To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Dawid Juraszek

Gustaw G.Garuga - 28 Lipca 2013, 20:09

Prace wydawnicze nad dwutomowym wydaniem powieści o Xiao "Jedwab i porcelana" na ukończeniu, premiera niebawem, być może jeszcze w sierpniu. Ponieważ mnie nie będzie sieciowo do 22 sierpnia, zachęcam do zaglądania na stronę RW2010, pierwszy tom będzie może jeszcze zanim wrócę :)
Homer - 28 Lipca 2013, 21:20

Hej!

A jak się on ma do Białego Tygrysa i jaka jest szacunkowo planowana przerwa między tomami?

Gustaw G.Garuga - 23 Sierpnia 2013, 08:32

Trudne pytania!

Wracam ci ja na internetu łono, a tam garść wątpliwości od korekty i propozycja wydania w czterech tomach. Muszę to przemyśleć. Ale wydanie już tuż tuż :)

Całość ukaże się zapewne na przestrzeni kilku tygodni... Ale obaczym.

Gustaw G.Garuga - 3 Wrzeœśnia 2013, 10:18

Dwa pierwsze tomy już po redakcji (jeszcze czeka mnie redakcja dwóch ostatnich...), okładki są w przygotowaniu w oparciu o obraz olejny chińskiej studentki malarstwa.

A zatem będą cztery tomy. Dałem się przekonać, bo argumenty były przekonujące i jestem przekonany, że czytelnicy też się do tego przekonają... Albo i nie. Obaczym.

Na chwilę obecną rzecz przedstawia się następująco: na pierwszy ogień pójdą dwa tomy: "Biały Tygrys" i "Niebieski Smok". Każdy z tych tomów to połowa drukowanego wydania "Białego Tygrysa" z Fabryki Słów, z pewnymi poprawkami. Nieco później ukażą się dwa kolejne tomy, "Czerwony Ptak" i "Czarny Żółw". I to będzie na tyle jeśli chodzi o Xiao.

Każdy tom to około 350 tysięcy znaków, co odpowiada niezbyt długiej powieści. Cena: po parę złotych. Tytuły nawiązują do zwierząt symbolizujących w mitologii chińskiej cztery strony świata.

Agi - 11 Wrzeœśnia 2013, 11:35

GGG prosił mnie o wklejenie informacji, ponieważ nie ma dziś możliwości zajrzeć na forum.
Czynię to z największą przyjemnością.
Gustaw G. Garuga na forum Fahrenheita napisał/a
Jest.

Demo pierwszego tomu, odpowiadające opowiadaniu Odwet (0 zł)
http://www.rw2010.pl/go.l...dwet%20-%20demo

Tom pierwszy, odpowiadający pierwszej połowie drukowanego Białego Tygrysa (7 zł)
http://www.rw2010.pl/go.l...C5%82y%20Tygrys

Tom drugi, odpowiadający drugiej połowie drukowanego Białego Tygrysa (7 zł)
http://www.rw2010.pl/go.l...iebieski%20Smok

Kolejne dwa tomy (premierowe) nieco później.

Gustaw G.Garuga - 12 Wrzeœśnia 2013, 11:14

Dzięki, Agi :D
Gustaw G.Garuga - 13 Wrzeœśnia 2013, 14:32

Już się sprzedaje :D

Przy okazji w ramach promocji znakomity zbiór świetnych opowiadań "Cairen. Drapieżca" jest do nabycia za połowę ceny, czyli jedyne pięć złotych polskich!

http://www.rw2010.pl/go.l...0Drapie%C5%BCca

hrabek - 13 Wrzeœśnia 2013, 14:42

Kupiłem oba pliki, chociaż zadziwia mnie jak nieprzyjazna użytkownikowi jest strona RW2010 jeśli chodzi o zakupy. Inne księgarnie mają proces zakupu rozwiązany o wiele prościej.
Gustaw G.Garuga - 13 Wrzeœśnia 2013, 15:20

Ktoś już o tym wcześniej wspominał... No nic, miłej lektury enyłej :wink:
Adon - 27 Października 2013, 21:53

http://raportzpanstwasrod...bieni-o-swicie/

Gustawie, ile w tym prawdy?

Rafał - 28 Października 2013, 07:45

Niezły blog, ale i wyjątkowo ciekawa dyskusja! Pół żartem, pół serio, ale jak nie nasze dzieci, to wnuki już będą się uczyć w szkołach chińskiego.
Adon - 28 Października 2013, 08:59

Ja syna zamierzałem posłać na naukę chińskiego już od jakiegoś czasu. ;)
Gustaw G.Garuga - 29 Października 2013, 10:02

Strona nie wchodzi, nie tylko na desktopie, ale i na smartfonie. Może przyblokowana? Zreferujcie pokrótce, o czym mowa.

Na razie mogę się co najwyżej wypowiedzieć w kwestii nauki chińskiego. Dziś na BBC ukazał się artykuł o nauczaniu mandaryńskiego w Australii (na głównej stronie zatytułowany głupio "Future leaders"). Od dawna, gdy ktoś mnie pyta, mówię, że chiński wcale taki trudny jak się go maluje nie jest (choć sam wielkich sukcesów w tej mierze nie mam, nauka języków mnie nudzi i męczy, i tak jestem w stanie się jakoś tam dogadać, z czytaniem też jako tako), trzeba tylko podejść do tego właściwie. Artykuł na BBC podaje, że 95% dzieci w australijskich szkołach średnich rezygnuje tam z nauki języków azjatyckich - nie dziwota, jeśli zmusza się ich do archaicznej nauki pisania odręcznie, zamiast uczyć pisania na telefonach i komputerach, czyli tak, jak na co dzień pisze po chińsku większość Chińczyków.

Nauka dorosłych też jest problematyczna, chińscy nauczyciele z zasady uczą korzystając z materiałów dla dzieci, i to nie tylko w Chinach (gdzie np. zagranicznych nauczycieli uniwersyteckich pakuje się do ławeczek i daje do czytania elementarze), ale i za granicą. Latem byłem w Polsce u krawcowej, na ścianie kartka z dziecięcą (i dziecinną) piosnką po chińsku (w dosłownym tłumaczeniu "raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, gdzie są moi przyjaciele, moi przyjaciele są tu, moi przyjaciele są tu") i podpisem "pierwsza chińska piosenka Madzi", pytam o rzeczoną Madzię przekonany, że to małoletnia wnuczka, a to, o zgrozo, wyrośnięta córka, 25 lat, absolwentka germanistyki, która uczy się chińskiego na kursie dla dorosłych... Chińczycy lubią puszyć się rzekomą unikatowością i trudnością chińskiego (żyję z tą arogancją na co dzień), stąd gdy przychodzi do nauki, wtajemniczają obcokrajowców w niepotrzebne arkana, zarazem traktując jak dzieci (wybuchowa mieszanka).

Wracając do tytułu artykułu BBC, korelacja między znajomością języków a byciem przywódcą nie jest wcale oczywista, już prędzej widzę owych wygadanych Australijczyków jako przyszłych tłumaczy czy doradców, a nie samych decydentów (byłemu premierowi Australii, Kevinowi Ruddowi, znajomość mandaryńskiego wiele nie pomogła). Ale i takie dyrdymały się przydadzą, bo może skłonią więcej ludzi, by wziąć się za chiński, tym samym zmuszając Chińczyków do spuszczenia z tonu i uświadomienia sobie, że to po prostu jedna z wielu kultur, jeden z wielu języków, a nie wyjątek na skalę światową, ewenement, że klękajcie narody...

Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że gdyby w polskich szkołach zacząć dziś uczyć praktycznego chińskiego, to za kilkanaście lat Polacy nawijaliby po mandaryńsku, jak dziś nawijają po angielsku - czyli w ścisłej światowej czołówce (wg English Proficiency Index za zeszły rok Polacy są na 10. miejscu na świecie pod względem znajomości angielszczyzny).

Rafał - 29 Października 2013, 11:04

Cytat
Wczoraj byłem w Zhuzhou. Do tego bardzo przeciętnego chińskiego miasta w prowincji Hunan dotarłem o godzinie 6 rano. Poważnie bałem się, że miasto będzie jeszcze spało ale moim oczom ukazało się to co widzicie na zdjęciu powyżej. Ciągnąca się setkami metrów (jakoś kilometr) dostawa towaru do sklepów rozmieszczonych w galeriach handlowych w centrum miasta. Dowiedziałem się, że to codzienność. Myślałem, że po tylu latach w Chinach nic już nie jest mnie w stanie zaskoczyć ale to był szok. Towaru dziennie obracają tam tyle, co w polskich butikach przez miesiąc (przy dobrych wiatrach). Cała główna ulica zablokowana, wejścia tylne zablokowane, wszędzie są tragarze, uliczne bary i właściciele sklepów, ekspedientki schodzą się właśnie do pracy. Zamieszczam kilka zdjęć tego co tam zobaczyłem ale za kilka dni fotki znikną i zostanie tylko jedna, tytułowa (nie mam miejsca na serwerze) tak więc oglądajcie i polecajcie znajomym póki jeszcze jest. Właściciele butików w Polsce publikujcie ten wpis na fejsbukah i tłiterach – w ramach protestu.

Dopowiem Wam jeszcze, że od 1. sierpnia „komunistyczny” rząd w Pekinie zawiesił pobór podatków od firm, których obrót jest mniejszy niż 3200 dolarów amerykańskich miesięcznie!!!

Z mojej obserwacji i doświadczenia własnego powiem Wam, że w Chinach ciężko o powierzchnie sklepową do wynajęcia. Wszędzie coś się dzieje, nic nie stoi puste, nikt nie pracuje za darmo! Sklepy często są otwierane na parterach, w prywatnych mieszkaniach, do których wchodzi się przez okno po prowizorycznych schodkach ze skrzynek i cegieł!!! Za to w Chinach nie ma demokracji i ponoć prawa człowieka są łamane - hehe.

Zarobieni Chińczycy już o świcie liczą zyski.

A tak na marginesie idę sobie przez samo centrum Zhuzhou a tam nagle na wielkim telebimie mój ryj. To pokłosie tej reklamy, w której wziąłem kiedyś udział. Pisałem o tym tutaj. Następnym razem zrobię fotki lub nawet zdobędę ten film i się Wam tu na blogu pochwalę. I jeszcze taka myśl mi coraz częściej do głowy przychodzi: każdy Polak w tym i ja myśli jak połączyć zarobkowo zamieszkanie w Chinach z Polską, co sprzedawać i w którą stronę? Coraz częściej dochodzę do wniosku, że kierunek Polski trzeba olać i robić w Chinach pod Chińczyków bo tu jest kasa i normalność.

Chińscy sklepikarze pozdrawiają kolegów z Polski (patrz foto poniżej).


Próbka z komentarzy:

Cytat
~Adam Machaj
23 października 2013 o 16:41 · Odpowiedz

Proszę Państwa ale Wy dalej mentalnie w tej Unii Europejskiej – czy Wy myślicie, że tam są jakieś kontrole z urzędu skarbowego – hahahahahahaha. Że jakąś księgowość ktoś tam prowadzi chociaż w 50% zgodną ze stanem faktycznym? Oświadczam Wam, że luz-blues.

A tak podpowiem, że jak już faktycznie firma staje się duża to się ją rozbija na mniejsze (na członków rodziny) i znów mamy zwolnienie z podatku ale to już problem bo formalności a komu się chce. Trzeba zarabiać kasę a nie po ganiać po urzędach. Rząd się cieszy bo Chińczyki coraz bogatsze a przez to i Chiny coraz mocniejsze. Nie ma patologii a naród kocha niedemokratyczną władzę.

~jarek baran
24 października 2013 o 04:07 · Odpowiedz

„Oświadczam Wam, że luz-blues…”.zgadza sie kontrole robi ci policjant, urzednik, mafia w postaci oplat……skarbowka nie potrzbna, rzad sie sam wyzywi, uwielbiam te Panskie Science Fiction
~Adam Machaj
24 października 2013 o 04:39 · Odpowiedz

Miałem sklep w galerii Tianjinie i ani ja ani sąsiedzi nic nie płaciliśmy oprócz najmu i mediów – nikomu!

Z Pana komentarzy u mnie i na innych forach wynika, że Pana wiedza jest oparta na wżenieniu się do dużej chińskiej korporacji (na stanowisko mąż córki właściciela) i nie ma Pan realnej wiedzy co się dzieje w małym biznesie i jak to wszystko działa. Ja nie potępiam Pana drogi życiowej w żadnym wypadku. Apeluje tylko o używanie argumentów a nie epitetów z racji, że nie jest Pan ekspertem w dziedzinach, które ja opisuje. Jakby Pan pisał o finansach dużych korporacji, banków, wielkich inwestycji to bym słuchał Pana jako eksperta bo to jest Pana pole, środowisko, w którym Pan żyje. Ale ja na blogu nie poruszam takich tematów bo ja się kompletnie nie znam. Uważam, że Pan z racji zajmowanej pozycji w firmie oraz sytuacji życiowej nie zna życia na dole tak jak znam je ja więc w tym wypadku pańskie stwierdzenie, że ja pisze Since Fiction jest mało wiarygodne – głupie mędrkowanie.

Ja miałem sklep, nauczycielowałem, „przemycałem”, grałem w reklamach, byłem przewodnikiem, zatrudniałem pracowników w sklepie, miałem prawie każdy rodzaj wizy, byłem już nawet raz tylko z paroma yuanami w kieszeni dosłownie (bo żem towaru za dużo na sklep zamówił), handluje międzynarodowo na małą skalę, handluje wewnętrznie na jeszcze mniejszą skalę, załatwiałem ludziom różne pomniejsze rzeczy biznesowe, załatwiałem pracę, wynajmowałem mieszkanie i podnajmowałem pokoje, towar do sklepu woziłem czasem trójkołówką itd. A moje chińskie towarzystwo jest na moim poziomie i robi to samo – jedni nisko a inni zarobieni na maxa. W ponad 95% moje życie toczy się w języku chińskim.

Więc ja bym dyskutował kto zna realne życie na dole: ja czy Pan jako tytułowy GM? Moje posty nie są do osób takich jak Pan i nie odnoszą się do ich sytuacji życiowej. Ja piszę o prostych ludziach co coś robią bo na tym się znam, żyje tu w tym środowisku jak mało, który obcokrajowiec. Ja znam swoje miejsce w szeregu a Pan nie. Ja nie mędrkuje tu o sferze życia, w której nigdy nie byłem i chyba nie chcę czyli GM, CEO, trybiki różnych szczebli wielkich korporacji – to nie moje pole i opisu tych sfer na blogu nie ma bo ja się nie znam ale to co pisze to żadne Science Fiction ale życiowa prawda dnia codziennego. Ja w tym żyje 24 h na dobę.
~jarek baran
24 października 2013 o 06:15 · Odpowiedz

@ AM…mam siec kanapkarni w Suzhou nazywa sie RICKS-sam stworzylem od podstaw, najpierw ebikiem jezdzilem po chleb i wedliny, teraz mam dostawcow,
uczylem ekonomii na jednym z universytetow miedzy kontraktami, teraz pracuje dla jankesow, nie wzenilem sie do zadnej chinskiej korporacji, moja zona jest Chinka -jej rodzina ma wplywy i pieniadze-to fakt-(mi to wisi i powiewa),

nie tytuluje sie u pana GM-to Pan mnie tytuluje, GM to nie tytul to funkcja,tytuly sie nadaje funkcje sie wykonuje

Panska definicja epitetu =prosze zauwazyc ze pisze „uwielbiam te Panskie Science Fiction” uwielbienie nie jest epitetem przeciwnie jest gloryfikacja punktu uwielbienia

Pisze Pan Science Fiction powtarzam jeszcze raz i 3rzymam sie tego,to ze z kijem nikt nie przychodzi po kase do maluczkich ino w bialych rekawiczkach to nie znaczy ze nie przychodzi

Panski blog jest fenomenalny ale literatura, ma mase fikcyjnej beletrystyki

Gustaw G.Garuga - 29 Października 2013, 12:31

Dzięki, Rafał.

Kilka komentarzy:
Cytat
Zhuzhou. Do tego bardzo przeciętnego chińskiego miasta w prowincji Hunan

Zhuzhou leży dwie godziny pociągiem od miasta, gdzie mieszkam, po drodze do stolicy prowincji. Byłem tam raz, dość bezbarwne, ale przyjemne miasto. Na pewno jednak nie "bardzo przeciętne", i to właśnie w dziedzinie, o której autor pisze - to znaczy handlu. Miasto słynie jako najlepsze w prowincji miejsce do robienia zakupów, ściagają tam ludzie z sąsiednich miast zwłaszcza by kupować ubrania. To, co się tam dzieje, nie jest normą.
Cytat
Wszędzie coś się dzieje, nic nie stoi puste, nikt nie pracuje za darmo!

Tak, wszędzie coś się dzieje, to w Chinach lubię. Sklepów i sklepików jest istotnie wiele, na każdym rogu ktoś czymś handluje, ale też wiele stoi puste - np. budowane dla nowej klasy średniej osiedla wysokościowców, które w dzień bawią niebanalnym dizajnem, a w nocy straszą ciemnymi oknami. Niektóre nowe domy handlowe otwierają się z hukiem (dosłownie, bo każdemu otwarciu towarzyszy huk fajerwerków), a potem powoli zamierają, bo sklepy plajtują. Gdzieś kiedyś czytałem statystyki, że blisko połowa przestrzeniu biurowej w Pekinie to pustostany. O pracy "za darmo" niżej.
Cytat
Za to w Chinach nie ma demokracji i ponoć prawa człowieka są łamane - hehe.

Typowy niemądry sarkazm ludzi, którzy budują swój imidż na propagowaniu "fascynacji Chinami". Rzygać mi się chce, jak to słyszę.
Cytat
Zarobieni Chińczycy już o świcie liczą zyski.

Z punktu widzenia pracodawców, rewela. Z punktu widzenia pracowników - koszmar. Znam osobiście osoby, które pracują po dziesięć godzin dziennie, siedem dni w tygodniu w prywatnych firmach. Wolnego mają dzień, dwa w miesiącu, często pracują w systemie "skończysz pracę jak wykonasz zadanie", czyli wracają do domów późną nocą. Zarabiają po tysiąc, tysiąc pięćset złotych. Z tego muszą odkładać, bo nie mają ubezpieczenia medycznego itd. I nie mówię tu o pracownikach fizycznych, tylko o pracownikach biurowych, obsłudze sklepów itd. Wypruwają sobie żyły, marząc o żelaznej misce ryżu, czyli o posadzie państwowej, albo o założeniu własnej firmy, gdzie będą mogli odpocząć, bo robotę wykonają za nich tacy sami nieszczęśnicy, jakimi oni sami byli.
Cytat
Nie ma patologii a naród kocha niedemokratyczną władzę.

O, tu też na rzyganie mi się zbiera. Próbka patologii jest opisana w tym samym zacytowanym tekście. O uczciwe sondaże na temat owego "kochania" trudno, a z publicznie głoszonych opinii należy się śmiać, a nie brać je na poważnie. Osobiście rozmawiam z Chińczykami na te tematy bardzo często, prywatnie, bo publicznie nie mogę (zapis w kontrakcie), jest powszechne oburzenie na korupcję, na panoszenie się lokalnych liderów partyjnych, na słabość prawa, na załatwianie wszystkiego pod stołem (dosłownie dziś się dowiedziałem, że jeżeli chcę dostać pracę na znanej uczelni w dużej metropolii w prowincji Guangdong, powinienem skorzystać z koneksji, albo dać łapówkę)... Ale jeden chyba wiarygodny sondaż znam, powstał kilka lat temu przy współudziale chińskich uczonych. Pytanie brzmiało, czy demokracja byłaby obecnie w Chinach pożądana. "Tak" odpowiedziało bodaj ponad 60% pytanych.

BTW, niektóre nicki z wklejonej dyskusji są mi znane z komentarzy na stronie Centrum Studiów Polska-Azja, to są ludzie w Chiny zapatrzeni, niezdolni do obiektywizmu, niewarci zaufania. Od dawna nie prowadzę już dyskusji na te tematy, brzydzi mnie ten klimacik adoracji.

Gustaw G.Garuga - 2 Listopada 2013, 01:32

Ech... Przełamałem się i napisałem komentarz do artykułu o chińskim filmie na Polska-Azja:

http://www.polska-azja.pl...ie-jia-zhangke/

Gustaw G.Garuga - 13 Listopada 2013, 10:29

Przypominam, że można, warto, trzeba, kupić dwa ebooki o niezrównanym bakałarzu Xiao Longu:

http://www.rw2010.pl/go.l...C5%82y%20Tygrys

http://www.rw2010.pl/go.l...iebieski%20Smok

Każdy tom za jedyne 7 zł!

Można, warto, trzeba także przeczytać wyjętą z pierwszego tomu niebagatelną opowieść pt. "Odwet":

http://www.rw2010.pl/go.l...dwet%20-%20demo

Darmówka!!

[mam nadzieję, że brzmię odpowiednio entuzjastycznie, jak prawdziwy sejlsmen]

Gustaw G.Garuga - 18 Grudnia 2013, 10:35

O, jest recka:

http://www.creatio.art.pl...alny&artid=1111

Agi - 18 Grudnia 2013, 10:42

Gustaw G.Garuga, przypomnij, kiedy ukażą się ebooki z dalszym ciągiem przygód Xiao Longa.
Gustaw G.Garuga - 19 Grudnia 2013, 09:07

Zrobi się :)
Gustaw G.Garuga - 20 Grudnia 2013, 15:28

"Sing the Wrath" poszło do pierwszego wydawcy. If you have not heard back from us within six to ten weeks, we have decided not to move forward. Naczekałem się już w życiu sporo, mogę poczekać jeszcze te dwa miesiące z kawałkiem...
Melfka - 20 Grudnia 2013, 17:34

Powodzenia :)
A dwa miesiące to i tak szybko, większość tych, których informacje sprawdzałam, odpowiada w przeciągu 3-8 miesięcy... Za to od agenta można usłyszeć "thank you, but no thank you" o wiele szybciej.

Witchma - 21 Grudnia 2013, 09:30

Gustaw, trzymam kciuki! :)
Gustaw G.Garuga - 21 Grudnia 2013, 12:55

Melfka, już się zastanawiam, co zrobić, kiedy będzie już po tych dziesięciu tygodniach - nadal napastować pojedyncze wydawnictwa niszowe, uderzać do agenta, czy też iść w self-publishing (np. w Lulu). No bo trudno jakoś wierzyć, że od razu pierwszy strzał będzie celny... Ale kurczę chyba jakoś w to wierzę, bo na razie na tym właśnie jednym strzale poprzestaję, wbrew statystyce itd. :roll:

Witchma, oby oba :D

Melfka - 21 Grudnia 2013, 13:24

Gustaw G.Garuga, ja uderzam do agentów niejako równolegle z wydawnictwem - do czasu, kiedy jedno wydawnictwo mi odpowie, 5-8 agentów zdąży mi odmówić ;) . O "selfie" też myślałam (Amazon albo CreateSpace, Lulu nie znam), ale daję sobie czas do końca 2014 - bo tak naprawdę po podjęciu decyzji wydanie jako self-publishing to kwestia kilku miesięcy, więc mi się nie spieszy.
Poza tym - dlaczego wydawnictwa niszowe? Uderzaj do dużych ;) - jak już "marnować" czas, to chyba lepiej na wielkich graczy?

Gustaw G.Garuga - 21 Grudnia 2013, 15:58

Wielcy gracze zniżają się wyłącznie do agentów (czy coś mi umknęło?). Poza tym niszowe poświęcą więcej uwagi... Nie wykluczam jednak, że się mylę. Nie mam głowy do tej całej strategii poszukiwania wydawcy. Na dziś, po tej krótkiej wymianie zdań, myślę, że czas oczekiwania na odpowiedź pierwszego wydawcy poświęcę na szlifowanie tego czegoś arcyważnego, co nazywa się "pitch" dla agencji autorskich, a po upływie rzeczonych dziesięciu tygodni roześlę hurtem do kilku-kilkunastu-kilkudziesięciu agentów i obaczym, co będzie.
Melfka - 21 Grudnia 2013, 17:12

Nie wiem, jak pozafantastycznie, ale w fantastyce jest przynajmniej kilku dużych i wielkich graczy (chociażby TOR), którzy przyjmują "niezamówione manuskrypty", inne miewają dni otwarte.

A "pitch" szturmem wzięło pierwsze miejsce na liście najbardziej nielubianych rzeczy związanych z pisaniem. Tym bardziej życzę powodzenia z wydawcą - żebyś nie musiał się męczyć z "pitchem". ;)

Gustaw G.Garuga - 23 Grudnia 2013, 00:21

Dzięki :) Gdyby tak już pierwszy wydawca książkę wziął, a jeszcze zaproponował dil na kolejne... Ech [...]*

Wzajemnie :)

*tu były różne wersje komentarza sprowadzającego się w sumie do tego, jak to człowiek coraz starszy, a wciąż naiwny jak dziecko.

Gustaw G.Garuga - 11 Stycznia 2014, 01:44

Jakoś mi umknęło, że WRESZCIE pojawiła się zapowiedź antologii pod moją redakcją!

http://www.fahrenheit.net...adan-sarmackich

Szablą i wąsem
Autorzy: Andrzej W. Sawicki, Monika Sokół, Agnieszka Hałas, Stanisław Truchan, Tomasz Kilian, Dawid Juraszek
Oficyna wydawnicza RW2010
e-premiera: zima 2013
antologia sarmacko-fantastyczna

Szablą i wąsem, ogniem i mieczem, kontuszem i dworkiem

Prawdziwych Sarmatów już nie ma. Co się nam ostało? Ognie i miecze, potopy, Wołodyjowskie pany... Wilcze gniazda, diabły łańcuckie, samozwańce.... Charakterniki, szubieniczniki i licho wie, co jeszcze... No i fajnie, ale czy fikcyjni Sarmaci muszą być wszyscy na jedno kopyto?

Szablą i wąsem to zbiór opowiadań polskich autorek i autorów, którzy Sarmacji nadmierną rewerencją nie darzą i opowiedzieć chcą o niej inne, świeższe historie. Od latających machin królowej Ludwiki, przez patriotyzm diabła Boruty, po alternatywne oblężenie Jasnej Góry - ten zbiorek bez czołobitności wyciąga z legendy i historii Sarmacji to, o czym wciąż warto snuć opowieści.

Lowenna - 11 Stycznia 2014, 23:16

Zima 2013 była w kwietniu :wink:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group