Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Martva - 20 Września 2014, 09:38
Ja lubię też czasem sukienki ze spodniami, jak jest chłodniej W czasach kiedy miałam w szafie całą jedną parę dżinsów, czułam się okropnie dziwnie wkładając do nich tylko bluzkę.
Bleh, mamy parszywą pogodę, pół nocy śniło mi się moje nieszcz... to jest, mój błąd z przeszłości, zjadłam czekoladę na drugie śniadanie i nie mogę się zabrać. A góra kolczyków na Imlal sama się nie zrobi.
dalambert - 20 Września 2014, 09:39
Martva, za to ogródka podlewać nie musisz
Martva - 20 Września 2014, 09:44
Ślimaki pewnie będą przeszczęśliwe
dalambert - 20 Września 2014, 09:49
Martva, nie znasz jakiegoś zwierzaka co jada ślimaki ?
Martva - 20 Września 2014, 10:19
Tych ślimaków akurat nic nie jada.
Martva - 22 Września 2014, 19:46
Przećwiczyłam sobie nowy trening, stwierdziłam absolutny i totalny brak koordynacji ruchowe, wynalazłam sposób na niedeptanie włosów przy burpees, muszę wymyślić jednak inne rozciąganie bo mi za mało, zmachałam się potworecznie, idę pod prysznic
I jak wczoraj wygięłam i wyklepałam cztery pary ramek z drutu a znalazłam piątą, tak dziś już wszystkie są wypełnione koralikową siateczką. To też mnie cieszy
Martva - 29 Września 2014, 09:30
W sobotę byłam na weselu, które było bardzo fajne, ale skończyło się o jakiejś strasznej porze typu druga w nocy, bo się ludzie wykruszyli. Byliśmy ostatnimi gośćmi. Jedzenie było bardzo bardzo (pożarłam pół porcji J. i potem przez dwie godziny umierałam z przejedzenia, no ale jak można zostawić na talerzu ziemniaczane kuleczki?!), muzyka też spoko, naprawdę nie wiem o co chodzi. Wczoraj jeszcze szybkie poprawiny w mieszkaniu przy winie, nalewkach i rozmowach.
A potem wracałam do domu dwoma autobusami, tuląc do siebie dorodny, słonecznie żółty egzemplarz owocu jednej z form Cucurbita pepo, czyli dyni zwyczajnej, powszechnie zwanej cukinią lub kabaczkiem, i uderzyło mnie, jacy ludzie są strasznie smutni i sztywni. Wytrzeszczali oczy, a potem odwracali twarze do okien, zaciskając usta w wąskie kreski. Jak już dojeżdżałam do domu, sama zrobiłam się smutna i sztywna. Brrr.
May - 30 Września 2014, 21:52
Bo mieszkasz w kraju, w ktorym ludzie sa smutni, sztywni i nie usmiechaja sie do siebie.
dalambert - 30 Września 2014, 22:01
May, słyszałem, że w UK szczególnie uśmiechają się muzułmanie.
Martva - 1 Października 2014, 09:01
dalambercie, czy Ty masz jakiś fetysz?
dalambert - 1 Października 2014, 09:07
Martva, co "szczere uśmiech i radosne pomysły na życie" brytyjskich muzułmanów mają do moich fetyszy ?
Szczególnie polecam Szanownym Paniom Malkontentkom ich niesłychany szacunek i opiekuńczość wobec kobiet
Martva - 1 Października 2014, 09:14
Bo nijak nie czaję, co mają brytyjscy muzułmanie do smutnych ludzi w Polsce. Serio serio. Dlatego Twoje błyskawiczne, proste skojarzenie mnie nieco zdziwiło.
dalambert - 1 Października 2014, 10:16
Po prostu wzruszyła mnie troska May co do "smutnych polskich twarzy" więc pomyślałem , że to pewnie dla tego, ze na co dzień widzi brytyjskie muzułmańskie radości.
Martva - 1 Października 2014, 10:21
A brytyjskie brytyjskie radości zupełnie nie przyszły Ci do głowy...?
Luc du Lac - 1 Października 2014, 10:22
May napisał/a | Bo mieszkasz w kraju, w ktorym ludzie sa smutni, sztywni i nie usmiechaja sie do siebie. |
z całym szacunkiem... nie wiem gdzie Ty mieszkasz,
ale ja mieszkam w tym samym kraju co Martva, i nie odnoszę takie wrażenia co Ty
aczkolwiek, jeżeli mieszkasz w tym kraju o którym pisał Dalambert, to się nie dziwie.
W końcu rzesze prymitywów całe wieki harowały na to aby w UK było dobrze i zawsze słońce świeciło.
Ziuta - 1 Października 2014, 17:02
To mnie strasznie ciekawi, że w dyskusjach o zaletach i wadach życia za granicą, po kwestiach łatwych do zmierzenia i policzenia (klimat, bezpieczeństwo, ceny, zarobki, sprawność działania instytucji państwowych), zawsze pada ten nieszczęsny "argument z uśmiechu".
Że też nigdy nie byłem nigdzie na tyle długo, by móc samemu się przekonać. Jestem skazany na relacje z drugiej ręki. Kuzynka na przykład bardzo ciężko przeżyła swoje pierwsze lata w Anglii i głębsze więzy stworzyło dopiero integrując się z innymi imigrantami (nie Polakami - to było długo przed naszym akcesem do UE i falą wyjazdów). Lokalsów zawsze odbierała jako zimnych i niedostępnych hipokrytów, a wśród przybyszów znalazła męża.
Z kolei znajomy, który sporo podróżował (kawałek liceum spędził w Turcji, potem jakieś stypendia na Wyspach, a w międzyczasie długie podróże po krajach śródziemnomorskich) widzi to tak: w Londynie czy Berlinie rzeczywiście każdy napotkany przechodzień z uśmiechem na twarzy wskaże ci trasę na mapie, ale o prawdziwą znajomość trudno. W u nas ma być, według niego, na odwrót.
A żeby było jeszcze śmieszniej, tych kilku Anglosasów, z którymi o tym rozmawiałem, właśnie nas uważa za tych szczerych, uśmiechniętych i gościnnych.
Martva - 2 Października 2014, 10:19
Luc du Lac napisał/a | z całym szacunkiem... nie wiem gdzie Ty mieszkasz, |
Ma napisane przecież.
Luc du Lac napisał/a | ale ja mieszkam w tym samym kraju co Martva, i nie odnoszę takie wrażenia co Ty |
Ja w sumie odnoszę. Dużo chodzę, dużo patrzę i na ulicach i w komunikacji miejskiej przeważają twarze ponure.
Bleh, wczoraj przejechałam pół miasta, żeby zdobyć jednodniowe soczewki na konwent - jedna konkurencja bardzo nie chciała, żebym złożyła u niej zamówienie, i miała zbuntowaną stronę internetową, a druga miała tak dzikie ceny (kupowałam ostatnie dwa razy), że wymiękłam. Zaoszczędziłam tyle, że aż mi trudno uwierzyć. Potem inne zakupy, spotkanie z dziewczyną z galerii co być może ma dla mnie klientkę, spóźniony obiad, odżywcza maseczka na sierść i wykańczanie ważki (jedna z fajniejszych ważek jaką zrobiłam w życiu, tak swoją drogą).
A dziś wstałam i poczułam że boli mnie gardło. Z jednej strony. Sobie, kurdeż, znalazło termin
Luc du Lac - 2 Października 2014, 10:33
Martva napisał/a | Luc du Lac napisał/a | z całym szacunkiem... nie wiem gdzie Ty mieszkasz, |
Ma napisane przecież. |
Avalon – miasto w stanie Kalifornia, w hrabstwie Los Angeles
Avalon – miejscowość w stanie Georgia, w hrabstwie Stephens
Avalon – miasto w stanie New Jersey, w hrabstwie Cape May
Avalon – miasto w stanie Pensylwania, w hrabstwie Allegheny
Avalon – półwysep w Kanadzie, w prowincji Nowa Fundlandia i Labrador, na wyspie Nowa Fundlandia
Avalon – miasto we Francji, w departamencie Isère
Avalon – stacja zielonej linii metra w Los Angeles
Francja w sumie odpada bo oni tam się mierzą skalą metryczną...
Avalon – celtycki raj lub kraina zmarłych (wyspa na mitycznym Oceanie Zachodnim), zwana inaczej Ziemią Kobiet, Wyspą Jabłek lub Wyspą Jabłoni
krainę zmarłych bym odrzucił...
(...)Utożsamiano ją między innymi z Gotlandią, Mont Saint-Michel i Glastonbury. Obecnie nazwą tą określa się wyspę Man u zachodnich wybrzeży Walii. Jej celtycka nazwa to Ellan Vannin.
ale jak się dokładniej przyjrzymy profilowi May to wyjdzie nam że chyba Szkocja
Martva - 2 Października 2014, 10:41
Myślę że ten jej mógł być pierwszy. Mieszka w Somerset, brytyjskim, żeby nie było
thinspoon - 2 Października 2014, 11:00
Martva napisał/a | wykańczanie ważki |
Jak możesz
Martva - 2 Października 2014, 11:01
Parę dni temu tłukłam ją młotkiem, to chyba było gorsze...?
thinspoon - 2 Października 2014, 11:11
Nieludzkie, okrutne. Czymże zawiniła?
dalambert - 2 Października 2014, 11:14
thinspoon, Pewnie nie chciała sie Martvuni w łapkach wyginać, to ją młotkiem pogłaskała
Martva - 2 Października 2014, 11:52
thinspoon napisał/a | Czymże zawiniła? |
Była
dalambert napisał/a | nie chciała sie Martvuni w łapkach wyginać, to ją młotkiem pogłaskała |
Nie doceniasz mnie, najpierw wyginałam w łapkach i używając narządów (pudełko po filmie foto oraz butelka zmywacza do paznokci, a tłukłam młotkiem dopiero po wygięciu, żeby się utrwaliło. Swoją drogą jest wykończona trochę inaczej niż większość moich ważków i strasznie mi się podoba
Agi - 2 Października 2014, 12:05
Martva napisał/a | używając narządów |
a nie przyrządów, ewentualnie?
Martva - 2 Października 2014, 12:09
Pfff, to może jeszcze ważek, a nie ważków?
thinspoon - 2 Października 2014, 12:12
Agi napisał/a | Martva napisał/a | używając narządów |
a nie przyrządów, ewentualnie? |
Agi, nie psuj. Ja już to sobie wizualizowałem.
Agi - 2 Października 2014, 12:14
Martva napisał/a | Pfff, to może jeszcze ważek, a nie ważków? |
Już nie chciałam dobijać.
Martva - 2 Października 2014, 12:19
Jeśli coś jakoś napisałam, to znaczy że tak miało być. Na ogół dość świadomie posługuję się językiem
Agi - 2 Października 2014, 12:21
A pudełko i butelka czyimi są narządami?
Z ciekawości pytam.
|
|
|