To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Martva - 12 Czerwca 2015, 07:51

Dziś mnie czeka wyprawa na Jubinale, Letnie Targi Biżuterii i Zegarków. Jakiś czas temu miałam wbite do głowy że mogę tam jechać tylko w sobotę, bo wtedy jest dzień otwarty dla zwiedzających, a potem się w tę głowę pacnęłam, bo przecież już - tadam! - jestem w branży. Zarejestrowałam się i ściągnęłam identyfikator. Wczoraj zaś obczaiłam konkretny dojazd i o rany, jakiż on jest okropnie wujowy, będę najpierw jechać 40min z przesiadką a potem leźć jeszcze kwadrans. Tyle dobrego że raz tam byłam na targach książki więc nie zabłądzę.
Mam nadzieję że kupię to po co jadę, czyli jakieś sensowne ekspozytory. Lista wystawców jest niestety bez kategorii a nie chciało mi się guglac wszystkich, ale większość to gotowa biżuteria.

Godzilla - 12 Czerwca 2015, 07:55

Martva, super, i bardzo zazdroszczę.
Martva - 12 Czerwca 2015, 08:24

Jeszcze nie wiem czy jest czego, zdam relację :)

Coś się w ogóle ruszyło ostatnio, wyplotłam cztery nowe bransoletki w dwa dni. Chyba skok mobilizacji przed jutrem z kolei (mini-kiermasz).

Martva - 12 Czerwca 2015, 14:49

No to zmarnowałam +4h z życia :mrgreen:

Najpierw zwiał mi autobus więc się przeszłam (dwa dłuuuuuugieeee przystanki w pełnym słońcu), żeby nie sterczeć na przystanku jak gupia przez 20min. Potem szłam jeszcze kawał (krakowskie Expo zostało wybudowane na totalnym zadupiu, przynajmniej z punktu widzenia osoby pieszej/korzystającej z MPK). Pokazałam mój identyfikator, wlazłam, obeszłam całe Jubinale cztery razy i okazało się że ekspozytorów to są owszem tysiące ale nikt ich jako takich nie sprzedaje. Na wszelki wypadek przed wyjściem poszłam zapytać na recepcji, dziewczę zapytane o ekspozytory na biżuterię zamrugało i zapytało czy to nazwa firmy.
No nic, w drodze powrotnej kupiłam sobie dowody sprzedaży, rachunki dla osób zwolnionych z VAT i dzienne ewidencje sprzedaży. I jak dojechałam do domu, to juz jestem zbyt zmęczona żeby być zła.

A, samiec mnie molestował żebym pytała organizatorów o możliwość wystawienia się - w tym roku uznałam że to nie ma sensu bo za późno, ale już widzę że w przyszłym nie będę nawet próbować, to zupełnie nie ta skala i nie ta nisza.

Martva - 15 Czerwca 2015, 17:38

No dobra, już wiem że bezgotówkowa wymiana ciuchów prawdopodobnie nie jest najlepszym miejscem do wystawiania biżuterii, byłam jednoosobowym kiermaszem rękodzieła (drugi zapowiadany wystawca się nie zjawił, mądry człowiek), sprzedałam jedne kilkuletnie składaki za dychę. Nie spodziewałam się że będzie świetnie, ale jednak nie aż tak źle ;)

Przed chwilą napędziłam sobie stracha, bo wstępnie podliczyłam ile z dotacji wydałam, ile wydam a ile miałam wydać i po tym wstępnym liczeniu mi wyszło że gdzieś zgubiłam +600zł (w sensie że powinnam wydać jeszcze tyle i nijak nie mogłam dojść na co właściwie). Po odpaleniu nowego pliku z nową tabelką i wklejaniem sum po jednej, wartość nadmiarowa zmieniła się na okolice 150zł, czyli dość zaplanowany kawałek przesunięcia z jednego działu do drugiego, uff. Mam wrażenie ze wszystkie flaki w jamie brzusznej splotły mi się w warkoczyki. Aż żałuję że nie palę, to by chyba był dobry moment ;P:

Godzilla - 15 Czerwca 2015, 20:27

Byłam na Ciuchowsku w Warszawie ze trzy razy chyba, i było bardzo różnie. Pierwszym razem, w knajpie przy Smolnej, bardzo fajnie poszło. No nie to, żeby od razu wielka kasa, ale ruch był i w ogóle, i byłam do przodu. Drugim razem już trochę skromniej, ale i miejsce bardziej na uboczu. A trzecim razem w ogóle bezruch i zastój, gdyby znajomi nie wpadli, nawet za placowe by się nie zwróciło. W każdym razie przeszła mi ochota na czwarty raz.
Martva - 15 Czerwca 2015, 21:21

No gadałam wcześniej z corpse i jej siostrą, mówiły że bywa różnie. Póki co nie bardzo mam ochotę na kolejny raz. Znaczy impreza z fajną ideą, ale nie wiem czy jest sens to łączyć że sprzedażą rękodzieła - te wszystkie dziewczęta przyszły jednak grzebać w ciuchach - przy moim stoliku się przewinęło może pięć osób.
Godzilla - 15 Czerwca 2015, 21:26

Smolna jest przy skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich i Nowego Światu, więc tam jest więcej ludzi i niekoniecznie takich, którzy chcą mieć ciuch za darmo. Niektórzy chcą mieć coś ekstra. Wtedy jest sens. W tych innych miejscach rzeczywiście był bieda-targ, a ostatnie w ogóle było na uboczu. Super atmosfera na wakacje, ale nie na taką imprezę.
Martva - 16 Czerwca 2015, 17:29

Nie wie czy to zależy od miejsca, czy od reklamy, czy od czego. Kolejne ma być równie daleko od centrum jak to i troszeczkę czarno to widzę :P

Dziś zrobiłam ostatnie zamówienie na materiały, zamówiłam wizytówki, pojechałam w dwa miejsca, kupiłam kolejny dziwny gadżet foto i odwiedziłam sklep z wyposażeniem sklepów (kosmos ogólnie). Udało mi się upolować dwie rączki, niestety jedna jest z czarnego aksamitu (kurz i kocia sierść już skaczą z radości), oraz straszny ekspozytor szyjouszny, który nieodmiennie kojarzy mi się z kobietą pozbawioną górnego fragmentu czaszki.

I wygląda na to że teraz wyżebram fakturę od znajomego który mi będzie robił nadruk na pudełkach, kupię jeszcze jeden organizator dla majsterkowiczów albo futerał na aparat, a pozostałość przepuszczę w ulubionej pasmanterii i to będzie koniec, mogę się rozliczać.

Martva - 18 Czerwca 2015, 11:47

Zainstalowałam drukarkę i (na razie) nie wybuchła! Brawo ja :bravo :mrgreen:
Martva - 18 Czerwca 2015, 21:24

Odebrałam wizytówki, obgadałam kwestię nadruku na pudełkach, przyszedł roll-up i dwie ostatnie paczki materiałów. Do pracowni nie da się wejść, bo jest zawalona pudłami. Do tego od paru dni mamy remont łazienki. Chaos, chaos, chaos :omg:

Odpakowuję sobie zamówienie - według planów ostatnie na dłuuugo. Ogólnie śliczności, kilka rozczarowań, jedno 'kurde, że musieli mi sprzątnąć sprzed nosa ostatnią hurtową paczkę a wzięłam tylko jedną detaliczną, durna ja'.

Czeskie szklane guziki z ważkami i pawiami :omg: :omg: :omg:

Martva - 29 Czerwca 2015, 13:04

No dobra, byłam dziś rozliczyć dotację. Mało się nie spóźniłam, ale fuksem się udało, bałam się że jestem okropnie nieogarnięta, ale pani mnie pochwaliła za przejrzyste ułożenie faktur (i podpisanie ich samoprzylepnymi karteczkami), poza tym w trakcie zadzwonił facet który był naprawdę nieogarnięty i uznałam że jednak nie jest tak źle.

Uff, czyli podstawowy nerw z głowy, mogę się teraz spokojnie zająć naprawą klipsów, produkcją broszki z wiewiórem i stresowaniem się nagłym wyjazdem do UK.

Martva - 2 Lipca 2015, 11:42


Przypomniałam sobie że mam logo. Zapewne jest trochę zbyt barokowe i przeładowane, ale chciałam żeby fajnie wyglądało na pudełkach ;) W pierwszej wersji był pająk z pajęczyną zamiast ważki, ale z bólem serca poprosiłam o wymianę na stawonoga z lepszym PR-em, bo mi niektóre klientki mdlały wcześniej na kolczyki z pająkami ;)

I sprzedałam pierwszy komplet, z tęczą :mrgreen:

ihan - 2 Lipca 2015, 20:45

Wow, szalejesz dziewczyno. Podoba mi się, strasznie cię ta dotacja doładowała energią. Logo świetne, tylko z racji słabości do baldachów jakiś kwitnący koper bym tam wcisnęła. Acz, rozumiem, że koprów nie robisz, w przeciwieństwie do sów i ważek.
Martva - 2 Lipca 2015, 21:50

Mnie się dla równowagi wydaje, że popadam w marazm i czarną rozpacz :P A w logo się dzieje i tak chyba za dużo, powiedziałam że chcę żeby się kojarzyło biżuteryjnie, przyrodniczo-roślinnie, ewentualnie ażurowo-pajęczynkowo i że jak patrzę na moje ostatnie prace, to widzę głównie sowy i ważki. Projektantce się udało wcisnąć prawie wszystko o czym mówiłam i bardzo kocham efekt. Zwłaszcza sówkę :omg: Baldachy lubię, ale obawiam się że nie da się ich przekształcić na moje techniki ;)
May - 3 Lipca 2015, 23:57

Logo bardzo mi sie :)
A naglym wyjazdem do UK sie nie stresuj, fajnie bedzie :) W niedziele katolicka pielgrzymka do Glastonbury :twisted:

konopia - 4 Lipca 2015, 08:15

stresować się wyjazdem do UK, no co ty?
z oficjalnych badań wynika, że 78 % polaków żyje w stresie, a pozostali wyjechali do UK :mrgreen:

Martva - 12 Lipca 2015, 11:24

Odkryłam, że po 24h bez snu człowiek jest zbyt zmęczony, żeby się stresować. Oraz bać latania na przykład. Dziewczę obok się trzęsło przez pół lotu, a ja odkąd wznieśliśmy się trochę, uznałam że jeśli teraz coś się stanie to i tak nie mamy szans na przeżycie i można mieć wybeepane, więc na spokojnie zajęłam się lekturą. Dociągnęłam do 41h niespania (wyłączyłam kompa, włączyłam czytnik, zasnęłam zanim się otworzył, a kiedy otworzyłam oczy następnym razem, już zdążył przejść w tryb uśpienia).

Ogólnie nie jest tak źle jak się spodziewałam, ale Bogini, wyjadę stąd w formie kulisto-pofałdowanej ;) Z drugiej strony da się znaleźć kawałek podłogi, a ja mam na lapku mnóstwo fitnessu, będę mogła wrócić do treningów (nie ćwiczyłam od hoho, bo niedoczas a potem remont i nie miałam miejsca).

ihan - 12 Lipca 2015, 21:51

Napawaj się ogrodami angielskimi. To potrafi wynagrodzić wiele.
Martva - 12 Lipca 2015, 22:34

W piątek byłyśmy w ogrodach biskupa i tam była taaaaka bylinowa rabata z dzielżanami i mikołajkami, umarłam :omg: I w ogóle zimują im w gruncie różne fajne rzeczy. I mają prawie całkiem niebieskie kwiatki. I świetną zieleń w miastach, takie pstrokate ale harmonijne kwietniki.
ihan - 12 Lipca 2015, 22:43

No, rabaty bylinowe zachwycały mnie w Londynie, zachwycały mnie w Wiedniu, zachwycały w Paryżu. Przy pstrokatych, ale w tonacjach, ostatnio w Paryżu napawałam się niebiesko--fioletowo-zółto-pomaranczowymi, czerwonymi i nie wiem już jakimi. I wprowadzone na rabaty bazylia czerwona, buraki liściowe, kapusty ozdobne. U nas trochę wiosny robią rabaty różane, ale poza tym jak zobaczyłam ostatnio rondo wysypane kamyczkami z cholernie symetrycznymi nasadzeniami to cofnęło mnie. Można użyć mądrze kamyczków, ale ta nowa moda to jakiś koszmar. I jeszcze różnokolorowa kora. Ratunku!
elam - 18 Lipca 2015, 06:53

A ja zmienię nieco temat, wrócę do staników :)

Martva, byłaś dla mnie zawsze źródłem wiedzy i największym autorytetem, jeśli chodzi o biustonosze [rozmiary, dopasowanie..] :)
No i niby się polepszyło u mnie w tej dziedzinie, ale...

ale, kochana, co z tego, skoro ktoś ma cycki krzywe i różnej wielkości ? [tu nie wiem, czy wstawić emotkę uśmiechniętą, czy smutną]
Ogólnie, co radzisz; kupować miseczki większe [jeden cycuś jest wtedy w sam raz, drugi za mały], czy mniejsze? [jeden w sam raz, a drugi wyłazi]
Czy może jakiś krój specjalny ? [kiedyś udało mi się kupić świetną "bardotkę", oba melony siedziały w niej, jak należy, ale to było raz, dawno temu, już się zużyła]

Martva - 18 Lipca 2015, 21:19

Większość ludzi ma cycki różnej wielkości :) Mierzyć, mierzyć, mierzyć. Nie wiem dokładnie od czego to zależy, ale w niektórych stanikach asymetria jest bardziej widoczna (raz się serio zastanawiałam czy mi nie wszyli w stanik dwóch różnych misek), a w niektórych mniej. I kanonicznie jest dobierać rozmiar do większej piersi, a potem ewentualnie korygować różnicę wkładką (acz przy braku kieszonek na wkładki nie bardzo mam pomysł jak one się mają grzecznie trzymać, a w mało którym staniku mam kieszonki - Azzurro z Gorsenii było chlubnym wyjątkiem ostatnio, chociaż wkładek nie dołączali a nawet nie wiem gdzie by się dało takie kupić żeby się mieściły :P )

W ogóle jutro wracam do Polski i jestem ciut rozczarowana w kwestii stanikowej. Trzy Debenhamsy, naręcza przymierzonych staników (w pięciu rozmiarach jak nie lepiej) i dwupak T-shirt bra kupiony troszeczkę na siłę, żeby nie wyjść z pustymi rękami. Znaczy się ogólnie to znalazłam Plandża Idealnego, myślałam że przy moim nieplandżowym biuście to się nie zdarzy już nigdy, niestety moja siostra znalazła go pierwsza, i to była ostatnia sztuka z rozmiaru. Niemniej, wiem czego szukać na przyszłość, mam nadzieję że nie ma specjalnych różnic kolorystyczno-wielkościowych w tym modelu, bo efekt WOW jak malowany.

Martva - 20 Lipca 2015, 09:25

No dobra, szczęśliwie wróconam do kraju. Przegapiłam fajną imprezę w skansenie w Wygiełzowie, sniff sniff, dość czarno widzę mój następny ZUS.

W Anglii było całkiem fajnie, pomijając takie drobiazgi jak zimno, deszcz, wąskie kręte drogi po których jeździ się szybko niewłaściwą stroną oraz wajchy w kranach którymi się człowiek oblewa. Oraz głupia segregacja śmieci.

Mimo beznadziejnej pogody ludzie są jednak uśmiechnięci, można się ubrać jak się komu podoba* i nikt się dziwnie nie patrzy (tylko ja patrzyłam, ale skrycie i ze szczerym zachwytem). I jest zaskakująco fajne żarcie, relatywne tańsze niż w Polsce, jeśli się zarabia w funtach. BTW w jednym miasteczku na jednej ulicy były trzy polskie sklepy, chyba bym nigdy nie weszła do polskiego sklepu mogąc kupić hummus (w dziesięciu odmianach) za funta :P I duży wybór tzw mleka roślinnego, śmiesznie taniego - piłam migdałowe, kokosowe, migdałowo-kokosowe i najlepsze - z orzechów laskowych, obłędnie przepyszne, da się kupić za funta, wczoraj znalazłam w Makro - 14,99zł. I słone masło. Lubię słone masło.

O roślinności wspominałam - tutaj nawet duże drzewa są jakieś takie większe. I miejska zieleń jest super. Już nie mówię o różnych gatunkach które w Polsce trzeba zimować w szklarniach ;)

Zwiedziłam też dwie anglikańskie świątynie. W kościele jest kawiarnia (z napisem że są fair trade) i po mszy można się napić kawy i integrować społecznie, a w drugiej nawie - kącik dla dzieci. Te dwie rzeczy zrobiły na mnie największe wrażenie, ku pewnemu zawodowi mojej siostry - chociaż było to wrażenie na zupełnie innym poziomie niż zachwyt architekturą i takie tam. W katedrze (ogólnie bardzo łał, mnóstwo kamienia, kolumn, sklepień i w ogóle) rezydują dwa koty, jeden jest godny, a drugi gruby, potrafi zakomunikować kościelnemu w czasie mszy że jest głodny, mają własne wyściełane krzesło w jednej z kaplic. Dowiedziałam się też, że jak proboszcz odchodzi na emeryturę, to nowy nie jest mianowany przez biskupa, tylko przyjeżdżają kandydaci i społeczność sobie wybiera takiego z którym się najlepiej dogaduje. Łał. Zaczynam trochę rozumieć, czemu moja antyklerykalna siostra zaczęła biegać do kościoła i śpiewać w chórze.

*moimi faworytami był pan po 60-tce sprzedający alternatywne ciuchy na targu - czarne spodnie z mnóstwem wiązań, biała koszula z bufiastymi rękawami, kaszkiet w kratę, torba w pieski, glany, siwy kucyk, oraz dziewczyna robiąca zakupy w Tesco - koturny, długa zwiewna kreacja w ciepłym odcieniu różu, pas z dzwoneczkami na biodrach, spiętrzone buraczkowe i różowe dredy :omg:

konopia - 20 Lipca 2015, 10:13

Cytat
Oraz głupia segregacja śmieci.

rozwiń zagadnienie, chętnie poczytam.

Martva - 20 Lipca 2015, 10:25

Znaczy jest słabiej rozwinięta niż u mnie, albo takie mam odczucie. W tym roku Kraków ku mojemu zdumieniu wprowadził wreszcie worki na odpady zielone - w założeniu liście i skoszoną trawę, jak sądzę, ale można tam również wrzucać odpadki warzywne. U mojej siostry jest kubełek na organiczne odpady kuchenne, ale jak tam wrzucisz garść liści zmiecionych z tarasu, to nie wezmą. U nas do worka z segregami wrzuca się papier, plastikowe opakowania po przetworach mlecznych, kartony po sokach, puszki i ogólnie tych rzeczy jest całkiem sporo, w UK mam wrażenie że połowa rzeczy które w krk byłyby segregowalne musi lądować w zwykłych śmieciach.

ED. Ale podejrzewam że co hrabstwo (czy jakaś inna jednostka terytorialna) to może być inaczej.

konopia - 20 Lipca 2015, 10:40

Twoje podejrzenia odnośnie zagospodarowania odpadów są słuszne, wszystko zależy od tego gdzie mieszkasz.

ja mam:

brązowy duży kubeł na odpady ogrodowe (kosztuje 30 funtów/rok)

trzy pojemniki:
- zielony - szkło
- niebieski - papier, tektura
- pomarańczowy - puszki + plastik z grup 1 - 3 (oznaczenia cyfrowe w znaczku recycling) (np. 5 czyli tego plastiku co do mikroweli można wkładać, już tam nie powinienem wrzucać)

i duży zielony kubeł na całą resztę

kolega mieszkając 20 minut dalej ma jeszcze specjalny kubełek na jedzenie itp... ale bez kości.

May - 20 Lipca 2015, 21:28

U mnie jest brazowe wiaderko na resztki jedzenia ( kosci tez, i o dziwo papierowe reczniki), oraz dwa pojemniki - szklo, papier i folia aluminiowa w jednym, plastikowe butelki, tektura i puszki w drugim. Natomiast nie zabieraja zadnego innego plastiku tlumaczac to brakiem odpowiednich technologii do przetwarzania :!:
Na reszte smieci jest duzy zielony kubel.
Opcjonalny jest kubel na odpadki ogrodowe (chyba ciut wiecej kosztuje niz u konopia,)

Martva - 21 Lipca 2015, 17:37

No, nieintuicyjnie jest w każdym razie.

Plotę pawie ostatnio, zielone sprzed wyjazdu:


i żar-ptaki prosto spod igły:

(są bardzo wow, nie wiem czy nie aż za bardzo. Mnie by 'zgasiły' natychmiast, ale może znajdą jakąś ognistą brunetkę)

konopia - 22 Lipca 2015, 09:26

Cytat
brakiem odpowiednich technologii do przetwarzania


tak jest, jak sprzęt do recyclingu kupiło się za kupę forsy w w poprzedniej dekadzie, dalej działa, jeszcze się nie zamortyzował, więc trzeba używać, a ten sprzęt potrafi poradzić sobie tylko z określonymi grupami plastików (przestarzała technologia).
teściowej nie mogę tego wytłumaczyć, ona uparcie pcha mi do tego pojemnika każdy rodzaj plastiku, bo w Polsce tak ma, nie dociera do niej że w jej mieście uruchomili to w zeszłym roku i mają najnowocześniejsze technologie z możliwych.

A złota zasada recyclingu jest taka, nie masz pewności czy coś się nadaje, nie wrzucaj, nie mieszaj, nie zaśmiecaj wsadu, tak mówił prof. na odpadach na polibudzie.

Martva, zawsze jest tak, że każdy council na swojej stronie internetowej ma odpowiednie informacje co i jak, albo możesz przejść się do urzędu to dadzą ci ulotkę, i poinformują jak (kiedy) masz wystawić kosze, a w czasie świat przyślą do domu kartkę z pozdrowieniem sezonowym i poinformują jak to działa w święta i kiedy wystawić choinki na ulicę (żywe, tzn na wpół żywe), gdzie możesz oddać kartki świąteczne itp...



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group