Literatura - Tekst numeru 07
andre - 5 Czerwca 2006, 10:52
Peżota to on już dawno sprzedał,teraz ma wartburga...
NURS - 5 Czerwca 2006, 11:21
Nie offtopować mi tu, dranie! Głosować!
reginald - 5 Czerwca 2006, 11:57
Gustaw G.Garuga napisał/a |
Honorowe miejsce trzecie dla Byłem obrońcą Boga. W tekście jest wszystko, nie ma co więc narzekać na niedopowiedzenie, tylko pokombinować na własną rękę. Pobieżne jednak i za krótkie. |
Żeby pokombinować to trzeba miec do tego logiczne podstawy, a tutaj moja logika wysiada już przy głównym wątku opowiadania. Zresztą, fantastyka nie daje licencia poetica na negowanie wszystkiego jak leci. Z pewnymi elementami, szczególnie takimi jak prawo, które z natury jest zbiorem w miare logicznych reguł, trzeba ostrożnie, bo można dojśc do absurdu. Nawet jeżeli każde opowiadanie fantastyczne cechuje pewna umowność, pozwolająca autorowi na swobodne przedstawianie wątków fantastycznych, to ta umownośc nie powinna rzutować na wiarygodność opowiadania, a tej mi najbardziej w nim brakuje.
NURS - 5 Czerwca 2006, 12:22
A co powiesz na pozwy afroamerykan o odszkodowania za niewilnictwo? Konstrukcja prawa pozwala na wiele absurdów, a idziemy w kierunku coraz wiekszej komplikacji przepisów.
andre - 5 Czerwca 2006, 12:27
mnie jeszcze podinspirował pozew Włocha chcącego aby kosciol katolicki udowodnil istnienie Jezusa...Chciałem w groteskowej formie wyekstrapolować takie "klimaty"...
Rafał - 5 Czerwca 2006, 13:31
Sebastian Uznański "Pani Igieł" - coż się będę rozpisywał, nad wątpliwą przyjemność wyszukiwania błędów i nielogiczności przedłożyłem czystą radość z obcowania z pokręconym światem Sebastiana. PUNKT
Marek Hemerling "Gra" - coś oklepany temat
Andrzej Kozakowski "Nie zmażesz grzechu" - nie pamiętam
Romuald Pawlak "Mrówki Altapina" - świetny kawałek, naprawdę żałuję, że zabrakło punktów do rozdania
Adam Mrozek "Twardowski.com" - średnio na jeża, ni to ni sio.
Ela Graf "Nowy porządek" - fajniutkie Ela jesteś księżycową czarodziejką klimatyczności. PUNKT
Andrzej Miszczak "Byłem obrońcą Boga" - takie sobie, no co ja poradzę, że mnie nie ruszyło?
Grzegorz Żak "Scena barejska" - nie pamiętam.
Ufff, patriotyczny obowiązek odbębniony.
reginald - 5 Czerwca 2006, 13:56
NURSIE - temu co wymyślił ów czarny kolega, daleko jeszcze do pomysłu Andre ... ,Andre - nie tędy droga, bywały i dziwniejsze pozwy, ale też się nie uchowały Rzecz w tym, że dotykasz kwesti, która nawet z czysto akademickiego punktu widzenia jest nie do przyjęcia i konstrukcyjnie lezy na łopatkach. Owszem, bywają i zupełnie absurdalne przepisy, tworzone na potrzeby chwili i jeszcze głupsze pozwy, ale czym innym jest wniesienie pozwu, a czym innym dopuszczalność rozpatrywania pewnych spraw, szczególnie na arenie międzynarodowej. Są dziedziny, których prawo z pewnych względów nie dotyka, a mogło by juz tak zrobić choćby i dwa tysiące lat temu. Dlatego z obecnej perspektywy brak takich uregulowań to nie luka, która pozostaje do wypełnienia dla fantasyki, tylko wynik odrzucenia absurdalnych pomysłów, tak jak już do latania nikt nie przyczepia sobie skrzydeł do machania i aerodynamicznego dzioba . Może i to w twoim zamyśle miałą być groteska, ale mi tak jakoś poważnie się czytało.....
andre - 5 Czerwca 2006, 14:13
z pewnością jest jak mówisz,reginald.Na pocieszenie zostaje mi tylko fakt,że nie ja pierwszy takim tropem poszedłem,ale niejaki Morrow(o czym bodaj sasori mnie poinformował),którego książkę właśnie sobie wyallegrowałem i zaniedługo przeczytam...
gorat - 5 Czerwca 2006, 15:18
Po ponad dwóch tygodniach zwłoki (15 dni, ojojoj) wreszcie "coś" napiszę Nie mam numeru, więc raczej pominę kwestie techniczne.
Pani Igieł - później.
Nie zmażesz grzechu - wyrażnie widać "zasadę kondensacji" wyznawaną przez autora. Wielu rzeczy trzeba się domyślać na podstawie przesłanek (w miarę spójnych, jak zauważyłem).
Gra - tym razem większe znaczenie ma klimat. Jednak bardzo nie zachwyciło, tj. nie mogę uznać za coś więcej jak dobre opowiadanie.
Mrówki Altapina - nie spodobało się. Widac głównie przedstawienie bohaterów i pobieżnie świata akcji. Humor nie trafił do gustu, w sumie nie wiem, czemu Ale gonić z siekierą za marnowanie miejsca nie będę , ani też przesuwać "Czarem i smokiem" na dalsze miejsca w rankingu "do nabycia" Krócej: opko nie obeszło mnie.
Twardowski.com - pomysł jest, wykonanie - nie pamiętam Jednak się spodobało.
Nowy porządek - wyrażnie widać, że to fragment powieści - jako samodzielne opowiadanie nie sprawdza się. Gdyby to była opowieść szkatułkowa to by nie zawadzało, ale to ewidentnie nie jest samodzielna opowieść. Do luftu z takimi!
Wypowiadając się z mniejszym zaangażowaniem: wprowadzenie nowego w takiej formie utworu - niepotrzebne, pokonanie demona (uh, klasyfikacji nie pamiętam oO) - za łatwe (jak wyglądają zatem prawdziwe problemy, z którymi miałby Dimoon do czynienia?).
(Edit: niezależne od powyższych wad czy też - niedostrzeżonych przeze mnie - błedów językowych wytkniętych przez Kruka jest to tekst ładnie napisany, dobrze trzymający przy lekturze. Czekam na tekst osadzony w innym świecie. Edit2: Tak, czuć klimat!)
Byłem obrońcą Boga - dobry pomysł, do niczego nie zamierzam się czepiać, tekst zajmuje wysoką pozycję
Scena barejska - klimat ekstra, pomysł też, choć... żebym tam wiedział. Górna połowa stawki?
Czas zatem, by wrócić do Pani Igieł. Zaskoczyła mnie negatywnie już w trakcie lektury.
O ile na kwestie językowe, przez innych często wskazywane, nie zwracałem większej uwagi, jak też na pewne "błędy logiczne" (część można uzasadnić, jak była mowa, kreacją świata), o tyle zwóciła moją uwagę oziębłość utworu. Nie czuję w nim jakichkolwiek emocji - w tym kontekście brak głębokiej reakcji Kalidola na wiadomość o śmierci własnego świata jest uzasadniony - szczególnie w opisie relacji między Kalidolem a Selainde, np. odniosłem wrażenie, że scena miłości w trakcie drogi powrotnej jest w wykonaniu nadmuchiwanych lalek, jej śmierć w walce z uzurpatorką też go nie ruszyła, a kryształ równie dobrze mógł rozp... młotem, taki chłód zalewany konwenansem zieje z tej sceny.
O wiele mniejsza jest też wizyjność, choćby w porównaniu z "Wczorajszym deszczem", z którym (i nie tylko) nie raz będę omawiany utwór porównywał (w związku z tym już po napisaniu większej partii tekstu uprzedzam, że znajomość jest konieczna - inaczej zaspoileruję). W tamtym opowiadaniu o wiele więcej było obrazów przemawiających do wyobrażni (niebieska tancerka, deszcz, kolejka, widok wrogiego krążownika przy próbie ucieczki itd.). "Pani Igieł" jest zarówno uboższa, jak też są mniej widowiskowe - jest wyczuwalnie mniej pomysłów, przedstawionych w sposób czasem niezbyt przemawiający (możliwe, że niektóre przemknęły niezauważone z powodu ich "bladości"). Choć nie da się ukryć, że są sceny ciekawe - np. z naukowcem wyjmującym wielkiego gnata z kapelusika i roz...walającym całe towarzystwo
Teraz czas na najpoważniejszy zarzut: powtarzalność, schematyczność fabuły. Nie da się ukryć, że schematy są obecne w lteraturze (np. schemat powieści fantasy, opisany niemalże kilkadziesiąt lat temu, nadal jest w użyciu), lecz w dobrych tekstach jest rozmywany, maskowany przez wiele szczegółów, np. inny wątek, rozłożenie akcentów, sposób wprowadzenia bohatera. Jednak u Uznańskiego (przejdę do trzeciej osoby, by było wygodniej mówić o całokształcie) w ostatnio czytanych przeze mnie tekstach (domyślam się, że najpóżniejszych) schemat wybija się na plan pierwszy i rządzi całością, co szkodzi szczególnie (czy też wyłącznie, nie da się ukryć) w oczach czytelnika zapoznanego z twórczością autora. "Pani Igieł" ma przebieg taki sam, jak "Wczorajszy deszcz":
1. wejście mężczyzny z innego świata, mającego cel (powrót do "swoich")
2. spotkanie z lokalną dziewczyną, jej pomoc, wprowadzenie do świata
3. "audiencja"
4. dobrowolne przyłaczenie się dziewczyny do człowieka podróżującego z misją
5. perypetie związane z misją (dominująca częśc tekstu)
Różnica dotyczy zazwyczaj końca - w "Pani Igieł" jest happy end, a we "Wczorajszym deszczu" nie.
Pierwszy raz wspomniany schemat objawił się w "Cerebro i elfce" w formie niepełnej, potem dał się zauważyć jeszcze w "Miasteczku". Niektórzy twierdzą, że "Pani Igieł" jest podobna do "Neuronomiconu" - jest to pewnie objaw tego samego. Innych nowszych opowiadań albo nie czytałem, albo nie pamiętam (w drugie wątpię).
Podsumowując: zaobserwowałem niepokojący regres, szczególnie z punktu widzenia czytelnika zapoznanego z twórczością Uznańskiego.
Po wyklepaniu masy tekstu (ile mi to zajęło??? ) nadszedł czas na obstawienie miejsc. Głos idzie na "Byłem obrońcą Boga", na drugim miejcu stawiam "Scenę barejską" (niezależnie od tego, czy to naprawdę ją zapamiętam) i...
...czekam na "Żałując za jutro".
reginald - 5 Czerwca 2006, 15:55
andre napisał/a | z pewnością jest jak mówisz,reginald.Na pocieszenie zostaje mi tylko fakt,że nie ja pierwszy takim tropem poszedłem,ale niejaki Morrow(o czym bodaj sasori mnie poinformował),którego książkę właśnie sobie wyallegrowałem i zaniedługo przeczytam... |
Andre, tu się nie ma czym martwić. Ten problem widzę może tylko ja i nie chcę go rozstrząsać, ani przybierac pozy pani od polskiego, która bulwersuje się za każdym razem jak ktoś strzeli językowego byka - życie toczy się dalej i ludzie jakoś żyją, niezależnie od zawiłości różnych dziedzin Uszy do góry, tak jak na avatarze !!!
Nie wiem dlaczego, ale myślałem, że opowiadanie będzie w jakimś sposób wiązało się z Szybownikami. Jest takie bardzo stare opowiadanie, wydane jeszcze w antologii "Kroki w nieznane" o gravitolotach, czy czymś w tym stylu, wokół których stworzyła się całą podniebna subkultura i policjancie, który tropi mordercę gravitomaniaków. Wydawało mi się, że opowiadanie pójdzie w tą stronę.... no widzisz, taki drobny szczegół a tak zapada w pamięć. Chcąc, niechcąc jakoś Twoje opowiadanie zapamiętałem z powodu tego podobieństwa
NURS - 5 Czerwca 2006, 17:01
Dzieki goracie, dzięki Rafale, spełniliście obywatelski obowiazek dokarmiania NURSa.
Reginald, to fantastyka, zabawa, nie podręcznik prawa. Czasem naprawde nie rozumiem podejścia scholarskiego, jakie prezentują czytelnicy, którzy chcieliby, żeby było toczka toczkę jak w zyciu. Pomysl, chciałbyś oglądać filmy sensacyjne bez tych poscigów furami, albo filmy kung-fu z walkami jak na turniejach? Przerysowanie problemu słuzy jego pokazaniu, a problem jest taki, że dzisiaj ludzie pozywaja juz państwa i ten proces postepuje.
Tomcich - 5 Czerwca 2006, 19:06
Jako, że na forum jestem od wczoraj, to moje wrażenia przedstawiam kilka już dni po zakończeniu czytania, więc trochę z dystansu.
Gwoli wyjaśnienia - Nie jestem pisarzem, więc nie oceniam stylu i ilości poszcególnych części zdania itp. Jestem najzwyklejszym "czytaczem" pisma i mogę tylko mówić co mi się osobiście podobało od strony treści i czy mnie to przekonało.
Teraz do meritum:
Pani Igieł - interesujące i ciekawe, mogłoby być rozwinięte o więcej szczegółów dotyczących tego świata. Mimo pewnych wyczuwalnych nieścisłości świat ten mnie przekonał. Ma mój głos
Nie zmażesz grzechu - takie sobie były już lepsze shorty.
Gra - jakoś mnie nie wciągnęła
Mrówki Alatapina - nie zawiodłem się, łatwe, miłe i przyjemne - miejsce nr 3
Twardowski.com - u mnie na miejsu 4. Pomysł fajny, zabawna realizacja, Za obraz wirusa duży plus.
Nowy porządek - Dimoon mnie nie zawiódł, wyrasta on na jakiegoś Superghosta. Choć są pewne nieścisłości. Ma mój głos
Byłem obrońcą Boga - pomysł bardzo ciekawy, daje do myślenia, tylko czemu wszyscy ateiści atakują Watykan, a nie pozywają Allaha, Buddy czy innego Boga? Skoro jest ateistą to nie wierzy przecież chyba w innych bogów również? Ciekawy pomysł z genem religijności - plusik za to.
Scena barejska - jakoś mnie nie zaciekawoła, ani nie rozbawiła. Wolę chyba scenę barejską w oryginale w TV.
reginald - 5 Czerwca 2006, 19:22
NURS-ie, nie na tym rzecz polega. Naprawde nie czepiam się na siłę i chciałem zakończyc już ten watęk, ale stawiasz mnie na równi z dziobakami, którzy rozstrząsają zdanie po zdaniu, kropka po kropce, a to wymaga wyjasnienia. Różnica między tym co mi przypisujesz, a tym co miałem na mysli jest diametralna. Ludzie moga sobie pozywać państwa, ile chcą i nijak to się ma do tego co przedstawił A.M. To nie jest prosta ściezka do lawiny pozwów przeciwko Bogu i tym bardziej nadawaniu mu podmiotwości prawnej. Nikt jeszcze nie poleciał szybciej od światła, bo ktoś uchwałił ustawę o napedzie nadświetlnym. Bynajmniej nie da się tego też co zarysowano w opowiadaniu podciągnąć pod przerysowanie problemu. Z przerysowaniem to mamy dopiero do czynienia w "Obywatelstwo w standardzie". Tam się zgadzam, czemu nie - w prawie w zasadzie nie ma fantastyki, różne rzeczy można zapisać jako prawo, człowiek i tak przetrwa. Ale na pewne pomysły po prostu nie ma miejsca ze wzgledu na samą konstrukcję prawa i to co wam się wydaje efektowne, czy tez przerysowane, jest z punktu widzenia prawa absurdalne. To jak tłumaczenie, że lądowanie na Słońcu jest możliwe, tyle że w nocy. Naprawdę nie trzeba być prawnikiem, aby dostrzec słabe punkty opowiadania, a to już coś mówi. Wiem kiedy cos jest wyraźnie mruganiem okiem do czytelnika, a kiedy opowiadanie pozuje na poważne i porusza rzeczywiste problemy. I nie mów mi NURS-ie o scholarskim podejściu, bo jak w jednym z importów był teleportacji plemników w celu sztucznego zapłodnienia i jednocześnie przeniesieniu ich w czasie to nawet nie mrugnąłem okiem
joe_cool - 5 Czerwca 2006, 19:47
zagłosowałam na elam, bo podobało mi się najbardziej.
pani igieł na miejscu drugim, ale głosu nie dostaje - jednak zbyt wiele rzeczy mi nie pasowało.
reszta to średniaki. oprócz sceny barejskiej, która była fatalna - czegoś tak sztywnego i na siłe to nie czytałam już dawno.
dziękuję i polecam się na przyszłość.
NURS - 5 Czerwca 2006, 19:50
reginald, nie bierz tego do siebie, po twojej uwadze wypowiedziałem myśl gleboką! bo niektóre analizy ida za daleko, nawet groteski rozpatrywane sa pod katem idealnego spasowania z rzeczywistością. andre sam pisze powyżej, że chcial wykpic w pewien sposób ten pęd do zaskarżania wszystkiego. Uzył forym, która nie była śmieszna, czym zapewne cię zmylił, ale przejaskrawił te - istniejące aktualnie - tendencje.
PS. Dzieki Tomcich. zapraszam do oceniania i dyskusji. Samochód sąsiada czeka!
dzejes - 5 Czerwca 2006, 20:07
Pani Igieł - Sam nie wiem co napisać. Tekst, który naturalnie zdominował cały numer, naturalnie więc przyciąga uwagę. Z jednej strony wizja świata, w którą łatwo wpadłem, z drugiej zaś momenty słabsze, które mnie wybijały z rytmu.
Sam nie wiem jak ocenić. Ostatecznie na plus, gdyż to, co dla mnie jest najważniejsze, a więc interesująca treść, jest obecne i to w dobrej jakości.
Gra - Nawet ciekawe, miało klimat, chęć na więcej jest
Nie zmażesz grzechu - Podobnie jak powyżej jest klimat. Jednak nie przekonało mnie, czysto subiektywnie i czytelniczo.
Mrówki Altapina - Opowiadanie "ze świata", a mimo to nie wymagające znajomości książek Autora. I za to na dzińdybry duży plus. Sprawnie napisane, czytało się dobrze, chyba reagowałem na tekst tak, jak Autor założył. Wpisałem już obie powieści z cyklu na listę zakupów, choć niezmiernie mnie irytuje kupowanie książek w sytuacji, gdy na zakończenie przyjdzie mi poczekać Bóg jeden wie ile
Na koniec dorzucę, że irytowała mnie jedynie omnipotencja smoka. Brakowało jeszcze, by zagrał na akordeonie
Twardowski.com - Nie podobało się. Sama koncepcja mnie nie "kupiła". Może odwrotnie? W każdym razie nie i już, bez głębszych argumentów.
Nowy porządek - A tu sytuacji o 180o inna, niż ta z "Mrówek...". To nie było opowiadanie, raczej rozdział, ale że miało iść jako opowiadanie - stąd fabuła ucierpiała. Szybko, pobieżnie, na doczepkę.
Byłem obrońcą Boga - W czasopismach kupowanych w kioskach wolę formy zamknięte. Tymczasem po przeczytaniu tego teksu miałem wrażenie niekompletności. Nie rozumiem po co ta fantastyka na początku, czyli latający Włosi? Skąd, dlaczego, po co? Właśnie odpowiedzi na te pytania oczekiwałem po takim, a nie innym początku. Nie dostałem. lubię niedomówienia, ale choć cień odpowiedzi się należał
Inna sprawa to niezbyt wiarygodna postawa prawnika. Z takim podejściem do zawodu nie zaszedłby tak wysoko.
Scena barejska - Wcale niezłe, niestety nachalność końcówki zniszczyła cały efekt. Dowcip na siłę nie służy.
Głosy... Jeszcze nigdy się tak długo nie zastanawiałem. Ostatecznie "Pani igieł" i "Mrówki..."
Romek P. - 5 Czerwca 2006, 20:24
dzejes:
Cytat | Mrówki Altapina - Opowiadanie ze świata, a mimo to nie wymagające znajomości książek Autora. I za to na dzińdybry duży plus. Sprawnie napisane, czytało się dobrze, chyba reagowałem na tekst tak, jak Autor założył. Wpisałem już obie powieści z cyklu na listę zakupów, choć niezmiernie mnie irytuje kupowanie książek w sytuacji, gdy na zakończenie przyjdzie mi poczekać Bóg jeden wie ile
Na koniec dorzucę, że irytowała mnie jedynie omnipotencja smoka. Brakowało jeszcze, by zagrał na akordeonie
|
Co do tej irytacji, to ja ją rozumiem i częściowo podzielam, bo sam nie lubię czekać latami na grande finale. Umowa z Fabryka jest taka, że w przyszłym roku wyjdą dwie ostatnie części, albo jedna bardzo gruba (raczej jednak będą to dwie odrębne książki). Tak więc w 2007 cykl z pogodnikiem powinien zostać zakończony.
Co zaś do omnipotencji smoka - nie, opowiadanie rządzi się swoimi prawami, a nie chciałem go nadmuchiwać. Ale czytelnicy książek zapewne potwierdzą, że smok wcale nie jest wszechmocny, a nawet w paru sytuacjach jest bezradny. Tyle, że na takie dryfy nie ma miejsca w stosunkowo krótkim tekście, niestety.
kruczywiatr - 5 Czerwca 2006, 20:45
No i dlatego moim głównym zarzutem było to, że "Mrówki Altapina" są za krótkie i za mocno upakowane.
Romek P. - 5 Czerwca 2006, 20:57
kruczywiatr:
Cytat | No i dlatego moim głównym zarzutem było to, że Mrówki Altapina są za krótkie i za mocno upakowane. |
To jest zawsze wybór: robić w miarę normalne opowiadanie ze świata (wtedy wydaje się za krótkie), albo wyjaśniać złożoność typową dla książki, wtedy czytelnik opowiadania dostaje niepotrzebną wiedzę
kruczywiatr - 5 Czerwca 2006, 21:02
Może gdybym wpierw przeczytał książkę, wrażenie po przeczytaniu Mrówek byłoby inne.
Fidel-F2 - 6 Czerwca 2006, 13:45
Nie czytałem tych stukilkudziesięciu postów więc będzie to raczej moje.
Numer ogólnie przeciętny. Brak katastrof ale spektakularnych sukcesów też nie uświadczysz
1. Pani igieł. Niby wszystko gra, ale do mnie jakos nie dotarło. Czytałem w kilkunastu podejściach. Równocześnie przeczytałem cała książkę Paulo Coelho i 100 stron Tigany. Nic mnie do tego tekstu nie ciągnęło. Cała fabuła sprawia wrażenie calkowicie nieprawdopodobnej (nawet biorąc pod uwagę, że to fantastyka ) co kilka akapitów rozwiązania w stylu deus ex machina. Wygląda to tak jak źle poskładane lego. Jedno spostrzeżenie. WYobraziłem sobie sex faceta niedługo po obrzezaniu. I skóra mi ścierpła, zatrzesło mną i przez chwilę pozostawałem przerażony w kamiennym stuporze. Teraz gdy to piszę, też mnie tu i ówdzie boli wirtualnie. Trzy pytania, pierwsze które mi przychodzą do głowy:1. co to empiryczny kacerz?, 2. co to submolekularny fałsz? i po jaką cholerę naukowiec, po powrocie grupy do Cavecośtam, stawał do walki z uwidlonym tłumem (której mógł nie przeżyć jak wynika z opisu) skoro wszyscy mogli wskoczyć do tajnego przejścia i u jego wylotu postawić mistrzynię miecza? Jest też coś co mi się podobało. Kasta naukowców jets genialna. Gdyby opko opowiadało o historii dziejącej się w całości wśród tych osobników... Rozmarzyłem się.
2. Gra. Nie wiem co , o co i po co. Zresztą zaraz jak skończyłem czytać, też nie wiedziałem. W mojej opinii to przypadkowy zbiór słów.
3. Nie zmazesz grzechu. No cóż, Pan Kozakowski nigdy do mnie nie przemawiał i tak chyba pozostanie. Ale widać jakiś rozwój na przestrzeni lat. Jeszcze kilka i może będę go cztał z przyjemnością.
4. Mrówki Altapina. Punkt. Sprawne, sympatyczne, z niewymuszonym humorem. Miło się czytało.
5. Twardowski.com. Punkt. Fajny pomysł, fajnie napisane. Miło się czytało.
6. Nowy porządek. Dimoon zawsze fajny. Niestety fabuła jakaś taka prosta i bez zacięcia. Raz, dwa, trzy wszystko jak po sznurku i koniec. I taki to problem.
7. Byłem obrońcą boga. Fajny pomysł ale chyba nie wyczerpany. Po zakończeniu czytania miałem niedosyt, że autor nie napisął o wielu rzeczach o których był powinien. (była opcja na punkt)
8. Scena barejska. Znów opko o niczym. I zupełnie nieśmieszna zabawa z imionami i nazwiskami. Wraz z Grą exekwo na ostatnim miejscu.
Sebastian - 6 Czerwca 2006, 18:01
Fidel-F2
Cytat | po jaką cholerę naukowiec, po powrocie grupy do Cavecośtam, stawał do walki z uwidlonym tłumem (której mógł nie przeżyć jak wynika z opisu) skoro wszyscy mogli wskoczyć do tajnego przejścia i u jego wylotu postawić mistrzynię miecza? |
Pozwole sobie odpowiedzieć cytując (w pośpiechu) opowiadanie
Pani igieł (fragment)
Cytat | -Odpowiesz za to Masser. Odpowiesz przed moim ojcem!
-Obawiam się, że nic takiego się nie wydarzy, wasza był wysokość – rzekł arystokrata nienagannie akcentując poszczególne słowa.
-Dopilnuje żeby cię trafił jasny szlag! – cofnęła się kilka kroków stając znów przy statku. Pierścień uzbrojonych ludzi wokół nich się zaciskał. – Odnalazłam klapę do opuszczonych lochów zbudowanych przez pierwszych ludzi, którzy zeszli pod ziemię. Możemy tamtędy uciec, ale kto ich musi zatrzymać – wskazała głową na napastników.
-To moje zadanie pani. Przysięgałam cię bronić. – Avengein tańczyła wokół statku na ugiętych nogach. Jej nieludzka sprawność bojowa emanująca z każdego ruchu zniechęcała ewentualnych śmiałków. Odwagi nie dodawało im też, że dwóch z nich już leżało na placu boju obficie brocząc z rozciętych tętnic szyjnych. Avengein uczyniła to jakby mimochodem.
-Ośmielam się zaprotestować – Empirius oblizał zeschnięte nagle wargi. – Jest ich zbyt wielu, miecz tu nie będzie skuteczny. Bardziej wam się przydadzą jej umiejętności, gdy ktoś zastąpi wam drogę w tunelach. Myślę że ja się tutaj nadam. Zaufajcie mi. Do tej sprawy trzeba podejścia naukowego, zobaczycie. Poza tym, nawet gdy mnie pochwycą nic mi nie zrobią. Będą chcieli, bym przekazał im najpierw zdobyte informacje, a wy do tego czasu dotrzecie do Zargotha.
-Zgadzam się! – powiedziała głośno księżniczka. Po chwili dodała szeptem - Jest dokładnie tutaj...
Selainde wyczarowała w podłodze okrągłą klapę. Pociągnęła za uchwyt, odsłonił się ciemny otwór.
|
Empiryczne kacerstwo i herezje? Stylizuje tutaj nauke na rodzaj religii - gdy się blizej pozna nauke, podobieństw jest sporo
NURS - 6 Czerwca 2006, 18:35
Dzięki wszystkim za głóosy w dyskursie o nowym numerze. Przekroczylismy pięćdziesiątkę. Jedźmy dalej!
kruczywiatr - 7 Czerwca 2006, 10:06
Przeczytałem po raz drugi "Panią igieł" i "Mrówki Romka...eee... sory:)... Altapina":)))
Naprawdę korekta się nie spisała redagując opowiadanie Sebastiana, błędów technicznych jest cały wór, a autor mógł dużą ich część samenu wyłapać, skoro mi się to udaje w moich opowiadankach, a uczę się od niedawna. Następnym razem daj opko komuś do recenzji, osób kompetentnych tutaj nie brakuje, błędy wyłapią. Mimo niedostatków technicznych podtrzymuje moje twierdzenie, że "Pani igieł" ma w sobie to Coś, a autor talent ma, bo skoro mimo mnogości niedostatków tekst intryguje, coś to znaczy.
Co do "Mrówek Altapina", bardzo podoba mi się finezja Romka, bo pod względem technicznym opowiadanko "płynie". Jak kupię książkę, tylko z autografem
Gdyby połączyć finezję Romka z wyobraźnią Sebsatiana, wyszedłby dynamit
Zachęciliście mnie, bym się zajął pisaniem opek o moim świecie, do czego się od dłuższego czasu przymierzam. Dzięki.
Mam nadzieję, że kolejne numery SFFH przyniosą kolejne fajne opowiadanka, które będą mnie motywować do pracy, tak jak to zrobiły opka Romka, Sebsatiana i Eli, oraz że nasze recenzje będą Was, drodzy autorzy, motywować do wytężonej pracy.
Teraz mogę z czystym sumieniem upichcić jajecznicę z cebulką
Sasori - 7 Czerwca 2006, 10:45
A ja tak trochę oftopowawszy, jak to się dzieje, że korekta czy co tam przepuszcza babole, które widać na pierwszy rzut oka? Przecież jak poświęcić 30 min na opowiadanie to można zrobić je perfekt, czyste jak łza. A przynajmniej pozbawić tak rażących błędów jak popieprzone paragrafy w "Scenie barejskiej" czy mrowie literówek wszędzie. Może kukam na to okiem naiwnego laika, ale nie potrafię sobie wyobrazić, jak to kuchnia jest. Przecież człowiek intelygentny czyta tekst i widzi babola. Czy pani od korekty ma godzinę na zrobienie całego numeru czy jak?
A może mnie najmiecie do korektowania? Jestem bezrobotny, będę o 15% tańszy od tego kogo tam macie, napiszę opowiadanie o czarodzieju nindża i przetłumaczę wam z angelskiego co chcecie
Nie to, żebym się czepiał, bo literówki to mnie nie ruszają zanadto, wiedzy ino szukam.
eta - 7 Czerwca 2006, 11:17
Pani Igieł: klimatyczne, fantsmagoryczne i wciągające. kwiatek: "Podobno zabijała szybciej niż mówiła, a nie odżywiała się prawie wcale" skąd to wiedziłał Kalidol, prorok jaki czy co. Happy end też mi nie pasuje
Gra: przeczytałem i zapomniałem o czym było
Nie zmażesz grzechu: byłoby lepiej jakby przy obudzeniu czekał na nią łowca i wbił osinowy kołek w serce.
Mrówki Altapina: nie rozbawiło mnie, może mam inne poczucie humoru
Twardowski.com: też było mało zabawne
Nowy porządek: Lekkie, ale wyrwane z całości, akcja prosta i przewidywalna
Byłem obrońcą Boga: tu juz wogóle ktos wyciął z powieści początek i koniec i nic nie rozumiem, szybowiec, włoskie getto, "ustawy norymberskie"
scena barejska: baaardzo dalego od inspiracji, mało śmieszne zabawy nazwiskami, kurcze gdzie wy na poczte chodzicie?
zagłosowałem na opowieść Sebastiana Uznańskiego
NURS - 7 Czerwca 2006, 14:53
Dzieki za głosy, dzieki. Zapraszam do dyskusji
a co do korekty, była nowa pani, jak widać nie sprawdziła się. Zobaczymy co dalej.
Sasori - 7 Czerwca 2006, 15:04
Jak to: co dalej? -20%?
Godzilla - 7 Czerwca 2006, 15:15
Dalej będzie rzeź nowych redaktorek
NURSie, znajdź kogoś, kto posiedział w kancelarii prawniczej i latami nanosił poprawki. Plus oczywiście odpowiednie wykształcenie. Ani przecinka nie przepuści.
EDIT: choć może źle radzę. To cholernie wyrabia dokładność, ale fatalnie psuje styl.
Vykosh - 7 Czerwca 2006, 15:23
Można też spróbować zainwestować w worda z podkreślaniem błedów
A zamiast prawnika może pani od polskiego? Nauczyciele chyba za dużo nie zarabiają
|
|
|