Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Samopomoc czytelnicza.
ilcattivo13 - 18 Grudnia 2012, 15:49
"Obłok Magellana" Lema. Lepszej książki o wielkiej wyprawie w kosmos chyba nie czytałem i to pomimo tych wszystkich soc-smaczków, które musiały być w powieści, żeby ją w ogóle Lemowi wydali.
B.A.Urbański - 21 Grudnia 2012, 06:31
To i ja zgłoszę się po pomoc. Poszukuję książek SF (lepiej lepszych niż gorszych ) opowiadających o kolonizacji nowych planet. Nie chodzi mi raczej o to żeby działo się w kosmosie tylko konkretnie na nowych planetach i wszystko co z tym związane, czyli odkrywanie tej planety, poznawanie praw na niej panujących, zasiedlanie, wpływ tego wszystkiego na ludzi itp.
Będę bardzo wdzięczny za pomoc
Fidel-F2 - 21 Grudnia 2012, 08:19
Cała prawda o planecie Ksi Zajdla, bez szału (ogólnie nie jestem wielkim fanem Zajdla, może to ma znaczenie ) ale można przeczytać zwłaszcza, że króciutkie
Trylogia Robinsona o Marsie. Nie wiem co to bo nie czytałem. Mam całość na półce ale raz się odbiłem po stu stronach i drugi raz nie spróbowałem. Ale ma dobre oceny.
W pewnym sensie trylogia Helikonii Aldissa. I to jest świetna rzecz, to bym polecał na początek.
Tyle mi przyszło z pamięci, pewnie kto jeszcze co dołoży.
Blue Adept - 21 Grudnia 2012, 08:37
"Dziedzictwo Heorotu" - Larry Niven, Jerry Pournelle, Stevena Barnes - kolonizacja Tau Ceti przygodowo. Odwołuje się do Beowulfa.
Chal-Chenet - 21 Grudnia 2012, 09:44
Kosikowy "Mars" miała zdaje się elementy kolonizacyjne, o ile dobrze pamiętam. W każdym razie, książka była przednia.
charande - 21 Grudnia 2012, 12:35
"Eden" Lema nie jest wprawdzie o kolonizacji, tylko o samym poznawaniu praw rządzących na nowej planecie, ale wizja dziwnego obcego świata jest na tyle intrygująca, że warto o tej książce pamiętać.
ilcattivo13 - 21 Grudnia 2012, 15:38
B.A.Urbański - pierwsza rzecz, jaka mi przyszła do głowy, to Timothy Zahn i "Zaginiona rasa". Ludzie w końcu ruszają w kosmos, ale spotyka ich mały zonk, bo wszystkie planety są już zajęte. Oprócz jednej, której nikt nie chce. Niby darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda, ale...
Poza tym masa opowiadań krótszych lub dłuższych autorstwa Dicka, Sheckley'a i reszty ferajny z tamtych lat.
Najlepiej, jakbyś z tym pytaniem uderzył do xana4, ale to tylko przez szortal bo tutaj nie ma zbytnio czasu się pojawiać.
Magnis - 21 Grudnia 2012, 16:23
Jak Lem to jeszcze Solaris i Niezwyciężony oraz Zbigniew Prostak i powieść Planeta zielonych widm. Następnie trylogia Boba Shawa - Overland czyli przygodowo - fantastyczna powieść o podróży na sąsiednią planetę.
joe_cool - 21 Grudnia 2012, 16:42
Wróbel (Mary Doria Russel) był też fajny.
Ice - 21 Grudnia 2012, 16:56
Właściwie to Diuna też by się załapała.
Rafał - 21 Grudnia 2012, 17:08
Ksenocyd z przyległościami, w pewnym sensie Diuna, może jeszcze Kameleon i Tropiciel?
B.A.Urbański - 22 Grudnia 2012, 16:27
Super! Dziękuję Wam bardzo i biorę się za wyszukiwanie tych rzeczy
ilcattivo13, napisałem już do xana4 i zobaczymy co on jeszcze poleci.
Gdyby ktoś szukał czegoś w podobnych klimatach, to od siebie dodam jeszcze: Ray Bradbury Kroniki marsjańskie.
Ziemniak - 22 Grudnia 2012, 21:55
To ja jeszcze dorzucę "Triplet" Zahna i opowiadanie "Jad mantezji" Zajdla
hijo - 22 Grudnia 2012, 22:13
B.A.Urbański, nie wiem czy dobrze radzę, ale spróbuj Trylogię Hain Ursuli K. Le Guin: Świat Rocannona, Planeta Wygania i Miasto Złudzeń
Magnis - 22 Grudnia 2012, 22:40
Przypomniałem sobie o książkach Robert Silverberga W dół do ziemi, Czas przemian, Mike Resnick Zamglony horyzont, James Blish Kwestia sumienia, Galina Maria Patrzący z ciemności, Borys i Arkadij Strugaccy Ślimak na zboczu.
B.A.Urbański - 23 Grudnia 2012, 10:05
Dzięki! Będzie co czytać
Zauważyłem, że większość podanych przez Was powieści opowiada o przybyciu na planetę zamieszkałą przez jakieś rozumne istoty.
A macie może coś o przybyciu i terraformowaniu planety która ma swoją florę i faunę, ale bez zamieszkujących ją długo istot rozumnych?
Magnis - 23 Grudnia 2012, 15:05
Jeżeli o terraformowaniu planety to opowiada trylogia Kim Stanleya Robinsona, która składa się z następujących części : Czerwony Mars, Zielony Mars, Błękitny Mars.
Fidel-F2 - 23 Grudnia 2012, 21:25
Magnis, było
Kuzyn - 28 Grudnia 2012, 13:35 Temat postu: Jaka to książka? Witam serdecznie.
Wpadłem tutaj licząc na pomoc. Dobrych kilkanaście lat temu czytałem SF. W pamięć wryła mi się jedna książka i jej przesłanie. Niestety nie pamiętam ani autora ani tytułu.
Proszę pomóżcie, chciałbym się dowiedzieć jak ta książka będzie smakować po latach.
Główny bohater - Mężczyzna w sile wieku
Inni których pamiętam:
- inni ludzie
- "skrzydłowi" - latający stróże prawa obowiązującego na nudnej monotematycznej planecie
Z tego co pamiętam akcja zaczyna się w pociągu, skąd kosmici porywają głównego bohatera i zrzucają na ową obcą planetę. Planeta cała pokryta jest jednorodną trawą, na której nie odciskają się ślady.
Ludzie porwani i zesłani na tą planetę są psychicznie niewoleni, psychicznie modyfikowani. Tak aby poddali się obowiązującym tam prostym regułom.
Zniewoleni ludzie stają się potem "skrzydłowymi".
Jedzenie podawane ludziom jest w betonowych korytach, gdzie oni posłusznie jak zwierzęta przychodzą posilają się i nad niczym nie powinni się zastanawiać.
Główny bohater pragnie za wszelką cenę wolności. Walczy o niezależność i wolność dla siebie i pozostałych. Jest to o tyle trudne, wręcz niemożliwe, bo wszyscy mówiąc o rewolucji, sądzą że stanie się ona dziełem kogoś innego, nie ich samych.
Nie będę tutaj opowiadał zakończenia bo jak znajdziemy tytuł to może nie tylko ja będę chciał to przeczytać
Pozdrawiam pod pierwszym postem.
Fidel-F2 - 28 Grudnia 2012, 13:48
Kuzyn napisał/a | latający struże prawa | takie wystrugane prawo musi być pierwszorzędne
btw ciekawe czy heblarze prawa też lataja
Kuzyn - 28 Grudnia 2012, 14:07
Poprawiłem. A zastanawiałem się, czemu nie podkreśliło błędu. Liczę, że szanowne grono pomoże oprócz błędów ortograficznych odnaleźć również tytuł poszukiwanej książki.
Czytałem ją dawno temu. Możliwe, że nieco pokręciłem w streszczeniu.
Fidel-F2 - 28 Grudnia 2012, 14:08
Kuzyn napisał/a | Inni których pamiętam:
- inni ludzie | myślę, że ten fragment będzie pomocny
Kuzyn - 28 Grudnia 2012, 16:35
Fidel, gratuluję kolejnego postu.
Inni ludzie - bezosobowa, wyprana z uczuć, chęci i ambicji masa gatunku człowiek. Niczym szczególnym nie wyróżniający się tłum przypadkowo napotykanych przez bohatera osób.
Jesteś trolem Fidel. Masz czas poklikać to klikaj w sposób, w którym nie będziesz za wszelką cenę chciał uwłaczać rozmówcy. Nie znamy się, przyszedłem tutaj przed momentem, zrobiłem błąd ortograficzny a ty się zachowujesz się dziecko neostrady szukające na forum zaczepki. Teraz se napisz co tam chcesz, dla mnie masz ingora.
Fidel-F2 - 28 Grudnia 2012, 16:40
Kuzyn, zaraz dostaniesz z bańki od admicji
Witchma - 28 Grudnia 2012, 16:46
Kuzyn, nie obrażaj rozmówców.
Zgaga - 29 Grudnia 2012, 10:34
W 1683 r. wracające spod Wiednia wojsko polskie dość mocno zostało przetrzebione przez jakąś zarazę. Zna ktoś może opracowania, w których można znaleźć: co to było, ile ludzi wytłukło itp?
Fidel-F2 - 29 Grudnia 2012, 11:19
Nie kojarzę ale ten powrót spod Wiednia to nie był spacerek do domu jeno kampania wojenna z dwiema bitwami pod Parkanami i inszymi atrakcjami.
dalambert - 29 Grudnia 2012, 11:34
Generalnie to parę pozycji o yprawie wiedeńskiej to popełnił Jan Wimer, spróbuj go wygoglać.
Był taki historyk wojskowości , udziela się w latach siedemdziesiątych- osiemdziesiątych/
Adon - 29 Grudnia 2012, 14:23
Jeszcze tej książki nie mam więc nie mogę potwierdzić, czy coś tam jest na ten temat, ale może zajrzyj do "Husarii pod Wiedniem" Radka Sikory.
Zgaga - 2 Stycznia 2013, 01:09
No to powtarzam.
Jan II Sobieski w liście z 28.09.1683 do Marysieńki pisał:
Cytat | Weszliśmy tu w ten kraj, gdzieśmy przecię dosyć pożywienia dla koni zastali; ale cóż po tym, kiedy zaś połowa nam prawie wojska choruje, a choruje na taką chorobę, która jest zarazą, podobna powietrzowi. Gorączka to jest, którą zowią węgierską, niby wnętrzna, z dyzenterią krwawą, przy tym wymioty i mdłości, et le delire. Panowie wszyscy i znaczniejsi oficerowie leżą na pował w Preszburku, gdzie się zostali, i już umierać niemało ich poczęło; a co najdziwniejsza, że się wraca coraz ta choroba, choć kto i ozdrowieje. Już i towarzystwo, i żołdaci, i czeladź umierać poczęli. Wczora mieliśmy deszcz po tych srogich gorącach, przez kilka godzin. Fruktów też na tej insule żadnych nie znajdzie, prócz dereniowych i berberysowych jagód, które na to arcydobre. Aza tedy P. Bóg z łaski swej świętej cokolwiek uśmierzy; bo gdyby to tak trwać miało, jak się zaczęło, nie trzeba by na nas inszego nieprzyjaciela. Z ran także i postrzałów niemało ludzi umiera. Ów nieborak Kizynk, co się zalecał pannie Bokumównie, umarł przed wczorem z wielkiego razu ciętego w głowę. P. Gałęzowski, podczaszy lubelski, chodząc prawie, także skonał onegdy w Preszburku na tę plugawą chorobę. P. wojewoda wołyński bardzo źle; pan wołyński jeszcze gorzej; p. podskarbi teraźniejszy nadworny, p. starosta opoczyński; p. starosta winnicki już konał; p. starosta horodelski źle także bardzo. Tu zaś w obozie nie tak bardzo, ale przecię chorują p. wojewoda krakowski, lubelski, pan sandomierski; dosyć, że odjeżdżając dziś z p. wojewodą ruskim do Jawarynu dla widzenia tej tak sławnej fortecy, nie mamy przy kim komendy zostawić. P. wojewoda pomorski słaby się także jeszcze został w Preszburku; owo zgoła, że się już i posłużyć nie ma kim. Szczukowie owi obadwaj także na pował leżą. To dziwna, że tu dopiero chodzi, a tu już przybiegają, że źle, że mdleje, że umiera. Jako się uważyć może, że pijanicom nie tak szkodzi ta choroba. Pecorini powiada, który tu w Węgrzech przez kilka lat przebywał, że i strach wiele przyczynia tych chorób, i aprehensja. Wczora przysłał do mnie p. wojewoda krakowski, że się lepiej mam trochę, ale że między trupami leżę, bo i towarzystwo, i czeladź koło mnie umiera, tedy mnie to alterować musi. |
To samo w Diariuszu medycznym z wyprawy wiedeńskiej Mikołaja Dyakowskiego:Cytat | Wczoraj po srogich gorącach spadł ulewny deszcz. Pojawiła się również jakowaś chyba nowa choroba. Prawie połowa wojska już na nią zapadła. Jest to zaraza podobna powietrzu. Mówią, że to gorączka węgierska - niby wewnętrzna z krwawą dysenterią; daje wymioty, mdłości i dreszcze. Wraca się ta choroba nawet u tych, którzy ozdrowieją. Czyni ogromne spustoszenie. Gdyby tak trwać miało, jako się zaczęło, nie trzeba by na nas i nieprzyjaciela. Onegdaj zmarł na tę paskudną chorobę pan Gałęzowski, podczaszy lubelski. I co zdumiewające -chodził do ostatka, W Preszburku zostali w bardzo złym stanie pan wojewoda kijowski, pan wojewoda wołyński, pan podskarbi teraźniejszy nadworny, pan starosta opoczyński, pan starosta winnicki, pan starosta horodelski. Pan wojewoda pomorski, osłabiony wielce, także został w Preszburku. W obozie chorują również panowie wojewodowie krakowski, lubelski, sandomierski. W dowodzeniu Jegomość Król nie ma się już kim posłużyć. Ludzie mrą jak muchy. Wielu chorych nawet testamentu sporządzić nie zdąży. Arcydobre są na tę chorobę jagody dereniowe i berberysowe, których tu na wyspie mnóstwo się znajduje. Ciekawe, choroba ta pijanicom jakby mniej szkodzi. Z tej to przyczyny niektórzy felczerzy i cyrulicy szerzą opinię, że wino, gorzałka i piwo zapobiegają licznym niedomogom. Doctor Pecorini powiada, który na Węgrzech przez kilka lat przebywał, że strach i zmartwienie sprzyjają zarazie. Pan wojewoda krakowski napisał wczoraj do Króla Jegomości, że choć czuje się trochę lepiej, to jednak między trupami towarzystwa i czeladzi leżąc, przygnębiony jest wielce. Najjaśniejszy Pan frasuje się niepomiernie cierpieniem swoich żołnierzy. Sam też lekarstwa bierze i czuje się na ogół nieźle… chociaż poczynają go zęby boleć. Król Jegomość ani chwili nie odpoczywa. Teraz prowadzi ożywioną pocztę dyplomatyczną. I wielkie przedsięwzięcia, choć nie zawsze skuteczne, o wojsko wykazuje. Fanfanik z łaski bożej wyzdrowiał już z wysypki. Twarz jego jest teraz zupełnie inna. 'Zachorował książę Bawarski, a jego pierwszy minister umarł z powodu grasującej choroby. |
Niby co to było? Czerwonka? Wygląda, że trochę ludzi wykosiło. Ile?
|
|
|