To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

Martva - 5 Marca 2012, 19:15

E, to trochę za późno by było :)
A propos staników - wybieranie z kolekcji kilku modeli które ze mną pojadą to będzie katorga :/

ilcattivo13 - 5 Marca 2012, 19:18

no to może tak: jeden karton z surowcami do biżu i drugi ze stanikami? ;P:
Martva - 5 Marca 2012, 19:22

Nie no, najpierw trzeba będzie wybrać ciuchy, a potem staniki które można nosić pod te konkretne ciuchy.

Przyszły moje wyniki badań krwistych, z ciekawości poza tymi zleconymi przez lekarza zrobiłam sobie cholesterol, bo ostatnio miałam zlecony ale wyleciał gdzieś po drodze (nie wiem czy przegapiła go pani pobierająca juchę do badań czy już laboratorium) i znów (czyli jakieś 10lat od ostatniego badania ;P: ) mi wyszedł w górnych granicach normy.

ilcattivo13 - 5 Marca 2012, 20:36

Martva napisał/a
Nie no, najpierw trzeba będzie wybrać ciuchy, a potem staniki które można nosić pod te konkretne ciuchy.
aj tam, niepotrzebnie komplikujesz sprawę. Za miesiąc we Francy zaczną się czterdziestostopniowe upały i będziesz chodziła w bikini :roll:
Martva - 6 Marca 2012, 09:50

Skąd ja Ci wezmę bikini?
Kasiek - 6 Marca 2012, 12:48

Proszę bardzo:

http://kobieta.spryciarze...c-wlasne-bikini

ilcattivo13 - 6 Marca 2012, 16:45

Martva - w sumie, to masz rację. We Francy za topless mandatu nie dostaniesz 8)
Martva - 7 Marca 2012, 17:26

Nie no, bikini odpada, jak mam nosić coś co wygląda dość stanikowato to musi mieć fiszbiny.

Wstałam rano i pojechałam do lumpeksu na drugim końcu miasta: trzy t-shirty i absolutnie fantastyczna sukienka w kwiatki - mnóstwo kwiatków - i poziomki. Miłość od pierwszego spojrzenia, przetrwała przymierzanie ;) Nawet wiązanie na szyi jej wybaczam. Następnie spotkałam się z mamą w centrum i po dłuższym łażeniu stał się zgniły kompromis, znaczy mam buty (w rozmiarze 38, jak normalnie noszę 36) i spodnie. Nie jest już tak źle.

merula - 7 Marca 2012, 17:44

Martva, fotkem sukienki.
ilcattivo13 - 7 Marca 2012, 18:10

właśnie, sam nie śmiałem prosić 8) Ino jeśli można, to z zawartością :wink:
Martva - 7 Marca 2012, 18:16

Aż trzasnęłam gustowną fotkę na drzwiach łazienki:



i zbliżenie na materiał:



Nawet moi rodzice są na tak. Zgodnie i oboje ;)

ilcattivo13 - 7 Marca 2012, 18:18

Śliczna. Aż za śliczna :roll: Na miejscu Twoich rodziców obawiałbym się, że jak założysz ją we Francy, to do Polski wrócisz z mężem. Albo w ogóle nie wrócisz :wink:

Edit: buuu - a gdzie zawartość? :(

Martva - 7 Marca 2012, 18:23

Zawartość się uśmiecha do Ciebie z drugiej strony kabla ;)

Jest za ciemno na focenie się w kiecce, łazienka jest w miarę jasnym miejscem ale jest za mała na samowyzwalacz. Jeśli dotrę do tego strasznego kraju na F, to pewnie sobie w niej zrobię fotę.

fealoce - 7 Marca 2012, 19:43

ale Martva, jutro też jest dzień :wink: i w piątek, i w sobotę...
ilcattivo13 - 7 Marca 2012, 19:58

Martva napisał/a
Zawartość się uśmiecha do Ciebie z drugiej strony kabla ;)


Buuuu! Martva już mnie nie lubi! :cry:

corpse bride - 8 Marca 2012, 09:07

Jaaaaaaaaaa... Śliczna ta sukienka. Jest ostatnio na plakatach przystankowych taka reklama którejś galegii handlowej (chyba) z panią w sukience w kwiaty, takie naturalistyczne, jakieś dalie czy coś. Odkąd ją zobaczyłam (reklamę, panią, sukienkę), to zamarzyłam o takiej. Choć deseń na zdjęciu wygląda na komputerowy. Ale twoja sukienka wpisuje się w to marzenie.
Czy ten sklep, o którym powiedziała ci moja siostra jest faktycznie wart tego, żeby jechać na Azory?

Martva - 8 Marca 2012, 09:33

Jestem absolutnie zachwycona tym deseniem, bo wszystkie, a przynajmniej większość, narysowanych gatunków istnieje ;)

Twoją siostrę wielbię za 'sprzedanie' mi Azorów, w poniedziałek nabyłam tam dwie spódnice, a wczoraj kilka koszulek i tę właśnie kieckę. I w ogóle sukienek było chyba z siedem wieszaków, a to rzadkość. Zdecydowanie warto. Tylko nie w poniedziałki, bo jest dostawa i tłumy.

corpse bride - 8 Marca 2012, 09:45

No dobra, przekonałaś mnie, pojadę tam.
Martva - 8 Marca 2012, 09:49

Tylko miej ze dwie godziny zarezerwowane, to jest naprawdę kawał sklepu.
Kasiek - 8 Marca 2012, 10:01

No kurczę, w dni dostaw to jest największy sens jechać gdziekolwiek. Tłum tłumem, ale przynajmniej najfajniejsze rzeczy są :D
dzejes - 8 Marca 2012, 10:02

Ale fajny wyjazd! Gratulejszyn decyzji tak w ogóle.
Martva - 8 Marca 2012, 10:27

Kasiek napisał/a
No kurczę, w dni dostaw to jest największy sens jechać gdziekolwiek.


Znaczy, jak lubisz tłok, przepychanki i kolejki do przymierzalni, to owszem ;P: Ja jednak wolę odrobinę spokoju, a dostawa czy nie, zawsze coś dorzucają w międzyczasie.

dzejes napisał/a
Gratulejszyn decyzji tak w ogóle.


Mówisz? Ja mam bardzo ambiwalentne uczucia, przynajmniej raz dziennie chce mi się rzygać z nerwów.

Właśnie zadzwoniła ciotka z Francji, dogadałyśmy się kiedy przyjeżdżam i że mam wyjść ze stacji i gdzie ona będzie czekać. Uff.

Jutro muszę jechać do UP się wyrejestrować, mam nadzieję że mi udzielą informacji na kilka pytań (podstawowe: czy jak się wyrejestruję sama, to potem się mogę zarejestrować w dowolnej chwili, czy nie. Mam wrażenie że mogę).

Kasiek - 8 Marca 2012, 10:44

Martva napisał/a
Znaczy, jak lubisz tłok, przepychanki i kolejki do przymierzalni, to owszem ;P: Ja jednak wolę odrobinę spokoju, a dostawa czy nie, zawsze coś dorzucają w międzyczasie.


W zasadzie regularnie do ciucha zaczęłam chodzić jak przeprowadziliśmy się na to zadupie na końcu miasta i ciuch był tu centrum rozrywki dla mnie (akurat na jeden spacer dla ciężarówki). To i obserwacja rzucającego się tłumu była fajna :D I nigdy nie przymierzam. Zresztą w wielu ciuchach są wywieszone kartki że odzież jest dezynfekowana i nie wolno przymierzać na gołe ciało. Jak nie można przymierzyć na gołe ciało i będzie niedobre - to oddam siostrze, koleżance, napiszę na forum, że mam do oddania/odsprzedania. Zazwyczaj kupuję za takie grosze, że to się opłaca.

Martva - 8 Marca 2012, 10:53

Kasiek napisał/a
I nigdy nie przymierzam.


Odpada. Nigdy nie kupuję na oko.

Kasiek napisał/a
Zresztą w wielu ciuchach są wywieszone kartki że odzież jest dezynfekowana i nie wolno przymierzać na gołe ciało.


Wow, w życiu nie widziałam takich kartek :shock:

dzejes - 8 Marca 2012, 11:37

Martva napisał/a
Ja mam bardzo ambiwalentne uczucia, przynajmniej raz dziennie chce mi się rzygać z nerwów.


Bo zaczynasz z grubej rury, znaczy zmiany. Normalne.

Martva - 8 Marca 2012, 11:50

Ale wkurzające :/
Fidel-F2 - 8 Marca 2012, 12:02

Mnie wyjazd do Francji tak by nakręcał, że trudno by mi było usiedzieć na miejscu. Ale ja mam fajne wspomnienia i lubię ten kraj.
Martva - 8 Marca 2012, 12:18

Byłam raz, przejazdem, mając koło 10 lat. Schizuję.
corpse bride - 8 Marca 2012, 13:37

Mnie by jakikolwiek wyjazd nakręcał :)
Kasiek - 8 Marca 2012, 14:09

Ha, otworzyli jednak ciucha :D tego, którego zamknęli wcześniej. Okazało się, że dziewczyny, które tam pracowały (swoją drogą strasznie sympatyczne) przejęły sklep i teraz jest i lepszy towar i fajniejsza atmosfera (np. można coś odłożyć na trochę i pójść do bankomatu po kasę jak się chce wydać więcej niż się ma, albo wrócić po daną rzecz następnego dnia).
Kupiłam sobie koszulę, tunikę (jeszcze z metką), dwie sukienki (jedna na teraz nawet, a druga na po ciąży) i polarko-sweterek dla małego i zapłaciłam 50 zł. Bez mierzenia i idealne ;)

Martva, nie nakręcaj się. Będzie fajnie, zobaczysz kawałek Francji, pobędziesz z rodziną, której pewnie dawno nie widziałaś, wrócisz opalona, z mnóstwem fajnych fotek, moze podłapiesz jakieś nowe inspiracje do robienia biżu? Moze sobie rynek przygotujesz? No, już, rzyganie cofnij, bo to niefajne (wiem co mówię, przerzygałam trzy miesiące non stop niemal), głowa do góry, uśmiech na buzię :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group