzyka sfer, ale pomysł z tekstu Kaczmarka wydał mi się tak ciekawy, że miałabym problem, gdybym musiała wybrać, który podobał mi się bardziej.
Przyjmijmy, że Gotengau jako tekst numeru (powieść liczę jakoś tak obok), a kosmiczny opad dostaje nagrodę specjalną za wizję.
cranberry - 9 Grudnia 2013, 23:01
lakeholmen napisał/a | cranberry napisał/a | lakeholmen, bo ja wiem?? Craigowski Bond ma swoje demony z przeszłości, ale one są... w granicach psychicznej normy. Każdy ma jakieś traumy i każdy ma jakieś neurozy. Ryfterzy i Irbisy są kreowani (bo to inna sprawa, jacy oni w rzeczywistości są w tekście, ale chodzi o to, co powtarza nam w kółko jeden i drugi narrator) - są kreowani na osoby, które miałyby problemu w funkcjonowaniu w społeczeństwie. Takie serio-serio problemy. |
Nie wiem czy powinienem wypowiadać się na temat psychicznych norm , ale pewnie wiesz, co mówisz. |
Wiesz, to, że ja mówię więcej i głośniej, nie znaczy, że mówię mądrzej
lakeholmen - 9 Grudnia 2013, 23:10
cranberry napisał/a | Rzutem na taśmę:
Fantastyka Wydanie specjalne 4/2013
Muzyka sfer - Tomasz Kaczmarek
Przyznaję bez bicia - jeden element intrygi chyba nie do końca załapałam (a może jednak?), ale najbardziej podobały mi się pomysły. I ładnie zrealizowane. Smuga duchowego śmiecia sunąca przez kosmos - pomysł REWELACJA! Zostanie mi w pamięci. I w związku z tym świetne ostatnie zdania tekstu.
Bestiariusz Flockiego - Piotr Kenc
Fajne pomysły, ale jak zwykle nie w moim stylu. Tzn. mnie się takie dziwności podobają przez moment i zaraz o nich zapominam.
NAPRAWDĘ tylko mnie się wydaje, że kwestia autorstwa tego tekstu jest jedną wielką ściemą, idealnie pasującą do klimatu utworu?
|
Ad muzyka: ja też zapamiętałem świetny pomysł i nie zrozumiałem przeodstatniego rozdziału. Miałem nawet rozrysować sobie nutki, żeby sprawdzić czy na pewno to się układa w triadę, ale nie zdążyłem jeszcze.
Ad Flocki - chyba każdemu się tak wydaje, prawda? To zdecydowanie najładniejszy wkład mc jako red-lit-pola do utworu opublikowanego w NF
cranberry - 9 Grudnia 2013, 23:18
lakeholmen napisał/a | Ad Flocki - chyba każdemu się tak wydaje, prawda? To zdecydowanie najładniejszy wkład mc jako red-lit-pola do utworu opublikowanego w NF |
Recenzentowi katedry chyba się nie wydaje Albo ja nie załapałam żaluzji w żaluzji w żaluzji w recenzji .
A że wkład, chi chi, coś w tym jest, TA notka mi się podobała - dla odmiany
Fidel-F2 - 10 Grudnia 2013, 08:05
cranberry napisał/a | I tu niestety mam problem - robiąc przerwy w lekturze, wracałam do niej z utęsknieniem i uśmiechem na pysku, bo wprawiała mnie w przyjemny nastrój. Tylko, że ta powieść w ogólnie nie ma zakończenia! No zdarzyło się, co miało się zdarzyć - NO I??? | Sama sobie odpowiedziałaś przed zadaniem pytania. Jak jedziesz ze znajomymi do drewnianej, zaśnieżonej chatki w górach by pić wódkę, palić faje i gadać do rana to mimo, że oprócz wbitej w sufit siekiery, nic specjalnego sie nie wydarzyło, wracasz niedzielnym popołudniem pełna spokojnej, pastelowej satysfakcji. Po to była ta wyprawa.
cranberry napisał/a | Muzyka sfer - Tomasz Kaczmarek
Przyznaję bez bicia - jeden element intrygi chyba nie do końca załapałam (a może jednak?), ale najbardziej podobały mi się pomysły. I ładnie zrealizowane. Smuga duchowego śmiecia sunąca przez kosmos - pomysł REWELACJA! Zostanie mi w pamięci. I w związku z tym świetne ostatnie zdania tekstu. | Czytam teraz wasze wypowiedzi i za cholerę nie jestem w stanie przypomnieć sobie o czym to było. A nie chce mi się leźć na strych za pismem bo tam zimno, mogą dziobnąć strusie.
lakeholmen - 10 Grudnia 2013, 09:26
Fidel-F2 napisał/a | cranberry napisał/a | Muzyka sfer - Tomasz Kaczmarek
Przyznaję bez bicia - jeden element intrygi chyba nie do końca załapałam (a może jednak?), ale najbardziej podobały mi się pomysły. I ładnie zrealizowane. Smuga duchowego śmiecia sunąca przez kosmos - pomysł REWELACJA! Zostanie mi w pamięci. I w związku z tym świetne ostatnie zdania tekstu. | Czytam teraz wasze wypowiedzi i za cholerę nie jestem w stanie przypomnieć sobie o czym to było. A nie chce mi się leźć na strych za pismem bo tam zimno, mogą dziobnąć strusie. |
Taka Jeżycjada na wesoło, tylko zamiast Borejków, para BDSM, którą opada dopad. Przepraszam, dopada opad Edit: i od tego dopadu szaleją jeszcze bardziej.
cranberry - 10 Grudnia 2013, 09:28
Fidel-F2, ale ta Noc październikowa to jednak trochę fanfik był Czytało się, fakt, pastelowo i przemiło, ale właśnie, co w pełni usatysfakcjonowałoby mnie w opowiadaniu, to w powieści już niekoniecznie.
Muzyka sfer to to o (dalej jest na biało, po zaznaczeniu da się przeczytać) panu i pani, co mieli izbę erotycznych tortur w domu (z duchem) i o duchach kosmitów lecących przez kosmos. I właśnie ten drugi pomysł tak mi się podobał, bo samo opowiadanie, jak to opowiadanie.
Edit: lakeholmen, jesteś prosię
(tu też na biało) Tortury jak tortury, ale te duchy fajne były, no!
lakeholmen - 10 Grudnia 2013, 09:39
Ej, spojler!!!!
cranberry napisał/a |
Edit: lakeholmen, jesteś prosię
|
Ale czemu? Nie każdy musi lubić Jeżycjadę.
cranberry - 10 Grudnia 2013, 09:48
lakeholmen, oj, masz rację ze spoilerem. Nie ma teraz tagów na spoiler?? zmieniłam kolor na biały.
Edit: no ja właśnie chyba nie lubiłabym Jeżycjady (gdybym znała więcej niż jeden tom) - i dlatego jest prosię
hrabek - 10 Grudnia 2013, 09:51
cranberry napisał/a | Nie ma teraz tagów na spoiler?? zmieniłam kolor na biały. |
Są, ale trzeba z palca pisać, nie ma przycisku odpowiedniego do wyboru. W nawiasach kwadratowych wyraz "spoiler".
cranberry - 10 Grudnia 2013, 09:52
hrabek, dzięki, ale już chyba nie będę jeszcze bardziej edytować posta Na przyszłość postaram się pamiętać.
gorat - 10 Grudnia 2013, 17:45
Jak to "nie ma"? Kliknijcie sobie na BBCode...
Magnis - 10 Grudnia 2013, 22:30
gorat rzeczywiście jest spojler . Super .
Nitj'sefni - 19 Grudnia 2013, 18:18
Moje spostrzeżenia dotyczące grudniowego numeru NF.
Fidel-F2 - 23 Grudnia 2013, 16:00
a tu moje
http://szortal.com/node/4198
ihan - 26 Grudnia 2013, 19:45
To jeszcze ja, NFWS 4/2013. Ciemna, październikowa noc, kojarzy mi się z takim uczuciem jak człowiek gapi się na zachód słońca, albo wiosenną zieleń, albo piękny obraz i jest mu dooobrze. Niekoniecznie chciałoby się taki zachód słońca oglądać przez całe życie bez przerwy i niekoniecznie tęsknię za Niuchem w formie książkowej czy wielotomowej, ale opowiadanie wprawiło mnie w świetny nastrój. Zwłaszcza nietoperz latający w sakramencko chaotyczny sposób , bo osobne podziękowania należą się tłumaczowi.
Wartość sentymentalna, taaak, wzbudziła tęsknotę za dobrą spaceoperą, niestety samo opowiadanie takie, tzn, dobre nie jest, nie mam przekonania czy ten tekst w takiej formie powinien być drukowany, bo dopracowania aż się prosi.
Muzyka sfer, zainteresowało, nawet czepiać mi się nie chce.
Bestiariusz Flockiego, drugi tekst, obok Zelaznego, który sprawił mi przyjemność. I jeszcze smaczne urban legends w notce.
Na drodze do Gotengau. Niewytłumaczalne. Niewytłumaczalne, że historia tocząca się w okolicach II WŚ mnie zainteresowała. A jednak.
W sumie, NFWS 4/2013 bardzo, bardzo smaczne.
dalambert - 29 Grudnia 2013, 19:46
Nie tylko u konkurencji, u wszystkich.
dane za 2013 z TYRepublika, wydano 30 000 tytułów z czego 1/3 znalazła się dystrybucji ogólnopolskiej, 10 książek sprzedało się w nakładzie ponad 100 000, a obrót rynku wyniósł 2,65 miliarda złotych.
Witchma - 30 Grudnia 2013, 07:51
dalambert napisał/a | 10 książek sprzedało się w nakładzie ponad 100 000 |
To znaczy trzy tomy Greya... a wiadomo, które to te pozostałe 7?
Adon - 30 Grudnia 2013, 12:02
Sezonu burz wydrukowano ponad 200000. Ciekawe ile sie sprzedalo?
Fidel-F2 - 14 Stycznia 2014, 09:39
Kilka słów o styczniowej NF.
http://szortal.com/node/4322
cranberry - 25 Stycznia 2014, 16:35
Nowa Fantastyka 11/2013
Tym razem - jak rzadko - podobała mi się publicystyka. Akurat dla takich jak ja osobników, co w sferze fantastycznej edukacji mają luki (w pamięci) i leje (po bombach). Przede wszystkim uświadomiono mnie, cielę ostatnie, choć wychowane na pierwszych trzech częściach Ziemiomorza, że to nie jest CAŁE Ziemiomorze. Nie, no, jeszcze wiedziałam o Tehanu. I na tym się moja wiedza skończyła. Poza tym poczytanie artykułu o pani Le Guin jest dla mnie zawsze ciekawe samo w sobie.
Poza tym Doktor Who - tu już jak przed wakacjami w ogóle nie wiedziałam o co z nim chodzi , tak teraz NF i internet robią wszystko, żeby mnie doinformować, i już chyba więcej nie trzeba.
Fantastyka chińska - z jednej strony kolejny artykuł-wyliczanka, ale z drugiej jest to tak daleki świat, że nawet przeleceniem wzrokiem wyliczanki może być w takim kontekście ciekawe.
Jeśli chodzi o Orbitowskiego, to nową książkę promują mu wszystkie przekaziory tak intensywnie, że zaczyna być strach lodówkę otworzyć, ale _na_razie_ mnie to nie denerwuje. Tylko mam nadzieję, że tak budując sobie nadzieje co do samej książki, ostatecznie się nie rozczaruję.
O dziwo tym razem felieton Kosika ciekawy i z którym mogę się całkowicie zgodzić. I obrazeczek jak ta lala, w samo sedno.
Grzegorz Piórkowski - Cyrograf
To jest bardzo dobrze napisane opowiadanie. MC w notce pisze, że nie "stylem przezroczystym". No może rzeczywiście nie (choć zdarzało mi się ostatnio czytać dużo mniej "przezroczyste" testy), choć dla mnie melodia tych fraz, kiedy być może pojawiała się nieprzezroczystość, była lekko męcząca. Ale to już mój osobisty problem.
Tekstowi, jako się rzekło, nic zarzucić nie mogę. Oprócz tego, że kompletnie, ale to kompletnie mnie nie poruszył. Na żadnej płaszczyźnie: pomysłu, fabuły, realizacji, postaci, stylu, tła, czegokolwiek. No niestety. I to znów jest chyba mój osobisty problem: gust mi się dość wyraźnie mija z gustem np. redakcji NF i to potem wychodzi, np. przy lekturze tekstów konkursowych. Żeby było jasne - nie przemawia przeze mnie jakaś zazdrość straszliwa , ja na ten konkurs nic nie wysyłałam
Przemysław Kopeć - Zagłada
Co do samej fabuły, to może rzeczywiście racja, że nic to nowego i odkrywczego. Przypowieść, a do mnie przypowieści trafiają rzadko. Ale jak dobrze napisane! Chodzi mi o styl, o język. Jest w nim coś, co sprawia, że czytałam z wielką przyjemnością, zdanie po zdaniu. Np. opis pierwszego aktu agresji (na targowisku) - bardzo drastyczny, ale w doborze zdań-obrazów-słów kluczowych bardzo sugestywny, bez przekroczenia granicy kiczu (przynajmniej wg mnie). Odebrałam ten opis jako "prawdziwy" a nie "filmowy".
Karol Nowacki - Aeternitas
Pod pewnymi względami urocze , w tym sensie, że nie sposób nie uśmiechnąć się pod nosem. Może to i - jak chce Fidel - "łechtanie nacjonalistycznych atawizmów", ale wg mnie za dużo w tym dystansu i przymrużenia oka. Ale z kolei nadal zawieszenie niewiary trzyma się na jakimś tam na tyle solidnym kołku, żebym mogła traktować przedstawioną sytuację serio. I ona ma pałera! I sens, i smaczki, i postaci, i moment na zastanowienie. Jak dla mnie bezpretensjonalne balansowanie na granicy zgrywy i absolutnie poważnego tematu.
Leonid Kudriawcew - Idealny tekst i tajna opowieść
Wyznam, że nie przepadam za pisaniem o pisaniu. Fajne jest w tym tekście to, co dla czytelników antologii było wiadome, a co niepotrzebnie sugeruje podwójność nazwiska (imion w zasadzie) autora. No i Mars. Pomysł z Marsem był fajny i jako sceneria, i jako pomysł fabularny (dlaczego akurat Mars). Ale poza tym zupełnie nie moja bajka.
Jeff Noon - Pikselowa maska
Też niby powinna być moja bajka, a nie jest. No nie zachwyca i co ja poradzę.
Chien Quifan - Rok szczura
Najbardziej mnie zdziwiło, że - jeżeli dobrze rozumiem - to zostało w oryginale wydane w Chinach? Nie znam zupełnie chińskich realiów, ale nie przypuszczałam, że tam cenzura puszcza "takie" rzeczy. Myślałam, że raczej nie wolno tak jawnie i w pysk mówić, że nowy, wspaniały, bogaty ład wcale nie jest taki wspaniały, bogaty i miły do życia dla konkretnych ludzi. Bo przecież pewne metafory widać dość wyraźnie. Ponure to, nieprzyjemne w czytaniu, ale bardzo dobre. Trudno, nie zawsze musi być przyjemnie.
Na dłużej pewnie zapamiętam Aeternitas i Rok szczura.
cranberry - 25 Stycznia 2014, 22:33
Fidel-F2 napisał/a | Czas Fantastyki /3/36/2013
Plusy
Felieton Jacka Soboty i Macieja Parowskiego
Minusy
Nie dałem rady przedrzeć sie przez bełkot okołokomiksowy spod znaku 'Komiks w szponach miernot'
Opowiadanie Klatka Anny Grygier całkiem niezłe.
Reszta poprawna ale bez szału. |
Dla mnie plusy:
Lewandowski - nie znam książki, ale to też jest nie tyle recenzja, ile refleksja na temat wojennych wspomnień kombatantów - a raczej ich braku. Przemawia do mnie idea, że kluczem do opisania tamtych czasów jest być może tylko balansujący na granicy paranoi horror. I to pokolenie milczących dziadków - tak, dokładnie takie zostało mi własne rodzinne wrażenie. "W innych rodzinach mogło być inaczej, ale w mojej regułą było to zgodne i nieumówione milczenie. Dziadkowie i wujowie wzięli tę traumę na siebie" - ja jestem pokolenie młodsza, więc usłyszałam fakty, które pokolenie moich rodziców poznało czasem niewiele wcześniej niż ja, bo za ich dzieciństwa ta wiedza mogła być zagrożeniem. Ale uderzyło mnie to, jak dobrze sama to znam - miły dziadek oglądający z dziećmi "Bolka i Lolka", czasem tylko trzeźwym, bardzo zimnym zdaniem ucinający nadmierne "bojowe" zapały.
Dyskusja o PLO - przeczytałam, ale nie powiem, żebym wszystko zrozumiała, bo przeczytałam na razie 2 tomy, z czego pamiętam głównie pierwszy
Ciećwierz o seryjnych mordercach.
Parowski o niemieckim serialu (aczkolwiek rzeczywiście jedyny tego artykułu związek z fantastyką to wredne - słusznie wredne!! - podciągnięcie "historyczności" serialu pod fantazję).
Recenzja książki Jabłońskiego - jedna z tych, które czytam z zainteresowaniem, bo wiem, że książkę pewnie nie sięgnę.
Anna Grygier - Klatka
Pomysły niezłe, ale niedopracowane. Bardzo ładnie napisane, wciąga, ale trochę poszatkowane. Zabrakło mi w tym tekście zamknięcia. Rozumiem, że autorka miała pomysł taki, jak opisała, ale po prostu dla mnie było za dużo zajawek, a za mało wyjaśnień, rozwinięć, puenty. Sama najbardziej nie cierpię, jak mi ktoś mówi "No, super, super, ale musisz wymyślić jakieś zakończenie" - kiedy ja właśnie TAKĄ PUETĘ walnęłam, że mucha nie siada, a tu nikt się na niej nie poznał Ale przy tym opowiadaniu pomyślałam, że chyba już rozumiem, co oni mają na myśli - to jest właśnie takie opowiadanie.
Tylko tak sobie myślę, czy publikacja w Czasie Fantastyki to dobra nagroda. Bo z jednej strony fajnie się znaleźć między tymi wszystkimi poważnymi artykułami (i to akurat piszę serio, choć podtytuł "kwartalnik dla zaawansowanych" bawi mnie nieustannie ), ale z drugiej to jednak jest taki... przepraszam strasznie, ale - fanzin. Dystrybuowany w bardzo specyficzny sposób do bardzo specyficznych odbiorców. I nie wiem, czy akurat ci odbiorcy takim opowiadaniem się zachwycą. A inni nie będą mogli go nawet przekartkować.
Reszta tekstów po mnie spłynęła, a ten o konwentach mnie wręcz zadziwił: to takie tłumaczenie "zaawansowanemu" czytelnikowi, czym jest zjawisko konwentu, w dodatku nieco mijające się z moimi własnymi spostrzeżeniami.
cranberry - 25 Stycznia 2014, 23:34
Nowa Fantastyka 12/2013
Publicystykę, no cóż, przeczytałam. Tyle w temacie.
Marcin Podlewski - Edmund po drugiej stronie lustra
Tekst wygrał konkurs i zupełnie, ale zupełnie mnie to nie dziwi. Jest sprawny technicznie i bardzo "w stylu NF". W efekcie jest dla mnie absolutnie niestrawny. Cieszę się, że chociaż Fidel zauważył, że postawienie spraw na głowie w aż tak głębokim sensie, sprawia, że podcina się gałąź logiki, na której cały tekst ma siedzieć.
Poza tym ja nie lubię groteski (wolno mi, wiem, że to subiektywne), nie lubię antyutopii, bo mam traumę po lekturach obozowo-łagrowych i każda _fikcyjna_ antyutopia będzie mi śmierdzieć na kilometr ściemą, a przy tym paskudnie przypominać, że wcale fikcji wymyślać nie trzeba. A, i jeszcze - nie lubię tekstów o tak odjechanych założeniach, że nie sposób traktować bohaterów i ich perypetii poważnie.
No ale to są moje problemy. Natomiast samo opowiadanie mimo niektórych zabawnych smaczków, jest niestety po prostu słabe, gdyż albowiem jest pretensjonalną i pseudoprowokacyjną Przypowiastką z Morałem. No bo skoro bohaterami nie sposób się przejąć, a nastrój ewidentnie Śmiertelnie Poważny (mimo paru mrugnięć okiem jednak Poważny) - to widać Morał stanowił istotę sprawy. Ech.
Zaraz potem czytałam tego autora Bajki Gigamecha z antologii Science fiction po polsku 2 i strasznie są te teksty podobne, do datowania włącznie, przy czym w tym z antologii było fajniejsze ("Cytadela Ursynów, kraina Warsa i Sawy"). Samo opowiadanie też mnie nie zirytowało (bo nie było moralizatorskie!), tyle, że po mnie spłynęło zupełnie bez emocji. Czyli chyba niestety nie będzie mi po drodze z tym autorem.
Grzegorz Irzyk - Droga do Jeruzalem
Rewelacja! Dla mnie szczególnie bliskie są klimaty rzymsko-palestyńskie, w końcu się i tego Bułhakowa, i Feuchtwangera, i Flawiusza czytało
Więc ten tekst czytany z takiej perspektywy był dla mnie dodatkowo bliski sercu, no i - nieuchronny efekt: UAU! Super.
Właśnie przeczytałam w notce, że chłopak z rocznika 96. Efekt UAU podwójny. Rany julek, mc, weźcie wy go tam wachlujcie i wielbicie, względnie: trzymajcie w piwnicy o chlebie i wodzie, co tam lepiej na autorów działa, niech tylko pisze więcej i (jeszcze) lepiej!
Przemysław Karbowski - Śniadanie u Barabasza
Podobał mi się pomysł zestawienia tych tekstów ze sobą, bo choć pozornie mają tyle wspólnego, tak naprawdę są pisane ze skrajnie różnych punktów widzenia - tam mistycyzm, tutaj czysty realizm. Dobre opowiadanie.
Benjamin Roy Lambert - Podział pracy
Oj, jak ja takich tekstów nie lubię. Z dokładnie tych samych powodów, które wymieniłam przyEdmundzie Podlewskiego. Groteska, którą wczuć się nie sposób, antyutopia i Morał. Ech.
Alyx Dellamonica - O tym, co dzikie
Szkoda, że Fidelowi tak się nie spodobało Mnie bardzo przypadła do gustu główna bohaterka i przemieniony magią świat. Nie wiem, jakie problemy Fidel uznał za "nudne", bo też nie podeszłam do tego tekstu na zasadzie analizy, jakie zawiera problemy, raczej wczułam się (słowo kluczowe) w dziwny świat opisany. Po namyśle uznałam, że i problemy się znajdą - chociażby obyczajowe tło i to, kim jest bohaterka. A raczej kim była, zanim trauma jej nie odmieniła (jeszcze ZANIM odmieniło ją magiczne skażenie).
Ale tutaj chyba właśnie kluczowa jest różnica w odbiorze literatury "jako świata, w który można się wczuć i zanurzyć" (ja) a "jako łamigłówki, nad którą można się zastanowić" (szeroko pojęta "ta druga grupa czytelników" ), mam wrażenie, że dominująca w NF i stąd często po prostu wiem, że ten czy inny tekst z NF mi się nie spodoba.
David W. Goldman - Aksjomat wyboru
Jak zwykle, gdy w tekście pojawia się matematyka, mam Problem. Bo czuję się w obowiązku wiedzieć, czy została użyta dobrze. A zazwyczaj nie czuję się na siłach oceniać, bo popularna interpretacja nauk ścisłych to jest dopiero trudna sztuka. Takoż i teraz - nie ocenię. Nie jestem filozofem, nie wiem.
Opowiadanie podobało mi się jako obyczajowe, bo ja lubię mainstream. To jest właśnie przykład tekstu, który z jednej strony daje masę materiału do refleksji (psychologicznych, życiowych, czy też właśnie filozoficznych, jak kto woli), a z drugiej nadal można się w nim ZANURZYĆ i UWIERZYĆ W BOHATERÓW.
Na początku nieco się skrzywiłam, widząc kolejny eksperyment formalny - grę książkową. Dopóki w pewnym momencie z wrednym uśmiechem na pysku nie zauważyłam, jak wielka jest to miejscami ściema. I jak dodaje to smaku tekstowi.
Peter Watts - Bóg i Mammon
Wattsa jak wiadomo wielbię, ale szorcik mnie rozczarował. Jest to w zasadzie felieton. Tzn. przed felietonem jednak wypadałoby dodać "wyobraźmy sobie, że", a tu już nie musiał
No fajne, fajne, łapiemy pomysł, ale już bardziej sfabularyzowany jest styczniowy felieton o Jezusie
Z Mammona chyba najbardziej zapadła mi analogia do lobotomii ("i trach: sieć przestaje być zwarta i mamy dwie osoby zamiast jednej"), oczywiście tutaj odwrócona.
Ale ogólnie dobry numer!
cranberry - 26 Stycznia 2014, 00:04
Nowa Fantastyka 1/2014
W publicystyce Watts z fabularną wizją Ukrzyżowania, ale w kategorii "skandalista Larry..." eeee, wróć, nie ta bajka. W każdym razie przebija go Rafał Kosik jako alterglobalistyczny lewicowy ekologiczny ekstremista. Spadłam z krzesła i leżę pod stołem. Z tego szoku, że mi się felieton podoba, oczywiście.
No dobrze, to może ja przejdę do prozy.
Piotr Nestorowicz - Rzeźbiarz bogów
Dobrze się czytało, ale boję się, że nie zapamiętam na dłużej. A szkoda, bo to niezłe opowiadanie.
Lucyna Grad - Jak uniknąłem służby wojskowej
Z opowiadań konkursowych chyba ajbardziej podobała mi się Skomplikowana ciemność tej autorki, a to podoba mi się jeszcze bardziej. O, jakie to jest fajne, lekkie, sympatyczne i bezpretensjonalne!
Sean McMullen - Enigma
Cały czas, kiedy pojawiały się tu elementy naukowe, miałam wrażenie, że coś mi nie gra. Ale teraz najbezczelniej na świecie wymówię się od pokazywania konkretów lukami w pamięci oraz okolicznościami czytania (świąteczne zmulenie umysłowe po obżarstwie). Może zresztą wszystko było OK, a tylko ja się czepiam. A może były tam jakieś bzdury. Tak czy owak - opowiadanie w starym stylu, niby klasyk i odgrzewane kotlety. Ale zostałam z obrazem tej planety. Właśnie - wczuta w nią. I to na plus.
Jason Sanford - Poniedziałkowy mnich
Ponure, okrutne, tak bardzo "po prostu" i po ludzku okrutne. Dobre. Nie będzie to jakieś moje ulubione opowiadanie roku, ale przekonało mnie, zwłaszcza te relacje mnicha z dowódcą - ten ich niby rozejm, oparty na niby wspólnym celu i ukrytej przemocy psychicznej. Brr.
Keffy R. M. Kerhli - Wesprzyjcie moją armię robotów!!!
Przeczytać, uśmiechnąć się, zapomnieć
Numer w sumie czytał się dobrze, ale gdybym miała oceniać, czy warto go było kupić, to chyba głównie dla tekstu Lucyny Grad.
A ogólnie to w sumie nawet nie ma o czym wypracowania na forum pisać.
cranberry - 26 Stycznia 2014, 00:11
O, właśnie sobie przypomniałam, że wypadałoby przeczytać recenzję Fidela! Jak miło, że nie tylko ja miałam zonk za zonkiem podczas lektury Enigmy! Tylko mi się po prostu nie chciało ruszać ospałych od nadmiaru cukru neuronów do jakiejś solidniejszej analizy tych zonków.
No i zapomniałam o O-bon Matsuri Marty Sobieskiej. Wstyd.
Ale co do opowiadania - oj, NIE. Podobają mi się niektóre wizje, podoba mi się zakończenie (to CO opisano, a nie to JAK opisano), ale nie podoba mi się zupełnie narracja. Ciężka i męcząca.
mc - 27 Stycznia 2014, 13:05
cranberry napisał/a | Grzegorz Irzyk - Droga do Jeruzalem
(...) Rany julek, weźcie wy go tam wachlujcie i wielbicie, względnie: trzymajcie w piwnicy o chlebie i wodzie, co tam lepiej na autorów działa, niech tylko pisze więcej i (jeszcze) lepiej! |
Też mi to przeszło po głowie...
cranberry - 31 Stycznia 2014, 10:11
mc,
Fidel-F2 - 6 Lutego 2014, 16:03
Fantastyka - Wydanie Specjalne 1 (42) 2014
Wieczór w ogrodzie - Ewa Bury Może nie jestem w stanie docenić głębi i piękna tego typu literatury. Może mam jakąś dysfunkcję ale dla mnie to bełkotliwe brednie, napisane rekordowo męczliwie. Przegrałem ten nierówny pojedynek w jednej trzeciej tekstu. Nie jestem w stanie powiedzieć jednego słowa o czym to było.
Koła na wodzie - Małgorzata Wieczorek Dobrze napisana kolejna wariacja na temat podróży w czasie. Czyta się z zainteresowaniem.
Upadek Troi - Łukasz Górski Jajcarska wersja wydarzeń związanych z drewnianym osł... koniem zmontowanym pod murami Troi. Świetne dialogi, bardzo przyjemny humor i ogólniejsza kpina z powagi historycznych wydarzeń.
Nieproszeni goście - Laird Barron Śliczne tło, rewelacyjne postacie, i świetna, w zasadzie pozbawiona fabuły część pierwsza opowiadania. Druga część, gdzie autor poczuł się zobowiązany wymyślić jakąś fabułę a'la Lovecraft, znacznie słabsza. Wijąca się i przerażająca ciemność budzi zażenowanie.
Tysięczna noc - Alastair Reynolds Redaktor pisze w notce Nikt tak nie pisze space oper jak Reynolds. A ja dodaję ...i chwała bukowi roztoczańskiemu bo smutne to reynoldsowe pisanie że hej. Żadna to space opera tylko mocno prymitywny kryminał w przerośniętych dekoracjach. Słabe dialogi i nużąca fabuła. Czytałem na raty zmuszając się do kolejnych transz. Naczytałem się jaki to Reynolds świetny i powoli przymierzałem się do sięgnięcia ale teraz autor zostaje w zawieszeniu. Nie mam najmniejszej ochoty zapoznawać się z jego większymi dziełami. Kilkuset stron w podobnym stylu bym raczej nie zniósł. Niech ktoś powie, że Tysięczna noc to wypadek przy pracy a nie reguła.
ihan - 16 Lutego 2014, 20:04
NF 02/2014
Felietonowo fajnie, acz Kosik zezłościł mnie mocno. Orbitowski wciąż klasa sama w sobie, a ja wciąż czekam na wydanie w formie książkowej. Wattsa zwyczajnie lubię, choć styczniowo-mesjaszowy duuużo lepszy, ale dronowy też przyzwoity. Wracając do Kosika, no kurcze, jak można tyle głupot i niedopowiedzeń, głupich klisz z jeszcze głupszych artykułów pisanych przez niedouków zebrać w jednym felietonie? Produkowane przemysłowo rośliny mają mniej wartości odżywczych? Ryli? Jakieś dane oprócz niepopartych żadnymi badaniami artykułów? I co rozumiemy przez produkcję przemysłową? Jakieś dane promujące krzywy pomidor, zakładając tę samą odmianę? Mogłabym zgodzić się z różnicą smakową między produktem dojrzewającym naturalnie, zbieranym i konsumowanym w stanie tego dojrzenia a produktami zbieranymi dużo wcześniej, transportowanymi przez długi czas. Tworzenie krzyżówek pozbawionych witamin, no litości! Rośliny produkują np. witaminę C dlatego, że ludzie jej potrzebują? Ja wiem, że świat antropocentryczny jest kuszący, ale, niestety, nieprawdziwy. Zarzut, że dieta koszerna i wegetariańska nie ma podstaw logicznych? Ojoj, a higiena? A choroby odzwierzęce?, dlatego np. produkcja szczepionek i innych farmaceutyków w roślinach jest uzasadniona, nie dlatego, że naukowcy w masie pochylają się nad losem zwierzaków. Pomysłu, że wegetarianie żywią się rybami nie przejmując się ich cierpieniem nie skomentuję. Produkcja mięsa wymaga zużycia dużej ilości paszy, która gdzieś rośnie, jej produkcja też kosztuje, spory problem pojawił się gdy nagle sporą ilość Chińczyków zaczęło być stać na konsumpcję mięsa. I tu się zgadzamy, gdyby nie ciąg dalszy, gdy w wynikiem następujących po sobie zdań jest, że jeśli przejdziemy na wegetarianizm, będziemy uprawiać rośliny na skalę przemysłową, co zdegeneruje gleby, ale uzyskiwanie pasz do skarmiania roślin wymaga jeszcze większej powierzchni upraw. Oczywiście, a jakże, GMO też się pojawić musiało, rozumiem, że "odmiany uzyskane mutagenezą chemiczna, fizyczną, metodą tradycyjnego krzyżowania celem przyspieszenia wzrostu" uzyskałyby poklask autora, bo złem jest tylko GMO. Aha, krów i świń hodować nie musimy żeby hodować rośliny, bo i kompost z odpadów roślinnych jest pełnowartościowy, i używane z mózgiem nawozy sztuczne nie są samym złem. Zresztą raczej obecnie za kierunek rozszerzania upraw widzi się oceany i glony, które mogą fotosyntetyzować wykorzystując czerwone światło, dzięki czemu mogą żyć na pewnej głębokości, więc uprawy mogą być trójwymiarowe i radzić sobie bez uprawy świń i krów na nawóz. Strasznie mnie zagotował ten felieton, a, że pana Rafała lubię, myślę, że to jednorazowy wypadek przy pracy. I szczerze życzę poszukania danych uzyskiwanych nie tylko przez jedną stronę nawiedzonych niedouków. Ot, zerknąć choćby na felieton Podrzuckiego opublikowany w tym samym numerze.
O ile poprzednie felietony Parowskiego czyta,łam z prawdziwa przyjemnością, tym razem to jednak nie moja filiżanka. Za o cykl fantastyczny świat, tym razem dotyczący Izraela, uważam za zdecydowanie udany.
Proza. Urbaniuk, chciałoby się rzecz: jak zawsze, interesujący. Nieodmiennie dostarcza przyjemności.
Poglądomat. Taaak, byłby z tego fajny szort. Ale w tak długiej formie mnie mocno znudził. Nie wiem czy to materiał na aż tak długi tekst, pewnie, można pisać 1000 stron o niczym, ale do tego trzeba być Kingiem. Stephenem.
Mleczak, interesujące i mocno kusząca wizja, w której słowo staja się ciałem.
Pat Cadigan. Językowo, sposób prowadzenia historii mnie porywa, (zakładam, że to nie tylko zasługa tłumacza), ale sama historia nie na tyle interesująca by zasługiwała na Hugo. Mniej więcej to samo mogłabym napisać o Fordzie, z ta różnicą, że Historia naturalne jesieni Hugo nie dostała.
Tekstem numeru dla mnie zdecydowanie jest Horyzont zdarzeń. Tym razem to moja filiżanka, a nawet cały serwis na dwadzieścia osób.
Na deser Doskonały dzień, o i tu pomysł i długość odpowiednia.
gorat - 17 Lutego 2014, 00:19
ihan napisał/a | Oczywiście, a jakże, GMO też się pojawić musiało, rozumiem, że odmiany uzyskane mutagenezą chemiczna, fizyczną, metodą tradycyjnego krzyżowania celem przyspieszenia wzrostu uzyskałyby poklask autora, bo złem jest tylko GMO. | Czy takie zdarzenia są możliwe przy odmianach uzyskanych pozostałymi metodami?
|
|
|