To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy

lavojtek - 10 Grudnia 2006, 22:32

Ja ciebie nie probuje przekonac. Nie mam w tym zadnego interesu. Poza tym ten watek jest o ostatnio obejrzanych filmach a nie jakich filmow nalezy unikac.
hijo - 10 Grudnia 2006, 22:35

lavojtek, masz rację koniec offtopa
on topa Niedawno, wreszcie obejrzałem Piękny Umysł

savikol - 11 Grudnia 2006, 07:22

Ja tam widziałem wszystkie Bondy, a niektóre wielokrotnie. Dla mnie ten cykl to historia kina, nie ważne jak głupie byłby poszczególne odcinki.
Nowy Bond wymiata. Zirytowały mnie tylko niezwykle cukierkowe sceny miłosne. Rozwlekłe i mdłe do wyrzygania, co tym bardziej zaskakujące w konfrontacji z wyjątkową twardością i brutalnością nowego 007. Nowy Bond przejdzie do historii serii jako Bond O Żelaznych Jajach.

Jego wyjątkową twardość i męskość podkreśla przykładowy dialog z filmu. Cytuję z pamięci:
Bond do Barmana: Wódka – martini!
Barman: Wstrząśnięte czy zmieszane?
Bond: Mam to w du*pie!

Piech - 11 Grudnia 2006, 08:04

Cytat
savikol: Jego wyjątkową twardość i męskość podkreśla przykładowy dialog z filmu. Cytuję z pamięci:
Bond do Barmana: Wódka ? martini!
Barman: Wstrząśnięte czy zmieszane?
Bond: Mam to w du*pie!


W oryginale było "I don't give a damn", więc nasi tłumacze tym razem nieco zwulgaryzowali.

Fidel-F2 - 11 Grudnia 2006, 11:12

muszę zaoftopować

hijo bracie...

Dabliu - 11 Grudnia 2006, 21:20

hijo:
Cytat
jak ja nienawidzę filmów o bondzie


Widzisz... ja również. Idąc na "Cassino Royal" myslałem sobie - "byle nie było zbyt długie...".
Jakiż szok przeżyłem! Ten Bond, to nie Bond... tylko zaje***te kino akcji! Dawno tak się w kinie nie bawiłem. Normalnie... film wymiata! :bravo

hijo - 11 Grudnia 2006, 22:46

od bondów wolę filmy akcji w stylu ConAir, któy właśnie sobie leci na polsacie :mrgreen:
lavojtek - 11 Grudnia 2006, 23:12

ConAir to akurat zly przyklad :D Ale a'props ConAir = Nicolas Cage = World Trade Center. Strasznie slaby film :(
Nexus - 11 Grudnia 2006, 23:29

A ja wczoraj obejrzałem "Aferę na zamku Bartenstein". Miałem ubaw tuż przed spaniem.
Nasza rodzima i niezależna produkcja, a w obsadzie prawie same gwiazdy. Film trochę w stylu Monty'ego z absurdalnym humorem. Coś dla miłośników historii (rzecz dzieje się w 1409) i fantastyki (a dlaczego, to nie zdradzę, by nie psuć zabawy). Warto obejrzeć.

corpse bride - 13 Grudnia 2006, 20:46

ja bondy ogladalam jako dzieciak w tv i czesc mi sie wtedy podobala, ale im bardziej sie starzalam, tym glupsze mi sie wydawaly. tego nowego zobaczylam w kinie i normalnie mi sie podobal. rozrywka na poziomie. scena poscigu na madagaskarze na poczatku filmu jest super. co do scen milosnych, to siem zgodzem, ze mdle. i ze w zestawieniu z twardym bondem z innych scen daje to wrazenie niespojnosci osobowosci tego pana, zeby nie rzec rozdwajajacej sie jazni :) ale generalnie OK. no i eva green jesli ktos lubi, choc sie w tym filmie nie rozbiera, to robi oczami (a ja lubie, jak ona robi oczami :) )
nika - 13 Grudnia 2006, 22:03

Dawno mnie nie było -ups!! :oops:
Ostatnio z pełnym zaangażowaniem oglądam Stargate Atlantis.Szczególnie sezony2 i 3.Moim skromnym zdaniem dużo lepsze odSG1.[pewnie komuś się naraze...albo i nie?]
Przy okazji przypomniałam sobie o starym serialu-Earth2.Był całkiem niezły.Szkoda,że tak szybko go skończyli.Tak samo jak Firefly-a tu już wielka szkoda. :twisted:
Ale oglądam i to często , chodzby Serenity

hrabek - 14 Grudnia 2006, 07:52

A ja ostatnio ogladalem dwa wynalazki: Warriors of Terra i Stormbreaker. Pierwszy to horror z Edziem Furlongiem, drugi to Bond dla nastolatkow. Ten drugi jakby lepsiejszy, ale ogolne wrazenie w obu filmach nienajlepsze (mowiac eufemistycznie).

Chociaz jedna scena ze Stormbreakera zapadla mi w pamiec - domorosly Bond siedzi u odpowiednika Q, ktory tlumaczy mu rozne wynalazki, to robi to, to robi tamto i (jak to zwykle w Bondach) oczywiscie bohater musi czegos sam dotknac. Padlo na takie male plastikowe cymbalki, po ktorych przejechal paleczka od najwiekszego do najmniejszego klawisza, wydajac wszystkim znany dzwiek. Gosc na niego spojrzal i mowi:
- Nie rob tego
- A co, cos niebezpiecznego sie stanie?
- Nie, ten dzwiek strasznie mnie wkurza.

joe_cool - 14 Grudnia 2006, 16:59

a ja obejrzałam ostatnio tomb raider 2 - dżiiiiz, ale poracha. o ile pierwsza część była ok, to tu już tylko żenuła.
Sergent - 15 Grudnia 2006, 00:22

Fakt. Strażnicy Kolebki Życia są ciekawie pomyślani, ale reszta jest taka sobie. A spotkanie z rekinem to już przegięcie.
nika - 16 Grudnia 2006, 00:28

Mnie wzięło na starocie.Miło było przypomnieć sobie-Thing-Carpentera.Nostalgia dała o sobie znać pewnie przez dzisiejszą ,,Ucieczkę...,, w TVN-ie.Chociaż zawsze byłam fanką tego reżysera..
lavojtek - 16 Grudnia 2006, 01:19

Wlasnie wrocilem z kina :)
Deja Vu :bravo :bravo :bravo Takie filmy akcji to ja moge i CHCE ogladac. Pamietacie duet Scott - Washington z Man on fire? Jezeli sie wam podobal to Deja Vu spodoba sie jeszcze bardziej! :D

feralny por. - 23 Grudnia 2006, 16:43

Kupiłem sobie ostatnio, płytkę z czterema filmami wojennymi (takie zboczenie zawodowe) z jakimś magazynem (Divix, czy cośtam, nie pamietam bo wyrzuciłem od razu). Na płytce VCD, jak się rzekło 4 film, 3 całkiem przyzwoitei jedna perełka:

1. "Bunkier SS" - taki sobie horror z wojną w tle, nieźle ukazana klaustrofobiczna atmosfera betonowego schronu. Można zbzikować nawet bez upiorów porywających kolegów.

2. "Kiedy milkną działa" - klasyk, II wojna światowa, bitwa o las Hurgten. Dzisiaj sceny batalistyczne trochę smieszą, a fabuła może wydawać się naciągana, ale film ma już swoje lata, a nadal robi wrażenie. To był wielki skok, po wojennych epopejach, w których można było zobaczyć "jak to na wojence ładnie, kiedy ułan z knia spadnie". W "Fanfarach" wojna jest paskudna, żołnierze brudni, a śmierć mało estetyczna, oraz pozbawiona glorii i chwały, czyli mniej więcej tak jak w rzeczywistości. Interesujący jest główny bohater, żaden tam rycerz bez zmazy i skazy, czy inny kowboj, tylko cwaniak, który stara się przeżyć za wszeką cenę, ściąga trupom buty, jest gburowaty i wyjątkowo wyszczekany. Jego połajanki z przełożonymi są jadnym z ciekawszych elementów filmu, warto zboaczyć film dla nich samych. Mój ulubiny fragment:
- You are geting dangerously close to court marshal private!
- That gets me out of here, right... sir?


3. "Dom Frankiego" - wojna wietmaska oczyma, korespondentów wojennych, ciekawe. Film Brytyjsko - Australijski, więc nie ma "stars and stripes in the wind" i innych żewnych kawałków. Nie wiem, czy taki był cel autora, ale po tym filmie nie lubię dziennikarzy jeszcze bardziej niż do tej pory. Kolorowe towarzystwo, dla którego wojna to niekończąca się impreza w burdelu, przerywana wypadami w teren w celu pstryknięcia kilku fotek co bardziej fotogenicznym trupom. Refleksja dopada ich tylko kiedy zginie któryś z kumpli, ale szybko im przechodzi, a imprezowy nastrój wraca. Warto zobaczyć.

4. Na koniec prawdziwa perełka "Upadek orłów" - najgorszy film jaki w życiu widziałem. Jest tragiczny od samego początku, do samego końca i to pod każdym względem. Już pierwsza scena zwala z nóg. Widzimy w niej faceta, który udaje aktora grającego niemieckiego oficera, ubranego w tak niedopasowany mundur, że nie da się na niego patrzeć. Potem jest jeszcze lepiej okazuje się, że cała niemiecka armia chodzi w niedopasowanych mundurach. Fabauła wspina się na szczyty banału: pani kocha pana, z wzajemnością, ale pan musi iść na wojnę. Pani postanawia ulżyć doli rannych, żołnierzy śpiewając dla nich (w ekskluzywnym klubie, w którym rannych nie ma, niezłe) jedną i tę samą piosenkę przez całą wojnę, która jest w dodatku tak monotonna, że dziw bierze, że jej nie zastrzelili. Żołnierze cieszą się jak dzieci, pewnie są głusi, a pani jest wizualnie interesująca, więc piosenka im nie przeszkadza. Aktorstwo jest na poziomie szkolnych jasełek, chociaż nie, w jasełkach widać zaangażowanie, a w tym filmie wszyscy wyglądają jak by udawali aktorów za karę. Sceny batalistyczne są żenujące, dziecęce zabawy w wojnę bywają berdziej przekonujące. W pamięć zapada, między innymi, scena, w której gdzieś na froncie wschodnim oddział głównego bohatera jest atakowany przez bezładnie biegajacych po lesie mnichów (to chyba miały być zimowe ubiory maskujące, ale wyglądają jak białe habity braciszków, do których się pan Wołodyjowski zapisał). Nasz bohater walczy dzielnie, wychyla się zza muru i toczy oszałymi oczami. Jak nic zabija wzrokiem, bo żeby strzelał, albo, nie daj Boże celował, to nie widac. Słowem poezja. Finałowa scena (pozwolę sobie napisać, bo nie wierzę, że ktokolwiek dotrwa do końca filmu) poraża swoją głębią, pani śpiewa tę samą piosenkę co przez całą wojnę, tym razem w angielskiej wersji językowej, dla amerykańskich żołnierzy. Zmiana języka nie pomogła piosence, nadal jest beznadziejna. Żołnierze cieszą się jak dzeci, chyba wszyscy przez tę wojnę ogłuchli. Koniec.
Trzeba docenić kunszt i wielki wysiłek włożony przez całą ekipę w nakręcenie tak dennego filmu.

Przepraszam za przydługi post, ale musiałem to z siebie wyrzucić

Ariah - 26 Grudnia 2006, 18:21

Nie wiem jak Wy, ale ja właśnie zerkam jednym okiem na TVP1, gdzie leci 'The Librarian: Quest for the Spear of Destiny" czy coś w tym guście...

Dr. Carter w roli Indiany Jones'a. Nie wiem, czy to parodia, ale z pewnością na taką wygląda... Tzn, na film zamierzony na coś, co anglicy nazywają 'cheesiness' (obciachowość???)

Pisząc te słowa zbieram się powoli, aby udać się do kina na Eragona.

Heh, pewnie już sie nie możecie doczekać recenzji... :twisted:

Ziuta - 26 Grudnia 2006, 19:45

Feralny por.: jeśli chodzi o drobre, naprawdę dobe, filmy wojenne, to polecam Wojnę Zimową. Fińska produkcja o wojnie z Sowietami w 39. Kupiłem ostatnio w kiosku, za niecałe dwie dychy.

Ostatnio oglądnąłem też Wicker Mana z Woodwardem i Lee. Przedziwny film, z piękną muzyką.

Argael - 26 Grudnia 2006, 20:55

Ja dzisiaj byłem na Eragonie.
Fabularnie to oczywiście kalka wszystkiego, co się da (zwłaszcza pierwszych "Gwiezdnych wojen"), ale technicznie bardzo przyzwoity. Spodziewałem się, że będzie gorszy.
Bardzo fajnie im wyszedł smok, który jest całkiem nowatorski (np. ma ptasie skrzydła).

Ariah - 27 Grudnia 2006, 09:43

Argael, zgadzam się z Tobą. Smok, szczególnie jako "szczenię" jest prze-pię-kny. Ja chcę takiego.

Trochę za szybko ta Saphirka urosła, całkiem bez sensu (akurat to w książce było dobrze rozwiązane, a tu... Bum. Mały smok - duży smok).

Byłam na wersji z napisami, oszczędzając sobie polskiego dubbingu. Muszę przyznać, że Jeremy Irons ma cudowny głos.

Wogóle jego Brom to najjaśniejsza postać filmu, o ile w książce nudził mnie straszliwie.

John Malkovich przemyka w tle, ani ziębi, ani grzeje.

Eragon chłopię lepiej gra niz Hayden w nowych 'Gwiezdnych', ma usta Angeliny Jolie i ogólnie jest wychuchany jak na chłopca ze wsi. Jesli pomiedzy nim a Aryią miała być jakaś chemia, to coś nie wyszło. Arya jest chłodna, kocia i dość nieprzydatna... No, ale tak tez było w książce (nad którą, nomen omen, ryczałam ze śmiechu).

Postać Murtagha zmarnowana. Pojawia się pod koniec, trochę mówi, troche działa, ale żeby wytworzyć z Eragonem więź, było nie było przyjaźni, to ciut zbyt mało...

W sumie czepiam się fabuły, ale wiedziałam z góry na co idę i czego mam oczekiwać. Książka zdumiała mnie juz wcześniej tym, że tak marnie można osiągnąć taki sukces -- i że Lucas Arts nie wytacza procesu o plagiat. Fabuła fabułą, okrojona, przemielona (a można jeszcze bardziej? Można!) ale smok...

Zobaczcie dla smoka. I Ironsa.

A reszta? A resztę znacie. Łącznie z kukurydzianymi (corny :mrgreen: ) dialogami.

feralny por. - 27 Grudnia 2006, 12:43

Cytat
jeśli chodzi o drobre, naprawdę dobe, filmy wojenne, to polecam Wojnę Zimową
Widziałem, podobało mi się.
lavojtek - 27 Grudnia 2006, 20:57

Cytat
jeśli chodzi o drobre, naprawdę dobe, filmy wojenne, to polecam Wojnę Zimową.


DZIEKI ZIUTA ! ! ! Szukalem tego filmu dluzszy czas ale kompletnie nie wiedzialem od czego zaczac? Widzialem go kiedys w telewizji. Naprawde rewelacyjny film :bravo :bravo :bravo

corpse bride - 29 Grudnia 2006, 18:27

ariah, dzieki za opinie :) zachecilas mnie tym smokiem :)

a ja... ogladalam ostatnio sporo filmow, ale chyba nic, o czym chcialoby mi sie pisac...
np - showgirls - mimo wszystko warto obejrzec
black christmas (chyba krwawe swieta po polskiemu) - straszne, krwawe
...
edit (ale mam dzis dziury w pamieci)
zatoichi (powtornie) i znowu mnie ucieszyl, zwlaszcza koncowa muzyczka raduje me serce
czarny kot bialy kot - slodkie i mile, ale zycie jest cudem jest najslodsze i najmilsze

Fidel-F2 - 30 Grudnia 2006, 05:52

czarny kot, biały kot - uwielbiam ten film, genialne poczucie humoru
Sasori - 30 Grudnia 2006, 16:36

Argael
Cytat
Bardzo fajnie im wyszedł smok, który jest całkiem nowatorski (np. ma ptasie skrzydła).

Opierzone smoki to żadna nowość, Azteki czy inne Maje dawno już takie wymyśliły ;]

NURS - 30 Grudnia 2006, 21:13

Pod warunkiem, że miały ksztalt wunża :-)
Żeby było w temacie, obejrzałem nowego Rocky'ego. generalnie da sie obejrzeć, choc jest inny od poprzednich. ujal mnie wątkiem panienki od "wal się złamasie". cudna sprawa, statystka w pierwszym filmie powróciła z taką rolą.

lavojtek - 31 Grudnia 2006, 00:15

Wlasnie wrocilem z Pachnidla! Niestety nie czytalem Suskinda ale skoro moja zona mowi ze film jest wierna adaptacja ksiazki to tak rzeczywiscie musi byc.
Tykwer odwalil kawal dobrej roboty, Hoffman zagral za*****cie i jezeli nie zobacze jutro czegos lepszego to bedzie chyba moj film roku 2006 :bravo :bravo :bravo

corpse bride - 31 Grudnia 2006, 11:39

OOOooOOooOOoOoO!! to juz weszlo? radosnie bieżę sprawdzić gdzie i kiedy grają w kr., bo książka jest super, a trailer też był zachęcający :)

buuu... :(
w krakowie jeszcze pachnidła nie grają. :(

Comar - 31 Grudnia 2006, 11:48

Bo w Polsce premiera dopiero za dwa tygodnie 8)


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group