Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Martva - 27 Lutego 2015, 21:22
Ja sobie tak myślę, że przepisy nie nadążają za rzeczywistością, kiedyś 'wyrabianie biżuterii' to było złotnictwo li i jedynie, a sztucznej to jakieś plastiki na gumce albo kryształy Jablonexu. Stosowanie metali szlachetnych jest mocno obwarowane przepisami, i nie wiem czy komuś wpadło do głowy że można przecież na srebrnych biglach powiesić filcowe kulki, i co wtedy, sztuczna czy prawdziwa?
Acz owszem, jest to absurd że stosuje się przepisy wymyślone dla technik stosujących mnóstwo srebra również do technik wykorzystujących 0,4g srebra i to wyłącznie jako zawieszki. Szkoda że chyba nie ma miejsca, w którym można by takie absurdy zgłaszać.
No nic. Nie wiedzieć czemu jakoś mi się humor poprawił, chociaż szanse na dostanie tej dotacji nadal są takie se Uszyję kawałek sówki, a potem porcja świeżutkiej waleriany i spać. Strasznie jestem zmęczona dzisiejszym dniem, był zimny i stresujący (rozmowy z obcymi ludźmi i w ogóle, chociaż efekt był pozytywny).
Matrim - 28 Lutego 2015, 21:18
Martva napisał/a | biżuteria sztuczna brzmi trochę smutno, ale urody jej przez nazwę nie ubędzie. |
Ale przecież to określenie jest tylko do relacji z urzędami. W relacji z klientem możesz sobie wymyślić nazwę jaką chcesz (chyba) i jej używać, byle tylko nie wprowadzała w błąd. Inna sprawa, że nie musisz w ogóle akcentować z czego to to jest (jak słusznie zauważyła ta tajemnicza "powiedziała", bo szukałem, ale nie znalazłem ).
Godzilla - 28 Lutego 2015, 22:10
Ja byłam takim przedsiębiorcą i już nie jestem. Dwa lata szybko przeleciały, nie zawsze wyrabiałam się na ten niski ZUS, a już pełny to jakiś absurd. Takiego wyzysku to za najczarniejszej pańszczyzny nie było, żeby zabierali wszystko i kazali dokładać. Aż tak bogata nie jestem, żeby na to łożyć
Martva - 1 Marca 2015, 10:58
Matrim napisał/a | W relacji z klientem możesz sobie wymyślić nazwę jaką chcesz (chyba) i jej używać, byle tylko nie wprowadzała w błąd |
No tak, w relacji z klientem używa się ślicznego 'biżuteria artystyczna'
Matrim napisał/a | Inna sprawa, że nie musisz w ogóle akcentować z czego to to jest |
Czasem trzeba, jak się wystawia po galeriach internetowych, to dokładny opis jest ważny, żeby potencjalni klienci nie musieli do Ciebie pisać pw i zadawać pytań.
Matrim napisał/a | jak słusznie zauważyła ta tajemnicza powiedziała, bo szukałem, ale nie znalazłem |
Ha. Skutki pisania w trzech miejscach równocześnie Dziewczyna, zajmująca się haftem koralikowym i sutaszem, która się do mnie odezwała na pytanie o pkd na jednej z grup fejsbukowych i, jak sama stwierdziła 'nie namawia, ale pokazuje inną stronę mocy'. A robi naprawdę rzeczy wow.
Godzilla napisał/a | Ja byłam takim przedsiębiorcą i już nie jestem. Dwa lata szybko przeleciały, nie zawsze wyrabiałam się na ten niski ZUS, a już pełny to jakiś absurd. |
Jeśli się uda z tą dotacją, to mam obowiązek utrzymania działalności rok. Zupełnie nie miałabym nic przeciwko utrzymania jej kolejny rok, jeśli by jakoś szło. Jeśli chodzi o dalsze losy, to już bardzo odległa przyszłość jak na moje standardy, ale bez dodatkowych źródeł finansowania nie widzę tego. Ale jest to szansa wylezienia z szarej strefy i zrobienia czegoś ze sobą, perspektywa przynajmniej roku bez bywania w tym smutnym miejscu, jakim jest urząd pracy, motywuje mnie dodatkowo.
EDIT: i mam buty. Podejrzewam że moja siostra i ojciec załamią się nerwowo, jak je zobaczą, bo one mocno nawiązują do lat 90-tych - spora platforma, gruby solidny obcas, ogólnie wyglądają ciężko i topornie, natomiast są cudownie stabilne i wygodne (nie (z)noszę subtelnych obcasów, szpilek, najbardziej kretyńskiego obuwniczego wynalazku jakim są zwężające się ku dołowi koturny, nadające butom stabilność zbliżoną do łyżew; znaczy na sobie ich nie znoszę, jak ktoś umie w czymś takim chodzić to co innego). Do tego w kwiatki. Mają estetycznie kontrowersyjną (jak dla mnie, J jest zachwycony) ozdobę w postaci pasków z klamerkami i zastanawiam się czy się jej nie pozbyć, ale ogólnie myślę że to będzie piękna przyjaźń.
LadyBlack - 1 Marca 2015, 12:41
Ale ja lubię Urząd Pracy
Podobne rozterki wzbudzam, jeśli chodzi o szkolenia czy dotacje, bo:
- jestem za stara, nie łapię się na "do 30",
- za młoda, nie łapię się na "50+",
- za dobrze wykształcona, więc kursy "zawodowe" mi się niby należą, ale i tak mnie nie wyślą,
- ofert z mojej dziedziny nie mają zupełnie, proponują mi jakieś zabawne rzeczy kompletnie nie z mojej branży, ja bym się nawet przekwalifikowała, ale pracodawcy są zdumieni, że mnie UP pokierował do nich
Przestałam się stresować, chodzę tam na luzie.
Ps. W międzyczasie się doszkalam, bo UP mi nie pomoże. Taki to miły wynalazek
Powodzenia z wnioskiem o dotację! Niech się stanie!
Luc du Lac - 1 Marca 2015, 18:53
UP jest po to aby dać pracę ludziom w nim zatrudnionym, wszystko co ponad to, to już jest extra bonus.
Matrim - 1 Marca 2015, 20:00
Martva napisał/a | No tak, w relacji z klientem używa się ślicznego 'biżuteria artystyczna' |
No widzisz A jakie to "artystyczna" jest pojemne...
Martva napisał/a | Czasem trzeba, jak się wystawia po galeriach internetowych, to dokładny opis jest ważny, żeby potencjalni klienci nie musieli do Ciebie pisać pw i zadawać pytań. |
Stal chirurgiczna to chyba stala szlachetna, więc dla mnie kluczowe jest słowo "szlachetna" - samo ono winduje produkt na wyższy poziom Ale z tymi pytaniami, to fakt. Jak Marta (znaczy moja Marta) miała ostatnio ustawiony "stragan" w galerii, to kilka razy dziennie trzeba było na takie odpowiadać. I z tego wyszło, że taki wielki baner informacyjny, to jeden z ważniejszych zakupów w najbliższym czasie.
Martva napisał/a | nie namawia, ale pokazuje inną stronę mocy' |
To ja jestem zwolennikiem tej teorii. Zresztą z Marty doświadczeń wychodzi to samo. Ona ma swoją grupę docelową, która kupi, bo się spodoba i tyle, nieważne z czego zrobione. A grupa inna, większa znacznie, "oglądacze", nie kupią, nawet jeśliby to było ze złota szczerego
Martva - 2 Marca 2015, 14:10
LadyBlack napisał/a | Przestałam się stresować, chodzę tam na luzie. |
Ja się stresuję mniej niż się stresowałam kiedyś. Teraz stresuje mnie tylko pobyt w dużym budynku z mnóstwem ludzi i to że przynajmniej z jednym będę musiała rozmawiać. Wcześniej stresowałam się całą masą dodatkowych pierdółek.
Luc du Lac napisał/a | UP jest po to aby dać pracę ludziom w nim zatrudnionym |
Zdarzyła mi się raz pani, która na mnie nakrzyczała (nie podnosząc głosu, ale tak dość agresywnie) że nie mam pracy. Kurde, jakbym miała, to bym nie musiała z nią rozmawiać
Matrim napisał/a | Stal chirurgiczna to chyba stala szlachetna, więc dla mnie kluczowe jest słowo szlachetna - samo ono winduje produkt na wyższy poziom |
No tak, i antyalergiczna, to też może być dobre.
Matrim napisał/a | Ale z tymi pytaniami, to fakt. Jak Marta (znaczy moja Marta) miała ostatnio ustawiony stragan w galerii, to kilka razy dziennie trzeba było na takie odpowiadać. I z tego wyszło, że taki wielki baner informacyjny, to jeden z ważniejszych zakupów w najbliższym czasie. |
Obawiam się że to mogłoby nie pomóc - klient internetowy czyta, czasem ze zrozumieniem nawet, klient w realu niekoniecznie
BTW czy Marta ma kasę fiskalną? Sprowokowałam dyskusję na jednym forum i teraz jest spór czy jak się sprzedaje na targach/jarmarkach to trzeba mieć kasę, czy wystarczy działalność i inne metody rejestrowania sprzedaży (przed progiem 20k rocznie). Wychodzi że to zależy od księgowej
Matrim napisał/a | Ona ma swoją grupę docelową, która kupi, bo się spodoba i tyle, nieważne z czego zrobione. A grupa inna, większa znacznie, oglądacze, nie kupią, nawet jeśliby to było ze złota szczerego |
Kupić nie kupią, ale mogą ponarzekać że drogie
I tak najbardziej lubię grupę (nie rozdzielam na potencjalnych kupców i nigdywżyciuniekupców, to zbiór niezależny) która się zastanawia z czego to jest zrobione i jak oraz zawartą w niej podgrupę której się wydawało że kolie w typie krywulek się kupuje z metra w pasmanterii, jak wstążki, i tylko zapięcie przyczepia
Przedwczoraj śniły mi się podatki, a dzisiaj od rana czytam o rzeczach których nie rozumiem i zaraz imploduje mi mózg. Pójdę na spacer chyba.
Matrim - 3 Marca 2015, 00:14
Martva napisał/a | No tak, i antyalergiczna, to też może być dobre. |
"Eko"! I "Bio"!
Martva napisał/a | BTW czy Marta ma kasę fiskalną? Sprowokowałam dyskusję na jednym forum i teraz jest spór czy jak się sprzedaje na targach/jarmarkach to trzeba mieć kasę, czy wystarczy działalność i inne metody rejestrowania sprzedaży (przed progiem 20k rocznie). Wychodzi że to zależy od księgowej |
O właśnie. Ta "nasza" powiedziała, że nie trzeba mieć kasy, ze względu na te 20 tys. właśnie, a wystarczy notowanie sprzedaży w rejestrze. I tego się trzymamy. Oczywiście, jeśli nastąpi niesamowity sukces, sława i pieniądze, to trzeba będzie (ewentualnie przenieść działalność na Kajmany, czy tam gdzieś). Ale póki co, jest bez kasy i jakoś działa.
Martva - 3 Marca 2015, 09:38
Googlałam za tym wczoraj, nawet trafiłam na artykuł z końca roku o sprzedaży rękodzieła na różnych bożonarodzeniowych jarmarkach i że kontrole nakładają kary na ludzi 'bez kasy fiskalnej bądź (zarejestrowanej) działalności gospodarczej' czy jakoś tak. Czyli póki co 1,5 osoby doradza mi kasę (w tym znajoma, która dostała dotację w zeszłym roku i nie jest w stanie uwierzyć że na sztuczną biżu nie trzeba jeśli taksówkarze muszą mieć).
Naczytałam się wczoraj tyle o tych sprawach dla dorosłych, że o rany. I na przykład zupełnie wcześniej nie wiedziałam, że nie tylko osoby fizyczne mają kwotę wolną od podatku. Za to J. myli ryczałt z księgą przychodów i rozchodów
EDIT: zdziwienie dnia (wczorajszego): znalazło się kilka osób twierdzących że to jest piękne i seksowne. Chyba mam jakieś zaburzone normy
Goria - 4 Marca 2015, 09:53
Martva napisał/a |
Kupić nie kupią, ale mogą ponarzekać że drogie
I tak najbardziej lubię grupę (nie rozdzielam na potencjalnych kupców i nigdywżyciuniekupców, to zbiór niezależny) która się zastanawia z czego to jest zrobione i jak oraz zawartą w niej podgrupę której się wydawało że kolie w typie krywulek się kupuje z metra w pasmanterii, jak wstążki, i tylko zapięcie przyczepia
|
Martva, bo sami rękodzielnicy są sobie winni trochę. W Chinach naoglądałam się na każdym bazarku rękodzieła sprzedawanego u nas jako unikaty - od plecionek, kolczyków, szkła weneckiego, naszyjników po haftowane, aksamitne pasy i torebki. Do wyboru do koloru. Te aksamitne haftowane pasy widziałam potem na jarmarku polskiej sztuki ludowej. Czy były orginalne czy chińskie- licho wie, bo jak nie jesteś specjalistą od haftów z danego regionu, to się nie poznasz.
Z "odtórczego" podwórka - na wczesnym jarmarku jeden ze złotników sprzedawał "ręcznie plecione kolie i bransoletki" - podchodzę i patrzę, a tam szwy po odlewach, nawet mu się ich nie chciało wygładzić, a do tego całość dziwnie lekka jak na srebro - przypuszczam, że były dmuchane. Były jeszcze łańcuchy z metra, sprzedawane jako ręczna robota kowala. Inne z USA - Indianie w jednym z rezerwatów zaczęli podrabiać turkusy odchodami specjalnie skarmianych indyków. Potem poddawali jeszcze takie gówienko obróbce termicznej czy chemicznej (już dokładnie nie pamiętam) i robili z tego "unikatową indiańską" biżuterię z turkusu. Faktycznie, jak się zastanowić to była unikatowa - rzadko sprzedaje się *beep* jako bransoletki.
Z Mamą kupiłyśmiy kiedyś "rękodzielniczą, orginalną i unikatową" złota biżuterię w renomowanym sklepie - Mama dostała takiej alergii, że ho! - podróbka to była nie złoto.
mam średniowieczną "srebrną" obrączkę - bramki na lotnisku dostały przy niej *beep*. Przy srebrze z normalnego sklepu nie dostają. Pewnie ta obrączka jest w jakiejś cześć srebrna, ale pewnie ma też masę innych nieszlachetnych metali.
Ty robisz swoją biżuterię super fachowo i ręcznie i jak najwyższej jakości (jest przepiękna!!!!), ale są rękodzielnicy, którzy chcą zarobić jak najniższym kosztem i sprzedają badziew. A potem ludzie, co się raz sparzyli mają wątpliwości do wszystkiego. Inna sprawa, że ludzie oczekując niskich cen (sieciówkowych) także wypływają na obniżenie jakości. I tak w kółko.
Fidel-F2 - 4 Marca 2015, 10:10
Swego czasu panowała w USA moda na biżuterię z zatopiony w plastiku odchodów łosia. Kosztowało ciężki pieniądz.
Matrim - 4 Marca 2015, 10:51
Czaga napisał/a | ale są rękodzielnicy, którzy chcą zarobić jak najniższym kosztem i sprzedają badziew. |
Ale to nie są rękodzielnicy, to są handlarze.
Martva - 4 Marca 2015, 11:10
Matrim napisał/a | Ale to nie są rękodzielnicy, to są handlarze. |
+1
Poza tym myślę, że niektórym ludziom nie przychodzi do głowy, że można coś zrobić ręcznie od podstaw, jak taki duży naszyjnik z takich małych koralików. Usłyszałam kiedyś historię od koleżanki - sutaszystki. Znajoma z pracy zapytała, gdzie X kupuje elementy, bo jej córka też by mogła takie robić, tylko taniej (!). X trochę urażona, ale podała adres sklepu z kamieniami i akcesoriami, znajoma następnego dnia przyszła wkurzona, bo chodziło jej o całe te elementy, które się wiesza na biglu. W sensie, o kamień obszyty sutaszem i koralikami, bo myślała że to się kupuje gotowe, tylko X jest chciwa i sobie narzuca Bogini wie jaką marżę.
Fakt, można kupić gotowe kulki z filcu, kształtki wycinane z drewna, malowane koła z masy perłowej, ale pewnych rzeczy (jeszcze) nie przeskoczono.
Fidel-F2 napisał/a | Swego czasu panowała w USA moda na biżuterię z zatopiony w plastiku odchodów łosia. |
Ha, myślałam żeby się rozwinąć w stronę zatapiania różnych rzeczy w żywicy, ale planowałam raczej suszone kwiatki. Hmmm
Godzilla - 4 Marca 2015, 11:32
Rękodzielnicy stykają się z takim podejściem co chwila. Bo ludziom się wydaje, że wszystko dostaną w sklepie za pinć złotych. I teksty "bo ja też tak umiem, i za darmo", albo "to moja córeczka też tak potrafi", są na porządku dziennym. Otóż nie umie pani, albo schrzani pani robotę, i faktycznie to co wyjdzie będzie wyglądać jak pięć złotych. A córeczka też nie potrafi, choćby pani z batem nad nią stała. A schematu nie dam, bo mi z drzewa nie spadł, a poza tym robię raz tak, raz siak, i ja sobie bez schematu poradzę, a paniusia nie. Jak pani odsiedzi swoje na czterech literach i zrobi przyzwoity wyrób od A do Z, wtedy będzie pani sama wyceniać swoją pracę - ile kosztowały materiały, i ile należy się pani za roboczogodziny. Naprawdę pół najniższej krajowej?
Goria - 4 Marca 2015, 13:44
Martva napisał/a | Matrim napisał/a | Ale to nie są rękodzielnicy, to są handlarze. |
+1
Poza tym myślę, że niektórym ludziom nie przychodzi do głowy, że można coś zrobić ręcznie od podstaw, jak taki duży naszyjnik z takich małych koralików. Usłyszałam kiedyś historię od koleżanki - sutaszystki. Znajoma z pracy zapytała, gdzie X kupuje elementy, bo jej córka też by mogła takie robić, tylko taniej (!). X trochę urażona, ale podała adres sklepu z kamieniami i akcesoriami, znajoma następnego dnia przyszła wkurzona, bo chodziło jej o całe te elementy, które się wiesza na biglu. W sensie, o kamień obszyty sutaszem i koralikami, bo myślała że to się kupuje gotowe, tylko X jest chciwa i sobie narzuca Bogini wie jaką marżę.
Fakt, można kupić gotowe kulki z filcu, kształtki wycinane z drewna, malowane koła z masy perłowej, ale pewnych rzeczy (jeszcze) nie przeskoczono.
Fidel-F2 napisał/a | Swego czasu panowała w USA moda na biżuterię z zatopiony w plastiku odchodów łosia. |
Ha, myślałam żeby się rozwinąć w stronę zatapiania różnych rzeczy w żywicy, ale planowałam raczej suszone kwiatki. Hmmm |
O właśnie! Dlatego zanim coś kupię u rękodzielnika to trochę z nim gadam, żeby wiedzieć, czy chociaż się orientuje jak się to robi. Bo handlarz z reguły nie będzie wiedział. Więc jak ktoś się pyta, to nie oznacza od razu, że ma złe chęci! Zdarzało mi się, że ktoś zaklinający się, ze sam to robi, nie umiał zmienić zapięcia. Jak kupuję coś dla Mamy to musi być srebrne, a jak z drugiej strony słyszę, że nie, bo on/ona tylko niesrebrne umieją, to podziękuję i sobie pójdę/zrezygnuje z zamówienia (gdy on-line).
Po prostu znam temat także od strony osoby kupującej i chociaż spora grupa dumnie nazywa się artystami rękodzieła, to jak zauważył Matrim sporo tam "handlarzy", którzy psują opinię.
Inna sprawa, że skąd ludzie mają wiedzieć co teraz się kupuje gotowe, a co trzeba zrobić samemu? Np. kiedyś koronki robiło się ręcznie i były towarem z wyższej półki, a teraz można kupić pasy koronek w pasmanteriach na metry? Szaliki, czapki, swetry... kiedyś się dziergało na drutach, a teraz robią to maszyny i na przecenie można dorwać takie rzeczy bardzo tanio. Jeszcze uwzględniając ceny włóczek, to zdarzało mi się kupić gotowy sweter na przecenie przeceny albo w secondhandzie, tylko po to, aby go spruć i wydziergać z niego coś innego.
Martva - aaa tylko nie suszone kwiatki w żywicy! Tego jest tak dużo, ze przypomina masowa produkcję. Czy nie da się zatapiać czegoś innego? Uwzględniając to, co robisz teraz, to by było jak cofniecie się w rozwoju. Chyba, że jakoś to po swojemu upiększysz?
Godzilla - i niech próbują i zobaczą, że to nie takie proste!
Godzilla - 4 Marca 2015, 13:49
Ze srebrem wiąże się ten detal, że jeśli ktoś ma działalność, automatycznie wpada wtedy w VAT, a to jest straszny syf. Nie żebym nie umiała założyć srebrnego bigielka, bo nie różni się od zwykłego, ale srebra nigdy nie miałam właśnie z tej przyczyny.
Goria - 4 Marca 2015, 14:34
hihi, przypomniało mi się kiedyś odpowiedz na moje pytanie o zmianę "Czy ja jestem z urzędu i sprawdzam" Natomiast tylko raz zdarzyło mi się, że pani rękodzielniczka wymieniła mi zapięcie metalowe na takie węzełkowe od ręki. Powiedziałam jej w czym problem, a że nie miała srebrnych końcówek, zakręciła jakieś supełki i działają do tej pory. Tzn Mama nosi już 4rty rok i nadal się nie rozwaliło. Można zsuwać i rozsuwać.
Przeważnie odpowiedz jest "Nie" i koniec tematu. Nawet jeżeli to stoisko/sklep/galeria z różną biżuteria w tym srebrną. A potem od Martvej się dowiaduję, że przychodzą tacy i pytają, a potem nie kupują. To jak o mnie A co ja zrobię, że moja rodzicielka to żywy wykrywacz nieszlachetnych metali?
Martva - 4 Marca 2015, 15:15
Czaga, a na stal chirurgiczną też ma alergię?
Czaga napisał/a | Czy nie da się zatapiać czegoś innego? |
No Fidel mi podsunął pewien pomysł, a nie wiem skąd znaleźć łosia
Wydaje mi się że wszystko można, ale kwiatki miałyby szansę się sprzedawać i można by z tego robić kaboszony, a potem je oplatać koralikami.
Tak patrzę w ten wniosek, uzupełniam sobie i wychodzi że jestem strasznie niskobudżetowa. Można wnioskować o 21k, a mnie by w zupełności wystarczyło 15. Tylko, kurde, nie wiem czy tak można czy od razu dostanę minusa na starcie :/
Agi - 4 Marca 2015, 16:22
Martva napisał/a | No Fidel mi podsunął pewien pomysł, a nie wiem skąd znaleźć łosia |
Ostatnio jeden spacerował po Krakowie...
Martva - 4 Marca 2015, 16:25
Ale to kawał drogi, nie wiem czy dałabym radę go dopaść
W sąsiednim lasku bywają dziki, może dziki by uszły. I kocia sierść, kocia sierść w żywicy mogłaby zrobić furorę.
Matrim - 4 Marca 2015, 16:54
Martva napisał/a | Można wnioskować o 21k, a mnie by w zupełności wystarczyło 15. Tylko, kurde, nie wiem czy tak można czy od razu dostanę minusa na starcie :/ |
Komputer zawsze jest uzasadniony. Ewentualnie pomyśl przyszłościowo i dolicz sobie jakiś sprzęt do techniki, której w przyszłości spróbujesz.
Ewentualnie... yyy... nie, tego publicznie powiedzieć nie mogę
Goria - 4 Marca 2015, 17:21
Martva może hafciarka automatyczna mi to się coś takiego marzy, machałabym sobie wszystkie księżniczkowe stroje może kiedyś? tylko wtedy to będzie chyba czarownica raczej.
albo drukarka 3D to też mi się marzy ehhh.
merula - 4 Marca 2015, 19:18
koniecznie dobry sprzęt fotograficzny
Martva - 4 Marca 2015, 19:38
Komputer wiadomo, na techniki nie mam pomysłu, chyba że się jednak odważę na Tiffany'ego albo tę nieszczęsną żywicę ( o której poczytałam i wiem jeszcze mniej niż wiedziałam, epoksydowa ponoć rakotwórcza, akrylowa wściekle droga i trudna).
Aparat - chciałam kompakt, bo na moje potrzeby by wystarczył następca tego Canona co mam teraz, ale chyba jednak trzeba będzie wpisać lustrzankę i obiektyw makro.
Bosz, siedzę nad tym, guglam za masą dziwnych rzeczy, angażuję mnóstwo ludzi, a pewnie będzie kilkadziesiąt wniosków na jedną dotację i przepadnę w przedbiegach
gorat - 4 Marca 2015, 22:35
Martva napisał/a | EDIT: zdziwienie dnia (wczorajszego): znalazło się kilka osób twierdzących że to jest piękne i seksowne. Chyba mam jakieś zaburzone normy |
Cytat | Skład: 42% poliamid, 25% poliester, 21% bawełna, 6% poliuretan, 6% elastan. | No, seksowne.
Poważniej: też jestem zainteresowany, jak ci inni uzasadniają opinię.
Martva - 5 Marca 2015, 21:27
Nie wiem, dla mnie on jest brzydki. Znaczy, nijaki. Może i wygląda na wygodny, ale wygodny stanik może wyglądać fajniej. A z kolei na stanik sportowy, a takie użytkowanie sugeruje producent, jest jakiś taki za mało solidny. A że sexy to w ogóle
Z nieco innej beczki - kto mógłby udzielać 'pomocy prawnej, konsultacji i doradztwa związanych z założeniem działalności gospodarczej'? Księgowy czy chodzi o jakiś inny zawód wymagający ogarnięcia?
merula - 5 Marca 2015, 22:38
xan
Martva - 5 Marca 2015, 22:49
O zawód mi chodziło tylko ale chyba jednak znów przestawiam cyferki, więc problem z głowy.
Zwariuję przez ten wniosek i okolice. I jeszcze internet mi pełza, jak się konsultuję z ludźmi i mam milion linków do otwarcia
Martva - 6 Marca 2015, 10:09
Wczoraj już już prawie mi się wszystko zgadzało, musiałam jeszcze gdzieś wepchnąć 300zł. I nagle bach, zmiana koncepcji, inny sprzęt, wszystkie cyferki znów przestały się zgadzać, muszę liczyć od nowa.
Noc, mimo podwójnej dawki waleriany, półsenna - drzemka między północą a czwartą, szalone sny o namiotach bezcieniowych, koszmary z wymianą żarówek. Między czwartą a siódmą przytomność absolutna, rozmyślania o różnicach między modelami aparatów. Nieudane próby zaśnięcia, liczenie wdechów przechodzące w liczenie cyferek, dodawanie w jednej kolumnie, odejmowanie z drugiej. Niewygoda, kolano do łokcia, przeprost nogi, przedramię pod żebrami, cierpnięcie, cierpienie. O siódmej zasnęłam na dwie godziny, mocno, totalnie i bez snów.
Dawno nie miałam takich worów pod oczami.
|
|
|