To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Literatura - Tekst numeru 12

corpse bride - 4 Listopada 2006, 16:35

jak dla mnie, a to ja pisalam, znaczy to, ze spodziewalam sie czegos lepszego. lepsze - gorsze, a nie lepsze - kiepskie.
hjeniu - 4 Listopada 2006, 16:38

No przeczytałem, mimo bólu głowy będę oceniał (nigdy nie pijcie z gościem który potrafi rozlać flaszkę Żubrówki w cztery drinki, nie sprawdzając wcześniej ile tej Żubrówki jeszcze ma :mrgreen: )
Jeruzalem - punkt, bo "W steeepie szeeerokim..." :D

Reklamacja - to się nazywa obsługa klienta, prawie jak TPSA :wink: Teraz się czepie słówka - "imprintować" brzmi jak cytat z polityka Samoobrony który dostał kalendarzyk z trudnymi słowami. Ogólnie podobało mi się.

Służba - jako, że mam galopującą sklerozę nie zorientowałem się, że ten kot ze spoilerów to w tym opowiadaniu, więc jak się pojawił to mnie zaskoczył :) Ale koniec niestety spaszczony, autor chyba z deka przekombinował.

Mieszkanie... - nie lubię horrorów, nie wiem po co to i na co skoro skoro wystarczy włączyć wiadomości żeby się wystraszyć :mrgreen: Ale przeczytałem całe więc chyba niezłe było.

Rondo... - punkt, za bal na statku, Murzyna z trąbką i romans z krwawym zakończeniem. Cameron już pewnie buduje makietę "Cesarzowej Zofii" :D

Dotyk Anioła - bez sensu, gdyby ktoś wynalazł substancję niszczącą komórki rakowe, leczył serce i co tam jeszcze - koncerny tytoniowe by go ozłociły zamiast blokować sprzedaż - wreszcie można palić bez obaw o zdrowie :mrgreen:

Pudełko z cegieł - czytało się dobrze, ale po co? Jakaś pointa by się przydała.

Ironia losu - odnoszę wrażenie, że całe opowiadanie jest po to żeby na końcu napisać, że rosjanin się upił. Wot ewenement :mrgreen:

No i wsio teraz jeszcze publicystyka i idę po piwo do lodówki :D

Henryk Tur - 4 Listopada 2006, 16:59

Fidel-F2 napisał/a
corpse bride Ty chyba nie czytasz tego co sama piszesz. :D
Cytat
i po zachwytach tylu osób spodziewałam się czegoś literacko na wyższym poziomie

Jak dla mnie, stwierdzenie to jest jednoznaczne: Opko jest literacko kiepskie

Fidelu, ja wiem że mądrej głowie dość po slowie, ale tu chyba dokonałeś - jak to się ładnie mówi - nadinterpretacji.
Ja też do stylu pisania Komudy nic nie mam, po prostu fabuła tak nudna, że szczęka od ziewania może się zwichnąć.

Homer - 4 Listopada 2006, 17:42

hjeniu napisał/a

Dotyk Anioła - bez sensu, gdyby ktoś wynalazł substancję niszczącą komórki rakowe, leczył serce i co tam jeszcze - koncerny tytoniowe by go ozłociły zamiast blokować sprzedaż - wreszcie można palić bez obaw o zdrowie :mrgreen:


Nie zauważyłeś, że po 1 dawce dotyku człowiekowi odechciewało się palić całkowicie.

NURS - 4 Listopada 2006, 18:16

Dzieki hjeniu, ktoś coś jeszcze doda?
hjeniu - 4 Listopada 2006, 19:07

Homer, no właśnie - wystarczy usunąć z leku ten niewygodny szczegół :mrgreen: i mamy odpowiedź na modlitwy szefów i akcjonariuszy koncernów tytoniowych :D
corpse bride - 4 Listopada 2006, 20:17

Cytat

hjeniu
Służba - jako, że mam galopującą sklerozę nie zorientowałem się, że ten kot ze spoilerów to w tym opowiadaniu, więc jak się pojawił to mnie zaskoczył :)


to jedna z weselszych rzeczy, jakie dzis przeczytalam :D sweet :) dzieki hjeniu za odrobine radosci :D

hjeniu - 4 Listopada 2006, 20:49

Zawsze do usług :D
Fidel-F2 - 5 Listopada 2006, 12:07

Henryku ja też twierdzę, że fabuła Jeruzalem jest, delikatnie mówiąc, nieskomplikowana ale nie to jest siłą tego opka. Swoboda pióra, świetna stylizacja i atmosfera staropolska to jest to co raduje w tym utworze duszę czytelnika. I kolejny raz powiem, że literacko Komuda jest świetny.
Henryk Tur - 5 Listopada 2006, 12:34

Fidelu, ja napisałem że Komuda mi się nie podoba ze względu na pomysł, rzuć no okiem na 1 stronę tego wątku. O warsztacie nic nie pisałem, bo właśnie nie ma się czego czepić.
Corpse Bride zrobiła to samo, a Ty zarzucasz jej brak oczytania.
Po prostu zaszło nieporozumienie pomiędzy słowami piszącego a odbierającego. I tyle.
To EOT, bo offtop robimy :)

Fidel-F2 - 5 Listopada 2006, 12:43

dobra Henryku, graba. Nie chcę już tego dalej ciągnąć ale nie do końca tak było. Naturalnie były i nieporozumienia. Ale zauważ, ze Twoja wypowiedź była o wiele wcześniej niż wypowiedź corpse bride i nie miałem do niej zastrzeżeń. Możliwe też, że moje wypowiedzi nie były tak precyzyjne jakbym sobie tego życzył. Dzieki za dyskusję.
MrMorgenstern - 5 Listopada 2006, 16:38

C. d. komentów i głosowanie:

Rondo...


Nie będę się wdawał w dyskusje, ile jest fantastyki w tym opowiadaniu. Powiem tylko tyle, że jest to dobra literatura, miejscami wykwintna. I cały czas absorbująca czytelnika, a nawet odwracająca jego uwagę… miałem wrażenie, że autor chciał pójść inną drogą – może w strone rozważań o winie i karze, jednak dobrze, że przyjął „kierunek” obyczajowy.
Celne obserwacje, kąśliwa ironia wymierzona w mężczyzn i… znajomość kobiet :D
Zwłaszcza to ostatnie było u mnie brane pod uwagę w głosowaniu :P

Aha: tytuł mnie przestraszył, myślałem, że będą wydumane nudy :D

Mieszkanie z widokiem na zewnątrz

Początek IMO mało porywający, za to zbliżając się do końca opko o mały włos nie zarobiłoby punktu 8)

Duże możliwości przed autorem; zalecam zmienić scenerię na mniej siermiężną :)


Służba:


Wiedziałem ;) , że to był kot, jednak i tak za formę kamuflażu należą się :bravo

Ironia losu


Ja mam chyba za duże wymagania :)

Głosy idą na Jeruzalem i Rondo

dagra - 5 Listopada 2006, 17:16

Dobrze się dzieje od paru miesięcy.
I ten numerek dobry jest.
Tak mi róbcie, chłopaki! Do NURSa się mówi, który zamieścił i Twardocha, który napisał.

Rondo to niekwestionowany number 1 :bravo
I tu mam mały problem. Bo są takie teksty/powieści, które są napisane tak, że nie potrafię ubrać w słowa, na czym ich świetnosć polega :( Może to brak wiedzy polonistycznej. A może są tak dobrze napisane, że wpadam po uszy w opowieść.
Własciwie to nawet nie mam ochoty rozbierać tego opka na cześci.

Jest ciekawe, ma piękny język i zajmującą konstrukcję, jednocześnie nie jest przekombinowane.
Mnóstwo ironii, wnikliwych obserwacji, drobiazgów budujących nastrój i rysujących bohatera.
Kapitalna scena, gdy R. wchodzi do łazienki i widzi myjącą się pokojówkę, niezgrabnie wygiętą. Parę słów, a powiedziane mnóstwo rzeczy - o nim, o niej, o seksualności w wymiarze ogólnym.

Ja jednak (...) miałem w swoim egoizmie pewną radykalną bezwzględnosć, która pozwalała zawsze we własnych oczach postawić sie w sytuacji pokrzywdzonego - mnóstwo takich smaczków. A smaczkami są nie dlatego, że odkrywcze, ale że napisane tak prosto, w takiej mnogości i wbudowane w tekst pięknie.

NURSie, imo to nie jest - jak powiedziałeś na początku tekst trudniejszy - to pozostałe są nazbyt łatwe i proste.
Vikingu, bohemiaste klimaty do wymięknięcia to są w "Grze w klasy", tu jest tego szczypta w porównaniu.

Aha... bym zapomniała w tych zachwytach. I to jest może nawet zapytanie - :?:
Nie dotarł do mnie cel umieszczenia scen rodem z "Kary większej".
Nawiązanie zbyt czytelne, żeby było przypadkowe.
Ale dla mnie nic z tego fragmentu nie wynika.
Ok, R. chciał uciec, ale nie ma ucieczki; sami wymierzamy sobie karę bo od siebie nie uciekniemy; nasza własna kara - odbywająca sie w nas samych jest najgorsza i nie ma co cwaniakować; wszystko toczy sie i tak w naszej głowie, a rzeczywistość to tylko... itd; cykl sie zamknął i powtarzać się będzie...
Ale co wynika z tego fragmentu? Jest on dla rozwoju fabuły nieznaczący.
Zwykle nie lubię komentarzy odautorskich, ale tekst jest tak ciekawy, że chętnie posłuchałabym jak to autor widział, pisząc i co mi ewentualnie umknęło.


Nad opkiem number 2 muszę pomyśleć, bo się nie zdecydowalam.

MrMorgenstern - 5 Listopada 2006, 17:57

dagra:

Cytat
Nie dotarł do mnie cel umieszczenia scen rodem z Kary większej.
Nawiązanie zbyt czytelne, żeby było przypadkowe.
Ale dla mnie nic z tego fragmentu nie wynika.


Może chciał dodać głębi, duchowości albo cholera wie czego jeszcze 8)

Gustaw G.Garuga - 5 Listopada 2006, 18:15

Jeśli się nie mylę, to te sceny chyba jako jedyne nadawaly tekstowi charakter fantastyki? (albo już zapomniałem...)
MrMorgenstern - 5 Listopada 2006, 18:43

chyba "zapętlenie w czasie" (to Rondo) to taki nierealny motyw
Gustaw G.Garuga - 5 Listopada 2006, 19:06

To raczej chwyt formalny, niż motyw stricte fantastyczny.
MrMorgenstern - 5 Listopada 2006, 19:35

oczywiście, że nie stricte fantastyczny :)
dagra - 5 Listopada 2006, 20:32

Cytat
Może chciał dodać głębi, duchowości albo cholera wie czego jeszcze 8)

ok, ok :wink:
ale na poważnie, rzecz własnie w tym, że jest takie - kawa na ławę - nawiązanie do Huberatha
no i czemu właściwie? bo polemiki z "Karą" tu nie widzę, przymrużenia oka też nie, innego rozwiązania kwestii piekiełka też nie... ciekawe...

NURS - 5 Listopada 2006, 20:39

Dzięki Mr.Morgenstern, dzięki dagra, co do komentarza odautorskiego, to Szczepana postaram się zapytać :-)
Aga - 6 Listopada 2006, 16:30

Miejsce VII
Tomasz Lewgowd Ironia losu

Po co, na co, w jakim celu? Słaby tekst, bez puenty (nie krzycz, NURSIE! ;) ), losy bohaterów zwisają mi jak buła kitu. Ot, musiałam otworzyć numer, żeby zobaczyć, czemuż ten los jest tak ironiczny. Nie podoba mi się.

Miejsce VI
Daniel Greps Dotyk Anioła

Naciągane i nieprawdopodobne, aż piszczy. Kołek od niewiary trzasnął i leży na podłodze. Nie wiem, co mam o tym opowiadaniu napisać, bo jest okropnie bezbarwne, a ja takich tekstów nie lubię. I tyle.

Miejsce V
Mateusz Bandurski Pudełko z cegieł

Czy tylko ja miałam głupie skojarzenia z Mikołajkiem? Autor pogubił się w datach, raz dziecko ma 6, drugi raz 9 lat. Wydaje mi się, że chodziło o 9, bo skąd by się wzięły wzmianki o szkole? Z drugiej strony dziewięcioletnie dziecko zachowuje się nieco inaczej i już dawno przeszło okres spania z rodzicami. Rzuciła mi się tu w oczyy straszna niespójność narracyjna - raz tekst jest pisany językiem dorosłych, innym razem językiem dziecięcym, jakby autor nie umiał się zdecydować co do perspektywy, z jakiej opisuje wydarzenia. Nie zgrzytałam zębami, więc stylistycznie nie jest dla mnie jakoś szczególnie tragicznie, ale to opowiadanie jest bardzo, bardzo przeciętne.

Miejsce IV
Anna Koronowicz Reklamacja

Fajny, krótki tekst do przeczytania i zapomienia.

Miejsce III
Michał Gacek Mieszkanie z widokiem do wewnątrz

Fajny jest tytuł. Tekst też da się przeczytać, nawet z przyjemnością. Zakończenie jest natomiast pójściem na łatwiznę, zamiast mrożącego krew w żyłach opisu obłędu Daniela, mamy trupa. Ostatni fragment ni z gruszki, ni z pietruszki. Niby ten ognik jakoś spaja to z tekstem, ale mnie się to nie podoba. Opowiadanie powinno się skończyć na "... mogła znowu wynająć." Stylistycznie jest nieźle, chociaż może autor mógłby trochę bardziej postraszyć, co?

Miejsce II
Błażej Szydzisz Służba

Tekst jest naprawdę fajny, wiedziałam, że z tą panią to jest coś nie tak, ale kota się nie domyśliłam. Zgrzyta kilka wyrażeń, dama z całą pewnością by się tak nie odezwała. Rozumiem, że autor chciał zostawić tropy co do tożsamości pani, ale można to było zrobić inaczej. Fragment z policjantami - patrz uwagi do "Mieszkania..." Można było lepiej zakończyć.

Miejsce I
Jacek Komuda Jeruzalem
Szczepan Twardoch Rondo na maszynę do pisania, papier i ołówek

Dwa kawałki świetnej prozy. Nieporównywalne. Po kolei zatem:
"Jeruzalem" to tekst na jaki czekałam od dawna. Dynamiczny, z wyrazistymi postaciami, wartką akcją, osadzony w realiach historycznych. I to jak osadzony! Do tego napisany tak, że nic, tylko chylić czoła. I niech ktoś powie, że polska fantastyka nie jest oryginalna...
Czytając "Rondo", z każdym zdaniem szczęka opadała mi niżej i niżej. Świetnie napisane, to popis warsztatu autora. Postacie są wyraźnie nakreślone, chociaż wszystkie kobiety jak jeden mąż piękne :P Nie przesadzamy aby? ;) Tak czy inaczej, chociaż fabuła nie gra tutaj głównej roli, jestem pod ogromnym wrażeniem. Trochę mało w tym tekście fantastyki, ale to naprawdę nie ma dla mnie większego znacznienia. Pożarłam ten tekst i chcę więcej.

NURS - 6 Listopada 2006, 17:16

Dzięki Aga, czekam na pana/panią z numerkiem 36 :-)
Anko - 6 Listopada 2006, 18:10

Numer 12... Roczek prawie... Podsumowania nadszedł czas, przynajmniej w tym miesiącu. :twisted: Tym razem zacznę od najdłuższego.

Twardoch - literatura postmodernistyczna. Czy fantastyka? Hmm, wszak postmodernizm operuje mieszniną wszystkiego ze wszystkim, to i grzybek fantastyki w ten barszcz trafi. NURS nazwał to opowiadanie "tekstem dla bardziej wymagających". Cóż, ja wybredna jestem, ale czy wymagająca? Rozumiem, że to miał być synonim dla tekstu ambitnego, filozoficznego. No, jest on filozoficzny, sądząc po ilości fajnych cytatów nadających się do sztambucha złotych myśli (to dla mnie główny plus tego tekstu). I jest ambitny (chyba), co mierzę tym, że niezbyt go zrozumiałam. :? Są nawiązania - takie Kafkowskie to "R." (aha, ja nie cierpię twórczości pana K., żałować, że jego testament nie został uszanowany). Tekst nie ma zakończenia - chyba o to chodziło, wszak to "rondo". I zawiera "postmodernistyczne gry z czytelnikiem/puszczanie oka do czytelnika" (a może raczej pokazywanie języka albo inne gesty :mrgreen: ).
Aha, ze zniecierpliwieniem czytałam wywody, czemu scena łóżkowa pomiędzy bohaterem a Moniką ma nie być opisana - "tylko dlatego, że czytasz z wypiekami na twarzy i masz podświadomą nadzieję, że zaraz autor zabrnie w (...) pornografię, którą najpierw przeczytasz z satysfakcją...". Wierzcie lub nie, śmiejcie się albo nie, ale czytając ów fragment, myślałam sobie tak: "kończ to ględzenie i do meritum - zastrzeli tego teścia czy nie?!" :twisted:
I przejadły mi się historie o winie i karze, piekle: na ziemi lub w sferze fantastycznej, lub w dowolnej innej. Przypomina mi się tekst (nie Kiliana czasem?) o piekle w postaci biura z biurokracją do n-tej potęgi. A teraz mamy jakby obóz koncentracyjny, czy cosik... E, tam. :roll: I jeszcze ta scenka z księdzem...
A teraz porcja tego, bez czego straciłabym imidż, tak wdzięcznie przez Rodiona utrwalony. :twisted:
Nie wiem po co w jednym akapicie (s. 30) dwa razy występuje słowo "usłużnie"? Żeby głąb czytelnik zapamiętał? ("usłużnie otworzył mi drzwiczki", "usłużnie podawał mi ogień").
"śliskie cieliste, błyszczące, nylonowe rajstopy" (s. 31) - nie wiem, czemu po "śliskie" autor przecinka zaniechał... może i poprawnie, ale mnie to razi, wolałabym konsekwencję. I po choinkę tyle przymiotników? Autor zapomniał jeszcze dodać, że rajtuzki były cieniutkie, przezroczyste, markowe, bezszwowe (albo i nie), modne, itp., itd. Wg mnie wystarczyłoby "śliskie, cieliste rajstopy" albo "cieliste, błyszczące rajstopy". Bo że nylonowe... no, chyba nie bawełniane - takie to ja noszę, ale one nie są sexi. ;)
Może się czepiam (taka moja rola :twisted: ), ale poniższe zdanie wg mnie cierpi na przerost dookreśleń: "Była w eleganckiej nocnej koszuli i jedwabnej podomce, niezwykle spokojna, ale oczy miała zimne jak lód, szare i zdecydowane." (s. 34)
Odnoszę wrażenie, że panuje z tymi przymiotnikami jakaś maniera, której pojąć nie umiem. Np. autor uczepił się przymiotnika "matowy":
"zapamiętamy dotyk jej matowej skóry" (s. 39)
"był to nieco inny dotyk, matowy" - znów brak przecinka - "przeciągły, powolny." (s. 40)
Dla mnie słowo "matowy" ma znaczenie wizualne, a nie czuciowe, ale może się nie znam...
"Nie mam nic uprawiedli..." (s. 39) - a to mi wygląda na literówkę.

Komuda - tekst w stylizacji polsko-szlacheckiej, gdzie co któregoś słowa nie rozumiem, zupełnie jak kiedy czytałam Sienkiewicza. Pozostaje mi przyjąć na wiarę poprawność językową, bo nie jestem w stanie jej ocenić. To nie są moje klimaty - raz, że historia, jeśli już mi się podoba, to tak gdzieś do XV-XVI wieku, dwa, że "polskie realia" nie są dla mnie "z urzędu" zaletą tekstu. Szkoda, że zakończenie takie kiczowate, ociekające patosem jak tłusty pączek lukrem. Zasłanianie własnym ciałem, umieranie na rękach, szeptanie ostatnich słów... Jeszcze trochę i byłaby spowiedź Jacka Soplicy.

Bandurski - jak na horror to jakoś w ogóle niestraszny ten tekst. Dobra, spotkał ducha, ani mnie to ziębi, ani grzeje. Kawałek klimatycznej obyczajówki z wątkiem spirytystycznym w tle. Szkoda, że końcowe wywody bohatera idą zupełnie w innym kierunku, niż moje odczucia - toteż się nie wczułam, ino odebrałam jako kolejny "morał" wyłuszczony w epilogu. "Podobno dwie rzeczy nie mają granic - rodzicielska miłość i zazdrość dziecka o miłość między rodzicami." Dziwi mnie takie postawienie sprawy z zazdrością, ale signum temporis: wszystkie trzy rodziny są przedstawione jako jednodzietne. Ech, szczęściarze :roll: , z nadmiaru dobrego głupieją i zazdroszczą związku między rodzicami... :P
Ostatnich dwóch akapitów (nt. pokoju) nie zrozumiałam. Ale przecież nie wiem, co najwyżej wyobrażam sobie, czym jest własny pokój dla dziecka. Ja swój pokój (wynajęty :wink: ) mam od drugiego roku studiów. I niewiele przesadzę, mówiąc, że muszę o to swoje miejsce na ziemi walczyć. Nikt mi go nie dał. A są osoby, które mają gorzej, wiele gorzej. I tą to ścieżką doszłam do wniosku, jaki z tego bohatera mały burżujek. :twisted:
Aha, i nie mogę się połapać, ile lat miał bohater - najpierw miał sześć lat, potem było, że chodził już do szkoły, a potem, że po dziesięciu latach poszedł na studia. Średnio mi się to układa. :? :roll:

Gacek - ciekawe, czemu w obydwu horrorach występuje Daniel? :lol: I tym razem rozterki mieszkaniowe bohatera są mi o wieeele bliższe. Choć ja z reguły omijam rozwalające się kamienice... (Nie dlatego, że w nich straszy, ale że opłaty za ogrzewanie potrafią przewyższyć czynsz. :wink: ) Szkoda, że autor poleciał w stereotyp: jak domorosły poeta/pisarzyna, to studiuje polonistykę... (No, rąsia w górę, ilu mamy na forum pisarzy-polonistów? Zapewne niewielu.) A już w ogóle poraża mnie debilizm bohatera w postaci nieposiadania notesu z telefonami, ale polegania na pamięci komórki... :x
Aha: "Kilkakrotnie przyłapał się na tym, że mówi sam do siebie." No i cóż z tego? Wg mnie to normalne, jak się samemu mieszka. :twisted:
"Usiłował wprowadzić w chaos nowego życia odrobinę porządku. Wyznaczył sobie pory jedzenia posiłków, porę na czytanie, na oglądanie telewizji i spacer." Nie rozumiem kolesia. :roll: Najpiękniejsze w wyprowadzce na studia jest właśnie to, że mama nie goni na obiadek o stałej porze i nie trzeba wracać do domu o danej godzinie...
A w ogóle to czuję jakiś taki czytelniczy niedosyt za brak wyjaśnienia. Choć w horrorach to w sumie usprawiedliwione konwencją.

Szydzisz - króciutki tekścik. I jeszcze z błędem składniowym: "O jakich obowiązki mowa?" (s.16) A już ledwie za połową domyśliłam się tożsamości "pani". W zeszłym miesiącu utyskiwałam na nadmiar tekstów o Jezusie i Bogu, teraz przyszła pora na kolejną obsesję ( :? ) fantastów. Nie tak dawno pewien debiutant pytał mnie o opinię o swoim shorcie. Też o kotach. Ludziska! Bierzcie przykład z Madzik - taka np. sroka nie jest jeszcze zwierzęciem wyeksploatowanym. Pacyński, Kres, Sapkowski... iluż to tuzów już dawało odczuć umiłowanie do kotów? Ja na to mogę zacytować tylko fragment znanego skeczu o facecie w chińskiej restauracji, gdzie kelner mówi: "A z kota robimy kisiel i ciastka." Niektórzy robią jeszcze gwóźdź programu. Mocno zardzewiały.

Greps - prawie że short. Ale prawie robi wielką różnicę. To opowiadanko trafia do mnie, jest obrazowe, koncertowo zagrane - jak "Pożegnanie" Elam. Co prawda, ileż można wycisnąć z dwóch stron... ale autor ma u mnie plusa za to, ile wycisnął.

Lewgowd - klasyczny przykład shorta. Tyle mogę powiedzieć, że jeśli short nie jest jakiś wybitny (a ten jest całkiem zwyczajny), to wolałabym zamiast niego publicystykę, komiks, recenzje, itp.

Koronowicz - kolejny short. Nie przepadam za shortami. Ale w tym przynajmniej mamy ironię nt. stosunku rodziców do dzieci. Short lepszy od powyższego, ale dość już się o nim nagadałam w wątku autorki. ;)

Nyndza, panie, nyndza... To chyba taka cisza przed burzą, czyli kolejnym numerem - z czterema mocnymi pozycjami, pięcioma nazwiskami, będącymi klasą samą w sobie (Urbi, Orbi, Pawlak, Żak i Żwikiewicz... nie co dzień takie towarzystwo, np. w obecnym numerze całkiem nie :( ).
Najbardziej podobał mi się Dotyk Anioła Grepsa. Na drugim miejscu - ciężko się zdecydować: Koronowicz albo Gacek. No, na tyle tekstów... W tym miesiącu aż sześć zostanie bez mojego głosu... A za miesiąc ledwie trzy... Ale proporcja! :o

Zagłosuję, jak się zastanowię. :oops:

Fidel-F2 - 6 Listopada 2006, 18:30

Przez chwilę zastanawiałem się, obrazić się czy ubawić? Nie mam notesu z telefonami i polegam wyłącznie na komórce.
hjeniu - 6 Listopada 2006, 18:55

Ja też, niedawno mi nawaliła i wszystko poszło się ... (taki ze mnie inżynier z bożej łaski :evil: )
MrMorgenstern - 6 Listopada 2006, 18:58

Anko napisał/a
I tą to ścieżką doszłam do wniosku, jaki z tego bohatera mały burżujek. :twisted:


Ależ Ty potrafisz rozczulić Anko :D

Czarny - 6 Listopada 2006, 19:04

Ja się obrażam :wink: , też nie mam notesu z numerami telefonów :mrgreen: , w ogóle nie mam notesu :cry:
NURS - 6 Listopada 2006, 19:34

Oj, Anko, pojechałaś po bandzie z tym notesem... ja wprawdzie mam kartkę z naprędce wypisanymi numerami z komórki, którą kiedyś musiałem starej firmie oddać, ale notesu nigdy nie miałem... Anko, be... :-)
PS. dzięki za głos.

dzejes - 6 Listopada 2006, 19:52

Patrząc na płeć przedmówców oraz na własny nieistniejący notes z telefonami dochodzę do wniosku, że Anko ma facetów za debili, ot co :lol:

Gdy w wesołym miasteczku zgubiłem komórkę wszystko się poszło kochać.
Ale za to jeśli chodzi o węże - to zapisuje każde karmienie - najważniejsze to znać priorytety :)

Fidel-F2 - 6 Listopada 2006, 19:55

szowinizm i stereotypy :mrgreen:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group