Mistrzowie i Małgorzaty - Dawid Juraszek
Kruk Siwy - 19 Kwietnia 2013, 10:28
Z Powergraphem. Wszak o nim rozmawiamy. Ale było to jakiś czas temu.
Gustaw G.Garuga - 19 Kwietnia 2013, 16:54
Bardzo ciekawie się dzieje. Dzięki uprzejmości osoby, która w przeciwieństwie do mnie ma dostęp do Facebooka i wkleiła mi co trzeba, dowiedziałem się, że Powergraph oficjalnie ogłosił tam zawieszenie przyjmowania nowych propozycji wydawniczych. Bardzo dobrze, przynajmniej oszczędzi się czasu autorom, którzy dotąd, zwiedzeni określeniem "wydawnictwo", ośmielali się (o zgrozo!) przysyłać Powergraphowi po trzy propozycje wydawnicze dziennie.
Ale i źle się dzieje, bo kółeczko wzajemnej adoracji redaktorsko-autorskiej tamże zawiązane wesoło sobie gawędzi, jak to niedoświadczony ałtorek ma się za Bóg wie kogo i domaga się, by redaktorzy i wydawcy redagowali i wydawali, a jeśli im to nie wychodzi, by przestali się za takowych podawać. Pojawiło się nawet określenie "grafoman", co natychmiast skłania do zastanowienia się nad stworzeniem analogicznego terminu dla osób po "przeciwnej stronie barykady", mmm, może np. publikoman, redagoman... Ich też nie brakuje, co widać na załączonym obrazku.
Teraz trochę poważniej. Całe to uskarżanie się na niemożność odpisywania na emaile z powodu zapracowania, chorowania i Bóg wie co tam jeszcze, czym tłumaczą się redaktorzy z nieczystym sumieniem, miałoby jakąś tam wagę, GDYBY NIE TO, ŻE TE TŁUMACZENIA POJAWIŁY SIĘ W WYSŁANYM BŁYSKAWICZNIE EMAILU. Ba, w dwóch nawet. I to wcale nie zdawkowych.
Czasowo sprawa prezentuje się tak:
- mój email informujący o wycofaniu dwóch konkretnych tekstów z powodu ewidentnego braku zainteresowania i szacunku: Sr 15:49
- pierwszy email od Kasi Kosik: Czw 00:16
- moja nań odpowiedź: Czw 01:22
- odpowiedź Kasi Kosik: Czw 22:22
Chyba nie muszę tłumaczyć, jak świadczy to o prawdziwości zawartych w tych dwóch emailach wyjaśnieniach, że na emaile odpowiadać się nie da, bo to, bo tamto, bo siamto, a i jeszcze owamto.
Kiedy wcześniej słałem lekkie, nienachalne pytania, cisza. Kiedy pozwoliłem sobie zarzucić niewłaściwe traktowanie, od razu znalazł się czas na odpowiedź, choć wcale się jej nie domagałem. Czas, który można było poświęcić na napisanie kilku emaili do innych autorów, którzy miesiącami czekają na odpowiedź ze strony wydawnictwa, które traktowali jako poważną firmę wartą powierzenia swoich nadziei.
Na koniec, stuprocentowo poważnie. Jeśli ze strony Powergraphu nadal pojawiać się będą wypowiedzi, które dają odbiorcom asumpt do zarzucania krytykującemu (i.e. mnie) niegrzeczności, naiwności itd., nie zawaham się upublicznić rzeczonej korespondencji.
Agi - 19 Kwietnia 2013, 17:55
Zamieściłam link do Twojej strony na FB:
Jadwiga Skrzypacz Kopaszewska na Fb napisał/a | Michał Kubalski: Skoro publiczne, to dajcie linka, będzie wiadomo, kogo nie czytać Po uzgodnieniu z autorem wymienionym w pierwszym poscie tej dyskusji podaję link do strony gdzie wypowiedź została zamieszczona: http://www.science-fictio...98cd59f#853228. Przypuszczam, że powtórzycie to wszystko Dawidowi prosto w twarz, bo on niestety nie ma konta tutaj, a chciałby porozmawiać. |
xan4 - 19 Kwietnia 2013, 18:03
Gustaw G.Garuga, mam wrażenie, że ta sytuacja Cię przerasta. Zastanów się proszę co robisz.
Jak zwykle nie wiedziałem o co chodzi, ale muszę przyznać, że Twój ostatni post mnie mocno zbulwersował, bo znam raczej Powergraph, jako wydawnictwo do rany przyłóż.
Ale po kolei może. W rzeczonym, podanym przez Ciebie FB nie pada nigdzie Twoje nazwisko (jeżeli chodzi o tą samą sytuację, a nie zbieżność), pomimo tego, że nosiwoda nawoływał do ujawnienia.
Nikt z wydawnictwa nie zarzucał krytykującemu niegrzeczności, naiwności itd, poczytaj dokładnie, a hasło o grafomanii rzucił JeRzy w pytaniu, kto to jest, ten autor (nie znając o kogo chodzi), czy aby nie jakiś grafoman o wybujałym ego.
Nie znam sytuacji Powergraphu, ale mogę coś powiedzieć po tych paru miesiącach Almazu. Nawet tak małe wydawnictwo dostaje bardzo dużo tekstów do wydania/oceny/odniesienia się. A co dopiero Powergraph, który uchodzi za wydawnictwo z górnej półki, więc większość chciałaby być tam wydana.
Pamiętaj, że Powergraph wydaje książki sf z miłości do książek, z miłości do sf, a nie z chęci zarobku. Tak naiwni to oni już nie są. Oczywiście nie bronię sytuacji, którą jak przedstawiłeś wymagała jakieś reakcji z ich strony, ale bronię otoczki.
Dostają naprawdę mnóstwo tekstów, chcąc być uczciwym, powinni przeczytać zanim odrzucą, jest ich niewiele, więc zajmuje to trochę czasu.
Z drugiej strony, od dłuższego czasu (od Nowe idzie konkretnie) byłeś postrzegany wraz z innymi, że jesteś ze stajni Powergraphu, więc taka sytuacja powinna Cię najpierw zastanowić.
Tutaj raczej szczera prawda, może Ci się nie spodoba, prawdopodobnie popełniłeś grzech 'letniości'. Twoja propozycja nie była dość dobra, żeby ją przyjąć, ani dość zła, żeby uczciwie napisać Ci, że to słabe jest. Gdybyś nie był ze stajni P. to pewnie otrzymałbyś grzeczny mail z odpowiedzią, że sorry Winnetou, ale nie przyjmujemy, Ty natomiast byłeś i zostałeś w zawieszeniu, bo ani wydać nie ma jak, bo czasy są jakie są, ani odmówić głupio.
Co do maili, sam tak czasami mam, że mam dzień odpowiedzi na maile, a czasami najprostsza odpowiedź typu: ok, już mnie przerastała. Pewnie po każdym Twoim mailu było małe poruszenie, może Kasia pytała Rafała, to co robimy z Dawidem, ok, zastanowimy się i znowu sprawa szła w ciemny kąt, bo po drodze była ważna sprawa z Empikiem, z filmem, z Felixami itd.
To tyle, na koniec moje osobiste podsumowanie: Wzięło Cię, wnerwiłeś się, Twoje prawo, jak najbardziej, ale wywlekanie tej sprawy, przewracanie na każdą stronę, publiczne wywnętrzanie się to jest czyste *beep*! Napisałeś do Nich, ok, odmówiłeś, ok, ale po co to robisz teraz?
Jesteś w piaskownicy? Co teraz Tobą kieruje, że musisz się w ten sposób zachowywać?
Nie odpowiada Ci sytuacja, to ją zmień! Załóż wydawnictwo (Tomek Duszyński pokazał, że można), możesz pewnie załatwić tani druk w Chinach, umowy z dystrybutorami i sprzedaż książek w Polsce to przecież nic wielkiego...
Agi - 19 Kwietnia 2013, 18:10
xan4, wiesz co mnie zbulwersowało w tej sprawie?
To, że GGG pisze tu, a omówienie sprawy znalazło się na Fb, gdzie on konta nie ma i nigdy głosu na temat Powergraphu nie zabierał.
Kruk Siwy - 19 Kwietnia 2013, 18:22
xan4 napisał/a | Twoja propozycja nie była dość dobra, żeby ją przyjąć, ani dość zła, żeby uczciwie napisać Ci, że to słabe jest. |
Wydaje się, że umiejętność powiedzenia "nie" jest jedną z podstawowych w biznesie. Zostawienie autora na "ani tak ani nie" to najgorsza dla niego opcja. Zwłaszcza dla kogoś nieobytego. GGG doszedł od obycia i nagle zrobiła się z tego jakaś chryja...
xan4 - 19 Kwietnia 2013, 18:25
Zgadza się, ewidentnie zawiodła komunikacja, bo o nerwach nie piszę, bo puściły w każdym kierunku.
Zauważ jednak, że na FB nie ma omówienia tej sprawy, tylko informacja, że P. już się nie chce, że już dość (co doskonale rozumiem), że koniec. Oczywiście w kontekście opisanym tutaj przez GGG.
Cała reszta jest raczej otoczką, dopiskami widowni, a nie zainteresowanych, co mnie bardzo dziwi, a właściwie nie dziwi, bo zazwyczaj ci co najmniej wiedzą najwięcej mówią.
Gustaw G.Garuga - 19 Kwietnia 2013, 18:26
xan4, bardzo dużo sobie zakładasz, włącznie z jakością mojej propozycji i treścią rozmów, których nie słyszałeś, oczyma wyobraźni widzisz poruszenie wydawcy po moich emailach, itd.. Nie wątpię, że z dobroci serca to wynika, ale z rzeczywistością nie ma to wiele wspólnego.
W cytatach z fejsbukowej rozmowy, do których mam dostęp, istotnie nie pada moje nazwisko - ale tu chodzi o coś więcej, niż stosunek do konkretnego autora. Chodzi o model podejścia do autora jako takiego. Nie podając konkretów, operując ogólnikami, łatwo odmalować sytuację dowolnymi barwami. Zobacz, co się tam dzieje - zaraz robi się standardowe klepanie po pleckach i obśmiewanie grafomanów. Nie mam zamiaru się chować za anonimowością, sprawa jest warta omówienia z otwartą przyłbicą. Jeśli widzisz w tym "zabawę w piaskownicy", to się nie zgodzimy.
Też miałem o Powergraphie dobre zdanie, poznałem ich zrazu z polecenia autora zachwyconego ich spersonalizowanym podejściem. I pamiętam, że nawet na niniejszym forum pisałem o nich dość wzruszony. Ale to właśnie dlatego tak długo dawałem się zwodzić nadzieją, że to właśnie w tym wydawnictwie najpewniej coś opublikuję. Tymczasem straciłem tylko czas - ale wg Twojej interpretacji to dobrze, bo wydawca nie chciał zranić moich uczuć.
Zakładać wydawnictwo? W zeszłym roku rozważałem taką opcję z pewnym redaktorem i paroma osobami, konkretnie wydawnictwo ebookowe. Nic z tego nie wyszło. Ale to bez znaczenia, bo argument, jaki podajesz, kupy się nie trzyma. Rozumiem, że wg Ciebie jeśli nie podoba mi się kierowca autobusu miejskiego, który hamuje i przyspiesza nie troszcząc się o wpływ jego działań na położenie pasażerów, to zamiast skrytykować jego umiejętności i domagać się odeń czy od przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej poprawy warunków, mam zakładać własną konkurencyjną firmę przewozową... Wybacz, nie jestem kierowcą, nie jestem wydawcą. Jestem pasażerem i autorem.
Aha, i to, że jestem niby "ze stajni Powergraphu" - jeśli ja jestem z jakiejkolwiek stajni (co nie jest pewne), to ze stajni SFFiH za kadencji Szmidta, bo tam miałem najwięcej tekstów.
_____________
Agi, dzięki.
Agi - 19 Kwietnia 2013, 18:32
xan4 napisał/a | Zauważ jednak, że na FB nie ma omówienia tej sprawy, tylko informacja, że P. już się nie chce, że już dość (co doskonale rozumiem), że koniec. |
Owszem, jest: Kasia Kosik na Fb napisał/a | Bardzo przykro mi to pisać, ale pojawiło się publiczne oskarżenie nas przez autora o brak profesjonalizmu, szacunku, bycie *beep* itp. |
xan4 - 19 Kwietnia 2013, 18:40
Tak żeby była jasność Kruku i GGG, nie bronię sytuacji, bo jeżeli tak było jak pisał Dawid, to faktycznie był błąd po stronie Kasi, bo lepiej odpisać od razu, niż zwodzić, ale bronię całej sytuacji i otoczki w jakieś prawdopodobnie znalazł się P, bo o tym mniej więcej coś wiem GGG, naprawdę.
Co do zabawy w piaskownicy, to chodziło mi o coś innego i pewno zrozumiałeś.
Takie rzeczy wyjaśnia się pomiędzy sobą, nie wywleka się na forum cytując daty i godziny, to jest piaskownica i tutaj mojego zdania nie zmienię. W dalszym ciągu nie widzę sensu w tym co robisz. Poczułeś się upokorzony i chcesz P. upokorzyć? Tak, jakbyś nie wiedział, to jest właśnie piaskownica. Bo nic z tymi wypisywanymi mailami nie osiągniesz, bo w dalszym ciągu nie wiadomo co chcesz osiągnąć. Żeby Kasia tutaj napisała: Przepraszam Dawid za to, że odpisałam Ci na czas?
Kruk Siwy - 19 Kwietnia 2013, 18:44
Ja jestem cynikiem więc sytuacja mnie nie dziwi a GGG idealistą wiec może Dawid chciałby by takie praktyki już się nie powtarzały? I dlatego pokazuje je palcem? Przeprosiny pewnie ani go zieją ani grzębią.
Piotrek Rogoża - 19 Kwietnia 2013, 18:52
Dawid, myślę, że bardzo, ale to bardzo przesadzasz. Kogo jak kogo, ale Kasi naprawdę nie posądzałbym o złą wolę. Chyba nie zdradzę żadnego sekretu, pisząc, że w ubiegłym roku przez moment pomagałem Powergraphowi w opiniowaniu propozycji wydawniczych - i choć dostawałem małą część tego, co przychodziło, i tak czułem się nierzadko porażony tym ogromem. A czytanie nadesłanych tekstów to przecież tylko mała część obowiązków wydawcy. Powergraph to nie korporacja, tylko mała, rodzinna firma, która sama raczej się nie poprowadzi. Odbierając brak odpowiedzi personalnie prezentujesz moim zdaniem... lekkie zaburzenie perspektywy?
To naprawdę dobry moment, żeby trochę ochłonąć, cofnąć się o kroczek i spróbować spojrzeć na sprawę z dystansem.
Pozdrowienia!
edit: typo
Gustaw G.Garuga - 19 Kwietnia 2013, 18:52
xan4 napisał/a | bo o tym mniej więcej coś wiem GGG, naprawdę. |
Ojej, no, skoro "naprawdę", to pozostaje mi tylko spakować manatki, wykasować posty i posypać głowę popiołem... Co to w ogóle za argument "bo ja coś wiem, ale nie powiem"? Nie wykluczam, że mogą istnieć uzasadnione powody niemożności odpowiadania, ale po pierwsze niewyrażone nie mają efektu, a po drugie, jakikolwiek efekt mogły mieć, to straciły go w sytuacji możności odpowiadania dobitnie zamanifestowanej.
O chcę osiągnąć? Pisałem wcześniej, że mam dość sytuacji, w której autorzy są de facto zmuszeni przez niepisane reguły rynku wydawniczego do robienia dobrej miny do złej gry. Zmuszają się też niejako sami i pokornie przyjmują każde traktowanie ze strony wydawnictw, bojąc się etykietki grafomanów i pieniaczy, drżąc przed spotkaniem ze skrytykowanym redagomanem w przyszłości, itd. W ten sposób przestają widzieć, że tracą godność. Ale żeby to widzieć, trzeba uważać się na pierwszym miejscu za człowieka, a dopiero na którymś kolejnym za autora. Krótko - chciałbym pośród autorów widzieć więcej ludzi, a mniej petentów.
Gustaw G.Garuga - 19 Kwietnia 2013, 19:01
Piotrek, dzięki, pięknie pokazałeś, co jest w tej sytuacji nie tak. Wydawca bierze oto na siebie za dużo, nie jest w stanie się wyrobić, kolejne propozycje spływają, góra rośnie, już przygniata, ale wydawca bierze jeszcze więcej, jeszcze... Jeśli to wg Ciebie uzasadnia przetrzymywanie autorów w zamrażarce, to niestety mamy chyba do czynienia z brakiem obiektywizmu zrodzonym z pozostawania w stosunku niejako osobistym z wydawcą. Wystarczyłby szablon emaila "Mamy zatrzęsienie propozycji, nie jesteśmy w stanie obiecać odpowiedzi wcześniej niż w XXX, jeśli w ogóle", albo, jak to się nareszcie stało, ogłoszenie, że przyjmowanie propozycji jest wstrzymane. Wszystko jest lepsze, niż pozwalanie ludziom przez długi czas wierzyć, że coś się z ich tekstami dzieje, podczas gdy nie dzieje się nic, albo dzieje się za wolno. Czy ja naprawdę muszę to tłumaczyć?
xan4 - 19 Kwietnia 2013, 19:06
Gustaw G.Garuga napisał/a | Ojej, no, skoro naprawdę, to pozostaje mi tylko spakować manatki, wykasować posty i posypać głowę popiołem... Co to w ogóle za argument bo ja coś wiem, ale nie powiem? Nie wykluczam, że mogą istnieć uzasadnione powody niemożności odpowiadania, ale po pierwsze niewyrażone nie mają efektu, a po drugie, jakikolwiek efekt mogły mieć, to straciły go w sytuacji możności odpowiadania dobitnie zamanifestowanej. |
No niestety, nie nadajemy na tej samej fali. Czy Ty aby czytasz moje posty ze zrozumieniem Dawid? Bo zaczynam przypuszczać, że nie. Przecież ja ciągle piszę o sytuacjach w wydawnictwach, a nie Twojej, konkretnej, imiennej, Twoim braku odpowiedzi. Bo napisałem Ci co o tej konkretnej sytuacji sądzę, myślę, że dobitnie. I nie napisałem, że coś wiem, ale nie powiem, tylko napisałem, że coś wiem, bo przeżyłem to przez ostatnie kilkanaście miesięcy. Tylko tyle.
Z mojej strony EOT, nie lubię niepotrzebnych nikomu przegadywać, a tak to się niestety skończyło.
Gustaw G.Garuga - 19 Kwietnia 2013, 19:13
xan4 napisał/a | czytasz moje posty ze zrozumieniem Dawid? |
Staram się. Jest pierwsza w nocy, ostatnią noc przespałem na cudzej kanapie po trzynastu godzinach pracy, teraz przygotowuję się na jutrzejsze (ha, dzisiejsze!) zajęcia i wykład, od 9 rano do 21. Coś mogło mi umknąć. Ale powiadam, staram się.
Piotrek Rogoża - 19 Kwietnia 2013, 19:15
Dawid, jasne, to sytuacja niekoniecznie komfortowa dla autorów. Ale to dotyczy rynku jako takiego - nawet nie tylko wydawnictw. Każdy kto szukał pracy wie, jak to jest, gdy ma się wrażenie, że CV trafia w próżnię, psioczy i złorzeczy. Zwykle do momentu, w którym zobaczy, jak proces rekrutacji wygląda z tej drugiej strony... Chcesz widzieć autora w człowieku, i ja to rozumiem. Ale rozumiem też, że bardzo często jest to zwyczajnie niewykonalne, bądź kompletnie nieracjonalne (bo samo odpisanie na kilkadziesiąt czy kilkaset maili dziennie zżera bardzo dużo czasu, bezcennego zwłaszcza w tak małych przedsiębiorstwach). To, że odpowiada się wówczas, gdy jest jednoznaczne zainteresanie, to niestety (i jeszcze raz: mnie też to się nie podoba) raczej standard.
A atakujesz akurat wydawnictwo, które pod bardzo wieloma względami wyróżnia się na plus, co stwierdzam obiektywnie i w absolutnym oderwaniu od sympatii, jaką darzę Kasię i Rafała.
Gustaw G.Garuga - 19 Kwietnia 2013, 19:33
Natężenie ataku na wydawnictwo jest wprost proporcjonalne do poziomu rozczarowania. Właśnie dlatego, że Powergraph miał opinię rodzinnej firmy wyrożniającej się na plus podejściem do autora, ich ostateczna porażka jest tak bolesna. Także dla mnie i dla wielu innych autorów.
Ale proszę bez sugerowania, że ja nie wiem, jak proces wygląda z drugiej strony. Przez dwa lata prowadziłem z byłą dziewczyną szkołę językową, wiem, jak wygląda sprawa klientów, pracowników, emaili itd., mnie się po prostu takich kitów wciskać nie da. Wziąłem też na siebie swego czasu zadanie zorganizowania pewnej antologii i wiem, jak to jest pośredniczyć między autorami i wydawcami.
I znów - jeśli jest za dużo pracy, jeśli przychodzi za dużo emaili - to coś z tym trzeba zrobić, a nie chować głowę w piasek. Tam są ludzie, którzy czekają miesiącami na choćby skrawek emaila z paroma słowami, i nie mogą się doczekać, bo "czas małych przedsiębiorstw jest bezcenny" - a czas autorów jest w porównaniu oczywiście bezwartościowy...
Tego oceanu zmarnowanego czasu i straconych szans, tego braku woli do zmiany ewidentnie nieodpowiedniego systemu przyjmowania propozycji wydawniczych, nie da się usprawiedliwić.
"To raczej standard".... Różne w historii ludzkości bywały już standardy, wiele z nich na szczęście zostało zmienionych.
_____________
BTW, jakoś mi to wcześniej umknęło:
Agi napisał/a | Kasia Kosik na Fb napisał/a | Bardzo przykro mi to pisać, ale pojawiło się publiczne oskarżenie nas przez autora o brak profesjonalizmu, szacunku, bycie *beep* itp. |
|
Nie wiem, jakie słowo kryje się pod "*beep*", ale niniejszym obwieszczam, że W KORESPONDENCJI Z KASIĄ KOSIK NIE UŻYŁEM ŻADNEGO SŁOWA UZNAWANEGO ZA OBELŻYWE. Żaden brzydki wyraz nie pojawił się także w moich wypowiedziach w tym wątku. Nie wiem, czy to przejęzyczenie, czy próba wywołania niechęci do tego okropnego impertynenta, co ośmielił się krytykować takich fajnych ludzi. Ale bez względu na powód, bardzo mi się taka insynuacja nie podoba.
Piotrek Rogoża - 19 Kwietnia 2013, 19:59
Dawid, skoro wiesz, jak wygląda to z drugiej strony, to tym bardziej dziwi mnie Twoja reakcja.
Czas autora oczywiście nie jest bezwartościowy i broń Boże tego nie sugeruję. Choćby dlatego, że sam jestem autorem. Ale mieszamy tu trochę porządki. Z jednej strony mamy autorów, ich marzenia i ambicje, ale z drugiej - wydawcę, który dysponując konkretnymi środkami dąży do osiągnięcia konkretnych celów i często zwyczajnie nie może sobie pozwolić na indywidualne rozmowy z każdym zainteresowanym publikacją. To, że firma jest mała, oznacza, że tych środków też jest mniej. Doba się nie wydłuży tylko dlatego, że ludzie pliki wysyłają. Relacja autor-wydawca funkcjonuje w kontekście biznesowym, jak cynicznie by to nie brzmiało.
Przy czym zauważ, że Powergraph i tak stawał na głowie, żeby pogodzić prawa rynku z misją wydawania literatury, jaką uznawał za najlepszą, a nie najbardziej atrakcyjną biznesowo. To nie przysłowiowa Fabryka Słów. Atakowanie akurat Powergraphu naprawdę wydaje mi się delikatną pomyłką.
Ł - 19 Kwietnia 2013, 20:36
Gustaw G.Garuga napisał/a |
Nie wiem, jakie słowo kryje się pod *beep*, ale niniejszym obwieszczam, że W KORESPONDENCJI Z KASIĄ KOSIK NIE UŻYŁEM ŻADNEGO SŁOWA UZNAWANEGO ZA OBELŻYWE. Żaden brzydki wyraz nie pojawił się także w moich wypowiedziach w tym wątku. |
Przecież w Twoim poście z 8 kwietnia 2013, 12:03 jest odnośnik co znaczy *beep*, o tutaj:
Gustaw G.Garuga napisał/a | Mam grzecznie akceptować nieprofesjonalne, ba, *beep** traktowanie, bo kto wie, czy jeszcze nie będę musiał kiedyś od tych samych ludzi przyjmować publikacyjnej jałmużny? Czy tylko ja widzę, że coś tu jest nie tak?
*g ó w n i a r s k i e |
Kasia Kosik - 19 Kwietnia 2013, 22:43
Chcę napisać coś, co mam nadzieję, skończy tę dyskusję.
Zaistniała sytuacja jest oczywiście moją winą. Autorów mogę tylko przeprosić, tłumacząc się tym, że tak naprawdę dawno temu powinniśmy zamknąć wydawnictwo, bo działając tak, jak działamy, musimy zaniedbywać pewne sfery. Sfera, która dotknęła Dawida, jest "zarządzana" przeze mnie. Zawsze była niejako zaniedbywana, bo jeśli trzeba dokonać wyboru pomiędzy pracą nad książką, którą mamy wydać, a odpowiedzią autorowi, to wybór jest oczywisty. Inaczej nazywalibyśmy się "biuro odpowiedzi na wysłane propozycje", a nie "wydawnictwo". Na kolejne etaty nas nie stać. Dawid sugeruje, że odpowiedź na 50 mejli, które dziennie do mnie przychodzą, zajmie mi godzinę dziennie. Informuję więc, że czasem odpowiedź na jeden mejl zajmuje mi godzinę dziennie, bo trzeba zajrzeć do umowy, skonsultować z prawnikiem aneks, zapytać o zdanie wspólnika itp. Nie mówiąc o odpowiedzi na propozycję wydawniczą, którą przecież trzeba przeczytać, a przynajmniej przejrzeć. Nigdy też Dawidzie nie uskarżałam Ci się na trzy nadchodzące propozycje dziennie, starałam się tylko wytłumaczyć, że czasem i tak się zdarza. Ostatni rok był też dla mnie prywatnie bardzo trudny, przez długi czas w ogóle nie mogłam pracować, proponowałam nawet Rafałowi znalezienie kogoś na moje miejsce. Ale to pewnie nie byłby już Powergraph, jaki znacie. Dla Dawida zapewne dobrze, dostałby odpowiedź od razu.
Na to wszystko nakłada się sytuacja rynkowa - przykładem może być pewna antologia, której wydanie przesuwamy ze względów czysto finansowych. Antologie są kosztowne, a nie ma szans, żeby dziś taka książka się zwróciła. Już sądzimy, że możemy ją wydać, puszczamy taki komunikat, a za dwa dni w rozliczeniu przychodzi 70 tys. złotych na minusie, które są odliczane w bieżącym rozliczeniu, nie jak to, co na plusie - po 150 dniach.
Nie piszę tego wszystkiego, żeby wywołać współczucie nad losem uciśnionego wydawcy, którego nie spodziewam się (jeśli jest źle, możemy przecież zamknąć wydawnictwo, prawda?), tylko żeby wyjaśnić mechanizmy wydawnicze, które czasem wydają się autorom, a zapewne również czytelnikom niejasne i pokrętne lub wręcz nieprofesjonalne i *beep*.
Powtórzę raz jeszcze - życzę Ci Dawidzie powodzenia, ale także i odrobiny empatii - czasem dobrze jest się postawić w sytuacji kogoś innego. Zawszę staram się dostrzegać racje drugiej strony, rozumieć autorów. Jeśli zawiodłam tak bardzo - jest mi po ludzku przykro.
Gustaw G.Garuga - 20 Kwietnia 2013, 13:28
Ł napisał/a | w Twoim poście z 8 kwietnia 2013 |
O Powergraphie napisałem prawie dziesięć dni później. Oczywiście rozumiem Twoją interpretację sytuacji. Co innego jednak pozwolić sobie na szpetne słówko mówiąc o sprawach ogólnych (na co sobie pozwoliłem), a co innego, gdy pojawiają się nazwiska i konkrety (na co sobie nie pozwoliłem). Poza tym byłem wtedy w kontakcie z trzema wydawcami w sprawie trzech różnych pozycji i tylko ja wiem, który zachował się najbadziej żenująco... Aha, no i pisząc o "wątku", miałem na myśli wątek aktualnej rozmowy, a nie wątek jako topic; w tym drugim przypadku oczywiście twierdzenie, że nigdy nie pozwoliłem sobie na obelżywy zwrot byłoby sporym nadużyciem
Piotrek Rogoża, a jednak, gdy nacisnąłem odpowiedni przycisk (zarzucając wydawcy brak szacunku), od razu się okazało, że jest czas i energia, by odpowiedzieć. Cała ta dyskusja, w emailu, na fejsbuku, i teraz tutaj, to wydatek czasowy i energetyczny pozwalający załatwić kilkadziesiąt emaili jak nic.
Kasia Kosik, dzięki za zabranie głosu tu i teraz. Ale:
Z emailami, wybacz, ale to ciągle wykręty. Umowy, prawnicy... Gros autorów potrzebuje prostej odpowiedzi na pytanie, czy jesteście zainteresowani, czy warto dalej czekać, itp. Z kolei w przypadku braku mocy przerobowych przyjmowanie kolejnych propozycji to zwyczajnie zła robota. To się da załatwiać szybko i sprawnie. A przynajmniej szybciej i sprawniej.
Jak pisał wyżej Kruk, nie o przeprosiny dla konkretnego autora (np. mnie) mi idzie. Proszę z tego nie czynić prywatnej krucjaty jednego rozczarowanego; chodzi o ogólne podejście, którego ofiarą padają bardzo liczni autorzy, o czym się za mało mówi. Szantaż emocjonalny też jest niemile widziany. Jeśli udało się przeciąć ten wrzód i rozwiać wątpliwości, to znaczy, że warto było wywlec sprawę na światło dzienne. To korzyść dla wszystkich, włącznie z wydawcą.
Przypominanie o potrzebie empatii jest zawsze słuszne - ale w aktualnym kontekście ciśnie się na usta przysłowie o kotle i garnku. Sapienti sat.
Na koniec: prywatnie pewien autor poprosił mnie o "stonowanie konfliktu" z powodu wpływu, jaki na losy wydawanych przez Powergraph książek może mieć ta cała chryja... Nie uważam, by moja krytyka, jakkolwiek głośna, mogła mieć tak szkodliwy wpływ, ale jeśli rzeczywiście istnieje ryzyko, że ucierpieć mogą autorzy, to go nie podejmę.
Gustaw G.Garuga - 16 Maj 2013, 16:38
Dobra, wygląda na to, że Xiao wyjdzie ebookowo, w dwóch tomach. Chciałem, żeby poszło w jednym, ale względy marketingowe są nieubłagane - i racjonalne.
Agi - 16 Maj 2013, 16:42
Gustaw G.Garuga, dobra wiadomość. Już zacieram łapki.
Gustaw G.Garuga - 21 Maj 2013, 01:31
To czekamy na prace redakcyjne. A ja "w międzyczasie"* muszę skombinować nowego grafika, bo poprzednia okładka powstała tylko dla jednego zwartego tomu.
*strach przed używaniem tego zwrotu jest nieobcy wielu, ja tu wstawiam cudzysłów, inni - tak w mowie, jak w piśmie - dodają nawet tzw....
Homer - 28 Maj 2013, 10:51
A jak się ukaże? Będzie standardowo - rozdziałami, czy w wersji eksperymentalnej - rozdzialikami?
Gustaw G.Garuga - 28 Maj 2013, 12:51
Zmian formalnych względem Białego Tygrysa nie przewiduję, poza tym, że każdy z obu tomów podzielony będzie na dwie części. Ale redakcja się jeszcze nie zaczęła, zobaczymy, co mi tam doradzą.
Gustaw G.Garuga - 3 Czerwca 2013, 17:58
Xiao już ponoć w obróbce
Gustaw G.Garuga - 9 Czerwca 2013, 14:39
"Sing the Wrath" wersja beta gotowa, poszła już do pierwszych test readerów A ja jadę na zasłużony urlopik, poskakać z kwiatka na kwiatek
Gustaw G.Garuga - 14 Czerwca 2013, 04:15
O, jakoś mi umknęło, że na http://www.bazaebokow.rob...axonomy/term/30 dostępne są od pewnego już czasu dwa wcześniej w tej formie niedostępne opowiadania o Cairenie: "Mroczna Bezdeń" i "Żółty kieł".
|
|
|