Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
Chal-Chenet - 24 Lutego 2015, 10:59
thinspoon napisał/a
Stormbringer napisał/a
Generalnie jednak nie jestem na nie - taka Pierwsza klasa ma kilka kapitalnych momentów
Za scenę w barze trafił u mnie na pierwsze miejsce, jeśli chodzi o serię X-Men.
Fidel-F2 napisał/a
Dla mnie obaj to szmaciarze.
Którzy obaj?
Pewnie Batman i X-Men. Stormbringer - 24 Lutego 2015, 11:42
thinspoon napisał/a
Stormbringer napisał/a
Generalnie jednak nie jestem na nie - taka Pierwsza klasa ma kilka kapitalnych momentów
Za scenę w barze trafił u mnie na pierwsze miejsce, jeśli chodzi o serię X-Men.
O, to, to! Najlepsza scena filmu - obok podnoszenia okrętu. W ogóle Fassbender jako Magneto zjada resztę obsady na śniadanie (nawet McAvoya, którego lubię).Chal-Chenet - 24 Lutego 2015, 11:57 To prawda, Fassbender jest świetny, że się tak dołączę do głosów pochwalnych. Choć generalnie w "X-Menach" mało jest ról chybionych i nietrafionych.Luc du Lac - 24 Lutego 2015, 12:44 nietrafiona aktorska jest zmiana MistiqueDunadan - 24 Lutego 2015, 13:00
Luc du Lac napisał/a
nietrafiona aktorska jest zmiana Mistique
Zgadzam się w 100%. Lawrance w ogóle nie pasuje do tej roli. Rogue też mi nie pasuje. Ale to w sumie wszystko, reszta jest super.Luc du Lac - 24 Lutego 2015, 16:19 Bellucci zagra dziewczynę Bonda,
w końcu trafił na taką która będzie mogła go czegoś nauczyć....m_m - 24 Lutego 2015, 18:10 Sędzia/The Judge z Robertem Downeyem Jr.
Niby zwykły dramat sądowy z rozbudowanym tłem obyczajowym, a jednak oglądałem z zapartym tchem. Film dobrze zrobiony, aktorsko też daje radę. Polecam
Biutiful Inarritu. To jedyny film tego reżysera jeszcze przeze mnie nie oglądany. I najsłabszy moim zdaniem. Nie umiałem wczuć się w ten film, może przez to, że nie lubię Javiera Bardena. Jestem znudzony i w ogóle nie wstrząśnięty.Fidel-F2 - 24 Lutego 2015, 18:35 Dla mnie to najlepszy film Inarritu i jeden z najlepszych w ogóle. Moje prywatne top5.Matrim - 24 Lutego 2015, 19:33
Fidel-F2 napisał/a
Whiplash (...) scenariusz oparty na fabule na której zrobiono pewnie grube setki filmów - od zera do bohatera, kontrowersyjny mistrz, najpierw nadzieje i oczekiwania, potem konflikt i załamanie, katharsis, sukces i wieczna sława
Zasadniczo - niby tak. Ale... "Od zera do bohatera" i "sukces i wieczna sława". Czyżby? Ja tego tak prosto i różowo nie widziałem i dlatego odbiór całego filmu jest u mnie inny. Wrzucę w spoiler:
Spoiler:
Wróćmy do sceny w barze. Fletcher rzewnie opowiada, jak to on tylko podnosi poprzeczkę studentom, żeby zdali sobie sprawę ze swojego potencjału. I żeby on mógł być tym, który dla świata jazzu odkryje kolejnego Charlie Parkera. Ale ustawiczne podnoszenie poprzeczki nigdy nie pozwoli im jej przeskoczyć. Bo zawsze może być bardziej, albo szybciej. A co za tym idzie, on nigdy nie odkryje gwiazdy. To jakby udało mu się wygrać w Tetrisa. Pokonfabuluje sobie, o tym, że już takiego jednego znalazł, ale chłopak zginął w wypadku i sam przed sobą nie potrafiąc się przyznać do życia w iluzji, po chwili słabości do niej wróci.
Andrew z kolei ma przekonanie, że tylko ta praktyka pod okiem TEGO nauczyciela gwiazdę z niego zrobi. No to ćwiczy, ćwiczy. I ćwiczy. Te same dwa kawałki w kółko... Student-kujon i kiepski nauczyciel, który nie uwalnia talentu, tylko go tłamsi. A że sam nie ma jakichś wielkich osiągnięć (jego występ na pianinie, to nie jest pokaz wirtuoza) i sam przyznaje, że każdy głupi potrafi machać rękami... Cóż.
Dla mnie finałowa scena (sama w sobie bardzo dobra, od samego wejścia Andrew na scenę), tylko udowadnia każdemu z osobna swoje racje. Andrew nie potrafi wpasować się w muzykę, której nie zna (a czy improwizacja nie jest miarą naturalnego talentu?), Fletcher udowadnia mu w prostych słowach, że najwyraźniej nie masz Tego. No to Andrew udowadnia z kolei, że dwa kawałki potrafi zagrać zaj.ebiście sprawnie, bo przecież wyuczył się ich na pamięć, dopracował do perfekcji i teraz wszystkim pokaże. I pokazuje. Tylko czy to mu zapewni sukces i wieczną sławę? Czy tylko pozwoli przejść na wyższy poziom Tetrisa, gdzie będzie musiał znów grać bardziej? Fletcher to samo: jest zafascynowany, że jego uczeń pobił swój rekord, zagrał wyśmienicie, no to trzeba sprawdzić, czy da radę szybciej. Obaj grają w zaklętym i przeklętym kole. Dla mnie to nie tyle film o dążeniu do doskonałości, ile jego krytyka.
I tyle.m_m - 25 Lutego 2015, 00:14
Fidel-F2 napisał/a
Dla mnie to najlepszy film Inarritu
IMO nie umywa się ani do Amores peros, ani do 21 gramów, a już tym bardziej do genialnego Babel.
Fidel-F2 napisał/a
Moje prywatne top5.
Ciekawymi ścieżkami chadzają ludzkie gusta.Fidel-F2 - 25 Lutego 2015, 08:01 21 gramów ledwie pamiętam (trzeba odświeżyć), Babel - dobry film ale ze znanych mi najsłabszy, Amores peros wciąż w planach. Biutiful majstersztyk.Stormbringer - 25 Lutego 2015, 08:32 U mnie z kolei prowadzą "Babel" i "Amores Perros". "21 gramów" niezłe, ale już bez tego kopa. No i nie widziałem "Biutiful" (a w końcu powinienem, bo Bardem to jeden z moich ulubionych aktorów). Z kolei "Birdman" tak bardzo się różni od tego zestawu, że jeszcze nie jestem pewien, gdzie go wpasować.
Z obejrzanych: duńskie Porwanie (Kapringen), czyli "Kapitan Phillips" po europejsku. Dużo bardziej kameralne od filmu Greengrassa - chwilami przypomina wręcz dzieła Dogmy 95. No i od początku rozbite jest na dwa wątki: uprowadzonego statku i prezesa firmy transportowej, który zza biurka negocjuje z porywaczami. Podejście ciekawe i może się podobać, acz pod koniec seans zaczął mi się trochę dłużyć (może to kwestia późnej godziny, więc przesadnie się nie czepiam). Na plus na pewno aktorstwo (ludzie z serialowego "Rządu" dają radę) i surowe, pozbawione upiększeń ujęcie całej sprawy.Fidel-F2 - 26 Lutego 2015, 09:18 Snajper / American sniper Tak se. Ogląda się, sensacja jak sensacja ale żeby coś wyjątkowego to nie. Protest song przeciw przemocy i wojnie miesza się z bezmyślnym hurrapatriotyzmem i zadumą nad trudnym losem weteranów i ich rodzin. Nie bardzo wiadomo o co autoru chodzi, poza tym każdy z tych aspektów był już gdzieś, kiedyś prezentowany lepiej. I to nie raz. No i sporo głupot mających dodać dramaturgii a w rzeczywistości zalatujących lekką żenadą.Fidel-F2 - 26 Lutego 2015, 09:55 Amores perros Film o stracie i przypadkowości ludzkiego życia. Bardzo dobry, ale późniejsze rzeczy Inarritu lepsze. No, może podobne. W sumie nie ma się czego czepić. Inarritu i Sofia Coppola to dla mnie teraz ex aequo reżyserski numer jeden.Stormbringer - 26 Lutego 2015, 10:08
Fidel-F2 napisał/a
Inarritu i Sofia Coppola to dla mnie teraz ex aequo reżyserski numer jeden.
Dla mnie Coppola jest jednak odrobinę nierówna. Obok jednego z moich ulubionych filmów kręciła też rzeczy, które kompletnie po mnie spłynęły ("Maria Antonina"). Ok, babka ma swój styl, a "Przekleństwa niewinności" i "Somewhere" mogą się podobać, ale ciągle jest dla mnie przede wszystkim autorką "Między słowami". I pewnie prędko się to nie zmieni.Fidel-F2 - 26 Lutego 2015, 10:27 Między słowami i Somewhere to cudeńka, majstersztyk sztuki filmowej. Przekleństwa niewinności trochę inne, dawno widziałem, powinienem odświeżyć, ale pamiętam wrażenie, bardzo dobra rzecz. Maria Antonina faktycznie jakby słabiej ale imho wciąż nie odnalazłem klucza acz chyba się zbliżamy. No i nie widziałem jeszcze tego ostatniego.Witchma - 26 Lutego 2015, 10:30
Stormbringer napisał/a
ciągle jest dla mnie przede wszystkim autorką Między słowami
Mnie ten film całkowicie zmiażdżył, tego chyba nie uda jej się przeskoczyć.Fidel-F2 - 26 Lutego 2015, 10:40 Widziałaś Somewhere?Witchma - 26 Lutego 2015, 10:56 Nie, ale jeśli miałby mi zrobić większą krzywdę niż "Między słowami", to nie chcę oglądać
A skoro już przy filmach jesteśmy. Obejrzałam Gangstera. Tom Hardy świetny, Shia LaBeouf w***ący, epizody z Garym Oldmanem super. W sumie niezły film.Stormbringer - 26 Lutego 2015, 11:03
Fidel-F2 napisał/a
No i nie widziałem jeszcze tego ostatniego.
Ja też nie, i to z czystą premedytacją. Ale może się w końcu odważę.
Witchma napisał/a
Stormbringer napisał/a
ciągle jest dla mnie przede wszystkim autorką Między słowami
Mnie ten film całkowicie zmiażdżył, tego chyba nie uda jej się przeskoczyć.
Trzy razy byłem na nim w kinie i z każdego seansu wychodziłem jak w amoku. Nie wiem, na czym to polega, ten film przestawia coś w głowie.Witchma - 26 Lutego 2015, 11:13
Stormbringer napisał/a
Fidel-F2 napisał/a
No i nie widziałem jeszcze tego ostatniego.
Ja też nie, i to z czystą premedytacją. Ale może się w końcu odważę.
Ten ostatni to "Bling Ring"? Widziałam. Film dobrze uchwycił próżność złodziei i beznadziejność świata, który je ukształtował, ale na pewno nie jest to arcydzieło, którym można się zachwycić.m_m - 26 Lutego 2015, 12:05
Witchma napisał/a
Ten ostatni to Bling Ring? Widziałam. Film dobrze uchwycił próżność złodziei i beznadziejność świata, który je ukształtował, ale na pewno nie jest to arcydzieło, którym można się zachwycić.
Ten film to żenada na poziomie Springbreakers, no, może ciut wyżej. Po co takie obrazy powstają, nie mam pojęcia.Stormbringer - 26 Lutego 2015, 12:10
Witchma napisał/a
Ten ostatni to Bling Ring? Widziałam. Film dobrze uchwycił próżność złodziei i beznadziejność świata, który je ukształtował, ale na pewno nie jest to arcydzieło, którym można się zachwycić.
Tak podejrzewałem. Poza tym chyba trudno się utożsamiać z tymi dzieciakami (przynajmniej tyle wywnioskowałem z fragmentów i zwiastuna), a właśnie w tym osobistym odbiorze tkwi siła najlepszych filmów Coppoli. Tam, gdzie przełożyła na ekran fragmenty własnego życia, jej historie są najlepsze i najbardziej uniwersalne.Fidel-F2 - 26 Lutego 2015, 12:34
Witchma napisał/a
Nie, ale jeśli miałby mi zrobić większą krzywdę niż Między słowami, to nie chcę oglądać
Zdecydowanie polecam.merula - 28 Lutego 2015, 13:47 nadrobiłam zaległości w wątku - przekopałam sie przez te sześćdziesiąt kilka stron.
lista kandydatów do obejrzenia uzupełniona, jeszcze tylko nie wiem, kiedy miałabym to zrobić.
z ostatnio obejrzanych zapadły mi w pamięć
Złodziejka książek - sympatyczny film, zupełnie odbiegający od moich wstępnych wyobrażeń. przy okazji porozmawiałam z synem o ideologiach, historii, paleniu książek i poleciłam Bradburego do przeczytania.
Długi wrześniowy weekend - ujęła mnie ta historia. coś, co w teorii jest traumą i tragedią zmienia się w bazę do odbudowy życia dla głównej bohaterki granej, świetnie moim zdaniem, przez Kate Winslet, oraz daje inspirację do wybrania ścieżki życiowej dla jej syna.
Tylko kochankowie przeżyją - Dunadan napisał już chyba wszystko, poza tym, że grała tam Tilda Swinton. i jak ona wyglądała...
Grawitacja - mąż i dzieci mówili, ze szkoda czasu. moze nie całkiem podzielam ich opinię, ale nie zachwycił mnie ten film.
Wilk w Wall Street - niewątpliwie Leo umie grać. ale atmosfera jakoś nie podchodzi mi. chyba nie jestem targetem.nureczka - 28 Lutego 2015, 14:59
merula napisał/a
Grawitacja - mąż i dzieci mówili, ze szkoda czasu. moze nie całkiem podzielam ich opinię, ale nie zachwycił mnie ten film.
Merula, dzięki! A już myślałam, że ze mną coś nie tak. Nijak nie pojmuję zachwytów nad tym filmem.dalambert - 28 Lutego 2015, 15:03 Grawitacja, to coś dla miłośników współczesnego kosmicznego autentyku z pomnikowo heroiczną końcówką z innej bajki, takie 3 +, albo 4/10Magnis - 28 Lutego 2015, 15:04 Uniwersytet potworny - lubię Potwory i spółka, ale niestety oczekiwałem bardziej mrocznego filmu animowanego. Zabrakło tutaj tego czegoś, bo kilka momentów niezłych też było i zabawnych sytuacji jest mało. Można obejrzeć.nureczka - 28 Lutego 2015, 15:58
dalambert napisał/a
kosmicznego autentyku
Autentyku? Toż ilość bzdur tam nagromadzona powala.Luc du Lac - 28 Lutego 2015, 15:59 Ale i tak jest z filmów najbliżej reality