Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
ilcattivo13 - 10 Września 2011, 20:26
niby przywracacie mi wiarę w Martvość, ale dopóki nie zostanę przez nią beepnięty, będzie to bardzo płytka wiara
Lis Rudy - 10 Września 2011, 20:30
| ilcattivo13 napisał/a | | nie zostanę przez nią beepnięty |
W ukryciu siedzi trójka obserwatorów, ilcattivo13, niewykluczone że jednym z nich jest Martva. Coś czuje że zaraz wleci tu z rykiem smoka, odgryzie Ci głowę i zje.
dalambert - 10 Września 2011, 21:12
| Lis Rudy napisał/a | | odgryzie Ci głowę i zje. |
GŁOWĘ Jaroszka i wegetarianka w jednym Przeca głowa ma oczka
Fidel-F2 - 10 Września 2011, 21:25
no to potem wypluje ze wstrętem
Martva - 10 Września 2011, 21:35
| ilcattivo13 napisał/a | O Boże! Od kiedy?! |
Bogini, jak już.
Od zawsze
| merula napisał/a | w marzeniach |
| ilcattivo13 napisał/a | | ale dopóki nie zostanę przez nią beepnięty, |
Ej, no, ja nie beepam.
| Lis Rudy napisał/a | | Coś czuje że zaraz wleci tu z rykiem smoka, odgryzie Ci głowę i zje. |
Pff. Rykiem. Smoka. Martva.
| dalambert napisał/a | GŁOWĘ |
Ekhm, a co...?
| dalambert napisał/a | Jaroszka i wegetarianka w jednym |
To się da w jednym albo nie w jednym? Nigdy nikt mi nie chciał wyjaśnić różnicy w definicji, ale jeśli się dobrze orientuję to jakby powiedzieć 'czworobok i kwadrat w jednym'.
Mierzę postępy pracy w naszyjniku laptopem, bo zgubiłam linijkę. Chore.
May - 10 Września 2011, 22:10
| Martva napisał/a | | Mierzę postępy pracy w naszyjniku laptopem, bo zgubiłam linijkę. Chore. |
oplulam monitor
ilcattivo13 - 10 Września 2011, 23:24
| Martva napisał/a | | Ej, no, ja nie beepam. |
Znaczy, jeszcze kilka miesięcy temu ktoś się tutaj pod Ciebie podszywał
...
Albo to beepanie wyparłaś...
...
Jak mogłaś to zrobić!? Powiedz jeszcze, że jestem sympatyczny i zabij mnie do końca...
Żebym był małą syrenką, to zrobiłbym... to zrobiłbym o tak
Buuu
Posadźcie rosiczki na moim grobie...
dalambert - 10 Września 2011, 23:24
| Martva napisał/a | Nigdy nikt mi nie chciał wyjaśnić różnicy w definicji, ale jeśli się dobrze orientuję to jakby powiedzieć 'czworobok i kwadrat w jednym'.
|
Różnica to jest w stopniu fanatyzmu, jarosze to zdaje się jajeczkiem, mleczkiem i serem czy śmietaną nie pogardza, a wegany to czyste sałaciarze są
Fidel-F2 - 11 Września 2011, 06:53
Martva, kwadrat to zawężenie czworoboku
Martva - 11 Września 2011, 09:50
ilcattivo13, jużnicniemówię.
dalambert, mówiłeś wcześniej o wegetarianach, nie weganach. Jajeczkiem i serem nie pogardzę, więc to dziwnie jakoś.
Fidel-F2, no właśnie.
Fidel-F2 - 11 Września 2011, 09:53
czyli nie to samo
Martva - 11 Września 2011, 10:05
gdzieś napisałam że to samo?
Fidel-F2 - 11 Września 2011, 10:10
tu
| dalambert napisał/a | | Jaroszka i wegetarianka w jednym | | Martva napisał/a | | to jakby powiedzieć 'czworobok i kwadrat w jednym' |
Martva - 11 Września 2011, 10:13
nie.
Fidel-F2 - 11 Września 2011, 10:15
tak
Martva - 11 Września 2011, 10:23
rany, nie sądziłam że akurat Tobie trzeba będzie tłumaczyć
jarosze nie jedzą ssaczego mięsa, ale zdarza im się rybkę albo inszą krewetkę, jeśli zguglane na szybko definicje są prawdziwe
wegetarianie nie jedzą mięsa, żadnego, ale zawierają się w zbiorze 'jarosze'
czyli każdy wegetarianin jest jaroszem, nie każdy jarosz jest wegetarianinem
o, bo to jakby powiedzieć o kimś 'chrześcijanin i katolik w jednym'
napisałam bez kropek żeby Ci było łatwiej zrozumieć mam nadzieję że doceniasz
Fidel-F2 - 11 Września 2011, 11:24
jarosz=wegetarianin
dawniej był tylko jarosz, teraz słowo zanika
Martva - 11 Września 2011, 11:30
No więc właśnie nie do końca, wychodzi że jarosz to - fuj, nie lubię tego słowa, bo jest idiotyczne - semiwegetarianin, czyli ssaków nie, rybki owszem. Ale trudno znaleźć jedną stałą definicję.
EDIT: nawet jeśli przyjmiemy Twoje 'wegetarianin = jarosz', to powiedzenie o kimś 'wegetarianin i jarosz w jednym' brzmi nieco nie bardzo, nie?
dalambert - 11 Września 2011, 11:34
Martva, No jak w końcu będzie ? Odgryziesz te głowę, czy nie ?
SithLady - 11 Września 2011, 11:42
Z czarnych koronek zwrocilam uwage na ten http://www.groszki.pl/gro...50418.html?i=13
Mierzylas cos z effuniakow?
Martva - 11 Września 2011, 11:47
dalambert, nie, mam za mały rozstaw szczęki.
SithLady, bardzo dawno temu na zjeździe lobbowym jakiegoś lawendowego plunga, który mnie nie zachwycił, wcześniej fuksjowego w którym efekt powalił mnie na łopatki, ale to był prototyp i potem zmieniono konstrukcję, a jakoś pomiędzy miękkie halfy szyte z firanki, bo Ewa chciała sprawdzić jak się zachowa konstrukcja. A ten linkowany w ogóle do mnie nie mówi.
Za to dostałam newsletter Ewy Bien z zajawką nowej kolekcji i jest obłędnie piękne coś w kolorze zielono-turkusowym, ze złotym albo żółtym nadrukiem, och.
Martva - 11 Września 2011, 14:04
Mama mnie trochę zszokowała. Bo mam taką koszulkę, odziedziczoną po siostrach, z czarnym nadrukiem łapek na wysokości biustu i napisem 'wow' i zastanawiałam się czy kiedykolwiek odważę się ją włożyć. A okazało się że owszem, ja ją odziedziczyłam po siostrach, ale siostry po mamie; ba, chodziła w niej nawet moja babcia na jakimś wyjeździe do sanatorium czy gdzieś. Rodzicielka przywaliła mi jeszcze wspomnieniem że chadzała w takim komplecie wydzierganym chyba na szydełku, bluzkokamizelka i długi sweter, bez stanika pod spodem - komplet też odziedziczyłam, jest dość luźno tkany i cóż, ja bym się nie odważyła.
Za to odważę się chyba na kombinację tiulowej halkospódnicy, gorsetu i gotyckich kopytkowatych butów, też zastanawiałam się czy nie będzie zbyt odważnie, po czym wracając nad ranem przez centrum miasta spotkałam dziewczynę w tutu ledwo zasłaniającym tyłek (moja jest do pół uda albo dłuższa), dziwnym underbuście stylizowanym dość ludowo, z paseczkami futerka albo koronki, i megawysokich szpilach. Poczułam się uspokojona.
Lis Rudy - 11 Września 2011, 15:56
| Martva napisał/a | | odziedziczyłam po siostrach, ale siostry po mamie; ba, chodziła w niej nawet moja babcia |
WOW !
Z szybkiej analizy wynika że jesteś trzecim pokoleniem chodzącym w tej samej rzeczy
Martva, czy u Was się niczego nie wyrzuca ???
Martva - 11 Września 2011, 16:06
Wyrzuca się, jak się szmaci. A jak jest w dobrym stanie, to raczej nie
Lis Rudy - 11 Września 2011, 16:18
| Martva napisał/a | | Wyrzuca się, jak się szmaci. A jak jest w dobrym stanie, to raczej nie |
To już wiem skąd określenie "centusie" na Krakusów
Martva - 11 Września 2011, 16:43
Po pierwsze, nie widzę powodu żeby wyrzucać fajną rzecz w dobrym stanie tylko dlatego ze jest stara. Nie strzępi się, nie przeciera, wygląda OK, to po co?
Po drugie, miasto nie ma tu nic do rzeczy, chomikowania (sorry, ruda) i noszenia rzeczy do zdarcia nauczyliśmy się kiedy mieliśmy naprawdę kiepską sytuację finansową. Do końca podstawówki wszystko poza butami miałam po siostrach i kuzynkach, pamiętam
Po trzecie, no dobra, przodkowie mamy pochodzą ze Szkocji
Skonczyłam wczorajszy naszyjnik. Tylko trzy godzinki pracy Ale chyba mnie pogięło, jak kolory wybierałam, znaczy są ładne ale wyjątkowo niefotogeniczne. Ciemny z jasnym nie wygląda dobrze ani na białym, ani na czarnym, zawsze się coś z czymś zleje; do tego fiolety wyjątkowo nie lubią się z moim aparatem i chyba tylko na białym tle udało mi się wyciągnąć odpowiedni odcień, podle manipulując kolorami - inaczej wychodzi czekolada, a nie bakłażan :/
merula - 11 Września 2011, 16:46
podoba mi się. jak będe znów w Krakowie chciałabym móc przymierzyć. da się?
Godzilla - 11 Września 2011, 16:53
Martva, ja też jestem chomik i różne rzeczy trzymam niepotrzebnie. Ale w ten sposób mam parę rzeczy jeszcze po babci. Chyba tylko po to, żeby je mieć i pamiętać, bo w ubraniach chodzić nie będę, nie mój rozmiar. Ale dzieciom mogę pokazać, jak już będą dość duże żeby się tym przejąć. Za to w ciągłym użyciu jest babciny tamborek.
Lis Rudy - 11 Września 2011, 17:43
| Martva napisał/a | | no dobra, przodkowie mamy pochodzą ze Szkocji |
Wiedziałem !
A naszyjnik całkiem fajny. Dobrze że dołożyłaś fotkę na białym, na tej wiklinie wyglądał jak brązowczekoladowy z białym (srebrnym???).
ilcattivo13 - 11 Września 2011, 18:45
| Martva napisał/a | | Po pierwsze, nie widzę powodu żeby wyrzucać fajną rzecz w dobrym stanie tylko dlatego ze jest stara. |
normalnie jak moje domowe gestapho Ma w piwnicy ogromny jutowy wór z ciuchami, butami i dodatkami z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych (aha - plus jedna szafa w graciarni na strychu). Tyle, że nie nosi tych rzeczy, bo wtedy ważyła dobre dwadzieścia kg mniej. Ale przy każdych porządkach twierdzi, że jeszcze schudnie i będzie w nich chodzić, bo raz, że to wszystko porządne rzeczy (większość przywieziona przez ciocię z Francy w czasach, kiedy była kierowniczką u "Soni Dekiel"), a dwa, że to wszystko znowu się modne zrobiło. Czasami mnie nachodzi, żeby ten stuff przebrać, odpicować i na aledrogo wrzucić (w celach podreperowania budżetu), ale jakoś tak mi żal marzeń mamuśki (znaczy, tych o przyszłym schudnięciu)...
|
|
|