Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
Fidel-F2 - 9 Grudnia 2017, 22:24
Moim zdaniem film świetny. Powieści nie czytałem, ale mam obawy. Jedyna znana mi rzecz Gaimana to opowiadanie z NF, beznadziejne. Jak na razie skutecznie odepchnęło mnie od jego prozy, chociaż dzięki staraniom żony kilka pozycji stoi na półkach.
Agi - 9 Grudnia 2017, 22:39
Powieść jest moim zdaniem lepsza, a przede wszystkim głębsza, a z filmu spokojnie można wyciąć 1/3 bez straty dla fabuły.
ihan - 9 Grudnia 2017, 22:50
Agi, w takim razie zachęciłaś mnie do przeczytania. Gaimana czytałam tyko Amerykańskich Bogów i kompletnie to nie moja para kaloszy.
Dunadan - 9 Grudnia 2017, 23:03
Goria napisał/a | Wind River - świetny film. Po prostu świetny. Jeśli jeszcze nie oglądaliście, a będziecie mieli okazję ku temu, to polecam. |
Też polecam ale czy świetny? no nie wiem. Bardzo porządny, na pewno warto obejrzeć
Agi - 9 Grudnia 2017, 23:10
Amerykańscy bogowie zmęczyli mnie, odłoźyłam w połowie. Dobrze się mi czytało "Ocean na końcu drogi", "Koralinę", czy Gwiezdny pył.
Luc du Lac - 9 Grudnia 2017, 23:41
Koralina i Gwiezny pył to straszny badziew, film Gwiezny jest prześwietny
Książki b.dobre to Nigdziebądź i Amerykańskie Bogi.
Pozdrawiam
Agi - 10 Grudnia 2017, 00:26
Luc du Lac, wszystko jest kwestią gustu.
jewgienij - 10 Grudnia 2017, 13:45
Agi napisał/a | Amerykańscy bogowie zmęczyli mnie, odłoźyłam w połowie. |
Też mnie zmęczyło. To doskonały przykład na to, że prosty styl może być męczący. Gaiman to bardziej autor komiksów niż pisarz. Zostanie po nim Sandman, ale wszystkie te książki niekoniecznie. Najwyżej dzięki ekranizacjom. Pamiętam, jak czytałem Nigdziebądź i byłem wręcz zażenowany, że znany autor pisze dla dorosłych w tak infantylny sposób (ale to nie przypadek Bradbury'ego, gdzie za tą "naiwnością" kryje się magia). Może gdyby dorysować do tego obrazki, byłoby dzieło. Powieści Gaimana to jednak dla mnie komiksy bez obrazków.
nureczka - 10 Grudnia 2017, 16:04
Ja na "Amerykańskich" poległam. A jako że było to moje pierwsze spotkanie z Gaimanem pozostało ostatnim. Może się niesłusznie uprzedziłam, ale jakoś nie mam ochoty sięgać po kolejne książki Gaimana.
jewgienij - 10 Grudnia 2017, 18:21
Nie trać na nie czasu.
Literacka kariera Gaimana świadczy o obniżeniu czytelniczych oczekiwań. Taki gorszy Jonathan Carrol( nie licząc jego debiutanckiej genialnej Krainy Chichów). Konfekcja damsko- męska, puste kalorie.
marekz - 10 Grudnia 2017, 18:46
Agi napisał/a | Gwiezdny pył, na motywach Gaimana. Nie był to czas zupełnie stracony, bo film, mimo że jest tylko bladym echem powieści, jest bardzo widowiskowy i chwilami zabawny. Skusiła mnie obsada, ale okazało się, że Robert De Niro w roli transwestycznego kapitana Szekspira i Michelle Pfeiffer jako wiedźma Lamia owszem ubarwiają film, ale nic ponadto. W sumie obejrzeć i zapomnieć. |
No masz. Ten film to jeden z moich nielicznych 10/10. Obejrzałem go z osiem razy. :) A książka sama z siebie przeciętna.
Chal-Chenet - 10 Grudnia 2017, 20:21
m_m napisał/a | Chal to się rozczarujesz. |
Jak co zdam relację czy faktycznie tak będzie. Ale co jak co, nieco ostudziłeś mój zapał...
Fidel-F2 - 11 Grudnia 2017, 15:14
Dunkierka Meeeeh, ale kupa. Hardy'emu tylko cygara brakowało.
jewgienij - 11 Grudnia 2017, 20:04
To z Dnia Niepodległości?
Mamy tu jakiegoś forumowego Porucznika, eksperta od lotnictwa, który zaraz poda trajektorie tych samolotów i udowodni, że nie mogły latać.
Agi - 11 Grudnia 2017, 20:23
jewgienij, nie kpij z Feralnego , bo on naprawdę zna się na tym, o czym pisze.
jewgienij - 11 Grudnia 2017, 20:31
Nie wydaje mi się. Tak Wam kazał uwierzyć.
Fidel-F2 - 11 Grudnia 2017, 21:15
jewgienij napisał/a | To z Dnia Niepodległości?
Mamy tu jakiegoś forumowego Porucznika, eksperta od lotnictwa, który zaraz poda trajektorie tych samolotów i udowodni, że nie mogły latać. | ke?
Luc du Lac - 12 Grudnia 2017, 09:16
LaLa Land - taki muzikal który zapomina że jest muzikalem. Zdaje się że zachwyty/Oscary jednak nieco na wyrost. Początek filmu zupełnie nie porywa - natomiast zakończenie (długa scena w knajpie) palce lizać.
solidne 6/10 + 1 za tą scenę =7/10
1941
jewgienij - 12 Grudnia 2017, 13:56
LaLa-Land.
Cieszę się, Luc, że to napisałeś, bo wydawało mi się, że jestem jakiś dziwny, nie doceniając tego dzieła. Wprawdzie Corpse Bride też to skrytykowała, ale recenzje na Filmwebie są świetne.
Musical, po którym w głowie nie zostaje żadna piosenka prócz "Take on Me" Aha. Z fabułą wymyślaną na poczekaniu - ambitny muzyk i niespełniona aktorka, wycięci z kartonu ( taki z niego jazzman, jak z niej dramatopisarz), słodkawe, pozbawione humoru, przewidywalne, naciągane. Do robienia musicali potrzebny jest wdzięk, trzeba czuć "bluesa", to jest pozycja udająca wdzięk, głupia i zasmucająca. Szkoda, bo Chicago było świetne, odnawiało gatunek. Każda disneyowska produkcja ma więcej czadu niż ten zakalec.
Luc du Lac - 12 Grudnia 2017, 14:25
fajne tam jazzowe granie pobrzmiewa (choć żaden ze mnie znawca) - ale tak sobie myślę że nie o to chodzi w musicalach. To jest zwykły film obyczajowy gdzie jest więcej muzyki niż normalnie i tyle. Ostatnia scena/rozdział taki spinający / klamrowy bardzo misię - ale to za mało żeby uznać to za film naprawdę dobry.
przeciętne kino z jedną fajną sceną
ps. powiem uczciwie że w międzyczasie wyszedłem na 20 minut i po powrocie nie czułem zerwania fabuły. M. powiedziała że nic się nie działo.
a fotka lotnika jest z 1941
jewgienij - 12 Grudnia 2017, 14:38
Bo on gra jazz - bez obrazy - jak ludzie nie znający jazzu wyobrażają sobie, że jazz wygląda.
Wszystko tam jest udawane i bardzo umowne, to nie powinno być wadą, gdyby jednak był w tym ten seks i wdzięk.
Aktorka starająca się o rolę, jazzman grający do kotleta - a potem sukces ich zmienia, utracili wraz z nim "Coś Więcej".
Same klisze i schematy, godne filmu animowanego ( a w tych jest więcej gracji i pieprzu)., ja w ogóle nie lubię słodkości, a tu słodzili mi na potęgę. Potem miałem okazję obejrzeć "Deszczową piosenkę", któryś już tam raz, i żadnego słodzenia ani banału nie dostrzegłem, była ikra i mrugnięcie okiem.
nureczka - 12 Grudnia 2017, 21:28
Może jestem marudna, ale po wysłuchaniu ścieżki dźwiękowej jakoś nie miałam ochoty oglądać tego filmu, było nie było, muzycznego. Z drugiej strony, na Goslingu lubię oko zawiesić, więc może się skuszę?
Fidel-F2 - 12 Grudnia 2017, 21:50
Ale to sympatyczny film. Żadne wielkie kino, popierdułka z głośnym aktorami, ale sympatyczny.
jewgienij - 13 Grudnia 2017, 11:18
nureczka napisał/a | Może jestem marudna, ale po wysłuchaniu ścieżki dźwiękowej jakoś nie miałam ochoty oglądać tego filmu, było nie było, muzycznego. Z drugiej strony, na Goslingu lubię oko zawiesić, więc może się skuszę? |
No tam jest go dużo, jeśli mówimy o głównym bohaterze. Ale całość ma czar reklamy "Merci, dziękuję ci, że jesteś". Musical to chyba jeszcze trudniejsza sztuka niż komedia. Bajkowość i naiwność powinna wynikać z umiejętnego operowania konwencją, a nie z niedostatków inwencji.
thinspoon - 14 Grudnia 2017, 08:05
Fidel-F2 napisał/a | Dunkierka Meeeeh, ale kupa. Hardy'emu tylko cygara brakowało.
Obrazek |
O widzisz, wreszcie, dzięki. Bo do tej pory słyszałem głównie, że to arcydzieło i Oscar należy się na dzień dobry, przez co żyłem w ciągłym stuporze i twarz mi się ze zdziwienia nie domykała.
Goria - 14 Grudnia 2017, 15:36
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - w porządku. Lepsze od Przebudzenia mocy, ale Rogue one był wg. mnie lepszy. Kilka lekko wiedźminowskich kreatur z zacięciem na "słodkie", ale poza tym stara się trzymać poziom.
Chal-Chenet - 14 Grudnia 2017, 21:47
Star Wars Episode VIII - The Last Jedi (Gwiezdne Wojny Epizod VIII - Ostatni Jedi)
Obawiałem się tego filmu, mając w pamięci ostatecznie jednak rozczarowujące "Przebudzenie Mocy", ale na szczęście, wyszło bardzo dobrze.
Podobać się może, że twórcy dbają o rozwój postaci. Ta rzecz tyczy się głównie Poe Damerona, Rey i Kylo Rena, którzy zostali zarysowani naprawdę przyzwoicie. Podobnie rzecz ma się z Lukiem, który jest tu taki, jakiego się raczej nie spodziewałem - zmęczony i rozgoryczony, ale jak dla mnie, te cechy zostały dobrze umotywowane. Czuć głębię w relacjach między bohaterami.
Fabuła poprowadzona jest z wyczuciem, chociaż momentami wciąż widoczne są chęci sięgania po motywy ze Starej Trylogii, chociaż tutaj próby te są mniej ordynarne niż w poprzedniej części. Mimo to jednak całość ogląda się bardzo dobrze, są emocje, jest napięcie, bywa też zabawnie. Przydałoby się co prawda więcej baśniowości, ale to nie jest znowu aż taki duży zarzut.
I żeby nie było zbyt kolorowo - rozczarowuje wątek Snoke'a, Ani typek nie ma charyzmy Imperatora, ani nie grzeszy za dużą zdolnością przewidywania wydarzeń, jest również zbyt zadufany w sobie. (Dopuszczam jednak możliwość, że Epizod IX przyniesie w tej materii weryfikację, choć na tę chwilę wydaje się to mało prawdopodobne). No i wciąż za mało tu charyzmatycznych "złych". Hux to karykatura wojskowego, dająca się ośmieszać przy podwładnych, a Phasma dostała zbyt małą rólkę by zrobić pozytywne wrażenie.
Ogólnie - jestem zaskoczony in plus i bardzo zadowolony z seansu.
8/10
Nocturn - 15 Grudnia 2017, 10:19
Chal-Chenet,
Heh. Ja widziałem ten film wczoraj i stwierdziłem, że jest bardzo, bardzo zły.
Wtopy logiczne, słabo grane postaci, kontrapunktowe sceny, które sprawiały, że mnie zęby bolały i wbijałem się zażenowany w fotel. Dodatkowo, nie było jakichś super scen a dźwięk był hm... był za bardzo, bohaterowie miotali się i byli niespójni, a relacje miedzy bohaterami to były papierowe. Jedynym spójnie pokazanym gościem był Poe, a Poe to niestety nie łajdak Han.
Wszyscy Ci głowni bohaterowie przy starych to jakieś popierdółki.
Gdzie Kylo do Vadera? ten wieli zły i paskudny z gęby przy imperatorze to jakiś trzeciorzędny watażka. Ten ryżawy dowódca floty Tarkinowi niegodzien butów czyścić. Rey przy niegdysiejszym Luku to popłuczyny po piątej herbacie, a przecież Luke nie był jakimś super barwna postacią w starych StarWarsach.
Dla mnie jeden z gorszych filmów tego roku a ze StarWarsów zdecydowanie najgorszy
Luc du Lac - 15 Grudnia 2017, 10:33
Wtopy logiczne jako zarzut do IIX SW.
marekz - 15 Grudnia 2017, 11:26
Ja natomiast wczoraj obejrzałem do kotleta z wielkim opóźnieniem tego całego Łotra 1. To znaczy zamierzałem obejrzeć to do końca, ale nie dało rady, nagrałem sobie drugą połówkę, może kiedyś do tego wrócę. Jeżu malusieński, co za chłam.
|
|
|