To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Martva - 2 Grudnia 2012, 18:19

ihan napisał/a
Każdy ma swój fetysz.


Mhm, w moim wypadku są to talia, piersi i obojczyki. Brzuch jest mniej ważny ;) Doszłam do wniosku że żeby mieć płaski brzuch, musiałabym sobie wyciąć wszystkie flaki ze środka, a to mnie jakoś nie bawi. Albo nie jeść (jak wstanę, to miewam płaski), ale to również mnie jakoś nie bawi :P

Witchma napisał/a
Koniec świata zdaje się.


Koniec świata jest za 19, za 20 jest dzień po końcu świata i wbijam się w bia... to jest, no dobra, kremową kieckę.

joe_cool napisał/a
Myślę, że słowo wrażenie jest tutaj kluczowe ;) Najlepiej zmierz się centymetrem teraz, potem rób te ćwiczenia przez 3 tygodnie i zmierz się jeszcze raz.

Proporcje mi się zmieniły, mam wrażenie (! :D ). Jak nie próbowałam ćwiczyć, najwęższy punkt miałam niżej, potem mi się podwyższył i chyba poszerzył. Podejrzewam że sobie rozbudowałam pod spodem jakieś mięśnie które mi wydźwignęły tłuszcz w inne miejsca albo coś takiego.
W każdym razie mój twister kupiony razem z rowerkiem leży i się kurzy, bo boję się że efekt zrobi odwrotny do zamierzonego. Szczerze mówiąc myślałam że będzie odwrotnie i rowerek będzie pełnił funkcję wieszaka na ubrania, ale twardo na nim jeżdżę.
Umięśnienie łydek widzę jak wkładam buty na obcasie i one się robią bardzo trójwymiarowe. Znaczy łydki, nie buty. Ale jeszcze nie aż tak żeby mnie odstręczały.

Blue Adept - 2 Grudnia 2012, 19:19

ihan napisał/a
jakaś kobietka, na którymś filmie z Van Dammem miała taki wklęsły, normalnie czad)


ihan - Oooo, proszę o fotkę, albo choć nazwę filmu... :wink:

Martva napisał/a
płaski brzuch, musiałabym sobie wyciąć wszystkie flaki ze środka, a to mnie jakoś nie bawi. Albo nie jeść (jak wstanę, to miewam płaski), ale to również mnie jakoś nie bawi :P


Polecam ćwiczenie w niejedzeniu przed kompem - coś piszesz, a obok stoi ciasteczko pączowe... Ubaw po pachy, klawiatura cała zaśliniona. :wink:

Martva napisał/a
twister kupiony razem z rowerkiem leży i się kurzy, bo boję się że efekt zrobi odwrotny do zamierzonego.


Hahaha. Ja od lat mam maszynę do ćwiczeń co robi za siedzisko. Powtarzam sobie, że nie będą za dużo ćwiczył, bo jeszcze mieśnie mi urosną. I co ja wtedy zrobię, cała krew pójdzie mi do rzeczonych mięśni, a mózg obumrze... :twisted: ;P: :wink:


Martva napisał/a
Umięśnienie łydek widzę jak wkładam buty na obcasie i one się robią bardzo trójwymiarowe.


NMSP - Powiedz, kiedy zrobią się czterowymiarowe... :wink:

Martva napisał/a
Podejrzewam że sobie rozbudowałam pod spodem jakieś mięśnie które mi wydźwignęły tłuszcz w inne miejsca albo coś takiego.


No nie, Martva, naprawdę wyobraźni mi nie starcza... :mrgreen: :wink:

Martva - 2 Grudnia 2012, 19:55

Blue Adept napisał/a
Polecam ćwiczenie w niejedzeniu przed kompem - coś piszesz, a obok stoi ciasteczko pączowe... Ubaw po pachy, klawiatura cała zaśliniona.


Raczej nie jem przed kompem, trzy posiłki dziennie i raczej przy stole. Przegryzki pomiędzy mi się raczej nie zdarzają, chyba że jest coś mega, ale rzadko jest. Ciasteczko pączkowe/ponczowe raczej nie zrobiłoby na mnie wrażenia, bo od jakiegoś czasu mniej lubię słodycze, nie że zupełnie nie jem, czasem sięgam z przyzwyczajenia albo mam chwilowy kaprys, ale zasładzam się błyskawicznie i mam wrażenie że pocę się cukrem. Ale do kawałka pizzy bym się mogła ślinić, owszem ;)

Blue Adept napisał/a
Ja od lat mam maszynę do ćwiczeń co robi za siedzisko.


Na rowerku się fajnie słucha, ogląda albo czyta. Niestety dłubać biżu trochę trudniej więc z tego zrezygnowałam. Starałam się pedałować codziennie przez 40-60 minut, w praktyce wychodzi że 3-5 razy na tydzień, ale i tak jest nieźle :)

Blue Adept napisał/a
NMSP - Powiedz, kiedy zrobią się czterowymiarowe... :wink:


Będę obserwować ;P:

Blue Adept napisał/a
No nie, Martva, naprawdę wyobraźni mi nie starcza... :mrgreen: :wink:


ćwicz, ćwicz ;P:

Siostra mi przywiozła swoje stare zapasy muliny ^^ Plan jest taki że naumiem się haftować. Ciekawam tylko kiedy :P

ihan - 2 Grudnia 2012, 20:13

Blue Adept napisał/a


ihan - Oooo, proszę o fotkę, albo choć nazwę filmu... :wink:


Człowieku, to było jakiś milion lat temu, możliwe, że w tym filmie miał brata bliźniaka. Albo coś się działo w przyszłości, jakiś cyborg czy coś. Ale nie na pewno. W każdym razie kobieta brzuch miała wypracowany mega.

Blue napisał/a
I co ja wtedy zrobię, cała krew pójdzie mi do rzeczonych mięśni, a mózg obumrze... :twisted: ;P: :wink:

Nie chce burzyć twojego wyobrażenia o ludzkiej fizjologii, ale od zejścia do mięśni bardziej obawiałabym się, że krew pójdzie gdzie indziej.

Blue Adept - 2 Grudnia 2012, 20:49

Hominidko, za szybko się poddajesz... :wink: To był "Double Impact" (tak, był tam brat bliźniak). A o ile bardzo się nie mylę, to chodziło Tobie o Cory Everson:







P.s. Przepraszam Martva za śmieci na blogu... :wink:

P.s.2.
ihan napisał/a
Nie chce burzyć twojego wyobrażenia o ludzkiej fizjologii, ale od zejścia do mięśni bardziej obawiałabym się, że krew pójdzie gdzie indziej.


Ależ burz, ihan... Proszę. ;P: :wink:

May - 2 Grudnia 2012, 22:19

Auu, co ta pani ma w pachwinach? (zdjecie nr 2)
dalambert - 2 Grudnia 2012, 22:21

May, ogólnobajkowe stringi pancerne model full.
ihan - 2 Grudnia 2012, 22:27

May, celulitis.
Agi - 2 Grudnia 2012, 22:34

May napisał/a
Auu, co ta pani ma w pachwinach? (zdjecie nr 2)

Wyglądają jak zwykłe żylaki.

shenra - 3 Grudnia 2012, 01:28

To się Martva ucieszy jak to zobaczy :mrgreen: (tak, to był sarkazm, kocie :wink: )
Martva - 3 Grudnia 2012, 10:50

Ale ja to widziałam tuż po wrzuceniu i mnie zatkało.

A w ogóle przegapiłam moją forumową rocznicę 30 listopada :(

Martva - 3 Grudnia 2012, 16:43

Wyczołgałam się z domu żeby nabyć parę rzeczy w Kłębuszku i chcę tylko powiedzieć że NIENAWIDZĘ ZIMY. Dziękuję.
Martva - 4 Grudnia 2012, 23:27

Na FB ktoś napisał że słyszy sanie Mikołaja. Przeczytałam kątem oka i wyszło że słyszy ssanie Mikołaja. Przez głowę przebiegło mi milion myśli na sekundę (a chwilę wcześniej oglądałam serial z zombiakami, więc mlaskanie i wysysanie mikołajowych kości było jedną z pierwszych). Jakoś tak mi dziwnie. Ale z drugiej strony lepiej coś przeczytać nie tak, odetchnąć i wrócić, niż usłyszeć coś nie tak i zrobić się sinym od powstrzymywanego chichotu.
Blue Adept - 5 Grudnia 2012, 07:52

Wiesz Martva, ssanie Mikołaja może kojarzyć się też z czymś innym... :mrgreen: W necie mogą różne rzeczy wyskoczyć... :wink:
Martva - 5 Grudnia 2012, 11:09

Taaak.

Śniło mi się stado trąb powietrznych połączonych z deszczową chmurą, które oglądaliśmyz siostrą i ojcem z wysokiego piętra jakiegoś budynku (z widokiem na bliski szczyt kopca Piłsudskiego) i stwierdziliśmy ponuro ze nie możemy teraz wrócić do domu, bo nas zaleje. To w ogóle był szalenie skomplikowany sen, obudziłam się z niego jakoś nad ranem sztywna z zimna i stwierdziłam że nie ma bata, muszę wyciągnąć zimową kołdrę.

Waga od trzech dni z rzędu pokazuje konsekwentnie mniejsze cyferki, co jej się wcześniej chyba nie zdarzało. Zastanawiam się czy to przypadek, czy też pierwszy raz w życiu coś mi się ruszyło od ruchu. Oczywiście wolałabym żeby centymetr pokazywał mniejsze cyferki tu i ówdzie, ale jest oporniejszy, drań.

corpse bride - 5 Grudnia 2012, 11:18

Zazdroszczę ci, że potrafisz się zmobilizować do regularnych ćwiczeń. Ja mogę robić coś, co lubię, np. chodzić na jogę (umiem ją za mało, żeby ćwiczyć samodzielnie, bo tam ważne jest ułożenie każdego mięśnia i układ ćwiczeń w serii, więc ktoś musi mnie prowadzić) albo na basen, ale teraz nie mam kasy. Na rower za zimno, więc siedzę i gnuśnieję. Raz na jakiś czas robię Heidegera, żeby mi brzuch nie rósł, ale mnie to tak niepomiernie nudzi, że ledwo wytrzymuję :(
Martva - 5 Grudnia 2012, 11:25

Cóż, pedałuję 40-60 minut oglądając serial, a potem mam opracowany taki zestaw na brzuch i uda (głównie) że akurat starcza na 26 minutowy odcinek audiobooka. Więc się nie nudzę.
Miałabym większy problem ze zmobilizowaniem się gdybym musiała wyjść z domu. Muszę się pilnować żeby pamiętać o tym wszystkim odpowiednio wcześnie, a nie że jest 22 i już mi się nie chce.

Jak kiedyś będę miała za dużo pieniędzy, żeby móc pomyśleć o zorganizowanej i wychodzącej formie ruchu, to w grę wchodzi taniec brzucha albo taniec na rurze, ze wskazaniem na ten pierwszy.

corpse bride - 5 Grudnia 2012, 11:37

Pedałować oglądając bym mogła, ale nie mam stacjonarnego rowerka, ani nawet miejsca nań. Natomiast próbowałam ćwiczyć słuchając czegoś, ale nie umiem liczyć i słuchać, okazuje się.

Wychodzenie jest o tyle spoko, że zazwyczaj robisz to z kimś, więc jest to jak spotkanie towarzyskie. Ja na jogę i aquaerobik (którego raczej nie lubię) chodziłam z dziewczynami z klubu, a na basen z Puszkiem.

Moja koleżanka ma chyba niezłą szkołę tańca afrykańskiego i tańca brzucha, ale niestety w Warszawie. Natomiast na rurce ma w Krakowie koleżanka Madzi B. (wiesz, od Piotrka) i Madzia tam chodzi ostatnio, mówiła, że fajnie.

May - 5 Grudnia 2012, 19:09

W szkole tanca, do ktorej Kat chodzi, zrobili ostatnio kurs tanca na rurce. Dziewczyna z recepcji mowi, ze jest super, nawet mi proponowala lekcje probna, ale jakos sie nie zmobilizowalam (glownie dlatego, ze ostatnio we wtorki dlugo w pracy siedze...)
Martva - 6 Grudnia 2012, 16:44

Poszłyśmy z mamą do miasta odebrać od krawcowej jej spódnice i zostawić moje (do zwężenia, głupio trochę jak idę ulicą i czuję że draństwo mi spada z bioder). Przy okazji chciałam sobie kupić stanik z okazji Mikołaja, ale nie było tego na który poluję. Foch.

Za to wygrzebałam z szafy zimową kołdrę i budziłam się w nocy żeby zdjąć piżamę, a nie żeby rozpaczliwie szukać wokół jakiejś dodatkowej warstwy do przykrycia się. Mru.

Martva - 6 Grudnia 2012, 19:00

Kurde, usiadłam sobie na rowerku i coś mię ukłuło w pośladek. Wydałam z siebie nieprzyzwoite słowo, pomacałam dziurę w ubraniu, pomacałam siodełko i stwierdziłam że ostrokończystego coś z niego wystaje. Myślę - igła, notorycznie gubię igły, przenosze je w różne miejsca przyczepione do włosów i ubrań. Pociągnęłam i wyjęłam z siodełka spory kawał drutu w kształcie litery L, z bardzo krwiożerczym krótszym końcem. Noż kurdeż. Zastanawiam się czy to taki znak od opatrzności, że powinnam zostawić ruch innym i być w spokoju mięciutką martvą?

Komentarz mamy: tylko mam nadzieję że Chińczycy nie zarazili tego trądem albo inną bakteryją.

I boję się wsiąść znów, a jeśli sie tam czai drugi taki?

Godzilla - 6 Grudnia 2012, 19:03

Nieźle. To prawie jak w poemacie Waligórskiego o Dreptaku i amerykańskiej kaszance.

"... Hej, podzielona oto kicha, każdy widelec trzyma w dłoni.
Wicedyrektor mruknął: Pycha! - i dodał smutno: Gdzie nam do nich?

Lecz naraz krzyknął: Mam! Eureka! - sięgnął do buźki, i już w ręce
Trzymał dość solidnego ćwieka, co mu przed chwilą utknął w szczęce.

Dreptak, że znalazł tylko sznurek, więc zawiedziony był ogromnie:
- Nie bądź pan znowu taki burek, przecież ta paczka była do mnie!..."

To ci się nadziewany rower trafił...

Martva - 6 Grudnia 2012, 19:07

Ale z opóźnionym zapłonem, mam go już ponad dwa lata chyba.

To na pewno spisek i zamach na moje życie i w ogóle.

dzejes - 6 Grudnia 2012, 19:25

Martva napisał/a
zamach na moje życie i w ogóle.


Jeśli zamach, to się ktoś zabrał od d*** strony.

NMSP

Martva - 6 Grudnia 2012, 20:07

No nie da się ukryć :mrgreen:
May - 6 Grudnia 2012, 22:27

Bedziesz sobie musiala wymienic siodelko predzej lub pozniej. Ja juz to w moim przerabialam. I zaskoczylam mojego slubnego, bo zrobilam to bez meskiej pomocy ;P:
Martva - 6 Grudnia 2012, 22:32

Nie strasz, nawet nie wiem skąd to sie bierze.

Ja całość skręciłam bez niczyjej pomocy, tylko ojciec mi potem podokręcał śrubki narzędziami (nie wiedziałam że trzeba:P)

Blue Adept - 7 Grudnia 2012, 09:08

Martva - głowa do góry, spraw sobie coś takiego:



Zmniejszy się ryzyko zamachu na, hmm, siedzenie, a i skręcania za dużo nie ma... :wink:

Martva - 7 Grudnia 2012, 11:11

Nie chcę, bo będzie że kupiłam rowerek i używam go jako wieszak na ubrania (znaczy myślę o tym starym rowerku).

Przez historię z kotem corpse przypomniało mi się jak wczoraj siedziałyśmy z mamą w autobusie ze świruską. Z przodu stały dwie młode dziewczyny, zupełnie normalne, przyzwoicie ubrane, nie rozmawiały albo rozmawiały cicho. I nagle jakaś baba siedząca przed moją mamą zaczęła mówić do siebie (ale na cały autobus) monotonnym, nieco histerycznym tonem 'a co te dziwki robią w autobusie? Bo to dziwki przecież, nie są w pracy ani na studiach. A jest dopiero za dziesięć druga. Złodziejskie nasienie. Nie wstyd im, prostytutkom, jednym autobusem z normalnymi ludźmi jechać. Złodziejskie nasienie, jak można tak ludzi okradać' i monotonnie w ten deseń, w międzyczasie było coś o tym że mogła mieć dożywocie ale wyszła po dziesięciu latach i te pedały jej wszystko zabrały oraz coś o matołach z nowej (chyba) chirurgii. Po czym wysiadła na tym samym przystanku co my, normalnym i kulturalnym głosem mówiąc 'przepraszam' do tłumu przy drzwiach.
Przypomniał mi się specyficzny pan z wąsami który mówił do siebie na głos, ale raczej nie o współpasażerach, tylko o MPK i kierowcach (zapamiętałam głównie że to bez sensu że autobusy muszą się zatrzymywać na przystankach, bo jakby nie musiały to by jechały szybciej). Taki tam folklor.

Mam dzisiaj randkę i nie mam co na siebie włożyć :twisted:

Godzilla - 7 Grudnia 2012, 11:54

Paniusia chyba własną młodość wspominała. I być może dawny zawód.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group