Ludzie z tamtej strony świata - Sebastian Uznański
Sebastian - 20 Marca 2012, 21:23
tak samo dobrze napisany
Witchma - 20 Marca 2012, 21:36
Lojalnie ostrzegam, że zaczęłam czytać "Czas jest zabawką boga"
Matrim - 20 Marca 2012, 21:37
Sebastian napisał/a | tak samo dobrze napisany |
W to nie wątpię Ale ja się do łebuków jeszcze nie przekonałem. No i jak kupię papier, to autor więcej dostanie może
shenra - 20 Marca 2012, 22:05
Witchma napisał/a | Lojalnie ostrzegam, że zaczęłam czytać Czas jest zabawką boga |
Sebastian - 21 Marca 2012, 07:46
Witchma napisał/a | Lojalnie ostrzegam, że zaczęłam czytać Czas jest zabawką boga |
super (robi fikołki ze szczęścia)
i jak?
Matrim
Cytat | Ale ja się do łebuków jeszcze nie przekonałem. No i jak kupię papier,(...) |
Kup papier ! Kup papier!
hrabek - 26 Marca 2012, 13:00
Sebastian napisał/a | Kup papier ! Kup papier! |
Poważnie to tak jest, możesz zdradzić? Od sprzedaży ebooka masz żadne/mniejsze/większe/na tym samym poziomie w porównaniu do książki papierowej?
Ale ja nie o tym pisać chciałem.
Skończyłem wreszcie Kuttnera i zgodnie z obietnicą zabrałem się za Czas jest zabawką Boga. Jak zacząłem czytać, tak... skończyłem. Szast prast, jeden weekend i było po książce. Wiem, żaden wyczyn, zdarzało mi się przeczytać trzy jednego dnia, ale wtedy nie biegały (albo leżały i wierzgały) dookoła rozpraszacze, nie było ładnej pogody i/lub siedziałem w jadącym pociągu.
W każdym razie konkluzja jest taka, że mogę kilka zdań na temat lektury napisać.
Najpierw w punktach co mi się nie podobało w kolejności absolutnie przypadkowej:
1. Epilog to się pisze na końcu, ma on kilka stron i stanowi domknięcie historii już po jej zakończeniu, a nie jest po prostu ostatnim rozdziałem książki, w którym wszystkie wątki dopiero się ostatecznie rozwiązują.
2. Bardzo mało w treści oryginalności. Była Fundacja Asimova (z holograficzną projekcją założyciela nanonistów), był Event Horizon (zmiksowany z innymi tytułami kosmicznymi), był Philip K. Dick w jednym z moich ulubionych opowiadań, w którym Obcy przyjmują wygląd przedmiotów codziennego użytku, ale nie tylko. Oryginalnej myśli Sebastiana nie było zbyt wiele.
3. W ogóle powieść jest bardzo mało sebastianowa. Jest co prawda wyraz "płeć" w wiadomym kontekście, ale seks "na dwa palce" to wszystko, co w powieści znajdziemy, więc jest to pewnego rodzaju novum. W ogóle ociekające pomysłami wizje gdzieś odleciały, na pewno nie była to "uczta wyobraźni", a pamiętam wcześniejsze utwory (minipowieści) Sebastiana, które angażowały moją wyobraźnię na bardzo wysokich obrotach. Niekoniecznie jest to zarzut, mimo, że napisany w tej części, bardziej takie spostrzeżenie, chociaż przez cały utwór czekałem na choćby jakiś ukłon w stronę stałego czytelnika, ale albo przegapiłem, albo rzeczywiście nic takiego nie było.
4. Dwa razy bodajże pojawia się w tekście wyraz ku*wa[/] i dwa razy jego użycie mnie raziło, bo moim zdaniem kompletnie nie pasuje do sytuacji. Nie przeklinają przestępcy, ludzie zdegenerowani, przeklina "arystokracja", więc może dlatego tak sztucznie to wypadło
Natomiast jeśli chodzi o samą powieść i jak ją odbieram. Otóż nie pamiętam, kiedy ostatnio przeczytałem książkę tak szybko i niech to będzie najlepsza recenzja. Czyta się znakomicie, intryga jest ciekawa, fabularnie to chyba najlepszy Twój utwór. Do tej pory fabuła była najczęściej albo prościutka jak drut albo pretekstowa, co oczywiście wychodziło na jaw koniec końców, ale było też znakomicie maskowane wizją otoczenia. Tu wizja jest spójna, ale skromna w porównaniu do poprzednich utworów, więc gdyby fabuła nadal kulała byłoby kiepsko. Na szczęście tak nie jest. Świetny był zabieg ze snami. Zgubiłem się w pewnym momencie i przez myśl mi przeszło, że teraz z tymi wizjami alternatywnymi to na pewno się na samym końcu okaże, że bohaterka wszystko sobie wyśniła, ale na szczęście tak prosto nie było. I bardzo dobrze.
Sam pomysł na fabułę był bardzo fajny. Nie chcę tu za dużo zdradzać, ale kolejne rozwiązania, mimo że znane z innych książek/filmów, podobały mi się bardzo.
Fajny jest styl, którym pisałeś. Shenra załamywała kiedyś nad nim ręce, ale widzę, że jednak nie było tak źle, jak mówiła i udało się napisać naprawdę porywającą lekturę.
Jak dla mnie to 8/10.
I jeszcze takie pytanie na koniec. Zauważyłem na końcu Czasu napis Kraków 2003. Nie pamiętam, co było w Herrenvolku. Możesz powiedzieć, kiedy napisałeś którą powieść? Włącznie z Sennymi pałacami? Bo kiedy wydałeś, to wiem, tylko kiedy napisałeś
illianna - 26 Marca 2012, 13:40
hrabek, jest ona wcześniejsza niż Herrenvolk.
shenra - 26 Marca 2012, 13:55
Ubawiłam się kwestią epilogu, zabrzmiało jak powrót do przeszłości
hrabek - 26 Marca 2012, 13:57
Cieszę się, że nie jestem jedyny, który zwrócił na to uwagę. W książce, która ma 320 stron, epilog na 50 na pewno epilogiem nie jest. Książka de facto epilogu jest pozbawiona, kończąc się tak jak się kończy.
shenra - 26 Marca 2012, 13:58
Jakoś nie udało się tego przeskoczyć.
Sebastian - 26 Marca 2012, 19:36
hrabek, bardzo bardzo Ci dziękuje za lekturę Z Twoimi zarzutami dotyczącymi zwłaszcza grania wszystkim znaną talią kart zgadzam się w zupełności, "Czas jest zabawką boga" pochodzi z czasu kiedy byłem zafascynowany Dickiem i to bardzo widać, chciałem równocześnie napisać coś dłuższego niż "Zabójcze mózgi atakują". Fundacji nie czytałem, ale Event horizont widziałem, i generalnie pewnie powieść aż roi się od zapożyczeń, na obronę powiem że to klasyczne sf w starym dobrym stylu. Używając takiej masy rekwizytorni zrobionej przez innych nic dziwnego że zaczynam grę w skojarzenia. Choć fakt, że jestem w tym mało twórczy, mało Sebastianowy. Tak, inny z tych rekwizytów wyciągają więcej i lepiej, mam tego świadomość.
Za brak seksu odpowiadam ja i tylko ja. Przepraszam.
Długi epilog miał być urokiem tej książki
Natomiast tak, oferując Wam "Czas jest zabawką boga" nie obiecywałem złotych gór literatury ale wysokiego mam nadzieje rzędu Czytadło, które da się szybko połknąć.
Tak, ta książka była pierwsza. Ale wiesz ja jestem mało znanym autorem, napisać nie oznacza u mnie wydać i raczej nie najłatwiej idzie mi namawianie Czytelników do mojej twórczości. Dobrze, że wreszcie się ukazała, gdyż uważam że celem istnienia książek jest dawanie radości ludziom i źle się czują w szufladzie.
Dat napisania dzisiaj Ci nie sprawdzę (skonany jestem po pracy) Z grubsza kolejność była taka: "Czas jest zabawką boga" "Żałując za jutro" "Herrenvolk" "Senne Pałace" a potem długo długo nic. I wreszcie jest "Kości pamięci grzechu" dopiero na dniach ukończone, teraz szlifowane w pocie czoła przez autora. Pewnie w najlepszym przypadku będzie za rok dwa w księgarniach. A jak się kryzys w branży zabijający bezlitośne wszystkie dobre pisma utrzyma, droga do Waszych rąk zajmie może i dłużej. Ale na dobre czy na złe powieść jest!
hrabek - 27 Marca 2012, 07:25
Czyli Czas... to tak naprawdę Twój debiut, nic dziwnego, że tyle pracy było przy redagowaniu tekstu powieści. Pamiętam wczesne Twoje teksty i czasami ze stylem był problem. Tu zdarzało się że kulały dialogi, ale ogólnie byłem pod wrażeniem.
Co do epilogu, to wiesz... Epilog to takie post scriptum, rzecz, bez której utwór może istnieć. Ukłon autora w stronę czytelnika, że dopowiada mu historię PO zakończeniu głównych wątków. Ale gdyby epilogu nie było, utwór również mógłby istnieć. U Ciebie, jak wyciąć epilog, to książka nie ma zakończenia.
Senne Pałace chyba jeszcze nie do dostania, co? Jakby nie było najnowsza powieść, bardzo jestem ciekaw, jak się Twoje pisanie rozwija. Kiedy skończyłeś nad nią pracować? Chodzi mi o rok, żeby wiedzieć mniej więcej.
Romek P. - 27 Marca 2012, 11:38
hrabek napisał/a | Epilog to takie post scriptum, rzecz, bez której utwór może istnieć. Ukłon autora w stronę czytelnika, że dopowiada mu historię PO zakończeniu głównych wątków. Ale gdyby epilogu nie było, utwór również mógłby istnieć. |
Czuję się dziwnie, wciąż nie doszedłem do siebie po Pyrkonie, i chyba to należy złożyć na karb zdziwienia tą definicją. Naprawdę ciężko mi sobie wyobrazić "Mistrza i Małgorzatę" bez epilogu... podobnie "Imię róży" bez epilogu, który co prawda nazywa się "Ostatnia karta", ale jest epilogiem... Nie wiem, może mam mało wyobraźni?
hrabek - 27 Marca 2012, 12:21
Ja epilog rozumiem tak jak wikipedia: definicja
Romek P. - 27 Marca 2012, 12:26
Właśnie dlatego Wiki nie jest dla mnie autorytetem Podałem Ci dwa utwory, gdzie usunięcie epilogu pozbawia je znacznej części sensów utwór więc może istnieć, ale o ileż uboższy...
hrabek - 27 Marca 2012, 12:50
To, że znakomity autor może wstawić własną wizję epilogu, czy wręcz skonstruować utwór z samego epilogu się składający, to jest rzecz jedna. To, że epilog może być przewrotny i zmieniać całkowicie odbiór utworu, ukazywać nowe dno, to rzecz druga.
Natomiast o co mi chodziło, to o to, że przewrotny czy nie, znajduje się na końcu i nie jest już integralną częścią akcji. Utwór może istnieć bez niego, nie wgłębiając się w to ile by ewentualnie stracił literacko na jego braku.
U Sebastiana po prostu jeden z rozdziałów zamiast rozdział XX nazywa się epilog i akcja dzieje się tam, gdzie skończyła się wcześniej. Gdyby epilog z treści wyjąć, ziałaby straszliwa dziura.
Romek P. - 27 Marca 2012, 13:19
Ja abstrahuję od ksiązki Sebastiana, bo jej zwyczajnie nie znam. Niemniej, wychodzi na to, że zbytnio zgeneralizowałeś w słowach, które wytłuściłem nawiasem, definicja na Wiki jest bardzo stara, znacznie lepiej odnosi się do dramatu, do form teatralnych niż do prozy. Szczególnie XX-wiecznej.
Być może przemawia przeze mnie fakt, iż sam piszę, ale dla mnie takie rzucone lekką ręką stwierdzenie, że utwór - nie utwór Sebastiana, tylko każdy - może sobie spokojnie istnieć, więc w domyśle epilog jest tylko jakąś dostawką, wydaje się... dziwne
Ale nie uczynimy tu Wojny O Prolog, w skrócie WOP-u, więc na tym skończę
Sebastian - 27 Marca 2012, 13:30
hrabek napisał/a | Poważnie to tak jest, możesz zdradzić? Od sprzedaży ebooka masz żadne/mniejsze/większe/na tym samym poziomie w porównaniu do książki papierowej?
|
Poprzednio zignorowałem ale nieumyślnie
zmęczony byłem
wiesz musiałbym zajrzeć do umowy, ale jeżeli się orientujesz ile autor ma z egz książki generalnie zauważalna różnica dla kieszeni robi się przy nakładach około 10 tys. Poniżej to naprawde nie ma znaczenia, wiesz jeżeli idzie o zyski autorów... Książka sprzedana to płatek śniegu, wiele ich trzeba żeby na polu była zima i można było ulepić bałwana.
Martima zachęcałem do papieru bo moją ambicją jest namówić go by u niego na półce stały dzieła zebrane Uznańskiego a z ebookiem tego się nie osiągnie. Zresztą z tym zachęcaniem Martima idzie mi niesporo ale już chyba na myśl o czytanuiu mojego pióra nie ma dwudniowej wysypki?
Tak można mówić że to coś jak debiut Czy pierwsza książka jest lepsza czy ostania danego autora nie da się powiedzieć prosto. Nie zawsze jest tak że autor dojrzewa, czasem też się degeneruje a najcześciej po prostu się zmienia. Dla mnie każda moja poweść jest inna. Jest zdjęciem, skanem mojego umysłu z określonego okresu mojego życia. "Czas..." jest świeży, gotujący adrenaline w żyłach.
Natomiast nawet nie wiesz hrabku ile to dla mnie znaczy, że jesteś ze mną przy wszystkich książkach i chce Ci się to czytać. Dzięki.
hrabek - 27 Marca 2012, 13:53
Romku: masz rację, za bardzo zapędziłem się w generalizowaniu i później musiałem się tłumaczyć, co miałem na myśli, będąc celnie wypunktowanym przez Ciebie.
Sebastian: mniej więcej się orientuję. W sumie rzeczywiście nie ma o co kopii kruszyć. Pytałem z czystej ciekawości, czy właśnie na ebooki jest odrębny punkt umowy, czy wszystko jest zgeneralizowane. Poza niezdrową ciekawością nie miałem w tym pytaniu żadnego interesu i masz rację, że różnica nawet gdyby była, musiałaby być na poziomie kilkuset procent, żeby być zauważalną, więc nie ma co na ten temat deliberować.
Sebastian - 27 Marca 2012, 15:42
hrabek, tak, to odrębny punkt umowy, o nic niezdrowego cię tu nie posądzam, raczej ja niecnie knuje w kierunku matrima, coby go przyciągnąć ku mej dziwnej prozie
Matrim - 27 Marca 2012, 19:53
Sebastian napisał/a | Martima zachęcałem do papieru bo moją ambicją jest namówić go by u niego na półce stały dzieła zebrane Uznańskiego a z ebookiem tego się nie osiągnie. |
Znajdzie się miejsce, znajdzie - cztery regały już stoją, miejsce na kolejne trzy jest
Sebastian napisał/a | ale już chyba na myśl o czytanuiu mojego pióra nie ma dwudniowej wysypki? |
Ej, nigdy nie miałem. Mnie do czytania namawiać nie trzeba, a szczególnie do polskich autorów.
Herrenvolk był wysoko na mojej liście. Ale nie powiem, przez knucie wyjść z głowy teraz nie chce...
Sebastian - 27 Marca 2012, 20:20
Matrim napisał/a |
Herrenvolk był wysoko na mojej liście. Ale nie powiem, przez knucie wyjść z głowy teraz nie chce... |
Właśnie dlatego wole knujących bohaterów, popychają świat naprzód.
To teraz jestem ciekaw jak odbierzesz lekturę Daj koniecznie znać kiedy moje knucie przekroczy próg nieczytalności Herrenvolka i przeczytasz
ps dla wszystkich, którzy mają rodzinę w usa zgłodniałą ojczystego języka
G. Drukarczyk - 27 Marca 2012, 21:48
Sebek
Tłumaczenie się z czegokolwiek we własnej literaturze to jak... Mówienie Kobiecie że właśnie mnie boli głowa.... Nie ciągnij tego... Napisałeś, wydałeś, jesteś podpisany i odpowiedzialny za to co wyszło. Już za późno na pytania... Pisz i nie pytaj, bo jeśli zaczniesz dochodzić co i kto by chciał przeczytać to zacznij sprzedawać marchewkę - tam są jasno określone oczekiwania...
Sebastian - 28 Marca 2012, 15:48
Odbiór moich dzieł jest dla mnie ważny. Nie dlatego bym miał coś zmieniać, albo, że uważam, że nie jestem z to co napisałem odpowiedzialny. Zaszczytem jest posłuchać co myśli o mojej twórczości ktoś tak honorowany i doświadczony jak Romek P lub też znakomity wyrobiony czytelnik, prowadzący cenionego bloga, jak hrabek. Świadom moich błędów w moich książkach jestem, w większości. Wierzcie, że mnie najbardziej boli, że nie są doskonałe. Chciałbym potrafić pisać lepiej. Nie chodzi tu o przycinanie mojej twórczości do oczekiwań innych, ale o podciągnięcie do oczekiwań moich. Gdy czytam "Ubika" "Diunę" albo "grę o tron" odechciewa mi się pisać...
Matrim - 28 Marca 2012, 19:49
Sebastian, zapisz sobie gdzieś ten post, poczekaj jakieś trzydzieści lat i przeczytaj go ponownie
Sebastian - 28 Marca 2012, 20:07
eee czemu? zrobiłem literówkę?
Matrim - 28 Marca 2012, 20:08
Nie, po prostu dążenie do doskonałości z wiekiem przeradza się w codzienność. Cierpliwości, Autorze, cierpliwości Za kilka dekad przeczytasz te słowa i złapiesz się za głowę.
Sebastian - 28 Marca 2012, 20:12
Co prawda boje się że za kilka dekad zamiast błyszczeć intelektem będę błyszczał najnowszym modelem sztucznej szczęki ale podoba mi się kryjący się w twoich słowach optymizm
Sebastian - 1 Kwietnia 2012, 20:01
Czy kreacjoniści mogą mówić sensownie o bogu?
corpse bride - 5 Kwietnia 2012, 09:23
Sebastian napisał/a | ps dla wszystkich, którzy mają rodzinę w usa zgłodniałą ojczystego języka |
moja rodzina z usa kupiła herrenvolka będąc w pl na naszym slubie. co było dość zabawne, bo mogłam potem powiedzieć: 'a, autor tej książki był na naszym ślubie przedwczoraj. to byli ci z dzieckiem'
|
|
|