To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Jacek Dukaj

dzejes - 6 Stycznia 2007, 11:36

Zastrzeganie co trzy zdania, że poglądy prezentowane w tekście są poglądami Autora brzmi lekko niepoważnie. Nie wyobrażam sobie pracy naukowej, czy poważniejszego tekstu krytycznego okraszonego co akapit wstawkami "Moim zdaniem..." "Według mnie..."
To właśnie odebrałoby tekstowi jakąkolwiek wagę, sprawiłoby, że odbiorca postrzegałby Autora jako niepoważniego asekuranta ;)

Zgadzam się z Vikingiem - tekst jest "dzieckiem" Autora i jeśli ktoś ma problem ze zrozumieniem tego stanu rzeczy - to jest problem tej właśnie osoby, nie zaś Autora.

Agi - 6 Stycznia 2007, 12:51

dzejes,
Cytat
Zastrzeganie co trzy zdania, że poglądy prezentowane w tekście są poglądami Autora brzmi lekko niepoważnie. Nie wyobrażam sobie pracy naukowej, czy poważniejszego tekstu krytycznego okraszonego co akapit wstawkami Moim zdaniem... Według mnie... To właśnie odebrałoby tekstowi jakąkolwiek wagę, sprawiłoby, że odbiorca postrzegałby Autora jako niepoważniego asekuranta

Wytłuszczenie w cytacie moje, ponieważ do tego fragmentu Twojej wypowiedzi chcę się odnieść.
Pan Jacek Dukaj jest pisarzem, nie naukowcem, ani krytykiem literackim i fakt ten odbiera mu znamiona obiektywizmu. Jego tekst może być odbierany, nie jako rzetelna, obiektywna ocena stanu polskiej fantastyki, ale "rozjeżdżanie" kolegów po piórze.
Stąd moje stwierdzenie we wcześniejszej wypowiedzi:
Cytat
Odnoszę wrażenie, że Dukaj ustawia się na pozycji wyroczni w sprawach polskiej fantastyki i zastanawiam się, na ile taka postawa jest uprawniona.

W zaistniałej sytuacji, bardzo potrzebna jest dyskuja z udziałem znawców predmiotu.

dzejes - 6 Stycznia 2007, 13:56

Ale zdajesz sobie sprawę, że człowiek traci obiektywizm w momencie połączenia komórki jajowej z plemnikiem?

Nie ma czegoś takiego, jak obiektywna opinia w dziedzinach szeroko pojętej sztuki, czy też może raczej działalności twórczej. Natomiast czy tekst JD jest próbą poważniejszej analizy winna decydować treść, nie zaś etykietki przyklejane Autorowi.

Agi - 6 Stycznia 2007, 14:08

dzejes,
Cytat
Ale zdajesz sobie sprawę, że człowiek traci obiektywizm w momencie połączenia komórki jajowej z plemnikiem?


No, może nie aż tak wcześnie. Owszem zgadzam się, że na naszą ocenę składa się suma doświadczeń, kultura w jakiej zostaliśmy wychowani, wreszcie zdeterminowany genetycznie temperament, czyli nikt nie jest do końca obiektywny, gdy przedmiot oceny jest w zasadzie niemierzalny.
Jednakże chyba zgodzisz się, że inaczej odbieramy wypowiedź osoby, przynajmniej w jakimś stopniu, neutralnej wobec tzw. środowiska, a inaczej kogoś w środowisku tkwiącego. Tylko to miałam na myśli.

dzejes - 6 Stycznia 2007, 14:20

Oj, no dobrze, to Ci łopatologicznie wytłumaczę ;)

Osoba neutralna wobec środowiska nie daje latającego faka za to środowisko i w życiu nie napisze tekstu krytycznego.
Neutralny może być Zdzich z kotłowni, którego najbliższym kontaktem z fantastyką była lektura instrukcji kotła CO.
Natomiast próbując napisać tekst niestety trzeba w owo środowisko wejść - tu pojawia się moja przenośnia z zapłodnieniem.
Oczywiście jeśli ktoś oczekuje w tekstach publicystycznych prawd objawionych - to już jego problem. ;)

Co do motywacji JD - jakież to ma znaczenie? Jeśli argumenty są fałszywe i przedstawione w celu uwalenia konkurencji - obalmy je. Jeśli są prawdziwe - jakie ma znaczenie motywacja?

Anonymous - 6 Stycznia 2007, 14:24

O! :D
Agi - 6 Stycznia 2007, 14:46

Oj, no dobrze to teraz ja Ci łopatologicznie wytłumaczę:
Przede wszystkim nie napisałam
Cytat
Osoba neutralna wobec środowiska

tylko
Cytat
inaczej odbieramy wypowiedź osoby, przynajmniej w jakimś stopniu, neutralnej wobec tzw. środowiska,

Różnica sformułowania jest widoczna gołym okiem. Wytłuściłam, żeby było "łopatologicznie".
Przenośni nie wyłapałam :oops: stąd inny punkt odniesienia.

dzejes - 6 Stycznia 2007, 16:21

Szczerze mówiąc nie wiem co Ty do mnie piszesz, może przez bolące kolano, może przez kijowe ciśnienie - ale spróbuj wypunktować o co Ci chodzi.

Zacytowałaś fragment mojej wypowiedzi zarzucając JD brak znamion obiektywizmu (cokolwiek miałoby to znaczyć)

Ja w odpowiedzi wskazałem, że obiektywizm to jest jakiś stan nieosiągalny, dopóki oczywiście nie zrealizuje się plan kolegów fNF odnośnie stworzenia portalu, który publikowałby recenzje książek, ale tylko dobrych książek :lol:

Ty na to zapytałaś mnie czy Autor wpływa na odbiór tekstu. Oczywiście, że tak, wybacz ale takie stwierdzenia są tak oczywiste, że aż trudno o nich mówić.

Koniec końców nie rozumiem jak się Twoje posty mają do tego, od czego się dysksja zaczęła. Możesz mi przypomnieć? :)

Agi - 6 Stycznia 2007, 18:38

dzejes, Ciebie boli kolano, a mnie głowa i może dziś na tym poprzestańmy.
Gustaw G.Garuga - 6 Stycznia 2007, 19:09

Zwroty "moim zdaniem", "sądzę, że" itp. mają jakiś cel. Np. taki, żeby rozróżnić zdanie "Bitwa pod Grunwaldem miała miejsce w 1410 r." od "Denna twórczość pana X wyrządza szkodę fantastyce polskiej". Pierwsze to fakt; drugie to opinia. Opinie warto jakoś odróżniać od faktów, choćby za pomocą kilku prostych zwrotów. Inaczej ryzykujemy, że cały wywód zabrzmi jak jedno albo jak drugie. Albo, że swoją własną opinię weźmiemy za fakt. I nie chodzi o to, żeby używać tych zwrotów "co trzy zdania" - jak zwykle dzejesie sprowadzasz poglądy z którymi się nie zgadzasz do absurdu - tylko tam, gdzie trzeba.
dzejes - 6 Stycznia 2007, 21:52

Agi: Nie chciałem Cię urazić, przepraszam, jeśli wyszło ostro - ale ja naprawdę nie rozumiem jak cała rozmowa ma się do zwrotów używanych, bądź nie w rzeczonym artykule.

Cytat
Gustaw G.Garuga:
jak zwykle dzejesie sprowadzasz poglądy z którymi się nie zgadzasz do absurdu - tylko tam, gdzie trzeba.


Jak zwykle generalizujesz. :P Owszem, nie unikam reductio ad absurdum, ale w tym wypadku nie dostrzegam akurat tego środka. Wskaż mi go, proszę.
No chyba że poprzez sprowadzenie do absurdu rozumiesz przytoczenie jakiegoś z lekka głupkowatego przykładu, co również często czynię - jednak oczywiście Ciebie o niezrozumienie czym jest ten podstawowy chwyt erystyczny nie posądzam :)

Wracając do tematu, czy też raczej metatematu, w końcu zamiast o istocie artykułu rozmawiamy o jego budowie - używanie wskazanych konstrukcji łatwo wchodzi w nawyk, staje się chwastem, parawanem, pewnym logicznym niedopowiedzeniem. Wszak pisząc "Moim zdaniem..." unikamy odpowiedzialności za słowo. W razie jakiejkolwiek krytyki możemy łatwo się wycofać koncylacyjnym "Ależ to tylko moje zdanie, Ty masz prawo do swojego".
Dodam więcej - "Moim zdaniem" odbiera chęć do dyskusji (sądzę tu oczywiście po sobie - świadome osłabienie ;) ). Tymczasem ja, jako Dzejes, cenię sobie właśnie rozmowy ostre, które czasem do czegoś prowadzą, nie sprowadzająsię jedynie do "licking each oters balls", że się tak bezpruderyjnie wyrażę.

Agi - 6 Stycznia 2007, 22:03

dzejes, nie obraziłam się, tylko naprawdę boli mnie głowa, jestem przeziębiona, mam katar i ciężko mi się myśli, dlatego nie chcę na siłę ciągnąć tej dyskusji.
Sorry.

dzejes - 6 Stycznia 2007, 22:05

Ależ oczywiście - ja pozwolę sobie poczekać na arenie na chętnego. Tylko krew piachem i trocinami przysypię.

:)

Gustaw G.Garuga - 6 Stycznia 2007, 22:24

dzejesie, M. Przybyłek napisał był:
Cytat
Podpisywaniem się własnym nazwiskiem ma się nijak do tego, czy wygłaszam opinie, które brzmią subiektywnie, czy takie, które brzmią obiektywnie. To wielka różnica i odpowiedzialność, bo jak sam przyznałeś, tekst jest opiniotwórczy, czyli de facto formuje opinie tych, którzy własnego zdania za bardzo nie mają. [...] Jeśli napiszę: książki wydawane przez Wydawnictwo Literackie wydają mi się miałkie i pozbawione głębii, wyraźnie akcentuję swoje zdanie. Jeśli zaś piszę Wydawnictwo Literackie wydaje autorów drugiej ligi, to brzmi to jak prawda obiektywna. Aksjomat.

A Ty na to:
Cytat
Zastrzeganie co trzy zdania, że poglądy prezentowane w tekście są poglądami Autora brzmi lekko niepoważnie. Nie wyobrażam sobie pracy naukowej, czy poważniejszego tekstu krytycznego okraszonego co akapit wstawkami Moim zdaniem... Według mnie...

Pogrubiłem fragmenty, w których radykalizjesz zdanie oponenta, żeby łatwiej je obalić. W swoim poście powyżej obnażyłem ten zabieg i dałem mu odpór :P Wyjaśniłem też dokładnie, dlaczego warto rozróżniać w tekście, mającym inklinację do stawiania diagnozy, swoje opinie od faktów. Dodam jeszcze, że od Dukaja, jak i od każdego autora poważnych tekstów, można wymagać, że będzie potrafił dać do zrozumienia, co jest jego poglądem, a co przytaczanym faktem, bez stosowania fraz o których mowa "co akapit" czy "co trzy zdania". I jeszcze jedno - nie ukrywam, że dreszczyk związany z ostrą wymianą zdań jest czasem pożądany, ale w większości przypadków bardziej cenię sobie dyskusje rzeczowe. A takie można też prowadzić na jak najbardziej prywatne i jako takie wyrażone opinie.

dzejes - 6 Stycznia 2007, 22:41

Tylko co Ty mi zarzucasz? Przecież ja się tego nie wypieram. Jeśli masz ochotę - porównaj rozkład spółgłoski "R" i "P"w przeciętnej linijce tekstu 8)

Natomiast bez wątpienia nie jest to argumentum ad absurdum.

A wracając do metameritum: ja zakładam, że JD opanował słowo na takim poziomie, że brak określonych konstrukcji nie jest przypadkiem - a oznacza, że Autor jest gotów bronić swego zdania. I właśnie za to go szanuję.

Gustaw G.Garuga - 7 Stycznia 2007, 09:51

dzejesie, zacząłem pisać takiego oto posta:
Cytat
dzejes, wybacz, ale choć nie boli mnie głowa (ani kolano), podobnie jak Agi55 dziękuję za dalszą rozmowę. Kto przeczyta moje posty w odpowiedzi na Twoje, będzie wiedział dokładnie, co Ci zarzuciłem i o co w naszej wymianie zdań chodziło. Być może podejmie z Tobą dalszą dyskusję, podobnie jak ja przejąłem pałeczkę od Agi55

Ale potem przejrzałem jeszcze raz cały wątek i uznałem, że nie dam Ci tak łatwo się z tego wywinąć. Co Ci zarzucam? Wyjaśnię to krok po kroku:
Last Viking napisał był:
Cytat
Uważam, że jeżeli ktoś podpisuje tekst swoim nazwiskiem (analogiczna sytuacja do pisania posta na forum) to jednoznacznie wskazuje to na jego opinie, tylko i wyłącznie.

Na co Ty mu przyklasnąłeś:
Cytat
Zgadzam się z Vikingiem - tekst jest dzieckiem Autora i jeśli ktoś ma problem ze zrozumieniem tego stanu rzeczy - to jest problem tej właśnie osoby, nie zaś Autora.

Zarzucam Ci niniejszym, że nie masz racji. Po prostu. Nie rozróżniasz (nie rozróżniacie obaj) dwóch rodzajów tekstów - faktograficznych i opiniujących. Tekst dajmy na to encyklopedyczny w małym stopniu przekazuje opinie autora, koncentrując się na jak najbardziej obiektywnym przedstawieniu faktów; tekst opiniujący (np. recenzja) opiera się na przedstawieniu opinii. W tych przypadkach dysponujemy z góry założonymi schematami, które pozwalają nam podejśc do tekstu właściwie - wiadomo, że do encyklopedii sięgamy po fakty, a do recenzji po opinie. Artykuł Dukaja sytuuje się gdzieś pomiędzy. Są w nim i fakty i opinie. Zacytuję sam siebie:
Cytat
Zwroty moim zdaniem, sądzę, że itp. mają jakiś cel. Np. taki, żeby rozróżnić zdanie Bitwa pod Grunwaldem miała miejsce w 1410 r. od Denna twórczość pana X wyrządza szkodę fantastyce polskiej. Pierwsze to fakt; drugie to opinia. Opinie warto jakoś odróżniać od faktów, choćby za pomocą kilku prostych zwrotów. Inaczej ryzykujemy, że cały wywód zabrzmi jak jedno albo jak drugie.

Tekst Dukaja był po trosze jednym i drugim. Zarzut M. Przybyłka polega o ile rozumiem na tym, że Dukaj i opinie, i fakty podaje nie różnicując ich, w ten sposób powodując, że część (większość?) czytelników weźmie jego opinie za fakty.

Podałeś przykład "pracy naukowej, czy poważniejszego tekstu krytycznego", w których jakoby nie powinno się zastrzegać, że mamy do czynienia ze zdaniem autora. To ciekawe co mówisz, bo ja mam nieodparte wrażenie ( :mrgreen: ) że autor takowej pracy ma wręcz obowiązek zaznaczenia, gdzie podaje fakty, a gdzie wysuwa własne przypuszczenia. No chyba, że jest to jasno wiadome wcześniej (np. dzięki tytułowi "Przetworniki napięcia i próba interpretacji"). I nie ma to absolutnie nic wspólnego z asekuracją, tyko z dobrą praktyką i elementarną uczciwością. No chyba, że istotnie ktoś pisze "Mam wrażenie, że" co trzy zdania, ale już wykazałem Ci, że to jest wyłącznie Twoje wypaczenie tezy.

NB, Last Viking nie ma (IMO!) racji twierdząc, że sygnowanie tekstu w piśmie jest analogiczne do posta na forum. Po pierwsze, nie ten ciężar gatunkowy. Po drugie, zwrot "IMO" nie wziął się znikąd i czemuś służy. Osobiście używam go w swoich postach, bo, i to może być szok dla wiebicieli "ostrej dyskusji", nawet w postach chcę czasem rozdzielić między podawanymi faktami a swoimi opiniami.

Teraz się rozumiemy dzejesie?

Last Viking - 7 Stycznia 2007, 10:54

Gustaw
Cytat
Zarzucam Ci niniejszym, że nie masz racji.

Zapomniałeś dodać: MOIM ZDANIEM NIE MASZ RACJI :mrgreen:
W ten sposób uznajesz, że Twoja racja jest jedyna słuszna :wink:

Cytat
Nie rozróżniasz (nie rozróżniacie obaj) dwóch rodzajów tekstów - faktograficznych i opiniujących.

Z tego co mi wiadomo faktografia jest jedną z nauk pomocniczych historii i służy do ustalania faktów historycznych, i nie jestem pewny czy można to przekładać na ocenę otaczającej nas rzeczywistosci. Inna kwestia podać jakiś fakt historyczny, inna kwestia dokonać dziagnozy rynku wydawniczego.
Ale tutaj nie będę polemizował. :?

Cytat
Last Viking nie ma (IMO!) racji twierdząc, że sygnowanie tekstu w piśmie jest analogiczne do posta na forum. Po pierwsze, nie ten ciężar gatunkowy.

A to moje zdanie jest zupełnie inne w tej kwestii.

Składowe człowieka to wszystkie jego zachowania, komentarze, wypowiedzi. Nie tylko te oficjalne, ale równiez nie oficjalne. Tutaj dobrym przykładem może posłuzyć "małpa czerwona" naszego prezydenta :wink:

Ale rozumiem, że chodzi Ci o medium jako nośnik.Stawiasz wyżej w hierarchi wartości felieton, artykuł w periodyku niż post na forum i w pewnym sensie masz rację. Wymaga większego przygotowania merytorycznego a także technicznego.
Jednak kwestia co do pogladów, postawy życiowej, przemyśleń pozostaje identyczna.

Czy pisząc felieton masz inne poglądy na dany temat, niż pisząc posta na forum?

Pozostaje jeszcze kwestia depresjonowana nośnika informacji jakim jest internet. Ale o tym już pisałem na forum NF.

Myślę, że dodawanie wszelakich określeń "moim zdaniem" itp. pełni zupełnie inną funkcję niż przez Ciebie w poście powyżej wystawioną. Dochodzi tutaj aspekt psychologiczny mający na celu dowartościowanie odbiorców tekstu (ale to już jest ich problem, że czegoś w sobie nie przerobili)

Hmm... i nawiązując do tego tematu i sygnalizowałem go w moich wcześniejszych postach. Zauważyłem, że obecnie publicyści w dziedzinie fantastyki, nie mają własnego zdania, nie przedstawiaja swoich opinii, podpierają się autorytetami, a jak już napiszą coś od siebie to w pełnej asekuracji.

Oczywiście to tylko i wyłacznie moje zdanie :roll: Ale mogę się mylić :| Oczywiście jestem zobowiązany przypomnieć, że polemika jest dopuszczalna :mrgreen: Aha... i piszę tylko i wyłącznie w swoim imieniu. Powyższym postem nie chciałem nikogo urazić, ani pozbawić pewności siebie. Nikomu również nie narzucam mojego punktu widzenia, ani w sposób mentalny, ani poprzez manipulację :wink:

Gustaw G.Garuga - 7 Stycznia 2007, 11:49

Doceniam luźne podejście do całej sprawy, Vikingu :) Nie odpowiem na pytania w Twoim poście (konkretnie na to jedno na poły prowokacyjne, na poły żartobliwe), bo wszystko opisałem już dokładnie w swoich trzech postach w tej kwestii. Pozostańmy przy swoich zdaniach :mrgreen:
Navajero - 7 Stycznia 2007, 14:17

Last Viking
Cytat
Gustaw
Cytat
Nie rozróżniasz (nie rozróżniacie obaj) dwóch rodzajów tekstów - faktograficznych i opiniujących.

Z tego co mi wiadomo faktografia jest jedną z nauk pomocniczych historii i służy do ustalania faktów historycznych, i nie jestem pewny czy można to przekładać na ocenę otaczającej nas rzeczywistosci. Inna kwestia podać jakiś fakt historyczny, inna kwestia dokonać dziagnozy rynku wydawniczego.

Faktografia to po prostu zbiór faktów. Owszem, jest to także nazwa jednej z nauk pomocniczych historii, ale w znaczeniu ogólnym, tekst faktograficzny to po prostu taki, który podaje fakty. Tekst opiniujący, to tekst który opierając się na faktach ( mniej lub bardziej), wykorzystuje je, aby sformuować konkretną opinię. Różnica jest taka, że o tekście typowo faktograficznym ( np. kalendarium podającym konkretne wydarzenia w porządku chronologicznym) się nie dyskutuje, bo nie ma o czym. To są fakty. O tekście opiniotwórczym, nawet opartym na autentycznych faktach, dyskutować można, bo sposób wykorzystania tych faktów może być różny i z pewnością jest subiektywny.
Co do pracy naukowej... Praca naukowa, rózni się od "nienaukowej" tym, że zawsze fakty i ich interpretacje, nie podlegające dyskusji, są w niej oddzielone od osobistej refleksji badacza. O ile naukowiec nie ma absolutnej pewności, że odpowiednie fakty można interpretować tylko w jeden sposób, ma obowiązek użyć wyrażeń "wydaje się", "badania wskazują na..." itp. Podając konkretny przykład - jeśli mam w ręku dokument, który mówi, że na terenie Ukrainy w 1920 r. 11 mln ludzi zmarło z głodu, 70% zarażonych jest syfilisem, szaleje dżuma płucna, powierzchnia zasiewów zmniejszyła się o 80% w stosunu do czasów sprzed rewolucji, nawozów, koni i zapasów żywności brak, mogę napisać "na Ukrainie zapanował głód". Nie musze dodawać "moim zdaniem" czy "wydaje się". Bo się nie wydaje, tak było. Jeśli natomiast dysponuję ulotkami z lat trzydziestych, które wzywają do zbiórki żywności dla ludzi na Ukrainie, piszę " wydaje się, że na Ukrainie w latach trzydziestych występowały trudności aprowizacyjne, określenie ich zakresu, wymaga dalszych badań".

Revenons a nos moutons :)

Czekam na głosy pisarzy którzy się z opinią Dukaja nie zgadzają. Czekam na głos Roberta. Bo zrozumiałem, że z tezami Dukaja się nie zgadza. Tylko, że proponuję obalać je nie na forum, a na łamach pisma. No i zastanawiam się, czy cała ta sprawa skończy się na gadaniu, czy może coś tam wypłynie w praktyce?

NURS - 7 Stycznia 2007, 15:00

navajero, niczym się nie ta dyskusja skończy. tak, jak ja zbije argumenty Jacka, tak ktos nastepny bedzie je usiłował zbic, az rzeczywiscie dojdziemy do absurdu a artykuł wyjsciowy pozostanie wykładnią. Tak zawsze było, o czym później.
Weźmy pierwszą teze z artykułu. Mirek Kowalski, jako ojciec boomu roku 2000 (pomijam kwestie podzielenia rynku na ksiązkowy i czasopismowy, co IMO jest zwykłą manipulacją pozawalająca na wysuniecie tez z pierwszej cześci artykuły i przypisanie zasług firmom, które po prostu wykorzystały moje ponad roczne doświadczenia wydawnicze i ryzyko), jest to jedna z najdziwniejszych tez, jakie w zyciu słyszałem. Kazdy, kto w owym czasie miał do czynienia z rynkiem wydawniczym wie, że Mirek był jednym z najgłosniejszych mówców twierdzących, że polska fantastyka jest passe. Stąz zresztą ograniczenie białej serii w owym okresie a nawet niewybredne ataki na niektórych autorów na łamach NF - wspomne artykuł o grafomanii na cytatach prac nadesłanych do SN. Takie są sprawdzalne fakty, bez interpretacji. Rok 2000 obfitował w opinie, że tylko zachodni autorzy zasługuja na wydawanie, kiedy wchodziłem na rynek wszyscy pukali sie w głowy, Parowski, Oramus, wydawcy, których znałem, środowisko fanowskie nawet - tutaj, przegladając archiwa list dyskusyjnych na pewno znajdzie się sporo perełek na ten temat.

takie polerowanie rzeczywistości juz miało miejsce przed laty, nie na darmo przywołałem przykład Wójcika. Człowiek zrobił dla polskiej fantastyki wiele, moze nawet jest ojcem tego wszystkiego, co widzimy dzisiaj, ale wspólnym wysiłkiem wielu "znawców" został wyparty. Dzisiaj sie to powtarza.

Adashi - 7 Stycznia 2007, 15:11

Cytat
NURS nie na darmo przywołałem przykład Wójcika. Człowiek zrobił dla polskiej fantastyki wiele, moze nawet jest ojcem tego wszystkiego, co widzimy dzisiaj, ale wspólnym wysiłkiem wielu znawców został wyparty

To ja poproszę artykuł publicystyczny na ten temat. Nie można pozwolić na takie zafałszowanie rzeczywistości, należy dać świadectwo prawdzie, w tym kraju arcykapusiów.

Anonymous - 7 Stycznia 2007, 15:27

Najpierw powiem co nieco o Andrzeju Wójciku.
Cytat
[…]Redaktor serii Fantastyka-Przygoda-Rozrywka w KAW. W latach 1982-84 zastępca redaktora naczelnego miesięcznika „Fantastyka”. Od 1984 kierownik redakcji Fantastyki Naukowej w KAW-ie. Działacz polskiego i międzynarodowego ruchu SF. Członek Word SF. Krytyk i publicysta. Ogłosił wiele artykułów, szkiców, recenzji na łamach „Argumentów”, „Merkuriusza”, „ITD”, „Perspektyw”, „Nowego Wyrazu”, „Razem”, „Sztandaru Młodych”. Autor antologii: „Odkrywanie planety” (OKMFiSF, W.1977), „Wstrzymać ciszę” (OKMFiSF, W.1978). Redaktor antologii „Spotkanie w przestworzach” (KAW t. 1-5, W. 1982-87). W 1980 wydał zbiór szkiców o literaturze SF „Okno kosmosu”. (KAW, (brak daty wydania)); w 1980 eseje o polskiej SF „Budowniczowie gwiazd 1” ( współautor części anglosaskiej: Marek Englender, KAW (brak daty wydania)). Andrzej Wójcik jest również współautorem (-> A. Krzeptowski) powieści „Obszar nieciągłości” (KAW, W. 1979).[…]
Leksykon polskiej literatury fantastycznonaukowej. A. Smuszkiewicz, A. Niewiadowski. Wydawnictwo poznańskie 1990
Rzeczywiście, zrobił dużo. A w znalezionym przeze mnie wywiadzie Oramus potrafił powiedzieć tylko:
Cytat
Na początku roku 1980 dał się zauważyć pewien kryzys, który moim zdaniem wziął się z tego, że Wójcik, Krzepkowski i paru innych zaczęli wykorzystywać ruch klubowy do własnych interesów. Wójcik zakotwiczył się w KAW-ie i zajął się edycją serii z dżdżownicą. Nie miała ona oczywiście nic wspólnego z ruchem fanowskim, choć Wójcik powoływał się na taki rodowód. W kwietniu czy maju 1980 roku pojawiła się grupa Szatkowskiego, która próbowała robić SFerę, trochę ich wspomagałem, chociaż była to konkurencja. Tak to mniej więcej wyglądało.
http://oramus.fantastyka.art.pl/dobrze.htm
Eeeech... Ale smród.

gorat - 7 Stycznia 2007, 16:00

Uzupełnię, że cała seria "Spotkań w przestworzach" jest redagowana przez niego (dwa tomy ukazały się już po zamknięciu Leksykonu), "Okno kosmosu" ma jako datę wydania 1979, a "Budowniczowie gwiazd" 1 1980, ponadto Wójcik ma jeszcze na koncie "Wizjonerów i szarlatanów" z 1987 - opracowania o kilku twórcach polskiej fantastyki (nie mniej jak 18 stron o każdym) i wstęp o historii - oraz kilku utworów, których teraz nie jestem w stanie przytoczyć.
Anonymous - 7 Stycznia 2007, 16:13

THX gorat. Twoja wiedza jak zwykle mnie zaskakuje. :)
dzejes - 7 Stycznia 2007, 17:11

Cytat
GGG:
Nie rozróżniasz (nie rozróżniacie obaj) dwóch rodzajów tekstów - faktograficznych i opiniujących.


To raczej ci, którzy oczekują od Autora tekstu publicystycznego (a więc z założenia subiektywnego) zastrzegania się i osłabiania przekazu mają problemy z rozróżnianiem i zasady odpowiednie w jednym próbują przykładać do drugiego (mowa tu o podziale zastosowanym przez Ciebie).

Cytat
GGG
Tekst Dukaja był po trosze jednym i drugim. Zarzut M. Przybyłka polega o ile rozumiem na tym, że Dukaj i opinie, i fakty podaje nie różnicując ich, w ten sposób powodując, że część (większość?) czytelników weźmie jego opinie za fakty.


"Czyż jestem stróżem brata mego?"
Mi wszechobecne równanie w dół nie odpowiada, więc JD cenię m.in. za to, że nie wpasowywuje się w ten pęd.

Cytat
GGG
Podałeś przykład pracy naukowej, czy poważniejszego tekstu krytycznego, w których jakoby nie powinno się zastrzegać, że mamy do czynienia ze zdaniem autora. To ciekawe co mówisz, bo ja mam nieodparte wrażenie ( :mrgreen: ) że autor takowej pracy ma wręcz obowiązek zaznaczenia, gdzie podaje fakty, a gdzie wysuwa własne przypuszczenia.


Mam nieodparte wrażenie, że manipulujesz. Wyrwałeś moją wypowiedź z początku dyskusji i odnosisz ją do rzeczy powiedzianych w dalszej jej części. Faktycznie, z pracą naukową się zapędziłem, jest to zbyt ogólne stwierdzenie, mieszczące również opracowania z zakresu nauk ścisłych - rządzących się nieco innymi prawami, przynajmniej w teorii.

Gustaw G.Garuga - 7 Stycznia 2007, 19:48

dzejesie, sam chciałeś ostrej rozmowy :wink: A serio, to nie widzę po swojej stronie żadnej manipuacji. Po prostu przeczytałem wszystkie Twoje posty w kwestii będącej przedmiotem sporu i potraktowałem je całościowo. Co do publicystyki, to IMO sytuuje się ona pomiędzy skrajnościami i od autora zależy, ile tam będzie faktów a ile opinii. Ważne - dla mnie - żeby nie mylił jednych z drugimi. Bo inaczej to ryzykuje nic innego, tylko manipulację odbiorcą. Na zakończenie - nie sądzę, żeby dbałość o klarowne pokazanie charakteru przekazu była przejawem jakiegoś pędu, czy wręcz równania w dół.

A wracając do tekstu Dukaja, to zastanawiam się, jak rozumieć ostatni post NURSa - nie będzie polemiki?

NURS - 7 Stycznia 2007, 22:38

polemika może być, ale badźmy szczerzy, to skonczy sie niczym, jak wszystko do tej pory.
Dukaj skazał, i jesli nawet obsmieje się ten tekst, to powieszą go na dukajowych stronicach i za lat naście bedzie pretendował do jedynej wykładni. Jak ktos ma taki artykuł z CzF o polskiej nowej fali po 2000, niech spróbuje mnie w nim znaleźć :-)
Skłamałbym, że w ogóle mnie tam nie ma, jest wzmianka, że spieprzyłem Zaklinacza :-) . Sądzisz, że autor nie zauważył kilkunastu opek i drugiej ksiązki? Przypuszczam, że watpię.
Przeczytaj cytowane słowa Oramusa, w naszym bagienku nie liczy sie co robisz, ale z kim pijesz (to tez z Oramusa, który po czasie zrozumiał :-)
Postawiłem się i zobacz, jaki mam biogram w wikipedii, jestem koń trojański albo inny koń trowersyjny. :-)

M. Przybyłek - 10 Stycznia 2007, 13:11

Gustawie, jestem pod wrażeniem Twojej argumentacji i chylę czoła :bravo Właśnie, między innymi, chodziło mi o odróżnianie faktów od opinii. Zresztą sam JD pisze we wstępie:

"Pierwszym warunkiem sensownej dysputy jest jasny ogląd faktów. Drugim - ich konsekwentna ocena"

Swoją drogą ciekawe, bo na banalnych szkoleniach tyczących technik sprzedaży wyraźnie mówi się uczestnikom, że mylenie faktów z opiniami jest podstawowym, "szkolnym" błędem i czynienie tego jest nie dość, że objawem braku profesjonalizmu, to w dodatku przyczynkiem do zamazania komunikacji i powodem ostatecznego lądowania w bigosie informacyjnym, gdzie nie wiadomo, co mówiłem ja, co ty i kto co komu sprzedaje. Podkreślam: takie rzeczy mówi się na pierwszym (bo już nie piątym) szkoleniu sprzedażowym. A sprzedawcy to nie zawsze intelektualiści. A to wiedzą.

Tymczasem, właśnie tak, jak to określasz, Gustawie, JD nie odróżnia faktów od opinii i, co w moim przekonaniu jest niedopuszczalne, podaje drugie jako pierwsze, albo brzmi tak, jakby to robił. Przykładów są dziesiątki, ale nie mam siły ich przytaczać, więc, egocentrycznie wyciągnę ten:

"Nowa zatrzymała przy sobie Andrzeja Sapkowskiego i to jest dziś jej największy (jedyny?) sukces."

Ja przepraszam. Zdanie to ma pozory faktu, a naprawdę jest naszpikowane cechami opinii.

1. "zatrzymała" - czyli trzeba było kogoś zatrzymywać, co znaczy, że inni uciekali, może uciekał także Sapkowski? Niezależnie od tego, jak było, a było z pewnością, jak to w przypadku spraw międzyludzkich, wielopoziomowo i niejednoznacznie, faktem jest, że Sapkowski JEST w SuperNOWEJ, a nie został "zatrzymany".

2. "I to jest jej dziś największy sukces" - to jest opinia, na rany zbawiciela, a podłączona została pod niepoprawnie podany fakt. W związku z tym w sposób naturalny może być przez czytelnika odebrana również jako fakt.

Nie pominę tego, że opinia ta godzi również we mnie. Jako człowiek i twórca nie życzę sobie, żeby oceniał mnie kolega po fachu. Nie życzę sobie, żeby oceniał kilka lat mojej ciężkiej pracy niefrasobiliwym stwierdzeniem ktoś, kto nie zadał sobie trudu, żeby przeczytać cokolwiek innego mojego autorstwa oprócz "Granicy rzeczywistości", bo na to wskazuje dalszy tekst (że "bawię się w VR", w przypadku tego tytułu akurat częściowo trafny). Nie życzę sobie, bo w mojej pracy staram się pomagać ludziom i wielu coś dałem właśnie moimi artykułami i tekstami beletrystycznymi, o czym do mnie pisali, o czym mówili i taka ocena uderza również w nich.

Wracając do kwestii opinii i faktów, jako wieloletni, doświadczony szkoleniowiec zajmujący się między innymi sprawami opinii i faktów, opiniuję tekst JD jako napisany niepoprawnie.

Last Vikingu, jest duża różnica między wypowiedzią na forum i w piśmie. To różnica odpowiedzialności. Forumowego posta nikt lub prawie nikt nie cytuje, nie dyskutuje o nim, jego zasięg jest niewielki. Zasięg artykułu jest dużo, dużo większy, więc i odpowiedzialność wzrasta.

Last but not least, Gustawie, jeśli miałbyś czas, zapraszam Cię na Forum Gamedec Zone. Będziesz mile widzianym gościem :D

Anko - 10 Stycznia 2007, 13:48

M. Przybyłek:
Cytat
Z tej wypowiedzi wynika jasno, że autor nie czytał Sprzedawców lokomotyw, tylko wciąż odnosi się do Granicy rzeczywistości (co rzuca cień na obiektywność ocen, ale to inny temat).
Czytałam kiedyś takie opracowanie, gdzie autor wykazał, że nawet "znawcy" jakiegoś rodzaju literatury znają więcej utworów ze słyszenia/recenzji, niż z autopsji. Może to się zmieni dzięki cudownym receptom na szybkie czytanie. Na razie jednak każdy sąd w tej materii nie jest do końca wysnuty na podstawie faktów, ale w pewnej mierze na podstawie opinii. Dukaj pewnie nie jest cudownym wyjątkiem i także nie zna całej obecnej polskiej fantastyki (kto by temu podołał?) - zatem jego sądy nie muszą być jedyną słuszną diagnozą. :roll:

RB:
Cytat
EDIT: Tamten artykuł mówi właśnie głównie o stylu i co za tym idzie także o języku, tyle że nie łopatologicznie i wbrew tytułowi -
A mnie się zdawało - i opinia Agi55 też chyba była podobna, że artykuł Grepsa mówił o tym, o czym pisać - że treść ma być oryginalna, prawda głęboka zawarta, przesłanie, ogląd rzeczywistości, etc. Ale to wg mnie inna warstwa, niż styl (no, chyba że definiujemy styl b. szeroko i jest on WSZYSTKIM, ale wtedy po co nam takie pojęcie?)
A właśnie, 10. stycznia już jest, gdzie te obiecane opinie Orbitowskiego? :?

---
Przy okazji zajrzałam do dyskusji na tenże temat na forum NF i szczególnie jedna wypowiedź rzuciła mi się w oczy. A co Wy o tym sądzicie?
Draken na forum NF napisał:
Cytat
Niestety, widzę jednak pewne zagrozenie. A jest nim pismo programowo nastawione na mniej wyrobionego czytelnika. (...) Mnie Fantastyka wychowała. Parowski dobierał teksty tak, że nie raz i nie dwa drapałem się po głowie i nie kumałem o co chodzi. Później tekst wracał, czasami dopiero po kilku latach i się okazywało, że kurcze to dobre jest. To ja musiałem stawać na palcach, a nie Parowski schylał się do mnie. A jeżeli się schylił, to żeby podac rękę bez kamuflowania się, że to dla dorosłych - wydali Małą Fantastykę. SFFiH jest zagrożeniem bo nie wychowuje. Daje możliwosć łatwego debiutu, ale co dalej? Co z czytelnikiem? A czytelnicy, patrząc na forum tamtejsze są mocno scementowani z pismem. Mało się tam udzielam, bo mi nie odpowiada atmosfera radosnego poklepywania po plecach zaprzyjaźnionych autorów. Casus Festung Oels niestety wrył mi się w pamięć i się tak łatwo nie wyryje. To po co kupuję SFFiH? Ano bo statystyka jest nieubłagana - im większa ilość, tym więcej się trafi rzeczy z prawej strony krzywej Gaussa. I dla nich warto wydać parę złotych, nawet pomimo tego iż tekstów z lewej strony jest tyle samo. A nie, przepraszam - jest wiecej, niestety.
Co to ma do boomu na polską fantastykę? Ano ten programowo (stale) obniżony poziom, silne związanie czytelników i autorów w koleżeńską grupę moim zdaniem wpływa na utrwalanie się tego stanu, o którym pisze Dukaj, jako normy. Szmidt ma jakiś pomysł na pismo, ale czy po tylu latach nie powinien nieco wyewoluować? Chwycić na rękę czytelników i poprowadzić niekoniecznie wydeptaną scieżką. Są tego pierwsze oznaki, ('Rondo Twardocha, Appendix Solariana Żwikiewicza) ja jednak czekam na więcej.
Cytat
SFFiH ma niestety znaczną przwagę tekstów słabych nad dobrymi. A nawet te dobre można podzielić na dobre rozrywkowe (Dębski, Wegner) i dobre problemowe, z głębszą myślą (Żwikiewicz, Twardoch). Jak już pisałem - działa też tutaj statystyka i tekie sprzężenie - krąży opinia ze w SFFiH łatwiej opublikować, więc kazdy kto chce zobaczyć swój tekst drukiem wali do SFFiH - siłą rzeczy trafiają tam i rzeczy dobre (Wegner), czasami trafi się wyścig po opowiadanie (Wojnarowski). Redaktor Szmidt moim zdaniem mógłby teraz powiedzieć zobaczcie, doszliśmy do takiego poziomu, wykoanliśmy niezłą prace, ludzie nie boją się pisać, mają jakąś świadomość swoich możliwości. A teraz zróbmy krok dalej i podnieśmy poprzeczkę. Skaczemy wyzej. No przeciez na tym polega rozwój - na przeskakiwaniu samego siebie. Nie chcę wierzyć, ze chodzi tylko o osiągnięcie jakiegoś constans, które przynosi zysk. To jest mimo wszystko jakaś forma sztuki, chocby i rozrywkowej. Tu się trzeba rozwijać.
Podsumowując - mam zal do NF że zarzuciła rolę opiniotwórczą (publicystyka) a do SFFiH, że będąc największym pismem z polską fantastyką nie poczuwa się do podnoszenia jej poziomu, do stymulowania rozwoju wzwyż a nie wszerz.
Przy okazji, nie wiem, co to jest "casus Festung Oels" (poza tym, że narzekał na to opowiadanie forumowicz, który obecnie za zupełnie inne ekscesy skończył z trwałym banem).

A wklejam cytat, bo skoro już debatujemy o stanie polskiej fantastyki, to jest to opinia bardzo w temacie. A szkoda, żeby znali ją tylko bywalcy forum NF (albo obydwu forów, jak np. GGG i Last Viking).
Szkoda, że autor tej opinii nie postąpił jak Last Viking, który napisał opinię na obu forach i od razu było wiadomo.

Last Viking - 10 Stycznia 2007, 13:53

M. Przybyłek
Cytat
I to jest jej dziś największy sukces - to jest opinia, na rany zbawiciela, a podłączona została pod niepoprawnie podany fakt. W związku z tym w sposób naturalny może być przez czytelnika odebrana również jako fakt.


W takim układzie Jacek Dukaj powinien w swoim artykule ująć:
1. Zastosowaną przez niego metodę badawczą.
2. Okreslić jakie przyjął kryteria sukcesu
3. Zdefiniować mierniki ocen
4. Zwalidować metodę badawczą.
5. Dokonać porównań metody badawczej przed wdrożeniem.
:roll:
Wtedy byłoby miarodajnie?

Ale gdyby napisał:
"Według mnie jest to jej najwiekszy sukces" ? - to już byłoby w porządku, bez podania zastosowanych metod to określajacych?

Coś tu jest nie tak? :?

Cytat
Last Vikingu, jest duża różnica między wypowiedzią na forum i w piśmie. To różnica odpowiedzialności. Forumowego posta nikt lub prawie nikt nie cytuje, nie dyskutuje o nim, jego zasięg jest niewielki. Zasięg artykułu jest dużo, dużo większy, więc i odpowiedzialność wzrasta.

Zdaje się, że to kwestia postrzegania nośnika informacji
Uważam, że to nie nośnik informacji jest ważny, a jego źródło.
Czyli nie gdzie została informacja zapisana, a kto ją sformułował.

A ja uważam, że człowiek zawsze odpowiada za swoje słowa i nie ważne, czy robi to w periodyku, na forum, czy w rozmowie prywatnej. Owszem forma może być inna ale waga wypowiadanych słów pozostaje taka sama :!:


Cytat
Jako człowiek i twórca nie życzę sobie, żeby oceniał mnie kolega po fachu.

Z tym się zgadzam i uważam, że Dukaj postapił nieelegancko :?

Anko
Cytat
A wklejam cytat, bo skoro już debatujemy o stanie polskiej fantastyki

Na razie debatujemy nad formą napisanego przez Dukaja artykułu i jego źródłach, oraz przyczynach, a nie nad Polska literaturą fantastyczną :wink:
I jestem skłonny zgodzic się z NURSEM, że nic taka dyskusja nie zmieni :(



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group