To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy

hrabek - 24 Listopada 2014, 08:16

Ale to Prometeusz będzie miał kontynuację, a nie Interstellar ;P:
Lowenna - 24 Listopada 2014, 08:21

Hmmm. Nie widziałam Prometeusza :roll:
Fidel-F2 - 24 Listopada 2014, 08:48

Kruku, ale nie każdą za krańcowy debilizm. Nie jestem w stanie zawyrokować co głupsze, Prometeusz czy Interstellar. W jednym i drugim widać znajomość fizyki po starszakach a nauk humanistycznych po zerówce.
Kruk Siwy - 24 Listopada 2014, 08:57

Ech, znajomość fizyki lub jej brak to małe piwo, w końcu nie są to filmy popularnonaukowe. Mnie w Prometeuszu poruszył fakt, że ludzie tam zachowują się tak, że należałoby ich poddać leczeniu zamkniętemu. A nie wysyłać w kosmos. W "Inter" debilizm postaci występuje, ale nie jest dominujący.

Zastanawia mnie fakt, że Amerykanie naprawdę potrafią napisać dobry scenariusz filmowy, a w fantastyce ostatnio, nie wiedzieć czemu to rzadkość. Fatum jakieś?

Fidel-F2 - 24 Listopada 2014, 09:14

Bo nikomu to niepotrzebne. Jeśli masz nakręcić Sierpień w hrabstwie Ossage to musisz zagrać scenariuszem i aktorami. A jeśli kręcą sf to publika sika po nogach bo łał, ty kurna widziałeś, komputerowa czarna dziura będzie, łał, wiesz, dziura będzie, jaram się jak Kaczyński przed dziesiątym, ty i ufo będzie błyszczące i fiubździujące, ty ale takie, jakiego jeszcze nie było, o 33% bardziej błyszczące niż w Prometeuszu, i ty wiesz co, tam Jupiter występuje, Jowisz taki znaczy, bo w trajlerze widziałem pierścienie, to mówię Ci, to będzie druga Odysea, na bank i aktorstwo piersza klasa bo Matt Damon, no i Ben Affleck, a scenariusz to Nolan napisał, to musi być druga Incepcja. Na kichuj komu scenariusz Kruku?
konopia - 24 Listopada 2014, 09:31

Battle of the Damned (2013) - zombiaki, roboty zabójcy, Dolph Lundgren, prawie jak, Ucieczka z Nowego Jorku, prawie :lol:

Kino czysto rowerowe.

Time Lapse (2014) zabawy z czasem, bardziej jak sztuka teatralna niż film, wciągnęło mnie to. mimo iż nie dokońca jestem pewien czy zrozumiałem końcówkę... Można obejrzeć jak przerywnik od tych wszystkich oczojebnych kolorowych papek. Zupełnie inno tempo i sposób narracji.

Fidel-F2 napisał/a
Sierpień w hrabstwie Ossage
siedzi toto nagrane na dysku, moze by tak obejrzeć :roll:
Lowenna - 24 Listopada 2014, 09:34

Fidel-F2, a słyszałeś pytanie dziewoi "A co to jest ta grawitacja?"?
Fidel-F2 - 24 Listopada 2014, 09:41

konopia, Fidel napisał:
Cytat
Sierpień w hrabstwie Osage / August: Osage County Ożeszwmordeczkę. Zaznaczyłem na filmwebie, że chciałbym kiedyś zobaczyć ale nawet nie pamiętałem czemu. Wrzuciłem na ruszt bez wiedzy o czymkolwiek na temat. I mnie powaliło. Gdzieś w Stanach w wielkim domu mieszka starsze małżeństwo w kiepskich relacjach i kiepskim stanie psychofizycznym. Któregoś dnia facet znika, do domu zjeżdżają trzy córki, oraz trochę innej rodziny. Zaczyna się niespotykana rzeźnia. Film niesamowicie gęsty atmosferą, upalną dusznością, genialnymi obrazami, kadrami, mnóstwem wybitnych ról pierwszorzędnie zagranych, dialogami zwalającymi z nóg. Konstrukcja postaci i ich wzajemne relacje i zależności rozkładają na łopatki. Zachwycająca rzeźnia. Początkowo Meryl Streep tradycyjnie bierze wszystko ale od momentu gdy na ekranie pojawia się Julia Roberts, bezdyskusyjnie kradnie każą scenę. Zawsze miałem do niej słabość ze względu na aktorstwo ale i urodę. Tutaj już widać, że uroda przemija, są momenty, że wygląda po prostu brzydko, ale jakoś to robi, że mnie tą brzydotą zachwyca. Po tym filmie zakochałem się w Julii Roberts po raz kolejny. Dusza moja się do niej rwała. Nie wiem kto wziął Oskara za 2013 rok i w sumie mam to w d*pie, ale idę o każde pieniądze, że nawet w połowie nie dorównywała Julii w tej roli.

Na filmwebie piszą gatunek: Dramat, Komedia. Są sceny z humorem ale wszystko można powiedzieć o tym filmie tylko nie to że to komedia.

Zdecydowanie polecam miłośnikom mocnego obyczaju.


Lowenna, ano właśnie. Czytam wypowiedzi na filmwebie i większość nie ma pojęcia co to tak naprawdę grawitacja, czarna dziura, horyzont zdarzeń. Pojmują to w ten sposób, że po przekroczeniu tego horyzontu nie można wrócić, nie bardzo wiadomo dlaczego ale nie można. 'To jest istota czarnej dziury' - cytat. Ale rozumieją to tak, że po prostu chodzisz sobie po wnętrzu czarnej dziury i nie możesz wyjść. Nie pojmują, że człowiek zamienia się tam w punkt materialny.

Fidel-F2 - 24 Listopada 2014, 10:08

Różą czyli ciężka dola Mazura. Dobry film, prawdziwy ale mocno dydaktyczny, rozliczeniowy, mało fabularny.
Luc du Lac - 24 Listopada 2014, 10:43

Czysty jak łza (Whitewash) - Dramat (z Lowellem M. aka TH Church)

hmm, po przeczytaniu opisu filmu na filmwebie spokojnie można powiedzieć że opisujący nie widział filmu (ew. na przewijaniu) - ale ogólnie, o wyrzutach sumienia kierowcy pługa śnieżnego
;)

Dunadan - 24 Listopada 2014, 10:59

Fidel-F2, Lowenna - debilizmów w Interstellar była cała masa, w tym w najwazniejszych fabularnie elementach filmu ale... no było to w miarę dobrze sklecone :roll:
Spoiler:

Lowenna - 24 Listopada 2014, 11:31

Dunadan, :omg: zrobiłeś mi dziś dzień :omg:
ketyow - 24 Listopada 2014, 11:38

No i te bezproblemowe startowanie z planety z 130% ziemskiego przyspieszenia grawitacyjnego, podczas gdy z ziemi to musieli się oderwać przy solidnym dopalaczu. Anyway, mnie tam się film mimo wszystko ogromnie podobał i dawno nie oglądałem niczego tak przyjemnego. Nie ma co oczekiwać, że prawdziwie książkowe hard sf nagle wejdzie na ekrany kin, ludzie są na to za głupi.
nureczka - 24 Listopada 2014, 11:39

Lowenna napisał/a
Interstellar. Ktoś mi wisi pieniądze za bilet.

Nie pojmuję zachwytów nad tym filmem. W moim odczuciu jedynie środek nadawał się do oglądania. Początek przegadany jak skandynawski kryminał, a końcówka to jedno wielkie "latanie na gasnicy".
A może to ja po prostu za stara jestem na takie filmy?

Dunadan - 24 Listopada 2014, 12:22

ketyow napisał/a
No i te bezproblemowe startowanie z planety z 130% ziemskiego przyspieszenia grawitacyjnego, podczas gdy z ziemi to musieli się oderwać przy solidnym dopalaczu

To był lądownik ;) Jak lecieli na Księżyc to tez nie startowali z niego rakietą, prawda? ;)
nureczka napisał/a
A może to ja po prostu za stara jestem na takie filmy?

Hm, w takich filmach tzreba nieco przymykac oko na pewne rzeczy i tak też robiłem i się bawiłem - pierwszy raz w historii mogliśmy ozbaczyć czarną dziurę tak jak może w przybliżeniu wyglądać. Choć w prawdziwym świecie byśmy nic nie widzieli :roll: bo albo byśmy byli martwi z powodu promieniowania albo byłoby jaśniej niż na słońcu.

feralny por. - 24 Listopada 2014, 22:28

Interstellar - :? obejrzeć się dało, ale, że tak powiem szału nie ma. Z większością podniesionych zarzutów się zgadzam, choć muszę przyznać, że jakoś dogłębnie nie analizowałem wszystkiego co się działo na ekranie. Nastawiłem się na rozrywkę ( i pod tym względem to było jako, tako, choć przegadane), a że astrofizykiem nie jestem (i raczej już nie będę), to bzdurność niektórych pomysłów uderzyła mnie dopiero po seansie. Przyznać jednak trzeba, że miałem jeden, albo i dwa momenty, w których myślałem, że nie zdzierżę i wyjdę. No, ale wytrzymałem. I muszę powiedzieć, że ten film jest strasznie dołujący. Otóż, wynika z niego jasno (może to też być bo części przyczyną negatywnego odbioru, bo główna grupa odbiorców świadomie, bądź nie, nie zgodzi się z taką diagnozą), że ludzkość nie ma żadnych szans. Serio, żadnych. Szlag na trafi na tym kamyku i nic na to nie poradzimy, to tylko kwestia czasu. Żadnej "ucieczki w kosmos" nie będzie, bo jest niemożliwa i tyle. Żadnego "nowego domu" nie znajdziemy, bo go nie ma i kropka. I to jest cholernie smutne...

Furia - dobre kino wojenne z solidną dawką rozpierduchy i umiarkowanymi dawkami patosu i dydaktyzmu. Serio, aż się trochę zdziwiłem, bo po amerykanach można się spodziewać zabójczych dawek. Tymczasem oglądało się świetnie. Postacie dobrze pomyślane i w miarę przekonujące. Realia nieźle oddane, może Amerykanie trochę zbyt obdarci. Scenariusz trochę przewidywalny (w sumie po 15' wiadomo kto przeżyje), ale to nie jest jakiś straszny problem, bo akcja jakąś tam logikę zachowuje i debilizmów fabularnych w sumie nie ma, aż do finałowej akcji. Tu jest słabiej (nawet dużo słabiej), można przytoczyć dziesiątki argumentów dlaczego (poczynając od założenia, że jakiś niemrawy kontratak zbieraniny Niemców zagrozi amerykańskim tyłom a, na przebiegu walki kończąc), ale za to jak rozpierducha...

Teraz garść uwag ogólnych:
co mi się nie podobało:
- pociski smugowe broni strzeleckiej - rzeczywiście coś z nimi nie tak, przede wszystkim dają za dużo światła i zapalają się za szybko (prawdziwe powinny świecić dopiero kilkadziesiąt metrów od lufy)
- płomień wylotowy (to mnie najbardziej w oczy kłuło) - Pół metra ognia z lufy, normalnie great balls of fire. Podobno w holiłudziu mają ślepaki, które dają błysk jak przy strzelaniu amunicją bojową. No chyba nie mają jednak...
- mapy sztabowe (to mnie najbardziej uchachało) - w paru ujęciach widać było mapę z naniesioną sytuacją taktyczną. Nie wiem kto im to narysował, i nie chodzi mi o "brak kultury sztabowej", tylko o kompletny bezsens tego co tam było namalowane...
- Za małe odległości (to już nie każdy zauważy, ale mnie drażniło) - wszystkie ujęcia batalistyczne wyglądały jak ćwiczenia na zmniejszonych odległościach. Odstępy między pojazdami w kolumnie za małe, żołnierze zbici w kupę, tak, że jeden granat by ich wybił, itp...

co mi się podobało
- fajnie pokazana praca załogi w czołgu, a nawet co się rzadko widuje w kinie elementy dowodzenia całym pododdziałem.
- bardzo dobra pirotechnika - porządne, prawdziwe wybuchy, a nie wysadzanie baniek z benzyną. duży plus.
- pociski przeciwpancerne, które mają smugacze (pierwszy, chyba film, w którym było coś takiego pokazane), gwiżdżą i potrafią zrykoszetować i polecieć dalej z tym przerażającym furkotem. Genialne :omg: . Trzeba to zobaczyć.

W sumie warte zobaczenia.

Dunadan - 25 Listopada 2014, 08:44

feralny por. napisał/a
Żadnego nowego domu nie znajdziemy, bo go nie ma i kropka.

Podobnie mogli myśleć ludzie w średniowieczu czy gdzieś tam. Inna rzecz że może faktycznie nam się nie uda ale nie sądzę żeby koniec nastąpił tak szybko - cofniemy się może własnie do tego wspomnianego średnioweicza ale to wszystko - potem kto wie, może znów się odbudujemy.
feralny por. napisał/a
Przyznać jednak trzeba, że miałem jeden, albo i dwa momenty, w których myślałem, że nie zdzierżę i wyjdę.

No ale czemu? jakie to są momenty? jakoś narzekacze nie podali jakiegoś konretnego powodu :roll:

Fidel-F2 - 25 Listopada 2014, 09:12

Dunadan napisał/a
No ale czemu? jakie to są momenty? jakoś narzekacze nie podali jakiegoś konretnego powodu
Też tak miałem, przez pierwszą godzinę mniej więcej. Potem starałem się oglądać to jak pastisz, jak Jasia Fasolę, zwłaszcza w momentach gdy rozmawiali o fizyce czy filozofii, miałem wtedy nieodparte wrażenie, że za chwilę pojawi się na scenie ściskając burego misia. A powód? bo to było tak słabe, męczące, czułem, że ktoś traktuje mnie jak idiotę.
feralny por. - 25 Listopada 2014, 09:14

Dunadan napisał/a
może faktycznie nam się nie uda ale nie sądzę żeby koniec nastąpił tak szybko
A ja nie twierdzę, że szybko...

Dunadan napisał/a
No ale czemu? jakie to są momenty? jakoś narzekacze nie podali jakiegoś konretnego powodu
Jak sobie wystartowali wahadłowcem z planety o grawitacji 1,3g wahadłowcem bez rakiet nośnej, dolecieli na stację i Murzyn poinformował ich, że czeka 23 lata. Dziękuję wysiadam...
Fidel-F2 - 25 Listopada 2014, 09:17

i to z wody i jak ich fala przewracała i z otwartymi lukami i procedura startowa była krótsza niż w maluchu :)
Lowenna - 25 Listopada 2014, 10:09

i powietrze z kabiny puścili przez silniki...
nureczka - 25 Listopada 2014, 10:10

Dunadan napisał/a
No ale czemu? jakie to są momenty? jakoś narzekacze nie podali jakiegoś konretnego powodu


Po pierwsze, wszystko co wymienił Fidel. Tak jak często się z Fidelem nie zgadzam, tak w tym przypadku popieram go na 120%.
Po drugie, moje typy do tytułu "żenada seansu":
- gość schowany w kucki za regałem w czarnej dziurze (zawsze myślałam, że za regałem co najwyżej myszy harcują, a tu, patrz pan!, kosmonauta mi książki zrzuca)
- wystukanie morsem Wielkiej Teorii Wszechświata i Okolic
- końcówka - tak sobie wziął i zajumał prom po czym pofrunął na drugi koniec wszechświata, bo tam fajna laska czeka (szczególnie bzdurne, jeśli rozważyć, dlaczego nie dało się laski zwyczajnie ściągnąć z powrotem).

A jako bonus. To już uwaga mocno indywidualna, nie można więc jej traktować jako wady filmu, a jedynie jako powód, dla którego mnie, osobiście znudził. Otóż nie przekonały mnie postaci. Były mi obojętne w sposób doskonały. Ergo, trudno mi było przejąć się ich losem. W sumie zainteresował mnie (jako człowiek) jedynie stary profesor.

Dunadan - 25 Listopada 2014, 10:11

Już o tym pisałem. To był lądownik. To jest sci-fi. Na początku startowali rakietą bo mieli lecić 2 lata do saturna, pottem jeszcze trochę po nieznanym układzie planetarnym. Lądowanie na planecie odbywało się lądownikiem który NAJWYRAŹNIEJ posiadał zdolność szybkiego startu z innej planety.

Czego można się czepić (poza tym że w odległości paru lat świetlnych od jakiejkolwiek czarnej dziury jest... uhm, no niezdatna do życia że tak to ujmę) to to że lot od ziemi do saturna zajął im 2 lata podczas gdy lot pomiędzy planetami i do czarnej dziur... ile, kilka dni?

feralny por. napisał/a
dolecieli na stację i Murzyn poinformował ich, że czeka 23 lata. Dziękuję wysiadam...

A co w tym złego akurat?
nureczka napisał/a
- gość schowany w kucki za regałem w czarnej dziurze (zawsze myślałam, że za regałem co najwyżej myszy harcują, a tu, patrz pan!, kosmonauta mi książki zrzuca)
- wystukanie morsem Wielkiej Teorii Wszechświata i Okolic

Przeciez koleś był wewnątrz teseraktu... może to było tylko coś na kształt GUI - rodzaj interpretacji tego że koleś zaczął podróżować po 4 wymiarze.

Lowenna - 25 Listopada 2014, 10:11

Cytat
W sumie zainteresował mnie (jako człowiek) jedynie stary profesor.
Który dożył 120 lat jedząc chore zboża...
Dunadan - 25 Listopada 2014, 10:19

Lowenna napisał/a
Który dożył 120 lat jedząc chore zboża...

Kto dożył 120 lat?

Troche spoilujemy :roll:

Kruk Siwy - 25 Listopada 2014, 10:20

Ten profesur.
Dunadan - 25 Listopada 2014, 10:22

Kruk Siwy napisał/a
Ten profesur.

Serio 120? no może - może medycyna posunęła się do przodu? ;)

Czepiać się można, faktycznie jest tam trochę naciąganych rzeczy i debilizmów (faktycznie, statek startuje jak statek kosmiczny z gwiezdnych wojen, facet wlatujący w czarną dziurę :roll: ) , nie ulega wątliwości. J też miałem meiszane uczucia po wyjściu z kina. Mimo wszystko parę wątków w filmie bardzo mi się podobało...

Kruk Siwy - 25 Listopada 2014, 10:27

Medycyna się posunęła a profesur nie. Zresztą, "rozwój" medycyny wyraźnie był pokazany w scenach z chorą żoną.

Edit.
Ale dyskusja zeszła na film jako całość. Bo i mnie podobało się to i owo. Ale choć nie tak dramatycznie jak w Prometeuszu to w trakcie seansu narastała we mnie gorycz kolejnej zmarnowanej szansy.

Dunadan - 25 Listopada 2014, 10:31

Kruk Siwy napisał/a
rozwój medycyny wyraźnie był pokazany w scenach z chorą żoną.

Rozwój medycyny był (przypuszczenie) tyle tylko że nie docierała ona do "pospólstwa". Film mówił tez o ignorancji ludzi w stosunku do nauki.

Kruk Siwy - 25 Listopada 2014, 10:32

Przechwyciła ją wszechwładna schowana w silosie NASA. Uff!


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group