To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Nasze literackie gusta i guściki

NURS - 4 Sierpnia 2008, 10:32

Nie robi się, SFFH spełnia rolę katalizatora - zachęca do pracy nad sobą, ale i uczy pokory, zestawiając prace już zawodowców z amatorami. U nas nie ma szkoł pisarskich (na wzór muzycznych) więc ktoś musi tę edukację poprowadzić. A rynek jest zbyt wąski, zeby zaistniały media (więcej, niż jedno) oferujące tylko dobre teksty.
Gustaw G.Garuga - 4 Sierpnia 2008, 10:51

jewgieniju, ale my mówimy nie o odtwórcach, a o kompozytorach. Ciągnąc Twoją analogię - to tak, jak gdyby nastolatek zanim jeszcze pozna klasyczne etiudy mistrzów już tworzył swoje. A ja za Kresem powtarzam - Picasso nie od razu porwał się na kubizm. Zanim muzyk/malarz/pisarz popisze się indywidualnym stylem, powinien z pokorą traktować tworzywo. Tyle.

(typowy problem z analogiami - zawsze tylko częściowo oddają istotę zjawiska. W efekcie spieramy się o ich precyzję, zamiast o istotę rzeczy.)

Adashi - 4 Sierpnia 2008, 10:55

jewgienij napisał/a
nie każdy też autor musi przebić się do druku, tymczasem wprowadza się jakieś zaniżone kryteria, że wystarczy szkolna poprawność i już ruszamy w trasę koncertową. Gdyby te kryteria były tak wyśrubowane jak gdzie indziej, to sam bym musiał pisać do szuflady ;P: , ale to nie zmienia postaci rzeczy. Jest za łatwo. Wystarczy przekroczyć nieco poziom szkolnego wypracowania i już z piątkowicza robi się pisarz.

Nie no, oczywiście, bo przecież czemu ma być łatwiej, po kiego czorta? Lepiej żeby na rynku było tylko jedno pismo z doborem tekstów odpowiadających wysublimowanemu gustowi redaktora naczelnego, plus jedno jedyne wydawnictwo publikujące polską fantastykę. Wtedy będzie trudniej, czyli niby lepiej...
Że co? Że już to przerabialiśmy i nie było za różowo :|
Jewgienij zapomniałeś już, jak było tak „dobrze”, hmm?

ihan - 4 Sierpnia 2008, 11:03

No nie wiem, przeglądając stare numery fantastyki, utwory, które były nagradzane w konkursach, mając przed nosem antologię "Co większe muchy" mam spore wątpliwości czy teraz jest lepiej. I, o zgrozo, co do zbytniego ułatwiania startu zgodzę się z jewgienijem. Pisać każdy może, ale nie każdy powinien.

EDIT: Miria, pierwszy z zaskoczenia traktował o filozofach, którymi to, przypadkowo całkiem są krytykanci. Podobnie zresztą jak, wg Grzędowicza większość zbrodniarzy i ludobójców. Gdyby nie filozofowie, to świat byłby kraina mlekiem i miodem płynącą.

NURS - 4 Sierpnia 2008, 11:11

Ihan, zwróć uwagę, że w czasach, o których wspominasz drukiem pojawiało się w sumie ok 60 utworów polskich rocznie, łącznie z powieściami. Jesli wybierzesz górną sześćdziesiątkę dzisiaj, otrzymasz podobne teksty, zwłaszcza z lat 2001-03, kiedy startowala nowa fala.
Anonymous - 4 Sierpnia 2008, 11:32

ihan, w ten felieton był w numerze lipcowym?

NURS napisał/a
Jesli wybierzesz górną sześćdziesiątkę dzisiaj, otrzymasz podobne teksty, zwłaszcza z lat 2001-03, kiedy startowala nowa fala.


Pewnie tak, tylko wszystko ma swoje dobre i złe strony. Dobrze, że publikuje się więcej, jest większy wybór i każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie, tyle że szukanie staje się żmudną czynnością. Żeby wyłowić te sześćdziesiąt tekstów, trzeba przekopać się przez kilkaset tekstów najwyżej przeciętnych. Większość antologii - a chyba z pismami ma się sprawa podobnie - konstruuje się na zasadzie dwóch-trzech dobrych tekstów i kilku zapchajdziur. Dlatego ktoś, kto zaczyna znajomość z fantastyką, może mieć wrażenie, że to literatura czysto rozrywkowa, bez pretensji do czegokolwiek więcej, a często wręcz wybrakowana. Taka cena i to jest zupełnie normalne - dlatego patrząc ze swojego subiektywnego punktu widzenia cieszę się, że ktoś promuje też literaturę ambitniejszą, zwracanie uwagi na styl i formę czy głębię przesłania.

NURS - 4 Sierpnia 2008, 12:32

Miria dekadę albo dwie temu, pisanie i czytanie miało zupełnie inny status - dzisiaj trzeba o pewne rzeczy walczyć, zachęcać ludzi, bo z nastepnym pokoleniem moze już nie być 60 a 6 tekstów na rok.
BTW, przed laty tez wychodziło sporo rzeczy które i dzisiaj byłyby słabe.

Adashi - 4 Sierpnia 2008, 12:39

Tylko upływ czasu zaciera pewne ślady w pamięci a i człowiek z wiekiem jest skłonny do większego idealizowania lat minionych. Kiedyś panie to była fantastyka, a teraz... :mrgreen: Tak samo jest przecież z filmem, popatrzcie na stare i nowe Gwiezdne Wojny czy Indianę Jonesa, to niekoniecznie chodzi o to, że kolejne odsłony są coraz gorsze, po prostu widzowie się zestarzeli, a w pamięci wciąż mają tamtą szczenięcą przygodę, którą śledzili z zapartym tchem i wypiekami na policzkach.
Anonymous - 4 Sierpnia 2008, 13:15

NURS napisał/a
Miria dekadę albo dwie temu, pisanie i czytanie miało zupełnie inny status - dzisiaj trzeba o pewne rzeczy walczyć, zachęcać ludzi, bo z nastepnym pokoleniem moze już nie być 60 a 6 tekstów na rok.
BTW, przed laty tez wychodziło sporo rzeczy które i dzisiaj byłyby słabe.


Znaczy o co walczyć, żeby pisali czy żeby czytali?

Adashi napisał/a
Tylko upływ czasu zaciera pewne ślady w pamięci a i człowiek z wiekiem jest skłonny do większego idealizowania lat minionych.


Może, ale NURS - a on chyba dobrze zna realia - pisał o tym, że wychodziło mniej tekstów, więc i jakość była wyższa, siłą rzeczy, na drodze eliminacji. A teraz dużo badziewia się ukazuje, bo jest taka możliwość. I nie ma to nic wspólnego ze starzeniem się.

Adashi - 4 Sierpnia 2008, 13:24

Chodziło o to, że czytelnik ewoluuje, kiedyś doceniał czystą rozrywkę, pogonie i strzelaniny, teraz oczekuje przemyśleń i głębszych treści, często przy tym zapominając jak to "wół cielęciem był" i co mu się wtedy podobało. Gdy zaś zaczyna deprecjonować tego typu literaturę powstającą obecnie to już zaczyna być nie fair.

Miria napisał/a
NURS - a on chyba dobrze zna realia - pisał o tym, że wychodziło mniej tekstów, więc i jakość była wyższa, siłą rzeczy, na drodze eliminacji. A teraz dużo badziewia się ukazuje, bo jest taka możliwość.

Trochę naciągany wniosek imho, logicznie rzecz biorąc żaden redaktor nie wyłączając NURSa nie będzie puszczał badziewia (zależy wszak, co przez to rozumiesz), bo mu się to zwyczajnie nie opłaca, po co ma zaniżać wartość pisma? Bez sensu trochę.

ihan - 4 Sierpnia 2008, 13:28

Trochę tak, ale nie do końca. Czytuję sobie teraz różne starociowe antologie SF i wiecie, chylę głęboko czoła. I to nie zacieranie śladów w pamięci, to rzeczy teraz dla mnie nowe. Dzisiaj pewnie nie zostałabym miłośnikiem SF, bo prawdopodobieństwo, że akurat trafię na coś fajnego jest mizerne. Bo to nawet nie problem: rzemieślnik. Byliby dobrzy rzemieślnicy, wspaniale, więcej nie wymagam. To by zachęcało. Ale spójrzmy uczciwie, już nie wymagam mistrzów, solidnych rzemieślników, ilu jest?
Kiedyś NF (a raczej F) to była instytucja. Poniżej pewnego poziomu, nie do pomyślenia. Był taki tekst jakiegoś nastolatka o jakimś psie-robocie czy coś w ten deseń i szok: coś takiego ukazało się w F? A teraz to pewnie byłby jeden z lepszych tekstów. Uważam, że mam prawo narzekać na bylejakość, nie zgadzam się z robieniem cnoty z lenistwa. I doskonale się to wpisuje w felieton Przybyłka i całą dyskusje o nie-dekalogu fantasty i brakiem wymagania do tego by autor miał choć elementarną wiedzę o tym, o czym pisze. Że co, ze statystycznie ktoś tam jest zadowolony z niskiego poziomu to mam temu przyklasnąć? A jeśli tak, jeśli zgadzamy się na bylejakość to o co to rzucanie się do głównego nurtu i obrażanie się, że literatura pociągowo-wannowo-ubikacyjna. O to chodzi, takie mamy oczekiwania?

Anonymous - 4 Sierpnia 2008, 13:35

Adashi napisał/a
Chodziło o to, że czytelnik ewoluuje, kiedyś doceniał czystą rozrywkę, pogonie i strzelaniny, teraz oczekuje przemyśleń i głębszych treści, często przy tym zapominając jak to wół cielęciem był i co mu się wtedy podobało. Gdy zaś zaczyna deprecjonować tego typu literaturę powstającą obecnie to już zaczyna być nie fair.


Nie twierdzę, że nie ma miejsca na rynku dla takiej literatury, ale w moim interesie leży podkreślanie znaczenia literatury ambitniejszej, bardziej wymagającej, bo taką lubię. Co do deprecjonowania:

Cytat
Przeczytałem, no i cóż, mimo usilnych starań Trzech Muszkieterów nie dało się uniknąć dziadowskiego zrzędzenia :twisted:


Dla mnie to nie jest dziadowskie zrzędzenie, więc co mi tu deprecjonujesz, hę? To nie fair. ;P:

jewgienij - 4 Sierpnia 2008, 13:50

Gustaw G.Garuga napisał/a
Zanim muzyk/malarz/pisarz popisze się indywidualnym stylem, powinien z pokorą traktować tworzywo. Tyle.


Ale na czym ta pokora ma polegać? Chyba nie na unikaniu trudności? Jeżeli autor pisze prościutko nie ze świadomego wyboru, lecz po to, aby zamaskować braki warsztatowe i ubogie słownictwo, to znaczy, że za wcześnie jeszcze dla niego na druk w piśmie czy książce, za które czytelnik musi płacić z własnej kieszeni. Są jakieś miejsca w internecie, gdzie może szlifować rzemiosło do bólu.

W ogóle człowiek, który bierze się za pisanie, musi mieć jakieś predyspozycje językowe i pewien bagaż wiedzy ( świadoma lektura innych autorów, porównywanie swoich próbek z najlepszymi). Nie może być tak, że przychodzi goły i wesoły, a pan Kres czy Pilipiuk uczą go, jak zbudować poprawne zdanie i unikać błędów logicznych. Umiejętność poprawnego, gramatycznego przelewania myśli na papier on już musi posiadać na wstępie, inaczej nic z tego nie będzie, szkoda czasu i atłasu.
Nauka rzemiosła powinna zaczynać się na wyższych piętrach. I dlatego nie można unikać językowej ekwilibrystyki, bo trudna i ryzykowna. Można zrezygnować z niej we własnej prozie, ale nie z powodu braku umiejętności.

Tymczasem te porady warsztatowe niektórych pisarzy to taki "Francuski w cztery dni" dla ludzi, którzy właśnie wybierają się na romanistykę. Człowiek, który dopiero się uczy "dzień dobry" i " nazywam się Piotrek" jest jeszcze o całe lata świetlne od studiów językowych. I wyobraź sobie, Gustawie, że taki delikwent przychodzi na korepetycje do profesora i mówi, że za dwa miesiące ma egzaminy. On już musi znać język( z podstawówki, z telewizji czy skądkolwiek), można pracować jedynie nad szczegółami. Dziecko pozbawione słuchu też nie będzie przyjęte do szkoły muzycznej. Tak więc nie wiem dla kogo te porady, zwłaszcza że uproszczone jak właśnie te turystyczne rozmówki.
Powtarzam: takie rzeczy trzeba już znać, a nauka zaczyna się właśnie na poziomie tego "igrania z językiem", a nie podstawowym.

Nursie, akurat nie do Twojego pisma piłem, mówiąc o zaniżonych kryteriach, ale do konkurencji, gdzie od kilku lat debiutują autorzy na ogół tak doskonale nijacy, że aż strach. Większość z nich nie wychodzi poza debiut, te nazwiska -a imię ich Legion - nigdzie już się potem nie pojawiają. Wygląda to tak, jakby po prostu każdemu należała się szansa publikacji - jeden raz dla każdego. Potem przepadają jak kamień w wodę, a na ich miejsce wchodzą następni autorzy jednego opowiadania, równie bezbarwni.

NURS - 4 Sierpnia 2008, 14:11

Ale do mnie możesz pić, jewgienij, to ja otworzyłem tę puszkę pandory, w każdym razie na całą szerokość, ale faktycznie zrobiłem to tylko dlatego, ze w roku 2000 F puszczała takie tragedie, że to wielu aż płakało. Ja tez puściłem sporo tekstów ludzi, o których dzisiaj nie słychać, ale tak trzeba, pismo musi wyjść a objętością nie mam zamiaru sterowac przy każdym numerze, ani gołych bab wstawiac, więc tak gospodaruję materialem, zeby zawsze wystarczyło na numer. Stad gorsze i lepsze miesiące. Ja tylko rpzetwarzma istniejąca materię, rzadko ją tworzę.
A co do mojego zdania, zreasumuję. na początku wieku ukazywalo sie naprawdę niewiele, ale nie znaczy to, że same dobre rzeczy, choć selekcja sprawiała, ze odsiew był o wiele większy niż dzisiaj. Ale też rynek był inny, hermetyczny, i sterowany przez wąskie grono wszechwiedzących - dla tego odpadaly teksty mniej pokornych a wcale nie gorszych autorów - np. Murarze Swidziniewskiego, Dotyk kata Dębskiego, no mógłbym wymieniac do woli bo to wszystko trafiło do mnie, a zamiast nich szły do publikacji jakieś wydumane potworki, bo ideolo grało w nich większa rolę od warsztatu.
Dzisiaj nie ma takich barier i jest o wiele łatwiej, ale to sie niedługo zmieni, już się zmienia.

Gustaw G.Garuga - 4 Sierpnia 2008, 15:07

jewgieniju, czytałeś felietony Kresa? Tak? To czemu pytasz, na czym polega pokora? Nie? To czemu a priori się z nim nie zgadzasz?

Dla mnie jest oczywiste, że każdy autor dojrzewa - nie tylko przed drukiem, ale i po nim. Kącik, a potem Galeria Kresa służyła temu, żeby autorzy in spe nie odkrywali na własną rękę pewnych starych receptur i wiedzieli, czego się z początku wystrzegać. Bowiem - uwaga, analogia - chirurdzy nie wyskakują już gotowi jak diabły z pudełka, tylko zrazu studiują modele, potem asystują przy zabiegach, zaczynają wdrażać się w coraz bardziej skomplikowane operacje itd. O to właśnie chodzi w tej pokorze wobec tworzywa - o rozwijanie umiejętności, które tkwią w danym człowieku dopiero w zalążkowej formie. Religa zaczynał od osłuchiwania chorych, nie od przeszczepu, ale to nie znaczy, że robił to, by "zamaskować braki warsztatowe". Gdyby zaś od tego przeszczepu zaczął, postąpiłby skrajnie nieodpowiedzialnie, może nawet - zbrodniczo. I właśnie tego zaczynania od osłuchiwania chorych, tej pokory uczy m.in. Kres. Z czym tu się nie zgadzać?

dzejes - 4 Sierpnia 2008, 15:14

Zdaje się, że niedawno wyklinałeś analogie, a teraz sam dość kulawą sprzedałeś ;)

Chirurg uczy się procedur, króre zgodnie z obecnym stanem wiedzy przynoszą najlepszy efekt. Pisarz, czy w ogóle twórca nie ma do dyspozycji takich instrukcji, jedynie wskazówki.

Gustaw G.Garuga - 4 Sierpnia 2008, 15:43

Cały czas jestem świadom ograniczeń analogii, ale świadom jestem też ograniczeń swoich oczu, a ciągle ich... oj :oops: :mrgreen:
jewgienij - 4 Sierpnia 2008, 15:50

Gustaw, a gdyby ten chirurg powiedział Ci, że podczas zabiegu, owszem, może "otworzyć" pacjenta, ale do środka już zaglądać nie będzie, bo jeszcze nie jest gotów i pokora wobec zawodu nie pozwala mu na to. Pewnie byś mu polecił, żeby zjeżdżał z kliniki i wracał na studia, mam rację?

Ale chirurgów do pisarzy to raczej nie przyrównujmy, to samo z pilotami, saperami itp :D

Wszystko zależy od indywidualnych zdolności. Jeśli ktoś się czuje gotowy do fajerwerków przy pierwszym opowiadaniu, niech leci z koksem, czytelnicy zweryfikują. Pokora to nie jest największa cnota w sztuce. Nie można zmuszać kogoś, żeby trzy pierwsze książki pisał na pół gwizdka i ewentualnie później, po czterdziestce, jak zapisze dziesięć milionów znaków, to sobie może pozwolić na więcej. Dukaj miał szesnaście lat, kiedy debiutował "Złotą Galerą" . Wtedy nie był jeszcze gwiazdą. Stał nią się właśnie dlatego, że pojechał na całego.
Tymczasem ci, którzy, jak napisałeś, startują stępa, ostrożnie, żeby z siodła nie spaść, zwykle takim spacerowym krokiem jadą do końca. Bo po co zmieniać? Recenzje dobre, w sieci chwalą, a Grzędowicz pisał w felietonie, że taki język jest najbardziej akuratny, bo inny to Nieznalska/Masłowska/konceptualizm.

Istnieje w obiegu kilka takich utartych opinii na temat fantastyki, mainstreamu, języka i stylu, które wszyscy powtarzają niby jakieś "złote myśli", a jak się głębiej zastanowić, to nawet pozłacane nie są. Zamiast sobie powtarzać takie "przykazania", lepiej pokombinować samodzielnie i wybrać to, co naprawdę człowiekowi pasuje.

Gustaw G.Garuga - 4 Sierpnia 2008, 16:21

Podziękowałbym mu, że nie porywa się z motyką na słońce, skoro czegoś jeszcze nie umie, że nie szarżuje, narażając moje życie i swoją reputację. Ale, ale - wcześniej, jak i Ty, porównałem pisarzy do muzyków i malarzy - ta analogia przeszła bez echa. Chętnie usłyszę, co w niej było nie tak ;)

Ale co poradzić - te wszystkie nasze analogie to łatanie braków tej dyskusji, z których największym jest - teoretyzowanie. Ile nazwisk, przykładów się dotąd pojawiło? W dyskusji Dukaja, Orbitowskiego i Szostaka ta ogólnikowość jest krytykowana. My kopiujemy ten sam problem. Ciekaw np. jestem, kto taki "startuje stępa" i w efekcie "spacerowym krokiem jedzie do końca" - ?

Dobrze chociaż, że wyciągnąłeś Dukaja i "Złotą Galerę". Zobrazuję nią to, co pisałem teoretycznie wcześniej. Otóż mylisz się, że Dukaj stał się gwiazdą, bo poszedł na całego. On stał się gwiazdą, bo miał talent i napisał wyjątkowy tekst we właściwym czasie i w zadziwiającym wieku. Samo "pójście na całego" nic by mu nie dało, gdyby brakło mu talentu i efektem tej szarży był dęty bełkot nowicjusza, zachwyconego swoją pseudo-frazą i niby-błyskotliwością. Samo pójście na całego o niczym jeszcze nie świadczy - potrzeba umieć pisać. A do tego trzeba albo wrodzonego geniuszu, albo praktyki. I w tej praktyce pomagają ludzie tacy jak Kres.

Piszesz "czytelnicy zweryfikują". A spójrz na swoje stare, niepublikowane teksty, z których niegdyś na pewno byłeś dumny, zdawały Ci się piękne, nowatorskie, natchnione. Gdyby ktoś Ci je opublikował, gdyby do tej "weryfikacji" publicznie doszło - to co? Czy nie sądzisz, że mogłoby się skończyć schowaniem się w mysiej dziurze ze wstydu? Jeden taką presję wytrzyma, drugi da sobie spokój raz na zawsze. Czy to jest sensowne podejście? Czy to przekłada się na polepszenie jakości tekstów?

Powtórzę - jestem za jak największą dozą wolności twórczej dla autorów. Ale przestrzegam autorów początkujących przed zachłyśnięciem się własnymi zdolnościami. To nie jest tchórzostwo, to nie jest minimalizm, to jest po prostu rozwaga. Którą każdy autor powinien się kierować śląc teksty do druku.

I czytałeś w końcu tego Kresa czy nie? :wink:

ihan - 4 Sierpnia 2008, 16:36

Patrząc na to z drugiej strony: jeśli autor (początkujący, niezweryfikowany i przekonany o własnym świetnym warsztacie, bo o takich chyba toczy się dyskusja) będzie wydawał na własny koszt i jeszcze rozdawał za darmo, niech sobie eksperymentuje. W przeciwnym razie, jako czytelnik będę mocno rozdrażniona i może się zdarzyć, że w przyszłości będę go omijać szerokim łukiem, nawet jeśli w międzyczasie zdążył dojrzeć. Gdzieś po sieci się plątały opinie o książce, zresztą wydanej własnym sumptem jakiejś dziewczyny, gdzie od głupot, nielogiczności i śmieszności niezamierzonej aż trzeszczało. A ona zdecydowanie poszła na całość. Zresztą, moim hobby bywają złośliwe komentarze do twórczości takich żółtodziobów, o dziwo zwykle łatwiej o złośliwy komentarz do dzieł fantasy, gdyż autorzy nie wiedzieć czemu uważają, że do tego typu działalności żadnej wiedzy i przygotowania mieć nie należy.
I faktem jest GGG, za samo pójście na całość, gdyby nie było połączone z talentem i wyczuciem języka Dukaj nigdy by żadnych aplauzów nie zebrał. Co najwyżej złośliwcy mieliby sporo zabawy.

NURS - 4 Sierpnia 2008, 16:40

jewgienij napisał/a
Dukaj miał szesnaście lat, kiedy debiutował Złotą Galerą . Wtedy nie był jeszcze gwiazdą. Stał nią się właśnie dlatego, że pojechał na całego.


Chłopie, Dukaj osiągnął sukces bo jest wyjątkiem, ma tę iskrę bożą, a nie dlatego, ze poszedł na całość. Chyba nie rozumiesz na czym to polega. :-)

Martva - 4 Sierpnia 2008, 16:46

ihan napisał/a
Gdzieś po sieci się plątały opinie o książce, zresztą wydanej własnym sumptem jakiejś dziewczyny, gdzie od głupot, nielogiczności i śmieszności niezamierzonej aż trzeszczało.


Kojarzy mi się z 'Podziemnym światem' Izabeli Zych. Cóż, zdania tam były... Interesujące :shock:

Witchma - 4 Sierpnia 2008, 16:49

ihan napisał/a
zwykle łatwiej o złośliwy komentarz do dzieł fantasy, gdyż autorzy nie wiedzieć czemu uważają, że do tego typu działalności żadnej wiedzy i przygotowania mieć nie należy.


Niestety to prawda. Często na uczelni spotykam się z takim podejściem, że fantastyka to nie literatura, a znam sporo książek fantastycznych, które biją te "głównonurtowe" na głowę.

jewgienij - 4 Sierpnia 2008, 16:56

Po nazwiskach wolałbym tu nie "jechać" mimo wszystko. Te, których użyłem, należą do ludzi, co się wychylili ze swoją filozofią, więc nie mam skrupułów. Nie będę publicznie, ze wskazywaniem palcem, oceniał zwykłych autorów, którzy zajmują się tylko pisaniem. Można się domyślić na podstawie moich wypowiedzi, o kogo chodzi.

To, że Dukaj miał i ma talent, to oczywiste. Tego nie musimy zakładać. Natomiast wątpię, by był teraz w tym miejscu, gdzie jest, gdyby ten talent przez lata temperował, stosując się do "dobrych pisarskich rad" jakiegoś pana Kowalskiego.
Wiadomo, że jak ktoś jest drewniany, to mu żadna szarża nie pomoże. Z drugiej strony będzie drewniany i bez szarżowania. Pisałem: wszystko zależy od talentu, temperamentu. Co dobre dla jednego, nie musi być koniecznie wartościowe dla kogoś innego. A takie "szkółki" chciałyby mieć wyłączność na literacką prawdę.

Analogie muzyczne.
Napisałeś, że wykonawcy nie możemy zestawiać z pisarzem, bo ten raczej z kompozytorem powinien być porównywany. Z tym się nie zgodzę, bowiem wykonawca jest również artystą, współtworzy dzieło, więc nie odtwarza tylko nut mechanicznie. Potrzebuje wyobraźni, wiedzy, talentu, kreatywności i praktyki. Kwestia rzemiosła jest ta sama, co w przypadku pisania. A więc przykład z pianistami wcale nie wydaje mi się niewłaściwy. Ale dalszy spór w kwestii analogii zdaje mi się bezcelowy

A Kresa czytałem :D

NURS - 4 Sierpnia 2008, 17:30

jewgienij o to właśnie chodzi, że zbyt wielu ludziom się wydaje, ze są dukajami i mogą to, co on z językiem robić.
Wydaje mi się, że rozmowa zaczyna dotyczyć różnych płaszczyzn, nikt nie twierdzi, ze eksperyment ze słowem jest czymś złym, IMO nie należy pozwalać na nie ludziom, którzy nie znają podstaw pisarstwa, bo ich eksperymenty doprowadzą do powstania potworków a nie dzieł. Często powołujecie się na twórców, którzy rewolucjonizowali sztukę, ale jakoś umyka, ze robili to swiadomie, potrafiąc opisać sens każdej zmiany, bo to czyniło z nich nowatorów, a nie np. rzucanie farby w wentylator.

Easy - 4 Sierpnia 2008, 17:42

NURS napisał/a
ze są dukajami


Powtarzam to sobie każdego ranka przed lustrem i byłbym wdzięczny, gdyby nikt mi nie uświadamiał, jaka jest prawda.

jewgienij - 4 Sierpnia 2008, 18:52

NURSIE, bez obrazy, ale teraz wszyscy są mądrzy co do Dukaja. Brakuje jeszcze, abyśmy mu wysłali wsteczne pozwolenie na brawurowy debiut. :D

Piszesz tak, jakby Jacek Dukaj siadając do Złotej Galery miał przybite na czole: uwaga! przyszły zdobywca Zajdla, Sfinksa, zwolnić od ograniczeń utworzonych dla średniaków.

Który piętnastolatek zdaje sobie sprawę z zasięgu swego talentu? Może mieć najwyżej jakieś intuicyjne przeczucia, ale przy tym mnóstwo obaw, bo wszystko wychodzi przecież w praniu, a nie jest z góry powiedziane. Gdyby w parze z olbrzymim talentem nie szła u Jacka Dukaja jeszcze odwaga, a wręcz brawura w wyborze tematów i sposobów wypowiedzi, gdyby się chował pokornie za żołnierskimi zdaniami i tematami "w sam raz dla 16-latka", czyli jakimiś Smoczymi Zębami itd., to pewnie i tak by wypłynął, ale nie wiem, czy rozwinąłby skrzydła do końca. Ale nie bał się i do tej pory się nie boi. Skali talentu odpowiada skala artystycznych wyzwań. Bezpieczniej by mu było pewnie pisać książki o mniejszym rozmachu, ale nie boi się ryzyka i artystycznej porażki. I wcale nie jest bezbłędny w tym, co robi, ale nawet w niepowodzeniach jest "duży".
Dlatego nie ma sensu doradzać wszystkim, żeby jedli tylko małymi łyżeczkami, ze strachu przed śmiesznością, bo są być może gdzieś ludzie, dla których to się w ogóle nie sprawdza i którzy potrzebują szerokiego oddechu. A jeżeli przynajmniej jeden - dwóch posiada odpowiednie środki, to już w ogóle bajka.
Młodzi autorzy, ;P: :!: ( uwaga mówi Wiwu Czupra z Tybetu) wcale nie musicie być aż tak bardzo ostrożni. Każdy może pobłądzić i nawet totalną chałę napisać, to nie wstyd. Takie jest ryzyko tego sportu. Ale potem można wstać, otrzepać się, nastawić nos i próbować dalej, inaczej. Lepiej żeby się ktoś przeliczył z siłami niż zmarnował talent.

NURS - 4 Sierpnia 2008, 19:48

jewgienij napisał/a

Piszesz tak, jakby Jacek Dukaj siadając do Złotej Galery miał przybite na czole: uwaga! przyszły zdobywca Zajdla, Sfinksa, zwolnić od ograniczeń utworzonych dla średniaków.


Tak, miał. Jeszcze tego nie zajarzyłes, ale jesteś na dobre drodze.

Cytat
Młodzi autorzy, ;P: :!: ( uwaga mówi Wiwu Czupra z Tybetu) wcale nie musicie być aż tak bardzo ostrożni. Każdy może pobłądzić i nawet totalną chałę napisać, to nie wstyd. Takie jest ryzyko tego sportu. Ale potem można wstać, otrzepać się, nastawić nos i próbować dalej, inaczej. Lepiej żeby się ktoś przeliczył z siłami niż zmarnował talent.


A moze tak. młodzi kierowcy, wcale nie musicie być tak ostrożni. Każdy może pobłądzić i nawet staruszkę przejechać. Takie jest ryzyko tego sportu... Tym sposobem Kubiców nie narobisz. Najpierw wyszkolenie, potem hasanie, bo inaczej kończy się marnie.

jewgienij - 4 Sierpnia 2008, 20:00

Tak, z pewnością miał, kiedy siadał do tekstu. A Galera była dopiero w głowie i szukał dla niej środków :D Powiedziały mu Elfy albo komisja Zajdlowska, żeby się nie krępował, tylko gaz do dechy, ile dała fabryka, bo nazwisko zobowiązuje. Przecież stoi wyraźnie: Jacek Dukaj. Tak to jest z tą mądrością po fakcie, że ładnie nam wszystko upraszcza. Ale ja tego nie kupuję.
Dukaj musiał się na coś odważyć, żeby coś osiągnąć. A co z tego wynikło, to okazało się później.

Co do porównań pisarzy z kierowcami, chirurgami, pilotami - to już pisałem, że są bez sensu, więc nie będę się powtarzał. :twisted:Nikt życia nie straci z powodu pomyłki pisarza, czy tylko dla mnie jest jasne i oczywiste?

Adashi - 4 Sierpnia 2008, 23:11

Miria napisał/a
Nie twierdzę, że nie ma miejsca na rynku dla takiej literatury, ale w moim interesie leży podkreślanie znaczenia literatury ambitniejszej, bardziej wymagającej, bo taką lubię.

Podkreślać wolno do woli, Trzej Zacni Mędrcy z Onetu też podkreślali zalety ambitnej lektury, bo sami taką właśnie prozę starają się tworzyć. Szczegół w tym, że nie mówili: 'oh, jaka ta ambitna fantastyka jest głęboka i refleksyjna' tylko, że pojechali po grzbiecie kolegów od prozy lekkiej i rozrywkowej, wytykając im to, że ich utwory są za mało ambitne. Z tego powodu nie dziwię się, że Jeremiasz dał im odpór.

Miria napisał/a
Dla mnie to nie jest dziadowskie zrzędzenie

No to mamy odmienne zdanie :wink:

Miria napisał/a
więc co mi tu deprecjonujesz, hę? To nie fair. ;P:

Mowa była o deprecjonowaniu literatury, a nie mega-eseju ;P: A dziadowskie zrzędzenie objawiło się imho tym, że niby panowie ubolewają, że ta fantastyka taka mało ambitna, ale mają o to pretensje do innych twórców. No w mordę jeża, a może ci inni chcą pisać właśnie taką nieambitną prozę rozrywkową.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group