To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Romuald Pawlak.

Fidel-F2 - 11 Grudnia 2008, 14:21

Pawlak wiecznie żywy
RD - 11 Grudnia 2008, 17:32

:bravo :bravo :bravo :bravo :bravo :bravo
xan4 - 11 Grudnia 2008, 18:43

:bravo gratki
Iwan - 11 Grudnia 2008, 20:33

:bravo gratulacje :bravo
Ziuta - 11 Grudnia 2008, 22:38

Coś jakby Korwin-Mike udający Sebastiana Uznańskiego, albo Sebastian a la Korwin. :wink:
Gratulacje!

Hubert - 12 Grudnia 2008, 16:27

Gratuluję! :)
Romek P. - 12 Grudnia 2008, 18:42

Wszystkim Wam dziękuję za doping i gratulacje. Bardzo się cieszę z tej nagrody, a chyba najbardziej z gratulacji Wandy Chotomskiej za treść i, szczególnie, ładny język. Bo w ustach legendy pisarstwa dla dzieci jest to niebywały komplement i motywacja do dalszego pisania :)

Dziękuję też wszystkim, którzy byli ze mną wtedy, gdy miałem pod górkę.

Anko - 12 Grudnia 2008, 19:12

Dołączam się do listy gratulujących.

:bravo Brawo i gratulacje.
Oby tak dalej. :)

mawete - 15 Lutego 2009, 23:47

Romek jesteś?
Romek P. - 16 Lutego 2009, 10:39

Jestem, jestem, ino kończyłem "Jarzębinowego Potwora", drugą książkę dla dzieci - i wyssała wszelkie siły. Ale dziś posłałem ją wydawcy :)
NURS - 16 Lutego 2009, 10:52

Romek P. napisał/a


Dziękuję też wszystkim, którzy byli ze mną wtedy, gdy miałem pod górkę.


Dzisiaj murem stoją za toba też ci, którym było z górki. :-)
Swoją drogą ciekawe jak czują się teraz recęzenci, którzy po tobie jechali.

Romek P. - 16 Lutego 2009, 13:57

Mają starannie ukrywanego kaca?
Są zbyt zamknięci, żeby zauważyć, że przynajmniej w części się mylili?

Do wyboru, do koloru :)

Ale zjawisko jest zabawne. Nagle zwycięstwo ma wielu ojców i matek też trochę :D a ja mam szczególną satysfakcję, kiedy ktoś wspomina o języku, bo za to dostawałem baty, a tu nagle taka Wanda Chotomska mi go gratuluje...

Ale że ogólnie lat już parę na tym świecie przeżyłem, a pamięć mam słoniową, to i tak wiem, jak podchodzić do tej nowej sytuacji.

No i właśnie podszedłem :) inna sprawa, że im większe jezioro, tym chyba więcej czystej wody idzie znaleźć, takie odnoszę wrażenie.

mawete - 16 Lutego 2009, 22:57

Ma się czytolnikom podobać - "wszystkowiedzących" z założenia olewam.
Romek P. - 17 Lutego 2009, 14:34

Tak, czytelnik jest najważniejszy. Ciekawe, co dzieci powiedzą na "Jarzębinowego Potwora", to naprawdę strrraszna i strraszliwa książka :)
ilcattivo13 - 4 Sierpnia 2009, 11:22

przeczytałem 2 tomy o pogodniku... Romku - ty chyba ludzi nie lubisz :wink: Ciągle tylko wypadanie z okna, albo apopleksja. A jak ani to ani to, to jakaś inna obstrukcja ;P:
Romek P. - 4 Sierpnia 2009, 13:14

Taka karma :)

Ale to chyba tej powieści o karłach na pewnym hiszpańskim dworze , którą właśnie kończę (nazywa się "Cabezano, król karłów") w ogóle nie powinieneś brać do ręki ;p bo tam to jest dopiero czad... :D

ilcattivo13 - 4 Sierpnia 2009, 20:45

i raczej nie wezmę, jak słyszę o książce, której akcja dzieje się "na dworze", to stają mi przed oczami złote młoteczki i kowadełka do tłuczenia wszy i sikanie w doniczki i ludzie co się nie myją "żeby feromon był silniejszy". Jakiś taki "mocno obrzydliwy" jestem...
merula - 5 Sierpnia 2009, 13:26

ja też zapoznałam sie z tym dziełem (promocja w Auchan)

a gdzie kontynuacja???

myślę, że magowi, oprócz zmniejszenia poziomu pecha ( nie mylić z PH) dobrze by zrobiło, jakby trochę dojrzał i zaczął być bardziej świadomym uczestnikiem gry.

kiedy Filippon zacznie latać?

Pako - 5 Sierpnia 2009, 13:40

A ile przeczytałaś? Tylko te dwie pierwsze?
Kontynuacja jest już dawno w sumie, nawet u mnie grzeje się na półeczce zautografiona, historia zamknięta (czy aby na pewno? :> ), ładna. Świata nie zmieni, w historii też może i się nie zapisze na równi z "Panem Tadeuszem" (i podejrzewam że nie takie były aspiracje autora co do tej ksiązki), ale wielce przyjemnie się całość czytało, bardzo fajna lektura :)

ilcattivo13 - 5 Sierpnia 2009, 18:12

Minąłem połowę trzeciego tomu :D
merula - 5 Sierpnia 2009, 21:14

no dobra, jaki jest tytuł tomu trzeciego >wstydzior mode on<

w moim hipermarkecie wyprzedawali tylko dwa tomy :oops:

Agi - 5 Sierpnia 2009, 21:17

merula, Smocze gniazdo. Moim zdaniem równie udany, jak dwa pierwsze.
merula - 5 Sierpnia 2009, 21:52

zatem poszukam
ilcattivo13 - 6 Sierpnia 2009, 19:08

skończyłem tom trzeci. Chyba jednak bardziej mi się podobały tomy pierwszy i drugi. Niewiele, ale jednak bardziej. Pewnie dlatego, że zakończenie mnie ździebko zawiodło. Ale i tak warto było przeczytać.
Romek P. - 7 Sierpnia 2009, 19:02

Bardzo się cieszę, że chociaż trochę się Wam podobały przygody Rosselina i Filippona, to mnie napawa otuchą, bo zastanawiałem się, czy jednak ten humor jest strawny... a tak, może wrócę do zarzuconej komedii space operowej? :)

Aha, ilcattivo13, te moje karły nie tyle paskudne będą, ile po prostu zamierzam pokazać je tak, jak je postrzegano, a o czym opowiadałem nieco na Avangardzie. Ale klimat Ludwika nie grozi :D raczej opowieści o tym, jak to... a zresztą, co mi tam, fragmencik surowy zupełnie tu wrzucę:

Podczas obiadu Amunito oznajmił, że ma w zanadrzu nową opowieść.
Było to zaskoczenie, bo zwykle potrzebował więcej czasu, niekiedy wręcz miesiącami trzeba go było namawiać, by znów coś opowiedział.
„Może opowie o wydarzeniach w czasie biesiady?” – starał się zgadąć Cabezano.
Wreszcie nadszedł wieczór.
Po drodze pomiędzy obiadem a wieczorną porą coś się jednak musiało zdarzyć, coś, co zwarzyło humor Amunito. Choć wszyscy wygodnie się rozsiedli, on nie zaczynał, mruczał coś do siebie pod nosem.
Chrząknął wreszcie i zaczął:
- Dziś będzie o tym, jak to karły odkuły się ludziom.
Powiódł spojrzeniem po słuchaczach, po czym ciągnął dalej:
- Przynajmniej próbowały. Wszyscy wiecie, jak się hoduje karły – a przynajmniej, jak się próbuje, bo pożytku dotąd z tego małowiele. Wystarczy popatrzeć na Zaka, Ralfiego czy ich towarzyszkę, Helgę, których tu nie widzę. Są, a jakby ich nie było, trzeba by niby lisa wyciągać z nory, żeby obejrzeć to dziwo.
Parę karłów się zaśmiało, Amunito zaś odczekał i kontynuował:
- Ale któregoś dnia karli dwór księcia Basturianda de Lunandy III zawiązał spisek w celu wyhodowania człowieka-karła. Kogoś z posturą człowieka i duszą karła; kogoś, kto zniszczy księcia…
- Nie chcę o hodowli karłów! – przerwał mu niezadowolony Quemasino. – Chcę coś pogodnego. O miłości, sztuce… o czymkolwiek, byle nie o tym, co mamy tu na co dzień!
Amunito był już całkiem skwaszony, bo chyba nie zdarzyło się dotąd, aby ktoś przerwał mu opowieść. Przez chwilę bębnił w oparcie fotela.
- O sztuce, powiadasz, Quemasino? – rzekł wreszcie. – Nie o cierpieniu karłów, tylko o ich radości? O tym, co nie na co dzień, tylko od święta i to wielkiego? No to proszę. Uprzejmie cię proszę. Mam w zanadrzu schowaną opowieść na taką okoliczność, zatem pora ją wyjąć.
Rozsiadł się na krześle i znów zaczął:
- Nazwijmy ją Laurą. Była karlicą, jak my, ze szlacheckiego rodu Lippich. Miała niezwykłej piękności twarz, naprawdę piękną, lecz szkaradną postać i równie paskudny charakter. Zawstydzony ojciec zamknął ją w całkowitym odosobnieniu. Rezydencje córki przyozdobił freskami i obrazami wybitnych artystów – tu Amunito przerwał, uśmiechnął się, gestem wskazał publiczności sufit i ściany, jakby chciał powiedzieć, żeby poszukali analogii. Skłonił się przed Wupperem, który bystro na niego spoglądał, ciekaw, co też Amunito mógł wymyślić w materii, w której malarz był fachowcem, natomiast bajarz ledwie słowotwórcą.
Amunito zamyślił się na chwilę, nim znów zaczął mówić:
- Jednak ten malowany świat przedstawiał wyłacznie karzełki. Również żywe istoty, którymi ojciec otoczył Laurę, służba i zwierzęta – wszystko to były karły.
I tak dorastała Laura nie znając innego rodzaju niż te miniaturowe. Tymczasem ojciec postanowił wydać córkę za mąż. Znalazł jej kandydata. Był to mężczyzna normalnego wzrostu, a skusił go posag panny młodej. Trzeba tu dodać, że wcześniej kilka kandydatur panien odrzucił właśnie z powodu zbyt niskiego wiana.
Ojciec postanowił nie zwlekać, zapoznać młodych, wpuścił więc kawalera na pokoje Laury. Jednak nie uprzedzona w porę świta dziewczyny wprost rzuciła się na intruza z bronią (miniaturową, a jakże!) w ręku, i póty się nad „olbrzymem” znęcała, siekąc i tłukąc, rąbiąc i tnąc, aż go nie zamęczyła. Na rozpaczliwe krzyki młodzieńca nadbiegł wprawdzie ojciec Laury, ale było już za późno. – Nieszczęsna, cóżeś uczyniła? – zakrzyknął. W odpowiedzi usłyszał: - Przecież to potwór!
Amunito skłonił się i w milczeniu usiadł na fotelu.
- Nie tego oczekiwałem – powiedział Quemasino, wstając ze swego stołka. – Ale przyznaję, zainteresowałeś mnie.
Wupper zaś w podziwie kręcił głową. Pewno uznał, że choć na różnych polach, są jednak obaj z Amunito fachowcami.


Surowizna, ale to takie klimaty będą :)

ilcattivo13 - 9 Sierpnia 2009, 09:11

Romek P. napisał/a
Bardzo się cieszę, że chociaż trochę się Wam podobały przygody Rosselina i Filippona, to mnie napawa otuchą, bo zastanawiałem się, czy jednak ten humor jest strawny...


jak na mój gust, to jest całkiem smaczny :wink: a jedyne moje obiekcje dotyczą zakończenia książki. Ale o tym to może na Falkonie (?) pogadamy...

Cytat
a tak, może wrócę do zarzuconej komedii space operowej? :)


ale dlaczego "zarzuconej" :( :?: ja chcę komedii space operowej


Cytat
Aha, ilcattivo13, te moje karły nie tyle paskudne będą, ile po prostu zamierzam pokazać je tak, jak je postrzegano, a o czym opowiadałem nieco na Avangardzie. Ale klimat Ludwika nie grozi :D raczej opowieści o tym, jak to...


hmmm... żeby coś powiedzieć, musiałbym w większym kawałku przeczytać. Na przykład całą książkę :wink:

ilcattivo13 - 2 Wrzeœśnia 2009, 22:26

"Inne okręty" za mną. Książka co najmniej dobra, ale mając w pamięci ostatnio oglądane "Aguirre: gniew boży" i cykl Cejrowskiego odnoszę wrażenie, że góry z książki są "ździebko" przyjaźniejsze dla białego podróżnika. Mam też wątpliwości odnośnie kamieni mocy, ale pewnie poczekają do Falkonu(?).
Ozzborn - 2 Wrzeœśnia 2009, 22:42

O ilcattivo13, zainspirowałeś mnie do wypowiedzi.
Tak się składa, że posiadam Inne Okręty i Armię Ślepców. Obie czytałem dawno temu, ale się wypowiem, co mi tam :P
Czytało mi się bardzo dobrze, choć z drobnymi zgrzytami (ale o tym 'potym').
Przede wszystkim muszę powiedzieć, że obie historie są osadzone w rewelacyjnie wykombinowanych światach przedstawionych (bardzo lubię taką zabawę w alternatywną historię). To główna siła tych dziełek. Niestety sporym minusem jest fakt, że historie siadają w zakończeniu. Wybacz, że nie piszę szczegółowo, ale musiałbym sięgnąć do książek, żeby nic nie pokręcić. Ogólnie mogę powiedzieć, że w obu przypadkach trochę zawiodłem się na kulminacji i rozwiązaniu akcji - po zawiązniu i rozwoju akcji spodziewałem się chyba czegoś więcej. No i moim zdaniem przebitki z przyszłości w Okrętach zupełnie zbędne. Tekst byłby bardziej spójny bez tego.
Jednakowoż lektura przyjemna i warto przeczytać choćby dla tych alternatywnych światów.

ilcattivo13 - 2 Wrzeœśnia 2009, 23:13

z tych przebitek z przyszłości, to nie pasowała mi ostatnia. Była zbyt długa i za bardzo ciekawa, przez co odrywała od głównego wątku książki. Może zasługuje na oddzielny utwór?
Romek P. - 3 Wrzeœśnia 2009, 10:13

Wsadziliście kij w bolesną ranę :) ech, wy...

Sprawa jest skomplikowana, ale postaram się ją wyjaśnić i nie namieszać. A zatem. I uwaga, będą spoilery, kto nie czytał, niech się zastanowi :D



"Inne okręty" zakończenie mają ok, bo ta historia zmierza do celu, którym dla de Manjarresa są cisza i spokój. Ale przyznaję bez bicia, zastanawiałem się, czy przed finałem nie wsadzić ostrego spięcia. Nie wsadziłem - i to był debiutancki błąd. Podobnie jak inna rzecz, którą rozważałem: spolonizowanie znacznej części książki. Zrobiłem to w sposób zawoalowany, ale nie byłem zadowolony z efektu, cóż, jednak w roku 2001-2 mniej wiedziałem o pisaniu niż teraz... :)

Ergo: są tam rzeczy do poprawienia. I wiecie co? Na dysku mam taką wersję tekstu przygotowaną do wznowienia, gdzie nie mieszam już tak bardzo ze świętymi kamieniami, za to rozbudowany został wątek romansowy, a przede wszystkim w historii de Andagoi wprowadziłem wątek polski - dodałem mu bardzo polskiego oficera z małym oddziałkiem poszukującym kolonii - i dzieje się tam trochę :)

Sprawdzałem nawet wstępnie, czy ktoś byłby zainteresowany wydaniem, no i może byłby, ale wydawnictwa głównego nurtu chcą mieć w ręku nową powieść, żeby wznowić starą. Liczę, że parę "Cabezano, król karłów", którą powinienem mieć w brudnopisie do końca września, i wspomniane "Inne okręty" po dramatycznych zmianach gdzieś ulokuję. Bo prawda jest taka, że chciałbym tę książkę znów zobaczyć w sprzedaży, tym bardziej że ona bardzo pasuje do tego, co piszę teraz :)

Chociaż - i dlatego sprawa jest skomplikowana - najchętniej nie szedłbym z tą książką do wydawcy głównonurtowego, bo to jednak fantastyka, historia alternatywna. Wiecie, jaki był pierwotny plan? To była para książek - jak awers i rewers. "Inne okręty" miały pokazywać punkt zmiany biegu historii, a druga książka miała się dziać w przyszłości tego świata, jak zakładałem, w świecie, który opisałem w najdłuższej wizji, która ukazała się zresztą w Magii i Mieczu jako opowiadanie "Namaluj gołębia, Berckheyde". Ale życie pobiegło innymi torami - i cóż. W napisanie rewersu wątpię, dziś to nie ma sensu.

Natomiast co do historii alternatywnych... powiem tak. Ja to uwielbiam, mam nawet parę fajnych pomysłów. Ale w pewnym sensie i moja książka, i parę innych historii alternatywnych poległo dlatego, że nie ma na nie dostatecznie wielkiego zainteresowania czytelników fantastyki, którzy wolą inne gatunki :)

Aha, film Herzoga uwielbiam, ale on pokazuje takie fiasko, że hej, i też uskrajnia - w drugą stronę :) Biali ludzie w tych górach mieli problemy, ale z drugiej strony, Pizarro i reszta jednak po nich chodzili. Szukałem punktu kompromisu, stąd bohater cierpi, ale przeżywa.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group