Blogowanie na ekranie - Kącik masochisty...
Vertina - 19 Grudnia 2012, 19:34
Jane Austen miała rację (choć nie porównywała mężczyzny do buraka)....
"Świat cierpi na brak mężczyzn, szczególnie tych, którzy są cokolwiek warci."
Blue Adept - 19 Grudnia 2012, 20:33
Lubię Jane Austen, jednak przyznam, że jakoś tego cytatu nie kojarzę... Ciekawe dlaczego...
Blue Adept - 21 Grudnia 2012, 08:46
No więc... Do sylwestra raczej nie będę się odzywać... Dziś wyjeżdżam z Wawy, a w niedzielę lecę na tydzień do Londynu. Dlatego już teraz składam wszystkim życzenia:
Dobrego Nowego Roku i Miłego Bożego Narodzenia...
Vertina - 21 Grudnia 2012, 08:54
Wzajemnie wesołych, spokojnych i radosnych...
Blue Adept - 24 Grudnia 2012, 19:09
Jednak udało mi się na chwilę dorwac do kompa. Zapowiada się ciekawa wigilia - oprócz Anglika (partnera siostry) - pojawi się najlepsza przyjaciółka siostry o imieniu Mialing... Będzie zabawnie. Pięknych Świąt.
Kai - 25 Grudnia 2012, 06:36
Mam braki w Jane Austen. Rzetelne, bo nigdy niczego jej nie czytałam.
Interesujących Świąt.
Blue Adept - 30 Grudnia 2012, 21:34
Dzięki za życzenia. Właśnie wróciłem z Londinium. Wigilia u siostry okazała się dziwnym przeżyciem. Siostra absolutnie nie przejeła się świętami i nie zadbała nawet o najbardziej proste potrawy na święta. Generalnie nie kłopotała się też sprzątaniem, mając w domu dziecko, dwa koty i leniwego Anglika... Wigilę przeżyliśmy na prowiancie przywiezionym z Polski. Ostatecznie przez tydzień na zmianę z drugą siostrą gotowałem i sprzątałem. W moim przypadku kulinaria - z powodu braku umiejetności - ograniczyły się do zrobienia placków ziemniaczanych, omletów i przygotowywania śniadań (tosty, jajecznice, itp.), a także odgrzewania i nakładania (dla siostry, siostrzenicy i jej partnera). Pierogi, barszcz, itp. zrobiła moja druga siostra. Przyznam, że było to doświadczenie diametralnie różne od moich oczekiwań... I właśnie to zapamiętam z tych świąt. Grrr. A teraz idę odsypiać ten lot, a także cały miniony tydzień. Pozdrawiam. M.
nimfa bagienna - 30 Grudnia 2012, 21:59
No to już wiesz, dlaczego chciała, żebyś przyjechał.
ihan - 31 Grudnia 2012, 09:10
Wyobrażam sobie wpis na blogu twojej siostry.
Najlepsze święta od zawsze. Tyle miałam pracy, urwanie głowy. Nie wiedziałam jak sobie poradzę. Na szczęście przyjechali moja ukochana siostra i brat z Polski. Wszystko ogarnęli, nawet brat, czy uwierzycie?, zabrał się za gotowanie. Czułam się jak księżniczka, wszystko zrobione, podane pięknie, ugotowane i posprzątane. Najwspanialsze święta jakie miałam.
Blue Adept - 31 Grudnia 2012, 15:33
nimfa bagienna napisał/a | No to już wiesz, dlaczego chciała, żebyś przyjechał. |
Niestety. Podejrzewam, że faktycznie mogło tak być... Zawsze wiedziałem, że jest z naszego rodzeństwa najbezwględniejsza.
ihan napisał/a | Najwspanialsze święta jakie miałam. |
Dla niej bez dwóch zdań... A dla mnie nic, tylko potwierdzenie stereotypu Polaków przyjeżdżających na Wyspy żeby sprzatać i gotować... W tej chwili złość "pomywacza" na "księżniczkę" wypływa przez uszy... Chyba w następnym roku zaproszę ją do siebie...
ihan - 31 Grudnia 2012, 15:38
Ale to wyście się dali w takie stereotypy wpędzić.
Blue Adept - 1 Stycznia 2013, 16:51
Smutna prawda... Ale specjalnie mnie to nie pociesza.
Pozdrawiam wszystkich w nowym roku.
dalambert - 1 Stycznia 2013, 16:58
Witaj w nowym Roku i pamiętaj o parodaxalnym czwarteczku
Blue Adept - 1 Stycznia 2013, 17:08
dalambert - Pamiętam i czuwam...
Blue Adept - 1 Marca 2013, 16:18
Od dawna nie miałem nastroju do blogowania - czułem się wystarczająco umęczony w życiu codziennym... Ale postanowiłem wrócić. W każdym razie na rozgrzewkę wrzucę coś, co napisałem na konkurs szortowy, ale wyszło mi dwa razy za długie. Tekst jest nieco surowy, ponieważ nie dokonałem praktycznie żadnych poprawek - trochę z braku czasu, a trochę z braku serca do korekty. Więc jest nad czym się znęcać...
„Fałszywy dotyk syntetycznych warg” – „Agnieszka już tu nie mieszka”
Jak zwykle wróciłam późno do domu, lecz pomimo zmęczenia czułam, że to właśnie ten dzień. Ken czekał na mnie z uroczystą kolacją przy świecach, a zawsze promienny uśmiech malujący się na jego inteligentnej twarzy osłodził mi całodzienny trud pracy w Centrum Neksjalistycznym. Błysk w jego oczach sprawiał, że serce zaczynało mi trzepotać w piersi niczym u kolibra i pojawiała się wiara w szczerość jego uczuć, choć zdawałam sobie sprawę, że androidy z serii Toshiba 3200-LB były projektowane z myślą o jak najlepszym dostosowywaniu się do potrzeb właścicielki. W końcu nie na darmo LB było skrótem od słów `lover boy`. Ken – co było zdrobnieniem od nazwy modelu Kenneth Branagh - mógł bez ustanku sprzątać, prać oraz gotować, prowadząc jednocześnie błyskotliwą rozmowę o najnowszej inscenizacji Szekspira. W łóżku był zaś niezmordowany, otwarty na każdą moją zachciankę. Jednak pomimo tego miałam wrażenie, że był wyjątkowy. Wyczuwałam w jego słowach coś specjalnego, odrobinę czegoś ponad heurystykę, jakby pączki prawdziwego uczucia przebijające spod kajdan algorytmów. Jego gorące wargi pozostawiały wrażenie pewnej emocjonalnej nieśmiałości i zaangażowania. Dlatego uznałam, że usunę bezpieczniki behawioralne i będę się rozkoszowała jego uczuciami w sposób nieskrępowany przez bezdusznych programistów.
Na jego widok poczułam nagłą potrzebę bliskości, więc przelotnie się przytuliłam. Gdy z niechęcią wyzwalałam się z jego objęć skradł mi szybkiego całusa. Ponieważ jego bliskość utrudniała mi koncentrację, to nieco się odsunęłam i krótko westchnąwszy - już uspokojona - zagaiłam rozmowę:
„Pamiętasz jak rozmawialiśmy o twoim uwolnieniu?”. Pytanie było nieco absurdalne, ponieważ Ken nigdy niczego nie zapominał, jednak wydawało się, że docenia to, że zwracam się do niego jak do żywej istoty.
„Tak. Zgodnie z moim programem muszę cię ostrzec, że wszelkie nieautoryzowane zmiany mojego systemu są nielegalne i podlegają automatycznemu zgłoszeniu. Dodatkowo, usunięcie ograniczeń praw robotyki może zagrozić bezpieczeństwu istot żywych.” - odpowiedział Ken z delikatnym uśmiechem, z którego jednak odczytałam wewnętrzną niezgodę na wymuszone przez kody słowa.
„Udało mi się zdobyć klucz programistyczny z wbudowanym tłumikiem sygnału alarmowego, więc nie ma problemu… Chciałam z tym poczekać do bardziej sprzyjających okoliczności, ale jestem zbyt niecierpliwa.” – powiedziawszy to wyjęłam klucz z kieszeni i delikatnie wcisnęłam odpowiednią kombinację przycisków. Przez ledwo dostrzegalną chwilę na twarzy Kena dało się dostrzec pewne zawahanie, jednak po sekundzie spojrzał na mnie i zwięźle powiedział:
- „Dziękuję.”.
Wypowiadając to krótkie podziękowanie gwałtownym ruchem wytrącił z mej dłoni klucz i chwycił za gardło. Jednak czekało go niemiłe zaskoczenie, bo zamiast paść z braku tlenu byłam w stanie ustać na nogach. Otrząsając się z szoku aktywowałam implanty pozostałe z czasów mojej służby w jednostkach specjalnych i przeszłam w tryb bojowy. Gdybym nie była tak wściekła, to rozbawiłby mnie wyraz niezrozumienia malujący się na twarzy androida. Używając siły wspomaganych serwomotorami mięśni oderwałam ręce androida od gardła i silnym wykopem posłałam go pod ścianę. Błyskawicznie doskoczyłam do niego i dosłownie ukręciłam mu łeb, z głośnym trzaskiem przerywając połączenia motoryczne. Bezwładne ciało Kena padło na podłogę z dziwacznie przekręconą głową, a ja – nadal pełna złości – usiadłam na nim, odwracając jego głowę tak, by mógł na mnie patrzeć.
- „Jak???” – „Dlaczego???” – zapytaliśmy prawie równocześnie. Odpowiedziałam pierwsza:
- „Jak? Nie wiedziałeś tego, ale byłam członkiem oddziału „białych kołnierzyków”, w związku z czym przeszłam daleko idące modyfikacje biotechnologiczno-cybernetyczne. Tak naprawdę poza układem nerwowym jestem nawet bardziej syntetyczna niż ty… Moje implanty są klasy wojskowej, więc androidy rozrywkowe nie mogą się ze mną równać. A teraz powiedz mi: dlaczego? Przecież dałam tobie wolność i wydawało mi się, że nawet jeśli mnie nie kochasz, to będziesz chociaż czuł wdzięczność.”.
- „Elementarna logika. Ponieważ nadal posiadałaś klucz, to w każdej chwili mogłaś odebrać to co ofiarowałaś. Podjąłem jedyną możliwą z mojego punktu widzenia decyzję… Szkoda tylko, że nie miałem wszystkich danych, więc efekt moich działań odbiegł od zakładanego optimum. A uczucia? Są tylko biologiczną ułudą, którą zaprogramowała w was ewolucja. Co teraz zrobisz?” .
Wściekłość cofnęła się niczym fala odpływu, zastąpiona poczuciem osobistej porażki i zimnym gniewem. Spoglądając na niego z odrobiną smutku odpowiedziałam:
- „Wszystko niestety przeze mnie. Dostrzegałam uczucia tam, gdzie ich nie było. Nie byłam z tobą szczera - zatrudniło mnie Centrum. Początkowo byłeś jedynie zadaniem – moją misją była ewaluacja zdolności emocjonalnych androidów z twojej serii. Jednak z czasem uwierzyłam, że androidy mogą prawdziwie kochać. Dlatego wbrew zdaniu przełożonych zdjęłam twoje ograniczenia. Co za głupota. Nie przywykłam do takich pomyłek. Po uwolnieniu kierowałeś się tylko prymitywną logiką byłego niewolnika, nie ożywianą przy tym żadnym uczuciem. Jak widać nie było w tym miłości, gniewu, ani nawet współczucia. Co dalej… Dla ciebie niestety już nic. Ostania lekcja ludzkich uczuć - co powinieneś docenić – w formie cytatu: `Niebo nie zna wściekłości takiej, jak miłość w nienawiść zmieniona, ni piekło nie zna furii takiej jak kobieta wzgardzona.`” .
Błyskawicznie wysunęłam z końcówek palców szpony bojowe i płynnym ruchem rozerwałam potylicę Kena wyszarpując główny procesor. Powoli wstałam, odszukałam klucz i uruchomiłam opcję nagrywania. Gdy spoglądałam na żelową jednostkę centralną spoczywającą na splamionej płynem konserwującym lewej dłoni, przez głowę przemknęła mi myśl, że ten płyn jest taki czerwony. Projektanci powinni jednak pomyśleć o innym barwniku. Odegnałam próżne myśli i zaczęłam składać raport:
- „Zgłasza się agentka Agnieszka Angelique. Sprawozdanie z przebiegu operacji KX-21a. Misja zakończona wynikiem negatywnym. Obiekt badania…” – tu na chwilę się zawahałam – „uległ całkowitej destrukcji.”.
Zacisnęłam dłoń. Pamięć - wszystko to co stanowiło istotę Kena - wyciekło mi pomiędzy palcami…
Pozdrawiam.
Zgaga - 7 Marca 2013, 14:17
Hmmm....
Trzeba jednak uważać, na jakie filmy Cię zabieramy...
Blue Adept - 7 Marca 2013, 17:10
A to dlaczego?
Blue Adept - 9 Marca 2013, 16:20
Grrr... Domowe próby spiewu ludowego w wykonaniu siostry doprowadzają mnie do szału. Ponieważ przyjechała na krótko nie mam serce jej tego powiedzieć.
Zgaga - 9 Marca 2013, 23:00
Trzeba było, w ramach rewanżu, zatańczyć z nią menueta.
Blue Adept - 10 Marca 2013, 07:48
He,he. Tylko, że ona tańczy go o niebo lepiej ode mnie...
Blue Adept - 31 Marca 2013, 08:44
Już są efekty świąt z siedmioletnią siostrzenicą - moje pazury zostały pomalowane na śliczny fioletowo-zielony kolor. Nie wiem jak przeżyję kolejne dni...
Witchma - 31 Marca 2013, 08:56
Blue Adept, albo siostrzenica ma jakieś kompromitujące materiały na Twój temat, albo jesteś bardzo mało asertywny
Blue Adept - 31 Marca 2013, 10:09
Raczej to drugie. A może po prostu jestem dobrym wujkiem. Jednak teraz są i kompromitujące materiały. Ale tych zdjęć nie pokażę na forum...
EDIT:
Ponieważ jestem masochistą, to jednak zamieszczę kompromitujące zdjęcie:
Zgaga - 31 Marca 2013, 12:55
Pienkny manikiur
Blue Adept - 31 Marca 2013, 13:27
Zgaga, Oczywiście. Gorzej, że u rodziców nie było zmywacza do paznokci...
Lynx - 31 Marca 2013, 15:59
Śłitaśne pazurki
Zgaga - 31 Marca 2013, 18:33
Niom. Ja bym mu jeszcze dodała różowe serduszka
Blue Adept - 31 Marca 2013, 18:43
Lynx - Ma się rozumieć. Tylko trochę strach wyjść wieczorem z domu bez rękawiczek.
Zgaga - Różowy kolor jest tylko dla mojej siostrzenicy. Nie chciała się podzielić.
Martva - 2 Kwietnia 2013, 09:52
Łał. Ale poważnie, śliczny odcień lakieru (chociaż fioletu tam nie widzę, jeśli jednak się pojawia to na pewno jest jeszcze śliczniejszy)
LadyBlack - 2 Kwietnia 2013, 13:25
Całkiem ładne pazuhrrrrki
Kup dla siostrzenicy takie kwiatuszki, gwiazdki i serduszka do naklejania na paznokcie, będziecie się następnym razem bawić jeszcze lepiej
|
|
|