To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni

ilcattivo13 - 2 Marca 2012, 21:06

Martva napisał/a
...ale 15 lipca chcę być z powrotem?

zuch dziewczynka :D To jest prawidłowe nastawienie :D

Martva napisał/a
Właśnie siedzę i ryczę, w ramach rozładowywania emocji.

a to już jakby mniej :roll: Ale ogólnie nerwy rozumiem, sam bym pewnie po ścianach łaził w takiej sytuacji.
Bieganie sobie odpuść - ćwicz pompki, te przynajmniej dobrze na biust robią :wink:

A sprzątanie? Po co sprzątać, skoro przecież i tak przez parę miesięcy nikt nie będzie z Twojego pokoju korzystał? :mrgreen:

Martva - 2 Marca 2012, 21:13

ilcattivo13 napisał/a
a to już jakby mniej :roll: Ale ogólnie nerwy rozumiem, sam bym pewnie po ścianach łaził w takiej sytuacji.


Masakra, nawet mi nie jest smutno, ale gadałam z siostrą przez telefon i bach, łzy. A teraz rozmawiam z kolega i mi się odnowiło, bo jakoś tak sobie uświadomiłam że będę mieć jedną osobę więcej do tęsknienia. Bez sensu.

ilcattivo13 napisał/a
ćwicz pompki, te przynajmniej dobrze na biust robią :wink:


E tam, mój biust już lepszy nie będzie, za to bardzo bym nie chciała sobie poszerzać ramion. Właśnie, czy istnieją jakieś ćwiczenia utwardzające ręce a nie powodujące przyrastania na szerokość w barach? Jak już jesteśmy w temacie.

ilcattivo13 napisał/a
Po co sprzątać, skoro przecież i tak przez parę miesięcy nikt nie będzie z Twojego pokoju korzystał? :mrgreen:


Bo mama powiedziała, że jeśli ja nie posprzątam, to ona to zrobi.

Kasiek - 2 Marca 2012, 21:15

Martva napisał/a

ilcattivo13 napisał/a:
Po co sprzątać, skoro przecież i tak przez parę miesięcy nikt nie będzie z Twojego pokoju korzystał? :mrgreen:


Bo mama powiedziała, że jeśli ja nie posprzątam, to ona to zrobi.


Jeżeli sprząta tak jak moja, to ja bym już się brała do roboty... byle tylko ona tego nie robiła :D

Martva - 2 Marca 2012, 21:22

No właśnie o to chodzi, niekoniecznie bym chciała żeby różne moje rzeczy zostały wsadzone do worków i wyrzucone. Czy coś takiego.

EDIT: Tata ze szwagrem obczajają samolot. Z przesiadką, ale w Warszawie, więc nie aż tak strasznie tragicznie jak mogłoby być. Wspominałam kiedyś jak bardzo się boję latać? ;P:

Muszę zważyć laptopa. I może pojechać jutro do jednego lumpeksu. Na razie nafaszerowałam się walerianą w stopniu straszliwym.

Ciekawe czy tam sie da dostać walerianę, a jeśli tak, to czy jest na receptę.

ilcattivo13 - 2 Marca 2012, 21:32

Martva - zamiast płakać, pomyśl tylko, ile kasy na sprzedaży biżu zgarniesz w tej Francy :wink: Na wszelki wypadek, zapakuj już teraz sprzęt i surowce w jakiś solidny karton i jak na miejscu zobaczysz co i jak, to Ci rodzice prześlą pocztą.

Martva napisał/a
E tam, mój biust już lepszy nie będzie, za to bardzo bym nie chciała sobie poszerzać ramion. Właśnie, czy istnieją jakieś ćwiczenia utwardzające ręce a nie powodujące przyrastania na szerokość w barach? Jak już jesteśmy w temacie.

pompkami sobie ramion nie poszerzysz, za to zabezpieczysz się na ew. wypadek przed "wiszącym trycepsem". A jak wzmocnisz sobie mięśnie klatki piersiowej, to zobaczysz sama, że biust "pójdzie" lekko do góry i będzie się jeszcze ładniej prezentował :wink:

Martva napisał/a
Bo mama powiedziała, że jeśli ja nie posprzątam, to ona to zrobi.

no jak tak, to nie ma bata. Też bym nie chciał, żeby mi mamuśka strych zaczęła sprzątać. Z drugiej strony, mam w drzwiach solidny zamek na solidny klucz, więc zawsze mogę choć trochę moją abstrakcyjną aranżację wnętrza zabezpieczyć ;P:

Martva - 2 Marca 2012, 21:46

ilcattivo13 napisał/a
Na wszelki wypadek, zapakuj już teraz sprzęt i surowce w jakiś solidny karton i jak na miejscu zobaczysz co i jak, to Ci rodzice prześlą pocztą.


A wiesz, że zapytałam czy mi przyślą koraliki, bo kombinuję jak zmniejszyć ilość rzeczy, żeby sobie kręgosłupa nie połamać. A tata powiedział że mi nie wyślą, bo, cytuję 'to bez sensu' :shock:

ilcattivo13 napisał/a
pompkami sobie ramion nie poszerzysz,


Jesteś pewien pewien pewien? Na 100%? Mnie się nagle zrobiły ramiona szersze od bioder, nawet nie wiem kiedy i nie wiem dlaczego (biodra nie drgnęły żeby nie było).

ilcattivo13 napisał/a
A jak wzmocnisz sobie mięśnie klatki piersiowej, to zobaczysz sama, że biust pójdzie lekko do góry i będzie się jeszcze ładniej prezentował :wink:

Nie wiem czy chcę żeby jeszcze bardziej szedł do góry, boję się komplikacji rozmiarowo-bieliźnianych ;P:

ilcattivo13 napisał/a
Z drugiej strony, mam w drzwiach solidny zamek na solidny klucz, więc zawsze mogę choć trochę moją abstrakcyjną aranżację wnętrza zabezpieczyć ;P:


Jak wyjeżdżałam na konwenty, to mi się zdarzyło kilka razy, ale tak na pół roku to chyba nie przejdzie, trzeba czasem wietrzyć i w ogóle :)

ilcattivo13 - 2 Marca 2012, 21:57

Martva napisał/a
A wiesz, że zapytałam czy mi przyślą koraliki, bo kombinuję jak zmniejszyć ilość rzeczy, żeby sobie kręgosłupa nie połamać. A tata powiedział że mi nie wyślą, bo, cytuję 'to bez sensu' :shock:
mysle sobie, że przy tej ilości znajomych, kolegów/koleżanek, przyjaciół i rodziny, znajdzie się ktoś, kto by Ci taką paczkę wysłał :wink:

Martva napisał/a
Jesteś pewien pewien pewien? Na 100%? Mnie się nagle zrobiły ramiona szersze od bioder, nawet nie wiem kiedy i nie wiem dlaczego (biodra nie drgnęły żeby nie było).
kumplowi z podstawówki w ten sposób się garb wyprostował i dlatego poszerzyły mu się ramiona. Ale u Ciebie nigdy garba nie widziałem, więc to nie to :wink: Może za dużo tych pompek robiłaś. IMHO 3x300 dziennie to mogłaby być przesada, ale 3x100, czy nawet 3x50... :roll:

Martva napisał/a
Nie wiem czy chcę żeby jeszcze bardziej szedł do góry, boję się komplikacji rozmiarowo-bieliźnianych ;P:
jakby porządnie poszedł do góry, to już nigdy w życiu nie musiałabyś zakładać stanika :wink:

Martva napisał/a
Jak wyjeżdżałam na konwenty, to mi się zdarzyło kilka razy, ale tak na pół roku to chyba nie przejdzie, trzeba czasem wietrzyć i w ogóle :)

wietrzyć trzeba tylko wtedy, jak się w takim pomieszczeniu, na pół roku, jakieś zwierzątko zamknie. A tak, to po co? ;P:

Iscariote - 2 Marca 2012, 22:06

Ojaaa też chcę do takiego zamku :D Zazdroszczę.
Martva - 2 Marca 2012, 22:07

ilcattivo13 napisał/a
mysle sobie, że przy tej ilości znajomych, kolegów/koleżanek, przyjaciół i rodziny, znajdzie się ktoś, kto by Ci taką paczkę wysłał


W sumie może nawet siostra. Przynajmniej wyśle co trzeba, bo odczyta literki i cyferki na opakowaniach ;)

ilcattivo13 napisał/a
Może za dużo tych pompek robiłaś.


Nigdy nie robiłam pompek, to tym bardziej straszne.

ilcattivo13 napisał/a
jakby porządnie poszedł do góry, to już nigdy w życiu nie musiałabyś zakładać stanika :wink:


Ehhh, gdyby to działało w ten sposób... ale ja lubię staniki, nie noszę ich dlatego że muszę :D

Kurde, i wyszło że nie sprzątam tylko siedzę przed kompem. Masakra.

ilcattivo13 - 2 Marca 2012, 22:27

Znaczy, ramiona Ci się rozeszły od samego myślenia o pompkach? :mrgreen:

Martva napisał/a
...ale ja lubię staniki, nie noszę ich dlatego że muszę :D

no to byłoby jeszcze więcej lubienia i jeszcze mniej "musienia" ;P:

A z tym zamkiem... W sumie to już od ładnych kilku lat choruję na dolinę Loary i jej zamki, więc jak już tam będziesz, to porozglądaj się po okolicy - będzie można Cię potem niecnie wykorzystywać w charakterze przewodniczki :wink:

Fidel-F2 - 2 Marca 2012, 23:34

ilcattivo13 napisał/a
z moich doświadczeń w okolicach Bordeaux wynika, że tam prawie każdy zna i szprecha po anglijsku. W Paryżu miałem tak samo.
Dziwne jest to co mówisz, ja spotkałem jedynie jakieś pojedyncze sztuki, którym raczej wydawało się, że mówią po angielsku niż rzeczywiście mówiły. Jedynych, porządnie mówiących Francuzów spotkałem w Polsce. To byli szefowie firmy w której pracowałem.
ilcattivo13 - 3 Marca 2012, 00:11

A co masz na myśli pisząc "porządnie mówiących"? Że bez francmańskiego akcentu mówili, czy co? W sklepach natykałem się zawsze na takich, z którymi po anglijsku dało się dogadać bez większych problemów. W restauracjach takoż. Ci znajomi cioci, których odwiedzaliśmy pomiędzy Paryżem a Arcachon, też bez problemu dogadywali się po anglijsku, a ci spod Bordeaux mówili po anglijsku lepiej ode mnie.
Zresztą, prawie wszyscy Francmani, którzy ukończyli przynajmniej szkołę średnią, angielski znają i potrafią się nim posługiwać, bo tak wypada i trzeba.

Fidel-F2 - 3 Marca 2012, 07:13

'porządnie mówiących' czyli takich z którymi idzie się po angielsku dogadać
ilcattivo13 napisał/a
W sklepach natykałem się zawsze na takich, z którymi po anglijsku dało się dogadać bez większych problemów. W restauracjach takoż.
To też dziwnie brzmi. Jedynie z pracownikami portów, z których wypływają promy, gadałem po angielsku.

no ale to było kilkanaście lat temu, może jaka rewolucja kulturalna tam od tego czasu była

Martva - 3 Marca 2012, 09:35

Zaczęło się, wczoraj waleriana i Cyberiada uśpiły mnie skutecznie (zastanawia mnie ta książka, nie że mi się nie podoba, ale oczy mi się zamykają po kilku stronach, może papier coś wydziela?), obudziłam się nad ranem i w sumie mogłam wstać, tylko mi się nie chciało. Czuję się jakby mi ktoś wyszlifował gałki oczne papierem ściernym. Yeah.

Chyba skoczę do miasta i nabędę farbę do sierści. W poniedziałek będę miała trochę czasu między pobieraniem krwi a kinem, to akurat.

fealoce - 3 Marca 2012, 09:58

Fidel-F2 napisał/a
ilcattivo13 napisał/a
z moich doświadczeń w okolicach Bordeaux wynika, że tam prawie każdy zna i szprecha po anglijsku. W Paryżu miałem tak samo.
Dziwne jest to co mówisz, ja spotkałem jedynie jakieś pojedyncze sztuki, którym raczej wydawało się, że mówią po angielsku niż rzeczywiście mówiły. Jedynych, porządnie mówiących Francuzów spotkałem w Polsce. To byli szefowie firmy w której pracowałem.



Ja tak samo - potrafili tylko powiedzieć 'hello' i na tym się ich znajomość angielskiego kończyła ;)

Martva, będzie dobrze :)

Martva - 3 Marca 2012, 10:09

Jestem głęboko zszokowana, bo znalazłam połączenie samolotowe, i to nawet bezpośrednie (znaczy nie że mam coś przeciwko przesiadkom w Warszawie, ale 6 godzin czekania mogłoby mnie zmęczyć), i nawet nie w straszliwej cenie. Nie wiem czy jak wyszukiwarka znalazła, to znaczy że jeszcze są bilety.

Aaaaaargh.
I powiedziałam wczoraj że potrzebuję na zebranie się (przynajmniej) tygodnia, nie wiem czy nie przegięłam, bo niezbyt wzięliśmy pod uwagę weekend po drodze.

ilcattivo13 - 3 Marca 2012, 12:33

Fidel - byłem w '97, więc to też już kilkanaście lat. Najtrudniej było mi się dogadać z Arabami w Gennevilliers, ale z nimi nawet Francmani nie mogą się dogadać. Ale im bliżej środka aglomeracji paryskiej, albo w Akwitanii, w której sporo rodzin ma kilkusetletnie anglijskie korzenie - żadnego problemu z dogadywaniem się po anglijsku.

Martva napisał/a
...i to nawet bezpośrednie
znaczy, zrzucą Cię o świcie nad zamkiem na spadochronie? Tylko uważaj na <tfu> gestapho :wink:

Martva napisał/a
I powiedziałam wczoraj że potrzebuję na zebranie się (przynajmniej) tygodnia, nie wiem czy nie przegięłam, bo niezbyt wzięliśmy pod uwagę weekend po drodze.
to o ten weekend za mało, czy za dużo? Bo się zgubiłem :oops:
Martva - 3 Marca 2012, 13:02

ilcattivo13 napisał/a
znaczy, zrzucą Cię o świcie nad zamkiem na spadochronie?

Bardzo ładnie proszę nie rozmawiać przy mnie o zrzucaniu i spadaniu jakiś czas, dobrze?

Yeah, znalazłam rozmówki polskofrancuskie. Będę mogła zapytać w kwiaciarni czy tulipany są świeże ;P:

ilcattivo13 - 3 Marca 2012, 13:17

oki.

A z tymi tulipanami to uważaj, bo "tulipan", to także potoczne określenie męskiego członka (coś jak u nas "ptaszek" albo "wacek") i różnie Cię mogą zrozumieć :mrgreen:

Fidel-F2 - 3 Marca 2012, 14:07

ilcattivo13 napisał/a
Fidel - byłem w '97, więc to też już kilkanaście lat.
więc mówimy o tym samym bo ja byłem w '99. Inna sprawa, że starałem sie unikać angielskiego i posługiwać się jak najwięcej francuskim. Chyba, że był dramat wtedy próbowałem też po angielsku ale wtedy oczy były jeszcze większe.
ilcattivo13 - 3 Marca 2012, 14:37

ja mam awersję do francmańskiego, więc postępowałem dokładnie odwrotnie ;P:

Martva - tak jeszcze sobie przypomniałem, że dobrze jest w czasie rozmowy z Francmanem, jak się ni w ząb nie rozumie co on mówi, a on mówi dużo i długimi kwestiami, wtrącać "ba łiii", przy czym przy "łiii" przewracamy oczami i robimy minę w stylu "a co mi tu pierdzielicie za uszami, Piszczyk". Ew. można takie "ba łiii" przeplatać ze "zdumionymi" "ulalaaa" :)

Martva - 3 Marca 2012, 16:01

Obudziłam się dzisiaj nad ranem i zastanawiałam się jak do cholery jest po francuskiemu 'tak'. Tyle jeśli chodzi o rozmowy. Znam kilka słówek na krzyż, ale jak mam je powiedzieć, to zapominam.

Lecę. W poniedziałek. A potem jadę TGV. Umrę.

Ziuta - 3 Marca 2012, 16:57

W ten poniedziałek? A liczyłem na dżamprezę pożegnalną.
merula - 3 Marca 2012, 17:16

next poniedziałek. Ziuta, czytaj ze zrozumieniem ;P:
Martva - 3 Marca 2012, 17:18

12, czy jakoś tak. W ten bym się nie wyrobiła. Poza tym jestem umówiona do kina (znaczy, na film).
Fidel-F2 - 3 Marca 2012, 17:37

ilcattivo13 napisał/a
ba łiii
nie łiii tylko łeee
Ziuta - 3 Marca 2012, 18:01

merula napisał/a
next poniedziałek. Ziuta, czytaj ze zrozumieniem ;P:

Nie po to studiuję sześć lat, żeby wracać do podstawówki ;P:

fealoce - 3 Marca 2012, 18:38

Martva napisał/a

Lecę. W poniedziałek. A potem jadę TGV. Umrę.


no weź, przeżyłaś PKP i boisz się TGV? ;P:

Martva - 3 Marca 2012, 18:49

No.

Spojrzałam w pogodynkę i porównałam temperaturę za tydzień w Krakowie i Paryżu. Francja zyskała zdecydowany plus. I chyba wyjeżdżając pomarznę trochę tutaj w wojskowej kurtce po siostrzeńcu, bo w innych kurtkach i płaszczykach typu ocieplany sztruks albo skóra tam się ugotuję (albo zajmą mi pół bagażu jak będę wracać).

Pogadałam też z siostrą o ewentualnym kupowaniu na miejscu rzeczy typu buty i spodnie - wybiła mi z głowy, oświadczyła że cywilizacja cywilizacją ale wioseczka do której jadę jest dziurą z dwoma ulicami na krzyż, a w najbliższej miejscowości też raczej nie znajdę takich rzeczy. Czyli jutro zaczynam łażenie. Kipię entuzjazmem.

Fidel-F2 - 3 Marca 2012, 18:52

weź, TGV jest wdechowe, mieszkałem 200km od Paryża i dojeżdżałem w 40min


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group