Mistrzowie i Małgorzaty - Dawid Juraszek
Fidel-F2 - 11 Listopada 2012, 13:40
może pisanie po prostu przestaje być potrzebne i nie ma co się upierać
Navajero - 11 Listopada 2012, 14:07
Upadek oświaty -> zanik umiejętności czytania ze zrozumieniem i czytania w ogóle -> spłycanie rynku. Do tego Vat na książki i inne takie.
dzejes - 11 Listopada 2012, 14:47
Pisarz od sprzedanego egzemplarza dostaje złoty pięćdziesiąt, a książka kosztuje czterdzieści. Jeśli pisarz dostawałby dwa złote przy ebooku kosztującym piątaka, a ksiązce drukowanej około dychy, to byście zobaczyli te "zaniki umiejętności czytania" i inne sodomy i gomory.
Na każdym rynku, na którym dochodziło do ostrego spadku cen, czytelnictwo skokowo wzrastało. Ludzie czytający zaczynali czytać więcej, a nieczytający dla rozrywki - zaczynali to robić. Na każdym rynku, od USA, po Indonezję.
GGG - masz dobrą pracę, to przehibernuj trzy, cztery lata i poczekaj, co będzie. To przecież też jest opcja, a jeśli będziesz sfrustrowany, to i tak kij, nie robota.
EDIT: A w temacie - Philip Roth kończy karierę.
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 16:21
Romek P., myśmy się chyba nie zrozumieli a sformułowanie o udawaniu głupiego to już pardon! jest nieco niestosowne.
Mówić o problemach fachu, nierzetelnych wydawcach, upokrzających honorariach, o tym że autorowi płaci się jako ostatniemu po sprzątaczce trzeba. O zjawisku jako takim, trzeba.
Ale jeśli autor płacze: nie wzięli mego arcydzieła chlip! a przecież ja się tak starałem! chlip chiip i dlaaaczego chlip, chlip, chlip! No to mnie skręca. No co poradzić, tak mam.
charande - 11 Listopada 2012, 17:06
Kruku Siwy, tylko wcale nierzadko jest tak, że nie książka zawiniła, a okoliczności nie były sprzyjające. To jak z przyjęciem do pracy: nieprzyjęcie na dane stanowisko wcale nie znaczy, że twoje kompetencje są ogólnie g... warte. Pierwszy odruch większości ludzi jest taki, żeby się bardzo przejąć odmową - nie zawsze słusznie.
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 17:11
Oczywiście. Ale to wolny zawód i nikt nigdy nie mówił że będzie łatwo. No i już wspominałem podczas tej dyskusji, że bardzo często nie trafia się w gusta czytelnicze. W redaktorskie takoż.
Romek P. - 11 Listopada 2012, 17:15
Kruku, rzeczywiście się nie zrozumieliśmy, skoro coś potraktowałeś zbyt osobiście. Chodziło mi o postawę, nie o konkretną personę
Niemniej, bardzo szanuję Twoje zdanie jako Twoje osobiste zdanie w temacie. Ale dlaczego zabijasz dyskusję stwierdzeniem "Bo Kres pod Grunwaldem..." Świat nie sprowadza się do Twego zdania, do Kresa, do mojego też nie, a dyskusja to wymienianie poglądów, to znacznie lepsze niż próba zabicia dyskusji i zamiecenia problemów pod dywan.
Zwracam Ci uwagę, że dawne problemy z Fabryką narastały do czasu, aż je paru autorów upubliczniło - Twoim zdaniem bardzo to było niehonorowe i żałosne? Bo moim, po upublicznieniu Fabryka szybko rzecz wyczyściła. Ale nie wcześniej. Więc jednak warto było głośno o czymś mówić, nieprawdaż?
Zatem, proszę, pisz, co myślisz, ale nie generalizuj tym bardziej, że forsujesz tezę, iż jak autorowi książki nie wzięli, to książka do bani. mam publicznie pisać o wydawnictwach i autorach rzeczy, o których dobrze wiesz, tylko uważasz, że nie należy o nich pisać? I żebyś znów nie potraktował sprawy osobiście - nie, nie Ciebie mam na myśli. Mam na myśli umowne zjawisko zwane: "książka bardzo nam się podoba, ale w obecnej sytuacji rynkowej nie zaryzykujemy wydania. Poczeka pan rok, do wyjaśnienia się sytuacji z dystrybucją"? I mnie też to nie dotyczy, zastrzegam, ale wielu znanych mi autorów i autorek. Zatem autor w takiej sytuacji dostaje potwierdzenie, że tekst niezły, ale wydawca zbyt słaby - co w swym nieco zbyt zerojedynkowym poglądzie ignorujesz
Bez urazy, Kruku, to nic osobistego, ale nie zgadzam się z Twoim zdaniem, a GGG usiłujesz wcisnąć dziecko w brzuch, jak się mawia na Śląsku
Kruk Siwy - 11 Listopada 2012, 17:25
Spojrzyj na post powyżej. Nie mówię nigdzie że tekst jest do bani i dlatego nie można go sprzedać. W takim przypadku to już nie ma dyskusji. Wręcz przeciwnie jeśli wrócimy do ad remu to porównuję GGG do dobrych pisarzy nespa? I staram się by nie zrezygnował trochę go ekscytując w poczucie godności.
I naprawdę czy ja dziś mówię nierozumiale czy adwersarze są nie kumaci świątecznie, nie wiem. Co innego walczyć i otwarcie mówić o różnego rodzaju grzechach wydawców a co innego skarżyć się żałośliwie i ogólnie że "mi nie wzięli".
No i znasz mnie od lat. Prowokacja odpowiednio rozegrana bardzo dobrze wpływa na rozwój dyskusji. To moje ulubione zagranie.
Romek P. - 11 Listopada 2012, 17:46
Ja dziś mogę jedynie zagrać swoją bolącą głową do kosza
ihan - 11 Listopada 2012, 18:12
O widzisz, dyskutowanie czy też upowszechnianie wiedzy o nieprawidłowościach w wydawnictwach, dystrybucji itp. jak najbardziej ma sens. Osobiście robie to co jako czytelnik mogę, nie kupuję w EMPiKU, zanim zaczęłam zamawiać książki w księgarni bramę obok przesłuchałam właściciela jak płaci wydawnictwom (terminy płatności np) sieć w której jest, staram się kupować książki z pierwszej ręki, nie z drugiej, nie wypożyczać w bibliotece, puszczać gotówkę na rynek. To mogę. OK, posty GGG odebrałam raczej jako: ja się staram i nic, a na to już niewiele poradzę. Nie będę na przykład dla podtrzymania ducha pisarskiego w Narodzie kupować książek, które mnie nie interesują i których nigdy nie przeczytam, żeby ich autorom nie było przykro. Jeszcze raz: napiętnować nie fair wydawnictwa jak najbardziej.
dzejes - 11 Listopada 2012, 19:31
ihan napisał/a | staram się kupować książki z pierwszej ręki, nie z drugiej, nie wypożyczać w bibliotece |
Jest to dla mnie postawa kompletnie niezrozumiała. Czytasz tylko nowości?
ihan - 11 Listopada 2012, 21:30
Sporo książek jest wznawianych
Nie wymagam zrozumienia dla moich wyborów życiowych.
makpfi - 11 Listopada 2012, 22:08
Pisarz od sprzedanego egzemplarza dostaje złoty pięćdziesiąt, a książka kosztuje czterdzieści. Jeśli pisarz dostawałby dwa złote przy ebooku kosztującym piątaka, a ksiązce drukowanej około dychy, to byście zobaczyli te "zaniki umiejętności czytania" i inne sodomy i gomory.
/quote]
To tak wygląda? Finansowo ?
Kurcze, ja wydaje dosyć regularnie do 200 zł miesięcznie na książki, i nie miałem pojęcia, że nie płacę pisarzom tylko nie wiadomo komu.
To może trzeba stworzyć system, żeby czytelnik płacił pisarzowi. Na przykład publikować w sieci.
Tylko reklamy trochę za mało i czytniki jeszcze dość drogie;(
dzejes - 11 Listopada 2012, 22:58
ihan napisał/a | Nie wymagam zrozumienia dla moich wyborów życiowych. |
Ja się bardziej dziwiłem temu, że uważasz, że pomagasz w jakiś sposób autorom.
makpfi napisał/a |
To tak wygląda? Finansowo ? |
Od rozmawiających tu pisarzy pewnie kwot nie usłyszysz, ale to są te okolice, jakie autor dostaje. Nie wiem, jak wyglądają umowy SŁAW.
Mam jeszcze jedną myśl - żenująca sytuacja na rynku powoduje brak literatury czysto rozrywkowej, takiej o którą co chwila ktoś na tym forum woła. Bo za taką literaturę trzeba autorom płacić. Opisywanie, jak to detektyw tropi mordercę, pani tropi pana albo elf tropi orka to jest praca i obecnie wybór takiej ścieżki kariery jest wyborem kiepskim.
Dlatego natomiast mamy o wiele więcej książek, w których autorzy opisują bóle świata i okolic - bo jeśli ktoś siada, bo ma WENĘ, to co napisze? Że go dusza boli. I kto to przeczyta? Sześćdziesiąt osób.
I GGG pisząc o swoich doświadczeniach tak naprawdę pokazał dylematy pewnej grupy ludzi. Że taka grupa istnieje uświadomiłem sobie we Wrocławiu na warsztatach. Oto mamy grupę zainteresowanych pisaniem, część zaczyna, część może już coś wydała - ale każda z tych osób musi jednocześnie pracować. A pisanie, rozwijanie się w tym kierunku, to inwestycja z własnego czasu. Który mógłby być wykorzystany w inny sposób, prawdopodobnie bardziej opłacalny finansowo.
Gustaw G.Garuga - 12 Listopada 2012, 00:23
Kruk Siwy napisał/a | nikt nigdy nie mówił że będzie łatwo |
To samo można powiedzieć o wszystkim innym, w tym o najważniejszych tematach zarówno prywatnych rozmów, jak literatury i sztuki: o życiu, miłości...
charande - 12 Listopada 2012, 02:30
Cytat | bo jeśli ktoś siada, bo ma WENĘ, to co napisze? Że go dusza boli |
Not true.
dzejes - 12 Listopada 2012, 08:49
Pewnie, że uogólniłem.
savikol - 12 Listopada 2012, 10:02
dzejes napisał/a |
Oto mamy grupę zainteresowanych pisaniem, część zaczyna, część może już coś wydała - ale każda z tych osób musi jednocześnie pracować. A pisanie, rozwijanie się w tym kierunku, to inwestycja z własnego czasu. Który mógłby być wykorzystany w inny sposób, prawdopodobnie bardziej opłacalny finansowo. |
Niedawno czytałem wspomnienia Tomasza Lema, syna Stanisława. W ogólniaku, a uczył się w Wiedniu, chodził na warsztaty literackie, które prowadził Jonathan Carroll. Zarówno ojciec, jak i Carroll, dwaj wybitni pisarze, dali mu identyczną, podstawową lekcję: Jeśli chcesz zostać pisarzem, najpierw zdobądź przyzwoite wykształcenie i znajdź porządną pracę. Jeśli będziesz dobrze zarabiał, wtedy będziesz miał warunki, by zająć się pisaniem.
Jednym słowem kłopoty finansowe pisarzy to nihil novi. Przede wszystkim robota na chleb, a pisanie traktujemy jako działalność hobbistyczną – non profit. Jeśli coś skapnie do portfela, cieszymy się, owszem, ale do zarobkowania na literaturze podchodzimy z rezerwą i ostrożnością.
ihan napisał/a | Wiem, pisanie, dobre pisanie, takie z sięganiem do źródeł, zbieraniem materiału itp. to kupa pracy. Tylko tej pracy nie wystarczy, bo trzeba mieć jeszcze warsztat iskrę bożą i szczęście. |
Podpisuję się oburącz. Szczególnie szczęście jest ważne. Ja przed wysłaniem tekstu zaklinam je, spluwając po trzykroć przez lewe ramię.
Romek P. - 12 Listopada 2012, 10:31
dzejes napisał/a |
Mam jeszcze jedną myśl - żenująca sytuacja na rynku powoduje brak literatury czysto rozrywkowej, takiej o którą co chwila ktoś na tym forum woła. Bo za taką literaturę trzeba autorom płacić. |
Wyprostuję Ci ścieżki albowiem odnoszę wrażenie, że właśnie literatury rozrywkowej, pod pozorem różnych kostiumów, jest najwięcej, bo ona się sprzedaje. A właśnie literatury trudniejszej, nienastawionej na masowego odbiorcę, jest malutko. Bo ona się nie sprzeda w dziesięciu tysiącach. Z naszej półki - vide choćby perypetie Maga z Ucztą Wyobraźni.
I nie chodzi o to, że trzeba zapłacić autorowi, tylko o fakt, iż do dwóch-trzech złotych dla autora wydawca musi dorzucić osiem-dwanaście złotych innych kosztów do każdego egzemplarza. Przy dziesięciu tysiącach sprzedanego nakładu to się opłaca, przy tysiącu daje wtopę finansową.
dzejes - 13 Listopada 2012, 15:00
Romek P. napisał/a | literatury rozrywkowej, pod pozorem różnych kostiumów, jest najwięcej, bo ona się sprzedaje. A właśnie literatury trudniejszej, nienastawionej na masowego odbiorcę, jest malutko. |
Ten podział jest oczywisty, podobnie jest z muzyką, czy teatrem. Na lekką komedię będą komplety, na eksperymentalną fuzję japońskiego teatru no z portugalskimi muzykami grającymi fado przyjdzie sześć osób, z czego trzy przez pomyłkę.
Mi jednak chodzi o brak na polskim rynku polskich autorów piszących typową literaturę rozrywkową. Brak nie w senie "nie ma nikogo", tylko "jest cholernie mało, jak na niemal 40-milionowy kraj". Natomiast jest dużo pozycji dotowanych, pisanych z grantów różnych fundacji, z gwarantowanym nakładem, który częstokroć trafia potem na przemiał.
Navajero - 13 Listopada 2012, 15:06
savikol napisał/a | Szczególnie szczęście jest ważne. Ja przed wysłaniem tekstu zaklinam je, spluwając po trzykroć przez lewe ramię. |
Nie znasz się Trzeba obejść komputer dokoła, zgodnie z ruchem wskazówek zegara, zaczynając z prawej nogi
Romek P. - 13 Listopada 2012, 15:11
dzejes napisał/a | Mi jednak chodzi o brak na polskim rynku polskich autorów piszących typową literaturę rozrywkową. Brak nie w senie nie ma nikogo, tylko jest cholernie mało, jak na niemal 40-milionowy kraj. |
Ale czy jesteś pewien, że Twoje obserwacje są słuszne?
Na targach w Krakowie rozmawiałem ze znajomym, w analityczny sposób śledzącym rynek polskich kryminałów. Jego zdaniem, a ja mu wierzę, w ubiegłym roku wyszło ich ok. 150. Typowej literatury rozrywkowej, tylko jedna półeczka
dzejes - 13 Listopada 2012, 16:22
Romek P. napisał/a | Jego zdaniem, a ja mu wierzę, w ubiegłym roku wyszło ich ok. 150. |
Na rozdaniu nagrody Wielkiego Kalibru była mowa o 106. No ale tu może zaważyć metodologia.
Romek P. napisał/a | tylko jedna półeczka |
Manipulujesz troszkę. To nie jest "jedna półeczka". To najlepiej sprzedający się na naszym rynku gatunek. Romanse mają swoje absolutne bestsellery, ale kryminały mają właśnie masę. Mają także corocznie przyznawaną nagrodę (wspominany Wielki Kaliber), która to oznacza dla autora kwotę 25 tysięcy złotych. Jest silne wsparcie naukowe, i od strony źródeł informacji, i od strony poznawczej - tak na dodatek.
Romek P. - 13 Listopada 2012, 16:36
Nie, nie manipuluję
Podałem przykład gatunku popularnego, ale nie masz racji, że najbardziej. O wiele bardziej popularna jest literatura dla kobiet, i pod względem nakładów, i ilości tytułów. Potem można się zastanawiać.
Nawiasem mówiąc, po pierwsze, ja trochę znam rynek kryminalny, bo mam tam piszących przyjaciół, a po drugie, chyba muszę Cię wyprowadzić z pewnego przekonania niesłusznego. Albowiem ponieważ gdyż nagrody nie przekładają się w Polsce na sprzedaż, z wyjątkiem chyba tylko Nike, a i to coraz mniejszym. A inne gatunki też mają swoje nagrody. Też z kasą - mniejszą czy większą
Podobnie obecność środowiska naukowego. Jeszcze bardziej podobnie - gdy chodzi o informację. Dzejes, blogów wyspecjalizowanych w kryminalnej literaturze znajdziesz ile? kilka? sensownych max dziesięć. Takich [poświęconych szeroko pojętej prozie obyczajowej i romansowi - wiele dziesiątek, o ile nie setki.
Chyba chciejstwo trochę przez Ciebie przemawia
dzejes - 13 Listopada 2012, 16:49
Romek P. napisał/a | Albowiem ponieważ gdyż nagrody nie przekładają się w Polsce na sprzedaż, z wyjątkiem chyba tylko Nike, a i to coraz mniejszym. A inne gatunki też mają swoje nagrody. Też z kasą - mniejszą czy większą |
Nie zrozumieliśmy się. Nie chodzi mi o zwiększenie sprzedaży, a o wypłatę autorowi 25 tysięcy do ręki.
Romek P. napisał/a | Takich [poświęconych szeroko pojętej prozie obyczajowej i romansowi - wiele dziesiątek, o ile nie setki. |
Myślałem, że rozmawiamy o półeczkach, nie "prozie obyczajowej"
Romek P. napisał/a | Chyba chciejstwo trochę przez Ciebie przemawia |
Z nas dwóch to ja mówię, że jest źle, nie zapominajmy.
Romek P. - 13 Listopada 2012, 16:58
dzejes napisał/a | Nie zrozumieliśmy się. Nie chodzi mi o zwiększenie sprzedaży, a o wypłatę autorowi 25 tysięcy do ręki. |
No to masz chociażby jakąś nową nagrodę, tylko za książki pisane przez kobiety (i tam króluje proza kobieca faktycznie). To jest albo 15, albo 25 tysięcy, nie pamiętam. Z nagrodą IBBY za książkę dla dzieci też wiązała się całkiem niezła finansowa gratyfikacja.
dzejes napisał/a | Romek P. napisał/a | Takich [poświęconych szeroko pojętej prozie obyczajowej i romansowi - wiele dziesiątek, o ile nie setki. |
Myślałem, że rozmawiamy o półeczkach, nie prozie obyczajowej |
Rozmawiamy. Z kontekstu wynikać powinno, że mówię o literaturze romansowej i pokrewnej, a nie o Masłowskiej a jeśli nie wynika, to sprecyzuję: chodzi mi o półkę: romans. Tam po prostu obok typowych romansów trafiają książki z pogranicza romansu i prozy obyczajowej, ale dokładnie tak samo, jak do kategorii: kryminał zaliczasz i typowe kryminały, i powieści psychologiczne z wątkiem kryminalnym, nieprawdaż?
dzejes - 15 Listopada 2012, 08:11
Masz rzeczywiście rację, przyznaję. Kryminał jako gatunek jest jednym z kilku radzących sobie przyzwoicie. Jednak podtrzymuję istotę swojej wypowiedzi, czyli że w porównaniu z wieloma innymi państwami polski rynek wypada mizernie. Nie porównuję tu oczywiście do krajów anglojęzycznych, ale do europejskich.
Romek P. - 15 Listopada 2012, 08:55
Ale wiesz, to zależy, co i jak porównujesz. Bo jeśli mały rynek biednego kraju do dużego rynku bogatego kraju - np. francuski do polskiego, to może z oczywistych powodów wyjść różnie. Ale z kolei jeśli polski do węgierskiego, to jesteś pewien, że - licząc dla sprawiedliwości z uwzględnieniem różnic w wielkości populacji - wyjdzie coś statystycznie znaczącego?
Bo mnie się wydaje, że ulegasz pewnemu mirażowi, tj. porównujesz rynek polski, biednego kraju, z rynkami krajów bogatych, gdzie obywatel ma więcej pieniędzy na kulturę. I stąd wychodzą Ci różnice. Kiedy natomiast porównasz z krajami faktycznie analogicznymi, to ja znam tylko jeden przypadek istotny statystycznie, acz nie wiem, czy nie dotyczy on tylko fantastyki. Mowa o Czechach. I o czytelnikach, nie wiem, jak z autorami i wydawnictwami.
Edyta: tak się zastanawiam, na czym opierasz swoje przekonanie. Masz jakieś dane, czy to raczej wrażenie? Ja bym chętnie poznał np. liczbę kryminałów autorów węgierskich, łotewskich, a choćby i czeskich. Coś, co dałoby się przymierzyć do tej liczby kryminałów polskich. Skoro o kryminałach dyskutujemy.
dzejes - 17 Listopada 2012, 15:21
Ale dlaczego mamy się równać do gorszych? Francja, Niemcy -wiadomo, bogatsze. Czechy - kulturalnie nas przerastają, więc więcej się książek sprzedaje. Rosja - o, tam to nakłady.
Węgierskie i łotewskie dane są w sieci, możemy się poczuć jak w raju, porównując ze spadkami, jakie tam nastąpiły w 2010 i 11. Tyle oba te kraje przeżywają ogromne trudności - kryzys na skalę, o której na szczęście niewiele wiemy.
Romek P. - 17 Listopada 2012, 15:26
Myślę, że dobrze by było, gdybyś sprawdził, jakie Twoje przekonanie zakwestionowałem
Bo mam wrażenie, że już nie pamiętasz, a ja tak, i dlatego wciąż nakłaniam Cię na posłużenie się jakimiś obiektywnymi danymi, a nie bomisiami
Edyta: ale właściwie nie ma co tej dyskusji kontynuować, skoro to Twoje przekonanie. Ja mam po prostu inne - bywa
|
|
|