To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Planeta małp - Niech mnie ktoś przytuli, czy dla tych, którym się nie chce

ketyow - 30 Stycznia 2010, 18:46

gorbash, to szkoda, że na studiach nie padło i nie padnie ni słowo o procesorach ;) W excelu rozkład normalny policzę od ręki - gotową funkcją, bo tak to się liczy, ale sorry, funkcje exp i erf to jest absolutna rzeź, jeśli miałbym to wyliczać na tablicy.
gorbash - 30 Stycznia 2010, 19:01

Miałem na myśli procesy (nie koniecznie procesory, ale też się łapią).
Takie są już polskie studia... Nie miałem wprawdzie okazji kończyć innych, ale miałem podobne wrażenie (jeśli dobrze Cię zrozumiałem), że uczysz się nieprzydatnej teorii, którą spokojnie mógłbyć doczytać kiedy okaże się że jest potrzebna, zamiast wiedzieć tylko gdzie tej teorii szukać i przećwiczyć jak najwięcej zastosowań praktycznych.

ketyow - 30 Stycznia 2010, 19:19

Siedzę nad tą matmą od 11 to mi się już przywidziało procesory... I muszę się w pełni zgodzić, bo tak naprawdę skoro teraz sam się tego uczę, to mógłbym się też sam tego nauczyć, gdy (i jeśli) zajdzie taka potrzeba, tymczasem mamy nacisk na takie rzeczy - a na rzeczy ściśle związane z informatyką, czyli budową komputera, albo systemami operacyjnymi żaden - bo takich przedmiotów w ogóle nie ma. To jest w tym najgłupsze. Ktoś kiedyś jednak dobrze powiedział, że polskie studia informatyczne szkolą matematyków, których potem nietrudno jednak zagiąć w dziedzinie informatyki. Subskrybuję na jednej stronce oferty pracy i co dzień coś dostaję, z "wymagane wyższe wykształcenie informatyczne", także nie zawsze jest tak kolorowo, że można zostać świetnym informatykiem bez papierka, gdy sporo firm na wejściu odrzuci Twoje CV. Oczywiście, trzeba sobie w życiu radzić i bez tego papierka daleko zajść też można, ale jednak warto mieć go w zanadrzu, więc się nie poddaję. Nawet poza tą matmą idzie mi bardzo dobrze. Nigdy nie wiem jakie czasy nadejdą, może któregoś dnia nie mając papierka to i z umiejętnościami będę nikim. Lepiej mi się trochę robi, jak mogę się wygadać, jak mnie to dobija ;P:
Lynx - 30 Stycznia 2010, 23:10

ketyow, przytulak. A teraz kijek- oj Ty, oj Ty... nie chciało się fałdki przysiąść wcześniej? ;)
ketyow - 30 Stycznia 2010, 23:16

Nie było czasu. Zagadnienia na egzamin podał ostatnio, bardzo wiele z nich nie było przerabianych w ogóle. I dziś jest pierwszy dzień, kiedy już na nic innego nie trzeba się uczyć, odkąd dał zagadnienia. A jutro ostatni przed egzaminem. 12h, opracowałem 28 z 37 zagadnień i się poddaję. Po czekoladzie nie kręci mi się w głowie, ale już nie mogę myśleć. Od tygodnia nie miałem czasu/siły zrobić sobie obiadu :evil: Ale mam nadzieję, że nie pójdzie zapierdziel na marne, to od poniedziałku mam 14 dni wolnego. Choć mam pewne obawy, z ubiegłego rocznika zaliczyły dwie osoby za pierwszym podejściem (gość wywalał za drzwi z dwóją, nawet za nazwanie go profesorem, bo z tytułu jest doktorem - to już lekka przesada).
nureczka - 31 Stycznia 2010, 09:22

ketyow, to j sobie znowu pozwolę, jako stary (skądinąd niespełniony) wykładowca pozrzędzić i powymądrzać.
Matematyki uczy się głównie po to, żeby wyrobić konkretny sposób myślenia u przyszłego inżyniera. Działa to tak, że 90% krzywej Gaussa będzie potem w życiu zawodowym działać wg schematów i taki nawyk im się przyda. A 10% i tak będzie robić po swojemu, czego byśmy im do głowy nie wbijali.
Kiedyś, za czasów naszych dziadków, takiej dyscypliny myślowej uczyła - paradoksalnie - greka i łacina.

PS. Do dziś nie mam pojęcia, po kiego grzyba dręczono mnie przez dwa semestry fizyką kwantową.

ketyow - 31 Stycznia 2010, 10:12

nureczka, mogłoby to być zaserwowane w bardziej zjadliwy sposób, to raz (matematyka dyskretna - poza grafami i macierzami "zawiera się w" probabilistyce właśnie - i dyskretną bardzo lubiłem, probabilistyki nie trawię), a dwa, że na egzaminie pojawiają się głównie rzeczy, których za tydzień nie będę pamiętał. I których nie liczy się mega długimi wzorami, które mam wkuć, a jednowyrazowymi funkcjami np. w excelu. Jest sporo dowodów - z których zaczyna się niewinnie, ale taki dowód to ostatecznie 3/4 str. A4 - ani tego wkuć na pamięć, ani zrozumieć (kiedy jest ich taka ilość). Jakbym miał fizykę, to wiedziałbym przynajmniej po co mi ta matma :mrgreen: Algorytmy tak, wyrobiły mi jakiś tok myślenia, teorii baz danych nauczyłem się nie przez wkucie na blachę, a zrozumienie - ale przy tym ręce rozkładam. Choć 2 z 6 semestrów matmy mnie faktycznie czegoś nauczyły, ale tylko za sprawą dobrych wykładowców.

Ale pierwszy raz (co prawda dopiero po samodzielnej nauce, ale tylko dzięki temu jak wielkie wymagania zostały przed nami postawione) poczułem, że coś się nauczyłem na tych studiach i zaczynam rozważać czy nie pójść w kierunku budowania baz danych. Zaciekawiło mnie to (choć jako jedynego, reszta jeszcze klnie pod nosem ;P: ) i chyba poszukam jakiejś dobrej książki i zacznę iść w tym kierunku. Także, żeby nie było, że tylko narzekam. Było parę dobrze prowadzonych przedmiotów na studiach, ale skoro to wyższa uczelnia, to wszystkie powinny trzymać jakiś poziom. Wiadomo jednak jak jest. Jako stary wyjadacz możesz mi powiedzieć jak dużo pracy trzeba włożyć w bazy danych i na ile się to opłaca wg Ciebie, jeśli masz jakieś obserwacje na ten temat :)

nureczka - 31 Stycznia 2010, 10:33

ketyow, z baz danych żyję od 20 lat. Używając terminologii amerykańskiej, pracując w tym zawodzie można załapać się do "upper middle class". Milionerem nie zostaniesz. Dochody można sobie zwiększyć wybierając zamiast ścieżki technicznej menadżerską, ale mnie to nie kręci.
Po stronie minusów. Bazy danych na co dzień wymagają specyficznego charakteru. To są dziesiątki dupo-godzin wysiedzianych podczas monitorowania, żeby na koniec dodać albo usunąć jeden indeks. Ale potem jaka satysfakcja. Udało mi się kiedyś tak podkręcić śrubki, że skróciłam czas przetwarzania wsadowego z 36 dni do 4 godzin.
Jeśli chcesz, możemy się jakoś umówić i pogadać na ten temat poza forum, bo nie sądzę żeby większość forumowiczów była zainteresowana.

ketyow - 31 Stycznia 2010, 10:36

nureczka, w porządku, na razie jest to u mnie w fazie przemyśleń, po sesji muszę odpocząć, zaopatrzyć się w jakiś podręcznik i zobaczyć czy faktycznie mnie to kręci. Jak poszerzę podstawy to wiem, że mam się do kogo zwrócić. Dzięki :)
merula - 15 Lutego 2010, 15:31

czy słuchanie melancholijnej piosenki w kółko i rozklejanie sie to zdrowy objaw?
baranek - 15 Lutego 2010, 15:40

merula, TAK!!!
Ozzborn - 15 Lutego 2010, 16:39

owszem, ja tak robię, baranek tak robi, ten pan tak robi, tamta pani też. A przecież wszyscy jesteśmy zdrowi i normalni :mrgreen: co nie?
Kruk Siwy - 15 Lutego 2010, 16:47

Ale rączki na kołderce!
mBiko - 15 Lutego 2010, 21:13

Ozzborn napisał/a
A przecież wszyscy jesteśmy zdrowi i normalni


Trochę pojechałeś Ozzi.

baranek - 15 Lutego 2010, 21:15

orajutku! jestem zdrowy! jestem normalny! jak Ozzborn!!!
shenra - 15 Lutego 2010, 21:17

baranek napisał/a
orajutku! jestem zdrowy! jestem normalny! jak Ozzborn!!!
Przytulić Cię? :mrgreen:
Chal-Chenet - 15 Lutego 2010, 21:20

Mnie możesz. :mrgreen:
Witchma - 15 Lutego 2010, 21:22

Ozzborn napisał/a
A przecież wszyscy jesteśmy zdrowi i normalni


Często tak sobie wmawiasz? :twisted:

baranek - 15 Lutego 2010, 21:22

ostrożnie shenra, to się może przenosić przez dotyk. i co ty potem poczniesz, taka zdrowa i normalna jak, nie przymierzając, ja, albo Ozzi.
shenra - 15 Lutego 2010, 21:23

Chal-Chenet, <tuli tuli> :mrgreen:

baranek, a kto powiedział, że ja jestem normalna, może niekoniecznie jak Ozzi ;P:

ketyow - 15 Lutego 2010, 21:25

Jesteście chorzy.










:mrgreen:

baranek - 15 Lutego 2010, 21:28

ale czujemy się dobrze.
shenra - 15 Lutego 2010, 21:28

ketyow, zazdrościsz? ;P:
ketyow - 15 Lutego 2010, 21:30

A to nie zaraziliście się ode mnie? ;P:
shenra - 15 Lutego 2010, 21:33

ketyow napisał/a
A to nie zaraziliście się ode mnie?
Nie schlebiaj sobie :mrgreen:
merula - 15 Lutego 2010, 22:38

jaka cudowna konwersacja... :mrgreen:
dobrze, ze troche przeszła mi potrzeba przytulania i łkań duszy, bo bym chyba się sfrustrowała :wink:

Jedenastka - 15 Lutego 2010, 22:43

merula napisał/a
czy słuchanie melancholijnej piosenki w kółko i rozklejanie sie to zdrowy objaw?

Może należy się zastanowić która to piosenka i dlaczego właśnie ta...

merula - 15 Lutego 2010, 22:45

która, to akurat świetnie wiem :wink:

a dlaczego ta? jest kilka powodów chyba.


ps: ostatnio ją podlinkowywałam

Jedenastka - 15 Lutego 2010, 22:56

Jeśli to ta z zakończeniem:
Don't look back
Don't give up
Pour yourself another cup


to myślę, że wielokrotne słuchanie może być bardzo zdrowe :wink: .

merula - 15 Lutego 2010, 23:44

akurat nie o ten fragment chodzi :wink:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group