Autostopem przez galaktykę - Największy obciach w naszym życiu;)
elam - 15 Lipca 2006, 14:19
olaboga
mawete - 15 Lipca 2006, 14:20
To ja poproszę o pozwolenie zacytowania cytatu z cytatu z cytatu
elam - 15 Lipca 2006, 14:36
ja ci pozwalam, ale musisz jeszcze zapytac o zgode Anko i Tura
mawete - 15 Lipca 2006, 14:53
Ale ja jeszcze zgodę do zgody od tych co się wypowiadali w danym temacie poproszę
MrMorgenstern - 15 Lipca 2006, 15:33
Elam: Tura to Ty spytaj o to, czy mozesz wprowadzić do wiersza w podpisie zmianę zaproponowaną przez niego
elam - 15 Lipca 2006, 15:57
hehe ja nie chce jego zmiany wprowadzac, tylko swoja wlasna.
Henryk Tur - 15 Lipca 2006, 17:03
K..w, ludzie, wy to macie problemy.
Jednakowoż dziękuję tym, którzy bacznie śledzą moje wypowiedzi.
ANKO - no właśnie, te nimfomanki z głupawych targów to już dno, wiec nazwanie kobiety, że nawet do tego się nie nadaje, to dno totalne.
Pisz dalej, pewnego dnia mam nadzieję przeczytać inne Twoje teksty.
MrMorgenstern - 15 Lipca 2006, 17:51
Henryk Tur:
Cytat | K..w, ludzie, wy to macie problemy.
|
Odezwał się autor zmiany w wierszu
Henryk Tur - 15 Lipca 2006, 18:42
Pięć razy wspomniano mnie, pentagram zalśnił wszystkimi wierzchołkami, więc odpowiadam wiernym na zew.
Dziś w nocy przyśnię się niektórym. Ten ładniejszy to będę ja.
MrMorgenstern - 15 Lipca 2006, 22:17
Jeśli sen będzie dobry to mozna sie spodziewać od jutra na forum wysypu kobiecych inkantacji
elam - 15 Lipca 2006, 22:30
mnie i tak snic sie bedzie karl urban, peter stebbings albo ewentualnie michael shanks. a ty do ktorego jestes podobny?
Anko - 15 Lipca 2006, 22:47
O, Elam, rzeczywiście zmieniłaś sygnaturkę!
Że też nie pamiętam, jaki poeta jest autorem... ale ja jestem klasycznym przypadkiem ćwierćinteligenta (jak wiadomo, prawdziwy inteligent to taki, który nie tylko coś wie, ale zna jeszcze autora i tytuł).
Henryk Tur: Cytat | no właśnie, te nimfomanki z głupawych targów to już dno, wiec nazwanie kobiety, że nawet do tego się nie nadaje, to dno totalne. | No cóż, mówienie kobiecie, że się do tego nawet nadaje, nie ratuje sytuacji.
Henryk Tur - 16 Lipca 2006, 11:40
elam napisał/a | mnie i tak snic sie bedzie karl urban, peter stebbings albo ewentualnie michael shanks. a ty do ktorego jestes podobny? |
Nie znam powyższych, trudno więc mi się ustosunkować. Kawałek mnie zobaczysz tutaj :
http://www.yourfilehost.c...143IMG_1242.JPG
Porównaj sama.
elam - 16 Lipca 2006, 12:02
eee tam,
z daleka, po ciemku, bez okularow i po paru piwach nawet do petera jestes podobny.
a nie znac karla - to wstyd. no wstyd, wstyd i hanba, panie heniu !!
Henryk Tur - 16 Lipca 2006, 12:04
elam napisał/a | eee tam,
z daleka, po ciemku, bez okularow i po paru piwach nawet do petera jestes podobny.
a nie znac karla - to wstyd. no wstyd, wstyd i hanba, panie heniu !! |
Petera Steela ?
elam - 16 Lipca 2006, 12:18
petera stebbingsa
ale on ladniejszy
Henryk Tur - 16 Lipca 2006, 17:09
Znalazłem jego zdjęcia w sieci. Im mniej jestem do niego podobny, tym bardziej mnie to cieszy.
elam - 16 Lipca 2006, 19:45
taa? a co znalazles, gdzie? podziel sie, rzuc linkiem, plizzz
Henryk Tur - 16 Lipca 2006, 20:22
A wystukaj sobie w Googlu. Sporo wyskakuje, od bazy IMDB zaczynajac.
Miłych łowów
elam - 16 Lipca 2006, 20:51
imbd i tak dalej to mam myslalam, ze cos rzadkiego znalazles
Henryk Tur - 16 Lipca 2006, 20:56
np. ów pan nago...
...albo choć topless
elam - 16 Lipca 2006, 21:13
o, oooo.....
Henryk Tur - 17 Lipca 2006, 08:20
Uważaj, czasem można się po prostu rozczarować.
Yeri - 4 Sierpnia 2006, 17:42
Hehe,kolejny obciach w mojej karierze.Nie największy,ale zabawny
Otóż byłem parę dni temu na Litwie,na obozie sportowym w letniskowej miejscowości Palanga(nad morzem).A że Litwinki są jeszcze ładniejsze niż Polki to po każdym treningu siedzieliśmy na plaży albo na jakiejś imprezie.No i raz idę z kuplem,a tu taka jedna sie opala.To sie przysiadłem i zagaduję mieszaniną angielskiego i litewskiego(po litewsku to chyba z 5 zwrotów tylko umiem).W każdym razie tak sobie gadamy,poprosiłem laskę,żeby mnie nasmarowała olejkiem do opalania,który akurat miała.I ona mnie tak smaruje,a ja po polsku żartem do kumpla co siedzi obok i do jej koleżanki ściemnia:"Heniek,a jak to będzie po angielsku,że jeszcze pod szortami mnie nie posmarowała?"My sie śmiejemy,a laska się po polsku odzywa:"Po angielsku to nie wiem,ale po litewsku to by było(i tu coś po litewsku zasuwa).No i plama,okazało się,że tam dużo Litwinów po polsku rozumie.Ponoć zrobiłem się taki czerwony,jakbym cały dzień na słońcu przeleżał
Godzilla - 4 Sierpnia 2006, 20:41
Kolega miał znajomych na Łotwie, nawet się trochę łotewskiego nauczył. Jeździli sobie w trójkę - znajomy był Łotyszem, jego żona Rosjanką, kolega rzecz jasna Polakiem. Przyszło im kupić bilety na pociąg. Kolejka do kasy była dosyć długa, czasu do odjazdu mało. Najpierw podeszła Rosjanka i spytała, czy ją przepuszczą, bo się spieszy. Kolejka zgodnie odmówiła. Potem podszedł kolega i o to samo spytał po polsku. Na co kolejka też po polsku, ze specyficznym akcentem, odpowiedziała: Ależ proszę bardzo.
No, to już było ładnych parę lat temu. Nie wiem jak by było teraz.
Lu - 5 Sierpnia 2006, 01:53
Litwa jest specyficzna. Byłam tam kiedyś i po polsku faktycznie można się dogadac bez problemu z większością Litwinów Mam też tam liczną rodzinę i to oni właśnie poradzili mi zebym nie starała się mówić po rosyjsku, tylko po polsku - Litwini nie lubią Rosjan, czują się natomiast związani z Polską. Zachowanie ludzi w kolejce potwierdza tę tezę
Studnia - 5 Sierpnia 2006, 10:16
Przeczytałem wszystko... I uratowało mi to życie w ten sobotni dzień w pracy.
To zamieszcze taki swój przypadek. Dawno temu, w odległej galaktyce... No dobra, może i dawno temu ale nie tak daleko, był to ważny moment w moim życiu, a konkretnie nauka jazdy na rowerze, model Pelikan. Był to etap kiedy tata prowadził rower za pomocą kija przymocowanego do roweru, pomagając mi utrzymać równowage. Wszystko było by pięknie i cacy, gdybym nie zorientował się że tata został jakieś 50 metrów z tyłu. Czyli jade sam...
W tym momencie panika, wrzask itp. Po przejechaniu stu metrów w idealnej lini prostej, ze wrzaskiem na ustach uderzyłem w jedyne w okolicy drzewo...
Niby nic wielkiego, ale staruszkowie ciągle się ze mnie z tego śmieją...
Haletha - 6 Sierpnia 2006, 16:20
Podobnie, lecz w czasach zdecydowanie późniejszych (liceum) przyświeciłam z impetem w ogrodzenie kościoła... Odpływając w niebyt zarejestrowałam jeszcze, że jakaś starsza pani zbiera mnie z chodnika i wzdycha z przyganą o oglądaniu się za księżmi;)
Pozostając w sferze wypadków: jechałam kiedyś autobusem trzymając się rurki przy drzwiach. Zazwyczaj przy otwieraniu się tychże przezornie cofam rękę, tym razem jednak wrodzone lenistwo wzięło górę. Drzwi bambnęły mnie w łokieć, i przycisnęły na długość do uchwytu. Oczywiście nie uśmiechało mi się czekanie, aż głupia maszyna zechce się cofnąć, wyrwałam więc rękę na siłę, aż coś strzeliło, a nagła ciemność zasnuła mi pole widzenia. Wybąkałam "nic mi nie jest", po czym ocknęłam się na rękach koleżanek. Nie wiem co one teraz o mnie myślą:)
Nieautoryzowany obciach kolegi: noc, pole namiotowe, dwie osoby siedzą jeszcze przy ognisku i postanawiają coś zjeść... Ci, którzy jeszcze zasypiają, słyszą nagły wrzask, potem bieganinę i odległy pisk opon. Rano znajdujemy dookoła plamy krwi, a jeden z nas zjawia się ni stąd ni zowąd z ręką w gipsie. Co się okazuje? Jednocześnie z koleżanką chwycił za Bardzo Ostry Nóż, niestety od niewłaściwej strony. Po przejechaniu całego Śląska w poszukiwaniu pogotowia palec udało się uratować w Krakowie:)
Inny kolega kroił chleb bezpośrednio na kolanie. Na szczęście zatrzymał nóż na tyle szybko, by nie uciąć sobie całej nogi:)
Studnia - 7 Sierpnia 2006, 01:25
Innz przypadek namiotowy. Rzecz się działa 2 lata temu na Grunwaldzie. Było to chyba 2 noc co rocznej imprezy. Tak jakoś koło 3 w nocy jak już ległem zmęczony w namiocie, obudził mnie odgłos lanej wody... Bardzo blisko i w dużych ilościach. Zaciekawiony wyjrzałem, a tam jakiś koleś oddawał mocz na namiot. Nie moj. Czyjś. Jakie było moje zdziwienie gdy po zapięciu spodni władował się do tego samego namiotu... Rano obudził mnie wrzas "Co za s&%$*&(& obszała mi namiot". Jakoś nie paliłem się do wskazywania winnego. Nie uwierzyłby...
Haletha - 7 Sierpnia 2006, 07:40
Inna grunwaldzka opowieść: pewien osobnik (nie wiem kto i nie chcę wiedzieć, coby nie rzutowało na ewentualną znajomość) znalazł się pewnej nocy w tak głębokim stanie upojenia alkoholowego, iż kompanioni postanowili uniknąć jego zbyt bliskiego towarzystwa. Ułożyli go więc troskliwie za namiotem i przykryli kocami. Osobnika po krótkim śnie obudziła nieprzeparta część opróżnienia przynajmniej części żołądka. Myśląc, iż znajduje się w wewnątrz namiotu, podczołgał się do ściany, uniósł ją i taktownie "na zewnątrz" puścił soczystego pawia. Jakież było rano zdziwienie bractwa na widok tego, czego tak przemyślnie starano się uniknąć!
p. s. Wreszcie ktoś, kto jeździ na największy spęd rycerstwa w Polsce:) Na Chudów może też się wybierasz?
|
|
|