To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Robert M. Wegner

Robert MW - 3 Kwietnia 2007, 22:52

No dobra, kot został zagłaskany na śmierć i zdechł :mrgreen:
A teraz na poważnie. Haletho, Agi55 bardzo, bardzo się cieszę, że Wam się podobało i mam nadzieję, że druga część Was nie rozczaruje :D
Andrzeju, o Rany! Tyle pochwał ze strony pisarza o Twoim dorobku może człowieka przyprawić o zawrót głowy. Czuję się zaszczycony i zakłopotany jednocześnie a jak nie przestanę się szczerzyć, to jutro będzie bolała mnie cała szczęka :lol: Do licha, chyba walnę coś nijakiego i wtórnego, żeby gromy, które posypią się na moją głowę podziałały jak zimny prysznic. ;P: Jak już NURS napisał, w następnym numerze będzie zakończenie tej historii. Nie planowałem napisania jej w formie powieści, chociaż byłoby to dośc łatwe, wystarczyłoby robudować kilka wątków i wprowadzić jeszcze jedną, dwie postacie. Myślę, że "Sen..." i "Przebudzenie" można potraktować jako taką małą przymiarkę do pisania powieści właśnie, taki, hm... trening, nic więcej. Na razie główną przeszkodą w pisaniu dłuższych form są dla mnie kwestie czasu, jaki mogę na nie poświęcić. To ledwo kilka godzin tygodniowo, zdarza się, ze przez tydzień czy dwa nawet nie stuknę w klawiaturę, w związku z czym pisanie powieści zajęłoby mi... ech, szkoda słów. Na razie (powiedzmy pół roku, albo rok) zamierzam więc zająć się przede wszystkim opowiadaniami. Przy takim pisaniu z "doskoku" lepiej mi będzie szło. Poza tym kilka tekstów jest już gotowych, czeka tylko na doszlifowanie a kilka pomysłów dojrzało już i dopomina się o przelanie na twardy dysk. Myślę, że muszę się jeszcze sporo nauczyć, więc będzie okazja :D . Jeśli chodzi o Fantasy, to pozostanę przy jedny świecie i jednej grupie bohaterów, w przypadku SF zrobię kilka kroków tu i tam. Zobaczymy, jak się będzie podobać.
I dziękuję wszystkim za dobre słowo, to naprawdę działa :D

hrabek - 4 Kwietnia 2007, 09:17

Robweg: zajrzyj do watku Andrzeja, tam ostatnimi czasy toczy sie bardzo interesujaca dyskusja dotyczaca tego ile mozna napisac i ile trzeba pisac, zeby napisac ile trzeba :)
A. Pilipiuk - 4 Kwietnia 2007, 13:50

Robweg napisał/a
Jak już NURS napisał, w następnym numerze będzie zakończenie tej historii. Nie planowałem napisania jej w formie powieści, chociaż byłoby to dośc łatwe, wystarczyłoby robudować kilka wątków i wprowadzić jeszcze jedną, dwie postacie. Myślę, że Sen... i Przebudzenie można potraktować jako taką małą przymiarkę do pisania powieści właśnie, taki, hm... trening, nic więcej.


ok. A może inaczej?

masz bohaterów archeologów. wymyśleni sią nieźle. może zatem zostawić planetę na której się pewnikiem obudzi to co uśpione i iść dalej ich tropem.

jeśli przeżyli - kupa planet czeka na przekopanie.
jeśli nie przeżyli - też nie ma problemu - kupę przekopanych planet zostawili za sobą :wink: zbiorek opowiadań/mikropowieści o kosmicznej archeologii powiązanych postaciami bohaterów kończący sie tragicznie ;P: też może byc ciekawym rozwiązaniem.

hjeniu - 4 Kwietnia 2007, 16:34

A równocześnie możesz pociągnąć cykl militarnej SF o Legii Cudzoziemskiej :mrgreen:
Szara opończa - 4 Kwietnia 2007, 16:52

ale Panie Andrzej podłapałeś temat:)

jak juz wczesniej pisalem tekst jest znakomity i skoro intencje Autora sa takie by na 2 czesciach zakonczyc to moze po prostu niech sam do tego dojrzeje:)

a chcialbym sie skupic na 2 detalach tym razem ... pomysl na jezyk w postaci niewerbalnej wysmienity i oryginalny chyba.. opis tubylcow troszke niedokladny, po prostu nie widze ich oczyma memi jakos... niby wszystko jasne ale do kupy nijak nie moge tego zebrac...

a tak naprawde... opowiadanie az sie prosi o rozwiniecie... w wielu sektorach i watkach.... zbyt duzo zostalo powiedziane w tej opowiesci by nagle zostawic ten swiat samemu sobie... zbyt wiele interesujacych watkow na kilku plaszczyznach sie pojawilo... z jeden strony watek archeologiczny.... z drugiej przyczyny ceremoni i swiat przed uspieniem bogow.... pozniej Legia.... do tego pozostale rasy na ktore wciaz czekam... no i wymarzony przeze mnie watek takiego hmmm... tubylczego Mordimera:) na przyklad....

ehh rozmarzylem sie...

NURS - 4 Kwietnia 2007, 17:47

poczekaj na druga część, równie długą :-)
A. Pilipiuk - 4 Kwietnia 2007, 23:17

NURS napisał/a
poczekaj na druga część, równie długą :-)


chciałeś napisać: równie rozpaczliwie żałośnie krótką? :wink:

Robert MW - 4 Kwietnia 2007, 23:23

count napisał:
Cytat
Robweg: zajrzyj do watku Andrzeja, tam ostatnimi czasy toczy sie bardzo interesujaca dyskusja dotyczaca tego ile mozna napisac i ile trzeba pisac, zeby napisac ile trzeba

Dzięki, zajrzałem, dyskusja fajna, argumenty mądre a poziom wysublimowany itd. ;P: Ale tak naprawdę wszystko sprowadza się do tego, że, aby pisać, trzeba mieć czas, co najmnie godzinę lub dwie dziennie. Minimum. Ja pracując nad tekstem zawsze zaczynam od przeczytania tego, co naskrobałem przy poprzednim posiedzeniu i ewentualnym naniesieniu poprawek. To ok 15 minut, potem jadę dalej, jakąś godzinę do dwóch, jak mam szczęście. łącznie parę godzin w tygodniu. Wiecej czasu na razie nie wykroję, ma po prostu inne priorytety ;P:
A. Pilipiuk napisał:
Cytat
wydawcy patrzą na jeszcze jedno - tzw perspektywiczonść autora. (pisałem o tym chyba w moich felietonach). Publikacja ksiązki nikomu nie znanego debiutanta to cholerne ryzyko. Publikacja ksiązki kogoś kto machnął 20 opowiadanek w 3 lata - to niewielkie ryzyko.
No i to jest właśnie to. Bądźmy szczerzy, mam na koncie 4 (słownie cztery opowiadania) i pół mikropowieści :D Osobiście uważam, że to dopiero początek "wyrabiania" sobie nazwiska. Nie ma się gdzie spieszyć, jeśli uda mi się utrzymać dotychczasowe tempo, to tę "20" (albo "18" albo "22" :lol: ) faktycznie osiągnę za dwa, trzy lata. Jeśli po drodze wpadnie mi do głowy niezły pomysł na powieść, to dlaczego nie? Na razie mam pomysły na opowiadania, i to sporo, więc przy nich pozostanę.
Pomysł na opowiadania z archeologami plątajacymi się po galaktyce, fajny, ale, jak już pisałem, to kolejna sroka wabiąca mnie swoim ogonem :D Musi zaczekać.

A. Pilipiuk - 6 Kwietnia 2007, 00:11

cóż można doradzić?

1) Pisz na co masz ochotę. Ważne żeby pisać duzo - bo dzieki temu wyrabia sie styl.

2) zapisuj pomysły. Wszystkie. nawet te najgłupsze. z kilku głupich można zozyć jeden fajny.

3) pisz na zapas - jak zechcesz wydać ksiązkę niepublikowane teksty przydadzą się.

A. Pilipiuk - 6 Kwietnia 2007, 00:13

ps. i co z tego że masz 4 teksty na koncie? 'sen przedwiecznych' pokazuje potencjał. A jak ten potencjał zmarnjes to pierwszy rzucę kamieniem ;P:
Robert MW - 7 Kwietnia 2007, 09:49

Ja nie na temat związany z literaturą, ale wydaje mi się, że aktualny. :D Wszystkiego najlepszego w te Święta, zdrowia, szczęścia, pomyślności itd. itp. Tym, którzy chcą pisać, mnóstwa świetnych pomysłów i czasu na na ich realizację, tym, którzy wolą czytać, całej masy dobrych lektur i... czasu, żeby je połknąć. :D I radości z jednego i drugiego!
Robert M. Wegner

elam - 7 Kwietnia 2007, 10:02

wielkanocny gremlinek
tez zyczy ci szczerze
zawsze radosnych minek
i wytrwania w wierze


i podpisuje sie wszystkimi czterema lapkami pod tym, co pisal A.P.
piszesz swietnie, a pomysl archeologiczno-fantastyczno-mitologiczny jest suuuuper, to jest to, co gremlinki lubia najbardziej, co zreszta bedzie widac w kolejnym numerze SF, tylko ze tobie lepiej to wychodzi :) wiec PISZ PISZ, PIIIIIIIIISZ !!!! a bede cie za to bardzobardzolubic :D

Robert MW - 14 Kwietnia 2007, 23:16

Gremlinku :D !
Lejesz miód na moje zapchane cholesterolem serce ;P: . Ale ja też Ci mogę napisać
Cytat
PISZ PISZ, PIIIIIIIIISZ !!!! a bede cie za to bardzobardzolubic
Bo na Twoje następne opowiadanie też czekam z niecierpliwością.
A jak nas rezenzenci i czytelnicy zmieszają z błotem, to pójdziemy gdzieś razem i zalejemy się w trupa :lol:

NURS - 15 Kwietnia 2007, 00:01

Brudasów do knajpy nie wpuszczaja, wiec lepiej bez błota...
A. Pilipiuk - 23 Kwietnia 2007, 20:59

ok. przeczytałem drugą część. poglaskaliśmy to teraz bacikiem :twisted:
UWAGA SPOJLERY

***

siem ciut moim zdaniem posypało. Ciut - bo nadal jest to cholernie dobry tekst.
parę uwag od starego wilka do przemyślenia przed snem.

1) dziennikarz za łatwo zaczął sypać wszystko co wie i to otwartym tekstem. Ja bym to jakoś doprawdopodobnił - np. najprostrze co mi przychodzi do głowy: niech ktoryś z komandosów pomajstruje przy palmtopie, złamie zdalnie zabezpieczenia i dziennikarzyna zamiast środków przeciwbólowych ze swego skafandra dostanie taką kompozycję narkotyków że mu się język rozwiąże...

2) za dużo strzelanki - tzn za mało innych elmentów. ja bym co jakiś czas dawał przerywnik - tak by wykres napięcia w tekscie przypominal sinusojdę.

3) to w końcy jak to yło z tym zwierzakiem - tzn kto sie miał komu kłaniać? z pierwszej częsci wynikało raczej że to władczyni zwierząciu? albo mi się kićka. (tak jest zresztą logiczniej chyba).

4) wątek góry snów urywa się dość nieoczekiwanie (jako archeolog stanowczo domagam się by jednak dobrali sie do samego grobowca bogów ;P: ) Nawet jeśli przebudzeni bogowie objawią się na placu to coś tam powinno być w samym środku kręgów. choćby pusta komora... ewentualnie - skoro bogowie żyją w zbiorowości - to niech archeolodzy nie znajdą w środku nic - ale o tym też trzebaby napisać.

5) pomysł z pojawieniem się biskupa bardzo dobry - tylko potem zdycha logika. Pojawia się bogini - ok. Tylko że jeśli dobrze zrozumialęm - ich bogowie istnieją jako suma ich umysłów. więc czemu pojaiwa się "przed zsumowaniem". Pozatym trzeba albo lepiej spleść teologię naszą i obcych albo zdecydowanie rozpleść.

6) pomysł że bogowie z czasem złagodnieli i teraz są dobrzy pali paskudnie zakończenie. Albo zasygnalizuj to wcześniej - tak by sie dociekliwy czytelnik zaczął czegoś domyślać albo zrób z nich bandę drani. Zakończenia bez happy endu też maja swój urok ;P:

ten tekst prowadzi wprost do tego że wylezie z tej Góry Snów takie cthulu że my się posramy ze strachu, ksiądz zmieni religię, a legia spierniczy sama zostawiać resztą obcych i sprzęt, a dowództwo obejrzawszy zapisy wszystkich uniewinni mimo oczywistej dezercji ;P:

Ładna bylaby scena gdy głowny szwardzcharakter wpada w łapy wkurzonych bogów/legionistów/tybylców/korporacji etc. chyba że go sobie chowasz do następnego opowiadania.

7) wątek asystentki wartałoby jakoś ładnie zamknąć.

***

Napisz dziesięć takich tekstów i fandom będzie Ci jadł z ręki.

elam - 23 Kwietnia 2007, 21:12

zgadzam sie z puntkem 4. fascynujace byly te wykopaliska, szkoda ze nie ma kontynuacji...

ale i tak sie podobalo bardzobardzobardzo (czesc 1sza bardziejbardziejbardziej) ;P:

A. Pilipiuk - 23 Kwietnia 2007, 21:24

elam napisał/a
(czesc 1sza bardziejbardziejbardziej) ;P:


tu pytanie jak by sie to czytało gdyby sie czytało całość na raz.

ale moim zdaniem trzeba jeszcze trochę posiedzieć nad drugą.

elam - 23 Kwietnia 2007, 21:37

czytaloby sie lepiej, niz w kawalkach.
a z tekstu mozna super ksiazke zrobic, jesli sie dorzuci troszke (chocby tych archeologicznych odkryc)

aaa, latwo mi sie wymadrzac, a sama psuje dobre pomysly :( zazdrosc przeze mnie przemawia..

Robert MW - 24 Kwietnia 2007, 01:15

Dobra, odpowiadam i też będą SPOILERY :)
Po pierwsze wielkie dzięki Andrzeju P. :D za czas poświęcony tekstowi i uwagi. Ogólnie zgadzam się z Tobą i Elam, że niektórym osobom I część może bardziej się podobać niż II. Zapewne będą też i tacy, których odczucia będą zupełnie odwrotne ;P: Tekst pierwotny, przed podziałem miał nieco inną konstrukcję, nawet kolejność niektórych scen była zmieniona, kiedy jednak NURS stwierdził, zupełnie słusznie, że nie ma możliwości aby puścił takie monstum w całości, podzieliłem jak umiałem. :D . W I części umieściłem wątki archeologiczno-polityczne w II militarno-religijne. Właśnie wtedy odkryłem jaka to męka dzielić na dwie części tekst, który ma scenę kulminacyjną umieszczoną pod sam koniec, eeech :P .
A teraz kilka odpowiedzi na uwagi:
1. Ingersen - dziennikarz jest dość ważną figurą w Sztabie Kontaktu, więc ma sporo informacji, a to, że zaczyna gadać? Jest ciężko ranny, w szoku, naszprycowany środkami przeciwbólowymi i pewien, że jeśli wyjdzie z kłopotów cało, będzie mógł się wyprzeć każdego słowa. Myślę, że scena nie jest aż tak nieprawdopodobna, choć oczywiście można ją było napisać inaczej.
2. Co do strzelanki, hm, jak pisałem powyżej, podzieliłem tekst jak umiałem ;P: , o ile cz.I opowieda wydarzenia dziejące się na przestrzeni jakichś dwóch miesięcy, to Przebudzenie, za wyjątkiem ostatniej sceny obejmuje jakieś cztery godziny. I to godziny najbardziej dramatyczne. I co to znaczy, że wykres napięcia ma przypominać sinusoidę? (punkt kulminacyjny - chwila przerwy, punkt kulminacyjny - chwila przerwy, punkt kulminacyjny - chwila przerwy i tak dalej?) Ciekawy model, ale Andrzeju, czy Ty nie próbujesz mnie znów namówić na pisanie powieści? :D Gdybym zrobił to w ten sposób, faktycznie rozepchnąłbym tekst o kolejnych 30 czy 40 tys, znaków i kolejny krok w stronę powieści zrobiony. Nic z tego ;P:
3. W pierwszej części na pewno wynikało, że to zwierzę ma się kłaniać cesarzowej. Zdanie o przeciwnej treści pada co prawda z ust Nah’kalle’nn, ale w charakterze desperackiego wyznania przypartej do muru władczyni. Cytuję: " A potem sprowadziła tu oo’gharee i pozwoliła mu się pokłonić" I kilka zdań niżej "Zamierzasz tego użyć? Bo odsłoniłam przed tobą moją rozpacz? Mój ból i niepewność. Tak, Tarczo Tronu, zrobiłabym to. Gdyby było trzeba, sama upadłabym na kolana przed jakimś zwierzakiem i waliła głową o ziemię. Bo nie mamy wyjścia" To wyraz jej zdesperowania i rozpaczy.
4. Znów proponujesz mi rozbudowanie wątków? :D że niby zanim się obejrzę będę miał w ręku powieść, co? Niedoczekanie ;P: (no dobra, może kiedyś :D ) Choć jeśli chodzi o Górę Snu, to faktycznie przegiąłem z brakiem informacji:
UWAGA!!! WIELKI SPOILER!!!
Jeśli ktoś zwrócił uwagę, to czwarty pierścień od centrum, czyli od Góry zawiera mumie dzieci. Kto je położył do "snu" jeśli ich rodzice i krewni znajdowali się już w trzecim? Chyba, ze pierścienie "wypełniano" i zamykano od zewnętrznego do wewnętrznego, co? W takiej sytuacji pierścień Hańby, czyli wewnętrzny zamknięto ostatni, a ci, których archeolodzy uznali za kapłanów, to tak naprawdę właśnie "żywe ciało" bogów, ci, którzy tworzyli poprzednie wcielenie Trójcy. Bogini w rozmowie z księdzem sama wspomina o tym, że POZWOLILI położyć się do snu. Poza tym, religia w tym kształcie nie potrzebuje kapłanów bo i po co pośrednicy w kontaktach z bóstwami, skoro każdy wierny może osobiście dołączyć do zgromadzenia. Sama Góra to tylko symbol, żywe ciało bogów, to te pół miliona mumii w wewnętrznym kręgu. Te trzysta tysięcy, które ocalało po hekatombie, to "nadwyżka" z poprzedniego wcielenia, która pozostała po zmniejszeniu liczby "wiernych" poniżej progu krytycznego.
Andrzeju masz oczywiście rację, że powinienem to mocniej zaakcentować, mój błąd. :(
5. To wymaga nieco bardziej szczegółowego omówienia. Bogowie handua'rrów są sumą ich umysłów, jednak żeby się pojawili, około miliona tubylców musi zgromadzić się w jednym miejscu. Przed pojawieniem się ludzi cała cywilizacja znajdowała się w klinczu, bogowie trwali w półśnie, nie mogąc się przebudzić, ale skutecznie uniemożliwiając tubylcom dokonanie postępu naukowo-technicznego, który mógłby wypchnąć ich ze świadomości, a raczej podświadomości rasy. Takie ryzyko zawsze istniało, zwłaszcza, jeśli rozwinęłyby się nowe sposoby komunikowania się, wypierrające, lub okaleczające naturalny język. Aż do czasu przybycia ludzi, największe miasto imperium, stolica liczyło najwyżej ćwierć miliona głów, sporo poniżej "progu krytycznego". To przybycie ludzi i załamanie miejscowej gospodarki doprowadziło do gwałtownego wzrostu ludności w stolicy, to ingerencja Obcych stała się katalizatorem, umożliwiającym "przebudzenie". W chwili, gdy liczba handua'rrów przekroczyła milion, bogowie zaistnieli z powrotem, ale nie dokonało się pełne zjednoczenie. Do tego potrzebny był klucz, psychiczny wytrych, który wyłamie blokadę, założoną przed tysiącleciami. Tym kluczem jest scena, w której święte zwierzę bogów kłania się cesarzowej na oczach miliona wiernych. Wtedy dokonało się "laaskosh" - i nie pytajcie mnie co to znaczy, ten handua'rrski to naprawdę trudny język :D . W chwili gdy kiądz leży wszpitalu, bogowie są już na miejscu, jakieś półtora miliona biedotu zgromadzonej na obrzeżach miasta jest dla nich wystarczającą podstawą do zaistniena, ale dopóki nie dokona się zjednoczenie, naprawdę niewiele mogą zrobić. Korzystają więc z okazji i komunikują się z jedyną rozumną istotą, która jest w stanie odczytać ich przekaz, z przebywającym od dziesięciu lat na planecie archeologiem ( i tu muszę przyznać, że ze sceny, gdy zawiedziony swoją religią ksiądz, okryty pokrwawioną skórą kłania się cesarzowej aby przebudzić pogańskich -było ni było - bogów, jestem naprawdę dumny :) )
6. Złagodnieli? Hm, w porównaniu do tego co było wcześniej, na pewno. Zważ, ze ci bogowie bez wahania rzucają tysiące bezbronnych tubylców do walki o pałac, gołe pięści przeciwko miotaczom plazmowym. Zdefiniuj taką łagodność. To, że zdecydowali się uleczyć księdza, wynika z szacunku dla niego, w końcu facet dokonał nielichego wyczynu, no nie? :) (no dobra, ja, jako autor też stwierdziłem, że nie chcę, żeby umarł, macie mnie, mięczak jestem i tyle ;P: ) To, że nie dokonali masakry Obcych, a nawet postarali się, aby jak najwięcej naukowców pozostało na planecie jest po prostu przejawem zdrowego rozsądku, w końcu ci "bogowie" wiedzą tyle ile wiedzą ich wyznawcy, zdają sobie więc sprawę z różnicy sił, między nimi a Federacją. Nie zamierzają narażać się na odwet, ani dawać pretekstu do rewanżu. To rozsądek i polityka ;P: . W poprzednim "wcieleniu" ci bogowie wiedzieli tyle, ile o świecie wiedzieli sami handua'rrowie, teraz są zdecydowanie mądrzejsi, ale nie miej złudzeń, jeśli trzeba będzie przelać morze krwi by ocalić planetę, zrobią to.

Ładna bylaby scena gdy głowny szwardzcharakter wpada w łapy wkurzonych bogów/legionistów/tybylców/korporacji etc. chyba że go sobie chowasz do następnego opowiadania

Mc’Gleart to pionek, realizującu odgórne zarządzenia. Nie zamierzam go już używać, i też nie chcę powtarzać "hamerykańckiego" schematu, gdy główny "zły"dostaje na końcu łupnia, aby wszyscy czuli, że sprawiedliwości stało się zadość. Na planecie umarło z głodu i chorób dziesiątki tysięcy tubylców, jak wielki miałby to być "łupień" aby wszysko było OK?
7. Asystentka jest postacią drugoplanową. Podobnie jak Steven Rogers, czy kapral O'rally. Osobiście nie jestem zwolennikiem tezy, że każda postać pokazana w opowieści MUSI zostać opowiedziana do końca. Niech czytelnicy sami sobie dopowiedzą, jak ona się poczuje, gdy cała prawda wyjdzie na jaw. Jeśli komuś będzie się chciał, rzecz jasna. ;P:

Bardzo dziękuję Andrzeju za wszystkie uwagi. Oczywiście tę historię można było napisać inaczej, na pewno też można było ją napisać lepiej, ale to wszystko spowodowałoby spuchnięcie tekstu i obrodzenie powieścią. Nadal uważam, że na powieści mam jeszcze czas. Może kiedyś, za parę lat chyba, że wyjdzie mi przypadkiem? :D

A. Pilipiuk - 25 Kwietnia 2007, 00:21

Cytat
podzieliłem jak umiałem. . W I części umieściłem wątki archeologiczno-polityczne w II militarno-religijne. Właśnie wtedy odkryłem jaka to męka dzielić na dwie części tekst, który ma scenę kulminacyjną umieszczoną pod sam koniec, eeech
.

hmm... może lepiej wyjść od wersji pierwotnej?
Trudno ocenić jak się nie zna.

Scal i przepleć. przejście powinno być bardziej płynne.

Cytat
1. Ingersen - dziennikarz /.../ Myślę, że scena nie jest aż tak nieprawdopodobna, choć oczywiście można ją było napisać inaczej.


Scena jest dobra – daj tylko jakiś element który doprawdopodobni słowotok. Jedno dwa zdania i efekt uratujesz.

Cytat
2. I co to znaczy, że wykres napięcia ma przypominać sinusoidę? (punkt kulminacyjny - chwila przerwy, punkt kulminacyjny - chwila przerwy, punkt kulminacyjny - chwila przerwy i tak dalej?)


coś w tym stylu. Scena dynamiczna – scena bardziej statyczna i znów dynamiczna – statyczna. Chodzi o to, że nie należy podkręcać napięcia w nieskończoność – bo w pewnym momencie na czytelniku przestaje to robić wrażenie.

Dlatego strzelankę przerywamy np sceną w której komandos przyczajony w kącie podziwia krwawy zachód słońca ;-) Oczywiście wymaga to pewnego wyczucia – odnoszę wrażenie że w paru miejscach zastosowałeś to intuicyjnie. Problem w tym że to bardzo dobry „chwyt” – teraz gdy masz go zdefiniowanego postaraj się zastosować go świadomie.

Cytat
Ciekawy model, ale Andrzeju, czy Ty nie próbujesz mnie znów namówić na pisanie powieści? Gdybym zrobił to w ten sposób, faktycznie rozepchnąłbym tekst o kolejnych 30 czy 40 tys, znaków


Ok. zatem przyjmijmy że tę mikropowieść totalnie spieprzyłeś, a ja Ci daję rady na przyszłość :twisted:

Powieść to ok. 500 tyś znaków

(liczysz znaki zawsze ze spacjami. Jak ktoś chce płacić za znaki bez spacji wysyłasz mu tekst bez spacji i niech sam sobie wstawia :wink: ).

Sądzę że masz jakieś 100-120 tyś znaków? Nie chcesz rozbudowywać to do szuflady – przyda się za dwa-trzy lata.

Cytat
i kolejny krok w stronę powieści zrobiony. Nic z tego


Jak uważasz. W tej postaci to też jest dobry tekst. Tylko że gdy za parę lat będziesz składał pierwszy zbiorek wypadało by jeszcze doszlifować – i po to m.in. piszę te uwagi.

Przy malowaniu najważniejsze jest ostatnie dotknięcie pędzla. Tu tego jeszcze brakuje.

Cytat
Jeśli ktoś zwrócił uwagę, to czwarty pierścień od centrum, czyli od Góry zawiera mumie dzieci. Kto je położył do snu jeśli ich rodzice i krewni znajdowali się już w trzecim? Chyba, ze pierścienie wypełniano i zamykano od zewnętrznego do wewnętrznego, co? W takiej sytuacji pierścień Hańby, czyli wewnętrzny zamknięto ostatni, a ci, których archeolodzy uznali za kapłanów, to tak naprawdę właśnie żywe ciało bogów, ci, którzy tworzyli poprzednie wcielenie Trójcy.


Ok. zamykanie od zewnątrz ku środkowi jest trudne technicznie. To jednak sztolnie – będą kłopoty z powietrzem. Systemu wentylacyjnego nie da się zrobić, bo wilgoć wejdzie. Chyba żeby potem kajstrować cementem – ale archeolodzy odpalą radar geologiczny i znajdą.

swoją drogą - hmmm... co robić z taką ilością mumii? - dodaj coś że wyjmują po kilka z kręgu dla zrobienia tomografii. (przy tej technice ja bym raczej robił tomografię in situ. ;P: cos tam było o mumii dziecka w kontenerze - ale tu też trzeba kilka zdań dorzucić.

kręgi ZAMYKAJ JAK CHCESZ ALE ZAZNACZ TO (kierunek znaczy) WYRAŹNIE W TEKSCIE i będzie ok.

Jakbyś kiedyś potrzebował konsultacji archeologicznych odezwij sie na priv.

Cytat
Góra to tylko symbol, żywe ciało bogów, to te pół miliona mumii w wewnętrznym kręgu.


Sprytne.

Archeolodzy tego nie wiedzą ;-P
zaznacz może że dotarli do środka?

Czytelnik liczy na komorę centralną i cthulu w sarkofagach ;-P
archeolodzy pewnie też.

Cytat
( i tu muszę przyznać, że ze sceny, gdy zawiedziony swoją religią ksiądz, okryty poky rwawioną skórą kłania się cesarzowej aby przebudzić pogańskich -było ni było - bogów, jestem naprawdę dumny )


jako katolicki fundamentalista szczęśliwie nie dostrzegłem tego przy czytaniu ;-P

Cytat
6. Złagodnieli? Hm, w porównaniu do tego co było wcześniej, na pewno. Zważ, ze ci bogowie bez wahania rzucają tysiące bezbronnych tubylców do walki o pałac, gołe pięści przeciwko miotaczom plazmowym. Zdefiniuj taką łagodność.


Khm... ok. wydawało mi się że są gooorsi ;-) i że się obudzą naprawdę wkurzeni na swoich i obcych ;-P i że tubylcy naprawdę mają powody bać się ich przebudzenia ;-) i ze długie macki pozdejmują z nieba satelity, słonce się zaćmi, obcy na swoich planetach nagle przeżyją wizje etc. a po latach z planety wyruszają na podbój galaktyki hordy fanatycznych rycerzy-zakonników - to nawróceni na loklaną religię byli legioniści... etc.

Cytat
7. Asystentka jest postacią drugoplanową. Podobnie jak Steven Rogers, czy kapral O'rally. Osobiście nie jestem zwolennikiem tezy, że każda postać pokazana w opowieści MUSI zostać opowiedziana do końca.


Nie jest to konieczne ale warto zasygnalizować chociaż pewną możliwość.

Nawet niech zaginie bez wieści – tylko napisz że zaginęła, że nie wiadomo co sie stało z ekipą etc.. Na początku jest jej sporo – przez to czytelnik sądzi że jest ważna. A potem się wkurzy.

To kolejny prosty chwyt. Postaci ważne z reguły opisywane są szczegółowo, postaci mniej ważne – po łebkach. Ludzie do tego przywykli – wykorzystuj to.

Cytat
Nadal uważam, że na powieści mam jeszcze czas. Może kiedyś, za parę lat


Ok. generalnie jest to rozsądne podejście. Pisz, nabieraj wprawy. Jeśli potrzebujesz rad, jeśli chcesz żeby coś przeczytać i ocenić - jestem do dyspozycji.

z drugiej strony - "każdy pisarz to wariat ale nie każdy wariat to pisarz" - jesli poczujesz w środku nocy zew to siadaj i pisz powieść. Najwyżej sie namęczymy przy poprawianiu ;P:

A. Pilipiuk - 25 Kwietnia 2007, 00:24

ps. A tekst powinin być możliwie jednoznaczny. Żeby nie były potrzebne tłumaczenia. Nie dołożysz kopii autora do każdego egzemplarza...
A. Pilipiuk - 25 Kwietnia 2007, 10:27

pomyśłałem nad tym w nocy i generalnie jestem uspokojony.
tekst prawdopodobnie dostałby imprimatur.

księdzu po prostu odwaliło z przemęczenia, przepracowania, poczucia winy etc.

z teologicznego punktu widzenia nie ma żadnych wątpliwości. tubylczy czczą fałszywych bogów. Zebrało się ich milion, powstał umysł zbiorowy - zjawisko normalne we wszechświecie. Umysł składajacy się z tylu oddzielnych częsci składowych zbyt precyzyjnie nie mógł działać - popadł w rozszczepienie osobowości (wrażenie bycia trójcą) po czym ogarnęła go schizofrenia paranoidalna i ostra mania wielkości skutkiem czego ogłosił sie panteonem bóstw i zażądał krwawych ofiar. Wraz z nasilaniem się choroby psychicznej pojawiła sie depresja autodestruktywna - stąd zażądał hekatomby na górze snów i zapadł w niebyt.

odrodziwszy się skutkiem zgromadzenia odpowiedniej liczby osobników - początkowo w postaci szczątkowej - wysondował telepatycznie umysł kapłana i podsnął mu fałszywe wizje - np. rozmowy z dawno nie żyjącym biskupem.

po ostatecznym restarcie uzdrowił kapłana - tu jest pewna niejasność jak tego dokonał - prawdopodonie teleepatycznie pobudził organizm księdza do wytężonej samoregeneracji. (wykorzystując zapasy tłuszczu i cukrów jako paliwo do tego procesu).

generalnie Bóg jest jeden (znaczy się nasz ziemski) :wink: a tubylcy trawajac w błędzie oddają cześc własnej zbiorowej schizofrenii. Można też założyć że zbiorowy umysł został opętany przez naszego ziemskiego diabła :twisted: dowodem na to jest choćby fakt że ta tzw. "trójca bogów" nie potrafiła dokonać cudu tak prostego jak rozmnożenie chleba i ryb żeby wykarmić głupie milion osobników.

Robert MW - 26 Kwietnia 2007, 09:54

Dzięki Andrzeju za kolejną porcję uwag. :D Sam widzę, że ten tekst pewnie czytałoby się lepiej przed podziałem, ale całość liczy ok. 230 tys. znaków (ze spacjami) więc podział był konieczny.
Cytat
Ok. zamykanie od zewnątrz ku środkowi jest trudne technicznie. To jednak sztolnie – będą kłopoty z powietrzem. Systemu wentylacyjnego nie da się zrobić, bo wilgoć wejdzie. Chyba żeby potem kajstrować cementem – ale archeolodzy odpalą radar geologiczny i znajdą.

swoją drogą - hmmm... co robić z taką ilością mumii? - dodaj coś że wyjmują po kilka z kręgu dla zrobienia tomografii. (przy tej technice ja bym raczej robił tomografię in situ. cos tam było o mumii dziecka w kontenerze - ale tu też trzeba kilka zdań dorzucić.

kręgi ZAMYKAJ JAK CHCESZ ALE ZAZNACZ TO (kierunek znaczy) WYRAŹNIE W TEKSCIE i będzie ok.

Jest trudne technicznie, ale myślę, że da się zrobić, jeśli uwzględnimy, że całość budowy nadzoruje zbiorcza inteligencja o analityczno-obliczeniowych możliwościach największych komputerów.
Nie mam zielonego pojęcia, co zrobią z taką ilością mumii, choć podejrzewam, że ostaeczna decyzja będzie należać do tubylców. :)
Miałem zaznaczyć, psiakość, choć jednym zdaniem, moja kupa - jak powiadali starożytni Rzymianie.
Cytat
Czytelnik liczy na komorę centralną i cthulu w sarkofagach ;-P
archeolodzy pewnie też.

i
Cytat
Khm... ok. wydawało mi się że są gooorsi i że się obudzą naprawdę wkurzeni na swoich i obcych ;-P i że tubylcy naprawdę mają powody bać się ich przebudzenia i ze długie macki pozdejmują z nieba satelity, słonce się zaćmi, obcy na swoich planetach nagle przeżyją wizje etc.

Mniej więcej taki był pierwotny pomysł, bogowie mieli się okazać prawdziwymi bytami nadnaturalnymi, i zrobić porządny kipisz, ale odszedłem od tego w trakcie pisania. Po pierwsze pomysł końcowy wydawał mi się atrakcyjniejszy, po drugie sam fakt, że wersję pierwotną tak łatwo było przejrzeć - dyskwalifikował ją w moich oczach. Przecież czasami o to chodzi - napisać coś inaczej, niż wszyscy sie spodziewają ;P:
To miała być historia o tym, że plany wszystkich grup i stronnictw zaangażowanych w walkę o planetę biorą w łeb, bo pewna stara legenda okazała się prawdą. Sztab kontaktu ma swoje sztuczki i próbuje wykorzystać tę legendę do włanych celów, cesarzowa prowadzi własną grę i ani jej do głowy nie przyjdzie, że opowieści o Górze Snu mogą być czymś więcej, niż tylko starą bajką. Nawel legionisci mają własne plany a to, że stara bajka okazuje się prawdą w ostateczny rachunku ocali im, i ochranianym przez nich naukowcom życie.
Cytat
A tekst powinin być możliwie jednoznaczny. Żeby nie były potrzebne tłumaczenia. Nie dołożysz kopii autora do każdego egzemplarza...

I nie mam zamiaru. Wydaje mi się jednak, że tekst jest wystarczająco jednoznaczny, choć czasami, moja awersja do łopatologii stosowanej może czytelnikom lubiącym mieć wszystko wytłumaczone aż do ostatniego szczególiku sprawiać dyskomfort. Muszę jeszcze trochę poćwiczyć, zanim nauczę się znajdować przysłowiowy "złoty środek" :D
Cytat
pomyśłałem nad tym w nocy i generalnie jestem uspokojony.
tekst prawdopodobnie dostałby imprimatur

I to jest najlepszy komplement jaki mogłem usłyszeć, to, że komuś chciało się myśleć o tekście nocą, dwa, czy trzy dni po jego przeczytaniu :) Tym bardziej, że Twoje wnioski co do natury handua'rrskich bóstw są ogólnie bardzo trafne. Choć ja osobiście wyobrażam sobie "trójdzielność" nadumysłu jako skutek obecności w nim osobników "męskich", "żeńskich" i "nijakich" czyli dzieci przed okresem dojrzewania. Umysły handua'rrskich kobiet i mężczyzn pracują nieco inaczej (skąd ja to znam? :lol: ) stąd pierwotny nadumysł podzielił się na trzy główne części składowe . Trzecie bóstwo określane jest mianem syn-córka - i stanowi część odpowiedzialną za osobniki małoletnie znajdujące się w zbiorowości.
Co do uleczenia kapłana - pobudzenie sił witalnych lub bioenergoterapia - jaką bioenergią dysponowałby organizm złożony z miliona osobników! Lub siła skoncentrowanej modlitwy - niech każdy wybiera, co mu pasuje, zgonie z własnym światopoglądem :D
Oczywiście bogowie handua'rrów nie mają nic wspólnego z prawdziwym Bogiem ale dla mieszkańców planety są bóstwami prawdziwymi i dosłownie namacalnymi :D

Haletha - 26 Kwietnia 2007, 09:57

Robwegu, dozgonny szacun. Nie ukrywałam dotąd, że twoje opowiadania ze świata miecza i magii uważam za zbyt infantylne i pretensjonalne. "Przebudzenie" jednak to tekst dojrzały, kawał przemyślanej roboty. Wciąga, zostaje w pamięci i chyba gwarantuje Nautilusa:-)
Rafał - 26 Kwietnia 2007, 10:18

Zgadzam się z Halethą, mam tylko dwa poważne zastrzeżenia: tekst nie powinien być dzielony to raz i historia powinna zostać rozpisana na dłuższą formę to dwa. :bravo
dagra - 26 Kwietnia 2007, 10:36

Wielkie gratulacje, Robercie, za "Sen / Przebudzenie".

Mnóstwo wątków, emocji, zagadnień, subtelnie pokazanych relacji. Ładnie, jak zawsze, opowiadasz. Sprytnie wycisnąłeś mi nawet łzę podczas czytania. Sprawiłeś, że diabli wzięli "analizę", wpadłam po uszy w opowieść, a tego najbardziej mi tzreba. (Gdy czytając myślę o konstrukcji dialogów, słownictwie itp. bardziej niż o historii, to nie jest dobrze.) Świat z Twojego opowiadania zapadł we mnie głęboko. Emocje, które opisujesz, też.
Dziękuję.

A. Pilipiuk - 26 Kwietnia 2007, 11:23

Robweg napisał/a
całość liczy ok. 230 tys. znaków (ze spacjami) więc podział był konieczny.


to jest ok 140 stron w druku. za krótkie na powieść, za dlugie na mikropowieść...

kurcze nie wiem czy sie nie kwalifikuje do nominacji na powieść wedle krteriów nagrody im. Janusza A. Zajdla.

napisz drugie podobnej objętości i masz książkę. Z drugiej strony - jest kłopot - w zasadzie jesli wyaje sie zbior opowiadań - wypadalo by żeby teksty niepublikowane stanowiły 2/3-3/4 objętości. (jesli publikacja nasapiła kilka lat temu nie trzeba się tego ąz tak rygorystycznie trzymać.

czyli dwie opcje. albo robić z tego powieść, albo napisać jeszcze 200-300 stron podobnie dobrych tekstów i składać zbiorek.

jesli np. machniesz jeszcze 2 takie nowelki połaczone światem albo bohaterami może z tego wyjść coś podobnego konstrukcją do "Piątej głowy cerbera" Gene Wolfa.

/zamykanie/
Cytat
Jest trudne technicznie, ale myślę, że da się zrobić, jeśli uwzględnimy, że całość budowy nadzoruje zbiorcza inteligencja o analityczno-obliczeniowych możliwościach największych komputerów.


tak czy inaczej musieli by ich upychać w biegu - żeby sie nie podusili - albo bardzo powoli malymi grupkami. ok. to szczegół o trzeciorzędnym znaczeniu. chyba ze oddychają inaczej niż my, albo potrafią wstrzymać powietrza na powiedzmy 20 minut.

szczególy zabijania? Szybko działająca trucizna?

Cytat
Nie mam zielonego pojęcia, co zrobią z taką ilością mumii, choć podejrzewam, że ostaeczna decyzja będzie należać do tubylców. :)


ja bym zostawił jak leżą. z archeologicznego punktu widzienia to kłopot - konserwacja strojów i zapewnienie odpowiednich warunków dla zachowania ciała to kooooszta. nawet wolfram z calej tej planety mógłby nie starczyć ;P:

w warszaiwe znaleziono kryptę - pod jednym z kościołów Starego Miasta - leżą w niej zwalone na stosy ciała ludzi zmarłych podczas epidemii dżumy w 1624 roku. łeża tak jak zebrano z ulic i domów - w oryginalnych ubtraniach, z zawartoscia kieszeni etc. wydobyto 3 sztuki w latach 70-tych. Koszt konserwacji ubran był tak horrendalny że napuścili do krypty gazu coby wytłuc pleśni i zamurowali. od 30 lat znalezisko czeka lepszych czasów i wiekszych funduszy.

arabowie w egipcie w XIX wieku radzili sobie z mumiami na kilka sposobów:
-proszkowanie na nawóz do pól
-palenie w kotłach parowców
-przerabianie na tekturę
-używanie zamiast belek stropowych
-przerabianie na farbę (brąz mumiowy).
etc.

Cytat
Po pierwsze pomysł końcowy wydawał mi się atrakcyjniejszy, po drugie sam fakt, że wersję pierwotną tak łatwo było przejrzeć - dyskwalifikował ją w moich oczach. Przecież czasami o to chodzi - napisać coś inaczej, niż wszyscy sie spodziewają ;P:


zupełni słusznie :wink: niepotrzebnie sie czepiałem. dodaj tylko kilka zdanek o tym że nie ma krypty z cthulu - i będzie idealnie.

Cytat
Wydaje mi się jednak, że tekst jest wystarczająco jednoznaczny,


trochę nie jest. kilka rzeczy watro choć jednym zdaniem zasugerować.

Cytat
I to jest najlepszy komplement jaki mogłem usłyszeć, to, że komuś chciało się myśleć o tekście nocą, dwa, czy trzy dni po jego przeczytaniu :)


jako katolicki fundamentalista muszę dobrze rozważyć wszystkie za i przeciw zanim spalę kogoś na stosie :twisted: (wiesz te koszta opału...)

Cytat
Oczywiście bogowie handua'rrów nie mają nic wspólnego z prawdziwym Bogiem ale dla mieszkańców planety są bóstwami prawdziwymi i dosłownie namacalnymi :D


i to jest wlasnie prawdziwe wyzwanie dla naszych misjonarzy :wink: nawrócić ludzi którzy na codzien obcują ze swoim Bogiem na wiarę w Boga który jest nienamalny ;P:

hmm... pomysł na kolejny tekst? a nie wazne...

A. Pilipiuk - 26 Kwietnia 2007, 17:33

Haletha napisał/a
Wciąga, zostaje w pamięci i chyba gwarantuje Nautilusa:-)


co do nautilusa - trudno ocenić - nominacja do Zajdla powinna być.

A. Pilipiuk - 26 Kwietnia 2007, 17:35

jeszcze jedno pytanko - ile czasu trwało napisnie tego tekstu? (łacznie z wymyleniem). Bom ciekaw.
mawete - 26 Kwietnia 2007, 17:41

Wiem, że tu dam punkt - tylko nie wiem gdzie drugi... :D
Robweg: zastanawiałeś się nad zrobieniem z tego książki - jako zamkniętej całości?



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group