Zagubiony - 14 Kwietnia 2011, 19:02 Jak ja dawno Finntrolla nie słuchałem, dzięki za przypomnienie o tym zespole .
Dzięki za rozjaśnienie sprawy sfer. Błędnie założyłem, że Otchłań jest jedną z nich (tudzież więcej niż jedną - po jednej sferze dla każdej z Dolin). Tak jeszcze dodam, że braku wspomnienia o niszczeniu przy pierwszych wizytach nie uważałem za błąd - jedynie spodziewałem się tego, a nie dostałem .
Jeszcze co do Krzyczącego:
Spoiler:
Ale też Spalony Władca osiągnął częściowy sukces. Wraz z biegiem czasu Brune przestaje być jednoznacznie dobry. Czy gdyby przygoda z dorosłą Kanikeli wydarzyła się przed jego sferycznymi podróżami, to czy Brune postąpiłby tak samo? Wydaje mi się, że nie.
Przypomniały mi się jeszcze dwie sprawy, o które chciałem zapytać:
Czy Sen o lilii (część z dorosłą Kanikeli) dzieje się po Kto się śmieje ostatni?
Drugie pytanie jest w kwestii wskrzeszeń. Czy zaklęcie, o którym wspomniał Władca Doliny Machin podczas zwodzenia Urhela, to to samo, które kazano rzucić Krzyczącemu w Kto się śmieje ostatni? Początkowo zinterpretowałem to, iż Dolina Machin kłamała, by przekabacić Urhela na swoją stronę, ale pojawiły się wątpliwości, więc postanowiłem zapytać
A propos wywiadu: cieszy mnie bardzo, że świat Zmroczy nie zamknie się w "Teatrze Węży" i jestem też ciekaw tekstów sf-owych .charande - 14 Kwietnia 2011, 21:44 Zagubiony, a to znasz?
I jeszcze spoilerowe odpowiedzi na spoilerowe pytania
Spoiler:
>Ale też Spalony Władca osiągnął częściowy sukces. Wraz z biegiem czasu Brune przestaje być jednoznacznie dobry.
Zgadza się, choć to przede wszystkim wpływ różnych doświadczeń, jakie żmija spotkały na przestrzeni kilkunastu lat. Ka-ira dosyć paskudnie obrywają od świata, Brune na etapie Snu… nosi w głowie kilka bardzo niefajnych wspomnień i jest – nazwijmy to – bardziej skory do odpłacania światu tą samą monetą.
> Czy gdyby przygoda z dorosłą Kanikeli wydarzyła się przed jego sferycznymi podróżami, to czy Brune postąpiłby tak samo? Wydaje mi się, że nie.
Nie. Ale też patrz wyżej. Na pewno przez te lata m.in. kilka znanych mu osób trafiło do Domów Godnego Odejścia…
Brune postąpił brutalnie z dorosłą Kanikeli, ale to, co ona chciała mu zrobić, było jeszcze mniej fajne. Mniejsza z tym, że perfidnie zagrała na jego uczuciach, ale chciała go wydać SREBRNYM, czyli skazać na śmierć w wyjątkowo upiornym wariancie. Tu się jeszcze kłania prawo magów: oko za oko… W kontekście tego, że jedna szkoła magii prawie wyeksterminowała drugą i ta druga działa poza prawem, Brune zachowuje się jak, nie wiem, członek Sinn Fein albo mafii rozprawiający się z kapusiem: jego prywatne odczucia to jedno, ale też – DLA ZASADY.
Oczywiście nie zmienia to moralnej kwalifikacji tego, co zrobił Kanikeli, ale IMO częściowo tłumaczy jego motywację.
>Przypomniały mi się jeszcze dwie sprawy, o które chciałem zapytać:
>Czy Sen o lilii (część z dorosłą Kanikeli) dzieje się po Kto się śmieje ostatni?
Takie było pierwotne założenie i w wersji chronologii tekstów, jaką przyjmuję teraz, odpowiedź nadal brzmi „tak” Opcjonalnie ten epizod można byłoby też umieścić gdzieś w przedziale między By ją ocalić a Kto się śmieje… Ponieważ cykl jest w trakcie powstawania, nie wykluczam, że niektóre klocki będę jeszcze przesuwać, tak długo, dopóki nie kłóci się to z opisanymi wydarzeniami.
>Drugie pytanie jest w kwestii wskrzeszeń. Czy zaklęcie, o którym wspomniał Władca Doliny Machin podczas zwodzenia Urhela, to to samo, które kazano rzucić Krzyczącemu w Kto się śmieje ostatni?
Raczej nie, bo Krzyczący wskrzesza istotę, która nie jest i nigdy nie była człowiekiem. Na pewno istnieje co najmniej kilka zaklęć tego typu – inna formuła może być używana w srebrnej magii, inna w czarnej, a jeszcze inna w otchłaniowej.
Zagubiony - 14 Kwietnia 2011, 23:13 Tekst... hm...
Wczytując (niestety nie wsłuchując - zawsze mam z tym problemy :/) się w tekst, miałem przed oczyma pewnego znanego mi i lubianego przeze mnie bohatera literackiego .
Z ciężkiego brzmienia sam mogę polecić np. Eluveitie. Jedna osoba z zespołu gra na lirze korbowej - uwielbiam ten dźwięk (jak większości chordofonów ).RaV_Gluchowski - 15 Kwietnia 2011, 10:52 Jak chwila offtopa ciężkiego, to chwila offtopa :
KAT - Biało-czarna
PS
I przeczytałem, perwersyjnie i "na złość mamie" spoilery do Krzyczącego i naturalnie, jak to z reguły bywa, tylko zaostrzyły moją ciekawość, a że rankiem skończyłem czytać kryminał - już wieczorkiem, przy herbacie i herbatnikach, ruszam na Przygodę w Teatrze Węży ! Jupi !
PPS
Spoiler:
ponawiam - spoiler to jest dramatyczne poznanie głównego wątku, losów postaci - tak jak sobie zrobiłem z Kouremosem - teraz czego bym nie przeczytał, wiem ze kończy nagi, skrepowany łańcuchami pośród szarej, jałowej równiny
cranberry - 15 Kwietnia 2011, 11:00 Odpowiedż w spoilerze - szczyt perwersji
RaV_Gluchowski napisał/a
Spoiler:
ponawiam - spoiler to jest dramatyczne poznanie głównego wątku, losów postaci - tak jak sobie zrobiłem z Kouremosem - teraz czego bym nie przeczytał, wiem ze kończy nagi, skrepowany łańcuchami pośród szarej, jałowej równiny
RaV_Gluchowski, mając niejakie doświadczenie z twórczością szanownej Autorki ośmielam się twierdzić, że fakt, że ktoś kończy ponuro i w jakichś takich miłych okolicznościach przyrody w zasadzie jest do przewidzenia - pozostaje tylko pytanie, kogo tym razem Autorka postanowi wykończyć
RaV_Gluchowski - 15 Kwietnia 2011, 11:12
Spoiler:
No, można fatalistycznie założyć wszyscy umrzemy pytanie tylko, kiedy - a tutaj sobie zroiłem haniebne qq i teraz co czytam, że chodzi, działa, spiskuje - to widze nagiego, skrępowanego na równinie
charande - 15 Kwietnia 2011, 18:28 Zagubiony, kojarzę Eluveitie Troszeczkę zbyt agresywny wokal jak na moje ucho, ale kawałki instrumentalne mają ładne.
RaV_Gluchowski - to się nazywa "mieć perwersyjne wizje" RaV_Gluchowski - 15 Kwietnia 2011, 20:49 charande,
Mam nadzieję, że Autorka "perwersyjnych wizji" nie wypomina ich ledwie czytelnikowi tego, że plastycznośc jej opisu wpływa na lekturę jej powieści
A przede wszystkim - jako miłośnik literatury francuskiej (de Sade, Lautreamont, Baudelaire) słowo "perwersja" uważam naturalnie za komplement
pozdrawiam (spod schodów szczurołapa - tak je nazwałem), gdzie na chwilę ugrzęzłem, by przeczytać na dziś zaplanowane opowiadanie SFFiH ("Widma Pośród Gwiazd" Dworakowskiego - bardzo dobre !)Sauron - 16 Kwietnia 2011, 16:45 "Dwie karty" przeczytane czytało się świetnie, jakże by inaczej, klimat znakomity jak zwykle, podobnie bohaterowie.
Zrobię jako spiler, żeby nikt się nie sugerował podczas czytania.
Spoiler:
O świecie nie będę się zbytnio rozpisywać - dobrze pomyślany i opisany, a jednocześnie nietrudny do ogarnięcia. Chyba kiedyś zorganizuję sesję RPG ze świata Zmroczy.
Co do Krzyczącego, to dobrze ujął to Zagubiony - niewinny, altruistyczny... fajnie widac potem w opowiadaniach z MOAM, jak się zmienił. Cała książka jest jakaś taka wesoła i optymistyczna w porównnaiu z opowiadaniami.
Humor w książce jakże zacny, jak ja to mówię, mam na myśli postać Zazela.
Ale w stosunku do opowiadań, to jakby miejscami czegoś mi brakowało. Możliwe, że fragemntów w tym stylu:
To było fajne.
Trochę nieskładna ta recenzja, ale zawsze miałam kłopoty z opiniami wszelakimi. Podobało mi się i już
charande - 16 Kwietnia 2011, 21:26 Sauron, ładne masz ptaszysko w awatarku Jak tam egzamin?
Wiesz, przez tych 7 czy 10 lat styl pisania mi przeewoluował nieco Cieszę się, że się podobało, i dzięx za feedback! Mam taki jeden kawałek w drugim tomie, z którego nie jestem zadowolona, to może jeszcze do niego wrócę i doszlifuję pod kątem "krótkich a mocnych zdań"
Spoiler:
Wesoła i optymistyczna?? Okeeeej, skoro tak twierdzisz Bezdomni i męty ze wszystkimi smaczkami podziemiowo-wszowymi, pożar ze sporą liczbą ofiar, poparzone dzieci w szpitalu, ospa, rozdział Domek z kart, samobójstwo Meli, Brune oscylujący na skraju schizofrenii? Ach, ta dzisiejsza młodzież
Sauron - 17 Kwietnia 2011, 09:09 Egzamin w miarę dobrze, na humanistycznym stracę trochę za historyczne, na matematycznym za fizykę, na angielskim jak na razie znalazłam jeden błąd, w dodatku idiotyczny
edit: a na matematycznym w pytaniu o dwie główne grupy destruentów nie byłam na tyle inteligentna, żeby wpisać po prostu "bakterie i grzyby". Wpisałam "saprofity i saprofagi" i teraz nie wiem, czy mi uznają (facepalm).
Spoiler:
No miejscami wywarła na mnie takie wrażenie, ale to chyba sprawka postaci, tych przyjaźnie nastawionych.
charande - 17 Kwietnia 2011, 12:46 Sauron, będzie dobrze Ciesz się, że masz to świństwo już za sobą.cranberry - 19 Kwietnia 2011, 09:45
Spoiler:
Sauron napisał/a
No miejscami wywarła na mnie takie wrażenie, ale to chyba sprawka postaci, tych przyjaźnie nastawionych.
No więc właśnie. Tam jest wbrew pozorom mnóstwo ciepła między bohaterami. Trudno, nie wyszło Ci tak ponuro jak chciałaś (Na nasze szczęście )
Sauron, egzamin grunt, że za tobą, 3maj się.RaV_Gluchowski - 20 Kwietnia 2011, 09:41 "Dwie Karty" skończone ! A jako, ze książka mi się szalenie podobała , dłuuugie rozważania na jej tle w drodze (musze wieczorem ogarnąć uwagi popisane na jej marginesach w trakcie lektury) - obok wielu plusów dodatnich będę też się czepiał tego i owego !!!
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję - czekam na więcej !!!charande - 20 Kwietnia 2011, 10:31 RaV_Gluchowski, czepiaj się koniecznie, bo drugi tom jest jeszcze w moich rękach, do lata mogę tam poprawić to i owo Pozdrawiam!RaV_Gluchowski - 20 Kwietnia 2011, 11:51 To ja wybieram jak najszybszą lekturę !!!!
Poważniej, to nie wiem, czy listu nie podzielić na dwie części, (bo jak sobie pomyślę, ile mam przemyśleń - o, kalamburek mi wyszedł, choć kiepskawy - to aż strach do pisania zasiąść...), pierwszą, natury ogólniejszej, i drugą, spoilerowo-szczególancką.
Co więcej nt moich ewentualnych uwag - to, gdybyś się z nimi miała w jakiejś mierze zgodzić, być może wpłynęłyby one na kształt tomu 3 a być może nawet dopiero nowej sagi - bo to niekoniecznie byłyby uwagi, „dokorekcyjne”...i tak mniew korci żeby pisać, a, jako, że w sumie od wczoraj układam sobie wrażenia po lekturze w głowie, to zacznę tak:
Jest niezwykłym darem, nieczęstym wśród ludzi, dar Wyobraźni. Wiem, o czym pisze, bo sam taki dar posiadam . W mojej wyobraźni widzę bezkresną noc na mlecznobiałym, spowitym mgłą morzu. To Bezkres możliwości. I w tym bezkresie pojawia się wyspa, punkt – pomysł, naokoło którego powstać może samodzielny byt - cegiełka.
Jednak sam dar Wyobraźni, to mało. Trzeba jeszcze kolejnego daru, (którego już nie posiadam… ), daru umiejętności przekształcania tych wysepek, punktów, cegiełek w Utwór – daru Budowania Opowieści. U Ciebie ten dar zaowocował wspaniałą konstrukcją – światem Krzyczącego.
Pominę już zwyczajowe, obecne u chyba wszystkich, którzy Cię czytają, pochwały znakomitego, przejrzystego stylu, klarowności narracji itp. To, co jest Twą mocną stroną w opowiadaniach jest tym lepsze w powieści. Pora na mięso, – czyli treść wyrażoną tym doskonałym stylem :
Najlepszą konstrukcją jest sam świat – jeden z ciekawszych, jakie poznałem czytając dziesiątki książek fantasy. Miasto Shan Vaola a zwłaszcza jego niezwykłe, turpistyczne Podziemia, z dziesiątkami żywych topograficznych punktów – aż się chce więcej i więcej przygód w tym otoczeniu (gdzieś daleko Shan Vaola kojarzy mi się, wiem, że groteskowo, z Ankh Morpork Pratchetta ). Jeszcze ciekawiej prezentuje się Otchłań, jej Doliny i Władcy (tu widzę podobieństwo do Twej „piekielnej” serii z „Po Stronie Mroku” na czele).
Druga bardzo silna strona powieści to jej postaci – żywe, interesujące, niebanalne. Znakomity jest sam Brune, znakomity Zazel, świetni Władcy Dolin Otchłani, nieszczęsny Kouremos, cała galeria drugoplanowa (Hershor, Riakin, Haru, świetni inni ka-ira) wielką obietnicę na następne tomy niesie w sobie Anyah…Znowu – tylko przyklasnąć i czekać na więcej.
Kolejny pozytyw – przygody. Książkę czyta się jak w ciągu, trudno się oderwać – chce się jeszcze trochę i jeszcze trochę i za chwilę człowiek widzi, że program TV, na który czekał już się kończy, że wieczorna herbata się nie zrobiła itd. Mnóstwo znakomitych pomysłów i momentów fabularnych, w tym takie chwile, które na długo pozostaną w plastycznej pamięci (obdarzonego wyobraźnią – c.b.d.o.) Czytelnika – wśród mych najulubieńszych jest
Spoiler:
zdjęcie klątwy z Mazzeratha (świetne nawiązanie do P.Valdemara Poego !), tworzenie golema z Reohana i, naturalnie, główne spiętrzenia fabularne – szarża ifrytów oraz pojedynek Brune’a z Kouremosem
. Ale jeszcze dziesiątki innych, (których nie mogę przytoczyć, bo, jak pisałem, książkę z pogryzmolonymi marginesami zostawiłem w domu – w ogóle jestem ze szkoły, która mówi, ze książka ma prawo i obowiązek żyć – stąd nie waham się bazgrać, pisać uwag itp. Może kiedyś ktoś będzie czytał moją książkę, to sobie sam pomyśli na tym i owym).
Spoiler:
Widać w powieści, jak umiejętnie wplatasz swe osobiste doświadczenia (Haru Savin!) – co ciekawsze, nawet te fragmenty bardziej statyczne, są bardzo interesujące i świetnie „czytalne”.
Z osobistych do-smaczków, bardzo doceniłem dyskretne (nieważne, czy świadome, ja je złapałem ) nawiązania do Wenecji (dożowie, dziób Mazzeratha, koncepcja masek), no a o Smoku, symbolu Złej Siły, walczącym z bogami, to już pisałem, jak uradował me DRAGON-owe serce. Właśnie – koncepcja walki bogów i ich późniejszego odejścia, ziemi opuszczonej przez bóstwa jest mi świetnie znana z sagi Dragonlance (nie wiem, czy to świadome nawiązanie) - Tym razem nie używam spoiler agenta - bo to założenie jest wypisane już na "blurbie" na okładce, to żadna tajemnica !
No a teraz do zastrzeżeń. Są dwa (drobiazgi różnej maści pozostawiłem na marginesach, to już niech tam sobie są) większe, a brzmią one – Architektura, i McGuffin.
Architektura mówi o tym, co z tych „cegiełek” wyobraźni można zbudować i jak należy je łączyć. Pamiętam moją polonistkę (wredna klępa zresztą i do tego niekumata – uwielbiałem ją wkręcać w wypracowaniach wymyślonymi przez siebie cytatami z Poego czy Przybyszewskiego …) powtarzającą jak mantra (i słusznie), ze każda praca powinna mieć Początek, Rozwinięcie i Zakończenie. W „Dwóch Kartach” w mej ocenie można do podstaw architektonicznych powieści mieć zastrzeżenia.
Spoiler:
Owszem – mamy początek – knowania Otchłani i wysłanie Kouremosa z misją na ziemię, ale potem się nam toto zaciera. Kulminacja (uwolnienie ifrytów), zamiast na koniec, następuje w środku powieści, potem jest szereg efektownych, ale ledwie lekko ze sobą powiązanych przygód Żmija, i, znienacka, coś na kształt drugiej kulminacji (pojedynek z Kouremosem). Gdybym to ja miał tyle talentu ile Ty i pisał „Teatr Węży” to starałbym się przesunąć eksplozję ifrytów w okolice końca powieści, w charakterze zakończenia używając pojedynku w enklawie – (vide „Cień W Ukryciu” – drugi tom Czarnej Kompanii – kulminacją przygody jest walka z Jałowcu z powstającym Dominatorem, codą jest pojedynek niedobitków Kompanii z Kulawcem).
McGuffin to pojęcie wymyślone przez Alfreda Hitchcocka, że zacytuję za Wikipedią: "a plot element that catches the viewers' attention or drives the plot of a work of fiction". U Ciebie McGuffinem jest
Spoiler:
kula ifrytów i knowania naokoło niej. Sądzę, że taki McGuffin na powieść fantasy to za mało – on wystarczyłby na opowiadanie, w powieści musi mocniej „tąpnąć”. W mojej ocenie główna oś powieści powinna skalę mieć, no, apokaliptyczno-kosmiczną. Powinniśmy mieć do czynienia nie z czymś na kształt zamachu terrorystycznego a z groźbą Armagedonu – no, minimum Całkowitym Zniszczeniem Shan Vaola. Afera wokół uwolnienia ifrytów była jak na mój gust zbyt mała
Jak widać, gdybyś nawet miała podzielić me powyższe krytyczne przemyślenia – to ew. ich wpływ na Twą pracę będzie mógł mieć miejsce w nowo powstających dziełach
W sumie jednak podobało mi się bardzo bardzo, (dlatego odważyłem się na fragmenty również krytyczne) – czytałem w każdej wolnej chwili, nie mogąc się wprost oderwać, i już niecierpliwie wyglądam kolejnych tomów. Jak bardzo bym chciał dopaść MOAM! Ajjj !!!
PS.
Na koniec jednak znowu chciałem rozpłynąć się w zachwytach nad „Wężami” – system magii!! Wyjątkowy, przemyślany dopracowany, sugestywny (zaraz wpadnę w lovecraftowską logoreę…) Doskonałe!
PS
No, jeszcze jedno, tym razem drobne, zastrzeżenie – TYTUŁ! Mniej uważny Czytelnik w ogóle się może zgapić, o co chodzi, ten czujny odnotuje, że wyjaśnienie tytułu pojawia się dopiero w okolicach 350 strony powieści!! (na niecałe 400 całej!). I jeszcze do tego dość wycofana jest historia z tymi kartami (dla porównania proponuję tytuł zbioru opowiadań Akunina – Nefrytowy Różaniec – jak często w cyklu Fandorinowskim się pojawia ten rekwizyt, – kiedy w końcu w opowiadaniu mamy z naszyjnikiem do czynienia wszyscy Czytelnicy wołają – O !! On ci to ! Nefrytowy Różaniec !)
POZDRAWIAM !!!charande - 20 Kwietnia 2011, 14:10 RaV, dzięki za obłędnie szczegółową recenzję!! Wiesz, że umiejętność takiego syntetycznego spojrzenia na całość = skarb, nie komentator?
Gdy chodzi o zastrzeżenia do architektury i kwestię McGuffina - tak, masz rację. Zemściło się na mnie a) dziesięć lat pisania opowiadań, b) pomysł na powieść, który mutował po wielokroć w trakcie pisania. Zamiast jednej rozbudowanej opowieści ze stopniowo narastającym napięciem powstało kilka przeplatających się historii, a duże ŁUP czyli McGuffin nr 1 jest kulminacją dla jednej z tych historii zamiast dla całej powieści. Zdaję sobie z tego sprawę, nawet zwrócono mi na to uwagę podczas redakcji, ale nie zdecydowałam się pisać książki od nowa Tom 2 jest CHYBA (?) lepszy pod tym względem.
Odpiszę bardziej szczegółowo (i odniosę się m.in. do kwestii tytułu), tylko nie wiem, kiedy, bo na razie straszą mnie niepomyte okna i inne porządki przedświąteczne Sauron - 20 Kwietnia 2011, 18:00
Cytat
nawiązania do Wenecji (dożowie, dziób Mazzeratha, koncepcja masek)
Wydawało mi się, że takie dzioby noszono powszechnie podczas epidemii dżumy, a do dzioba wsadzali jakieś zioła czy coś i to miało ich chronić przed zarażeniem.Ceridwen - 20 Kwietnia 2011, 19:48 RaV - jak tak pragniesz Między otchłanią a morzem, pilnuj allegro, tam się czasem pojawia. Ja sama zakupiłam w ten sposób. Jeśli nie chcesz czekać - sprawdziłam przez google, jest link do akcji z lutego, na której tomik nie został zakupiony, więc sprzedawca może ciągle go mieć, zawsze możesz spróbować się z nim skontaktować przez allegro;)
Swoją drogą: tomik bardzo dobry, ale sporo fragmentów stały się częścią powieści lub spojlerują, więc nie musisz rwać włosów z głowy jeśli nie zdobędziesz (choć opowiadanie o Meli jest absolutnie mistrzowskie).
EDIT
Plus jakoby dostępne tu, ale nie znam tej księgarni, więc nie gwarantuję, musiałbyś sprawdzić, czy rzetelna;p
http://www.inbook.pl/sear...%C4%85+a+morzemRaV_Gluchowski - 20 Kwietnia 2011, 21:27 Ceridwen, dzięki serdeczne, ja mam nieodparte wrażenie, że buszując po różnych księgarniach relatywnie niedawno "wlazłem" na "Między..." ale, jako że nic mi to nie mówiło, zignorowałem, podobnie jak stojące obok pozycje Ewy Białołęckiej czy Anny Kańtoch. Wiem, że ksiązka ma swoje lata, ale EMPiKi czy Matrasy mają takie konwulsywne polityki, ze co jakiś czas jakiś zasób magazynowy na powierzchnię wyrzucają. Jeśli nie odtworze w pamięci lokalizacji MOAM, (powiedzmy, że po świętach), to zaatakuję allegro w poszukiwaniach - chętnie spojrzę na Krzyczącego z innej perspektywy, nawet jeśli spore fragmenty się nieco dublują czy wyjaśniają.
Sauron, jak, najbardziej, te nosy to takie renesansowe próby zapobiegania zarazie wśród lekarzy w miastach (bezskuteczne zresztą) -dokłądne jak napisałaś, miejsca na zioła "odkażające". Ale w Wenecji do dziś można kupić mnóstwo takich nosów (w Wenecji zresztą skuli wody epidemie były znacznie bardziej jadowite i częstsze niż w innych, suchszych,m miastach). Stąd moje tak silne skojarzenie weneckie
charande, ktoś powyżej pochwalił Twą umiejętność opisywania zapachów Shan Vaola (a głównie Podziemi). To prawda, często gęsto w książce aż "czuć" te zapachy (być może ta "wonność" budzi me skojarzenia z "cuchnącym" Ankh Morpork) - ale w dziedzinie "zapachowych" opowieści ustępujesz palmy pierwszeństwa memu Mistrzowi - H.P.Lovecraftowi, u którego na stronach każdego opowiadania roi się od "odorów", "fetorów", "odrażającego smrodu", "cuchnących wyziewów" etc. (no i pomijając, co oczywiste "Pachnidło" Suskinda - książkę o Zapachu)charande - 21 Kwietnia 2011, 06:14 Sauron, maski z dziobem były noszone w trakcie epidemii dżumy przede wszystkim przez lekarzy (w komplecie z rękawicami i skórzanym ubiorem ochraniającym całe ciało). Maska miała gogle, a do dzioba wkładano wonne substancje (kamfora, przyprawy, mięta albo gąbka nasączona aromatyzowanym octem), mające chronić przed "zatrutym powietrzem". Tutaj znajdziesz więcej informacji Nie wiem, na ile takie maski popularne były wśród zwykłych ludzi, a na ile ci ograniczali się raczej do zasłaniania nosa i ust chusteczką nasączoną perfumami. Noszono także "kule zapachowe" z żywicy, piżma i przypraw, zamykane w szklanych czy drewnianych pojemniczkach, po angielsku zwało się to pomander.
RaV, Pachnidło rządzi, mój Jacentin i jego warsztat perfumiarski to miał być w zamierzeniu ukłon wobec tej książki Co się tyczy MOAM - Ceridwen słusznie Cię ostrzega, że sporo fragmentów z tej książki weszło do powieści (do tomu 1 nie, ale już np. w tom 2 wplecione są dwa opowiadania). Do tego zbiorek wydany jest, hmm, oszczędnościowo, na b. kiepskim papierze Sauron - 21 Kwietnia 2011, 10:37
charande napisał/a
Noszono także kule zapachowe z żywicy, piżma i przypraw, zamykane w szklanych czy drewnianych pojemniczkach, po angielsku zwało się to pomander.
O, to nie wiedziałam.charande - 29 Kwietnia 2011, 09:57 Niestety po świętach zwaliła się na mnie sterta spraw i na forum wpadam tylko w przelocie Tak na szybko: w Esensji ukazała się recenzja Dwóch kart. Ładna, wyważona.charande - 30 Kwietnia 2011, 11:31 I kolejna recenzja - tym razem w magazynie QFant Recenzent chwali książkę, troszkę marudzi na okładkę oraz poddaje w wątpliwość... ekhm, orientację seksualną głównego bohatera
Sauron, wygląda na to, że nie Ty jedna zostałaś po lekturze z wrażeniem, iż książka "emanuje specyficznym ciepłem" Virgo C. - 30 Kwietnia 2011, 16:00 Dwie karty kupione Tylko kiedy ja to przeczytam? Chal-Chenet - 6 Maj 2011, 12:54 Recenzja z Katedry: http://katedra.nast.pl/ar...zka-Dwie-karty/
Cytat
Co do stylu, myślę, że to najmocniejszy punkt powieści. Napisana jest nie tyle przystępnie, co wręcz kusząco. Najlepszą pochwałą dla pisarza jest chyba ta, że książkę się nie tyle czyta, co pochłania. Tutaj mamy do czynienia właśnie z takim przypadkiem.
RaV_Gluchowski - 6 Maj 2011, 12:59 Jeśli chodzi o powyższy cytat - święte słowa, pod którymi się podpisuję obiema rękami. Dawno tak żwawo nie pożarłem książki, nie przywiązując nawet zbytniej uwagi do niektórych jej słabości.Sandman - 6 Maj 2011, 13:25 Dobra, żona wreszcie przeczytała, a ja w międzyczasie przypomniałem sobie Między otchłanią a morzem i kończę te dodatkowe opowiadania. Mam nadzieję, że jeszcze dzisiaj uda mi się zabrać za Dwie karty.charande - 6 Maj 2011, 15:21 Chal-Chenet, dzięki za wklejenie linka, uprzedziłeś mnie
A ja tak ogólnie przepraszam, że mnie tu nie ma Walczę z zaległymi pracami i rozsądek kazał zniknąć z forum na jakiś czas. Postaram się wrócić po 15 maja.RaV_Gluchowski - 6 Maj 2011, 15:44 charande, i
jeśli walka z zaległymi pracami polega na kładzeniu glazury w łazience, to szkoda Twego czasu, jeśli jednak oznacza np. cyzelowanie trzeciego tomu "Teatru Węży", to szkoda, byś tu z Nami czas traciła.