To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Do redakcji - Nadsyłanie Prac

shenra - 6 Października 2011, 15:17

Kruger, wiadomo, że kwestia dopracowania nie zawsze oznacza ilość. Sądzę, że doskonale rozumiesz zarówno to, co RD miał na myśli, jak i to, o czym ja mówię. ;P:
Kruger - 6 Października 2011, 15:34

Dlatego tez pozwoliłem sobie zadac żartobliwe pytanko :)
Nath - 6 Października 2011, 18:15

Dzięki Kruger, że poruszyłeś kwestię, bo również u mnie pojawiły się pytania i wątpliwości podobnej natury :)

Pozdrawiam
e.

Jaskoviakus - 9 Października 2011, 11:21

W sierpniu minęła rocznica wysłania. Przypominać czy za wcześnie? :D
shenra - 9 Października 2011, 11:22

Jaskoviakus, może napisz coś nowego :roll:
furious_wizard - 9 Października 2011, 19:29

shenra, a skąd wiesz, że nie napisał?
shenra - 10 Października 2011, 12:22

furious_wizard, wspomina o rocznicy, czyli od roku nie wysłał nic nowego. Przynajmniej do SFFiH.
TYHE - 12 Października 2011, 17:52

RD napisał/a

Autor ma jeden sposób, żeby opublikować w SFFiH coś, co już gdzieś puścił - nie poinformować o tym i liczyć, że się nie dowiemy, bo - fakt faktem - nie zawsze wszystko jesteśmy w stanie sprawdzić.


Taaaak, tylko musisz się liczyć z tym, że skoro jak widać czekanie na decyzję zajmuje nie tyle miesiące co lata (jak piszą ludzie w tym wątku), to trudno wymagać, żeby autor nie wysłał tekstu do różnych redakcji jednocześnie.
Wydaje mi się, że gdyby Redakcja informowała, że zamierza tekst opublikować zanim to uczyni, autor miałby szansę odpowiedzieć że np. już pół roku temu tekst gdzieś się ukazał. Tymczasem nie jestem pewna, jak sprawa kontaktu z autorami wygląda obecnie.
Mój tekst dawno temu został opublikowany zupełnie znienacka i gdybym nie zobaczyła go w piśmie, do dziś mogłabym o tym nie wiedzieć. Redakcja się nie odezwała.
Przy okazji - jak to wygląda od strony praw do tekstu, jeśli nie jest spisana żadna umowa, nie jest wypłacane wynagrodzenie, autor niekoniecznie wie, że tekst "poszedł"? I dlaczego tak może się w ogóle zdarzyć? Czy taka polityka to już przeszłość?

shenra - 12 Października 2011, 18:29

TYHE napisał/a
Przy okazji - jak to wygląda od strony praw do tekstu, jeśli nie jest spisana żadna umowa, nie jest wypłacane wynagrodzenie, autor niekoniecznie wie, że tekst poszedł?
No właśnie, w tym kontekście zaskoczyło mnie, że poszedł tekst bez Twojej wiedzy, bo wiążą się z tym pewne formalności i nie da się ich ominąć.
RD - 12 Października 2011, 21:37

TYHE A jakim piśmie, jeśli wolno spytać?
TYHE - 12 Października 2011, 21:56

RD napisał/a
TYHE A jakim piśmie, jeśli wolno spytać?

Science Fiction rok 2004.... ech, jak to dawno było....
Jak już zaczęłam, to mogę dopowiedzieć, że odkrywszy publikację zadzwoniłam, żeby zapytać, czy może dostanę jakieś pieniążki i usłyszałam że za pierwsze kilka tekstów debiutantom nie płacą.
No i cóż. Cieszyłam się, że tekst się ukazał, nie kłóciłam się...

charande - 13 Października 2011, 08:39

Cytat
Mój tekst dawno temu został opublikowany zupełnie znienacka i gdybym nie zobaczyła go w piśmie, do dziś mogłabym o tym nie wiedzieć. Redakcja się nie odezwała.



Ja tak miałam ze wszystkimi moimi tekstami publikowanymi w ś.p. Fenixie. :roll:

nureczka - 13 Października 2011, 10:07

TYHE napisał/a
Mój tekst dawno temu został opublikowany zupełnie znienacka i gdybym nie zobaczyła go w piśmie, do dziś mogłabym o tym nie wiedzieć. Redakcja się nie odezwała.


Dziwne. Trudno nie zauważyć, bo:

1. Tekst po redakcji, a przed drukiem trafia do Autora
2. Wydawnictwo przysyłam Umowę
3. Wydawnictwo przysyła rachunek
4. Czasem nawet przysyła pieniądze ;P:

charande - 13 Października 2011, 10:24

Nureczko, drzewiej... Drzewiej to bywało różnie :)

1) Nie wiem, czy w 2004 opowiadania ukazujące się w SFFH bywały już redagowane. Fenix robił tylko korektę (albo i nie), nie konsultując jej z autorem. Od "starego" SFFH też nigdy nie dostałam zredagowanego tekstu do zatwierdzenia.
2) Umowa? Jaka umowa?? Ewentualnie dostawało się ją już po opublikowaniu tekstu.
3) Rachunek? Jaki rachunek???
4) Temat pieniędzy pomińmy litościwym milczeniem :)

Kruk Siwy - 13 Października 2011, 10:32

Publikowałem w Fenixie aż do jego smutnego końca. Pieniądze były całkiem przyjemne, a po kassę zgłaszałem się osobiście do siedziby wydawnictwa, gdzie po podpisaniu stosownej listy szedłem z Jarkiem G. na piwo. Rachunków rzeczywiście sobie nie przypominam. W SF kasę dostawałem już na konto, a rachunek to jakoś na koniec roku cy cuś.
Korektę mi robiono jak najbardziej w obu pismach, redakcję robiłem sam - w Fenixie uwzględniając uwagi Jarka (niegłupie uwagi) .

nimfa bagienna - 13 Października 2011, 10:35

Kruk Siwy napisał/a
Pieniądze były całkiem przyjemne, a po kassę zgłaszałem się osobiście do siedziby wydawnictwa, gdzie po podpisaniu stosownej listy szedłem z Jarkiem G. na piwo.
Siur. Taki był mój pierwszy i ostatni feniksowy raz - wyjąwszy pójście na piwo. Pieniądze w kasie, PIT pocztą do skrzynki. Aha - razem z opowiadaniem wysłałam kwestionariusz osobowy z danymi.
charande - 13 Października 2011, 11:08

BTW offtopowo, a propos Fenixa - Kruku Siwy, do dziś pozytywnie wspominam Twoje opowiadanie o rycerzu w czarnej zbroi (któremu mała złodziejka, wnuczka starego wiarusa, próbowała w jednej scenie ukraść sakiewkę) i legionie widmowych wojowników :)

Co do kwestii płacenia za teksty, może młode, niedoświadczone, wystraszone autoru po prostu miało przechlapane z założenia. Do głowy by mi w tamtych czasach nie przyszło, żeby zadzwonić, zapytać, upomnieć się :roll:

Kruk Siwy - 13 Października 2011, 11:10

charande, okropnie się wstydam tego tekstu. Chyba najsłabszy z tych jakie opublikowałem... Jarek chyba mi go po znajomości puścił (Kruk czerwieni się okropnie).
cranberry - 13 Października 2011, 12:15

Ja w 2003, fakt, dostałam mail ze "starego" SFFiH, ale jakoś tuż przed publikacją. Bez redakcji i oczywiście bez pieniędzy ;)
Natomiast tak sobie pomyślałam, że jeżeli (podobno) decyzja o zawartości numerów zapada teraz z wielomiesięcznym wyprzedzeniem, a mail z tekstem do korekty autorskiej przychodzi w ostatniej chwili, to właśnie może dojść do takich szalenie niezręcznych sytuacji, że Redakcja już zaplanowała, pani redaktorka się napracowała, a autor w międzyczasie już się załamał i puścił opko gdzie indziej. Jeżeli dodatkowo termin zapowiadany w "Nadsyłanie tekstów" jest dużo krótszy, to nie irytowałabym się na kolejnych autorów dopytujących się, czy pół roku to dużo i czy znaczy, że odrzucone. My JUŻ wiemy, że pół roku nic nie znaczy. Ale potem panicznie cofamy z Esensji na prośbę autorów teksty tuż przed publikacją, bo się któreś czasopismo papierowe odezwało. I całe szczęście, że na razie zawsze udawało się cofnąć, bo jeszcze nie były online.

Przemo - 13 Października 2011, 12:48

Cytat
Taaaak, tylko musisz się liczyć z tym, że skoro jak widać czekanie na decyzję zajmuje nie tyle miesiące co lata (jak piszą ludzie w tym wątku), to trudno wymagać, żeby autor nie wysłał tekstu do różnych redakcji jednocześnie.


Według mnie, nie chodzi tu o to, że ktoś wysłał do różnych redakcji, a później ma kłopot bo chciałby opublikować w piśmie A a nie w B.
Jeśli ktoś puścił gdzieś tekst np w necie, a później dostał propozycję papierowej publikacji i się nie przyznał że tekst gdzieś wisi, to ogólnie ma niewesoło jeśli redakcja się dowie. I chyba wokół tego wyrósł ten wątek...

cranberry - 13 Października 2011, 13:03

Przemo, wg mnie naprawdę problem nie pojawia się wtedy, kiedy tekst pójdzie w A zamiast B, bo wtedy co najwyżej autorowi będzie bardzo przykro. Problem jest wtedy, kiedy pójdzie np. w obu równocześnie w zbliżonym terminie - bo wtedy kłopot mają obie redakcje, a autor jest podpadnięty na całego, mimo że mógł działać w dobrej wierze (przekonany, że "skoro nie odpowiadają, to odrzucili, napisz co innego", jak często radzą forumowicze - a on szanuje swoją pracę, również tę już napisaną wcześniej, więc wyśle gdzie indziej).

Ale oczywiście, masz rację, że to jest dygresja w stosunku do tego, o czym dyskusja była na początku. Tyle, że jest jeszcze możliwość, że tekst zawiśnie online POMIĘDZY wysłaniem do czasopisma a (np. rok późniejszym) przyjęciem go do druku. I jak wspomniałam, nie teoretyzuję tu - mieliśmy w Esensji kilka takich sytuacji, na szczęście udało się wycofać PRZED KOREKTĄ. W tej chwili tekst przyjęty u nas do korekty i ilustracji (praca 3-4 osób w wolontariacie czyli we własnym cennym czasie) nie może być wycofany pod sankcją bana na dalsze publikacje - autor podpisuje cyrograf. I bardzo współczuję autorom, którzy będą musieli tego bana zaliczyć, bo dowiedzą się o papierowej publikacji w ostatniej chwili. Ale problem dla nas stał się tak uciążliwy (do wycofania zredagowanej pełnowymiarowej powieści włącznie), że nie mielismy wyjścia.

Kruger - 13 Października 2011, 13:10

RD napisał/a
Autor ma jeden sposób, żeby opublikować w SFFiH coś, co już gdzieś puścił - nie poinformować o tym i liczyć, że się nie dowiemy, bo - fakt faktem - nie zawsze wszystko jesteśmy w stanie sprawdzić.

A ja mam pytanie nieco z boku. Zrozumiałe jest, że jak autor opublikował w jakikolwiek sposób (wystawił w necie, wydrukowali go w czasopiśmie lub zinie) to ma przechlapane. A jeśli np. puścił na konkurs i nie został laureatem? Taki tekst można uznać za świeży i niepuszczony?
:)

zorckie - 13 Października 2011, 13:52

Kruger, można, mam to przerobione na własnym przykładzie. Poza tym to dość oczywiste, tekst nigdzie nie "wisi" więc może być puszczony w piśmie.
Kruger - 13 Października 2011, 14:35

Tak też mi się wydawało, ale wolałem zapytać :)
Nath - 13 Października 2011, 15:06

Moje doświadczenia pochodzą już - z tego co czytam - z tych lepszych czasów. Po publikacji opowiadania zarówno w NF jak i w SFFH otrzymałem umowę, a także pieniądze. Różnica była taka, że w NF zrobiono głównie korektę tekstu, a w SFF&H dostałem tekst zwrotny z redaktorskimi poprawkami.

Rozumiem młodych autorów, którzy wysyłają opowiadania w kilka miejsc, bo wiem ile można czekać. Sam zresztą jestem młodym autorem i gdyby nie duża cierpliwość, to nie doczekałbym się pewnie debiutu. Ale rozumiem, że gdy na przykład po roku nie ma odpowiedzi, a człowiek jest przekonany, że jego tekst jest dobry, to zaczyna szukać alternatywy. To chyba normalne.

Pozdrawiam

RD - 13 Października 2011, 16:19

cranberry napisał/a
Redakcja już zaplanowała, pani redaktorka się napracowała, a autor w międzyczasie już się załamał i puścił opko gdzie indziej. Jeżeli dodatkowo termin zapowiadany w Nadsyłanie tekstów jest dużo krótszy, to nie irytowałabym się na kolejnych autorów dopytujących się, czy pół roku to dużo i czy znaczy, że odrzucone.

Zawsze pytam autora, czy opowiadanie jest wolne. Jeśli z mojego powodu ktoś coś w panice wycofuje to nie dlatego, że już-już rzecz ma się ukazać w SFFiH i została zredagowana :wink: . Oczywiście, wszyscy jestesmy omylni. Zdarzyło mi się ostatnio puścić do redakcji tekst, ktory już się ukazał gdzie indziej, ale to było to moje gapiostwo, po części spowodowane tym, że autor zasypał redakcję tekstami i mi się pozajączkowało.

cranberry - 13 Października 2011, 16:45

RD napisał/a
Jeśli z mojego powodu ktoś coś w panice wycofuje to nie dlatego, że już-już rzecz ma się ukazać w SFFiH i została zredagowana :wink: .

Bałam się, że autor może się dowiedzieć już po zredagowaniu. Nie mam doświadczenia z "oficjalnym" kanałem przekazywania informacji o samym przyjęciu do druku, bo jak wiadomo, ja się namolnie dopytuję ;)

Memento - 14 Października 2011, 16:44

RD napisał/a
Mam takie wredne podejście - jeśli autor chce zaistnieć, musi pracować. Harować jak wół. Doskonalić się, słać teksty, tworzyć uporczywie, a nie skrobnąć coś i sprzedawać każdemu, kto się nawinie.
Wiem - dziwny jestem...

Ok, czy w związku z tym mogę swój tekst spisać na straty w SFFH (do dziś zero odzewu od redakcji, tekst wysłany dokładnie pierwszego czerwca), dopieścić go, odchudzić i posłać do NF, póki nowe opko się jeszcze nie napisało?

cranberry - 14 Października 2011, 16:50

Memento, dopóki się z nikim na publikację nie umówisz, możesz wszystko ;)
Ale jeden z tych naszych przypadków wycofywania z Esensji był ponoć równy rok po tym, jak autorka wysłała tu :D Więc chyba jeszcze nie wszystko musi być przesądzone?
( tak, wiem że to nie do mnie pytanie było ;P: )

RD - 14 Października 2011, 22:26

Memento napisał/a
Ok, czy w związku z tym mogę swój tekst spisać na straty w SFFH (do dziś zero odzewu od redakcji, tekst wysłany dokładnie pierwszego czerwca), dopieścić go, odchudzić i posłać do NF, póki nowe opko się jeszcze nie napisało?

Hm... Mam zatem rozumieć, że do SFFiH można przysyłać tekst niedopieszczony i "nieodchudzony", a do NF trzeba się bardziej postarać? Ciekawe podejście...



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group