Autostopem przez galaktykę - Największy obciach w naszym życiu;)
Pako - 7 Sierpnia 2006, 07:49
To było dobre. Ale faktycznie, podobne rzeczy się dzieją.
Sam na bierkowicach ze dwa lata temu skosiłem chyba ze trzy namioty. Rzecz miała się tak:
W miejscu, gdzie bractwom kazano rozbić namioty ziemia była tak twarda i kamienista, że po prostu nie dało się wbić śledzi głęboko, były więc tak przymocowane 'na słowo honoru'. W nocy zaś nie widać linek (kto wymyślił czarne link do namiotów?!) No i jak się wracało (a trzeba wiedziec, że piwo tam jest za darmo) to chyba ze trzy namioty skosiłem. Nie do końca, ale po kilka śledzi wyrwałem.
Na swoje usprawiedliwienie podam, że nie tylko ja miałem takie problemy. Rano pole namiotowe wyglądało jak po bitwie
Rafał - 7 Sierpnia 2006, 08:55
Połączenia mocnego imprezowania pod namiotami zwykle kończą się uszkodzeniem tychże. Nie zapomne porannego widoku sąsiadów z pola: jeden koleś jak padł, tak został sztywny położony wzdłuż na stole i w splecione ręce wciśnięto mu świeczkę i tak spał, drugi został wewnątrz namiotu owinięty wokół masztu i namiotem dookoła. Wystawała jego ręka z nożem. Inscenizatorzy mieli niezły ubaw
Haletha - 7 Sierpnia 2006, 13:09
PakoCytat | a trzeba wiedziec, że piwo tam jest za darmo) |
Zapamiętam, ponieważ w przyszłości zamierzam jeździć na imprezy dla wcześniaków;)
Moja jedyna jak dotąd przygoda z alkoholem;) miała miejsce rok temu na rymcerskim wyjeździe do Serbii. Wraz z wesołą grupką koleżanek wybrałam się na nocne zwiedzanie Belgradu. Najmłodsza z nas obchodziła akurat osiemnastkę, przeto główny punkt programu stanowiły śpiewy i tulenie do siebie buteleczek z miejscowym winem. Pędząc rączo przez opustoszałe ulice zostałam nieco w tyle; kiedy dogoniłam dziewczyny, zastałam je pod latarnią z butelką zaklinowaną w klapce dla elektryków. Pora była dość późna, więc mętnie zrozumiałam, że chcą włączyć zielone światło, ale miejscowa technologia nakazuje najpierw otworzyć jakieś drzwiczki (a te się zacięły). Podeszłam więc, energicznym ruchem przejęłam sprzęt i zapytałam: "chcecie to otworzyć?" - "tak" - zaczęłam więc szarpać butelką klapkę, po czym zaproponowałam odkręcanie śrubek. Niestety nie przyszło mi do głowy, że koleżankui chcą otworzyć butelkę:)
Do dziś się ze mnie śmieją.
Powtórka na tegorocznym Grunwaldzie, wracamy do tematu namiotów. Belgradowa jubilatka wbija się w namiocie* w dworską suknię wiązaną na plecach.
- Zasznurujesz mnie?
- Jasne!
Po czym całkiem na trzeźwo rzuciłam się do sznurowania namiotu...
* na odciągach wisiały białe szmatki sygnalizacyjne :o))
Duke - 7 Sierpnia 2006, 13:32
A propos namiotów, nie wiem czy już o tym pisałem, ale słyszałem bardzo zabawną historię z Hiszpanii. Jak to kolesie wędrowali przez Hiszpanię, trochę pieszo, trochę stopem i rozbili sie gdzieś w nocy. W pewnym momencie z rana jeden budzi drugiego z okrzykiem "Mamy pawia w namiocie". Wywołało to małe starcie na pięśći kiedy okazało się że w namiocie był najprawdziwszy paw, nie taki rzucony.
Aga - 14 Września 2006, 16:14
Dziś w szkole: Omawiamy "Chłopów" a niezbyt zorientowana w temacie koleżanka pyta nagle na całą klasę: "A to o czym te 'Dziady' były?"
mawete - 14 Września 2006, 17:20
"... i Boryna zdradzała z Antkiem swojego męża.... Nie? Nie swojego meża? Ty to czyjego męża ona zdradzała..."
Fidel-F2 - 14 Września 2006, 17:24
...aaaaa Boryna
mawete - 14 Września 2006, 17:31
"...Boryna bo niby ma grabie..."
Fidel-F2 - 14 Września 2006, 17:38
mawete czyje to było?
Aga - 14 Września 2006, 17:42
Nie Piasecki przypadkiem?
My się tu nabijamy, ale nasza polonistka mówiła, że czytała takie wypracowania maturalne, w których ktoś napisał np. że Boryna tarzała się z Antkiem w stogu siana
mawete - 14 Września 2006, 18:19
Aga ma rację, Piasecki tylko nie pamietam z kim... (Laskowik?)
Fidel-F2 - 14 Września 2006, 18:36
sam bodajże, to chyba monolog był stylizowanu na dialog.
mawete - 14 Września 2006, 18:40
może i masz rację - strasznie dawno tego nie słyszałem...
Tomcich - 14 Września 2006, 18:58
Ja to znam z wykonania Krzysztof Piasecki - Stanisław Zygmunt Ale tekst dobry
Aga - 14 Września 2006, 20:26
O, właśnie, Tomcich. Nie wiedziałam, jak się ten drugi nazywał. Tekst dobry, jeden z moich ulubionych w wykonaniu Piaseckiego
Słowik - 15 Września 2006, 10:07
Skoczcie TUTAJ wspomnieć słodkie chwile
Miałem kiedyś kasetę z tym nagraniem, ale zapodziałem...To był występ bodaj też na jakimś kabaretonie w Opolu, jeśli dobrze pamiętam.
Godrik - 1 Października 2006, 16:49
Mój największy obciach w życiu? No więc, gdy byłem w drugiej klasie podstawówki, no wiecie, bezbronny i niewinny... no, bardziej niewinny niz teraz, pani nauczycielka po świętach Bożonarodzeniowych spytała naszą klasę: "jakiego znacie latającego ssaka"? No i w naszej klasie zaległa niesamowita. Mi przyszło do głowy jedno. Podposzę ręke, a pani mówi, że mam powiedzieć latającego ssaka. Teraz najlepsze, ale sie niesmiać. No, i ja z uśmiechem na twarzy krzyczę: RUDOLF CZERWONONOSY RENIFER
mawete - 5 Października 2006, 11:46
Moje dziecko pezyniosło z przedszkola jakąś wysypkę (już wiadomo że wirusówka) I poszliśmy przedwczoraj do lekarza. Jedna z krostek zrobiła jej się na środkowym palcu prawej dłoni. Wchodzimy do gabinetu, a dziecko pokazuje lekarce palec - w wiadomy sposób i mówi - "Pani doktor! O tu mi się krostka zrobiła!"...
Coś ma po tatusiu...
Anonymous - 5 Października 2006, 20:29
1) Ja tam do wygadanych w podstawówce nie należałem. Ale jak trzeba było... To była chyba 5 klasa. Czasy schyłkowe PeRueLu.W całej szkole były 2 toalety. W czasie przerwy pięciominutowej stanąłem w kolejce za grubszą potrzebą. Zadzwonił dzwonek, a ja nadal stoję, a raczej przechadzam się. Zaraz moja kolej. Idzie profesorzyca z którą miała się odbyć lekcja rosyjskiego w mojej klasie. Stanęła i pyta czemu nie idę na lekcję. No to mówię cichym, zawstydzonym głosem, że muszę do toalety. Ona nie dosłyszała starucha jedna i zapytała głośniej,nachyliwszy się nieco ku mnie poirytowana:ŻE CO? A ja jej na to prosto do ucha: WYS*AĆ SIĘ MUSZĘ! Dobrze że nie wezwała rodziców.
2) Siedzimy przy ognisku latem, ciemno wszędzie, głucho wszędzie. Pieczemy kiełbasę. Opowiadamy sobie dowcipy. Ktoś mówi dowcip, ja nie słucham tylko myślę jaką perełką by zabłysnąć. Mówię niezły dowcip ale nikt się nie śmieje. No dobra, myślę sobie, nie znają się na dowcipach. Znów pada około pięciu żartów, znowu mówię dowcip. I znowu słyszę tylko cykanie świerszczy... No cóż, pomyślałem sobie, następnym razem ich zażyję tak, że im buty pospadają. Znowu wysilam makówkę. Znowu mówię dowcip. Nikt się nawet już nie uśmiecha. Tym razem cisza się przedłuża. W pewnym momencie kumpel mówi: Ku**a, Krisu, trzeci raz mówisz dowcip który ktoś dopiero co opowiedział... Wszyscy, włącznie ze mną, zaczęli w tym momencie tarzać się ze śmiechu. Ale dowcipów już nie opowiadałem tego wieczoru.
Dunadan - 6 Października 2006, 04:55
moge spytac ktora to szkola?
Homer - 8 Października 2006, 21:21
Raczej z cyklu anegdoty niż obciachy:
Polibuda. Wykład.
Pani dr z matematyki produkuje się 20 minut nad dowodem pewnego twierdzenia, po czym pyta:
- "Rozumiecie to wszystko?"
W ciszy jak grzmot brzmi wypowiedziana półgłosem odpowiedź:
- "K...a, nie."
Sala blednie, Pani doktor również. Odwraca się powoli i słabym głosem do wszystkich:
- "To ja wam to jeszcze raz wytłumaczę... ale proszę nie przeklinajcie więcej".
Anonymous - 8 Października 2006, 22:22
Dunadan
Cytat | moge spytac ktora to szkola? |
Nie, nie możesz.
Słowik - 9 Października 2006, 08:47
Przecież juz zapytał
Christof - 9 Października 2006, 12:40
Najwiekszy obciach w zyciu mialem w zeszlym tygodniu, za wczesnie zeby go opisywac ale mala rada: na sluzbowych imprezach integracyjnych trzeba utrzymac samokontrole w spozyciu no i nigdy nie pic wiecej niz 2 dni z rzedu.
Dunadan - 9 Października 2006, 14:03
Krisu
ktora to szkola?
Obciach nie moj ale mojego kolegi ale chyba tez sie nada?.
No wiec kolega biegnie przez korytarz bo chcial zlapac drugiego kolego ( i z nim pogadac, a nie zlapac doslownie ) - biegnie biegnie biegnie i na pelnej predkosci wpada w nauczycielke prawie ja przewracajac. Kolega costam odburknal i pobiegl dalej... oczywiscie zostal wezwany na dywnik... tlumaczyl sie, i mowil naprawde serio, ze nie wiedzial ze wpadl w nauczycielke, bo myslal ze to jakas uczennica - bo ta nauczycielka jest mloda i niska - jak opowiadal to w klasie wszyscy ryczeli ze smiechu, ale chlopak mial troche wstydu przed ta nauczycielka ktora swoja droga byla w porzadku.
Wydarzylo sie w drugim LO w Tomaszowie Maz
Anonymous - 9 Października 2006, 23:42
SP nr 6 w Białobrzegach, ta szkoła znaczy się.
Nie wiem czy to obciach czy nie, ale na pewno nie mój. Nie wiedziałem gdzie to wstawić. Kilka lat temu byłem na spotkaniu autorskim w Łodzi w kinie Polonia. Na spotkaniu byli: Andrzej Sapkowski, Eugeniusz Dębski i Ewa Białołęcka. Siedzą ludzie na widowni. Prowadzący przybliża sylwetki autorów. No a teraz pytania. Następuje chwila ciszy. Cisza się przedłuża. W pewnej chwili jeden facet zadaje pytanie, tak ni z gruszki ni z pietruszki: "Panie Sapkowski, czy wiedźmin to pan?" Nie wiem czemu ale facia zapamiętałem. Jakiś czas potem pojechałem na spotkanie z Terrym Pratchettem i jego tłumaczem Piotrem W. Cholewą. Spotkanie prowadził Arkadiusz Nakoniecznik. Również kino Polonia, Łódź. Przybliżenie sylwetek gości, a potem nadchodzi czas pytań, znowu cisza. Nakoniecznik zagroził że jak nie będzie pytań, to spotkanie się zakończy. I wtedy ktoś zadaje pytanie znajomym głosem: "Mr Pratchett, czy Rincewind to pan?" Drgnięty jakimś przeczuciem oglądam się kto zadał pytanie, a tam siedzi z mikrofonem w ręku mój znajomy-nieznajomy z poprzedniego spotkania. No cóż, dejavu, jak mawiają Rosjanie.
Dunadan - 10 Października 2006, 09:35
a swoja droga pytanie bardzo ciekawe... Ciekawe czy Ziemianski to Achaja?
hjeniu - 10 Października 2006, 09:39
I czy Kres ma schizofremię
Pako - 10 Października 2006, 17:28
i czy tolkien to sauron ^^
Fearfol - 10 Października 2006, 17:35
Ciekawie rzeczy wydarzyły się równierz w I L.O w Wałczu
Manowicie na lekcje J.Polskiego (wredna nauczycielka holernie) która odbyła się 10.10.2006 przewidziany był sprawdzian z "obyczajów w starożytnej grecji" , tylko że byłby to już 4 większy sprawdzian w tygodniu pozatym polonistka nie wpisała się do dziennika, dlatego więc ogłosiliśmy bojkot tego sprawdzianu i po przepisaniu pytań na kartkę odłożyliśmy je na bok i nic nie pisaliśmy. Zgodnie z prawem w naszej szkole gdy ponad 60% uczniów napisze na 1 to nauczyciel niepowinien wpisać ocen. Twarz nauczycielki ( Nasza wychowawczyni ) wyrażała kompletne przerażenie.
Zagroziła że od tej chwili niebędzie już realnie naszą wychowawczynią i Nikt nie będzie miał napewno ( skąd ta pewność ?) 5 na półrocze itp. itd.
A zatem obciachem było to że ten sprawdzian był PROSTY JAK DRUT i nawet teraz zastanawiam się poco to nam było
Mimo wyszystko było fajnie
|
|
|