To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Do redakcji - Nowe Science Fiction

RD - 4 Stycznia 2010, 14:30

Różnie. I nie są to "ktosie", tylko czytelnicy.
mawete - 4 Stycznia 2010, 20:27

RD: zgodzę się Witchmą i Ixim. Nie przytaczasz żadnych danych, nawet jakbyś je przytoczył to przy tak niewielkiej liczbie numerów wydanych przez nowego własciciela mogą być interpretowane w raczej dowolny sposób - najprawdopodobniej będzie to można realnie ocenić dopiero za rok, dwa. Napisałem kiedyś, podobnie jak dareko, że będę kupował SFFiH nawet jeśli okładka będzie biała i bez żadnych napisów i tak zrobię. Jednak weź pod uwagę, że my też jesteśmy czytelnikami i też mamy prawo powiedzieć co nam sie nie podoba, a nie bałwochwalczo wielbić zmiany które są złe (np. interlinia i marginesy). Sporą część z nas znasz osobiście i równie dobrze przynajmniej ja mogę powtórzyć Ci to samo przy piwie. Weź też pod uwagę nasze zdanie.
ps. rozumiem, że NURS broni swojej ukochanej córeczki która znalazłe sobie męża :wink:

RD - 4 Stycznia 2010, 20:40

Witchma zapytała, ja odpowiedziałem. W żadnym miejscu nie wykłócam się i nie dyskutuję z Waszym zdaniem.
mawete - 4 Stycznia 2010, 20:49

RD: albo ja się starzeję, albo Ty stajesz się instytucją :wink:
Twoje zdrowie w Nowym Roku :D

Witchma - 4 Stycznia 2010, 20:56

RD, żeby nie było, "ktosie" nie są w żaden sposób obraźliwym określeniem (bo jakoś dziwnie to odebrałeś...).
RD - 4 Stycznia 2010, 21:16

mawete napisał/a
RD: albo ja się starzeję, albo Ty stajesz się instytucją :wink:
Twoje zdrowie w Nowym Roku :D

Ja po prostu nie jestem zwierzęciem netowym, nie czuję się ani dobrze, ani pewnie w forumowych przepychankach, dlatego w miarę możliwości wolę zachowywać uprzejmą rezerwę :wink: . I, prawdę mówiąc, wolałbym pogadać przy piwie...
Również Twoje zdrówko :D

Adanedhel - 5 Stycznia 2010, 09:38

Gwoli ścisłości - nikt z nas nie twierdził, że okładka z Wędrowyczem będzie porażką z punktu widzenia marketingu/sprzedaży. Śmiem twierdzić nawet, że podejrzewaliśmy, iż sprzeda się dobrze. Co nie zmienia faktu, że była po prostu koszmarna. Cóż, najwyraźniej takie gusta.
Pablos - 27 Marca 2010, 14:10

Po półtora roku przerwy wracam do czytania gazety, wszystkie zaległe numery na bieżąco kupowane, leżały na półce i czekały na lepsze czasy. Otóż nadeszły, czas więc "znowu" zabrać głos, tym razem w sprawie zmiany wydawcy i redaktora naczelnego.

Właśnie skończyłem numer lutowy. O zawartości literackiej nie ma co wspominać, jest co najmniej tak samo dobrze, jak za dawniejszych dni. Albo trafi w gust albo nie i tyle.

O komiks się nie czepiam, bo dopóki zajmuje wnętrze okładki, gdzie i tak nie było literatury niech sobie zajmuje, czytać go wszak nie każą. Prostestsonga napiszę, jak pojawi się na kartkach przeznaczonych dla tekstów literackich.

Zmiany w publicystyce mnie zasmuciły - dwóch Narzekaczy i jeden wesoły i sympatyczny Romek to nie to samo co duet panów Żet (uwielbiam) i Feliks, też Narzekacz, ale z puentą (wróć Pan, plis, my, pokolenie JPII musimy mieć kogoś, kto nas rozumie - wstawię na wszelki wypadek emotikona: ;P: . Dobrze, że jest p. Cebula, choć ja akurat nie zawsze potrafię rozkminić o czym mówi. Ale to akurat mój niedostatek.

To, co mnie zaskoczyło tak bardzo, że postanowiłem się wypowiedzieć, to fakt zamieszczania recenzji wydawnictwa Fabryka Słów w gazecie wydawanej przez Fabrykę Słów. Nie mieści mi się to w głowie po prostu, niezależnie od tego, kim są recenzenci, choćby byli z najlepszego sortu opozycji dla wydawcy. Nie myślałem, że w XXI wieku takie myki są jeszcze możliwe. Od razu skojarzyła mi się smutna sprawa z recenzją pierwszego wydania "Sługi Bożego" p. Piekary napisaną przez jego dobrego kolegę Adriana Chmielarza w gazecie p. Piekary - ten sam ból istnienia się odezwał. Ja wiem, że pieniądze, ale sorry dżizas, nie rozumiem jakim trzeba być człowiekiem, by z czystym sumieniem popełnić takie faux pas. To tak, jakby papież w niedzielę o 12.00 miastu i światu polecał zakupić swoje najnowsze encykliki (czy jak to się tam nazywa) albo kolejny tom wierszy. Po przeczytaniu recki "Pana Lodowego Ogrodu" tom 3 (gdzieś pod koniec zeszłego roku) poczułem się jakby mi kto przywalił w twarz jako dodatek do prenumeraty (dla opornych - mówię o "recce", nie o książce, ona akurat stoi sobie na półce, nie potrzebowała dodatkowej "recki" bym ją posiadł).

No, to się podzieliłem problemem, może stanie się lżejszy. Uprzejmie proszę nie bić człowieka w okularach.

NURS - 27 Marca 2010, 14:53

Pablos, idę o zakład, że w każdym periodyku, nawet tym sieciowym, znajdziesz recenzje tekstów, utworów itp pisanych przez ludzi należących do grona redaktorów. podobnie było we wszystkich pismach zależnych od kogoś. to żaden cud ani złe postepowanie. Ja robiłem to samo, kiedy wydawalem książki - zwłaszcza, że część środowiska chciała je upieprzać - patrz Mars, jego oceny wtedy i dzisiaj :-) - i nie sądze, zeby to było coś nagannego (oczywiście oprócz takich kwiatków, jak ta recka Piekary).
Powiadasz, ze nie jest ważne czy recenzent jest dobry, tylko gdzie się pokazuje recenzja? Ja ci mówię zdejmij okulary, bo bejsbol ci je zmieni na szkla kontaktowe :-)

Pablos - 28 Marca 2010, 09:53

Nie, nie miałem na myśli że nieważne jest czy recenzent jest dobry czy słaby, nie mnie to oceniać jakim jest, nie znam się na recenzowaniu książek, nie twierdzę, że recki są be, słabe, beznadziejne, żenujące itp. Wręcz przeciwnie, dlaczegóż miałyby takie być? SFFH, jak i przedtem SF to pewien poziom, który obliguje wydawcę do publikowania nie byle czego, a tekstów nadających się do gazety papierowej, nie darmowej.

Porównywanie systemu recenzowania własnych płodów z periodykami internetowymi to trochę rzecz nie na miejscu - w internecie wolno wszystko, od tego jest internet. Bez ograniczeń, bez krępacji - jak kto chce. Nawet te poważniejsze pisemka (Esensja, Fahrenheit) mogą sobie pozwolić na manipulację (recenzje książek p. Kańtoch pisane przez kolegów z redakcji Esensji) - w sieci wolno wszystko. Niestety. Ale w prawdziwym życiu powinno być inaczej.

O wspomnianej recce p. Piekary piszesz "kwiatek". Jaka jest różnica między tamtym epizodem a hymnem pochwalnym na cześć trzeciego tomu PLO zrecenzowanym w SFFH? Poza oczywiście ilością znaków, z których składał się tekst? Dla mnie to taki sam "kwiatek", odkąd ukazuje się SFFH pierwsza naprawdę poważnie bolesna chwila. Wiesz, moim skromnym zdaniem zarówno "Sługa Boży" jak i "PLO cz. 3" to świetne książki, więc oba teksty miały rację - żeby było jasne. Ale wg mnie wystarczyłby jakiś top ten, lista najchętniej kupowanych książek, co zresztą w gazecie było. Ale recenzji mimo że twierdzisz, że to norma wydawnicza przełknąć nie potrafię.

No, ale to mój problem i dam sobie z nim radę, obiecuję!
(wystraszyłem się wzmianki o bejsbolu) :?

NURS - 28 Marca 2010, 10:22

Nieprawda. Etyka redakcyjna obowiązuje wszystkich. To kolejny fałsz, ktory funkcjonuje w środowisku - bo prawnie nie ma najmniejszej róznicy. Esensja np. usiłuje robić wszystko, żeby być traktowana jak papierowe pismo, nawet sobie issn załatwili.

Co do kwiatka, o ile pamiętam sprawa miała się nieco inaczej, tekst pochwalnej recki był napisany przez autora (albo mocno zmieniony po oddaniu do druku) i o to poszło, bo ktoś to wyciągnął. Napisanie dobrej recenzji z dobrej książki w periodyku nalezącym do wydawcy nie jest żadnym przegięciem. I nigdy nie było. IMO ci, którzy nie mają takich mozliwości zżymają sie na tych, którzy mogą to robić z czystej zawiści.
Ja kiedyś zbieralem po lbie za to, ze publikowałem swoje teksty w SF a potem SFFH. W sieci znajdziesz jeszcze sporo takich wpisów, gdiz uznawano to za chamstwo i żenadę, ale jak Brzezińska sama sobie książki wydawała, było to cenna inicjatywą wydawniczą :-)

Jesli przyjrzysz się uwazniej temu co się dzieje, zauważysz, ze to jest dzisiaj norma, nawet poza gettem. Trzeba piętnować klakę, ale nie można mieć pretensji o to, ze ktoś promuje coś wartościowego.

Zadaj sobie pytanie, gdzie mogłaby pójść taka recenzja, jak nie w piśmie, które ma idealny profil i promuje polska literaturę?
Gdyby takich pism była masa, moglibyśmy rozmawiac o etyce, w tym wypadku, jak nie pójdzie tutaj, to nie pójdzie nigdzie, w porównywalnych nakładach oczywiście.

RD - 28 Marca 2010, 11:15

Pablos
Idąc tokiem Twojego rozumowania, nie powinnismy puszczać też recenzji pozycji, nad którymi obejmujemy patronat medialny, bo jakoś nie wypada pisać źle o książce czy grze, na której figuruje logo SFFiH, więc każda pozytywna opinia jest podejrzana. Mam udawać, że na rynku nie pojawiła się trzecia część PLO, jedna z najbardziej oczekiwanych pozycji? A recenzent ma udawać, że mu się nie spodobała? Nie przesadzajmy. Pretensje można by mieć, gdybym zamieścił entuznastyczną recenzję jakiegoś kiepskiego debiutu. Albo - nie daj Boże - własnej książki. Dlatego Twoje zarzuty, wybacz, wydają mi się nieco na wyrost i są dmuchaniem na zimne :D . Aczkolwiek, muszę to przyznać, takie dmuchanie też bywa cenne i daje asumpt do refleksji.
I zapewniam cię, że nie piszę tych słów lewą ręką, w prawej ściskając bejsbol :mrgreen:

Pablos - 28 Marca 2010, 12:53

NURS napisał/a
Co do kwiatka, o ile pamiętam sprawa miała się nieco inaczej, tekst pochwalnej recki był napisany przez autora (albo mocno zmieniony po oddaniu do druku) i o to poszło, bo ktoś to wyciągnął.


Ach. Chyba mi się taka wersja obiła o uszy, lecz jestem prostym człowiekiem i nie chciałem dać wiary, że można robić takie rzeczy... Rzeczywiście, jeśli to prawda, to zmienia postać rzeczy - różnica staje się widoczna.

NURS napisał/a
Napisanie dobrej recenzji z dobrej książki w periodyku nalezącym do wydawcy nie jest żadnym przegięciem. I nigdy nie było. IMO ci, którzy nie mają takich mozliwości zżymają sie na tych, którzy mogą to robić z czystej zawiści.


Założę się, że tak właśnie sprawa wygląda gdy głos zabierają konkurenci na rynku. To dość oczywisty sposób myślenia, czysta polityka. Ja jednak patrzę na to z punktu widzenia tylko i wyłącznie czytelnika i fana gazety, więc zżymam się bez zawiści :) serio.

NURS napisał/a
Jesli przyjrzysz się uwazniej temu co się dzieje, zauważysz, ze to jest dzisiaj norma, nawet poza gettem. Trzeba piętnować klakę, ale nie można mieć pretensji o to, ze ktoś promuje coś wartościowego.


Jasna sprawa. Dopóki promocja dotyczy czegoś autentycznie wartościowego. Ale czy z punktu widzenia wydawcy nie jest takim wszystko, co zostało wypuszczone na rynek? Oczywiście, że póki co przemawia przeze mnie strach, ale co będzie, gdy w SFFH pojawi się recka wychwalająca coś na kształt "Oblicza czarnej Palmiry"?

NURS napisał/a
Zadaj sobie pytanie, gdzie mogłaby pójść taka recenzja, jak nie w piśmie, które ma idealny profil i promuje polska literaturę? Gdyby takich pism była masa, moglibyśmy rozmawiac o etyce, w tym wypadku, jak nie pójdzie tutaj, to nie pójdzie nigdzie, w porównywalnych nakładach oczywiście.


I tu mnie masz. Bo mamy dwa wyjścia: albo idzie w SFFH albo nigdzie - to fakt. Z punktu widzenia wydawcy - lepiej, żeby jednak gdzieś poszła. Z punktu widzenia czytelników - recenzja produktu się z pewnością przyda, to oczywiste, dobrze jest wiedzieć, co warto przeczytać, jeszcze lepiej obok której pozycji przejść obojętnie.

RD napisał/a
Dlatego Twoje zarzuty, wybacz, wydają mi się nieco na wyrost i są dmuchaniem na zimne :D


Otóż najpewniej tak właśnie jest. Wszystko wynika ze strachu, by SFFH, które nie kupiło sobie czytelników, nie obiecywało Bóg wie czego tylko - wydaje mi się - rzetelnie sobie pozycję na rynku wyrobiło nie stało się fabryczną gazetką reklamową, w której o fabrycznych autorach nie mówi się inaczej jak "Najwybitniejsi z Wybitnych Mistrzowie Pióra", a kolejne wydanie kronik Jakuba W. będzie nazywane literackim wydarzeniem roku (nie mam nic do Jakuba, to tylko przykład).

Mam nadzieję, że wszystko okaże się tylko fobią Pablosa, że źle widzę przyszłość, że mój brak zaufania dla innych ludzi (tych od marketingu zwłaszcza) tym razem obróci się przeciwko mnie i że SFFH będzie się miało jak najlepiej.

NURS - 28 Marca 2010, 13:44

jeśli masz ostatni numer, zajrzyj do działu recenzji i zobacz, ile w nim jest FS a ile innych wydawnictw. :-)
Pablos - 28 Marca 2010, 13:55

No jak miałbym nie mieć ostatniego numeru! Zresztą obojętnie którego! :)

Póki co widać, że moje obawy są rzeczywiście przedwczesne. Ufff.... :) Trzymam kciuki za przyszłość!

Offtop.: podpisuję się pod recenzją nieautoryzowanej biografii Holmesa - świetna rzecz, i jak ładnie wydana!

khamenei - 28 Marca 2010, 19:56

Mnie denerwuje w tych recenzjach książek z FS to, że są wychwalane nadmiernie. Albo inaczej: skupiono się tylko i wyłącznie na zaletach, nie napisano nic a nic o wadach. Choćby małych, niewiele znaczących, cokolwiek, co pokazywałoby, iż celem recenzenta nie jest tylko napisanie peanu, rozumiecie?
Gdy widzę ochy i achy w SFFiH o książkach z FS bez żadnych drobnych uwag negatywnych, to nie biorę takiej recenzji poważnie. I tyle.

hrabek - 29 Marca 2010, 11:32

A mnie ciekawi, czy FS odważy się puścić w SFFiH recenzję słabej książki. Bo nie sztuką jest chwalić długo oczekiwane kolejne tomy czołówki polskich autorów, które i tak się świetnie sprzedadzą. Sztuką jest wskazać czytelnikowi dobrą pozycję nieznanego autora, albo przed pochopnym zakupem przestrzec.
Kruk Siwy - 29 Marca 2010, 11:35

A po kie licho recenzje słabych książek? Toż to zajmowanie miejsca. Słabe pomija się milczeniem. To humanitarne i jednoznaczne.
hrabek - 29 Marca 2010, 11:56

No to chociaż niech tytułami piętnują.
A tak, jak nie ma recenzji, to nie wiadomo, czy słabe, czy z braku miejsca nie zostało zrecenzowane.

Kruk Siwy - 29 Marca 2010, 12:03

I dlatego szkoda tego miejsca na ewidentnie chybione teksty. Lepiej polecać niż zniechęcać.
RD - 29 Marca 2010, 13:33

Z ust mi to wyjąłeś, Kruku :D . Pewnie, znajdzie sie jedna czy druga bardziej krytyczna recenzja, ale rzeczy okrutnie słabych recenzować nie ma sensu. Szkoda miejsca, czasu, a poza tym jeszcze się kogoś niechcący zachęci do sięgnięcia po taki bubel... :wink:
jewgienij - 30 Marca 2010, 14:28

Dlatego słowo recenzja w tym przypadku nie ma zastosowania, jest polecanie wybranych książek, a nie analiza czy ocena tego, co się ukazuje.
Kruk Siwy - 30 Marca 2010, 14:35

Według ciebie recenzja nie może być pozytywna? W piśmie zawsze są wybrane książki. Nie ma innej możliwości.
RD - 30 Marca 2010, 14:46

Znów mnie wyprzedziłeś, Kruku, więc ograniczę się tylko do tego:

Recenzja – analiza i ocena dzieła artystycznego, publikacji naukowej, projektu, przewodnika, poradnika, publikacji multimedialnej, filmu, itp. Pełni funkcję informacyjną, wartościującą i postulatywną, nakłaniającą.
(za Wikipedią)

Recenzja - omówienie i ocena dzieła literackiego, spektaklu teatralnego, koncertu itp., zwykle publikowana w prasie (SJP PWN).

Kruk Siwy - 30 Marca 2010, 14:56

Sorry, więcej nie bądę wyłaził przed orkiestrę. Ale takie ględulenie lekutko mnie wkurza.
RD - 30 Marca 2010, 14:59

Ależ wyłaź sobie przed orkiestrę, nie widzę przeciwwskazań :mrgreen:
jewgienij - 30 Marca 2010, 15:37

Recenzja typu tej ukazującej się w SFF&H powinna w miarę możliwości informować o tym, co się dzieje na rynku - o rzeczach według recenzenta dobrych i kiepskich, o założeniach, fabule itp., żeby zarówno zachęcić, jak i przestrzec.

Od decydowania, co jest warte Ich recenzji, a co nie, są ludzie typu Dukaj, Parowski itp. Szeregowi recenzenci SFF&H jeszcze takiej pozycji nie mają, żeby bez żadnej argumentacji autorytarnie decydować, że na coś szkoda miejsca w piśmie. Czytelnik oczekuje od nich konkretnej informacji o książkach, a nie selekcjonowania wedle ich własnego widzimisię, którego nawet nie potrafią uzasadnić i które nie jest poparte dokonaniami recenzenta.

Wszystkiego nie są w stanie zrecenzować, zgoda, ale nie można tego w taki sposób jak powyżej tłumaczyć. Na razie dział recenzencki jest na poziomie gazety telewizyjnej, tam nikt nie stroi fochów, że musi napisać kilka słów o głupkowatym filmie, żeby dać ludziom jakieś info. To jest właśnie robota, której się od nich oczekuje. Na więcej ich na razie nie stać.

nureczka - 30 Marca 2010, 15:44

jewgienij, nie do końca się z Tobą zgodzę. Otóż, choć do Dukaja czy Parowskiego mi daleko, to nigdy w życiu nie podjęłabym się recenzowania cyberpunku. Gatunku tego nie trawię, nie przyswajam, nie rozumiem. Trzeba mieć nieco pokory co do własnych umiejętności i ograniczać się do tego, na czym ktoś się zna. Dlatego recenzent, nawet szeregowy, obraca się tylko w pewnym podzbiorze zjawisk wydawniczych.
To tak, jakby Bogusław Kaczyński miał zrecenzować koncert czołowych raperów. Dla niego wszystkie utwory byłyby poniżej wszelkiej krytyki, a dla miłośników gatunku niekoniecznie.

jewgienij - 30 Marca 2010, 15:53

Nureczka ale tutaj nie było tłumaczenia profilem pisma, (że np. my jesteśmy od horroru, Fantasy nie ruszamy), ale wartością dzieł.
Słabych nie recenzujemy i kropka. Nie wiem, czy na tym powinny polegać profesjonalne recenzje, czy raczej na pokazywaniu, czemu coś jest słabe i dlaczego zdaniem recenzenta nie warto po to sięgać.

I nie o pokorze co do własnych umiejętności recenzenckich to świadczy, ale o niczym jeszcze nieuzasadnionym poczuciu wyższości wobec autorów w ten sposób olewanych.

Edyta

Szkoda raczej miejsca na słabe recenzje, a nie na recenzje słabych książek :wink:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group