To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kto pisze, nie publikuje, zajrzeć proszę

Pako - 17 Kwietnia 2006, 11:47

Poślij do Alkoineusa (czy jak to się tam pisze ;) ) On pośle do wszystkich. Na początku zaznacz, że to publicystyka, to każdy sobie zdecyduje, czy czyta, czy nie.
Czekam z niecierpliwością.

A co do języka: to jeśli nie będzie to wyglądało tak: E=mc2 => "(g*78/3m+z^7)*0.356 = 7 to dam radę przeczytać :mrgreen:

dzejes - 17 Kwietnia 2006, 11:49

Ja nie fizyczny :)
Tekst jest o malutkich żwieźontkach :wink:

Pako - 17 Kwietnia 2006, 12:29

Czekam. Dostanę. Przeczytam. Ocenię. :)
Anko - 17 Kwietnia 2006, 13:27

Pako:
Cytat
Poślij do Alkoineusa (czy jak to się tam pisze ;) ) On pośle do wszystkich. Na początku zaznacz, że to publicystyka, to każdy sobie zdecyduje, czy czyta, czy nie.
O, i to jest dobre podejście! Pod warunkiem, że Alk nie zmęczył się jeszcze tą robotą wiecznego listonosza... :wink:
Alkioneus - 19 Kwietnia 2006, 20:05

Słać wszystko poza poezją i zdjęciami w negliżu męskich członków loży szyderców. Tych dwóch rzeczy nie podejmę się recenzować. Jak to piszę i patrzę na daty, to powinno już być. Roześlę po meczu.
MrMorgenstern - 19 Czerwca 2006, 08:37

No, pomysł jest świetny, tyle tylko, że za duża rozbieżność gatunkowa by była... bo jeden by chciał pisać horrory, drugi SF, trzeci Space Opery... :P Zaś żaden z nich nie chciałby Sword&Sorcery 8)

A teraz, panie, specjalizacja. Nie ma, że raz napiszesz szekspirowski dramacik a za trzy dni drugiego Ulyssesa ;)

Navajero - 19 Czerwca 2006, 16:54

dzejes ( w innym topiku);
Cytat
Po pierwsze z Twojej wypowiedzi wynikało, że kto chce być wydrukowany w ogóle nie może publikować w Sieci.
Po drugie choćby NURS przeczy mówiac, że zamieszczenie tekstu na jakimś forum dla niego nie jest dyskwalifikujące. Poza tym może kojarzysz taki tekst CyberJoly Drim?


Odpowiedziałem na priva.

Anko - 4 Lipca 2006, 19:29

MrMorgenstern:
Cytat
A teraz, panie, specjalizacja. Nie ma, że raz napiszesz szekspirowski dramacik a za trzy dni drugiego Ulyssesa
E, tam. W USA ta sama ekipa pisze space opery (Gwiezdne Wojny), jak i fantasy (Dungeons&Dragons). I w Polsce są autorzy, którzy piszą w różnorodnych klimatach: Piekara, Pawlak, NURS, Kossakowska, itd.

MrMorgenstern, spojrzałam na kawałek tego, do czego dałeś link. Kawałek mówię, bo czas mnie goni i nie czytałam całości, tym bardziej komentarzy, więc jakby Ci się nie spodobało, zawsze możesz ocenić, że to przez to, że się odpowiednio nie wczytałam. :wink:

1. Jest dobrze. Przede wszystkim, nie straszysz błędami ortograficznymi i innymi. Znaczy, podchodzisz poważnie do sprawy. To już zachęta, by czytać dalej.
2. Niestety, momentami brakuje napięcia. Nieco to rozwlekłe, np.:
Cytat
Jakiś kmiotek zapluwał się wrzeszcząc Etrikowi do ucha przekleństwa kierowane do kobiety, która winna być ubóstwiana. Gdy poczuł na uchu plwociny krzykacza, nie zniósł obelgi. Obrócił ku niemu głowę i rąbnął go pięścią w szpetny łeb, nie martwiąc się gdzie wyląduje cios.
Aż trzy zdania na coś, co zdarzyło się raczej szybko (bo jak ktoś się wkurzy i drugiemu przyleje, to jest raczej impuls, moment).
3. No i czasem dziwi mnie zastosowane słownictwo:
Cytat
Tortury, którym była wpierw poddawana, miał zwieńczyć pal, leżący pod cokołem, na którym kat próbował złamać swą ofiarę.
Wg mnie na cokole to stoi pomnik, a torturuje się na szafocie...
Navajero - 4 Lipca 2006, 21:15

Nie torturowano kogoś, kto miał być wbity na pal. Samo palowanie było wyrafinowaną, długotrwałą torturą a skazańca wcześniej nie męczono bo chodziło przecież o to, aby jak najdłużej na owym palu żył...
MrMorgenstern - 4 Lipca 2006, 22:09

MrMorgenstern:
Cytat
A teraz, panie, specjalizacja. Nie ma, że raz napiszesz szekspirowski dramacik a za trzy dni drugiego Ulyssesa

Anko:
Cytat
E, tam. W USA ta sama ekipa pisze space opery (Gwiezdne Wojny), jak i fantasy (Dungeons&Dragons). I w Polsce są autorzy, którzy piszą w różnorodnych klimatach: Piekara, Pawlak, NURS, Kossakowska, itd.


Hmm, przeczytaj łaskawie ostatni akapit poniższego linka i wtedy stanie się jasne, o co mi chodzi. Dodam, że Sword&Sorcery pisze się żmudnie z powodu wielu zasad, których trzeba się trzymać, a nie, jak w SF, gdzie wszystko jest możliwe :P
http://ksiazki.polter.pl/SwordSorcery-w-Sieci-c803
Anko:
Cytat
MrMorgenstern, spojrzałam na kawałek tego, do czego dałeś link. Kawałek mówię, bo czas mnie goni i nie czytałam całości, tym bardziej komentarzy, więc jakby Ci się nie spodobało, zawsze możesz ocenić, że to przez to, że się odpowiednio nie wczytałam. :wink:


Jeśli trzeba będzie, to podeprę się argumentami, jak to zwykle czynię :wink:

Anko:
Cytat
2. Niestety, momentami brakuje napięcia. Nieco to rozwlekłe, np.:
Cytat
Jakiś kmiotek zapluwał się wrzeszcząc Etrikowi do ucha przekleństwa kierowane do kobiety, która winna być ubóstwiana. Gdy poczuł na uchu plwociny krzykacza, nie zniósł obelgi. Obrócił ku niemu głowę i rąbnął go pięścią w szpetny łeb, nie martwiąc się gdzie wyląduje cios.

Aż trzy zdania na coś, co zdarzyło się raczej szybko (bo jak ktoś się wkurzy i drugiemu przyleje, to jest raczej impuls, moment).


Dwa zdania, moja droga. Pierwsze zdanie wprowadza w nastrój wydarzenia, niejako obrazuje zbiegowisko tłumu.

MrMorgenstern - 4 Lipca 2006, 22:13

Navajero:
Cytat
Nie torturowano kogoś, kto miał być wbity na pal. Samo palowanie było wyrafinowaną, długotrwałą torturą a skazańca wcześniej nie męczono bo chodziło przecież o to, aby jak najdłużej na owym palu żył...


Chodziło mi o "zabiegi" - ja je nazwałem torturami - kata, który chciał tak złamać ofiarę przed samym uśmierceniem.
Zresztą ktoś na forum zwrócił już na to uwagę a ja to wytłumaczyłem.

Navajero - 4 Lipca 2006, 22:39

MrMorgenstern
Cytat
Chodziło mi o zabiegi - ja je nazwałem torturami - kata, który chciał tak złamać ofiarę przed samym uśmierceniem.
Zresztą ktoś na forum zwrócił już na to uwagę a ja to wytłumaczyłem.

Nie chcę się bawić w krytyka bo mi taka działalność nie leży, ale słowo "tortury" ma w języku polskim określone znaczenie. Jeśli miałeś coś innego na myśli to znaczy, że użyłeś go błędnie. Ergo - do poprawy :)

MrMorgenstern - 4 Lipca 2006, 23:05

Chodzi Ci o tortury wykonywane w izbie tortur? Cóż, torturować można wszędzie i na wiele sposobów.
Navajero - 4 Lipca 2006, 23:30

Chodziło mi o jakiekolwiek tortury. Palowanie było złożoną, psychofizyczną torturą której nie łączono z innymi.
Anko - 5 Lipca 2006, 01:10

MrMorgenstern:
Cytat
Hmm, przeczytaj łaskawie ostatni akapit poniższego linka i wtedy stanie się jasne, o co mi chodzi. Dodam, że Sword&Sorcery pisze się żmudnie z powodu wielu zasad, których trzeba się trzymać, a nie, jak w SF, gdzie wszystko jest możliwe :P
http://ksiazki.polter.pl/SwordSorcery-w-Sieci-c803
Jak zwykle udowodnię Twoje przeświadczenie, że jestem ciemną masą, gdyż po rzeczonej lekturze wcale nie stało się dla mnie jasne, co ma "szekspirowski dramacik" czy "drugi Ulysses" do "Sword&Sorcery". :o
Niemniej, zaraz mnie zaliczysz do złośliwych krytyków bezpodstawnie lejących wodę, nieobeznanych nawet ogólnie z literaturą S&S. :twisted:
Ale co tam, czuję "klimat" artykułu. :roll: Nie dam się już wpędzić w głupie przepychanki i nalatywanki - ktoś lubi sword&sorcery? A niech lubi. A ja nie. Tak jak np. nie lubię piwa czy opalania się. A że dużo ludzi to lubi? Niech lubią. Ja nie "wieszczę końca" tym rzeczom. Tylko mówię, że to nie dla mnie. I już zaraz okazuje się, że "nalatuję".
W każdym razie, jeśli słyszę, że coś "pisze się żmudnie z powodu wielu zasad, których trzeba się trzymać", to ja za coś takiego dziękuję. Ja wolę sztukę jak najmniej skrępowaną. Cóż, trzynastozgłoskowcem też bym nie pisała. Piszę po swojemu i nawet zdarzyło mi się usłyszeć o jednym moim opowiadaniu, że to właściwie nawet nie jest fantasy.
Może w takim razie piszę SF, skoro tam wszystko jest możliwe. Ziemiański o Achai i Kres o Szererze też twierdzą, że to SF, więc co mi tam.
Czytać też bym nie chciała czegoś, co jest sztywnie ułożone wedle zasad. A prawdy uniwersalne? To takie ładniejsze nazwanie banałów. Jak nam się utwór nie podoba, nazywamy przesłanie banalnym. Jak się podoba - to prawdą uniwersalną.
Na tym koniec z mojej strony o Sword&Sorcery i bardzo proszę, nie zaczynaj tej dyskusji tutaj. Jeśli łaska, wróć z nią do tematu "Jaki gatunek fantastyki lubicie", bo stamtąd się wzięła i tam lepsze dla niej miejsce.

MrMorgensternie, piszesz:
Cytat
Pierwsze zdanie wprowadza w nastrój wydarzenia, niejako obrazuje zbiegowisko tłumu.
Cóż, mogłabym wypisać z tego akapitu, ile tam już wcześniej naopowiadałeś o tym tłumie, ale...
Co do dalszych komentarzy na temat Twojej twórczości - to lepiej ich zaniecham. Wcześniej, kiedy Alkioneus wszystko zainicjował, po pierwsze ocenialiśmy całe teksty (fragment bywa niemiarodajny), po drugie - mailowo, a nie na forum. Nie uważam, że dobrze jest załatwiać takie sprawy publicznie. Wiem, inni mają prawo do innego zdania - droga wolna, nie bronię. :wink: Poza tym, sama już nie jestem pewna, czy na pewno sobie tego życzysz. :? A jak wiadomo: "nigdy nie udzielaj rad w tłumie i nieproszony". Nie będę się więcej wygłupiać.

MrMorgenstern - 5 Lipca 2006, 17:56

Navajero:
Cytat
Chodziło mi o jakiekolwiek tortury. Palowanie było złożoną, psychofizyczną torturą której nie łączono z innymi.


Hmm, ja pozostawiam czytelniczej wyobraźni duże pole do popisu...

Ale zacznę od tego, że pewnie nie przeczytałeś całości, aczkolwiek to nie przeszkadza... Zobacz: przed tą retrospekcją, już na samym początku, dowiadujemy się, że martwe ciało Coratii jest oskalpowane :idea:

Mołodi - 6 Wrzeœśnia 2006, 02:48

Pewnie zrobię to w nieodpowiednim miejscu. Ale co tam, może ktoś zerknie, prędzej odpowie. Wklejam początkowy kawałek dłuższego tekstu, który teraz morduję. Niech ktoś mi powie, czy to się do czegoś nadaje, plis, plis.

W ciemnym, wilgotnym lochu śmierdziało stęchłym potem, krwią, moczem i kałem. Nowym ze strachu często puszczały zwieracze, a niedawno przybył kolejny transport z północy. Ranni pojękiwali cicho, opatrywani nieudolnie przez nerwowego chłopca, zbyt młodego, by można go było nazwać medykiem, wprawiał się w dopiero w fachu, anatomia niewolnika i obywatela nie różni się zasadniczo. Z góry dobiegał stłumiony przez grube, kamienne ściany zgiełk wiwatujących tłumów. Trwała właśnie walka młociarzy, walczyli zazwyczaj po ośmiu, w czteroosobowych zespołach. Sądząc z częstotliwości głuchych odgłosów uderzeń o drewniane tarcze, starcie miało się ku końcowi.
- A teraz kolejny punkt programu – szepnął rosły mężczyzna o poznaczonej bliznami twarzy, rozciągając mięśnie karku. Nos, wielokrotnie zapewne złamany, wyginał mu się niczym banan, w chronicznie spękanych ustach ziały czernią liczne uszczerbki uzębienia, prawy łuk brwiowy, źle opatrzony w przeszłości, wyglądał jak jedna wielka blizna. Pięćdziesięcioletni, łysiejący, tłusty jegomość, który właśnie skończył owijać jego dłonie skórzanymi paskami, podszedł do stojącego obok młodzieniaszka, dziwnie spokojnego jak na debiutanta.
- Padnij po kilku ciosach i nie staraj się go trafić. Log to weteran – rzekł cicho tłuścioch. Na twarzy szczeniaka nie pojawił się cień emocji. – Rozumiesz mnie? – dodał grubas. – Nie wkurwiaj Loga, już nie takich chojraków musieliśmy składać po tym, jak go rozdrażnili.
Log z pogardą spojrzał na młodzika, z którym miał za chwilę stanąć do walki. Sam nie był mistrzem. Ale miał spore doświadczenie. To z nim na ogół staczali swoje pierwsze walki nowi. Rzadko wygrywali, na tyle jednak często, że zawsze znalazł się ktoś, kto stawiał na debiutanta. Zawsze były emocje, bo wynik walki nie był z góry przesądzony. I o to właśnie chodziło. Tym razem Log był jednak pewien zwycięstwa. Młodzik nie wyglądał na mocarza, nie był imponująco potężny, czy groźny, w zasadzie wyglądał nawet trochę niemrawo i głupio z tą swoją kamienną twarzą i niespecjalnie inteligentnym spojrzeniem. „Dwa, może trzy strzały” – pomyślał Log, taksując nowego wzrokiem – „i będzie błagał o litość. O ile starczy mu sił, by błagać.”
Po chwili młodzieniec, z obwiązanymi już skórą dłońmi, został wyprowadzony ciemnym, wąskim korytarzem, biegnącym na drugą stronę areny. Chodziło o to, by wyszli po przeciwległych stronach, głupio by wyglądało, gdyby obaj wyłonili się z tych samych wrót. Loga zawsze trochę śmieszył ten rytuał. Tymczasem rozpoczęto wnoszenie młociarzy. Dwóch kroczyło o własnych siłach, należeli do zwycięskiej drużyny, ciężko oddychali wyczerpani walką, ściskając w lewicach strzaskane szczątki tarcz. Tłuścioch skinął Logowi głową i ten poszedł w kierunku kraty prowadzącej na skąpaną w słońcu, piaszczystą powierzchnię areny. Wysłuchał krótkiego, standardowego przemówienia zapowiadacza. Krata ze zgrzytem uniosła się. Log wyszedł.
Słońce oślepiło go na moment, uderzyła ściana okrzyków z wypełnionych publiką trybun. Ruszył w kierunku środka wyznaczanego przez dwumetrowej przeszło wysokości ściany okręgu areny, na spotkanie idącemu z naprzeciwka młodzikowi. Zatrzymali się tam obaj, dzieliła ich teraz odległość kilku zaledwie łokci, obrócili się w kierunku loży burmistrza i oddali mu pokłon. Równocześnie zaległa cisza, widzowie przerwali rozmowy w oczekiwaniu na walkę. Burmistrz wykonał niedbały gest, oznaczający, że mają zaczynać. Log obrócił się w kierunku młodego i uniósł gardę. „Niech to chociaż wygląda wiarygodnie” – pomyślał. Tymczasem młody, również zwróciwszy się w kierunku przeciwnika, stanął z opuszczonymi wzdłuż tułowia rękami i patrzył tym swoim nie wyrażającym niczego wzrokiem.
- Unieś gardę, szczeniaku – warknął Log. – Chyba ci powiedzieli, o co w tym chodzi? Skąd oni was biorą, pieprzone dzikusy?
Nowy nie zmienił pozycji, stał nieporuszony, patrzył. Słońce grzało niemiłosiernie, lekki wiatr unosił niewielkie chmurki piasku i pląsał nimi po powierzchni areny, czyjś suchy, urwany kaszel zadźwięczał słabo w ciszy. Log poczuł kroplę potu spływającą mu powoli po plecach, między łopatkami, wzdłuż kręgosłupa, po krzyżu, poczuł jak znika, wsiąkając w materiał lnianej szarfy, którą był przepasany, następnie zaś poczuł następną, powtarzającą szlak wcześniejszej. Z trybun dobiegł szmer, ktoś z tylnych miejsc rzucił jakąś kąśliwą uwagę, weteran wielu walk zerknął w kierunku najważniejszej loży, zauważając, że burmistrz poruszył się niecierpliwie, zabębnił palcami o oparcie bogato zdobionego krzesła, przejechał wnętrzem dłoni po przystrzyżonej krótko brodzie.
- Jak sobie chcesz, chłystku. Bez twojej gardy też mogę ci *beep* – rzekł bokser.
Poruszył lekko barkami, zrobił krok naprzód i wyprowadził niespodziewanie piorunujący prawy prosty na szczękę nowego, cios będący znakiem firmowym Loga, trenowanym latami na skórzanych workach i łbach sparing-partnerów. Tym większe było jego zdziwienie, gdy poczuł, że pięść trafia w próżnię, a głowa nowego jest już dobry centymetr obok. Niemile zaskoczony, nie zdążył się nadziwić. Błysk, przeszywający mózg ostry ból i trzask łamanego nosa były ostatnimi spostrzeżeniami, jakie zarejestrował, nim osunął się na kolana i upadł bezprzytomnie. Zaległa cisza.

Fidel-F2 - 6 Wrzeœśnia 2006, 06:05

Ja tam nie jestem fachowcem, pewnie Ci coś dołożą mądrego, i powiem, że mi się podobało. Wciągnęła mnie opowiadana historia, chciałem wiedzieć co dalej. Nie zauważyłem specjalnych błędów poza kilkoma.
Cytat
w chronicznie spękanych ustach ziały czernią liczne uszczerbki uzębienia


1. nie lubię w takich tekstach wyrazów, które nie pasują do danej epoki; w tym wypadku "chronicznie"
2. IMO powinno być "uszczerbki w uzębieniu"


Cytat
prawy łuk brwiowy, źle opatrzony w przeszłości, wyglądał jak jedna wielka blizna.

3. IMO powinno być "był jedną, wielką blizną"
4. Czasem, gdziś trafia się mniej gruba niezgrabność.

IMO powinieneś pisać, pracować, wysyłać, pisać, pracować, wysyłać. W końcu coś wydrukują.

Agi - 6 Wrzeœśnia 2006, 09:18

Mołodi przeczytałam z zainteresowaniem.
Co do zgrzytów, to do tekstu, oprócz już wskazanych przez przedpiścę, IMHO nie pasują dwa określenia:
-
Cytat
Wysłuchał krótkiego, standardowego przemówienia zapowiadacza.

standardowe, jak na mój gust jest zbyt współczesnym słowem, chyba nie używanym w czasach walk niewolników
-
Cytat
obrócili się w kierunku loży burmistrza i oddali mu pokłon.

burmistrz pojawia się dopiero w średniowieczu (ze średniowiecznego niem. Bur(g)mīster - mistrz grodu), też jakby trochę wyprzedza epokę, ale mogę się mylić.

To tyle czepiania się. Ogólnie nieźle :bravo

Navajero - 6 Wrzeœśnia 2006, 11:21

Agi55
Cytat
burmistrz pojawia się dopiero w średniowieczu (ze średniowiecznego niem. Bur(g)mīster - mistrz grodu), też jakby trochę wyprzedza epokę, ale mogę się mylić.


Zgadza się, w średniowieczu. Tyle, że burgmeister. Ponieważ wiele przepisów i rozwiązań prawnych dotyczących funkcjonowania miast przyszło do nas z Niemiec, stąd takie nazwy jak burmistrz, wójt ( niem. "voigt" ) czy ratusz ( niem. "Rathaus").

Mołodi - 6 Wrzeœśnia 2006, 11:38

Dziękuję Fidel-F2 i Agi55 za uwagi krytyczne i opinię.
Z tym czasem opowiadania to o tyle skomplikowana sprawa, że rzecz się dzieje w postapokaliptycznej przyszłości zdegradowanej pod wieloma względami do prostszych czasów (takie fantasy z elementami sf). Zapomniałem o tym wspomnieć, a z fragmentu to nie wynika.
Dzięki raz jeszcze!

Agi - 6 Wrzeœśnia 2006, 11:41

Navajero
Cytat
Zgadza się, w średniowieczu. Tyle, że burgmeister. Ponieważ wiele przepisów i rozwiązań prawnych dotyczących funkcjonowania miast przyszło do na s z Niemiec, stąd takie nazwy jak burmistrz, wójt ( niem. voigt ) czy ratusz ( niem. Rathaus)


Ja przecież to napisałam
Cytat
burmistrz pojawia się dopiero w średniowieczu (ze średniowiecznego niem. Bur(g)mister - mistrz grodu),

burmistrz jest spolszczeniem niemiekiej pisowni.

gorat - 6 Wrzeœśnia 2006, 11:46

Mołodi
Cytat
Ranni pojękiwali cicho, opatrywani nieudolnie przez nerwowego chłopca, zbyt młodego, by można go było nazwać medykiem, wprawiał się w dopiero w fachu, anatomia niewolnika i obywatela nie różni się zasadniczo.

Zdanie zbyt długie na moje oko. Poza tym - nic ponad zastrzeżenia poprzedników. Porządna robota - przynajmniej dla nas. Może na Fahrenheicie lepiej by Ci wytłumaczyli, co jeszcze ewentualnie zrobiłeś źle, bo tam poloniści i zawodowi redaktorzy siedzą (dział Zakużone Warsztaty).

Navajero - 6 Wrzeœśnia 2006, 12:16

Agi55
Cytat

Ja przecież to napisałam
Cytat
burmistrz pojawia się dopiero w średniowieczu (ze średniowiecznego niem. Bur(g)mister - mistrz grodu),

burmistrz jest spolszczeniem niemiekiej pisowni.

No tak, tylko nie Bur(g)mister ( jak napisałaś) a Burgmeister :)

Mołodi - 6 Wrzeœśnia 2006, 12:34

Dzięki gorat za uwagi, opinię i namiar!
Agi - 6 Wrzeœśnia 2006, 12:55

Navajero
Cytat
No tak, tylko nie Bur(g)mister ( jak napisałaś) a Burgmeister


No to już się przyznam(auu, nie bij). Informację o burmistrzu (to w nawiasie) podałam za Wikipedią.

Navajero - 6 Wrzeœśnia 2006, 12:59

Agi55
Cytat
No to już się przyznam(auu, nie bij). Informację o burmistrzu (to w nawiasie) podałam za Wikipedią.

Wiem :) Niestety nie jest to jedyny błąd w Wikipedii. Powszechny dostęp do tworzenia i edycji haseł ma swoje plusy, ale ma i minusy.

Argael - 6 Wrzeœśnia 2006, 18:13

A może tak się zapisywało to słowo w staroniemieckim? Przecież ten język musiał choć trochę się zmienić od średniowiecza. Zauważcie, że w zapisie wikipediowym nad "i" jest pozioma kreska, a nie kropka (przypuszczam, że to jakieś "długie i").

A wracając do tematu, to fragment opowiadania bardzo przyzwoity. Przydałby się jakiś ciąg dalszy :)

Mołodi - 6 Wrzeœśnia 2006, 19:28

Dzięki za opinię Argael! Dzięki również wcześniej się wypowiadającym forumowiczom, czuję się zmobilizowany do dokończenia tego tekstu :)
Navajero - 6 Wrzeœśnia 2006, 19:47

Argael
Cytat
A może tak się zapisywało to słowo w staroniemieckim?

Nie, to błąd.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group