To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy

Fearfol - 26 Stycznia 2008, 20:57

Jeszcze nie obejrzałem ale ostrze zęby, "Wierny Ogrodnik" już za chwilę, mam nadzieje że warto będzie.
corpse bride - 26 Stycznia 2008, 21:00

moja współlokatorka przez godzinę ustawiała antenę na tn film. przybiłyśmy ją w końcu do szafki...
marekz - 26 Stycznia 2008, 21:04

Fearfol napisał/a
Jeszcze nie obejrzałem ale ostrze zęby, Wierny Ogrodnik już za chwilę, mam nadzieje że warto będzie.


A to może być dobre? A niech tam to i ja sobie to włączę.

Piech - 26 Stycznia 2008, 22:01

Widziałem to w kinie. Gdybym nie przeczytał był książki, nie wiedziałbym o co chodzi. A teraz znów nie wiem o co chodziło, bo zapomniałem.
ihan - 26 Stycznia 2008, 22:26

corpse bride napisał/a
moja współlokatorka przez godzinę ustawiała antenę na tn film. przybiłyśmy ją w końcu do szafki...

Biedna współlokatorka. A wygodnie jej tam, przy tej szafce?

gorbash - 26 Stycznia 2008, 22:34

ihan napisał/a
Biedna współlokatorka. A wygodnie jej tam, przy tej szafce?

Pewnie strasznie przybita...

elam - 26 Stycznia 2008, 22:37

gorbash, zdobywasz nagrode tygodnia za dowcip roku :bravo :bravo :bravo
marekz - 26 Stycznia 2008, 23:51

Wierny Ogrodnik (2005)

Widziałem go pierwszy raz. To film z gatunku "zaangażowanych". Nie przepadam za bardzo za takimi filmami. Technicznie wydaje mi się zrobiony całkiem dobrze, choć jak na mój gust był za mało dynamiczny a i jakiegoś niepowtarzalnego nastroju nie wytwarzał. Właściwie to miałem nawet wrażenie, że jest momentami trochę bez ładu i składu. Ciekawe do jakiego gatunku ten film się zalicza. Dla mnie to jakaś obyczajówka z elementami paradokumentalnymi. No bo chyba nie szpiegowski i nie thriller...

Film dotyka problemu (sytuacja dużych grup ludności w Afryce), który chyba dość ciężko jest przedstawić w medialny sposób. Bohaterowie filmu nie są płascy, nie są jednoznacznie dobrzy albo źli, nie jest to też walka Jednego Sprawiedliwego z Całym Złym albo Bezdusznym Światem albo przynajmniej ze Złymi Rządami. Realizatorzy mieli więc tu chyba dość ciężkie zadanie, nie jest to samograj typu Oleju Lorentza (1992). Postacie nie wydały mi się płaskie, natomiast fabuła trochę tak.

Ogólnie na kolana to mnie ten film nie rzucił, jednak za walory paradokumentalne spokojnie mogę mu dać 7/10. Jednak z pewnością nie zaliczyłbym go do kategorii: warto obejrzeć więcej niż jeden raz.

corpse bride - 27 Stycznia 2008, 00:33

ihan, gorbash - :lol:

a film - niby ok, ale mnie jakoś nie porwał. może to kwestia oglądania w domu (zawsze coś robię i nie poświęcam filmowi 100% uwagi, film przerywany jest reklamami tak długimi, że można stracić wątek, a do tego pomimo przybicia anteny do szafki jakości obrazu można wiele zarzucić). co mogę filmowi zarzucić, to jakieś wrażenie wtórności, z którym mnie pozostawił. jakby wszystko to już gdzieś było. po kawałku w róznych miejscach.

dzejes - 27 Stycznia 2008, 00:56

American Gangster - świetny film. Scenariusz oparty na znanym schemacie - konflikt dwóch bohaterów, złego i dobrego. Jeden jest pracowity, systematyczny, konsekwentnie dązy do celu, drugi to szajbus. Oczywiście pracowity jest tytułowy gangster, który w ciągu kilku lat tworzy najwiekszą siatkę szmuglującą heroinę z Wietnamu do USA.
Wszystko oparte na faktach. Ridley Scott w wysokiej formie, dwie i pół godziny dobrego kina. Choć temat znacznie obszerniejszy, myślę, że spokojnie mogły to być trzy godziny, bo wiele rzeczy było ledwie liźniętych.

Świetnie pokazana Ameryka lat 1960-70, z rasizmem, fryzurami afro i disco.

Co prawda pozycja Chłopców z ferajny jako lidera rankingu "film o mafii" (i proszę nawet nie dyskutować) nie jest zagrożona, ale American Gangster okazał się zaskakująco dobry.

EDIT: Jedna myśl, która mi w głowie szumi do tej pory - skoro z Wietnamu szmuglowano wojskowymi samolotami heroinę do USA, a tamten rejon to wówczas największe pola makowe, to co się dzieje teraz w Afganistanie, skoro szacuje się, że dziś 97% heroiny pochodzi właśnie stamtąd? Hę?

Odgrobadogroba - słoweński film o zwykłych ludziach. Jak to w takich filmach bywa - każda postać jest tak naprawdę niezwykła w tej zwyczajnej nijakości.
Film usypia czujność, buduje sielski obrazek wsi spokojnej, wsi wesołej, żeby na koniec wszystko zniszczyć, pokazać, że życie w swej przewrotności nie nagradza poczciwych i miłych, a najważniejszą rzeczą w związku kobiety i mężczyzny jest... - a to już sobie idźcie do kina ;) Zresztą co ja będę narzucał interpretacje.

Też polecam, choć lojalnie ostrzegam - film może znudzić, niewiele się dzieje, życie płynie, bohaterowie piją wino, gadają, umierają...

marekz - 27 Stycznia 2008, 01:54

Ring of the Nibelungs (2004)

Po polsku Pierścień Nibelungów vel Klątwa Pierścienia

Podsumowanie: Wszystko da się spier*olić.

Nosz kurde, nie mogę. Człowiek ślipia w ten monitor przez trzy godziny, żeby sobie jakiś normalny film obejrzeć, ale nie da się, nosz kurde po prostu nie da się! Jest to dla mnie tym bardziej bolesne, że akurat lubię takie "skandynawskie" klimaty i sporo sobie po tym filmie obiecywałem. Nosz ku*wa nie mogę. : - )

Co do fabuły: intrygi dworskie w stylu Ludwika XVI okraszone co pewien czas tekstami o Odynie, a z rzadka i innych postaciach podobnej klasy. Wszystko w tym filmie odbywa się tak jakoś powoli i w ogóle jakby w systemie ratalnym. Wszystko jest sprowadzone do rywalizacji o jakieś laski. Elementy skandynawskie są wplecione w fabułę ni w pięć ni w dziewięć, pojawiają się ot tak sobie z zaskoczenia.

W oryginalnej legendzie (Sadze o Wolsungach oraz pieśniach bohaterskich Eddy poetyckiej) było chyba mniej więcej tak: pierścień stanowił część odszkodowania, jakie Odyn, Honir i Loki musieli zapłacić królowi Hreidmarowi za zabicie jego syna Otra (który zresztą w chwili śmierci był zamieniony w wydrę). Hreidmar zarządał, aby bogowie napełnili złotem skórę po Otrze, a także pokryli ją od zewnątrz złotymi ozdobami. Aby zdobyć złoto Loki wymusił na karle Andarwim oddanie mu swego skarbu. Skarb wystarczył niemalże do wypełnienia i pokrycia całej skóry, jednak zabrakło złota na jeden wąs od wydry. Dlatego też Loki zabrał Andarwiemu jego złoty pierścień, w wyniku czego Andarwi rzucił klątwę na skarb i jego posiadaczy. Najpierw bracia Otra, Fafnir i Reginn pokłócili się z ojcem w wyniku czego Fafnir zabił Hreidmara, a potem zbiegł ze skarbem na pustkowia, gdzie zmienił się w smoka. Fafnira zabił Sygurd, który potem zabił również Reginna, ponieważ dowiedział się, ze ten chce zagarnąć skarb. Sygurda zabili jego sojusznicy, bracia Gjukungowie, któzy zostali w końcu zabici przez Atlego, jednak ten nie otrzymał skarbu, ponieważ Gjukongowie zatopili go w wodach Renu.

W filmie też jest trochę zabijania, ale w ogóle w innym kontekście, tak że raczej jest to wysoce swobodna "wariacja na temat" niż odniesienie do tego co rzeczywiście mamy w materiale źródłowym. Efekty specjalne w zasadzie ograniczają się do zastosowania funkcji morph. A tak, zapomniałbym jeszcze o smoku. No i o spadających głazach ze styropianu. Ogólnie nędza. Krajobrazy owszem ładne, ale kamera prowadzona jakoś nie-tak.

Zalety: brak zakończenia w stylu hoollywodzkim, naprawdę interesująca linia muzyczna no i największa zaleta filmu: królowa Islandii, Brunnhild (Kristanna Sommer Loken) jak dla mnie naprawdę prześliczna w tej roli. Co do walorów aktorskich nie wypowiadam się, bo się nie znam. Ale ona jest taka jeszcze nieopatrzona, nie to co te aktorki klasy tej co w Tomb Rider grała. Wprawdzie obijała się po jakichś Mortal Kombatach i Terminatorach, przewinęła się nawet przez Star Treka i gościnnie była w Slidersach, no ale nie jest aż tak opatrzona jak ta nieszczęsna Jolie. No i jest od niej ładniejsza.

Pani Loken wyciagnęła notę troszeczkę do góry, ale ileż może uciągnąć jedna skromna dziewczyna z Norwegii (jezu ale to brzmi). Efektem jest 5/10. I co do zasady nie polecam. Ale facetom jednak trochę polecam, szczególnie środkową część filmu. Tylko szkoda, że to jest aż takie dlugie.

Fidel-F2 - 27 Stycznia 2008, 09:20

dzejes, Chłopcy z ferajny to film rewelacyjny i nie bedę się spierał o to, zawsze oglądam go z przyjemnością ale czy jednak nie przegrywa z Ojcem chrzestnym?
dzejes - 27 Stycznia 2008, 10:27

Ojciec Chrzestny jest jak dla mnie zbyt liryczny, a Chłopcy... to oparte na zeznaniach Hilla historia bez tej poetyki. Ojciec chrzestny, zwłaszcza II, na pewno jest wybitny, ale Chłopcy z ferajny lepiej pokazują "jak to było".
Hubert - 27 Stycznia 2008, 10:32

Na porządnym sprzęcie (telewizor 42 cale + zestaw kina domowego) obejrzałem ponownie Piratów z Karaibów: Klątwę Czarnej Perły. Już się na temat filmu wypowiadałem tyyyle razy, że Wam oszczędzę. Powiem tylko, że dopiero przy takim zestawieniu Piraci pokazują pazurki w domowych warunkach :)


A poza tym Pulp Fiction. Świetne, masa absurdalnych tekstów. Dobrze zagrali Willis i Travolta. Muzyka jest świetna, scenariusz niczego sobie. Hm, trzeba będzie zaznajomić się z innymi filmami Tarantino.

Fidel-F2 - 27 Stycznia 2008, 10:38

zgoda, sam bym pewnie tego tak trafnie nie ujął, jednakowoż dla mnie ta liryczność jest zaletą

(poza tym to był trochę żart z dolnej półki, marna prowokacja)

edit: odpowiadam dzejesowi, Sosna się wzięła i wcięła

Czarny - 27 Stycznia 2008, 11:23

marekz napisał/a
Hreidmar zarządał
:twisted:
lavojtek - 27 Stycznia 2008, 11:44

Zupelnie przypadkowo obejrzalem wczoraj w telewizji Les Triplettes de Belleville! Calkiem nowa francuska animacja, obsypana podobno deszczem nagrod. W wieeeeelkim skrocie jest to historia porwania pewnego kolaza :D Ale jaka historia! Rewelacja :bravo :bravo :bravo :bravo :bravo
dzejes - 27 Stycznia 2008, 11:46

2003 to "całkiem nowa"?
Czarny - 27 Stycznia 2008, 11:50

No, z tego Tysiąclecia :lol:
lavojtek - 27 Stycznia 2008, 16:07

dzejes napisał/a
2003 to całkiem nowa?

Logika podpowiada ze jak cos jest w telewizji to najnowsze nie jest. Moze byc ewentualnie calkiem lub stosunkowo nowe. Czym sa 4 lata w stosunku do wiecznosci? A poza tym czep sie tramwaja :wink:

ihan - 27 Stycznia 2008, 18:59

"Trio z Belleville" jest rzeczywiście rewelacyjne. Tylko tej babci mi było szkoda. Ze strony wizualnej dla mnie bez zarzutu.
Piech - 27 Stycznia 2008, 19:12

Prawdziwą bohaterką była właśnie babcia. Czy nie?
ihan - 27 Stycznia 2008, 19:14

Wahałabym się między babcią, wnuczkiem kolarzem i chórkiem pań. Narobiliście mi ochoty na ten film.
Chal-Chenet - 27 Stycznia 2008, 20:51

Powtórka z "Impostora".
Cały czas mi się podoba, dobry klimat i tutaj czuć, że jest to ekranizacja prozy Dicka. Dobre role Gary'ego Sinise, Madeleine Stowe i Vincenta D'Onofrio. Nie ma tu nadużycia efektów specjalnych, nie ma bezsensownych walk, mało jest bezcelowych scen. Nacisk położony jest na klimat zaszczucia i ucieczki. I to pasuje. IMO jedna z ciekawszych ekranizacji Dicka.

marekz - 27 Stycznia 2008, 22:27

Chal-Chenet Stardust miałeś obejrzeć kiedyś... Bom ciekawy Twojej opinii. : - ) Tylko w miarę możliwości nie oglądaj na jakimś 19 czy 20-calowym monitorku... Kino albo duży monitor/telewizor.
dzejes - 27 Stycznia 2008, 22:50

lavojtek napisał/a
A poza tym czep sie tramwaja :wink:


Tramwaj -> ...zwany pożadaniem -> Stella! -> Stan Kowalski -> Kowal -> kuć -> skuć... Skuć! Grozisz mi!

Chal-Chenet - 27 Stycznia 2008, 22:59

marekz napisał/a
Chal-Chenet Stardust miałeś obejrzeć kiedyś...

Jakoś w tygodniu obczaję ;)
marekz napisał/a
Kino albo duży monitor/telewizor.

Luz, mam dosyć duży TV. :D

Obejrzałem też 'Screamersów'. Generalnie dobry film, dosyć ponury, wizualnie nie powalający, ale wciągający i klimatyczny. I ma dobrą końcówkę. Miejscami trąci nieco myszką zwłaszcza przy końcowej scenie spalania robota, ale na ocenę całości w jakimś znaczącym stopniu to nie rzutuje. Do bezbolesnego obejrzenia.

Chal-Chenet - 28 Stycznia 2008, 19:44

Kroniki Riddicka - Mroczna Furia.
Film animowany dziejący sie między "Pitch Black" a "Kronikami Riddicka". ogląda się przyjemnie, animacja jest ciekawa, zwłaszcza w scenie pojedynku Riddicka z dwoma świecącymi istotami, która to scena dzieje się w ciemności, co dodaje klimatu. Sama fabuła jest nienajgorsza, opowiada o tym jak Riddick ze znajomymi wpada w ręce pewnej pani, która kolekcjonuje ściganych we wszechświecie bandytów, i musi się stamtąd wydostać, co oczywiście udaje się perfekcyjnie. Film trwa pół godziny, więc właściwie nie ma tu czasu na nudę. Głos pod Riddicka podkłada Vin Diesel, nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej.
czekam na kolejne części, najlepiej aktorskie, mam nadzieję, że wyjdą.

banshee - 28 Stycznia 2008, 19:49

i ja o tym nie wiedziałam? a to wstyd!
a toto skąd? wypożyczyć można czy jeszcze co innego?

Chal-Chenet - 28 Stycznia 2008, 19:57

Wypożyczyć pewnie można, ale najlepiej właśnie
banshee napisał/a
co innego
:D


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group