To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy

Fidel-F2 - 3 Lutego 2008, 09:52

Katyń - bardzo w porządku
gorbash - 3 Lutego 2008, 09:54

Chal-Chenet napisał/a
Oglądać dało się właściwie tylko jedynkę, a i to na siłę. (Chociaż ja oglądałem wszystkie, dobrze mieć coś, na czym można wieszać psy)

Mnie się jedynka i dwójka całkiem podobała. Zakończenie dwójki mimo wszystko mnie zaskoczyło. Czwórki nie widziałem ale jeśli utrzymuje tendencje spadkową trójki to rzczywiście słabo musi być...

Fidel-F2 - 3 Lutego 2008, 09:54

Chal-Chenet, tytuł wygląda jak kupa
Chal-Chenet - 3 Lutego 2008, 10:34

Prawda, druhu.
Hubert - 3 Lutego 2008, 11:25

Arsene Lupin - to to, co wczoraj było na jedynce. O luuuudzie. Nie wiem, co to ma wspólnego z oryginałem. Chyba tylko epokę.
Niby aktorzy dobrze zagrali, scenariusz w sumie ciekawy, przyzwoite zdjęcia, choć mocno przewidywalny (miło, że Hollywoodzkiego hepi-endowego zakończenia nie zrobili) i kilka scen na początku - to dobre. A reszta?
Kiepsko. Dużo krwi, dużo walk. Klimat nie ten, zupełnie. Już bliżej temu do Vidocq czy Braterstwa Wilków - tyle, że Arsene Lupin jest mocno wykastrowany. W sumie nie wiadomo dla kogo. Ale jak chcę obejrzeć któryś z tych filmów - mrocznych i brutlanych - to sięgnąłbym właśnie po nie.
Miałem nadzieję, że spędzę dwie godzinki na lekkim, sympatycznym, niezobowiązującym seansie, gdzie maksymalnie dużo załatwia się 'w białych rękawiczkach'. Nie udało się.
Już pomijam, że całe mnóstwo motywów bezczelnie ściągnięto z Dumasa. Hrabina Cogliostro - toż to druga Milady. Nawet kardynał jakiś był. Do tego intryga monarchistów. Maaatko.
Dodam, że sługus hrabiny wygląda jak jakiś pokrak z Mortal Kombat.
Jako miłośnik starych seriali pokroju Świętego, Rewolwera i melonika czy nowego Arsene Lupin - zawiodłem się. Jako zwyczajny oglądacz mógłbym za to powiedzieć, że spędziłem czas przy przeciętnym filmidle.

A przecież całkiem niezły był Święty w wersji z Killmerem. Mimo gadżetów, mimo prezentowania nowoczesnych technologii, super bryk i spisku światowego - pozostało coś z oryginału. Jakiś taki nieuchwytny urok. A może to po prostu zakończenie, któremu towarzyszył charakterystyczny motyw muzyczny? Lub też Val Killmer, który świetnie odegrał złodzieja-dżentelmena? Nie wiem. W każdym razie po obejrzeniu tego Świętego nie miałem wrażenia, że zarżnięty sympatyczny serial.

Właśnie, wiecie może, czy gdzieś będą powtarzać Świętego z Moorem? A może na DVD jest dostępne?

Adashi - 3 Lutego 2008, 11:34

Sosnechristo napisał/a
A przecież całkiem niezły był Święty w wersji z Killmerem. Mimo gadżetów, mimo prezentowania nowoczesnych technologii, super bryk i spisku światowego - pozostało coś z oryginału.

Chyba tylko charakterystyczna muzyczka :wink:
Sosnechristo napisał/a
Jakiś taki nieuchwytny urok. A może to po prostu zakończenie, któremu towarzyszył charakterystyczny motyw muzyczny?

No właśnie :lol:

Nowy Święty jest do obejrzenia, ale bez zachwytów :|

Hubert - 3 Lutego 2008, 11:46

Adashi napisał/a

Nowy Święty jest do obejrzenia, ale bez zachwytów :|


No to już kto co woli, mi się podobał. Nawet jeśli był mocno schematyczny i w ogóle. :wink:

lavojtek - 3 Lutego 2008, 13:35

Sosnechristo napisał/a
A przecież całkiem niezły był Święty w wersji z Killmerem. (...) Lub też Val Killmer, który świetnie odegrał złodzieja-dżentelmena?

Nie bluznij Sosnechristo :D Powiedzmy sobie szczerze; Kilmer jako Simon Templar jest tak samo "dobry" jak Bruce Wayne :lol: Naprwde wole juz Finnesa jako Johna Steeda!

Sobotnie kino nocne:
We own the night - swietny film, mozna powiedziec kryminalny, o dwoch braciach z ktorych jeden to policjant a drugi menadzer nocnego klubu a pomiedzy nimi ruska mafia i narkotyki. Wizualnie film robi spore wrazenie, szczegolnie scena ataku na konwoj policyjny podczas ulewy! :bravo Robert Duvall jak zawsze swietny, Phoenix tez niezle zagral (choc beznadziejnie wyglada w mundurze) za to Wahlberg wypada przy nich dosc slabo. Ogolnie film warty obejrzenia!

ihan - 3 Lutego 2008, 14:06

Chal-Chenet napisał/a
Piła 4.
Cóż to za szajs!


Hurra. Nie będę się złościć, że nie widziałam.

Hubert - 3 Lutego 2008, 19:21

lavojtek napisał/a

Nie bluznij Sosnechristo :D Powiedzmy sobie szczerze; Kilmer jako Simon Templar jest tak samo dobry jak Bruce Wayne :lol: Naprwde wole juz Finnesa jako Johna Steeda!



Kto ma bluźnić, jeśli nie ja? 8)

banshee - 3 Lutego 2008, 20:10

ihan napisał/a
Hurra. Nie będę się złościć, że nie widziałam.


imo spokojnie można sobie podarować, szału nie ma

Chal-Chenet - 3 Lutego 2008, 20:11

To samo tyczy się zresztą wszystkich części "Piły".
banshee - 3 Lutego 2008, 20:12

nie, no 1-kę można obejrzeć żeby wiedzieć o co chodzi...
Fidel-F2 - 3 Lutego 2008, 20:20

bez ogladania nie wiadomo?
Chal-Chenet - 3 Lutego 2008, 20:21

banshee, ewentualnie. Ale też nie jest to film najwyższych lotów. Bywały lepsze o pomysłowych mordercach.
banshee - 3 Lutego 2008, 20:22

Fidel, wiesz dobrze o co mi chodzi

Chal nie zaprzeczam, mnie osobiście nie zachwyciła ani jedna część

Adashi - 3 Lutego 2008, 22:34

lavojtek napisał/a
Powiedzmy sobie szczerze; Kilmer jako Simon Templar jest tak samo dobry jak Bruce Wayne

IMHO jest i tak lepszy w tej roli niż Clooney :idea: Albo po prostu "Batman Forever" jest jeszcze znośnym filmem, natomiast "Batman i Robin" już niekoniecznie :|

Taselchof - 3 Lutego 2008, 22:37

Mi ostatnio udało się przebrnąć przez Asterixa na olimpiadzie robiłem sobie spore nadzieje przed ta częścią jako wierny fan dwójki :D jednak w kinie musiałem zderzyć się z brutalną rzeczywistością że najdroższy film europejski to jedna wielka porażka, Clovis Cornillac (Asterix) to nie Christian Clavier (Asterix z wcześniejszych części :P ) (jedynie Depardieu jest wiecznym Obelixem :D ) a Jan Jakub Wecsile to jednak nie Bartosz Wierzbięta :wink: (dubbing też średni) w całym filmie są może z dwie trzy naprawdę śmieszne sceny reszta żartów nawet z nawiązaniem do byłej władzy jakoś nie do końca śmieszy :/ szkoda zmarnowanych szans na nie złą komedie sam uważam komiks z olimpiada za jeden z śmieszniejszych gdzie cała ekipa galijska :D kibicująca wiernie swojaką:D z duzż ilością prowiantu (stadko dzików) zwiedzanie Aten... no nic ciekawe czy film okaże się klęską także finansową... żal także dwóch godzin i 15 zł :mrgreen:
Anonymous - 3 Lutego 2008, 23:04

:shock: Nakręcili następnego Asterixa?
Chal-Chenet - 3 Lutego 2008, 23:23

Beowulf.
Bardzo często nie widać, że jest to animacja i jest to zdecydowany plus. Najbardziej w tym temacie drażnią wspomniane gdzieś wyżej koniki, poruszające się faktycznie jak klocki lego, poza tym jednak do tej strony filmu nie można się prawie w ogóle przyczepić. Kolejny plus to Angelina. :D Na złoto wyjątkowo jej do twarzy. :D Film zachęcił mnie do lektury poematu, na którego podstawie powstał. Jak uda mi się kiedyś dorwać to chętnie obadam, bo historia opowiedziana jest niezwykle wciągająca, a skoro film jest dobry, to oryginał musi być jeszcze lepszy.

Adashi - 4 Lutego 2008, 00:26

krisu napisał/a
:shock: Nakręcili następnego Asterixa?

:shock: :lol: :bravo


Shrek Trzeci - uśmiałem się do łez :D

ilcattivo13 - 4 Lutego 2008, 00:26

Właśnie wracam od kolegi, gdzie razem z jego półrocznym synem oglądaliśmy Right At Your Door (u nas kursuje jako "Zagłada") - i chyba małemu najbardziej się podobał. Na ten film byłem napalony odkąd oglądnąłem w kinie jego zwiastun, ale całość mnie ździebko rozczarowała. Tak w sumie, to w napięciu trzymała tylko pierwsza ćwiartka filmu (na podstawie której zrobiono zwiastun), potem to już tylko króciutkie "momenty były". A zakończenie to już mnie całkiem dobiło. "Tfurcy" tego dzieła musieli sporo i mocno główkować, żeby wybrać zakończenie najbardziej nieprawdopodobne i bezsensowne. A szkoda, bo mógłby to być całkiem fajny niskobudżetowy film pre-post-apokaliptyczny.

Z filmów oglądanych przez ostatnie kilka tygodni najmilej wspominam oglądaną po raz kolejny trylogię Szulkina ("Wojna światów: Następne stulecie", "O-Bi, O-Ba. Koniec cywilizacji" i "Ga, ga. Chwała bohaterom"), jeśli ktoś tego jeszcze nie oglądał, to niech to jak najszybciej naprawi. Po prostu klasyka polskiego s-f.

Kolejne oglądane filmy to klasyka "zgniło-kapitalistycznego" s-f: "Logan's Run" z Michaelem Yorkiem i "Cherry 2000" ze śliczną i wysportowaną Melanie Griffith (ach te kocie oczy) i Laurencem Fishburnem w jednej z epizodycznych ról.

Pierwszy całkiem fajnie oddaje klimat żyjącej w utopii i rządzonej przez superkomputer społeczności, chociaż przez pierwsze 20 minut filmu ciągle rechotałem jak widziałem York'a (potem sobie przypomniałem, że połowa moich kolegów w 1 i 2 klasie podstawówki miała podobne fryzurki). W sumie niezły film i do tego po części post-apokaliptyczny, bo świat na zewnątrz kopuły został zniszczony w czasie kolejnej wojny światowej.

"Cherry 2000" też mi się podobał, i to pomimo momentów strasznej kiły (bitwa przy dźwigu), które pasują raczej do filmu "Equalizer 2000" (zbieżność nazw przypadkowa - ale tak w sumie to co trzecia niskobudżetowa produkcja s-f z przełomu lat 70/80 miała 2000 lub 3000 w tytule) lub do najgorszych post-apokaliptycznych filmów włoskich. Poza tymi momentami film całkiem fajny, zwłaszcza odkąd pojawia się wesoła gromadka imć Lestera.

Za chwilkę ciąg dalszy, tylko niech ktoś inny coś napisze, bo nie chcę machnąć postu na dwie i pól strony... :wink:

Taselchof - 4 Lutego 2008, 18:27

Cytat
:shock: Nakręcili następnego Asterixa?


No tak jakoś nawet premiera światowa miała miejsce w naszym słowiańskim kraju a nie żadnej Galijskiej wiosce :D ale w tym wypadku może i lepiej o tym nie wiedzieć jak i o pewnym filmie Brodzkiego :P

ilcattivo13 napisał/a
Za chwilkę ciąg dalszy, tylko niech ktoś inny coś napisze, bo nie chcę machnąć postu na dwie i pól strony... :wink:


proszę pisz dalej :P

ilcattivo13 - 4 Lutego 2008, 19:12

Taselchof - mówisz-masz:

Będąc na post-apokaliptycznym głodzie połknąłem też ostatnio "Damnation Alley" z Georgem Peppardem i "Le Dernier Combat" z młodziutkim Jeanem Reno w roli bad-guy'a. Jeśli chodzi o "Damnation Alley" to wg. mnie klasyka filmów P-A i w dodatku jedna z niewielu ekranizacji prozy R. Zelaznego - w tym wypadku, jak sama nazwa wskazuje, opowiadania "Aleja potępionych". Początek fimu pokazuje załogę bazy rakiet balistycznych USAF tuż przed i w czasie ataku nuklearnego na USA (w domyśle "strielali sympatyczeskije gostki" zza naszej wschodniej granicy), przy czym scena pokazująca sekwencję odpalenia rakiet jest jedną ze scen, która najbardziej utkwiła mi w głowie, zwłaszcza gdy zwróci się uwagę na zachowanie ludzi, którzy uświadomili sobie,że w momencie "przekręcenia kluczyka" (choć to mocno uproszczony opis tego co zrobili) zabili ileś tam milionów ludzi. Ale większa część filmu pokazuje podróż super-duper-ultra-wszystko-potrafiącym wehikułem domowej (bazowo-USAF'owej) roboty przez zniszczone połacie USA. Pozycja obowiązkowa zwłaszcza dla miłośników Fallout'a, bo to właśnie z tego filmu twórcy pierwszych części cyklu zapożyczyli rad-skorpiony i mordercze, jak to mówi mój kumpel, "kalaruchi". No i ten George Peppard - jeszcze nie skażony graniem w "The A-Team".
Natomiast "Le Dernier Combat" to francuska odpowiedź na ówczesny zalew rynku filmów P-A przez nisko i wysoko-budżetowe produkcje Włochów i "Amierikańców". Co tu dużo pisać: świetny scenariusz Luca Bessona (to chyba jeden z jego pierwszych filmów s-f, i to wg. mnie jeden z lepszych), w jednej z głównych ról Jean Reno, który przez pół filmu coraz bardziej zaskarbia sympatię widza, aby w drugiej części stać się najbardziej znienawidzonym szwarc-charakterem z wszystkich filmów Luca Bessona. Sam pomysł świata, w którym rozgrywa się akcja, nie jest kalką innych tego typu produkcji - nieznany kataklizm (najprawdopodobniej jakiś wirus) zabija całą płeć piękną, i to bez rozróżniania na tę bardziej lub mniej piękną, a mężczyzni tracą głos. Jeśli dodać do tego, że wszystkie role w filmie (i to nie tylko pierwszo czy drugoplanowe) są naprawdę dobrze zagrane, co samo w sobie stanowi rzadkość w kinie, to chyba już bardziej nie można do tego filmu zachęcić.
A z filmów o nieco lżejszej atmosferze przypomniałem sobie kapitalne "Przygody najsprytniejszego z braci Holmes'ów" (mało fantastyczne) i "Młodego Frankenstaina" (to już bardziej fantastyczne), oba z Gene Wilderem i Marty Feldmanem. Ktoś ten pamiętny dialog dr. Frankenstaina i Igora z tego drugiego fimu?

"- Igor, would you mind telling me whose brain I did put in?
- And you won't be angry?
- I will NOT be angry.
- Abby... someone.
- Abby someone. Abby who?
- Abby... Normal.
- Abby Normal?
- I'm almost sure that was the name.
- Are you saying that I put an abnormal brain into a seven and a half foot long, fifty-four inch wide GORILLA?"

A dzisiaj po raz enty obejrzę sobie kapitalne "Rozmowy przy wycinaniu lasu" Tyma (jakby ktoś nie wiedział - o 20:20 na jedynce). Poza tym mają dla mnie podwójne znaczenie, bo w młodości trochę dorabiałem na wyrębach olszyn w dolinie Biebrzy. Tyle, że u mnie nie było wylegiwania się przy ognisku, bo na wyręby jeździłem w czasie ferii zimowych i przy minus kilkunastu stopniach nie było chętnych do takiej formy relaksu.

Hubert - 4 Lutego 2008, 20:05

12 prac Asterixa, nie mogłem się powstrzymać. Uwielbiam tę część. :D
Dziś Rogate Ranczo. Sympatyczna kreskówka, acz Disney bywał w lepszej formie. Zwłaszcza ostatnio, jeśli wspomagał go Pixar.
Ale trzeba przyznać, że kilka tekstów było mocnych.

ilcattivo13 - 4 Lutego 2008, 20:14

zwłaszcza ten tekst byka o robieniu "stampede" ;P:
Taselchof - 4 Lutego 2008, 20:19

Sosnechristo,
Cytat
12 prac Asterixa, nie mogłem się powstrzymać. Uwielbiam tę część. :D


W pełni popieram :D jedyna część nie zrobiona na bazie żadnego komiksu :P i w ogóle najlepsza :) z boskim Gajuszem Puppusem ;P:

Dziś przebrnąłem przez butelki zwrotne ("Vratné lahve") całkiem przyjemna komedia obyczajowa :) o ile oczywiście ktoś lubi czeskie filmy,świetna rola Zdeněka Svěráka jako byłego nauczyciela odnajdującego się w roli mhm :roll: "wymieniacza" ("skupiacza" kurde nie mam bladego pojęcia jak ten szacowny zawód się nazywa :P ) butelek w miejskim supermarkecie :P o wiele lepsza pozycja od przygód małego Galla :)

ilcattivo13 - 4 Lutego 2008, 23:49

Taselchof napisał/a
kurde nie mam bladego pojęcia jak ten szacowny zawód się nazywa


może "młodszy specjalista od spraw recyklingu opakowań szklanych"?

Taselchof - 5 Lutego 2008, 00:26

recykler :D
Iscariote - 5 Lutego 2008, 08:42

Odkryłem nowy wymiar strachu, znaczy się Czarną Owcę (Black Sheep) ;P:
Trzeba być albo geniuszem, albo totalnym szajbusem, żeby nakręcić horror o owcach ;P:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group